Wyzwanie Snape'a.pdf

(360 KB) Pobierz
688325516 UNPDF
688325516.001.png
Wyzwanie Snape'a
- Severusie, zjawisz się czy nie? - spytała natarczywie Minerwa.
- Tak, tak, przyjdę - westchnął Snape z irytacją, krzywiąc się przy tym. - Kiedy i gdzie mam
się stawić? - zapytał z gniewem.
- Jakże się cieszę, mój drogi. - Minerwa posłała mu szeroki uśmiech. - Nasze spotkanie
odbędzie się w Pokoju Życzeń. W tym czasie absolwenci siódmego roku będą mieli przyjęcie
w Wielkiej Sali. To pozwoli nam spędzić trochę czasu we własnym gronie, a przy okazji nieco
się zabawimy.
- Świetnie - odpowiedział zrzędliwie niezadowolony Snape. - A teraz, jeśli nie masz nic
przeciwko, droga Minerwo, muszę iść postraszyć kilku moich uczniów. - Skinął jej głową,
następnie odwrócił się i wyszedł z pokoju nauczycielskiego dumnie wyprostowany.
Minerwa obserwowała uważnie oddalającego się szybkim krokiem przyjaciela. Na jej twarz
wypłynął perfidny uśmieszek, którego widok pewnie zaszokowałby Snape'a, bądź co bądź
Śmierciożercę, który już wiele w swoim życiu widział.
- Teraz pozostało mi tylko wciągnąć Severusa do gry, a reszta sama się ułoży. Nie tylko
Albus potrafi tak manipulować wydarzeniami, by osiągnąć zamierzony cel. Mój plan jest
równie genialny - powiedziała miękko, po czym ze złośliwym chichotem odwróciła się i
ruszyła do swojej klasy.
Dzisiejszy wieczór zapowiadał się naprawdę bardzo interesująco.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona, Ron i Harry siedzieli przy stole Gryffindoru i jedli obiad. Gryfonka obserwowała od
pewnego czasu kilku profesorów i zauważyła, że zachowują się jakoś inaczej niż zwykle.
Postanowiła więc podzielić się tym spostrzeżeniem z przyjaciółmi.
- Hej, Harry, czy nie rzuciło ci się ostatnio w oczy dziwne zachowanie nauczycieli?
Chłopak, pogrążony właśnie w ożywionej rozmowie z Ronem o ich ukochanym Quidditchu,
nawet jej nie usłyszał. Hermiona westchnęła głęboko, patrząc na niczego nieświadomych
chłopców.
- Harry! - powiedziała ostro.
Ten oszołomiony poderwał głowę, by na nią spojrzeć.
- Co? Czy coś się stało? - zapytał ją z niepokojem.
Dziewczyna powstrzymała się od wywrócenia oczami i spojrzała na Harry'ego zirytowana.
- Pytałam, czy zauważyłeś dziwne zachowanie profesorów?
Harry patrzył na nią przez moment skołowany, a potem zerknął na stół nauczycielski.
Z zaciekawieniem obserwował przewrotny uśmieszek pojawiający się co jakiś czas na twarzy
McGonagall. Spostrzegł także, że Snape częściej niż zwykle okazywał zainteresowanie
temu, co działo się w Wielkiej Sali. Gryfon westchnął głęboko, zawieszając na dłuższą chwilę
wzrok na Mistrzu Eliksirów.
Obiekt jego uwagi właśnie się rozglądał i piorunował wzrokiem uczniów. Po chwili
mimowolnie powędrował spojrzeniem do stołu Gryffindoru. Jego czarne oczy zapłonęły
jakimś dziwnym i niezidentyfikowanym blaskiem, gdy zobaczył wpatrzonego w niego Pottera.
Po kilku sekundach wzajemnej obserwacji, odwrócił wzrok i z ironicznym uśmieszkiem
ponownie zaczął lustrować jedzących.
Harry niechętnie oderwał wzrok od mężczyzny i popatrzył na resztę nauczycieli. Wydawali
się jacyś tacy... radośni. Zauważył, że Sprout i Hooch, pogrążone w rozmowie, wyglądają na
niebywale podekscytowane. Dumbledore zaś był dla każdego przesadnie serdeczny, a
iskierki migotały w jego oczach jaśniej niż zazwyczaj. W powietrzu można było wyczuć jakby
wyczekiwanie...
- To prawda, że zachowują się odrobinę inaczej niż zwykle, ale nie mamy się czego obawiać.
Nie wygląda na to, by miało to coś wspólnego z Voldemortem, biorąc pod uwagę to że, no
 
wiecie, już nie żyje - powiedział Harry pogodnie.
- Taa, po tym, jak Harry pomógł mu w tym roku przejść na drugą stronę, nie powinni się
niczym martwić - wtrącił Ron ze śmiechem.
Hermiona, nie będąc w stanie się powstrzymać, znowu przewróciła oczami. Chłopcy są tacy
niepoważni.
- Tak, wiem, że to nie ma nic wspólnego z Voldemortem. Chciałam tylko zwrócić waszą
uwagę na ich odmienne zachowanie.
- A kogo to obchodzi, Hermiono? To już nie jest nasza sprawa - odpowiedział Harry,
wzruszając ramionami. - Dzisiaj wieczorem imprezujemy, a jutro opuszczamy Hogwart.
Cokolwiek złego dzieje się z nauczycielami, nas to nie dotyczy.
Gryfonka zagryzła wargi, marszcząc brwi w zamyśleniu.
- W sumie macie rację - westchnęła. - Nie będę już się nad tym zastanawiać. No, to co,
szykujemy na przyjęcie, chłopaki?
Ron na te słowa od razu rozjaśnił się na twarzy.
- Słyszałem, że Ślizgoni przynoszą alkohol – wyszeptał, pochylając się nad stołem. -
Wygląda na to, że impreza będzie lepsza niż się wcześniej zapowiadała.
- A gdzie usłyszałeś tę ciekawostkę? - zapytał Harry, patrząc podejrzliwie na
podekscytowanego Rona.
Rudzielec zmieszał się na chwilę, ale szybko odzyskał rezon.
- Um, no wiecie, wszędzie o tym szepczą - odchrząknął.
Harry utkwił baczne spojrzenie w najlepszym przyjacielu. Przez moment obserwował go
spokojnie, po czym nagle jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
- Nie zrobiłeś tego? - wyszeptał wstrząśnięty, nie mogąc uwierzyć.
- Nie zrobił czego? - zapytała zdezorientowana Hermiona, widząc, jak Ron oblewa się
krwistym rumieńcem.
- Ron? - zapytał Harry ponownie.
Chłopak rozejrzał się po Wielkiej Sali, zanim zerknął na swoich przyjaciół. Potem rzucił im
zażenowane spojrzenie i skinął lekko głową. Harry, widząc to, uśmiechnął się szeroko.
- I jak było? - podpytywał zaciekawiony, pochylając się ku przyjacielowi.
Rozmarzona do tej pory mina Rona przeistoczyła się w głupawy grymas.
- Uhmmm... - wyjęczał.
Harry zachichotał, a Hermiona popatrzyła na nich skonsternowana.
- Ron? Coś ty znowu zmalował, co? - dociekała.
Czarnowłosy wyszczerzył się, widząc u przyjaciela pogłębiający się z sekundy na sekundę
rumieniec i zwrócił się ku Hermionie.
- Wiesz, nie chodzi o to, co zrobił, ale z kim. Dość powiedzieć, że aktualnie Ron nie
nienawidzi Ślizgonów tak bardzo, jak nienawidził ich kiedyś - powiedział z cwanym
uśmieszkiem.
Dziewczyna zamyśliła się na chwilę, by pojąć, co Harry ma na myśli. Nagle jej oczy
rozszerzyły się w zrozumieniu, uśmiechnęła się delikatnie i pochyliła ku chłopcom.
- Kto? No dalej, powiedz mi, kto to jest? - szepnęła podekscytowana.
Ron spojrzał na nią z obawą i przez chwilę nie mógł się zdobyć na odpowiedź. Przełknął
głośno.
- Draco Malfoy - odpowiedział cicho.
Hermiona odchyliła się i popatrzyła na niego wstrząśnięta.
- Jesteś gejem? - zapytała z niedowierzaniem.
Ron potrząsnął głową.
- Bardziej jakby bi. Draco jest pierwszym chłopakiem, który wzbudził moje zainteresowanie.
- Taa, Ron bujał się w nim od początku siódmego roku, ale nic z tym nie robił. Mówiłem mu,
że powinien dać mu szansę, skoro przyłączył się do Jasnej Strony. Zauważyłem od razu, że
Malfoy dziwnie się zachowuje w pobliżu Rona. Wydedukowałem, że musi być zadurzony po
uszy w naszym starym, drogim przyjacielu. I wygląda na to, że miałem rację - podsumował
Harry z wielce zadowolona miną.
Hermiona mrugała szybko przez kilka minut, przetwarzając te niespodziewane nowiny. Po
chwili jej twarz rozjaśniła się w uśmiechu.
- No cóż, to jest bardzo dobra wiadomość - stwierdziła.
Chłopcy popatrzyli zdezorientowani na siebie, a potem na nią.
- Um... co masz na myśli? - spytał ostrożnie Harry.
- Skoro Ron i Malfoy są parą i uważacie, że to w porządku, to obaj nie powinniście być
zdziwieni, ani mieć zastrzeżeń, kiedy powiem wam, że od trzech miesięcy spotykam się z
Pansy - poinformowała ich z szerokim uśmiechem.
 
Ron gapił się na nią z otwartymi ustami.
- O rety, Hermiono, czy wiesz, co to oznacza?
- Pomyślmy... Może to, że Ślizgoni nie są tacy źli jak myśleliśmy i że są świetnymi
kochankami? - podsumowała.
- Taa, nic dodać, nic ująć - wyszczerzył się Ron. - Teraz pozostaje nam tylko znaleźć
jakiegoś seksownego Ślizgona dla Harry'ego. Słyszałem, że Blaise jest singlem i rozgląda się
za kimś. W dodatku niezły z niego towar - zaproponował, patrząc na swojego najlepszego
przyjaciela.
- Nie, to nie może być Zabini - zaprzeczyła Hermiona z przebiegłym uśmieszkiem.
- Dlaczego nie? - zdziwił się.
- Po pierwsze - Blaise umawia się teraz z Nevillem. Po drugie - to musi być Ślizgon, z którym
Harry kiedyś walczył. To jedyna opcja, jeśli ma mieć tak udany związek jak my. Zauważ,
Ron, że kiedyś wiecznie wojowałeś z Malfoyem, a teraz się z nim umawiasz. Ja toczyłam
nieustanne boje z Pansy, a teraz z nią chodzę. Tak więc nasz drogi Harry powinien być z
kimś, z kim zawsze darł koty - wyjaśniła szczegółowo Hermiona.
Ron podparł brodę dłonią i zamyślił się.
- No cóż, jedyny Ślizgon z jakim prowadził wojnę to Draco, a jego Harry NIE MOŻE mieć -
powiedział stanowczo.
Hermiona spojrzała z chytrym uśmieszkiem na Harry'ego, który z kolei patrzył na oboje z
dużą rezerwą.
- Nie, nie Malfoy. No pomyśl, z kim jeszcze ze Slytherinu walczył Harry?
Ron zamyślił się ponownie, patrząc na kumpla. Po chwili rozszerzył oczy w zdumieniu.
- Snape? - wydusił.
- Tak! Snape. Myślę, że byłby idealny dla naszego przyjaciela. Jak myślisz, Harry? - zapytała
przebiegle.
Potter zaskoczony uniósł gwałtownie głowę, słysząc nazwisko Snape'a, ale teraz uśmiechnął
się z aprobatą do dziewczyny i przeniósł spojrzenie na Mistrza Eliksirów. Zmierzył go
uważnie wzrokiem, po czym popatrzył z powrotem na Hermionę i oblizał zmysłowo swoje
usta.
- Przeleciałbym go bez wahania.
Ron wykrzywił się zdegustowany, a Hermiona zaczęła się opętańczo śmiać. Harry dołączył
do niej rechocząc z miny Rona. Trwało to kilka chwil, zanim rudzielec uświadomił sobie, że
przyjaciele z niego żartują. Zajęczał poirytowany.
- No wiecie co? Myślałem, że mówicie poważnie - powiedział urażony.
Hermiona nadal chichotała, nie mogąc przestać.
- Proszę cię, Ron. Przecież to się nigdy nie stanie. Harry nie mógłby przecież przelecieć
Snape'a. Ja tylko żartowałam - wyjaśniła nadal rozbawiona.
Brunet obrzucił nieodgadnionym spojrzeniem przyjaciół i wstał od stołu. Nachylił się do nich i
powiedział zadowolony z siebie:
- Ja nie żartowałem - z tymi słowy odwrócił się i wyszedł raźnym krokiem z Wielkiej Sali,
pogwizdując radośnie.
Hermiona i Ron, wstrząśnięci, patrzyli z otwartymi ustami na odchodzącego chłopaka.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Severus Snape tkwił od dłuższego czasu pod drzwiami Pokoju Życzeń. Jęknął przeciągle na
myśl o wejściu do środka. Każdego roku, w noc, kiedy absolwenci siódmego roku świętowali
zakończenie szkoły, wszyscy nauczyciele spotykali się w Pokoju Życzeń na kameralnej
prywatce. Zważywszy, że siedmioroczni są już dorośli, nikt z kadry nie kwapił się do bycia na
ich zabawie przyzwoitką.
Rok temu Mistrz Eliksirów był szczęściarzem, który uniknął wzięcia udziału w zabawie, ale
dzisiejszego wieczoru los mu nie sprzyjał. Na Merlina, jak on nienawidził tych przyjęć.
Scenariusz był zawsze taki sam. Zbierali się razem przy Ognistej Whisky i upijali prawie do
nieprzytomności. Z obawą w sercu otworzył drzwi i przekroczył próg.
Minerwa zaplanowała tym razem nastrojowy wieczór. Pokój był przyjemnie zaciemniony,
rozświetlony przez płonący w kominku okazały ogień, który jednak nie wydzielał
nadmiernego gorąca. Podłogę wyścielała duża ilość wielkich poduszek, a w tle można było
usłyszeć spokojną, przyjemną dla ucha muzykę. Severus rozejrzał się i musiał przyznać z
 
niechęcią, że Minerwa stworzyła miły, relaksujący nastrój.
Przypomniał sobie jak wyglądał ten pokój, gdy kilka lat temu organizatorem przyjęcia był
Albus. Skrzywił się na samą myśl o jego koncepcji, którą było przekształcenie Pokoju Życzeń
w, o zgrozo, KLUB DISCO. Pomimo tego, że sam kiepsko się bawił, to była niezapomniana
noc – zdobył mnóstwo świetnego materiału do późniejszych szantaży.
- Severusie! Jednak przyszedłeś - Albus powitał go radośnie.
- Tak, przyszedłem. Miałem już po dziurki w nosie próśb i błagań Minerwy, którymi
zadręczała mnie codziennie, przez ostatnie kilka tygodni - potwierdził piorunując wzrokiem
dyrektora.
Albus zachichotał do przechodzącej koło nich Minerwy, która usłyszała komentarz Severusa.
- Cokolwiek przedsięwzięłam, jak widać poskutkowało - powiedziała McGonagall z
wyższością. - I wiem jakim fortelem posłużyłeś się w zeszłym roku.
- To nie moja wina, że wzbudzam w Sybilli paniczny lęk. Nie miałem z tym nic wspólnego -
Snape wyparł się z ironicznym uśmieszkiem.
Minerwa zmarszczyła brwi.
- Zabawne, Sybilla mówiła coś o pogróżkach z twojej strony. Groziłeś jej zniszczeniem
kryształowej kuli i straszyłeś, że przywołasz ponuraka, jeśli odważy się zaprosić cię na
zabawę.
- To wszystko wytwór jej wybujałej wyobraźni. Moją winą było tylko to, że doprowadzała mnie
do szewskiej pasji tym swoim przeklętym wzdychaniem - powiedział Severus skromnie.
Albus i Minerwa zaczęli chichotać.
- Och, jestem pewien, że tak właśnie było, Severusie - zgodził się rozbawiony dyrektor. - A
teraz, skoro już jesteś, myślę, że możemy zaczynać - dodał.
Podeszli do poduszek ułożonych w okrąg i rozsiedli się na nich. Przed nimi, w środku, stał
niski stolik, a na nim szklanka dla każdego nauczyciela i cztery duże butelki Ognistej Whisky.
Była też mała fiolka przeźroczystego eliksiru. Severus popatrzył na nią, marszcząc lekko
brwi. Zastanawiał się, po jakie licho na stole stoi buteleczka z Veritaserum.
- Chodźcie bliżej! - zawołała Minerwa i zaczekała, aż wszyscy usiądą. - Tego roku to ja
zaplanowałam przyjęcie i pomyślałam sobie, że moglibyśmy zabawić się nieco inaczej niż w
poprzednich latach. Nie martwcie się, alkoholu nie zabraknie. Otóż usłyszałam ostatnio o
wspaniałej mugolskiej grze „Prawda czy wyzwanie”. Myślę, że dzisiejszy wieczór jest idealny
do tego, by spróbować w nią zagrać.
Rozległy się niepewne szepty nauczycieli.
- Kochani, bez obaw, reguły są bardzo proste. Ja, albo ktoś z was, wskazuje drugą osobę i
mówi tytułowe „Prawda czy wyzwanie”. Jeżeli ta osoba wybierze prawdę, to zadajecie jej
pytanie, a ona musi na nie odpowiedzieć. Gdyby zdecydowała się na wyzwanie, musi od razu
wykonać wyznaczone przez was zadanie. Analogicznie, gdy osoba odmawia odpowiedzi na
zadane pytanie, również musi sprostać wyzwaniu, nieważne jak krępujące miałoby ono być.
Jeżeli się nie zgodzi, to rano, w obecności wszystkich uczniów, zostanie napiętnowana, a do
tego będzie przez cały rok pomagała woźnemu Filchowi w czyszczeniu szkolnych łazienek.
- Dlaczego nałożyłaś sankcje karne? - spytał Severus, marszcząc brwi.
Minerwa uśmiechnęła się do niego.
- To proste. Wybierając prawdę i nie odpowiadając, wciąż jesteś w grze, spełniając
wyzwanie. Jeśli odmówisz wykonania wyznaczonego ci zadania, to nie mogę cię do niczego
zmusić. Ale ostre sankcje karne zachęcą cię do tego, byś jednak je zrealizował, jakiekolwiek
by ono nie było - odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem. - Żeby było sprawiedliwie,
przyniosłam małą fiolkę Veritaserum. Będzie ono dodatkowym bodźcem dla was, by mówić
prawdę. Teraz poproszę każdego, by do mnie podszedł i odebrał swoją kroplę eliksiru.
Odkorkowała flakonik i zaczęła każdemu wydzielać jego porcję. Ostatni był Snape. Pozostał
jednak w pozycji siedzącej i zakładając ręce na piersi, spiorunował Minerwę gniewnym
wzrokiem.
- Odmawiam zażycia eliksiru - warknął.
- W porządku Severusie - uśmiechnęła się do niego słodko Minerwa.
- Naprawdę? - zapytał i spojrzał na nią podejrzliwie.
Kobieta skinęła głową.
- Oczywiście, tylko bądź pewny, że pokażę wszystkim twoje zdjęcie, które zrobiłam po naszej
ostatniej zabawie świątecznej. To, na którym jesteś pijany w sztok i przebrany w kobiecą...
Severus błyskawicznie wstał i stanął przed nią.
- Nieważne, daj mi tę kroplę.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin