Daniel Ostoja - Pierwsze kroki ku Miłości 6.doc

(137 KB) Pobierz
Pierwsze kroki ku Miłości

 

Pierwsze kroki ku Miłości

 

Daniel Ostoja

 

 

Część Szósta

 

 

 

 

 

 

 

 

Z miłością i głębokim oddaniem Bogu, którego Miłość nie zna granic, a który mieszka w sercu każdego z nas.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie potępiam nikogo...

 

Powiedziałeś mi dość kontrowersyjną rzecz...

 

Słucham?

 

Że nie potępiasz korupcji.

 

Korupcja jest tylko jednym z problemów jaki was trapi, was i wasze społeczeństwo. Rządzący powinni bardziej zwracać uwagę na wspólne dobro a nie na dobro swoje i swoich znajomych. Jeśli bym miał cos przeciwko takim praktykom już dawno mielibyście wielkie kłopoty. Po prostu widzę jak wygląda rzeczywistość i na czym się opiera. Poza tym – Ja nie jestem od potępiania, Jestem Miłością.

 

Przyznam, że jednak z Twoich ust to dość kontrowersyjne stwierdzenie.

 

Każdy, niezależnie od swoich uczynków ma stale otwartą drogę ku Mnie, zawsze jest szansa powrotu, nawet dla ludzi pełnych złej woli, brutalnych i okrutnych. Każdy i zawsze może się do Mnie zwrócić a nie zostanie odtrącony. Przy okazji - mam kilka wskazówek dla wszystkich rządzących.

 

Chętnie je zapiszę.

 

Po pierwsze niech mają świadomość tego, że jest Ktoś, kto śledzi z zainteresowaniem ich poczynania, widzi wszystko, wszystko słyszy i wszystko pamięta.

Po drugie, że ten Ktoś nie jest ich przeciwnikiem, a wprost przeciwnie jest im nieustannie przychylny.

Po trzecie, że jest On nieustannym źródłem nowych pomysłów, rozwiązań, podpowiedzi i pomocy.

Po czwarte, że bardzo chętnie będzie dzielił się tym co ma jeśli tylko zostanie o to poproszony.

Po piąte, że nigdy nikogo nie potępia ani nie odrzuca, co więcej jest w stanie swym działaniem zmniejszyć ciężar wydarzeń oraz złagodzić konsekwencje wcześniejszych błędów.

Po szóste chroni wszystkich, którzy się do Niego zwracają.

Po siódme pomoże zmienić trudne problemy w proste zadania do wykonania.

Po ósme zdradzi tajemnice dotyczące ludzi, ich zamiarów i posunięć jakie należy wykonać.

Po dziewiąte weźmie na siebie wszelkie ciężary i niedogodności związane ze sprawowaną funkcją.

Po dziesiąte będzie chronił integralność osobistą przed działaniami z zewnątrz.

Po jedenaste osłabi pozycje negatywnych sił.

Po dwunaste zajmie się i krajem czy obszarem działania i dokładnie pokaże co jest do zrobienia i co należy przygotować.

Po trzynaste obdarzy wglądem w przyszłe wydarzenia i da czas na przygotowanie.

Dla Mnie nie ma rzeczy niemożliwych, czekam tylko na zwrot ku Mnie z waszej strony.

 

To ładna propozycja.

 

Możecie Mnie trzymać za słowo. Władzy zazwyczaj towarzyszy samotność. Często nie można nikomu zaufać. Ja jestem osłodą tej samotności i wiernym towarzyszem. Więc kiedy nie ma się do kogo zwrócić Ja jestem i czekam z Moją Miłością.

 

Dziś we śnie namawiałem młodego aktora by zwrócił się do ciebie a on wychowany w duchu materialistycznym nie chciał tego zrobić. Przyszedłeś i otoczyłeś go swą słodką miłością.

 

Jestem we wszystkich również w ludziach uznawanych za sławnych.

