Antologia - Tchnienie grozy - mroczne opowiadania.txt

(362 KB) Pobierz
Ok�adk� projektowa� WOJCIECH KORYTOWSKI
DO NIECIERPLIWEGO CZYTELNIKA
Wiem, �e spieszno Warn, by si� pogr��y� w lekturze, �eby na chwil� zapomnie� o ca�ym bo�ym �wiecie. Pilno Warn prze�y� mi�y dreszcz niepokoju, tym milszy, �e ca�kiem bezpieczny... Przytrzymuj� Was jak za r�kaw, dopominam si� o minut� rozmowy, prosz� o ni�.
Na ca�ym �wiecie ogromnym powodzeniem ciesz� si� r�ne antologie niesamowitych opowie�ci. Czasami za ich wyb�r por�cza nazwisko mistrz�w z tego zakresu, takich jak Hitchcock czy Ellery Queen, a tomiki zdobne w uchylon� trumn� i trupie czaszki nosz� takie tytu�y, �e trudno oko oderwa�. Co roku w New Yorku ukazuje si� tomisko �najlepszych z najlepszych nowel napi�cia i grozy" wy�owionych z magazyn�w i gazet, r�wnie� w Londynie w masowym, kieszonkowym wydaniu sypi� si� �prawdziwe, cho� niewiarygodne opowie�ci o duchach, widmach i upiorach". Oczywi�cie s� to chwyty reklamowe i nie nale�y im zbytnio ufa�. Jednak zdarza si�, �e w takim tomie znajdziemy nazwiska najznakomitszych pisarzy wsp�czesnych, a ich nowele budz� zachwyt precyzj� konstrukcji, umiej�tno�ci� wywo�ania nastroju, oszcz�dno�ci� s�owa i zaskakuj�c� puent�. Nie wstydz� si� wyzna�, �e t� �wagonow� literatur�", cho� dzi� ze wzgl�du na post�p techniki powinno si� okre�la� jako �samolotow�", bardzo lubi� i czytuj� ch�tnie, bo ona daje mi prawdziwy odpoczynek i odpr�enie.
Nasz wyb�r niesamowitych opowie�ci powsta� w innych okoliczno�ciach. Wiele lat temu kilku dawnych koleg�w szkolnych, a dzi� pisarzy, zbiera�o si� raz na miesi�c w podwarszawskim Komorowie u Tadka Malanowskiego. Stara, zrujnowana willa w zdzicza�ym sadzie, dalej mroczna �ciana sosnowego lasu. W d�ugie, jesienne wieczory czy roziskrzon� noc lutow� opowiadali�my sobie dziwne historie, prze�ycia wojenne, wspominali poleg�ych i pu�apki losu. A gdy prawdziwych opowie�ci brak�o, Tadek dobywa� z zagranicznych miesi�cznik�w jak�� niesamowit� nowel� i t�umaczy� �a prima vista" tak sprawnie, jakby zosta�a napisana po polsku, bo jak na poliglot� przysta�o, zna tych j�zyk�w kilkana�cie.
Wiatr zgrzyta� ga��ziami po murze, sypa� gradem, zawodzi�, cz�sto zanika�o �wiat�o i musieli�my zapala� staro�wieck�, naftow� lamp� lub przy �wiecy snuli�my dziwne i niepokoj�ce opowie�ci. Szklanica grzanego wina z korzeniami te� ten nastr�j pot�gowa�a, serca �ywiej bi�y i rozwi�zywa�y si� j�zyki. Wtedy narodzi�a si� my�l, �eby ulubione nowele zagranicznych autor�w zebra�, prze�o�y� i wyda�, zw�aszcza �e wysz�y spod pi�r znakomitych, takich jak Dickens czy Dostojewski, Merimee, Aleksy To�stoj czy Graham Greene. Czas nie by� po temu sposobny, ten rodzaj rozrywki pi�tnowano. Ale od niejednego krytyka, kt�ry tak na literatur� ow� pomstowa�, po�ycza�em tomy z �czarnej serii" po francusku czy angielsku, bo sami si� w nie zaopatrywali w czasie zagranicznych woja�y.
Przyznaj� si� nie bez dumy, z mojej inicjatywy, dzi�ki t�umaczeniom Tadka Malanowskiego, ukaza� si� opas�y tom Opowie�ci z dreszczykiem, a sam tytu� wkr�tce sta� si� terminem okre�laj�cym ten gatunek. Ta inicjatywa znalaz�a licznych na�ladowc�w. Dzi� ju� nie jestem sam.
Tchnienie grozy, jakie Warn teraz proponuj�, jest kontynuacj� tamtej nie bardzo zdro�nej zabawy; je�li ju� podr�uj�c czytam tyle tego drukowanego �miecia, czemu�bym nie mia� wybra� z niego, co mi si� wyda�o najlepsze dla rozrywki   i   odpoczynku   naszych   Czytelnik�w?   A   Tadeusz
Adrian Malanowski ch�tnie je spolszczy. A wi�c macie tu opowiadania i nowele trojakiego typu:
klasyczne i ju� na wyt�pieniu historie o duchach, o domach nawiedzonych, wizytach z za�wiat�w. Niestety, �ycie stadne, ha�asy wielkomiejskie, elektryczno�� nie sprzyjaj� tym zjawiskom. Duchy, widma wyst�puj� ju� tylko w podrz�dnej literaturze, bo nawet stare dwory i zamki zamienione na domy wczasowe, tak s� zag�szczone, �e nie ma tam na nie miejsca.
Drugi typ opowiada� zasadza si� na niezwyk�ym pomy�le, na zaskoczeniu i poprowadzeniu pewnych konsekwencji ad absurdum, a wi�c znajdziecie w nich iskr� humoru czasem groteskowego. Tam si� mieszcz� i sygna�y niebezpiecze�stw zwi�zanych z szybkim rozwojem nauki i techniki, ulubiona domena proroczych przewidywa� Lema.
Trzeci � to normalne opowiadanie detektywne, z uczciwym morderstwem i w por� wkraczaj�c� sprawiedliwo�ci�. Tych znajdziecie najmniej, bo w codziennej prasie i tygodnikach bywa ich pod dostatkiem.
Wsp�czesna psychiatria udziela nam na t� literatur� nie tylko zezwolenia, ale obdarza b�ogos�awie�stwem, stwierdzaj�c, �e tak jak wybuchy �miechu w pewnych sytuacjach, wcale nie zabawnych dla obserwowanego delikwenta, s� sa-rnooczyszczeniem pomniejszaj�cym poczucie zagro�enia u widza, tak i uczucie strachu bywa konieczne dla uzyskania harmonii umys�owej. Nawet dzieci nie straszone kostuch� i diab�ami, bo tak zaleca�a pedagogia, zaczynaj� wytwarza� sobie stany zagro�enia, strasz� si� i dr�cz� wzajemnie z wyrafinowanym okrucie�stwem. Tak bywa w gromadzie, w piwnicy w�asnego domu, ale najsilniejsze l�ki wywo�uj� dzi�ki rozbudzonej wyobra�ni, kiedy zostaj� same, zaludniaj� ciemny pok�j potworami, o jakich doro�li nie maj� poj�cia, jest tam skrzy�owanie obraz�w z telewizji, zas�ysze� i w�asnych niepokoj�w. Potniej�c z trwogi zachowuj� �wiadomo��, �e w zasi�gu r�ki znajduje si� lampa i wystarczy nacisn�� guziczek, �eby �wiat�o przywo�a�o pok�j znajomy i pos�uszne meble. W�a�nie ten l�k dozowany dzia�a oczysz-czaj�co, przywraca codzienne poczucie przewagi.
ni� si� troch�: zobaczy�em, �e stary cz�owiek krz�ta si� �ywo, zapalaj�c tu i �wdzie inne �wiece.
�  Czy jest co�, co m�g�bym panu pokaza�?   �   spyta� dr��cym g�osem, zbli�aj�c si� ze �wiecznikiem w r�ce. Widzia�em go teraz stosunkowo dok�adnie. Wygl�d tego cz�owieka wywar� na mnie nieopisane wra�enie. Przez g�ow� przemkn�� mi Rembrandt. Kto inny m�g�by tak uwypukli� dziwne cienie na twarzy zatartej przez czas? Zm�czony � to s�owo, kt�rym pos�ugujemy si� bez zastanowienia. Nigdy dotychczas nie wiedzia�em, co mo�e ono oznacza�, dop�ki nie ujrza�em takiego wyrazu wyczerpania na czyjej� twarzy. By�a zwi�d�a, oczy wydawa�y si� r�wnie wygas�e, jak ogie� na kominku, ale by� w nich s�aby poblask, jak gdyby oczekiwanie na co�. I ta krucho�� s�abiutkiej postaci! Py� i popi�... � przewin�o mi si� przez g�ow�.
Podczas pierwszej wizyty by�em pod wra�eniem niepomiernej czysto�ci tego miejsca. Teraz w dziwaczny spos�b przysz�o mi do g�owy, �e w tym starcu jak gdyby zebra� si� ca�y ten py�, jakiego nale�a�oby si� spodziewa� w takim wn�trzu. Zdawa�o si�, �e mo�na staruszka rozproszy� jednym dotkni�ciem lub dmuchni�ciem.
Co za dziwna kreatura, zatrudniana przez te zdrowe, dobrze wygl�daj�ce dziewcz�ta! Jaki� dawny zabytek � pomy�la�em, zostaj�c tu raczej z lito�ci.
�  Czy jest co�, co m�g�bym panu pokaza�? � powt�rzy� stary. G�os nie mia� wi�cej krzepy ni� szelest dartej paj�czyny, brzmia�o w nim jednak dziwne, prawie b�agalne naleganie, oczy starego   wpatrzone   by�y we mnie   spojrzeniem s�abym, lecz jakby po�eraj�cym. Chcia�em odej��, zdecydowanie chcia�em.   Blisko��   tego   po�a�owania godnego starca dzia�a�a na mnie deprymuj�co; odbiera�a mi wszelk� otuch�, ale mimo woli wymamrota�em: � Dzi�kuj�, rozejrz� si� � i stwierdzi�em, �e id� za s�abowit� postaci�, przygl�dam si� z roztargnieniem r�nym przedmiotom, na moment o�wietlanym przez dr��ce p�omyki cienkich �wieczek.
Zimn� cisz� m�ci�o tylko prawie nies�yszalne szuranie mi�kkich, pokojowych pantofli starca. Dzia�a�o mi to na nerwy.
12
�  Bardzo zimna noc, prawda? � powiedzia�em, byle co� rzec.
�  Zimna, prawda? Tak, tak, zimna, rzeczywi�cie zimna... � W bezbarwnym g�osie czai�a si� apatia, rzec by � skrajnego wtajemniczenia.
�  Pan d�ugo tu pracuje? � zapyta�em, t�po wpatrzony w stare ��ko z czterema kolumienkami.
�  D�ugo, bardzo d�ugo. � Odpowied� dobieg�a cicho jak westchnienie. Gdy cz�owiek ten m�wi�, czas wydawa� si� ju� nie by� kwesti� dni, tygodni, miesi�cy, lat, lecz czego�, co ci�gn�o si� w bezmiar. Czu�em niemal uraz� do starego cz�owieka, �e jego wyczerpanie i melancholia zarazi�y mnie, w niewyt�umaczalny bowiem spos�b zaci��y�y na mym i tak minorowym nastroju.
�  D�ugo, o Bo�e, jak d�ugo? � odezwa�em si� mo�liwie �ywo, dodaj�c z obrzyd�� �artobliwo�ci�: � Wkr�tce chyba emerytura?...
Nie by�o odpowiedzi. W milczeniu przeszli�my na drug� stron� pokoju.
�  Dziwny to okaz � rzek� m�j przewodnik, podnosz�c ma�� groteskow� �ab�, kt�ra le�a�a na p�ce po�r�d wielu innych drobiazg�w. Wydawa�a si� by� zrobiona z jakiej� substancji podobnej do nefrytu: wygl�d tego bibelotu by� do�� niemi�y. Wzi��em �ab� z r�ki starca: by�a uderzaj�co zimna.
�  Zabawne � powiedzia�em. � Ile to kosztuje?
�  P� korony, prosz� pana � wyszepta� stary spozieraj�c w g�r� na moj� twarz. G�os nie by� bardziej wa�ki ni� ze�lizgiwanie si� kurzu, ale w oczach tego cz�owieka widnia� nieomylny b�ysk o�ywienia.
�  Tylko tyle? Kupuj� � o�wiadczy�em. � Niech pan si� nie troszczy o opakowanie, schowam do kieszeni. P� korony, powiada pan? Prosz�...
Daj�c starcowi pieni�dz, dotkn��em przypadkiem wyci�gni�tej d�oni. Z trudem st�umi�em przestrach: �aba by�a przenikliwie zimna, ale jej substancja wydawa�a si� ciep�a w por�wnaniu z jego wysch�� sk�r�. Przy tym dotkni�ciu dozna�em dreszczu nie do opisania. Biedny stary � pomy�la-
�13
�em � nie jemu tu przebywa� w zimnie i samotno�ci... �e te� takie mi�o wygl�daj�ce dziewcz�ta pozwalaj� tak si� m�czy� staremu klekotowi.
�  Dobranoc � powiedzia�em.
�  Dobranoc panu, dzi�kuj�   panu   �   zaszemra� s�aby, dr��cy g�os.
Starzec zamkn�� za mn� drzwi. Odwr�ciwszy g�ow�, gdy par�em naprzeciw wal�cego �niegu, dostrzeg�em, jeszcze zaznaczony �wiat�em �wiecy zarys postaci, ma�o co konkret-niejszej ni� cie�. Twarz starego tkwi�a za szyb�, wyobrazi�em sobie, �e zm�czone, cierpliwe oczy spozieraj� jeszcze na znikaj�cego klienta.
Nie mog�em jako� wyzby� si� my�li o tym starcu. W d�ugi czas potem, gdy ju� si� po�o�y�em do ��ka i przywo�ywa�em senno��, majaczy� mi jeszcze ten labirynt zmarszczek na zniszczonej twarzy i wielk...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin