Bahdaj Adam - Uwaga czarny parasol.pdf

(719 KB) Pobierz
1020769172.002.png
1020769172.003.png
CZĘŚĆ PIERWSZA
Uwaga, czarny parasol
1020769172.004.png
Dokąd idziesz, Kubusiu?
–Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
–Obiad będziesz miał w lodówce.
–Dziękuję, mamo.
–Uważaj, żebyś nie przypalił kotleta.
–Niech się mama nie boi.
–Co masz zamiar robić?
–Przecież mówiłem, – że mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
–Mój drogi, żeby tylko nie było wsypy.
–O to nie ma obawy.
–A jednak pan Kowalski skarżył się, że posądziłeś go o kradzież
wycieraczki.
–To się już wyjaśniło.
–Przeprosiłeś go?
–Oczywiście.
–A kto ukradł wycieraczkę?
–Pryszczaty Bolek, ten od Sikorów.
–Ciekawa jestem, jak ty do tego doszedłeś?
–Ba, mam swoje metody – chłopiec wydął lekko wargi, zrobił tajemniczą minę i jeszcze o krok
zbliżył się do drzwi. Miał ochotę ulotnić się, zanim matka przypomni sobie, że śmieci nie
wyniesione i trzeba iść do pani Skarbińskiej po pończochy. Spojrzał ukradkiem na matkę.
Siedziała na małym taboreciku przed lustrem. Zaczesywała włosy. Miała pogodną twarz i
łagodne wejrzenie. Kubusiowi bardzo się podobała. Uważał, że jest najpiękniejsza z wszystkich
matek na świecie.
Mieszkali w nowych blokach na Sadybie. Prowadzili – jak matka zwykła mówić – kawalerską
gospodarkę. Pani Pawlikowa była bowiem redaktorką w Polskiej Agencji Prasowej, pracowała
o różnych porach dnia. Stale narzekała, że ma za mało czasu dla syna.
1020769172.005.png
W czasie roku szkolnego Kubuś chodził na zajęcia świetlicowe w szkole. W szkole również
jadał obiady. Teraz, gdy rok szkolny się skończył, a chłopiec przeszedł do piątej klasy,
prowadził zupełnie samodzielne życie. Nauczył się nawet odgrzewać przechowywane w
lodówce kotlety, gotować kawę, smażyć jajka i robić omlet, wspaniały omlet z dżemem. Jednym
słowem, był to chłopiec samodzielny i nad wyraz zaradny. Teraz, gdy patrzył na matkę,
pomyślał, że właściwie wypadałoby wynieść śmieci, wstąpić do pani Skarbińskiej i zapytać, czy
już oczka załapane w pończochach. Wahał się. Wnet jednak doszedł do przekonania, że śmieci i
pończochy mogą poczekać do wieczora. On ma ważniejsze sprawy.
Już chciał nacisnąć klamkę, gdy nagle matka zatrzymała go gwałtownym gestem ręki.
–Zaczekaj… – jeszcze raz przeciągnęła grzebieniem włosy, wolno
odwróciła się od lustra. – Jestem trochę zaniepokojona twoim
zachowaniem… Ostatnio stałeś się strasznie tajemniczy.
–To się mamie tylko tak zdaje.
–Podobno nazywają cię Kubuś Detektyw? Chłopiec spłonął rumieńcem po same czubki uszu,
utkwił spojrzenie w
rzemykach sandałów. Wymamrotał niepewnie:
–No tak… ale co w tym złego?
–Oczywiście, że to nic strasznego, tylko… czy nie możesz wymyślić sobie jakiejś innej
zabawy?
–To wcale nie zabawa – zaprotestował żywo.
–Jesteś na to za młody i możesz narazić się na nieprzyjemności.
Podobno pani Kasprusiowa nakryła cię u siebie w mieszkaniu w szafie.
–To bujda! – krzyknął niemal Kubuś. – To nie była szafa, tylko skrzynia w sieni.
–A coś tam robił?
–Śledziłem starego Macieja, tego, co naprawia garnki. Matka załamała ręce.
–Mój Boże, czy ty nie masz innego zajęcia!
–Chodziło przecież o kradzież kury z kurnika pani Kasprusiowej. Na twarzy matki pojawił się
przelotny uśmiech.
1020769172.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin