Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 13 - Uwięziona.pdf

(928 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 13 - Uwi\352ziona)
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY XIII
UWI Ħ ZIONA
Wydarzenia przedstawione w serii powie Ļ ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj Ģ si ħ w
gospodarstwie nale ŇĢ cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy ę , Ň e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj Ģ Ň adnego zwi Ģ zku z rzeczywisto Ļ ci Ģ . To powstało w mojej wyobra Ņ ni.
Dla Elizabeth
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
Ruth le Ň ała i obserwowała gr ħ Ļ wiatła ksi ħŇ ycowego na belkach sufitu. Oczy miała
zapuchni ħ te, obolałe.
Min ħ ły ju Ň trzy tygodnie od wyjazdu Samuela. Wi ħ cej ni Ň trzy tygodnie od tamtego
ostatniego wieczoru, który razem sp ħ dzili. Od tego wieczoru, kiedy to oddała mu siebie, co
sko ı czyło si ħ tym, Ň e zostali sobie po Ļ lubieni w obliczu Boga. On tak powiedział, a Ruth
uznała to za słuszne. Wszystko było takie uroczyste. Ona te Ň bardzo go pragn ħ ła, co najmniej
tak samo, jak on pragn Ģ ł jej. I kiedy ju Ň zostali po Ļ lubieni przed Bogiem... tylko to ma jakie Ļ
znaczenie. Ju Ň wtedy czuła, Ň e nie ma w tym nic złego.
Wspomnienia tamtych wydarze ı sprawiły, Ň e Ň Ģ dek zaciskał si ħ jej bole Ļ nie. Przymkn ħ ła
oczy. Gor Ģ ce łzy spływały wolno po policzkach. Gdyby tylko Samuel był tutaj, wszystko z
pewno Ļ ci Ģ wygl Ģ dałoby inaczej, my Ļ lała zrozpaczona. Wtedy on by j Ģ obj Ģ ł i zapewnił, Ň e
wszystko jest w porz Ģ dku, tak jak zapewniał tamtego wieczora, kiedy wracali do domu z
Kvannes. ņ e to, co si ħ stało, to nie jest grzech. Ale Samuel był daleko st Ģ d, ona za Ļ czuła si ħ
tak okropnie samotna ze swoimi my Ļ lami, z t ħ sknot Ģ , z tym dławi Ģ cym niepokojem, który
dr ħ czył j Ģ coraz cz ħĻ ciej.
Bo w miar ħ jak dni, a potem tygodnie, mijały od wyjazdu Samuela, Ruth zacz ħ ła si ħ
zastanawia ę , czy mimo wszystko to, co zrobili, było słuszne. Dla niej na zawsze pozostanie
spraw Ģ oczywist Ģ , Ň e oddawanie si ħ m ħŇ czy Ņ nie zwi Ģ zane jest z mał Ň e ı stwem. Tak te Ň
zostało zapisane w Biblii. Stwierdziła to, kiedy ostatnio znowu cz ħĻ ciej czytywała Pismo
ĺ wi ħ te. Te słowa rzucały si ħ jej w oczy, zwłaszcza Ň e podkre Ļ liła odpowiedni fragment tak,
jak zawsze podkre Ļ lała rzeczy, które wydawały jej si ħ szczególnie wa Ň ne i chciała je lepiej
zapami ħ ta ę . Mimo wszystko ona to zrobiła, oddała si ħ Samuelowi!
Samuel oznajmił, Ň e zostali sobie po Ļ lubieni w obliczu Boga i Ň e nie jest grzechem, i Ň stali
si ħ jedno Ļ ci Ģ , chocia Ň nie s Ģ jeszcze pobłogosławieni w ko Ļ ciele. Nad ich zwi Ģ zkiem jednak
stoi Bóg. Bóg wie, Ň e nale ŇĢ do siebie nawzajem, tak j Ģ przekonywał. A ona mu wierzyła. Bo
wydawało jej si ħ to wła Ļ ciwe. Samuel jest przecie Ň misjonarzem, najlepiej wie takie rzeczy.
Zawsze tak my Ļ lała. I zreszt Ģ Samuel nigdy jej nie okłamał. Był taki czuły i pełen zapału
tamtego wieczora, a ona tak bardzo chciała zrobi ę wszystko, czego od niej oczekiwał. Dlatego
pozwoliłam, by si ħ to stało, my Ļ lała, ocieraj Ģ c wierzchem dłoni rozpalon Ģ , zalan Ģ łzami
twarz. Kochała Samuela bezwarunkowo i pragn ħ ła by ę jak najbli Ň ej niego. Chciała czu ę , jak
dotykaj Ģ j Ģ jego r ħ ce. Całowa ę go i oddawa ę mu si ħ w miło Ļ ci. Doznania, jakie w niej budził,
były dla niej całkiem nowe i czasami przera Ň aj Ģ ce. Nigdy przedtem czego Ļ takiego nie
prze Ň ywała. Poza tym teraz całe ciało bolało j Ģ z t ħ sknoty za ukochanym. No i zrobiła to
najwa Ň niejsze, musiała przyzna ę . Ale pragn Ģę tego, marzy ę o tym, to jedna sprawa. Natomiast
zrobi ę ...
W mroku nocy, kiedy Ruth le Ň ała, nie Ļ pi Ģ c, i wpatrywała si ħ w sufit, po kolejnym długim
dniu, w którym Samuel znowu nie dał znaku Ň ycia, zw Ģ tpienie zaczynało zakrada ę si ħ do jej
duszy. Zw Ģ tpienie, strach i Ň al. Wła Ļ ciwie co ona zrobiła? A mo Ň e to było tak, Ň e Samuel
poddał j Ģ próbie? Chciał sprawdzi ę , czy jest wystarczaj Ģ co silna w wierze. Mo Ň e tak
naprawd ħ oczekiwał, Ň e Ruth powie „nie"...
My Ļ l, Ň e tak wła Ļ nie mogło by ę , sprawiała, Ň e zrozpaczona Ruth robiła si ħ chora. Wci ĢŇ
nie mogła si ħ pozby ę przera Ň aj Ģ cej my Ļ li, Ň e on teraz odczuwa dla niej pogard ħ . ņ e uwa Ň a j Ģ
za kobiet ħ upadł Ģ i dlatego do niej nie pisze.
Ka Ň dej nocy Ruth składała dłonie i błagała, Ň eby Bóg jej wybaczył. Co Ļ jej jednak mówiło,
Ň e prosz Ģ c o to, w jaki Ļ sposób os Ģ dza Samuela. Bo przecie Ň on był współuczestnikiem jej
post ħ pku. A Samuel nie mógł chyba zrobi ę nic, czego Bóg by nie akceptował. A mo Ň e jednak
mógł?
Ruth j ħ kn ħ ła cicho i odwróciła si ħ na drugi bok. Gdyby tak otrzymała od niego jaki Ļ znak.
Albo najlepiej, Ň eby do niej zatelefonował. Wiedziała, Ň e ten jego łagodny, kochany głos
natychmiast by j Ģ uspokoił. Przywróciłby spokój jej duszy. W ka Ň dym razie wierzyła w to.
Dotychczas jednak Samuel si ħ nie odezwał.
Zło Ň yła r ħ ce tak mocno, Ň e a Ň j Ģ zabolało, i znowu rozpocz ħ ła swoje nieko ı cz Ģ ce si ħ
błagania, które ostatnio wci ĢŇ posyłała do Boga.
- Drogi, kochany Bo Ň e, wybacz mi. Je Ļ li zgrzeszyłam przeciwko Tobie, to mi wybacz,
kochany Bo Ň e. Nie chciałabym zrobi ę nic, czego by Ļ ... - Nagle umilkła. Samuel powiedział,
Ň e nie ma nic złego w tym, by mu si ħ oddała. Jak wi ħ c mo Ň e prosi ę Boga, by jej to wybaczył?
Samuel przecie Ň wie dobrze, co Bóg akceptuje. Znowu jednak powróciła tamta my Ļ l, Ň e mo Ň e
on poddał j Ģ próbie, Ň eby zobaczy ę , jaka jest silna w swojej wierze. A teraz ni Ģ gardzi,
poniewa Ň oddala mu si ħ lekkomy Ļ lnie. To dlatego dotychczas si ħ nie odezwał.
Nie, to nie mo Ň e tak by ę ! Samuel wie, co jest słuszne, i Samuel j Ģ kocha. On by nigdy nie
wci Ģ gn Ģ ł jej w co Ļ , co Bóg pot ħ pia. Bo przecie Ň wtedy Samuel równie Ň zgrzeszyłby
przeciwko boskim przykazaniom. A to dla Ruth było nie do pomy Ļ lenia. Mo Ň e jednak on
oczekiwał, Ň e Ruth nie b ħ dzie taka lekkomy Ļ lna, Ň e tak zaraz ulegnie? Mo Ň e co Ļ mi ħ dzy nimi
zniszczyła? Bo przecie Ň musi by ę powód, dla którego Samuel nie pisze.
Ruth przesłoniła r ħ kami usta i wybuchn ħ ła rozpaczliwym płaczem.
Mali widziała, jak Ruth cierpi. Dziewczyna jadła niewiele, a złocista barwa skóry po lecie
sp ħ dzonym na górskim pastwisku znikn ħ ła. Córka była szara, robiła wra Ň enie zm ħ czonej, nie
uszło te Ň matczynej uwagi, Ň e przy Ļ niadaniu cz ħ sto miała zaczerwienione oczy. No tak,
miłosne cierpienia potrafi Ģ by ę prawdziw Ģ udr ħ k Ģ , Mali wiedziała o tym z własnego
do Ļ wiadczenia. Dziwiło j Ģ tylko, Ň e Ruth tak bardzo przywi Ģ zała si ħ do Samuela w ci Ģ gu tych
krótkich dwóch tygodni, które sp ħ dził w Stornes. Nie spodziewała si ħ , Ň e córka tak Ņ le zniesie
rozł Ģ k ħ .
Pewnego przedpołudnia Mali poprosiła Ruth, by pomogła jej posprz Ģ ta ę w tkalni. Mali
miała zacz Ģę now Ģ , du ŇĢ prac ħ dla banku w Trondheim i chciała przygotowa ę włóczk ħ .
Lubiła mie ę porz Ģ dek, włóczk ħ w ró Ň nych kolorach układała w oddzielnych koszyczkach, by
nie traci ę czasu na szukanie odpowiedniej barwy, kiedy b ħ dzie potrzebna. Tego typu zaj ħ cia
bardzo j Ģ rozpraszały przy pracy.
- A Ň tak bardzo t ħ sknisz za Samuelem? - spytała Mali po dłu Ň szej chwili milczenia.
Gwałtowny rumieniec pojawił si ħ na twarzy Ruth, odwróciła si ħ od matki.
- Chyba mo Ň esz ze mn Ģ o tym porozmawia ę , Ruth - powiedziała Mali. - Jestem przecie Ň
twoj Ģ matk Ģ , i zapewniam ci ħ , Ň e ja te Ň kiedy Ļ byłam młoda i prze Ň ywałam ró Ň ne miłosne
rozterki.
Pogłaskała Ruth po chudych plecach.
- Potrwa to jaki Ļ czas, ale potem minie - dodała.
Ruth odwróciła si ħ gwałtownie do matki. Jej ciemne oczy płon ħ ły.
- To nigdy nie minie! - zawołała. - Samuel i ja... bo dla mnie nigdy nie b ħ dzie istniał nikt
inny. I Samuel powiedział, Ň e dla niego te Ň nie. ņ e my...
Ruth zaczerwieniła si ħ jeszcze bardziej i odwróciła wzrok. - Powiedział, Ň e my... Ň e
spotkamy si ħ nast ħ pnego lata i wtedy...
- To czym ty si ħ tak martwisz? - spytała Mali spokojnie. - Je Ļ li tak powiedział, to z
pewno Ļ ci Ģ słowa dotrzyma. To człowiek w słu Ň bie Boga, o ile mi wiadomo, uczciwy pod
ka Ň dym wzgl ħ dem. Dotrzyma słowa.
Ruth skin ħ ła głow Ģ , ale jej oczy napełniły si ħ łzami.
- To dlaczego w takim razie on si ħ do mnie nie odzywa? - wyszeptała zrozpaczona. - Ja
my Ļ lałam...
- Pewnie jest bardzo zaj ħ ty - odparła Mali bardziej jednak po to, by pocieszy ę córk ħ .
Ten n ħ dznik mógłby chocia Ň napisa ę krótki list do Ruth, my Ļ lała z gorycz Ģ , czuj Ģ c skurcz
w Ň Ģ dku. Nie zabrałoby mu to tak wiele czasu. Musi przecie Ň zdawa ę sobie spraw ħ z tego,
jak Ruth jest zrozpaczona, zwłaszcza Ň e najwyra Ņ niej naobiecywał jej… - No wła Ļ nie, có Ň on
wła Ļ ciwie jej obiecał, Mali bardzo chciałaby si ħ dowiedzie ę . Dra ı musiał si ħ domy Ļ la ę , Ň e
Ruth nie jest łatwo wzi Ģę na ładne słówka o miło Ļ ci, czy te Ň o tym, co ona uwa Ň a za miło Ļę ,
my Ļ lała Mali poruszona. Nie w Ģ tpiła, Ň e Ruth naprawd ħ kocha tego człowieka, bo to było
wyra Ņ nie wida ę ju Ň w czasie, kiedy Samuel mieszkał we dworze, chocia Ň Mali wolałaby,
Ň eby było inaczej. Przede wszystkim ze wzgl ħ du na Ruth. Bo Mali nie miała najmniejszych
w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e misjonarz Samuel Langmo nie jest w stanie kocha ę nikogo innego prócz
siebie. Tego jednak gło Ļ no nie powiedziała. Nie chciała dodawa ę kamieni do i tak ci ħŇ kiego
brzemienia Ruth, widziała, jak córka cierpi. Mimo to... Mali uwa Ň ała, Ň e najlepiej by było,
gdyby cała sprawa powoli i spokojnie przyschła. Wiedziała, Ň e to by oznaczało dla Ruth
cierpienia i wiele nieprzespanych nocy, ale w ko ı cu przecie Ň musiałoby min Ģę . Bardzo nie
chciała pogodzi ę si ħ z my Ļ l Ģ , Ň e Samuel Langmo jest odpowiednim człowiekiem dla Ruth.
- Co on ci obiecał? - spytała, udaj Ģ c, Ň e jest bardzo zaj ħ ta jak ĢĻ włóczk Ģ i nie mo Ň e
spojrze ę na córk ħ .
Słyszała, Ň e Ruth niespokojnie przest ħ puje z nogi na nog ħ . Min ħ ło sporo czasu, zanim
odpowiedziała.
- On powiedział, Ň e... Ň e chciałby, Ň eby Ļ my byli razem - odpowiedziała cicho. - ņ e
przyjedzie tutaj nast ħ pnego lata, ale przedtem napisze do ciebie i do taty i... i poprosi o...
Mali poczuła, Ň e r ħ ce jej si ħ trz ħ s Ģ . A wi ħ c on si ħ po prostu Ruth o Ļ wiadczył? Obiecał jej
mał Ň e ı stwo. No, no, nie zasypia gruszek w popiele nasz dobry misjonarz, my Ļ lała Mali,
ugniataj Ģ c w dłoniach kł ħ bek włóczki. No i oczywi Ļ cie uprzejmie obiecał, Ň e poprosi o ni Ģ w
najlepszym, starym stylu, kiedy tylko wróci. ņ e napisze do rodziców i poprosi o r ħ k ħ córki.
Biedna Ruth w to uwierzyła!
Mali gniewnie Ļ ci Ģ gn ħ ła wargi.
- Wi ħ c mo Ň na uwa Ň a ę , Ň e wła Ļ ciwie jeste Ļ cie zar ħ czeni? - spytała tak spokojnie, jak tylko
mogła.
- Tak, chyba jeste Ļ my - przytakn ħ ła Ruth troch ħ niepewnie, odwracaj Ģ c wzrok. - Ale nie
powinnam o tym mówi ę , zanim on sam do was nie napisze. Tak powiedział, Ň e sam chce wam
o tym oznajmi ę i poprosi ę o... o...
- Ja bym raczej my Ļ lała, Ň e o czym Ļ tak wa Ň nym porozmawia z nami, zanim wyjedzie -
stwierdziła Mali, słysz Ģ c, jak ostro brzmi jej głos. - Skoro najwyra Ņ niej taki jest pewien
swego. Moim zdaniem jednak wszystko poszło bardzo szybko. I jaki Ļ pier Ļ cionek...
Wymownie popatrzyła na dłonie Ruth, na których nie było pier Ļ cionka.
- Dostan ħ Ņ niej - rzekła córka po Ļ piesznie. - Na razie zar ħ czyli Ļ my si ħ w obliczu Boga i
tylko to ma znaczenie, mamo. Nie Ň adne pier Ļ cionki... Samuel tak wła Ļ nie powiedział -
dodała cicho.
Oczywi Ļ cie, Mali mogła si ħ domy Ļ la ę , Ň e Samuel Langmo do tego te Ň b ħ dzie mieszał
Boga! Tak wła Ļ nie sobie to wyobra Ň ała, taki człowiek jak on wykorzystuje Boga zawsze,
kiedy mu to odpowiada. Na napisanie listu to ju Ň czasu nie ma, my Ļ lała ze zło Ļ ci Ģ . Popatrzyła
na Ruth i pogłaskała j Ģ po policzku. Ze współczucia dla biednej dziewczyny bolało j Ģ serce.
- Zobaczysz, Ň e wkrótce napisze albo zadzwoni - zapewniała. - Skoro jeste Ļ cie ju Ň tak
blisko...
Pełne t ħ sknoty oczy Ruth przypominały dwa ciemne jeziorka. Ale jest jeszcze co Ļ wi ħ cej,
pomy Ļ lała Mali, kiedy ponownie przyjrzała si ħ córce. W jej wzroku czai si ħ co Ļ jakby strach i
niepokój. Strach i niepokój przed czym? ņ e córka t ħ skni za Samuelem, Mali była w stanie
zrozumie ę , po prostu głupia, zakochana dziewczyna. Ale dlaczego si ħ boi? Przecie Ň
wła Ļ ciwie powinna by ę szcz ħĻ liwa, skoro otrzymała takie wielkie i Ļ wi ħ te obietnice, zanim
misjonarz wyjechał.
Mali te Ň poczuła w sercu niepokój, starała si ħ go jednak stłumi ę . Chyba mi ħ dzy Ruth i
Samuelem do niczego nie doszło w ci Ģ gu tych dwóch krótkich tygodni, które misjonarz
sp ħ dził w Stornes? W ka Ň dym razie do niczego takiego, co mogłoby budzi ę strach. Mimo
wszystko poczuła, Ň e jej serce bije gło Ļ niej. Co Ļ jej si ħ tu nie zgadzało. Ruth czego Ļ nie
mówi.
- Rozumiem, Ň e za nim t ħ sknisz - powiedziała, przytulaj Ģ c do siebie córk ħ . - Ale musisz
jako Ļ doczeka ę do przyszłego lata, moja kochana. Skoro jednak Samuel obiecał ci, Ň e wy
dwoje b ħ dziecie razem, to dlaczego jeste Ļ taka... dlaczego si ħ tak zamartwiasz?
Przez moment chciała zapyta ę : dlaczego si ħ tak boisz, ale nie zdobyła si ħ na tyle odwagi.
- Ja po prostu za nim strasznie t ħ skni ħ - b Ģ kn ħ ła Ruth i odeszła w drugi koniec izby. -
Naprawd ħ nie chodzi o nic innego - dodała dziwnie zdyszana, nie patrz Ģ c na matk ħ .
Nie, nie, to nie tylko o to chodzi, my Ļ lała Mali. Naprawd ħ musi by ę co Ļ innego. Tylko co?
Ola, stary gospodarz w Granvold, umarł nagle w tysi Ģ c dziewi ħę set trzydziestym drugim
roku na atak serca. Wkrótce potem jego Ň ona, Gjertrud, złamała sobie ko Ļę biodrow Ģ i
wła Ļ ciwie nigdy naprawd ħ nie wróciła do zdrowia. Teraz znajdowała si ħ w Domu Opieki w
Surnadalen, ale młodzi gospodarze zabierali j Ģ do domu tak cz ħ sto, jak mogli. Zaczyna si ħ
przerzedza ę w tamtej generacji, my Ļ lała Mali ze smutkiem. Teraz tacy jak ona i Havard oraz
ich generacja w wi ħ kszo Ļ ci dworów stanowili najstarsze pokolenie.
Trygve i Marit obj ħ li dziedzictwo w Granvold po tragicznej Ļ mierci Oli. Pomagały im
dzieci, zwłaszcza Ola, pierworodny syn i dziedzic. Sko ı czył wła Ļ nie dwadzie Ļ cia cztery lata,
ale jeszcze nie znalazł sobie dziewczyny, z któr Ģ chciałby dzieli ę Ň ycie.
- On jest troch ħ nieporadny, je Ļ li chodzi o kobiety, mój Ola - zwykła usprawiedliwia ę go
Marit. - Jakby troch ħ nie Ļ miały.
Nie ma powodu do usprawiedliwiania, my Ļ lała Mali. Ola jest postawnym, przystojnym
chłopakiem. Ale nie nale Ň y do takich, co to zawsze i wsz ħ dzie s Ģ pierwsi. Nie zmienia te Ň co
chwila kobiet. W tej dziedzinie jest raczej ostro Ň ny, chocia Ň nie brak takich, które ch ħ tnie
przyj ħ łyby i jego, i jego maj Ģ tek. Złe j ħ zyki we wsi powtarzaj Ģ , Ň e wi ħ kszo Ļę młodych kobiet
patrzy raczej na jego dwór. Uwa Ň aj Ģ , Ň e Ola jest zbyt powa Ň ny, zaj ħ ty tylko gospodarstwem.
Mo Ň e si ħ wydawa ę troch ħ nudny, w ka Ň dym razie dla cz ħĻ ci kobiet. Jakby fakt, Ň e chłopak
jest odpowiedzialnym dziedzicem maj Ģ tku, był wad Ģ , my Ļ lała Mali.
Sko ı czył szkoł ħ podstawow Ģ , a potem jeszcze rolnicz Ģ i był dla ojca niezast Ģ pion Ģ
pomoc Ģ w prowadzeniu Granvold. Oja przez jaki Ļ czas trzymał si ħ z nim, ale potem to si ħ
jako Ļ rozeszło. Oja lubi wesołe zabawy, lubi te Ň kobiety, wi ħ c nie bardzo do siebie pasowali.
Poza tym Oja jest pi ħę lat młodszy.
- Ech, z nim jest nudno - stwierdził w jaki Ļ czas potem syn Mali. - Na widok dziewczyn
zachowuje si ħ dziwacznie, rany boskie, nie mog ħ z nim!
To wcale Mali nie zdziwiło, wi ħ c milczała.
W okresie dorastania Ola przyja Ņ nił si ħ z Sivertem, chłopcy s Ģ wła Ļ ciwie równolatkami.
Potem jednak Sivert poszedł do szkoły Ļ redniej i kontakty si ħ rozlu Ņ niły. Teraz Sivert jest
stracony dla wszystkich, my Ļ lała. Dla niego istnieje tylko muzyka i skrzypce. I chyba jeszcze
Tordhild.
Mali nie miała poj ħ cia, z kim teraz Ola utrzymuje towarzyskie kontakty. Zreszt Ģ domy Ļ lała
si ħ , Ň e chłopak nie ma zbyt wiele wolnego czasu, przewa Ň nie zaj ħ ty prac Ģ w gospodarstwie. A
poza tym bardzo lubił chodzi ę w góry, o wszystkich porach roku. Mali słyszała jednak, Ň e od
czasu do czasu pojawia si ħ w Innstad. By ę mo Ň e tam znajdzie sobie kandydatk ħ na Ň on ħ ,
my Ļ lała. W ka Ň dym razie miałby z czego wybiera ę . Na razie jednak Ň adne takie informacje do
niej nie dotarły.
Mali uwa Ň ała, Ň e dziewczyna, z któr Ģ o Ň eni si ħ Ola, b ħ dzie miała szcz ħĻ cie. Przez jaki Ļ
czas nosiła w sercu nadziej ħ , Ň e by ę mo Ň e Ruth spojrzy w jego stron ħ , potem jednak
zapomniała o całej sprawie. Teraz Ruth ma i w głowie, i w sercu wył Ģ cznie Samuela.
Tego popołudnia Mali odebrała telefon z Granvold. Dzwoniła Marit, gospodyni.
- Czy to ty, Mali? - spytała Marit po tamtej stronie.
- Tak, to ja - potwierdziła Mali. - Bo Ň e, ile to ju Ň czasu min ħ ło, kiedy rozmawiały Ļ my po
raz ostatni. Mam nadziej ħ , Ň e w Granvold wszystko dobrze?
- Tak, po staremu, mo Ň na powiedzie ę - potwierdziła Marit. - Tylko moja te Ļ ciowa nie
najlepiej si ħ ostatnio czuje. Có Ň , ona od dawna niedomaga, ale teraz... co Ļ jej si ħ porobiło z
pami ħ ci Ģ . Zupełnie nie rozumiem, ale jak do nas przyjedzie, to ledwo nas rozpoznaje.
- No tak, ludzie si ħ starzej Ģ - westchn ħ ła Mali. - I nie ma si ħ czemu dziwi ę , takie jest
Ň ycie. Chocia Ň wam pewnie trudno si ħ przyzwyczai ę . My tutaj, w Stornes, nie mamy ju Ň
starych ludzi, wy przynajmniej zachowali Ļ cie jeszcze Gjertrud.
- Tak, to prawda - odparła Marit. - Ale szczerze powiedziawszy, to ja nie s Ģ dz ħ , Ň e
te Ļ ciowa długo z nami zostanie. No ale, jak mówisz, takie jest Ň ycie.
Przez chwil ħ milczały, zaraz jednak Mali usłyszała, Ň e Marit gł ħ boko wci Ģ ga powietrze.
- Ale ja nie dlatego do ciebie dzwoni ħ - powiedziała. - Czy ty wiesz, Ň e Trygve i ja
b ħ dziemy w listopadzie obchodzi ę dwudziest Ģ pi Ģ t Ģ rocznic ħ Ļ lubu? Pomy Ļ leli Ļ my, Ň e
powinni Ļ my urz Ģ dzi ę przyj ħ cie. Nie wszystkim jest dane Ň y ę ze sob Ģ tyle czasu, ile my
prze Ň yli Ļ my. Chciałam wi ħ c zapyta ę , czy wy ze Stornes mogliby Ļ cie przyj Ļę do nas w sobot ħ
drugiego listopada?
- O mój Bo Ň e, to ju Ň dwadzie Ļ cia pi ħę lat! - zawołała Mali ze Ļ miechem. - No tak, prawda,
wy wzi ħ li Ļ cie Ļ lub wkrótce potem, jak ja wyszłam za m ĢŇ za Johana - dodała i poczuła
bolesny skurcz w sercu na wspomnienie dnia swojego Ļ lubu z dziedzicem Stornes. Ona te Ň w
jakim Ļ sensie mogłaby w tym roku obchodzi ę srebrne wesele, tylko Ň e przedtem o tym nie
pomy Ļ lała. - I chcesz powiedzie ę , Ň e zapraszacie nas wszystkich? Dzieci te Ň ?
- Pomy Ļ leli Ļ my sobie, Ň eby doro Ļ li przyszli na obiad, a dzieci...
Mali roze Ļ miała si ħ .
- Mój Bo Ň e, dzieci, przecie Ň oni te Ň ju Ň s Ģ doro Ļ li - dodała Marit. - No wi ħ c młodzi
mogliby przyj Ļę na kaw ħ i ta ı ce, tak to zaplanowałam. Oni te Ň rzadko si ħ ze sob Ģ spotykaj Ģ .
- To prawda - przyznała Mali. Była pewna, Ň e Marit postanowiła zaprosi ę młodzie Ň ze
wzgl ħ du na Ol ħ . Mo Ň e chciała si ħ rozejrze ę za kandydatk Ģ na synow Ģ . Mo Ň e popchn Ģę go w
stron ħ której Ļ panny. Mali u Ļ miechn ħ ła si ħ do siebie. - W takim razie bardzo serdecznie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin