Krótka instrukcja uzywania umysłu.rtf

(67 KB) Pobierz

ęęłęóZapukajcie, a będzie wam otwarte.
Proście, a będzie wam dane.”
 

Usłyszałem kiedyś stwierdzenie, iż człowiek został stworzony bez instrukcji obsługi. Przyglądając się ludzkiemu zachowaniu stwierdziłem, że coś w tym jest. Wystarczy przyjrzeć się temu, w jaki sposób ludzie traktują się nawzajem i jakie konsekwencje przynoszą ich nieprzemyślane decyzje by przekonać się, że człowiek rzeczywiście nie potrafi posługiwać się swoim życiem. Każdy z nas w swoim życiu podejmuje określona ilość decyzji, które z założenia miały doprowadzić nas do szczęścia. Pomyślmy ile z nich przynosi zamierzony efekt. Warto więc zastanowić się, co chcemy w życiu osiągnąć, a do czego tak naprawdę dążymy i na czym się koncentrujemy.
Brak dostatecznej wiedzy na nasz temat, a co za tym idzie, nasze życiowe doświadczenia skłaniają nas do poszukiwania samego siebie. Każdy z nas niewątpliwie zadał sobie nie raz pytania, skąd przyszliśmy i dokąd tak naprawdę zmierzamy. Na to drugie pytanie każdy powinien sam poszukać odpowiedzi, gdyż ścieżka rozwoju duchowego jest indywidualna dla każdego z nas. Jednak niewątpliwie naszym wspólnym celem w życiu jest osiągnięcie pełni szczęścia i miłości, a do tego niezbędny jest rozwój pełnej samoświadomości i samowystarczalności. Gdy zaczynamy poznawać siebie, uświadamiamy sobie, że jesteśmy nie tylko materialnymi istotami. Zauważamy, że mamy pragnienia, uczucia, emocje i intencje, które sterują naszym życiem, chociaż - musimy przyznać - nie zawsze tak, jak byśmy tego chcieli.
Kiedy nauczam, że każdy z nas decyduje o swoim losie i sam wybiera sposób, w jaki będzie żył, spotykam się z częstą krytyką tej teorii typu: „Przecież nikt nie wybrałby sobie nędzy i cierpienia, każdy na pewno chciałby być bogaty i to tak, by nie musiał nic w życiu robić”. Jednak myślimy w taki sposób wyłącznie częścią naszego umysłu - świadomym, średnim Ja. Natomiast o naszym losie decydują wszystkie nasze jaźnie. Podświadoma jaźń, między innymi, stara się wyrażać dawne nie uzdrowione urazy, paraliżuje nasze decyzje zakodowanymi w sobie lękami. Nadświadomość inspiruje nas i pcha do dalszego rozwoju, dalszej pracy nad sobą, materializując nam różne życiowe lekcje, co może nie zawsze podoba się świadomej części naszego umysłu, która skłania się raczej ku bierności.
Pod wpływem medytacyjnych praktyk między naszymi trzema jaźniami rodzi się coraz większy kontakt, zaczynamy myśleć nie tylko świadomą - logiczną częścią umysłu, ale bardziej bierzemy pod uwagę pragnienia i intencje pozostałych jaźni. Wtedy często okazuje się, że przestaje być dla nas najważniejszym posiadanie mnóstwa pieniędzy, nie potrzebujemy podróżować po świecie, a zaczynamy chcieć mieć czystość w sobie, harmonię, spokój i poczucie szczęścia w swoim wnętrzu.
Postanowiłem napisać ten artykuł dla wszystkich tych, którzy poważnie traktują siebie, swój rozwój i swoja obecność na tej planecie. Tekst ten jest przeznaczony do praktycznego zastosowania. Ma on za zadanie pomóc w dążeniu do doskonałości, ale doskonałości dobrze rozumianej, której miarą jest szczęście.

Poczucie szczęścia jest miarą doskonałości.

Postanowiłem zamieścić tutaj informacje na temat wszystkich czynności, które należy wziąć pod uwagę w czasie realizacji stawianych przez siebie celów. Poszczególne fazy są opisane ogólnie, nie wyczerpuję w nich tematu, dlatego należy poszerzyć tę wiedzę.



MAPA ŚWIADOMOŚCI

 

„Poznaj swoją mapę i naucz się drogowskazów,
abyś przestał błądzić i szybko dotarł do celu swojego istnienia”
 

By bardziej obrazowo przedstawić naszą psychiczną konstrukcję, naszą świadomość, spróbuję porównać ją do mapy. Będzie to mapa naszej świadomości, która ułatwi wyobrażenie sobie zależności zachodzących między obiektami na niej zawartymi. Najpierw podzielmy ją na 3 części, trzy jaźnie: świadomą, podświadomą i nadświadomą. Kolejność nie jest tutaj przypadkowa, gdyż w takiej kolejności mają kontakt między sobą czyli że umysł świadomy i nadświadomy komunikują się między sobą za pośrednictwem jaźni podświadomej.

Umysł świadomy, czyli średnie Ja, przyjmuje informacje z zewnątrz czyli z otaczającego nas środowiska i naszych w nim doświadczeń, analizuje je i wyciąga osobiste wnioski. Na podstawie których podejmuje decyzje i poprzez to wpływa na nasze życie, kierując się przy tym głównie logicznym myśleniem, oraz wyuczonymi schematami. Zdarza się jednak, że ulega emocjom, pragnieniom, wyobrażeniom i programom, które przechowuje podświadomość. W umyśle świadomym, który cechuje się właśnie logicznym i intelektualnym myśleniem, znajduje się, nazwijmy to „monitor” oraz „kodeks moralny”.

Podświadoma - niższa jaźń natomiast przechowuje wszelkie wyobrażenia i programy, które powstały przy udziale umysłu świadomego. Steruje również częściowo naszym życiem, a dokładniej sytuacjami, które przypisujemy losowi i prawom natury w przekonaniu, iż nie mamy na nie najmniejszego wpływu.

To co potocznie nazywamy losem i prawem natury,
a co ingeruje w nasze życie,
leży w kwestii działań naszej podświadomości.

Za wszystkie losowe zdarzenia w naszym życiu, jak również za zasady rządzące światem fizycznym, które nas dotykają, jest odpowiedzialna nasza podświadomość, która kieruje się przechowywanymi w sobie programami i wyobrażeniami przyjętymi w zdecydowanej większości z zewnątrz, od otaczających nas ludzi. To, że na przykład, ulegamy prawom grawitacji, to tylko nasze wyobrażenie w które świece wierzymy, a wierzymy bo inni w to wierzą itd. To prawo znają i zmieniają Jogini którzy lewitują. W świadomości europejskiej jest jednak przekonanie, że to tylko wymyślone bajki.
Tak więc każdemu zostają wykreowane jego życiowe zdarzenia, przypisywane wypadkom losowym, bądź prawom natur. Wykonuje to jednak nasza podświadomość będąca przekonana o wpływie takiego prawa na nas. Takie programy w podświadomości kodują się, jak wspomniałem, za sprawą naszego umysłu świadomego, a dokładnie za sprawą tego na czym się on koncentrował, co zaobserwował, w co uwierzył i do czego dał się przekonać. Nasza podświadomość, bacznie przyglądając się temu, na czym koncentruje się umysł świadomy i stara się dokładnie odwzorować jego myślenie. Niższa jaźń, za wszelką cenę, stara się więc wykreować w postaci „losowego zdarzenia” coś, co w jej odczuciu jest przez nas, czyli umysł świadomy, oczekiwane. Wniosek z tego:

Umiejętnie sterując koncentracją umysłu świadomego,
możemy mieć pełny wpływ na nasz los i kontrolę nad nim.

Naszym losem kieruje również pewien mechanizm, którym częściowo zawiaduje umysł podświadomy a częściowo wyższa jaźń. Mechanizm ten znany jest w naukach buddyjskich jako prawo karmy - prawo przyczyny i skutku (został on pokrótce przedstawiony przeze mnie w rozdziale: „Co tak naprawdę decyduje o naszym losie”). Podświadoma jaźń realizuje również zakodowane w przeszłości programy i wzorce myślowe, które wydają jej się nadal potrzebne, nie zawsze jednak adekwatne do naszej aktualnej sytuacji.
Niższe Ja cechuje się prostym myśleniem typowym dla dziecka. Ta jaźń bierze wszystko dosłownie, kieruje się emocjami, myśli jedynie w czasie teraźniejszym i wyciąga proste wnioski na podstawie dostarczanych jej informacji, bez głębszej ich analizy. Z podświadomością należy więc rozmawiać podobnie jak rozmawia się z dzieckiem. Jest ona bowiem łatwowierna, często nawet żarty traktuje poważnie. Należy o tym pamiętać szczególnie w czasie układania sobie afirmacji. Podświadoma jaźń posługuje się językiem obrazów i symboli, tzn. należy jej w formie komunikatu podsyłać obraz, np. jakiegoś przedmiotu, który kojarzy się z tym, co chcemy jej przekazać, i na odwrót, obrazy z podświadomości należy odbierać jako symboliczne, czyli należy zastanowić się nad ich znaczeniem i skojarzeniami.
Jeśli do czegoś dążymy i koncentrujemy się na tym naszym umysłem świadomym, ale cel ten jest niesprecyzowany, nierealny, bądź nasze dążenia są sprzeczne z sobą, wykluczające się, to nasza niższe Ja kreuje nam to, co jest najbardziej zbliżone do naszych aspiracji, bądź jest im najbliższe skojarzeniowo. W przypadku sprzeczności szuka kompromisów, jednak są to kompromisy na miarę jej wyobrażeń, co znaczy, że mogą one być zupełnie niezgodne z intencjami świadomej części naszego umysłu. Ta jaźń zawiera w sobie „wyobrażenia o nas” oraz „moc sprawczą”.

Trzecia jaźń - wyższa, zwana nadświadomą, przez wielu zapominana i niedoceniana, cechuje się intuicyjnym, wydawałoby się czasem nieracjonalnym, jednak w praktyce najbardziej trafnym, myśleniem. Pokazuje nam najlepsze rozwiązania, dzięki którym możliwe jest nasze w pełni stabilne funkcjonowanie oraz dalszy rozwój. W niej zawarta jest „matryca naszej doskonałości” oraz „intuicja”, która podsuwa nam najlepsze rozwiązania zbliżające nas do doskonałego obrazu siebie.



 

FPRIVATE "TYPE=PICT;ALT=Mapa"



 

Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym częściom naszych trzech jaźni.

Monitor ma za zadanie monitorować otaczającą nas rzeczywistość i procesy myślowe zachodzące w świadomej jaźni. Charakteryzuje się on zdolnością wizualizacji. Wszystkie zaobserwowane otaczające nas zdarzenia, które zarejestrował oraz nasze świadome decyzje, a także wizje stworzone oczami wyobraźni, przekazuje na przechowanie do podświadomości, gdzie są magazynowane w „zbiorze Ego”.

Ego to magazyn wyobrażeń o sobie, otaczającym nas świecie i możliwościach przejawiania się w nim. Przechowuje wszystkie informacje i wyobrażenia, które biorą się z tego, na czym koncentruje się średnia jaźń a dokładnie nasz „monitor". Średnią wypadkową tych wyobrażeń kieruje się „moc sprawcza” w czasie kreacji zdarzeń, których doświadczamy. „Ego” lubi wiedzieć o sobie jak najwięcej, nie lubi zmian i pozbywania się jakichkolwiek wyobrażeń, nawet jeśli są one negatywne. Jednym słowem, woli mieć złe wyobrażenia niż nie mieć ich w ogóle. Jeśli przechowuje w sobie sprzeczne z sobą wyobrażenia, to wprowadza w zakłopotanie, dysharmonię, a nawet doprowadza do głębokiej depresji całą „mapę” czyli naszą świadomość, nas samych.

Kodeks moralny jest wyznacznikiem naszego świadomego postępowania. Został wypracowany głównie przez system wychowawczy w okresie naszego dzieciństwa. Zajmuje on funkcje centrum dowodzenia naszej świadomości, naszej deski rozdzielczej, gdyż z niego wychodzą wszelkie decyzje które podejmujemy. Nim przede wszystkim kieruje się nasz świadomy, logiczny umysł podejmując wszelkie decyzje, wykonanie których zleca kolejnemu punktowi naszej mapy, tj. „mocy sprawczej”.

Moc sprawcza zawiera się w podświadomej części naszej mapy i przez nią jest zawiadywana. Owa moc jest odpowiedzialna za nasze zdarzenia losowe, czyli za to, co i kogo na swojej drodze życiowej spotykamy, czego dzięki tym osobom i z ich strony doświadczamy itp. „Moc sprawcza” obecnie kieruje się zawartością „magazynu wyobrażeń” i realizuje wypadkową tego, co jest w nim zakodowane, mimo iż początkowo, gdy nie mieliśmy jeszcze wyobrażeń, słuchała naszego, słabo rozwiniętego wówczas, „kodeksu moralnego”. Nasza świadoma część umysłu, nie wierząc wówczas w siebie i w to, że może sama decydować o naszym życiu, zaczęła gromadzić wyobrażenia na swój temat, przyjmując je od otoczenia. Średnie Ja nie wiedząc zupełnie, co miałoby zlecić „mocy sprawczej”, nie wierząc jeszcze, że cokolwiek samo może, co wynikało z nieznajomości siebie i niskiej samooceny, zleciło „mocy sprawczej” kierowanie się „zbiorem wyobrażeń”, w których przechowywane są w większości wyobrażenia i opinie innych na nasz temat i nasze, wyciągnięte na podstawie powyższych wnioski. A działo się tak dlatego, że mieliśmy przekonanie, iż to inni wiedzą lepiej, co ja - jako jednostka - mogę, na co ja zasługuję, co ja potrafię, a co mi się nigdy nie uda.

Matryca doskonałości, która jest atutem wyższego Ja, jest niczym innym jak obrazem nas doskonałych. W niej znajdują się wszelkie informacje o naszej nieograniczonej doskonałości, nasz doskonały wizerunek, nasze wszelkie możliwości, predyspozycje i umiejętności, które ułatwiają i umilają nam życie. Nasza nadświadomość, korzystając z „matrycy”, potrafi pokazać nam najlepsze rozwiązania naszych problemów, przy czym nakłania nas do kierowania się miłością, dobrocią i do dążenia ku wiecznemu szczęściu. Jeśli średnia jaźń nie ma kontaktu z wyższym Ja, a co za tym idzie, nie wzoruje się na zawartej w niej „matrycy”, to za taką matrycę traktuje otaczającą nas rzeczywistość i otaczających nas ludzi, do których się upodobniamy.

Poznając całą naszą świadomość, nietrudno stwierdzić, że im słabszy jest kontakt między poszczególnymi jaźniami, tym trudniejsze jest funkcjonowanie całego umysłu czyli trudniejsze poruszanie się po naszej mapie i w rezultacie - słabsza kontrola naszego losu. Jednak dzięki jej poznaniu możemy znacznie łatwiej zrozumieć samych siebie, sprawniej poruszać po całej świadomości i nauczyć się żyć w radosny i korzystny dla nas sposób.

O różnicach między średnim i niższym Ja, konfliktach między nimi, oraz o tym jak lepiej porozumiewać się z podświadomością możesz przeczytać w artykule: „Co to jest regresja”.



RUCHY TEKTONICZNE NASZEJ ŚWIADOMOŚCI


Z lekcji religii na pewno pamiętamy nauki, iż człowiek jest stworzony na wzór i podobieństwo Boże. Podobne przekonanie panuje prawie w każdej religii, co znaczyłoby, że z założenia mamy prawo rozwijać się i urzeczywistnić porównywalny do Boga poziom świadomości. Dlaczego więc takiej doskonałości nie przejawiamy?
Sięgnijmy więc do historii i zastanówmy się. Bóg stworzył nas jako istoty doskonałe czyli stworzył nas z „matrycą doskonałości” i „mocą sprawczą”, jednak dał nam wolną wolę, no i oczywiście nie dał nam instrukcji używania życia ;). Na początku powstała jedna myśl „JESTEM” i tak się zaczęło. Wyodrębnił się wówczas „monitor”, który to zaobserwował oraz „centrum dowodzenia” (zwane tutaj „kodeksem moralnym”), które to stwierdziło. Owszem, dochodziły do nas sygnały z naszej „matrycy” o naszej doskonałości, ale mając niewypracowane poczucie własnej wartości, brak wiary w siebie i deklaracji, co chcielibyśmy robić i jak się rozwijać, odrzucaliśmy sugestie z wyższego Ja, traktując je jako nierealne. Powątpiewając w swoją doskonałość, odizolowaliśmy się od swojej „matrycy” czyli zamknęliśmy się na „intuicję”. W tym momencie zrodził się podział na świadomą i nadświadomą jaźń.
Życie jednak pchało nas do przodu. Skoro byliśmy świadomi naszego istnienia, ale odcięliśmy się od doskonałego obrazu siebie, to w efekcie zaczęliśmy się zastanawiać: „Kim jestem i co ja tu robię?”. W tym momencie zaczął się rozwijać intelekt oraz podatność na przyjmowanie wyobrażeń o sobie z zewnątrz, w przekonaniu, że skoro ja nie wiem, kim i jaki jestem, to może otaczające mnie osoby coś o mnie wiedzą. I tak posypała się lawina informacji na nasz temat. Potrzebny stał się nam więc magazyn, który by te informacje przechowywał. W tym celu stworzyliśmy sobie „magazyn wyobrażeń”, który zaczął gromadzić wszelkie informacje w przekonaniu, że może kiedyś się przydadzą. Z chaosu myśli i sprzecznych z sobą wyobrażeń, a co za tym idzie, braku klarownego obrazu siebie, wpadliśmy w pęd gromadzenia informacji. Chcieliśmy mieć ich jak najwięcej wierząc, że jeśli dowiemy się jeszcze więcej, to w końcu poznamy siebie i wyklaruje się pełny obraz nas, w którym nie będzie sprzeczności. Efektu można było się łatwo domyślać - coraz więcej komunikatów z coraz to różnych źródeł, z różnymi wobec nas intencjami, w konsekwencji coraz większy chaos informacyjny. Próba poskładania tego i stworzenia sensownego wizerunku, biorąc pod uwagę oczywiście wszelkie zakodowane informacje, zawsze spalała na panewce, a czasem nawet doprowadzała do wściekłości i depresji. I tak zaczęły rodzić się nasze emocje i intencje. Ponieważ dłużej tego nie mogliśmy znieść, nie pozostało nam nic innego, jak zacząć odcinać się od magazynowanych wyobrażeń.
W tym samym czasie nasza „moc sprawcza” ciągle dopytywała się „kodeksu moralnego”, co ma robić, jak się przejawiać, co ma kreować w naszym życiu, co może nas w nim spotykać. Zagubiony i słabo rozwinięty wówczas „kodeks moralny” odsyłał ją do „magazynu wyobrażeń” w przekonaniu, że sam nic nie wie, a otaczający nas ludzie na pewno są na nasz temat bardziej poinformowani. „Moc sprawcza” została więc skierowana do „magazynu wyobrażeń” i zaczęła materializować wypadkową zawartych w niej informacji. Efektem tego stały się, potocznie uznane za losowe, zdarzenia nie zawsze dla nas korzystne.
W powstałym chaosie, nie umiejąc i nie chcąc decydować za siebie ani odczuwać nagromadzonych informacji, emocji i wyobrażeń postanowiliśmy od nich się odciąć, dzięki czemu stworzył się kolejny podział naszego umysłu na jego świadomą część oraz podświadomą, która zawarła w sobie „magazyn ego” i „moc sprawczą”, którą odesłaliśmy do słuchania i materializowania wyobrażeń o sobie. Tak wytworzyła się obecna mapa naszej świadomości.
Początki i potyczki narodzin podziału naszej świadomości są również zawarte w artykułach: „List od aniołka”, „Krótka opowieść o stworzeniu” oraz „Krótka opowieść o drodze do urzeczywistnienia”.



BŁĘDNE SZLAKI NA MAPIE ŚWIADOMOŚCI


Ludzie, podejmując decyzje dotyczące np. współpracy z innymi czy rozpoczęcia jakiejś działalności, kierują się zazwyczaj umysłem świadomym czyli racjonalnym myśleniem. Kierują się wówczas jedynie informacją, którą na dany temat posiadają, stosując czystą kalkulację, wyliczając, co się bardziej opłaca a co nie, co wydaje się bardziej realne, bezpieczne, a co mogłoby być bardziej ryzykowne. Wyliczenia takie biorą się z rachunku prawdopodobieństwa. Taka wiedza, informacje i przemyślenia często są niewystarczające, nie jesteśmy bowiem świadomi wielu zagrożeń bądź celowo zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez innych. Nie jesteśmy również świadomi pozytywnych wartości, które mogą przynieść inne decyzje. Na podstawie takich informacji nasze przemyślenia, a nawet ich dogłębna analiza, może okazać się błędna.
Adepci ścieżek duchowych, chcący kierować się w życiu intuicją, zaczynają najpierw od nawiązywania kontaktu z niższym Ja, dzięki czemu są w stanie uniknąć wielu zagrożeń. Zaobserwowałem u takich osób, że często unikają one jednak i pozytywnych decyzji, gdyż przestają one myśleć racjonalnie, a chcąc słuchać wyłącznie intuicji, często nie potrafią odróżnić jej od podświadomych podszeptów, które biorą się z zakodowanych w niej wzorców zachowań, często błędnych. Podświadoma jaźń takiej osoby często odradza jej podejmowanie decyzji, które przyniosłyby wiele pozytywnych zmian, dlatego że ta jaźń nie lubi właśnie zmian nawet wtedy, jeśli są one korzystne.
Jak to ma się w praktyce. Jeśli kierujemy się wyłącznie świadomą jaźnią czyli logicznym myśleniem, to wykorzystujemy wyłącznie wiedzę, jaką posiadamy, a która dotarła do nas z zewnątrz, wobec której nie mamy pewności, czy jest słuszna i prawdziwa. Jeśli kierujemy się jedynie umysłem podświadomym czyli odczuciami, to jaźń podświadoma podsuwa nam pomysły, które w jej odczuciu są dobre dla nas (najczęściej będzie to brak zmian i realizowanie dotychczasowego stanu). Często ta jaźń może wręcz zachęcać do destrukcyjnego działania, gdyż w jej wyobrażeniu właśnie ono jest dla nas korzystne.
Umysł podświadomy przechowuje wiele destrukcyjnych programów, które możemy traktować jako dobre dla nas, dlatego zdarza się, że swoje wzorce destrukcyjne traktujemy jako intuicję. Niższe Ja stara się za wszelką cenę udowodnić rację swoich wzorców, które przechowuje, dlatego że kiedyś uznaliśmy je za dobre i od tamtej pory nie zostało zmienione nasze stanowisko wobec nich, mimo iż radykalnie mogła zmienić się nasza życiowa sytuacja. Dlatego też w czasie pracy z afirmacjami często napotykamy na opór ze strony podświadomej części umysłu.

Podświadomość nie odróżnia dobra od zła,
rozróżnia jedynie programy, z którymi się utożsamia,
od tych, które nie zostały zapisane w magazynie ego.

Skąd się takie programy w nas biorą, szerzej wyjaśnia również artykuł: „Co tak naprawdę decyduje o naszym losie

Kolejną, bardzo istotną kwestią na ścieżce samorealizacji, o której nie należy zapominać jest praca nad podnoszeniem samooceny. Jeśli nasza samoocena będzie niska, wtedy trudniej jest nam uwierzyć w pozytywne programy, a łatwiej ulegamy destrukcyjnym wzorcom, nie umiejąc ich odróżnić od korzystnych dla nas.
Człowiek, który dąży do doskonałości we wszystkim, chcący sobie udowodnić, że we wszystkim jest dobry, tak naprawdę ma niskie poczucie własnej wartości. Najczęściej są to wyłącznie intencje dowartościowywania się, które bazują na jego niskiej samoocenie. Człowiek naprawdę wartościowy potrafi powiedzieć: „Nie wiem, nie umiem tego, nie jest mi to potrzebne”. Będzie w swoim życiu realizował wyłącznie to, co tak naprawdę jest mu przydatne i co będzie dawało satysfakcję, bez potrzeby udowadniania czegokolwiek sobie i innym. Ale równocześnie musimy pamiętać, że nie należy czuć się lepszymi od innych, możemy za to przejawiać w danym momencie większe ambicje i wiarę w siebie od innych konkretnych osób.



PIERWSZE WYPRAWY SZLAKAMI MAPY


Co więc należy zrobić, by nasze decyzje były w pełni korzystne dla nas? Należy przede wszystkim zaobserwować myślenie obu jaźni, świadomej i podświadomej, przyjrzeć się obiektywnie informacjom, jakie dostajemy z ich strony, nauczyć się odróżniać wzorce zachowań zakodowane w podświadomej części umysłu od informacji z umysłu nadświadomego, które będą w pełni dla nas korzystne. A jak je odróżnić? W tym celu trzeba unikać pożądania, emocjonalnego popędu, pośpiechu, które zazwyczaj towarzyszą sugestiom z podświadomości. Sugestii nadświadomej zawsze towarzyszy spokój i przyjemne odczucie, pewność, że ta decyzja, to działanie będzie dla nas dobre. Nie będzie tam również lęków czy przestróg przed złem, które mogłoby nas spotkać a jedynie, w poczuciu spokoju, przyjemnie kojarzące się najlepsze rozwiązanie. W sytuacji błędnych decyzji wyższe Ja przejawia opór przed ich realizacją.
Aby prawidłowo posługiwać się naszą mapą, należy rozróżnić, a następnie umiejętnie połączyć informacje z wszystkich trzech jaźni. Umysł świadomy ma wiedzieć, czego chce, jednak ma skoncentrować się na efekcie ostatecznym zamierzonego celu. Sugestie z podświadomości mają przestrzegać nas przed ewentualnymi zagrożeniami i realizacją negatywnych wzorców, które należy przeprogramować poprzez pracę z afirmacjami, medytacją itp. Powinno nauczyć się umiejętnie, ze spokojem i pokorą, wsłuchiwać w głos nadświadomości, która pokazuje nam najlepszą drogę do celu i podpowiada najtrafniejsze rozwiązania. Jednak kierować się nim możemy wówczas, kiedy będziemy umiejętnie rozróżniać ten głos od podpowiedzi podświadomych, czyli wtedy, kiedy będziemy pewni, że jest to głos z nadświadomej części umysłu. Jeśli zlecamy swojej „mocy sprawczej” przekonanie, że możemy coś zrobić, stać nas na to, są możliwości ku temu, pomimo że nie wiemy jeszcze, jak to zrobić, wówczas nasza podświadomość sama kontaktuje się z umysłem nadświadomym, by on podsunął nam najlepsze rozwiązanie.
Należy pamiętać, że intuicja często podpowiada nieoczekiwane, zaskakujące lub, wydające się nam, ryzykowne decyzje, które z rachunku prawdopodobieństwa i z posiadanej wiedzy mogłyby nie mieć racji bytu, jednak w praktyce okazują się najbardziej trafne i korzystne. Intuicyjne podpowiedzi wraz z wizją celu ostatecznego, na którym się koncentrujemy, przechwytuje umysł podświadomy, który za pomocą „mocy sprawczej”, popartej naszym świadomym działaniem, wdraża je w życie.
W skrócie można powiedzieć, że umysł świadomy jest zleceniodawcą, podświadomy wykonawcą a nadświadomy pomysłodawcą. Niższe Ja jest więc robotnikiem, który wykonuje zlecenia pozostałych jaźni. Należy pamiętać, że gdy zostanie coś owemu robotnikowi zlecone, ale nie zostanie wyjaśnione, co i jak dokładnie ma zrobić, to on zlecenie wykona po swojemu, na miarę wyuczonych przez siebie schematów, co nie zawsze daje pożądany efekt. Trzeba więc pamiętać, by dokładnie precyzować i wyjaśniać swoje zlecenia.

Średnie Ja - zleceniodawca.
Niższe Ja - wykonawca.
Wyższe Ja - pomysłodawca.

Możemy więc wpływać na „moc sprawczą”, naszym „centrum dowodzenia”, ale za pośrednictwem „magazynu wyobrażeń” i należy to robić umiejętnie. „Magazyn wyobrażeń” nie ma również bezpośredniego kontaktu z naszym „moralnym centrum”, ma go za pośrednictwem „monitora”. W praktyce wygląda to tak, że podświadomość nie rozumie słów, tylko obrazy, jakie tworzą wypowiadane przez nas słowa, które są systematycznie powtarzane.
Pierwszym krokiem, by umiejętnie wpływać na naszą „moc sprawczą” tak, by cała nasza mapa odzyskała zdrowe funkcjonowanie, jest nauka pozytywnego myślenia. Chce jednak podkreślić, że chodzi tutaj o zdrowe podejście to takiej nauki. Chodzi mi o pozytywne myślenie, które nie polega na oszukiwaniu się czy okłamywaniu, ale o takie, które łączy się z uwalnianiem negatywnych i destrukcyjnych wzorców zachowań. Na ten temat polecam rozdział: „Pamiętaj o optymizmie”.
Wiedząc, iż „magazyn ego” karmi się obrazami, musimy nauczyć się konstruować swoje myśli i wypowiadane zdania tak, by stworzyły one pożądany przez nas obraz. Nasz cel, jaki sobie planujemy, musi więc być dobrze zobrazowany w sposób zrozumiały dla podświadomości. Przez systematyczne wizualizacje tego celu, lub powtarzanie właściwie ułożonych zdań - afirmacji, formułujemy podświadomości cel, jaki ma nam ona zmaterializować. By mieć pewność, że nasze afirmacje są prawidłowe, najlepiej jest powiedzieć je sobie w myślach i sprawdzić, jak te słowa malują się w naszej wyobraźni i zastanowić się, czy to jest dokładnie to, czego tak naprawdę oczekujemy. Niezbędne tutaj będzie nauczenie się języka podświadomości, która nieco inaczej postrzega i interpretuje wypowiadane przez nas słowa i myśli. Aby samodzielnie pracować z afirmacjami, należy nauczyć się umiejętnie je układać, tak by były one trafne i odpowiednie dla nas. Dokładniej i szerzej piszę o tym w mojej książce: DZIECI REGRESJI - Terapia dzieciństwa, w rozdziale pod tytułem „Nie bójmy się afirmacji”. Wyjaśniam w nim, jakie afirmacje działają w danej sytuacji i jakie afirmacje w pewnych sytuacjach mogłyby okazać się wręcz szkodliwe dla nas.
Podam taki przykład, jeśli będziesz powtarzał sobie myśl: „W moim życiu nie pojawiają się żadne zagrożenia”, to Twój umysł świadomy zinterpretuje ją pozytywnie. Jednak w „monitorze” powstanie obraz wszelkich zagrożeń, które rzekomo mają się nie wydarzyć w Twoim życiu, a zgodnie z zasadą: „W naszym życiu materializuje się to, na czym się koncentrujemy”, wizja wszelkich zagrożeń zakoduje się w „magazynie wyobrażeń” i dokładnie taki obraz zacznie materializować się w Twojej „mocy sprawczej”.
Należy więc postudiować głębiej techniki pozytywnego myślenia czyli nauczyć się swoimi myślami tworzyć pozytywny, pożądany przez nas obraz. W powyższym wypadku poprawna afirmacja powinna brzmieć: „Zawsze jestem swobodny, bezpieczny i spokojny, gdyż w moim życiu pojawiają się same pozytywne i korzystne dla mnie wydarzenia”. Co się teraz stało w naszym „monitorze”? Powstały w nim pozytywne i dobre dla nas obrazy naszego życia. Takie obrazy, coraz częściej podsuwane naszemu „magazynowi wyobrażeń”, sprawiają, że zmienia się jego ogólny kształt, a co za tym idzie - zmienia się wypadkowa wyobrażeń przechwytywanych przez „moc sprawczą”.
I tutaj kolejna miła niespodzianka. Im więcej pozytywnych myślokształtów, może jeszcze nie w pełni zgodnych z naszą „matrycą doskonałości”, ale znacznie zbliżonych do niej, a przede wszystkim nie zaprzeczających naszej „matrycy”, tym szybciej podświadoma jaźń zauważa ową „matrycę”, utożsamia się z nią i stwierdza: „Skoro moje myśli i programy nie zaprzeczają tym zawartym w „matrycy”, które jednak są o wiele lepsze, to może warto zacząć je przyjmować do swojego „magazynu wyobrażeń”?” I tak pomału, w myśl zasady, że praktyka czyni mistrza, odbudowuje się zaufanie do naszej doskonałości, a wraz z wypracowaną wysoką samooceną i wiarą w siebie sprawiamy, że doceniamy siebie i zaczynamy w pełni korzystać z przekonania, że jesteśmy stworzeni na wzór i podobieństwo Boga.

Jednak w opisywanej przeze mnie na początku sytuacji, którą raczej każdy z nas jeszcze przejawia, nie ma takiej możliwości, abyśmy swoim „kodeksem moralnym” wpływali bezpośrednio na „moc sprawczą”, ani też zwrócili ją w stronę „matrycy doskonałości”, co jednak jest przecież naszym finalnym celem. Wszystko wymaga czasu i pracy - również rozwój duchowy -, a więc zacznijmy od podstaw.



BUDOWA NOWYCH SZLAKÓW


Jednym z pierwszych kroków, jakie powinniśmy zrobić, by zacząć przejawiać w życiu codziennym swoje kreacje oraz wizerunek z własnej „matrycy doskonałości”, jest, nierzadko radykalna, zmiana naszego stosunku do otaczającego nas świata. Należy wiedzieć, że jeśli otoczenie przestanie na nas oddziaływać, wówczas pozwoli to naszej „matrycy” swobodniej się ujawniać w naszej codzienności. W mniejszym lub większym stopniu bowiem mamy zakodowany przymus standardowego zachowywania się, czujemy się zobowiązani pamiętać, jak i gdzie należy postąpić, co i w jakiej sytuacji nam wypada zrobić, a co nie, zastanawiamy się, czy nasze zachowanie jest stosowne w danej sytuacji, wobec kogo musimy czuć się pokorni, itp. Przy takim podejściu do życia zapominamy o naszej „matrycy” czyli o naszym luzie, dobrym samopoczuciu i swobodzie.
Dobrze jest odpuścić sobie stereotypy materialnego świata czyli życia według wyuczonych wzorców i schematów, naśladowanie innych ludzi, przejmowanie się opinią innych, kierowanie się emocjami, rywalizacją, pogonią za materią, aktualną modą, itp. Można być od tego wolnym, żyć zgodnie z własną wolą i z własnym sumieniem, robiąc to, co uznajemy za zdrowe, z czym sami się dobrze czujemy. Zazwyczaj wtedy okazuje się, że ludzie doceniają nas i kochają właśnie za nasz własny styl bycia. Wiele osób niewątpliwie może się od nas w takiej sytuacji odsunąć, ale mogą to być wyłącznie osoby, które nie miały do nas w pełni zdrowego stosunku. Należy nauczyć się nie przejmować opinią ludzi i nie starać się spełniać ich oczekiwań oraz uwolnić się od nikomu niepotrzebnego współczucia. Jeśli my sami swój nowy styl życia w pełni zaakceptujemy i poczujemy się z nim dobrze i niewinnie, to zostanie on również zaakcepto...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin