Współczesne zainteresowanie medytacja.doc

(125 KB) Pobierz


http://www.samadi.republika.pl/jezioro.jpg


Współczesne zainteresowanie
medytacją

 

 

 

 

Niewątpliwie coraz więcej osób w obecnych czasach interesuje się medytacją.
Jedni poznają ją nieco przy okazji zagłębiania się w sztuki walki inni np. poprzez kontakt z terapiami psychologicznymi.

Jeszcze na początku wieku XX wielu psychologów odkryło, ze techniki medytacyjne i techniki jogi mogą mieć bardzo dużą wartość jako narzędzia psychoterapeutyczne.
I nic w tym dziwnego, ponieważ medytacja i joga od dawna były narzędziami dochodzenia do pełnego samopoznania i uporania się z problemami z samym sobą. Nawet jeśli psychoterapia potrzebuje jedynie pewnego fragmentu tych technik - takiego, który może pomóc w doprowadzeniu do wstępnego ładu ze swoimi emocjami i nauczeniu się relaksacji ciała fizycznego - to nadal wiele wynosi z kontaktu z medytacją.

Istotną sprawą jest tu bowiem fakt, że większość szkół medytacyjnych nie bazuje na jakichś teoretycznych dogmatach, ale bardziej polegają one na praktycznej umiejętności odkrywania swojego wnętrza, lepszego zrozumienia siebie i byciu w harmonii z otoczeniem.
Dlatego psychoterapia znajdywała w technikach medytacji nie tyle różne teorie światopoglądowe, ale konkretne narzędzia oddziaływania na człowieka.
Tak jak medycyna oddziałuje dosyć skutecznie na obszar ciała fizycznego człowieka, tak wiele technik medytacji może oddziaływać na obszar życia wewnętrznego.

Spotyka się także terapeutów, którzy próbują łączyć obszar terapii psychologicznej z penetracją sfer duchowych bardziej typową dla medytacji.
Niektórzy z nich zalecają, by pacjent najpierw przechodził bardziej konwencjonalną terapią pomagającą w samopoznaniu i uporządkowaniu swoich emocji, a następnie po zakończeniu terapii kontynuował samopoznanie w postaci regularnego uprawiania medytacji (np. codziennie po 20-30 min.)

Bardzo szeroko ujmujący zagadnienie rozwoju indywidualnego i zbiorowego człowieka i ludzkości - Ken Wilber uważa, że dla osób regularnie praktykujących medytację, sprawą bardzo pomocną może być okresowe korzystanie z psychoterapii.
Indywidualna medytacja nie zawsze bowiem zapewnia równomierny rozwój w obszarze kontaktów międzyludzkich - i doskonale mogą to zrekompensować różnego rodzaju treningi interpersonalne i terapie grupowe. 
Poza tym podczas rozwoju często dochodzi do odsłaniania ukrytych problemów osobowości. W dawnych czasach role terapeuty zazwyczaj pełnił pełen ciepła i troski nauczyciel. 

 

 

http://www.samadi.republika.pl/medicine.jpg 

 

Pod koniec XX wieku także wiele środowisk chrześcijańskich zainteresowało się medytacją. Z jednej strony zauważyć można powrót do wcześniejszych tradycji mistycznych chrześcijaństwa, a z drugiej - gotowość do asymilacji technik wschodnich. 

Wielu autorów i duchownych podjęło się odkrywania na nowo dawnej mistyki chrześcijańskiej. Wartościowym przykładem może być tu Benedyktyn Anzelm Griin.

Podobnie niektóre klasztory i środowiska chrześcijańskie otworzyły się na wprowadzenie do swoich praktyk duchowych technik zen czy jogi. 
Tak jak w przypadku psychoterapii - metody te niekoniecznie narzucały swój światopogląd, a dawały dosyć skuteczne narzędzia oddziaływania na zaburzoną sferę emocji, tak tutaj (w środowisku chrześcijańskim) odnaleziono w tych technikach narzędzia do pogłębienia swoich przeżyć z obszaru sacrum, które niekoniecznie musiały kolidować z wyznawanym systemem wiary.

 

 

 

 
Rodzi się pytanie, czy adaptacja wschodnich systemów duchowych do kultury Zachodniej jest właściwa.
Przeciwnicy tego procesu mówią, że nie.
Warto zwrócić jednak uwagę, że kultura europejska (podobnie jak każda inna) wielokrotnie podlegała wpływom innych kultur.

Po pierwsze samo chrześcijaństwo napłynęło do Europy z Azji Mniejszej, skąd się wywodziło.

Po drugie, już za czasów chrześcijańskich, ekspansja kultury arabskiej na północ Afryki i potem do Hiszpanii spowodowała, że do Europy dotarło wiele trendów naukowych i filozoficznych - zaczerpnięto wtedy wiele z obszarów matematyki i medycyny, jak i na nowo odkryto Arystotelesa i filozofię starożytną (grecką). 

Przenikanie się kultur wielokrotnie jest rozwojowe.

Rodzi się jednak drugie ważne pytanie - czy próba adaptacji duchowości wschodniej i wschodnich technik medytacyjnych dla Zachodu nie spowoduje spłycenia tych nauk i ścieżek duchowych?

Część wielkich i wybitnych nauczycieli duchowych uważa jednak, że istotne i potrzebne jest to, aby z dawnych tradycji umieć wydobyć to, co stanowi esencję i faktyczną treść duchową, a nie poprzestawać na samym tylko naśladowaniu kultury.
Nauki duchowe są bowiem tym, co może być wyrażone w każdej kulturze, nie polegają one natomiast na samych tylko zwyczajach kulturowych, społecznych itp.

Zdaniem takiego mistrza jak Namkhai Norbu, warto jednak docenić rolę nauczycieli duchowych. Tak np. nauki Dzogczen, które uważa się za szczególnie zaawansowane i głębokie, co do swojej treści, i które mogą być zaadoptowane do każdych warunków i każdej kultury, nie mogą jednak funkcjonować bez zrealizowanego mistrza, który przekaże uczniowi główną zasadę Dzogczen - przebywanie w stanie pełnej obecności i uwagi.

Wiele przesłań wskazuje na to, że zainteresowanie medytacją w nowoczesnej kulturze postindustrialnej będzie się systematycznie coraz bardziej zwiększać.
Tak jak niegdyś (końcem XIX wieku) coraz bardziej powszechna dla ogółu zaczęła stawać się edukacja, oferująca większej ilości ludzi osiągnięcie jakiegoś wyższego poziomu dojrzałości intelektualnej, tak tez, stopniowo, do powszechnych systemów kształcenia i rozwoju wejdzie trening relaksacyjny, gwarantujący ludziom większą dojrzałość emocjonalną, jak i sama medytacja właściwa, sprowadzająca większą dojrzałość duchową.

Społeczeństwa, które będą w większym kontakcie ze sobą i duchową podstawą wszechświata (tzw. "Bogiem"), będą w stanie budować codzienność w sposób znacznie bardziej satysfakcjonujący. Ponadto - stopień w jakim cieszy nas to, co postrzegamy, zależy właśnie od naszej inteligencji emocjonalnej i duchowej.

Już dzisiaj zauważa się tendencję, by np. wprowadzić medytację jako narzędzie lecznicze (medytacja lecznicza jest wprowadzana w USA w niektórych środowiskach medycznych), czy wspierające proces uczenia się.

Renesans w zainteresowaniu duchowością w latach 70-tych

 

Niewątpliwie możemy mówić o wzroście zainteresowania medytacją w czasach nam współczesnych. Wydaje się, że proces wzrostu poziomu zainteresowania medytacją i obszarem duchowości w ostatnich dziesięcioleciach rozpoczął się w latach 70-tych XX wieku. Był to okres „dzieci kwiatów" głoszących idee miłości i przekroczenia konsumpcyjnego modelu życia. 
Słynni Beatlesi interesowali się duchowością Indii i kontaktowali z działającym na Zachodzie Maharishim, a James Reston opisał w roku 1971 na łamach New York Times'a skuteczność oddziaływania akupunktury, co 
przyczyniło się do rozkwitu wielkiego zainteresowania dorobkiem tradycyjnej kultury dawnych Chin. 

Jeszcze wiele innych czynników przyczyniło się do wielkiego przełomu w sposobie widzenia świata przez ludzi Zachodu w tym okresie. 
Sięgając do średniowiecza, można powiedzieć, iż były to czasy stosunkowo silnej więzi człowieka za swoją podświadomością, emocjami, lękami egzystencjalnymi, a zarazem stosunkowo dużej więzi ze sferą magii, duszy i sacrum. 
Jednak jednocześnie był to w rozwoju zasad społecznych raczej jeszcze prymitywny okres bazujący na stosunkach feudalnych i relacji „pan-niewolnik". Dlatego też rewolucyjne dążenia odrodzeniowe, które pojawiły się u schyłku średniowiecza wydają się być czymś w pełni naturalnym.

Wielcy myśliciele i geniusze tego okresu, jak choćby Leonardo da Vinci, chcieli osiągnąć większą niezależność poprzez mocniejsze wkroczenie w sferę refleksji intelektualnej. Zainicjowany i postępujący w tym okresie rozwój kultury i cywilizacji zachodniej miał w sobie właśnie ten potencjał coraz 
większego krystalizowania się sfery intelektualnej.

Jednak ten rozwój kultury i myśli Zachodu miał jeden istotny i słaby punkt – mianowicie nie integrował etapów poprzednich z etapami nowo odkrytymi. Dlatego też z czasem kultura zachodnia w zbyt dużym stopniu utraciła cenne wartości średniowiecza.

Koniec wieku XIX to dominująca wśród myślicieli i naukowców nadzieja pokładana w rozwoju nauk przyrodniczych. Wierzono na przykład, że niebawem rozwój fizyki, chemii, biologii i medycyny uwolni człowieka zarówno od wszelkich chorób, jak i od większości cierpień i problemów. 
Oczywiście – nic takiego nie nastąpiło. Potencjał ludzkiego intelektu jest ogromny i imponujący, jednak powinien on współpracować z pozostałymi możliwościami i umiejętnościami człowieka. 
Rozwój intelektu powinien być poparty jednoczesnym rozwojem sfery emocjonalnej i duchowej.

Faszyzm, który zaczął się wkrótce rozwijać w Niemczech i był on istotną siłą napędową II-ej wojny światowej, próbował z kolei wykroczyć poza świadomość racjonalno-logiczną, jednak nie integrował tej magiczno-mitycznej sfery podświadomości z rozumem i z duchowością. Dlatego też, choć w pewnych masach wyzwolił on entuzjazm i energię do działania – w rezultacie przyniósł on szkodę. 
Tylko połączenie podświadomości z rozumem (świadomością logiczną) i ze sferą duchową (nadświadomością) może przynieść w pełni zadowalający rezultat, to znaczy wyzwolić siłę, która jest świadoma i zmierza w jasnym, korzystnym dla wszystkich kierunku.

Dla naszych rozważań o ewolucji zainteresowania medytacją w czasach współczesnych istotne jest to, że pokolenie powojenne, zmęczone całym tym wojennym zamętem i pseudomistyką III-ej Rzeszy, postanowiło wybudować swoją „cywilizację" (zasady życia społecznego) w oparciu o funkcjonowanie w konkretnym, ziemskim świecie i rozwój coraz to lepszych technologii 
przemysłowych. Ludziom tym wydawało się, że stworzy to potrzebną i wartościową dla człowieka alternatywę wobec wojennej zawieruchy. Bezpieczeństwo, troska o rodzinę, efektywność w pracy i w nauce – oto hasła, które dawały wtedy nadzieję na bardziej świetlaną przyszłość.

Niestety – dzieci pokolenia powojennego konformizmu odkryły, że świat budowany przez ich rodziców nie zmierza w żadnym świetlanymi obiecującym kierunku. Oddzielenie się od emocji, uczuć i duchowości spowodowało, że człowiek nieodpowiedzialnie posługujący się rozwijającymi się technologiami był bardzo bliski całkowitego zniszczenia środowiska naturalnego, a nasilający się wyścig zbrojeń zagrażał ewentualnością całkowitego zniknięcia cywilizacji człowieka. 

Właśnie w takiej atmosferze zrodził się światowy ruch hippisów, który był istotnym czynnikiem powodującym odrodzenie się zainteresowań mistyką i duchowością.
Z czasem ten renesans przeniknął bardzo wiele obszarów współczesnego życia. Część osób w jakimś stopniu związanych z ruchem hippisów, czy też sympatyzujących z nim oraz jego ideą otwarcia się na bardziej subtelne i duchowe aspekty rzeczywistości, zajęło wysokie stanowiska na uniwersytetach, 
w placówkach badawczych i w organizacjach społecznych. Jest to przecież proces nieunikniony, ponieważ zbuntowana młodzież sama w końcu kiedyś staje się dorosła i bierze na siebie ciężar kontynuowania kultury i życia społecznego.

Dlatego wiele renomowanych światowych środowisk naukowych coraz bardziej zaczęło zwracać się w kierunku większej jedności i powiązań nauk przyrodniczych z psychologią, filozofią oraz religią/mistyką. 
Nowoczesna fizyka nie była już jedynie fizyką mechaniczną - fizyką newtonowską. Pojawiła się nowoczesna fizyka, która coraz bardziej była świadoma zjawisk fizycznych, których nie jest w stanie widzieć ludzkie oko (np. zjawiska elektromagnetyczne stały się niezaprzeczalnym faktem, choć 
większość fal elektromagnetycznych jest dla ludzkiego oka niewidzialnych). Pojawiła się fizyka kwantowa, która rozpatruje materię stałą, jako składającą się w istocie z porcji energii. 
Mało tego, okazało się, że sam filar fizyki mechanicznej – Izaak Newton, w istocie był zaangażowanym mistykiem zgłębiającym najróżniejsze obszary rzeczywistości, a samą mechanikę traktował nie jako jedyną, ale jako jedną z wielu dziedzin wartych zgłębienia. 
Według Newtona – to właśnie ład i logiczność, odkrywane w mechanice, potwierdzały i odbijały wyższy duchowy porządek wszechświata, ponieważ penetracja praw świata materii i świata ducha szły ze sobą w parze.

W latach 70-tych doszło również w obszarze lecznictwa do odrodzenia się medycyny naturalnej i komplementarnej (nazywanej także alternatywną).
Epidemiolog T. McKeown przez ponad 20 lat prowadził w Wielkiej Brytanii analizy głównych przyczyn spadku umieralności w Anglii i Walii w XVIII, XIX, XX wieku. 
Na podstawie swoich badań McKeown wnioskował, że najważniejszą przyczyną spadku umieralności był wzrost standardu życia, zwłaszcza polepszenie się odżywiania ludności oraz poprawa higieny. 
Szokującym stwierdzeniem tego badacza było to, że: "leczenie (w spadku umieralności) nie miało żadnego znaczenia, a efekt szczepień ograniczał się do ospy, która jednakże przyczyniła się tylko w około 1/20 do spadku współczynników zgonów". Badania te zostały opublikowane w roku 1976.
Do podobnych wyników badań i wniosków doszedł inny brytyjski badacz R. Porter oraz amerykańska para J.B. i S.M. McKinlay. 

Ponieważ w tym samym czasie Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) otworzyła się na program współpracy medycyny zachodniej z medycyną ludową w państwach trzeciego świata, to stopniowo pojawiały się coraz większe możliwości przed bardziej całościowym podejściem tak do ludzkiego 
zdrowia, jak i do człowieka w ogóle.

Dzisiejsze czasy wydają się być poszukiwaniem takiego całościowego modelu życia i rzeczywistości. 
W obszarze fizyki bardzo aktywny był Fritjof Capra, który nakreślił pomosty i wskazał punkty wspólne pomiędzy nowoczesną fizyką a mistyką Wschodu. Bardzo dojrzałe i wszechstronne są ujęcia innego słynnego amerykańskiego myśliciela i zarazem mistyka oraz adepta duchowego – Kena Wilbera.

Nadal aktualne jest przesłanie z lat 70-tych, iż ludzka społeczność musi odnaleźć jakiś kolejny, nowy etap swojego rozwoju. Tak, jak minął ustrój feudalny i jego miejsce zajęła manufaktura, jak zastąpiła ją produkcja seryjna i taśmowa, tak też tę stopniowo zastępuje era komputeryzacji i technologii cyfrowej. Dlatego obecnie potrzebne są jeszcze dalsze odkrycia w zakresie optymalnego funkcjonowania rodziny ludzkiej. 
Konieczne są przeobrażenia gospodarcze, które będą odpowiedzią na problem nadprodukcji i rosnącego w związku z tym bezrobocia, jak i przeobrażenia religijne, które sprawią, iż religie staną 
się prawdziwymi orędownikami pokoju i harmonii, wspierając pełnię człowieka i rozwój jego potencjału tak ziemskiego, jak i duchowego.

Maha Gosananda

Równowaga miedzy mądrością a współczuciem

 

http://www.samadi.republika.pl/gosananda.jpg

poniższy tekst jest małym fragmentem książki "Krok po kroku"

 

5. Równowaga między mądrością a współczuciem

 

Mądrość należy zawsze równoważyć współczuciem, a współczucie mądrością. Bez tej równowagi niemożliwy jest pokój. Chciałbym opowiedzieć trzy historyjki będące ilustracją tego twierdzenia.  
 

Pewnego dnia okrutny król smoków spotkał na ścieżce Bodhisattwę. Bodhisattwa powiedział:

- Synu, nie zabijaj. Jeśli będziesz przestrzegał pięciu reguł i szanował wszelkie życie, będziesz szczęśliwy.

Tych kilka słów wystarczyło, by smok zupełnie wyrzekł się przemocy.

Dzieci, które pasły zwierzęta u stop Himalajów bardzo bały się smoka. Kiedy jednak stał się łagodny, przestały się bać i wkrótce zaczęły na niego wskakiwać, ciągnąć za ogon i wpychać kamienie i ziemię do jego paszczy. Po jakimś czasie smok nie mógł jeść i bardzo zachorował.

Kiedy następnym razem król smoków spotkał Bodhisattwę, krzyknął:

- Powiedziałeś mi, że jeśli będę przestrzegał pięciu reguł i okazywał współczucie, zaznam szczęścia. A teraz cierpię i w ogóle nie jestem szczęśliwy.

- Synu - odparł Bodhisattwa - jeśli posiadasz współczucie, moralność i cnotę, musisz też posiadać mądrość i inteligencję. W ten sposób należy się bronić. Kiedy następnym razem dzieci sprawią ci ból, pokaż im swój ogień. Nie będą cię więcej niepokoić.

Kogo skrzywdził brak mądrości u smoka? Zarówno smoka, jak i dzieci.

Równowagę między mądrością a współczuciem nazywamy drogą środka.  

 

Oto następna opowieść. Pewnego razu stary rolnik znalazł na swym polu umierającą kobrę. Widząc cierpienie kobry, rolnik pełen był współczucia. Podniósł węża i zaniósł do domu. Nakarmił go tam ciepłym mlekiem, owinął w miękki koc i, pełen miłości, położył obok siebie w łóżku i zasnął. Następnego ranka nie żył.

Dlaczego został zabity? Ponieważ wykazał jedynie współczucie, a nie mądrość. Jeśli dotkniesz kobry, ugryzie cię. Jeżeli znajdziesz sposób, aby pomoc kobrze nie podnosząc jej, znalazłeś równowagę między współczuciem a mądrością. Jesteś wtedy szczęśliwy, tak samo jak kobra.

 

 

Oto trzecia historia: był sobie rolnik, który udał się z przyjacielem do lasu, aby nazbierać drzewa. Kiedy uderzył siekierą w pień, zakłócił życie gniazda pszczół i rój rozgniewanych owadów wyleciał i zaczął go kąsać.

Przyjaciel rolnika, przepełniony współczuciem, chwycił swoją siekierę i pozabijał pszczoły szybkimi, potężnymi uderzeniami. Niestety, przy okazji zabił też rolnika.

Współczucie bez mądrości może spowodować wielkie cierpienie. Można nawet powiedzieć:

Lepiej mieć mądrego przeciwnika niż głupiego przyjaciela.

 

Mądrość i współczucie muszą iść w parze. Posiadanie jednego bez drugiego jest jak chodzenie na jednej nodze. Parę skoków ci się uda, ale w końcu upadniesz. Jeśli zrównoważysz mądrość i współczucie, będziesz chodził bardzo pewnie: powoli i z wdziękiem, krok po kroku.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin