„Zanim jeszcze znalazłem czas na przeczytanie dwóch okazałych woluminów zaznajomiły się z niemi dwie młode kobiety" – pisał Gomulicki. - "Każda, zwracając mi powieść miała powieki zaczerwienione. U jednej był to skutek bezsenności. - "Ta Trędowata tak szalenie zajmująca, żem noc całą na czytaniu spędziła." U drugiej czerwoność pochodziła od łez nad książką wylanych (...) Ja ani łez nad "Trędowatą" nie wylewałem, anim dla niej z nocy dnia nie czynił. Dramat opisany przez autorkę nie był już dla mnie zupełną nowością. Znałem go w archaicznej oprawie królewskiej i zwał się wówczas "Zygmunt i Barbara". Znałem go też w oprawie cesarskiej, współczesnej, a na imię mu było... Rudolf i Maria Vetsery..." Odwoławszy się do takich historycznych pokrewieństw, Gomulicki chwali akcję powieści przeprowadzoną "z niemałą zręcznością i w sposób istotnie zajmujący", chwali autorkę, która "kreśli piękne obrazy przyrody”...
Miałam pisać o ekranizacjach tej książki, która słów krytyki się nie bała... Jednak garść informacji winnam była autorce...
Jadwiga Smosarska grała Stefcię, a ordynata Bolesław Mierzejewski
W przeciwieństwie do swego niemego poprzednika, film Juliusza Gardana cieszył się nie tylko świetną frekwencją, lecz także względną życzliwością krytyki. Branżowe "Kino" donosiło: "Jest to bezsprzecznie jeden z najlepszych filmów polskich. Akcja rozwija się gładko i potoczyście, utrzymując widza w stałym napięciu. Sceny logicznie ze sobą powiązane nie grzeszą tak częstym w filmach polskich przeciąganiem nastroju. Wszystko w tym obrazie ma swój artystyczny sens". Uwagi krytyki nie uszły dobre role: Franciszka Brodniewicza jako Waldemara Michorowskiego i młodziutkiej Elżbiety Barszczewskiej jako Stefci Rudeckiej.
Dla Barszczewskiej był to dopiero drugi występ na ekranie! Drugi i zarazem przełomowy. Zapewnił jej bowiem status gwiazdy. Kreacja Brodniewicza wzbudziła nieco mniejszy entuzjazm, ale skromniejszy talent aktor umiejętnie zatuszował idealną prezencją. Obsada była znakomita: Mieczysława Ćwiklińska grała baronową Idalię, Stanisława Wysocka była księżną Podhorecką, a Kazimierz Junosza-Stępowski wcielił się w postać księcia Macieja Michorowskiego.
Ujęcia we wnętrzach realizowano w atelier na Woli, zaś sceny plenerowe w Wilanowie. W filmie wystąpiła śmietanka ówczesnego polskiego aktorstwa. Trudno się zresztą dziwić, zważywszy, że obraz miał uświetnić dwudziestopięciolecie istnienia wytwórni filmowej "Sfinks".
Reżyseria: Henryk Szaro; muzyka: Henryk Wars.
Obsada aktorska: Franciszek Brodniewicz (Michorowski Waldemar), Elżbieta Barszczewska (duch Stefci Rudeckiej
Kazimierz Junosza-Stępowski (książę Maciej Michorowski), Mieczysława Ćwiklińska (baronowa Idalia Elzonowska), Tamara Wiszniewska (Lucia, córka Elzonowskiej), Wojciech Wojtecki (Bohdan Michorowski))
Waldemar ordynat Michorowski rozpamiętuje śmierć ukochanej Stefci Rudeckiej . . . W ordynacie kocha się bez wzajemności i o jego względy zabiega Lucia, baronówna Elzonowska. W Luci zaś kocha się głęboko (bez wzajemności) Bohdan hrabia Michorowski. Konkurentem do ręki baronówny jest hrabia Brochwicz. Podczas balu sylwestrowego mają być ogłoszone oficjalne zaręczyny Luci z Brochwiczem. Dochodzi jednak do nieprzyjemnego incydentu, w wyniku którego Bohdan wyzywa na pojedynek Brochwicza, ale Waldemar - jako głowa rodu staje na placu zamiast Bohdana. Brochwicz pada . . . Co najważniejsze - Bohdan wyznaje otwarcie Luci swą miłość, Lucia zaś zrozumiała, że zawsze i naprawdę kochała i kocha tylko jego . . .
Tamara Wiszniewska i Wojciech Wojtecki
Autorem pierwszej wersji scenariusza filmu był Stanisław Dygat, który ostatecznie wycofał z czołówki swoje nazwisko. Powód: „W ostatecznej wersji scenopisu napisanego przez reżysera Jerzego Hoffmana, twórca filmu odszedł całkowicie od mojej wersji scenariusza i zrezygnował z koncepcji, która była dla mnie usprawiedliwieniem i bodźcem dla dokonania przeróbki filmowej tego utworu fascynującego mnie od dawna i budzącego mój szczególny podziw”.
Trzecia ekranizacja wydanej w 1908 r. powieści Heleny Mniszkówny (do 1939 r. książka była wznawiana przeszło 20 razy). Tytuł "Trędowata" stał się w powszechnej świadomości symbolem kiczu, hasłem wywołującym charakterystyczne reakcje - miażdżące opinie krytyków i aplauz tzw. szerokiej publiczności. Reżyseria: Jerzy Hoffman; zdjęcia: Stanisław Loth; muzyka: Wojciech Kilar, Piotr Marczewski (tango i shimmy); choreografia: Witold Gruca; obsada aktorska:
Elżbieta Starostecka (Stefcia), Leszek Teleszyński (Waldemar)
Jadwiga Barańska (hrabina Idalia Elzonowska, ciotka Waldemara), Czesław Wołłejko (Maciej Michorowski, dziad Waldemara), Lucyna Brusikiewicz (Lucia Elzonowska), Irena Malkiewicz (księżna Podhorecka, babka Waldemara), Anna Dymna (Melania Barska), Gabriela Kownacka (Rita Szylinżanka), Mariusz Dmochowski (hrabia Barski, ojciec Melanii), Piotr Fronczewski (hrabia Trestka); plenery: Łańcut, Książ.
Na początku akcja toczy się jak w powieści... Do Słodkowców przyjeżdża panna z dobrego domu szlacheckiego - Stefania Rudecka... na kilkanaście dni przed ślubem, Stefcia zaszczuta anonimami wysyłanymi przez "sferę", dobita zwłaszcza jednym ze słów "trędowata", wpada w depresję i dostaje zapalenia opon mózgowych. Potem już zaczyna się telenowela... Stan Stefci jest bardzo ciężki - zapada w chwilowy letarg. Waldemar sądząc, że umarła strzela sobie w skroń. W ostatniej chwili panna Rita, podbija pistolet, cudem ratując ordynatowi życie. Waldemar w ciężkim stanie zawieziony do szpitala walczy ze śmiercią. Po minięciu bezpośredniego zagrożenia dalszą kurację kontynuuje w Klinice Wiedeńskiej pod opieką sławnego w Europie profesora Webera. Tymczasem Stefania, która w kilka minut po desperackim strzale Waldemara budzi się z letargu - również powoli powraca do zdrowia. Rodzice umieścili ją w domu ruczajewskiego lekarza, tając przed "sferą" fakt jej powrotu do życia urządzają fikcyjny pogrzeb córki. Stefcia przypadkiem dowiaduje się o rzekomym samobójstwie Waldemara, z powodu szoku popada w obłęd i wciela się w swą babkę Stefanię Korwiczównę, która niegdyś była narzeczoną Macieja Michorowskiego. Po licznych perypetiach, nie wiedząc nic o sobie, Waldi i Stefcia spotykają się w Klinice Warszawskiej, którą ordynat kupił na cześć ukochanej, powołując równocześnie Fundację jej imienia. Przypadek sprawia, że w tym samym czasie Stefania jest w klinice na konsultacji lekarskiej, wychodząc z kliniki spotyka Waldemara...
Serial nieciekawy, chwilami nudny, marna gra aktorów kreujących głównych bohaterów: Anity Sokołowskiej (Stefcia - od 15 odcinka Zuzanna Korab-Rudecka, wnuczka Stefci), Tomasza Mandesa (Waldemar - od 15 odcinka: Waldemar Dulemba, wnuk Waldemara Michorowskiego).
Chociaż serial zaszczyciła Beata hr. Tyszkiewicz i Wojciech hr. Dzieduszycki a scenariusze pisali m.in. Jan Tadeusz Stanisławski, Krzysztof Jaroszyński, to przeminął on bez echa.
***
Prawie sto lat temu, kiedy ukazała się powieść ... Antoni Lange nazwał Mniszkównę "spadkobierczynią sławy p. Rodziewiczówny", zaś Antoni Mazanowski publikujący w 1916 roku (kiedy "Trędowata" miała już kilka wydań) grzmiał: "dochodzimy do tego, że jeśli trzeba chronić córki nasze przed powieścią Tetmajera, Żeromskiego lub Daniłowskiego, to trzeba na cztery zamki zawierać przed niemi powieści Zapolskiej, Wielopolskiej, (...) Rygier-Nałkowskiej, bo to lektura lupanaru" – pisał jednocześnie z sympatią o "Trędowatej", jako o "pasteli delikatnej i barwnej", oceniał "rozdziały opisujące walkę ordynata ze sferą" słowami - "silne, dramatyczne, zajmujące."
Dziś... nie wiem, czy ktoś jeszcze czyta „Trędowatą” ..
7
klio56