 

Co powiedziałbyś człowiekowi wykonującemu taki zawód ?

 

Aktor, polityk, ksiądz, policjant zawód nie ma tu znaczenia. Każdy w każdej chwili  może otworzyć się na Mnie i zwrócić z prośbą abym uczestniczył w tym co ma zrobić, zagrać, powiedzieć. Oczywiście pewne tematy są tabu; szerzenie nienawiści, nacjonalizm, kult cierpienia i smutku. Do tego nie przyłożę ręki.

Żyjcie w radości i miłości i niech one towarzyszą wam co dnia, gdziekolwiek jesteście i cokolwiek czynicie.

 

 

Esencja bóstw

 

Witaj mój drogi Gurudev, mam dziś znów kilka pytań do ciebie. Powiedziałeś że pierwsi chrześcijanie powtarzali "Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade mną" i skupiając swą uwagę na sercu dochodzili do głębokich stanów zjednoczenia z Bogiem. Dużo czytałem na ten temat, modlitwa hezychastyczna przetrwała do dziś dnia w chrześcijaństwie obrządku wschodniego, czy i dziś jest właściwa ?

 

Nie i to z wielu powodów. Pierwszy jest taki że ludzie dzisiaj są inni, mają bardziej rozwinięte i "cięższe" umysły niż prości ludzie pierwszych wieków chrześcijaństwa.

Dzisiaj bardzo trudno oddzielić w tej wierze ziarno od plew. Przez wieki narosło tyle bałaganu i wręcz ewidentnych bzdur, zmyślonych dogmatów i fałszywych prawd że nie jest to dobra droga.

Chrześcijaństwo w swych licznych odłamach jest trwałym elementem tego świata, produktem ludzkiego umysłu i jego machinacji. Nie można wziąć jednej rzeczy, w tym przypadku modlitwy o której wspomniałeś nie wchodząc w kontakt z całą resztą. Mówię tu o sferze energii i jej subtelnym wpływie na umysł.

Człowiek prawdziwie religijny nie może być wyznawcą żadnej religii jeśli oczywiście poważnie traktuje to co robi.

Religia powstaje na styku Boskości i ludzkości i wybierając jedno odrzucasz drugie. Nie myśl przy tym że religia sama w sobie ma jakąś wartość. Należy na nią patrzeć z praktycznego punktu widzenia, czy służy jednoczeniu człowieka z Bogiem, czy odzwierciedla właściwie oryginalne boskie emanacje; radość, szczęśliwość, miłość. Religia jest środkiem a nie celem, przeciwnie niż sądzi dzisiaj większość ludzi. To Bóg jest jedynym celem nie zgromadzenie wiernych czy jakikolwiek kościół.

 

Nie możesz właściwie odebrać Boskości jaką jest jeśli są w tobie nagromadzone pokłady zatęchłej tradycji a sam na dodatek uważasz je za coś wartościowego. Jeśli tak czynisz - jesteś w pułapce.

 

Mówiłeś mi wcześniej że trzeba też oddzielić formę od treści tzn. postać historyczną Jezusa od jej esencji.

 

Esencja to właśnie Bóg, a ona wszędzie jest ta sama, w największym zbrodniarzu, szatanie - gdyby istniał byłaby tą samą co i w postaci Jezusa. Jeśli to rozumiesz to wiesz również że podział na dobro i zło jest względny wynika bowiem z ludzkiego, ograniczonego punktu widzenia wydarzeń i ich oceny. Z absolutnego punktu widzenia wszystko jest dobre i konieczne i wszystko wydarza się z boskiej inspiracji cokolwiek o tym pomyślą ludzie.

Jeśli przedkładasz postać, ciało, obraz nad ożywiającą je esencję to jesteś w błędzie. To pewna, subtelna postać bałwochwalstwa, chociaż jest pomocna na początkowych stopniach ścieżki duchowej - jako ośrodek skupienia uwagi i kierowania tam swej miłości. Ale to jedynie etap wstępny i jeśli nie postąpisz dalej odkładając formę na rzecz treści to sam opóźniasz swój marsz.

Nieuchronną konsekwencją wędrówki drogą duchową jest zrozumienie że esencja jest wszędzie i w Bogu i w człowieku ta sama nie należy więc zbyt wiele uwagi poświęcać formie aby nie przesłoniła słodyczy tego co przynosi sama treść.

Temat religii jest bardzo obszerny i co pewien czas będzie powracał w naszych rozmowach w różnych aspektach. Na razie chcę abyś wiedział że każda religia jest dziełem człowieka, płodem ograniczonego ludzkiego umysłu usiłującego pojąć i wyjaśnić Nieskończoność. Na pewnym etapie nie warto żadnej z nich poświęcać uwagi kierując się wprost ku Istocie. To samo dotyczy wszelkich nauk duchowych dawnych i teraźniejszych.

Miej ufność w Moje słowo i nim się kieruj a nie intelektualnym odbiorem czyichś dzieł chociażby były uznawane przez ludzi za najświętsze. Większość i tak jedynie czci je a nie stosuje bo nie jest w stanie ich pojąć, dosięgnąć sobą ich poziomu. Kiedy już masz owoc w dłoni po co wspinać się na drzewo ?

 

Baba, powiedziałeś że Kriszna, Rama, Sai - tak, zaś Budda i Jezus - nie, dlaczego ?

 

O jest wiele powodów. Jeśli chcesz mieć wierny obraz musisz patrzeć w czyste zwierciadło - prawda ?

Bóg jest mądrością i miłością, lecz też wielką, niepojętą szczęśliwością, samą esencją radości istnienia. Sai, Rama, Kriszna - kierując swą myśl ku tym przejawom Boskości łączysz się właśnie z tymi emanacjami. Kierując ku innym - obciążasz niepotrzebnym zwracaniem uwagi na cierpienie za rzekome grzechy świata.

Z Buddą sprawa jest inna, tradycja czci go jako wielkiego i oświeconego nauczyciela lecz nie jest to postać, podobnie jak i Jezus formatu Awatara.

 

Przed laty w Jerozolimie, w Bazylice Grobu tuż obok Anastasis ujrzałem wizję Jezusa, obraz jakiego nigdy wcześniej nie widziałem. Stał w lśniąco błękitnej, oblamowanej złotem szacie spod kopuły spływał na niego strumień jasnego, subtelnego światła. Miał przymknięte oczy a cała twarz wyrażała niesłychane szczęście, odwrócenie od świata, pogrążenie w boskiej głębi. To było cudowne, przez chwilę dane mi było odczuć to co czuł.

Po drugiej stronie nawy stałeś jako Baba i z uśmiechem patrzyłeś mi prosto w oczy. Co to znaczyło ?

 

Jezus większość swego życia uczył się, potem nauczał innych. Walczył ze swą ludzką naturą i nieobce mu były człowiecze rozterki. Niektórzy twierdzą że był przez to bardziej ludzki, tak jakby wątpliwości i wahania mogły prowadzić do czegoś dobrego.

Te wizje były ci wtedy potrzebne chociażby dla zwrócenia uwagi na te jakże pomijane i zapomniane aspekty boskiego istnienia - szczęśliwość i radość.

Ja nie muszę trwać w kontemplacji, medytować o szczęściu czy specjalnie odrywać od spraw tego świata, kontakt z nim mi nie szkodzi i zawsze jestem taki sam - szczęśliwy że nie masz pojęcia. Po prostu taki jestem i gdybym nie był tym kim jestem to powiedziałbym że się taki już urodziłem.

 

Ale zaraz, skoro już o tym mowa, chcę ci zadać pytanie lżejszego kalibru, z gatunku tzw głupich. My się rodzimy a ty skąd się wziąłeś ?

 

Istniałem zawsze. To słowo oznacza że zanim jeszcze powstał ten wszechświat, zanim została powołana do życia materia z którego on się składa - byłem. Byłem, jestem i będę i tak po prostu jest, te trzy czasowniki nie są odrębnymi stanami lecz jednym wyrazem Istnienia.

Czas jest ograniczeniem w świecie materii. Im "wyżej" tym trwanie i jego odczucie bardziej stabilne aż do poziomu gdzie czas przestaje istnieć i pozostają jedynie miłość, radość, szczęście, prawdziwie Boski Byt.

Przeszłość, czas, przyszłość to jedynie wydarzenia bez istotnego związku z rzeczywistym życiem i jego pełnią którą jest miłość Stwórcy.

 

Czy to znaczy że masz swobodny dostęp do przeszłości i też możesz ją swobodnie modelować wpływając np. na wydarzenia teraźniejsze ?

 

Jesteś przyzwyczajony do myślenia kategoriami przyczynowo - skutkowymi, tymczasem istota wszelkich procesów leży w tym że to Bóg decyduje o przebiegu wszystkich wydarzeń i tylko umysłowi wychowanemu na naukowych baśniach wydaje się że jest inaczej.

 

Wszystkim kieruje miłość. To Bóg tworzy świat wciąż na nowo, w każdej chwili utrzymując jego istnienie. Część z tego ludzie zwą przeszłością, część przyszłością ale tak naprawdę jest to wielka boska zabawa. Swój los pozostaw więc miłości a ona ułoży wszelkie sprawy dla twego ponadczasowego dobra i uczyni to doskonale.

 

Pojęcia czasu, przestrzeni, obecności "ja" osobowego rozwiążą się same w stosownym dla tego czasie, wtedy pojmiesz te zagadnienia z łatwością a dziś nie pomogą żadne tłumaczenia. Bawi mnie odpowiadanie na twoje pytania i czynię to z ochotą. Czy masz coś jeszcze na dzisiaj ?

 

Ty znasz przyszłość prawda ? Nie żebym chciał ją poznać ale powiedz jak ją tworzysz ?

 

Na to składa się wiele czynników, mam coś niby klocki, to są wydarzenia które prędzej czy później nastąpią. Podrzucam to wszystko do góry a jak spadną to patrzę jak się ułożyły. To cała tajemnica.

 

Moim celem jest ludzkie szczęście. Tak układam wydarzenia aby doprowadzić doń każdego człowieka jak najkrótszą drogą. Czasem wiedzie ona przez ból i cierpienie, czasem jest usłana różami. Będąc miłością nie mogę postępować inaczej, a ludzki umysł nie pojmuje mnie zupełnie.

 

Mam wyraźne wrażenie że oba tematy poruszane poprzednio - religię oraz ten dowcipny opis Ciebie dzieli wielka przepaść. Rozmowa o religii jest obarczona ciężką gatunkowo energią czego niema zupełnie kiedy mówisz o sobie. Wprost przeciwnie jest gorąco duchowe, Twój żar energii, radość i uniesienie.

 

No i masz odpowiedź jaka jest różnica pomiędzy Boskością a jej ziemskim odbiciem.

Każda religia jest płodem ludzkiego umysłu i chociaż jej wizje Boga są obdarzone pewną siłą wyrazu to jednak są jak obrazy na ekranie; pełne kolorów lecz nierealne. Dlatego musicie nauczyć się patrzeć na to co jest poza zasłoną zarzucaną przez ludzkie umysły.

Bóg przychodzi do człowieka w swej oryginalnej postaci i kiedy to następuje na ogół niema wątpliwości z kim ma się do czynienia.

 

Na chwilę chciałbym powrócić do przeszłości do tych nauczycieli duchowych których miałem wcześniej, niektórzy wywarli na mnie głębokie wrażenie. Teraz pozostałeś wyłącznie Ty z czego zresztą bardzo się cieszę. Ale jak mam spojrzeć na swą przeszłość ?

 

Traktuj to wszystko jako wielką łaskę od Boga, nie ugrzęzłeś w materii, nauce, dorabianiu się. Wiele wydarzeń cię poruszyło z wieloma nie mogłeś się pogodzić lecz bez nich nie byłoby dnia dzisiejszego.

Teraz już nie musisz wisieć u niczyjej klamki licząc na łaskawe słowo mistrza. Masz mnie.

 

Chętnie będę więc wisiał u twojej klamki.

 

To niepotrzebne, moje drzwi są zawsze otwarte, nawet nie musisz pukać.

 

Awatar i Mistrz

 

Baba, dziś rano jasno pokazałeś mi że po pierwsze Budda wcale nie sięgnął szczytów samo - realizacji a po drugie nie była mu dostępna najwyższa mądrość i jego osiągnięcia jak wielkie by nie były są jedynie cząstkowe.

 

To prawda. Urodziwszy się w ludzkim ciele trudno jest zerwać łańcuch łączący z materią. Co innego Awatar, ów przychodzi niejako z drugiej strony wolny od więzów z samej swej natury.

Ludzie tacy jak Siddhartha dążą ku szczytom a tutaj szczyt szczytów sam zstępuje pomiędzy ludzi ze swego wyboru żyje jak człowiek. Budda nie zgłębił prawdy absolutnej jedynie ujrzał jeden z jej aspektów, zdobył wielki rozgłos jako jeden z wielkich nauczycieli ludzkości. Dzisiaj istnieją inne, prostsze ścieżki wyzwolenia.

 

Ma to związek z Twoim przyjściem tutaj.

 

Tak, ja nie przyszedłem z pustymi rękami.

 

Baba a przed laty kiedy interesowałem się buddyzmem tybetańskim miałem sen w którym ujrzałem wirującą mandalę z postaciami joginów i bóstw a za nią bezkresną jasną przestrzeń i usłyszałem słowa "manifestacja natury umysłu". Co to znaczy ?

 

To inicjacja prowadząca do realizacji pewnych aspektów umysłu, nie przywiązuj do tego wagi.

 

Naszły mnie dziś refleksje że twoje przyjście otwarło zupełnie nową epokę w dziejach tej planety. Nawet Krishnę, poprzedniego Awatara znało jedynie kilku najbliższych uczniów. Ciebie zna już kilkadziesiąt milionów. Może powinniśmy zacząć liczyć lata nowej ery - od dnia twych narodzin.

 

Na to nie liczę ani tego nie potrzebuję. Przyszedłem aby dać ludziom miłość, pokazać drzwi do światła o których już niemal zapomnieli. A szukam miłości do Boga, czułości, ciepłych uczuć, uśmiechów, spojrzeń kierowanych wzwyż.

Sława, znaczenie to głupstwa którymi mami się ten świat, mnie są niepotrzebne.

 

[...]

 

Powróćmy jeszcze na chwilę do buddyzmu. W młodości wskutek medytacji Zen miałem wspaniałe doświadczenia wielkiej miłości, radości, braku "ja" osobowego. Niedawno zetknąłem się z buddyzmem tybetańskim inni Karmapy i lamą z Danii uczącym chyba jakiejś skautowskiej jego odmiany.

Te kilka minut kiedy już pojawił się na sali a jeszcze nic nie mówił było bardzo miłych, napływała miła, ciepła energia. Gdy zaczął wykład czar prysł, cóż drogi lama musi się jeszcze wiele nauczyć. Hasło wywoławcze - buddyzm.

 

W przeszłości tj w poprzednich inkarnacjach miałeś z nim kontakt stąd te zainteresowania. Nie jest on drogą dla ciebie chociażby dlatego że nie ma w okolicy dobrych nauczycieli którzy naprawdę rozumieją o co w nim chodzi.

Buddyzm jest drogą błędną o ile nie ma się na uwadze tego podstawowego celu istnienia jakim jest zjednoczenie w miłości ze Stwórcą, jakkolwiek by się Go nie nazwało.

Pomijać aspekt miłości, właściwie nie aspekt a esencję istnienia to jak zjadać skórkę a wyrzucać pomarańczę. Niektórzy pojmują to instynktownie i łatwo przechodzą ponad rafami fałszywej duchowości, inni całe życie chodzą w mnisich szatach bucząc mantry i nie widać w nich żadnych pozytywnych zmian.

Podobnie jest ze wszystkimi religiami, tworami ludzkiego umysłu, dobrymi o ile rozumie się że każda jest jedynie drogowskazem prowadzącym jak najdalej w Nieznane, gdzie niema już ludzkich dróg.

Kiedy zrozumiesz to w pełni nie będziesz więcej pytał o sprawy religii i pozostawisz na zawsze ten umysłowy bałagan. Religia to produkt ludzkiej myśli skażonej żądzą władzy, bogactwa, pożądaniem, pychą, jest fałszywym światłem na drogę życia dając mnóstwo scenografii zamiast wskazywać na Źródło Istnienia i uczyć z Nim kontaktu. Na tym jeśli pozwolisz chciałbym zakończyć rozważania o istocie i wartości religii ziemskich..

 

[...]

 

Wczoraj pytałem cię o buddyzm tybetański, jest sporo mnichów którzy potrafią rzeczy niezwykłe, pokonywać olbrzymie odległości, stawać się niewidzialnymi, przenosić przedmioty bez dotykania etc. W nocy śniło mi się że publicznie lewitowałem. Było mi trochę głupio bo czułem w tym jakieś nadużycie.

Do trójki obserwujących mnie dzieci skierowałem nieco dziwne pytanie "wiecie co to jest?" mając na myśli unoszenie się w powietrzu. Po chwili jedno z nich odpowiedziało "głupota" a ja pojąłem że to dobra odpowiedź.

 

Wciąż jeszcze mylisz osiągnięcia płynące z praktyki medytacji typu "cudownych zdolności" z głębokim duchowym zrozumieniem rzeczywistości które przychodzi wyłącznie przez rozpoznanie podstawy wszystkich zjawisk którą jest Boska Miłość - i życie z Nią.

Te zdolności jakkolwiek cudowne i robiące wrażenie by nie były to głupoty, doskonała odpowiedź w ustach niewinnego dziecka. One wcale nie służą rozwojowi i nauce miłości a co więcej stanowią wielką przeszkodę na drodze ku wyzwoleniu.

Nie należy zatem dążyć do ich wypracowania a uzyskany czas skierować na rzeczy wartościowe, na skierowanie się całym sobą ku Bogu.

Reszta to po prostu głupoty i nowe kajdany nakładane na człowieka.

Miłość się liczy i tylko ona, bo jedynie owo słodkie wznoszące ku Bogu uczucie jest motorem każdej prawdziwej, dobrej zmiany w człowieku. Ono przynosi oczyszczenie z błędów i skalań przeszłości, chroni, tuli i wznosi istotę ludzką ku wyzwoleniu.

 

Chciałbym cię prosić abyś był stale obecny w moim myśleniu bo widzę jak osobowość odwraca uwagę od Ciebie i kieruje ją ku utartym ścieżkom. Pomóż mi zerwać z przeszłością, tradycją i tym osobowym schematem istnienia i kieruj ku swej cudownej radości i dobroci.

 

 

Życie Sai Baby w Indiach

 

Opowiedz mi Baba o swoim życiu w Indiach, jak ci tam jest ? O co chciałbyś żeby ludzie cię prosili ? Co ty sam chciałbyś im dać ?

 

Mam dla nich wszystko, również dobro najwyższego rzędu czyli siebie samego. Wielu prosi o sprawy materialne i część z nich otrzymuje to czego pragnie.

Inni proszą o dobra duchowe, miłość, krok w kierun...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin