Miłość i odpowiedzialność według Karola Wojtyły- Beata Ecler- Nocoń.docx

(17 KB) Pobierz

Miłość i odpowiedzialność według Karola Wojtyły
Beata Ecler-Nocoń - Instytut Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach


      Miłość między kobietą a mężczyzną w ujęciu Karola Wojtyły nie jest zjawiskiem jednorodnym. Jest czymś rozwijającym się, podlegającym ciągłym przeobrażeniom. Jest równocześnie źródłem rozwoju dwojga kochających się osób. Natomiast rozwój samej miłości powinien postępować od upodobania do pożądania, poprzez życzliwość, serdeczność i przyjaźń - ku wzajemnej afirmacji siebie jako osób. Owa afirmacja jest bardzo ważna i konieczna, odwraca bowiem uwagę od egoistycznego: "chcę wziąć" a prowadzi do altruistycznego "chcę dać". Prowadzi do zrozumienia potrzeb drugiego człowieka i chęci ich zaspokajania. Dlatego stanowi pewną gwarancję trwałości związku kobiety z mężczyzną.
      Swoje rozważania i refleksje o miłości dwojga Karol Wojtyła zawarł w książce pt. "Miłość i odpowiedzialność" wydanej po raz pierwszy w roku 1960 przez Towarzystwo Naukowe KUL w Lublinie. Moje refleksje zawarte w tym artykule opieram na filozoficzno-etycznych rozważaniach Autora wymienionej pracy.

      Od upodobania do pożądania. Składnikiem miłości, który najczęściej jako pierwszy dochodzi do głosu, jest upodobanie. Upodobanie występuje wówczas, gdy jakaś osoba płci odmiennej przedstawia się nam jako dobro. Chcemy na nią patrzeć, przebywać w jej towarzystwie, słuchać jej słów. Upodobanie nie jest wynikiem świadomej refleksji, przemyślanej postawy, czy też postanowienia. Upodobanie jest przede wszystkim wyrazem popędu seksualnego - rozumianego jako właściwość i siła natury ludzkiej. W upodobaniu odkrywamy jednak pewne zaangażowanie poznawcze kobiety wobec mężczyzny i mężczyzny wobec kobiety, biorą w nim też udział uczucia i wyobraźnia. Zaczyna się intensywnie myśleć o wybranej osobie, wyobrażać sobie sceny z jej udziałem, imaginować wspólne dialogi. Kontakt z nią przedstawia się jako dobro. Oczywiście, natura upodobania może mieć różny charakter: może dotyczyć wyłącznie wartości zmysłowo-seksualnych, ale może się też odnosić do zalet intelektualnych, moralnych czy duchowych.
      Niewątpliwie inna będzie ewolucja upodobania, które powstanie w oparciu o walory zmysłowo-seksualne poznanej i wyróżnionej osoby, a inna gdy upodobaniem objęte zostaną jej walory intelektualne czy moralne. Upodobanie li tylko zmysłowe ma charakter bardziej konsumpcyjny i bliskie jest chęci posiadania - jak posiada się drogocenne przedmioty. Natomiast gdy odnosi się do atrybutów wewnętrznych wybranego człowieka - istnieje prawdopodobieństwo, że może się stać bodźcem do osobistego rozwoju, nawet do gruntownej przemiany. Aby być blisko obiektu swego upodobania, aby móc zaistnieć w jego świadomości, będziemy się starać wzbogacać naszą egzystencję o pewne nowe wartości, o nowe postawy. Ten rodzaj upodobania może zainicjować miłość, choć na pewno nie wystarczy do jej wszechstronnego rozwoju.
      Tak jak upodobanie zakorzenione jest w naturze człowieka, tak wypływa z niej również pożądanie. Pożądanie niewątpliwie związane jest nierozłącznie z płciowością. Każda osoba ludzka jest albo kobietą, albo mężczyzną. Posiadanie płci jest niewątpliwie pewnym ograniczeniem, jednostronnością i budzi wiele emocji - na przykład w ujęciu feministycznym. Czasami próbuje się płci zaprzeczać, nadawać jej sens wyłącznie kulturowy - tymczasem fizyczną i fizjologiczną prawdą jest, że dzięki popędowi seksualnemu kobieta potrzebuje mężczyzny a mężczyzna kobiety. Dopiero razem tworzą komplementarną całość. Ta prawda potwierdza się w przyrodzie i nie sposób jej logicznie zaoponować. A jednak człowiek, który chce zbudować zdrowy i rozwojowy związek, nie może pozwolić, aby pożądanie przeważyło, zdominowało miłość, stając się równocześnie przyczyną jej klęski. Po pierwsze dlatego, że chodzi o aspekt etyczny: pragnienie drugiej osoby wyłącznie jako dobra dla siebie sprzeczne jest z samą ideą miłości. Po drugie dlatego, że pożądanie nie ma stabilnego charakteru, wykazuje niestałość, bo już takie jest ze swej natury.
      Uczuciowość nie ma tak wyraźnego rysu konsumpcyjnego jak zmysłowość. W uczuciowości najczęściej dochodzą do głosu elementy kontemplacyjne, związane z pięknem, estetyką, doznawaniem i przeżywaniem wartości. Uczuciowość pragnie bliskości, intymności, bycia sam na sam. Radość z obcowania z kochaną osobą wyraża się w gestach, muśnięciach, głaskaniu włosów, spojrzeniach, przytuleniach, delikatnej pieszczocie - najogólniej w czułości. Czułość uwydatnia się nawet wtedy, kiedy kochający się ludzie są od siebie oddaleni - wówczas może się wyrażać w słowach pisanych w listach, w słuchawce telefonu, w treści nadanego SMS. W powszechnym przekonaniu uznaje się, że podatność na uczuciowość uzależniona jest od płci. Mężczyźni uważani są za bardziej zmysłowych, natomiast u kobiet wyraźniej uwydatnia się uczuciowość. Istnieje zatem - o czym pisze Karol Wojtyła - pewna rozbieżność psychologiczna w zakresie udziału mężczyzny i kobiety w miłości. Zmysłowość u mężczyzny budzi się szybciej, szybciej też krystalizuje się w jego świadomości i postawie, podczas gdy u kobiety zmysłowość jak gdyby skrywa się w uczuciowości. Także chęć zbliżenia fizycznego u kobiety silnie związana jest z uczuciem i brana za uczucie, podczas gdy mężczyzna wyraźnie odróżnia jedno od drugiego. Stąd większa wydaje się być odpowiedzialność mężczyzny. On niejako dokładniej zdaje sobie sprawę z przyjemności płynącej ze zbliżenia cielesnego, podczas gdy kobieta jak gdyby bardziej chce dać siebie, aniżeli uzyskać rozkosz seksualną, choć nie jest to regułą.

      Miłość jako przyjacielska życzliwość. Upodobanie i pożądanie, choć nieodłącznie związane z samą naturą człowieka, nie wyczerpują istoty miłości. Niewątpliwie są jej elementami, ale samodzielnie miłością nie są. Egzystujące w związku kobiety i mężczyzny autonomicznie mogą doprowadzić - zamiast do jego rozwoju - do pewnego rodzaju wynaturzenia, bowiem miłość, która ma stać się fundamentem rozwoju osób nią połączonych, nie może się ograniczać do pragnienia drugiej osoby jako dobra wyłącznie dla siebie. Wprost przeciwnie - musi być przesycona pragnieniem dobra tej drugiej wybranej osoby. Pragnienie dobra drugiej osoby Karol Wojtyła nazywa po prostu życzliwością. "Życzliwość to tyle, co bezinteresowność w miłości. Nie pragnę ciebie jako dobra, ale Pragnę twego dobra. Pragnę tego, co jest dobrem dla ciebie. Osoba życzliwa pragnie tego bez żadnej myśli o sobie, bez żadnego względu na siebie."
      Spróbujmy zatem wniknąć w naturę życzliwości. Życzliwość to pozytywne i przyjazne odnoszenie się do kogoś. Życzliwym jest ten, kto jest przychylnie i przyjaźnie nastawiony. Powtarza się tu określenie: "przyjaźnie" - a zatem po przyjacielsku, jak przyjaciel. To zwraca uwagę na jeszcze jedną, jakże ważną cechę owego dobrego związku między kobietą a mężczyzną: mianowicie na przyjaźń. Czym jest przyjaźń? Jest pewną bliskością jaźni. Jaźń-przy-jaźni. Jaźń (od łac. ego) określa jednostkowy indywidualny podmiot. Nie wnikając w filozoficzne dywagacje na temat jaźni - które pojawiają się w refleksjach Lachelier'a, Bergsona, Fitchego czy Husserla - w potocznym rozumieniu jaźń - JA definiuje: kim jesteśmy w naszej świadomości, co myślimy, jak działamy? Zatem przyjaźń jest pewnym odkryciem siebie - tego swojego JA - dla drugiej osoby. Udzielaniem siebie, poświęcaniem swego czasu, przekazywaniem myśli, udzielaniem wsparcia. Pięknie to ujął Thomas Hughes: "Błogosławieni ci, którzy mają dar nawiązywania przyjaźni, bo to jeden z najlepszych bożych darów. Wymaga on wielu cech, ale przede wszystkim zdolności do wyjścia poza swoje JA i docenienia tego, co szlachetne i dobre w drugim człowieku."

      Wzajemna afirmacja - ważki kontekst miłości. W jednym ze swych wierszy Ks. Jan Twardowski napisał: "Nie czekaj na wzajemność, telefon i róże. Gdy ciebie nie chcą - nie piszcz, nie szlochaj. Ważne, że ty kogoś kochasz." Brak wzajemności w doświadczaniu miłości chrześcijańskiej jest niewątpliwie jednym z jej sensów. Całe piękno miłości chrześcijańskiej polega właśnie na miłości do nieprzyjaciół, do tych którzy odtrącają, są obojętni, a nawet nienawidzą. Powróćmy jednak do miłości między kobietą a mężczyzną. Jest to miłość wyjątkowa. Wynika bowiem z konieczności doświadczenia komplementarności, zaś komplementarność bierze się z płciowej natury człowieka. Jak pisze Karol Wojtyła: "Mężczyzna potrzebuje kobiety niejako dla uzupełnienia swojego bytu, ona podobnie potrzebuje mężczyzny. Ta obiektywna ontyczna potrzeba daje o sobie znać za pośrednictwem popędu seksualnego. Na podłożu tego popędu wyrasta miłość osoby do osoby, x do y. Miłość ta jest miłością pożądania, wypływa bowiem z potrzeby, a zmierza do znalezienia dobra, którego brak. Takim dobrem jest kobieta dla mężczyzny, a mężczyzna dla kobiety."
      Zatem mężczyzna i kobieta dopiero jako MY stają się istotami komplementarnymi. Wspólnie potrafią ogarnąć większą przestrzeń doznań, uczuć, zrozumień. Razem potrafią - jako MY - pełniej doświadczać świat. Karol Wojtyła tak tłumaczy konieczność wzajemności w miłości między dwojgiem: "Wzajemność związana jest ściśle z miłością pomiędzy mężczyzną a kobietą. Warto zwrócić uwagę (...), że miłość nie jest tylko czymś w kobiecie i czymś w mężczyźnie - w takim razie byłyby właściwie dwie miłości, ale te dwa odrębne fakty psychologiczne zespalają się i tworzą jedną obiektywną całość - poniekąd jeden byt, w którym zaangażowane są dwie osoby."
      Zatem miłość między przedstawicielami dwóch płci czyni z dwojga jedno. Ta jedność najbardziej uwidocznia się w czasie aktu płciowego, ale równocześnie - w prawdziwie dobrym związku - powinna się uwidaczniać także w innych dziedzinach wspólnego bytowania. Aby mogło zaistnieć poczucie komplementarności, miłość dwojga musi się rozwinąć w coś więcej niż tylko w upodobanie, w pożądanie i życzliwość. Koniecznie powinna się pojawić afirmacja wartości tej drugiej, wybranej osoby: afirmacja mężczyzny przez kobietę i afirmacja kobiety przez mężczyznę. Jako osób. Afirmacja jest swego rodzaju wiedzą o tym drugim, bliskim człowieku. Właśnie ta a nie inna osoba staje się kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Afirmacja pozwala nam trwać przy niej w chorobie, w chwilach słabości, złego samopoczucia. Pragniemy ją wzmocnić, ochronić i zabezpieczyć. Afirmacja wartości bliskiej osoby nadaje zupełnie inny kontekst i wymiar upodobaniu, pożądaniu, życzliwości i przyjaźni. Powstaje dobrowolna przynależność osoby do osoby. Karol Wojtyła tak to komentuje: "Osoba na ogół jest alteri incommunicabilis - nieprzekazywalna. Otóż miłość wyrywa niejako osobę z tej naturalnej nienaruszalności i nieodstępności. Miłość sprawia, że osoba właśnie chce siebie oddać innej - tej, którą kocha. Chce niejako przestać być swoją wyłączną własnością, a stać się własnością tej drugiej. (...) Jest to jakby prawo ekstazy - wyjścia z siebie, aby tym pełniej bytować w drugim."
      Wzajemna afirmacja w związku mężczyzny i kobiety rodzi wzajemne zaufanie; stąd wzajemność jest nieodzowna w dobrej, komplementarnej miłości - zwłaszcza w miłości małżeńskiej. Wprawdzie jednostronna, nieodwzajemniona miłość także posiada "swój wyraźny i autentyczny profil psychologiczny, ale nie posiada tej obiektywnej pełni, jaką daje jej wzajemność. Wiadomo, że miłość nieodwzajemniona łączy się z cierpieniem. Miłość taka skazana jest naprzód na wegetację w swoim podmiocie, a później na stopniowe konanie. Nieraz nawet konając sprawia, że wraz z nią obumiera również sama zdolność miłowania."
      Wydaje się, że dramaty wielu współczesnych związków małżeńskich wynikają przede wszystkim z braku świadomości małżonków co do przyczyn ich problemów. Obydwojgu - i kobiecie, i mężczyźnie - nie śni się nawet, czym mogą być dla siebie! Gdyby odpowiednio wcześnie znali drogę do wzajemnego zbliżenia - to w razie konfliktów pewnie by próbowali nią pójść, a nie od razu rozchodzili się, aby od nowa szukać szczęścia. Być może kryzysy i impasy w relacjach współczesnych małżeństw więcej mają wspólnego z brakiem znajomości właściwej drogi budowania związku, niż się komukolwiek może wydawać. Dlatego myśli Karola Wojtyły zawarte w Jego pracy "Miłość i odpowiedzialność" stanowić mogą specyficzną profilaktykę współżycia we dwoje - współżycia w związku małżeńskim. Jest to ich dodatkowa niejako waga, cenność i przesłanie.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin