Bliskie spotkania w Gliniku.pdf

(108 KB) Pobierz
66856896 UNPDF
Bliskie spotkania w Gliniku
W literaturze ufologicznej rzadko spotyka się, aby NOLe przejawiały swoją aktywność na
przestrzeni lat tylko w jednym miejscu – danej miejscowości lub wsi. Z tego typu sytuacją
spotkałem się podczas rejestracji obserwacji NOLi dokonanych w Gliniku na Podkarpaciu w latach
2001-2002, który leży w odległości około 15 km na południe od Ropczyc.
Myślę że niektóre obserwacje NOLi z Glinika są znane czytelnikom z mojego artykułu
„Obserwacje UFO na Podkarpaciu”, który ukazał się rok temu w 49 (1/2002) numerze UFO .
Obecnie dysponuję kilkunastoma obserwacjami od nocnych świateł po bliskie spotkania
drugiego stopnia dokonanymi w Gliniku i jego okolicach na przestrzeni wielu lat. Większość
informacji na ten temat zawdzięczam swojemu współpracownikowi z Glinika, który rozpytuje o
tego typu zdarzenia okolicznych ludzi, co do których ma zaufanie i z którymi utrzymuje dobre
stosunki.
Jak dotąd zarejestrowałem sześć spotkań z UFO (w trzech przypadkach były to NOLe
niewielkich rozmiarów), do których doszło w ściśle określonym rejonie tej wsi.
W kwietniu 2002 roku otrzymałem telefon od mojego współpracownika z informacją o
obserwacji NOLi i innych zjawisk, które miały miejsce w Gliniku. Jak się okazało, wszystkich tych
obserwacji ponownie dokonano w ściśle określonym miejscu, tym razem jednak w zupełnie innym
niż poprzednio, co było dla mnie pewnym zaskoczeniem.
Okazało się, że w obszarze w kształcie kwadratu o boku 150 metrów trzykrotnie doszło w
różnych latach do bliskich spotkań. Właśnie te trzy obserwacje są przedmiotem niniejszego
opracowania.
Do pierwszego z tych zagadkowych zdarzeń doszło w maju 1990 roku i ponownie dotyczyło ono
niewielkiego BOL-a ( Ball of Light – Kula Światła lub Świetlista Kula), który przemieszczał się
nisko nad ziemią.
Rejestrację tej obserwacji przeprowadziłem 25 maja 2002 roku bezpośrednio na miejscu
zdarzenia, odbywając rozmowę z jednym ze świadków (drugi odmówił jakiegokolwiek komentarza
na ten temat). Na szczęście, z drugim z tych świadków nieco wcześniej udało się porozmawiać
mojemu współpracownikowi, który przekazał mi później swoje spostrzeżenia i uwagi w tej sprawie.
Z relacji chętnego do współpracy świadka, Krzystofa P., dowiedziałem się, że do obserwacji
doszło między godziną 19.30 a 20.00, kiedy to mając osiem lat udał się ze swoim kolegą
rówieśnikiem w kierunku starego opuszczonego domu stojącego przy rozstaju dróg. Na dworze
robiła się już szarówka, niebo było całkowicie zachmurzone. Gdy byli w odległości około 50
metrów od tego domu, nagle ze zdziwieniem zauważyli, jak zza komina wyleciała bardzo jaskrawa
kula czerwonego koloru o średnicy około 1 metra.
Kula leciała z kierunku północno-zachodniego (Az = 310°). Krzysztof P. powiedział, że „zrobiło
się jakoś bardzo dziwnie, a na ciele pojawiła się gęsia skórka”. Kula powoli opadała w dół nad
okno, aż znalazła się na wysokości około 1,5 metra nad ziemią, następnie ruszyła w stronę
zdumionych świadków, którzy nie czekając na dalszy rozwój sytuacji uciekli, biegnąc co tchu do
swoich domów, które stały około 300 metrów dalej. W czasie obserwacji od strony obiektu nie
dochodził żaden dźwięk, świadkowie nie odczuli też żadnego oddziaływania z jego strony. Cała
obserwacja trwała od 30 do 40 sekund. Około 30 metrów w kierunku zachodnim od miejsca
obserwacji znajduje się siup średniego napięcia z umieszczonym na nim transformatorem.
Nie wiadomo, co działo się dalej z BOL-em, ponieważ świadkowie uciekli do domów nie
oglądając się za siebie. W tym dniu nie było, zarówno przed, jak i po obserwacji, żadnej burzy, co
oznacza, że należy wykluczyć możliwość, że mógł to być piorun kulisty. Czym była ta kula,
możemy się jedynie domyślać. Mogła to być na przykład „minisonda” z innej rzeczywistości lub
inteligentna tak zwana domena próżniowa, o których zrobiło się ostatnio głośno za sprawą
artykułów niemieckich badaczy Grażyny Fosar i Franza Bludorfa. Pragnę przypomnieć, że tego
typu obiekty obserwowano już w innej części Glinika.
Do kolejnego zdarzenia również doszło w „zamkniętej strefie”. Dotyczyło ono tym razem
najbardziej spektakularnego bliskiego spotkania, z jakim spotkałem się nie tylko w Gliniku, ale na
całym Podkarpaciu. Była to obserwacja dziwnej istoty, której dokonano latem 1998 lub 1999 roku
(niestety, nie udało się ustalić dokładniejszej daty).
Jej świadkiem, którego miałem okazję poznać osobiście w czasie rejestracji na miejscu zdarzenia
3 maja 2002 roku, jest 50-letni obecnie Tadeusz K. Świadek jest kawalerem i mieszka razem ze
swoim młodszym bratem w jednym domu, nie posiada żadnego wykształcenia, jest człowiekiem
nieskomplikowanym i zarazem bardzo bezpośrednim. Zdarzenie, którego był świadkiem, miało
rzeczywiście miejsce, co potwierdziła szczegółowa wizja lokalna.
Przechodząc między godziną 22.00 a 23.00 przez podwórze w stronę domu, Tadeusz K.
dostrzegł, że za pobliskimi drzewami w kierunku południowo-zachodnim stoi dziwna wysoka
postać spowita jasnym światłem. Odległość dzieląca świadka od postaci wynosiła w tej fazie
obserwacji około 30 metrów. Nieco przestraszony, świadek ruszył niepewnym krokiem w stronę
postaci. Gdy znalazł się przed rosnącymi obok domu drzewami, zatrzymał się w odległości około 5-
6 metrów od tajemniczego „gościa” i wówczas, jak stwierdził, „włosy stanęły mi na głowie”.
Obserwowana postać miała około 1,80 metra wzrostu i ubrana była, jak to określił świadek, „w
czarny płaszcz”, który okrywał całe jej ciało aż do ziemi. Postać wyglądała na szczupłą, zaś jej
twarz miała typowo ludzki wygląd bez jakichkolwiek cech szczególnych. Był to młody mężczyzna
z krótkimi włosami. Niestety, świadek nie potrafił podać żadnych dokładniejszych szczegółów
dotyczących wyglądu postaci z powodu braku w jego słownictwie odpowiednich określeń oraz
emocji, jakie go wtedy ogarnęły... Prawie wszystkie jego odpowiedzi były formułowane prostym
wiejskim językiem, co trochę utrudniło rejestrację.
Wokół tajemniczej postaci panowała duża jasność w kolorze białym, która nie pochodziła
zdaniem świadka z góry (nie stwierdzono żadnej obecności NOLa), lecz emanowała z tej istoty.
Najciekawsze jednak było to, że istota powiedziała do świadka krótkie zdanie: „Choć ze mną”.
Nie udało mi się ustalić, czy te słowa zostały wypowiedziane w normalny sposób, czy przekazane
telepatycznie. Te słowa tak bardzo go wystraszyły, że odrzekł: „Panie Jezu, ja nigdzie jeszcze nie
chcę iść”. To oznacza, że świadek uznał tę postać za Jezusa, który przyszedł po niego. To z kolei
wyklucza możliwość wzięcia tej postaci przez świadka za obcą istotę. Myślę, że to rzuca korzystne
światło na autentyczność i wiarygodność relacji świadka.
Kilka sekund później postać uniosła się powoli w górę i jednocześnie świadek poczuł silny
podmuch lub zawirowanie powietrza, które wywołała ta postać, oddalając się z miejsca zdarzenia.
Podczas wznoszenia się postaci, Tadeusz K. dostrzegł na jej nogach czarne buty. Będąc kilka
metrów nad ziemią postać nagle zniknęła wraz z otaczającą ją jasnością.
Tadeusz K. stwierdził, że w trakcie obserwacji zrobiło mu się zimno i oblał go zimny pot. Po tej
obserwacji, która trwała około 4 minut przerażony świadek uciekł do domu, w którym się rozpłakał.
Widok miejsca, w którym przebywała tajemnicza postać „w czarnym płaszczu” stojąca w jasnym świetle,
którą Tadeusz K. widział latem 1998 lub 1999 roku.
66856896.001.png
W rozmowie ze mną stwierdził, że był bardzo zdziwiony faktem, że „Jezus miał buty, ponieważ
na obrazkach jest zawsze boso”. Jest to kolejny argument przemawiający za autentycznością tej
historii i jednocześnie wskazówka przemawiająca za niewiedzą świadka, z czym lub kim miał w
rzeczywistości do czynienia.
Dotychczasowe ustalenia wskazują, że świadek mówi prawdę i nie zmyślił tej historii. Co więcej,
nigdy wcześniej nie słyszał o tego typu relacjach, a w domu nie posiada telewizora ani radia. O
zjawisku UFO nie ma żadnego pojęcia. Zapytany o UFO nie wiedział nawet, o co chodzi. Jego
odpowiedzi były bardzo lakoniczne, bez zbędnych szczegółów, przez co nieraz musiałem
naprowadzać go na właściwe zdanie. Jak ustaliłem, w dniu zdarzenia świadek nie spożywał
alkoholu, co jest w jego przypadku ważne, ponieważ z tego, co się dowiedziałem, lubi sobie od
czasu do czasu golnąć. Pozwolę sobie dodać w tym miejscu, że znane są potwierdzone spotkania z
UFO lub obcymi istotami, w czasie których świadkowie spożywali wcześniej niewielkie ilości
alkoholu. Podzielam zdanie innych badaczy, że nie należy bagatelizować ani przesądzać sprawy,
nawet jeśli potencjalny świadek był pod niewielkim wpływem alkoholu. To, że ktoś trochę wypił,
nie oznacza, że musiał mieć zwidy lub pijackie omamy. Ostatecznie każdemu z nas zdarza się
czasami wypić alkohol i w związku z tym każdy wie, jak jest z tymi zwidami lub omamami.
Zastanawiam się, czym mógł być spowodowany chłód, który odczuwał świadek będąc blisko tej
postaci. Możliwe że było to spowodowane przez fale grawitacyjne reorganizujące materię, które
mogą powodować emisję energii do otoczenia lub jej pochłanianie. Jeśli tak było w tym przypadku,
wówczas oznacza to, że pochłaniały one ciepło z otoczenia, dając efekt schłodzenia, które odczuwał
świadek. O takim efekcie towarzyszącym zjawisku UFO mówi niemiecki fizyk z organizacji
MUFON-CES Illobrand von Ludwiger, który opracował teorię projekcyjną, zgodnie z którą NOLe
mogą przenosić się z wymiaru do wymiaru lub rzeczywistości w czasie zerowym.
Tadeusz K. był świadkiem jeszcze innego zdarzenia związanego z UFO, które rozegrało się kilka
miesięcy temu na podwórzu jego domu – najprawdopodobniej 29 marca 2002 roku. Z ustaleń
rejestracyjnych, które przeprowadziłem 3 maja 2002 roku, wynika, że tym razem Tadeusz K. był
świadkiem obserwacji NL/CE-1 (NL: Nocturnal Lights – Nocne Światła; CE-1: Close Encounter of
the First Kind – Bliskie Spotkanie Pierwszego Stopnia).
Do obserwacji doszło około północy, kiedy świadek przechodził przez podwórze niosąc dwa
wiadra z wodą w kierunku domu. W pewnej chwili dostrzegł, że z południowego wschodu (Az =
145°) nadlatuje dość szybko kulisty obiekt czerwono-różowego koloru. Gdy znalazł się nad domem
świadka, na całym podwórzu zrobiło się przez jedną do dwóch sekund niemal tak jasno, jak w
dzień. Wszystko wskazywało na to, że światło padało od przelatującego obiektu, który równie
szybko zniknął za domem, jak nadleciał. Niewykluczone że ta nagła emisja światła miała jakiś
związek z całkowitym zniknięciem obiektu. Wysokość kątowa, na jakiej znajdował się obiekt,
wynosiła od 40 do 50 stopni. Obiekt leciał na wysokości nie większej niż 50 metrów nad ziemią.
Nie udało mi się ustalić precyzyjnie pozornej wielkości obiektu, co pozwoliłoby dokładniej określić
jego wymiary. Jedyne, co Tadeusz K. powiedział w tej kwestii, to to, że obiekt miał wielkość
połowy wiaderka z wodą. To oznacza, że mógł mieć około 3 metrów średnicy. W trakcie obserwacji
nie było słychać żadnego dźwięku od strony lecącego obiektu, poza tym jego światło nie raziło
oczu, było w pewnym sensie matowe.
Zapytany, co to mogło być, Tadeusz K. stwierdził prostym wiejskim językiem, „że to była
gwiazda, która pękła”. Nieprawdaż, że ciekawa odpowiedź. Świadek ani razu nie powiedział, że to
było UFO (jak już wspomniałem, nie wiedział, co to takiego). Od innych osób dowiedziałem się, że
Tadeusz K. opowiadał o tym zdarzeniu innym osobom, które spotkał w sklepie, mówiąc, „że coś go
z góry oświetliło”.
Widok miejsca obserwacji oraz trasa przelotu świetlistej kuli, którą Tadeusz K. widział około północy
przypuszczalnie 29 marca 2002 roku.
Podczas rozmowy ze świadkiem dowiedziałem się ponadto, że po tej obserwacji bardzo się
przestraszył i szybko udał się do domu, z którego nie wyszedł już do rana.
Nie wiadomo, czy ktoś jeszcze widział ten obiekt w Gliniku. Zważywszy na porę, jest możliwe,
że widział go ktoś jeszcze. Jadąc kilka dni później autobusem, mój współpracownik usłyszał
rozmowę dwóch kobiet, które mówiły o przelocie czerwonej kuli nad położonym kilka kilometrów
od Glinika Okoninem. Nie wiadomo jednak, czego ta obserwacja dotyczyła i czy miała coś
wspólnego z obserwacją Tadeusza K.
Również i ta obserwacja nie wydaje się być zmyślona. Identyczna obserwacja (CE-1) miała
miejsce 24 kwietnia 1998 roku kilka kilometrów od Ropczyc w Ostrowie, gdzie pewną kobietę
również oświetlił jasnym światłem lecący BOL, który podzielił się następnie na trzy mniejsze
obiekty.
Wszystkie opisane tu obserwacje wydarzyły się na ściśle określonym obszarze, o którym
wspomniałem na początku artykułu. Dlaczego – nie wiadomo. Zapewne to tylko przypadek,
niemniej bardzo interesujący. Może te dwa miejsca położone w Gliniku z jakiegoś względu
przyciągają uwagę UFO, może są tam na przykład „portale”, poprzez które NOLe wnikają do
naszego świata, a może... domysły w tej kwestii można snuć bez końca. Pozostaje mieć nadzieję, że
kiedyś poznamy odpowiedź na to pytanie.
Autor: Arkadiusz Miazga
Magazyn UFO NR 1 (53) I-III 2003
66856896.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin