Nowe bóstwa Sokratesa.pdf
(
183 KB
)
Pobierz
41431500 UNPDF
Teologia Polityczna 2/2004–2005
Temat numeru: Misja bo˝a i ludzki porzàdek
Micha
¸
Bardel
Nowe bóstwa Sokratesa
„O to zaskar˝y¸ pod przysi´gà Meletos, syn
Meletosa z Pittos, Sokratesa, syna Sofroniska
z Alopeków: Zbrodni´ pope¸nia Sokrates, bo-
gów, których paƒstwo uznaje, nie uznajàc, inne
zaÊ nowe duchy wprowadzajàc; zbrodni´ te˝ po-
pe¸nia, psujàc m¸odzie˝. Kara Êmierci”
1
. Dwa
zarzuty, trzech oskar˝ycieli, pi´ciuset heliastów
i kilkunastu najwierniejszych uczniów Sokra-
tesa, wÊród nich Platon – najzdolniejszy z tego
grona, którzy na ów g¸oÊny proces wytoczony
ich nauczycielowi przyszli raczej pogodnie
usposobieni: nieraz ju˝ Sokrates odpiera¸ po-
dobne zarzuty, czegó˝ wi´c mogli si´ spodzie-
waç, jeÊli nie przeprowadzonej w pi´knym
stylu refutacji? Co czuli, gdy w miar´ kolej-
nych mów Sokratesa stawa¸o si´ coraz bardziej
oczywiste, ˝e ich mistrz nie zamierza obaliç
oskar˝eƒ, ˝e nie wzniesie si´ ponad poziom
dyskursu swoich adwersarzy, ale w ich j´zyku,
za pomocà figur dostosowanych do ich w¸asnej
narracji, a wi´c w iÊcie sofistyczny sposób,
oÊmieszy ich nieprzygotowanie, brak precyzji
w formu¸owaniu zarzutów, hipokryzj´ i mia¸-
koÊç intelektualnà.
Pewnie jeszcze b¸àka¸y si´ na ich twarzach
uÊmiechy, gdy Meletos pod gradem Sokrate-
sowych pytaƒ nieudolnie stara¸ si´ dowieÊç,
˝e jednak zale˝y mu na wychowaniu m¸odzie˝y,
kiedy – by zaskarbiç sobie przychylnoÊç s´dziów
– przeciwstawia¸ ich Sokratesowi jako wielkich
wychowawców m¸odych Ateƒczyków, i kiedy
wreszcie ca¸kiem wyprowadzony w pole,
miast trzymaç si´ pierwotnej linii oskar˝enia,
zarzuci¸ Sokratesowi ca¸kowità niewiar´ w bo-
gów i nijak nie móg¸ si´ z w¸asnej pomy¸ki wy-
wik¸aç. Ale musia¸ ich te˝ przeszyç jakiÊ dreszcz
niepokoju, bo z czasem sta¸o si´ ca¸kiem jasne,
˝e za oÊmieszeniem oskar˝ycieli nie kry¸y si´
˝adne silne argumenty, za pomocà których
móg¸by Sokrates dowieÊç swojej niewinnoÊci.
Tak wierzyli w szybkie i pomyÊlne zakoƒczenie
tej farsy, ˝e nie przysz¸o im do g¸owy zawczasu
zebraç pieniàdze na grzywn´. I oto wielki para-
doks ca¸ej tej historii stawa¸ si´ dla nich coraz
bardziej zrozumia¸y: ów najwi´kszy obroƒca
i nauczyciel cnoty sta¸ teraz przed legalnym
ateƒskim sàdem i w majestacie praw swojego
polis
by¸ winny zarzucanych mu czynów; winny,
1
Oryginalny tekst oskar˝enia podaj´ za wst´pem W. Witwickiego do jego tłumaczenia Obrony Sokratesa, K´ty 1999, s. 546;
zob. tak˝e: W. K. C. Guthrie, Sokrates, tłum. K. Łapiƒski, S. ˚uławski, Warszawa 2000, s. 77.
Strona/
235
Teologia Polityczna 2/2004–2005
Temat numeru: Misja bo˝a i ludzki porzàdek
bo jego niewinnoÊç w tym czasie i w tym miej-
scu dostrzec mogli tylko nieliczni, którym dane
by¸o zrozumieç jego nauk´. Nikt natomiast,
nawet on sam, nie by¸ w stanie dowieÊç jej
impregnowanym na prawd´ – za sprawà trady-
cyjnej ateƒskiej obyczajowoÊci – umys¸om s´-
dziów ateƒskich. „Ja jestem przekonany, ˝e
dobrowolnie nikogo na Êwiecie nie skrzywdzi-
¸em, ale was o tym nie przekonam; bo myÊmy
za krótko ze sobà rozmawiali”
2
.
g¸oski porozsiewali, to sà moi straszni oskar-
˝yciele. Bo kto s¸yszy, ten myÊli, ˝e tacy badacze
to nawet w bogów nie wierzà. [...] A ze wszyst-
kiego najg¸upsze to, ˝e nawet nazwisk ich nie
mo˝na znaç ani wymieniç. Chyba ˝e przypad-
kiem który jest komediopisarzem”
4
. Przytyk
jasny i precyzyjny – jeÊli wÊród publicznoÊci
zasiada Arystofanes, na nim zatrzymuje si´ te-
raz wzrok s¸uchaczy i s´dziów. Ze wszystkich
êróde¸, z jakich czerpiemy informacje o ˝yciu
i nauce Sokratesa,
Chmury
Arystofanesa traktu-
jemy dziÊ co najmniej pob¸a˝liwie, jeÊli w ogóle
po nie si´gamy. Ale jeÊli próbujemy zrozumieç
oskar˝ycieli Sokratesa, ˝adne inne êród¸o nie
powinno byç dla nas cenniejsze. W 399 roku
Platon najpewniej nic jeszcze nie napisa¸, Kse-
nofont dopiero pi´tnaÊcie lat póêniej skoƒczy¸
swoje
Wspomnienia
, za to Arystofanesowe
Chmury
(nie jedyna zresztà komedia grecka,
której bohaterem by¸ Sokrates) znane by¸y Ateƒ-
czykom od dwudziestu czterech lat. Nie wiemy,
ilu spoÊród
heliastów
mia¸o sposobnoÊç rozma-
wiaç twarzà w twarz z Sokratesem, ilu z bez-
piecznej odleg¸oÊci przys¸uchiwa¸o si´ jego dys-
kusjom – prawdopodobnie jednak nie by¸o po-
Êród nich nikogo, kto by choç raz nie uczestni-
czy¸ w oÊmieszajàcym widowisku zgotowanym
na jego czeÊç w teatrze. I choç cz¸owiek wy-
kszta¸cony powinien byç Êwiadomy naturalnych
dla teatru zniekszta¸ceƒ, si¸a przedstawienia
scenicznego – o ile nie uleg¸a falsyfikacji
przez bezpoÊredni kontakt z jego bohaterem
– musia¸a odegraç w procesie Sokratesa wielkà
i tragicznà rol´.
Sokrates nie odeprze wi´c ˝adnego z oskar-
˝eƒ. Przez ca¸e ˝ycie dobiera¸ sobie rozmów-
ców i nie zmieni tego jako siedemdziesi´cio-
letni starzec. JeÊli ktoÊ okazywa¸ si´ zbyt t´py
– Sokrates zni˝a¸ dyskurs do jego mo˝liwoÊci.
Czasem za ca¸à rozmow´ musia¸o starczyç
wzruszenie ramionami. Tak jak wobec Anytosa,
Meletosa i Lykona. Nie zrozumiejà. Zrozumiejà
poniewczasie ich dzieci, wychowane na nauce
Sokratesowej. Zrozumiejà i wkrótce postawià
przed w¸asnym sàdem swoich rodziców za to,
˝e odebrali im Sokratesa. Ale by Ateny zrozu-
mia¸y swój b¸àd, Sokrates musia¸ zginàç. I on
sam zapewne wiedzia¸ o tym najlepiej. „Czy
nie nale˝a¸oby, Sokratesie, abyÊ pomyÊla¸ rów-
nie˝ o swej obronie w sàdzie?”. „Nie sàdzisz
– odpowie zaniepokojonemu Hermogenesowi
– ˝e przez ca¸e ˝ycie przygotowywa¸em si´ do
tej obrony. Nigdy nie pope¸ni¸em ˝adnego z¸e-
go czynu, i to w¸aÊnie uwa˝am za najlepsze
przygotowanie do obrony”
3
.
„Bo na mnie wielu skar˝y¸o przed wami od
dawna, i ju˝ od lat ca¸ych, a prawdy nic nie
mówili; tych ja si´ boj´ wi´cej ni˝ tych ko¸o
Anytosa, chocia˝ i to ludzie straszni. Ale tamci
straszniejsi. Obywatele, oni niejednego z was
ju˝ jako ch¸opaka brali do siebie, wmawiali
w was i skar˝yli na mnie, ˝e jest taki jeden
Sokrates, cz¸owiek màdry, i na gwiazdach si´
rozumie, i co pod ziemià, to on wszystko wy-
bada¸, i ze s¸abszego zdania robi mocniejsze.
Obywatele, to oni, to ci, co o mnie takie po-
Przyzwyczajeni jesteÊmy proces Sokratesa trak-
towaç w kategoriach spiskowych, odmawiajàc
przedstawionym przez oskar˝ycieli zarzutom
jakiejkolwiek s¸usznoÊci, traktujàc je wr´cz
jako przykrywk´ dla powa˝niejszych, choç
niejawnych motywów oskar˝enia. WÊród tych
ostatnich wymienia si´ zazwyczaj domniema-
ne antydemokratyczne poglàdy Sokratesa (za-
pewne takie w¸aÊnie by¸y, ale nie o nich prze-
2
Platon, Obrona Sokratesa, 37a (wszystkie cytaty podaj´ w przekładzie W. Witwickiego).
3
Ksenofont, Obrona Sokratesa, 3.
4
Platon, Obrona Sokratesa, 18b-d.
Strona/
236
Nowe bóstwa Sokratesa
Micha¸ Bardel
cie˝ rozmawia¸ z uczniami), aberracje spo-
¸eczne niektórych jego uczniów, takich jak Al-
kibiades z jego prywatnymi misteriami eleu-
zyƒskimi czy Kritias, jeden z Trzydziestu Tyra-
nów, wreszcie ca¸kiem osobiste pretensje oskar-
˝ycieli i ich mocodawców: niejeden z nich zo-
sta¸ poddany przecie˝ publicznej elenktyce
Sokratesa, a tym samym – w swoim w¸asnym
przekonaniu – oÊmieszony i upokorzony. By¸y
te˝ ponoç motywy ca¸kiem romantyczne: Any-
tos podkochiwa¸ si´ w Alkibiadesie, który, jak
wiadomo, wola¸ niezdobytego pod tym wzgl´-
dem Sokratesa. JeÊli rzeczywiÊcie weêmiemy
je za dobrà monet´, przyjdzie nam si´ zgodziç
z klasycznà wyk¸adnià Sokratesowego oskar-
˝enia, którà znakomicie wyra˝a
passus
z pod-
r´cznika Tennemanna: „Ca¸a ludzkoÊç oburza
si´, ˝e ten znakomity mà˝, padajàc ofiarà tak
cz´stych w demokracjach intryg, musia¸ wy-
piç kielich trucizny. Mà˝ taki jak Sokrates,
który uczyni¸ jedynà wytycznà swojego post´-
powania prawo i nie zbacza¸ ani na krok z pro-
stej drogi, musia¸ koniecznie przysporzyç sobie
wielu wrogów [...]. Pomimo tego, ˝e te punkty
oskar˝enia zwiera¸y jak najbardziej oczywiste
nieprawdziwoÊci, Sokrates zosta¸ jednak ska-
zany na Êmierç, poniewa˝ myÊla¸ w sposób na-
zbyt wynios¸y, a˝eby chcia¸ si´ zni˝aç do zwy-
k¸ych niskich Êrodków, za pomocà których
mo˝na by¸o przewa˝nie wp¸ynàç na korzystny
dla siebie wyrok s´dziów”
5
.
w jakiej mierze naruszy¸ Sokrates Êwi´tà i iÊcie
greckà zasad´ jednoÊci rodziny opartà na po-
s¸uszeƒstwie dzieci wobec rodziców, przeczytaç
mo˝na w
Wyk¸adach z dziejów filozofii
. Zajmuje
nas obecnie pierwszy z postawionych zarzutów,
zajmujà nas owe „duchy nowe”, którymi So-
krates obrazi¸ religijnà wra˝liwoÊç Ateƒczyków.
Ciekawe, ˝e w Platoƒskiej
Obronie
zarzut
wprowadzania nowych bogów nie jest
explicite
skojarzony z Sokratesowym
daimonion
, choç ten
pojawia si´ na kartach dialogu kilkakrotnie.
A przecie˝ nie mo˝e byç wàtpliwoÊci, ˝e w¸a-
Ênie o
daimonion
, o owà boskoÊç odzywajàcà
si´ w duszy Sokratesa chodzi¸o Ateƒczykom,
a nie o jego niewiar´ i nie o roz˝arzony ka-
mieƒ
6
. ˚e ów
daimonion
sta¸ si´ przyczynà
oskar˝enia, potwierdzajà relacje Ksenofonta:
„Wsz´dzie bowiem powtarzano sobie twierdze-
nie Sokratesa, ˝e
daimonion
daje mu znaki
wró˝ebne, i stàd przede wszystkim, jak mi si´
zdaje, wytoczono przeciwko niemu oskar˝enie,
˝e wprowadza nieznane bóstwa”
7
. Tak˝e So-
krates wie o tym doskonale, kiedy bawi si´ wy-
prowadzaniem w pole Meletosa, ale nie odpiera
zarzutu ani w
Obronie
Platona, ani w
Obronie
Ksenofonta. W pierwszej w ogóle si´ na ten
temat nie wypowiada, w drugiej jego apologia
nie zmierza wcale do odparcia oskar˝enia. Bo
Sokrates wie, ˝e jego
daimonion
jest i zara-
zem nie jest nowym bóstwem. Jest – bo prze-
kracza elastyczne zazwyczaj, ale w tym wyjàt-
kowym wypadku nader sztywne ramy greckiej
religijnoÊci; nie jest – tak jak nie jest nowà
gwiazda, którà dopiero co odkryto, ale która
przecie˝ Êwieci¸a od tysiàcleci z daleka od
ludzkich oczu. „W jaki zaÊ sposób – pyta So-
krates – mog´ wprowadzaç nowe bóstwa, gdy
mówi´, ˝e g¸os bo˝y objawia si´ we mnie i daje
mi znaki, co czyniç nale˝y? Przecie˝ i ci, którzy
bàdê w Êpiewie ptaków, bàdê w mowie ludzkiej
dopatrujà si´ wró˝by, ostatecznie te˝ z g¸osów
czerpià przepowiednie przysz¸oÊci. Kto zresztà
Interpretacj´ takà podda¸ wnikliwej krytyce
G. W. F. Hegel w swoich wyk¸adach z historii
filozofii, pokazujàc nader przenikliwie i prze-
konujàco, ˝e przeciwnie – zarzuty wprowa-
dzania nowych bóstw i psucia m¸odzie˝y dajà
si´ ca¸kowicie uzasadniç na gruncie ateƒskiej
obyczajowoÊci. Z punktu widzenia greckiej
umys¸owoÊci Sokrates istotnie deprawowa¸
m¸odzie˝ i istotnie dokona¸ radykalnej rewo-
lucji w greckiej strukturze religijnoÊci. Zarzut
o deprawacj´ zostawmy jednak na boku – o tym,
5
W. G. Tennemann, Geschichte der Philosophie, Leipzig 1798-1819, t. II, s. 39-41; cytuj´ za: G. W. F. Hegel, Wykłady z historii
filozofii, tłum. S. F. Nowicki, Warszawa 1994, t. I, s. 605, 618.
6
Por.: Platon, Obrona Sokratesa 26d: „To mówi´, ˝e ty w ogóle w bogów nie wierzysz” – powiada zbity z tropu Meletos. „Bo
on mówi, ˝e słoƒce to kamieƒ, a ksi´˝yc to ziemia” – krzyczy całkiem ju˝ wyprowadzony w pole.
7
Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie I,1,2. Podobnie w Platoƒskim Eutyfronie 3b.
Strona/
237
Teologia Polityczna 2/2004–2005
Temat numeru: Misja bo˝a i ludzki porzàdek
zaprzeczy, ˝e pioruny sà g¸osem, i to g¸osem,
który jest najwy˝szà wyrocznià? Czy siedzàca
na trójnogu Pytia nie g¸osem oznajmia wy-
rocznie boga?”
8
.
z odwo¸aniem si´ do zewn´trznej instancji –
mog¸a nià byç Pytia, drzewo w
Dodonie
, senny
koszmar w
Epidaurze
albo osio¸ ob¸adowany
selerami. „Tak” lub „nie”, na które oczekiwano
w napi´ciu albo które odczytywano ze znaków,
mia¸o wymiar ogólny: by¸o jednakà odpowiedzià
dla wszystkich i – co chyba najwa˝niejsze –
zawsze by¸o zapoÊredniczone: bóg nie przema-
wia¸ wprost do zainteresowanego, bóg prze-
mawia¸ poprzez instytucj´, którà sam wybra¸.
„Grecy mieli ogólnego demona [w postaci wy-
roczni] – pisze Hegel – natomiast Sokrates mia¸
swego demona we w¸asnej ÊwiadomoÊci i to
w¸aÊnie pozbawia¸o w jego wypadku znaczenia
demona zewn´trznego”
11
.
Daimonion
odbiera¸
sens wyroczni, przenosi¸ odpowiedzialnoÊç za
czyny jednostki na nià samà.
Daimonion
nie jest czymÊ nowym, bo wpisuje
si´ w wielkà tradycj´ mantyki greckiej, a wi´c
w samo sedno greckiej duchowoÊci. To, ˝e bo-
gowie obcujà ze Êmiertelnikami za pomocà
wyroczni, wró˝biarzy, sybilli i przyrodniczych
zjawisk – czytelnych nawet dla niewtajemni-
czonych – to wie ka˝de ateƒskie dziecko. „Z tà
jednak ró˝nicà – zastrzega Sokrates – ˝e pod-
czas gdy inni powiadajà, ˝e ptaki, g¸osy, s¸owa
dobrej wró˝by, wró˝bici przepowiadajà przy-
sz¸oÊç, ja nazywam to g¸osem bo˝ym i jestem
przekonany, ˝e takà nazwà wyra˝am wi´cej
prawdy i g¸´bszà pobo˝noÊç ni˝ inni, którzy
ptakom przypisujà moc bogów. Na potwier-
dzenie tego, ˝e nie grzesz´ przeciwko bogom,
mam jeszcze jeden dowód: cz´sto oznajmia-
¸em przyjacio¸om wskazówki boga i nigdy nie
okaza¸em si´ k¸amcà”
9
.
Co prawda to przeniesienie odpowiedzialnoÊci
nie by¸o ca¸kowite – Sokrates nie przesta¸ byç
Grekiem: i on zasi´ga¸ przecie˝ rady, i on
dzieli¸ si´ swojà wolnoÊcià z g¸osem s¸yszanym
w duszy. Ale to by¸ g¸os w jego duszy – tylko
on go s¸ysza¸. „
Daimonion
– powiada Hegel –
zajmuje w ten sposób miejsce poÊrednie po-
mi´dzy zewn´trznoÊcià wyroczni a czystà we-
wn´trznoÊcià ducha; jest to coÊ wewn´trznego,
ale wyobra˝onego jako w¸asny geniusz, jako
coÊ ró˝nego od ludzkiej woli – nie zaÊ jako
w¸asna màdroÊç, arbitralnoÊç”
12
. Ale te˝ by¸ to
pierwszy krok ku takiej arbitralnoÊci, pierwszy
krok ku oddaniu cz¸owiekowi pe¸nej wolnoÊci.
Krok zbyt ma¸y, by t´ wolnoÊç ca¸kowicie
oswobodziç i by zbudowaç solidny fundament
pod czystà podmiotowoÊç
13
, i zarazem zbyt
wielki, by uszed¸ uwadze obroƒców wyroczni.
Daimonion
jest wi´c czymÊ nowym, bo choç
Grecy przywykli do boskich wyroków, to przy-
wykli je s¸yszeç z zewnàtrz, za poÊrednictwem
instytucji w tym w¸aÊnie celu powo¸anych do
istnienia i jako takie uÊwi´conych. Apollon
nie przemawia gdzie bàdê.
Daimonion
jest
czymÊ nowym, albowiem zostaje jawnie prze-
ciwstawiony greckiej wyroczni albo – jak kto
woli – zajmuje miejsce od tysi´cy lat dla wy-
roczni zarezerwowane. Grecka umys¸owoÊç
wpisana w struktur´ przeznaczenia nie zna¸a
dotàd idei brania na siebie odpowiedzialnoÊci
za los jednostki, podejmowania decyzji ca¸ko-
wicie we w¸asnym imieniu
10
, o ile decyzje te
nie dotyczy¸y spraw b¸ahych i codziennych.
Podj´cie wa˝kiej decyzji musia¸o iÊç w parze
A policzek, jaki Sokrates wymierzy¸ wyroczni,
by¸ podwójnie bolesny. Bo jeÊli wierzyç opo-
wieÊci o Chejrefoncie, poÊwiadczonej tym ra-
8
Ksenofont, Obrona Sokratesa, 12.
9
Tam˝e, 13.
10
Por.: G. W. F. Hegel, dz. cyt., s. 600.
11
G. W. F. Hegel, dz. cyt., s. 604.
12
Tam˝e, s. 603.
13
„Dla Sokratesa [...], u którego, tak jak u nas, to coÊ, zakładane jako coÊ zewn´trznego, przeniosło si´ w głàb ÊwiadomoÊci, ale
jeszcze nie w pełni, był to nadal pewien [samoistnie] istniejàcy głos, nie był to jeszcze głos indywidualnoÊci jako takiej, po-
stanowienie, jakie ka˝dy ma – sumienie w sensie czegoÊ, co majà zwykli ludzie – lecz wyobra˝enie tego typu jak Jowisz czy
Apollo itd.” – G. W. F. Hegel, dz. cyt., s. 611.
Strona/
238
Nowe bóstwa Sokratesa
Micha¸ Bardel
zem jednog¸oÊnie i przez Platona, i przez Kse-
nofonta
14
, wyrocznia sama na siebie wyda¸a
wyrok, uznajàc autorytet Sokratesa, og¸aszajàc
go najszlachetniejszym, najsprawiedliwszym i naj-
rozumniejszym poÊród Greków. To zamkni´te ko¸o
samounicestwienia wyroczni stawia Sokratesa
w jego tragicznej pozycji: prawda, która dotàd
pozostawa¸a zakryta, ujawnia si´ teraz za jego
sprawà jako coÊ nowego, jako bluênierstwo,
które kiedyÊ oka˝e si´ bluênierstwem b¸ogo-
s¸awionym, ale by do tego dosz¸o, musi zostaç
ukarane. Ksenofont wspomina, ˝e reakcjà s´-
dziów na Sokratesowe wyjaÊnienia by¸ krzyk
oburzenia. „Jedni [krzyczeli], poniewa˝ nie
wierzyli temu, co mówi¸, drudzy – poniewa˝
zazdroÊcili, ˝e wi´kszych ¸ask doznaje od bo-
gów ni˝ oni”
15
. Bo
daimonion
w swoim indywi-
dualnym charakterze nie jest dany ka˝demu
cz¸owiekowi – jest g¸osem boskoÊci odzywajà-
cym si´ w duszy Sokratesa i w ˝adnej innej.
Ju˝ choçby z tego powodu niedorzeczne wy-
dajà si´ wszelkie próby zestawiania go z chrze-
Êcijaƒskimi ideami sumienia czy opiekuƒcze-
go anio¸a
16
. Czym wi´c by¸ Sokratesowy
da-
imonion
?
zujàcy rzadkà u zdrowych psychicznie ludzi
samoÊwiadomoÊç mia¸by sporadycznie popadaç
w zespo¸y urojeniowe, i to wy¸àcznie wówczas,
gdy opowiada o swoim
daimonion
, po czym
swobodnie powracaç do przerwanych podzia¸ów
dialektycznych. Obydwa rozwiàzania wynikajà
tak˝e – i to jest zasadniczy powód, dla którego
je tutaj odrzucamy – z pewnego fundamental-
nego nieporozumienia. Najkrócej mo˝na je wy-
raziç tak oto:
daimonion
Sokratesa ma¸o kto
traktuje powa˝nie. Powa˝nie, a wi´c dos¸ownie.
Kiedy Sokrates opowiada Teajtetowi o rodzeniu
wiedzy z zap¸odnionych, ale z ró˝nych przy-
czyn niep¸odnych dusz swoich rozmówców,
nie szukamy naturalistycznych wyt¸umaczeƒ
dla tej formy natywizmu – przyjmujemy jà
w tej postaci, jakà proponuje Sokrates. Kiedy
ka˝e Ateƒczykom zajàç si´ sprawami duszy,
nie staramy si´ owej duszy prze¸o˝yç na wspó¸-
czesne, bli˝sze nam kategorie. Ale kiedy raz
za razem przypomina zgromadzeniu o swoim
boskim pos¸annictwie, kiedy wspomina o bo-
skim g¸osie przestrzegajàcym go w takich to
a takich okolicznoÊciach – uruchamiamy na-
tychmiast przedziwny aparat hermeneutyczny:
o co te˝ chodzi¸o Sokratesowi z tym duchem?
Co chcia¸ przez to powiedzieç? Có˝ to za me-
tafora?
Naturalistyczne próby eksplikacji tego feno-
menu prowadzà nas w¸aÊciwie w dwóch kie-
runkach: ju˝ to chodzi¸oby o pewnego rodzaju
intuicj´, budzàcà si´ w chwilach wahania ro-
zumu lub uprzedzajàcà rozumowanie
17
, ju˝ to
o najzwyczajniejsze omamy, jakie zdarzajà si´
osobom chorym psychicznie (wspomnijmy na
poÊwiadczone w wielu êród¸ach stany katalep-
tyczne Sokratesa). Obydwa rozwiàzania sà a˝
nazbyt aporetyczne. Pierwsze zak¸ada¸oby
u Sokratesa jakàÊ dziwnà i niezdrowà sk¸onnoÊç
do fantazjowania na temat swoich procesów
decyzyjnych – sk¸onnoÊç tak silnà, ˝e nawet
groêba kary Êmierci nie potrafi¸aby jej okie¸-
znaç. Drugie postuluje nader skomplikowanà
postaç rozdwojenia osobowoÊci: Sokrates osià-
gajàcy szczyty filozoficznego kunsztu i wyka-
Spróbujmy zatem raz jeden nie poddaç si´ tej
podejrzliwej hermeneutyce i jak to zwykliÊmy
czyniç przy innych okazjach, odczytaç s¸owa So-
kratesa tak, jak je wypowiada. Uwierzyç w demo-
nicznoÊç Sokratesa. Przyjàç Êmia¸à hipotez´
interpretacyjnà, zgodnie z którà gdy Sokrates
powiada, ˝e g¸os boski w sobie s¸yszy – rozu-
miemy przez to, ˝e g¸os boski s¸yszy i nic po-
nadto. Czym ryzykujemy? Bodaj tylko umistycz-
nieniem Sokratesa, ale czy istotnie hipoteza to
zbyt Êmia¸a? Mistykiem nazywany bywa Plotyn,
dlaczego by nie Sokrates? Wiele z cech jego
osobowoÊci, które sta¸y si´ po˝ywkà dla psy-
chopatologicznych interpretacji jego nieco-
14
Por.: Platon, Obrona Sokratesa, 21a oraz Ksenofont, Obrona Sokratesa,14.
15
Ksenofont, Obrona Sokratesa, 14 .
16
Z podobnych, ale tak˝e i innych wzgl´dów, odrzuca sens tych porównaƒ Hegel (por. dz. cyt., s. 597).
17
Tak interpretuje daimonion m.in. Adam Krokiewicz (por. tego˝: Sokrates, w: Sokrates. Etyka Demokryta i hedonizm Arystypa,
Warszawa 2000, s. 51.
Strona/
239
Plik z chomika:
guercino
Inne pliki z tego folderu:
Nowe bóstwa Sokratesa.pdf
(183 KB)
O nieadekwatności człowieka sokratycznego - artykuł.pdf
(54 KB)
Rozwój szkół sokratycznych mniejszych oraz powody ich upadku i zaniku.doc
(70 KB)
Sokrates.doc
(72 KB)
Sokrates.pdf
(80 KB)
Inne foldery tego chomika:
ankersmit
baldacci
baum
berger
broch
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin