Benjamin Walter Paryż II Cesarstwa wg Baudelairea.pdf

(6809 KB) Pobierz
się więc, że na jakiś czas jeszcze skazani jesteśmy na to, by zawsze
z p r z e s a d ą mówić o rzeczywistości. Zapewne ideologizm i jego
przeciwieństwo są jeszcze postępowaniami magicznymi, pełnymi prze-
rażenia, oślepłymi i zafascynowanymi rozdarciem świata społecznego.
Szukać jednak trzeba pogodzenia IZeczywistości i człowieka, opisu
i wyjaśnienia, przedmiotu i wiedzy.
'PARVZ n CESARSTWA WEDŁUG BAUDELAIRE'A
'
SMAK
wrz~sień 1956
Przełożyła Wanda Błońska '
Smak wyrabia się przy zdecydowanejpIZewadze!produkcji towarowej
nad kaz:dYmmnym rodzajem produkcji. Wytwarzanie wyrobów jako to-
~-izezn~czonego rię,rynek prowadzi do Tego; ie warunki, w których
'siE!Q~Ukowane, zresztą nie tylko społeczne w postaci wyzysku, ale
i1echnicZI!e, pozostają coraz częściej poza kręgiem ludzkich spostIZeżeń.
Konsument, który jako zleceniodawca rzemieślnika był lepszym czy gor-
"sZyID fachowcem (od pIZypadkU do przypadku pouczał go pIZecież sam
ma.1s te !ljMo klient nie posiada najczęściej wiedzy fachowej. Na~~wiona
na tanIe towary produkcja masowa zmuszona jest przy tym ukrywać kiep-
sĘ[i.*Q-śĆ; W większości pIZypadków jest ona wręcz zainteresowana nie-
~mpętencją klienta. I..n!, intensywniejszy rozwój pIZewysłq, tymdosko-
rialsze imitacje, które-pii'emysł rzuca na rynek. Towary fosforyzują
śWleClQiii'ólaslciem. Nie ma on nic wspólnego z blaskiem, który płodzi
',;teologiczne kaprysy" towarów, a mimo to nie jest on bez znaczenia dla
!społeczeństwa. W swym przemówieniu o ochronie znaków towarowych
,z dnia 17 czerwca 1824 roku Chaptal stwierdza: "Nikt mi nie powie, że
;'klient pozna się wreszcie, robiąc zakupy, na różnicach w jakości towaru:
"i" O nie, moi panowie, konsument nie jest w stanie jej określić, kieruje się
" ,bowiem wyłącznie pozorem. Czy oglądanie i dotykanie jednak wystarcza,
by zdać sobie sprawę z trwałości barw lub też by móc stwierdzić, jak
'i delikatny jest materiał, jaka jest jego jakość oraz jalci rodzaj apretury?".
" W. Il:riarę zanikania fachowej wiedzy klienta rośnie znaczenie jego
smak.Ll,) to zarówno dla niego samego, jak i dla producenta. ZnaczeIlie
i ~ą!,~ dla klienta polega na możliwości bardziej lub mniej pretensjonal-
, nego ukrywania jego fachowej niekompetencji. Dla producenta zaś smak
: pOSIada wartość nowego bodźca spożycia, które zaspokojone jest w da-
, l' nym wypadku kosztem innych potrzeb ,spożycia, których zaspokojenie
i byłOby dla fabrykanta odpowiednio mniej opłacalne.
71
70
,
!
,,' I
780685792.002.png
· ,
"lWłaśnie taki rozwój odzwierciedla literatum l' ~r[.paur Z' art. P~ r~:·~
pifrWszy ·poetyka tej Iitęratury oraz odpo)Viaąająca jej praktykanadaj~"":y
smakowi w poezji zna~zenie dominujące. (WpI:awdzie wydaje: się, że,,,
w poezji tej nie chodzi <> smak, nie o nim bowiem jest mowa; niczego to
jednak nie dowodzi, podobnie jak niczego nie dowodzi okoliczność, iż
w estetycznych dyskusjach osiemnastego wieku rozprawiano szeroko
o smaku. W rzeczywistości chodziło w nich o treść). W Weraturze l'ar.t
paur l'art pisarz ma po raz pierwszy do czynienia z językiem w taki
sposób, w jaki kupujący ma do czynienia z towaremn:a woinym rynku-:-
Klięnt utracił kontakt z procesem produkcji towarowej w wyjątkowym­
st()pniu: Twórcy literatury Z' art paur Z' art należą do ostatnich, o których
dałoby się powiedzieć, iż wywodzą się "zludu". Żaden problem nie jest
dla nich na tyle palący, by mógł określić k s z t a łt ich słów. Raczej
skazani na dobieranie słów. Totęż"wyszuk;ane słowo" wnet zostało
wpisane na sztandary1 poezji. se.cesji. Twórca Z' art paur [' arf" pragnIe
przede wszystkim wyrazić śiebie samego; wraz ze swymi idiosynkrazja-
mi, niuansami i imponderabiliami wyrażającymi się poprzez sm~. Przy
,doborze słów kieruje. się on smalciem. Dobiera je natd~ast wW1ącznie._ .
spośród tych słÓw, które nie zostały jeszcieUkszfułtoWarl~ prze~ sprawę,
"a zatem nie zostały jeszcże włączone w jej proces produJccyj~y.
Qkoło 1852 roku, to znaczy wtedy, gdy burżuazja usiluje przejąć
swoją "sprawę" z rąk pisarzy i poetów, teoria Z' art paur Z' art zaczyna
rzeczywiście obowiązywać. W pracy Osiemnasty Brumaire'a Marks
wspomina chwile, gdy "pozaparlamentarna masa burżuazji... wzywała
wprost Bonaprutego do zdławienia i zniszczenia przemawiającej i piszą­
cej części swych polityków i pisarzy... - po to, by schroniwszy się ufnie
pod skrzydła silnego i nieograniczonego rządu mogła spokojnie zabiegać
o swe prywatne intel7esy,,2. U kresu tego rozwoju znajduj~ się Mallarme
i teoria paesie pure; w której sprawy własnej klasy tak dalece umlmęły
poecie, w centrum dyskusji pojawia się problem poezjibezprzed-
miotowej. Dyskusja ta miała również miejsce w wierszach Mallarmego,
vi których igra on takimi pojęciami, jak EJlanc, absence, silence, vide.
Zwłaszcza u Mallarmego jest to niewątpliwie awers medalu, którego
rewers bynajmniej nie jest pusty. Da się z niego raczej odczytać, iż poeta "
nie podejmuje się już dawać poręki żadnemu z celów tej klasy, do której
saIII przynależy. Twórczość oparta na tej zasadniczej odmowie wszyst-
kich widocznych doświadczeń tej klasy, pociąga za sobą szczególne,
ogromne trudności. Sprawiają one, że poe~ja ta jest ezoteryczna. Twór-
c~ość Baudelaire'a niejest ezoteryczna; doświadczenia społeczne, od-
z~ie'tciedlające się w jego poezji, nie żostały oczywiście uzyskane
w procesie produkcji - a już na pewno nie w jego najbardziej rozwinię­
tej, to znaczy ~rzemysł~wej ~OJ:~ie - lecz wsz~stkie pos~?ł.u dostały si 7
taIII okrężnymI dJ;ągaml. WIdoc;zne one w Jego poeZJI Jak na dłoD!.
Naliw,żDjejs~~ź'ni~h,to doświadc?:enia ne~astenika; ,klienta oraz miesz-
kru\si WIelkiego mIasta.
,"
SPISKOWIEC'
Okre.ślenie bahime pojawia się li Marksą., w interesującym kontekś9ie.
Zallcm"bn do·niej zawodowych spiskowców ~ którymi zajmuje się w szcze-
g}l~~!#"~mówien:iu w~pomnień agenta policyjnego ~~wiskie~ de ~~ "
Hodde, ktore ukazało SIę w roku 1850 w,,,Neue RhemIsche ZeItung .
Wyobratq,ć_~Qł>ie_ yryĘląd Baudelaire'a to tyle, co mówić o jego podo-
hleństwie z tym politycZ!:lyIri typem. Marks szkicuje go w sposób nastę­
PuJąC):~,w Iniarę wykształcania się ·konspiracji proletariackich wystę-
powała pot:rzebapodiiałri. pracy; członkowie dzielili się na spiskowców
p.!.~ygQą,nych, canspirateurs d' occasian, cZ;yli robotników, którzy brali .
udział w spiskach tylko obok innych zajęć, bywali tylko na zebra- 1" ~\I, \ l' p,
Iifachibyli zawsze gotowi stawić się na ro~az przywódców na miejsce
zbiÓrki, oraz na konspiratorów zawodowych, którzy całą swą działal­
nO§g'poświęcali spiskowi i z niego żyli ... Sytuacja życiowa tej klasyJu-
dzfwarunkuje już z góry cały jej charakter... Ich chwiejna egzystencja,
~;;]eiiia w poszczególnych przypadkach więcej od trafu niż od ich dzia-
łalności, ich nie unonnowane życie, któregó jedynymi stałymi postojami
knajpy marchands de vin - domy, gdzie spiskowcy dają sobie rendez-
-YOUS - ich nieunilmione znajomości z wsielkimi podejrzanymi ludźmi
l Pierre Louys ecrit: le throne; on lrouve partout des abymes, des ymages, ennuy des
fleurs, etc.... Triomphe de ,,l'y". (pierre Louys pisze: trony, zewsząd przepaść, symbole,
nuda kwiatów itd.... Wszędzie triumfuje "y".)
2 Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła wybrane, Warszawa 1949, t 1, s. 296.
72
73
780685792.003.png
pozwalają zakl~sy:fikować ich do tej sfery, którą nazywa się w Paryżu
bohemą,,3. I
--NaIezY'inimochQc:lem zaznaczyć, iż nawet Napoleon li rozpoczął swą
karlb-ę W środowisku zbliżonym do wyżej opisanego. Jale Wiadóttfo~
jediiym z jego narzędzi w okresie prezydialnym było "Towarzystwo
10 grudnia", któremu - według Marksa - kadr dostarczyła "cała ta ńie­
określona, luźna, we wsze strony miotana masa, którą Francuzi nazyw~jN:-
bohemą"4. W czasie swych rządów cesarskich rozwinął Napoleon kOn- ... ~"
bagicznym, bunty, tym skuteczniejsze, w sposób cudotwórczy i zaska-
. kujący, im w mniejszym stopniu wykazują racjonalną postawę. Zajęci
:sporządzaniem tego rodzaju projektów, nie mają innego celu jak najbliż­
Szy prze';'fót p.anująceg? :ządu i d~zą ?łębok~ pogardą bardziej t~ore~­
bne oŚWleceme robotnikow co do Ich mteresow klasowych. Stąd Ich me
proletariacka, al~ plebejska złość na ha?its noirs (c~arne surduty), na
bardziej lub mnIej wykształconych ludzi reprezentujących to sla'zydło
tuchu, od których jednalcże, jako od oficjalnych reprezentantów partii,
nigdy nie potrafią się całkowicie uniezaleŻTIić"5. Polityczne przekonania
Baudelaire'a nie wykraczają zasadniczo poza przekonania tych właśnie
zawodowych spiskowców. Niezależnie od tego, czy -jak zwykle - obda-
~a sympatią klerykalną reakcję, czy też rewolucję czterdziestego ósmego
roku - jej wyraz zawsze zaskakuje, a jej fundament jest kruchy. Obraz,
jaki przedstawiał w dniach lutowych - na rogu jednej z paryskich ulic
wymachiwał karabinem wołając: "Precz z generałem Aupick!"6 - jest
przekon~ający. ,~au~el~e ~9g'~~y' ew,\~tuab:li\ za~ecept'?w~ć' \~ło~a\
FHluherta: ",Z całej polityla-'pojmuję Jedną jedyną l'zecz~-.bunt": W takim '
wypadku należałoby to rozumieć zgodnie z końcowym ustępem przeka-
zanej notatki, zawierającej uwagi na temat Belgii: "Mówię «Niech żyje
rewolucja!», tak jale powiedziałbym: «Niech żyje destrukcja! Niech żyje
pokuta! Niech żyje chłosta! Niech żyje śmierć!» Byłbym szczęśliwy nie
. tylko jako ofiara; nie miałbym nic przeciw temu, by grać też rolę kata,
by przeżyć rewolucję po obu stronach! Wszyscy, mamy we krwi ducha
republikańskiego, podobnie jak w kościach syfilis; jesteśmy zatruci de-
mokracją oraz syfilisem".
To, co Baudelaire zanotował, dałoby się nazwać metafizyką prowo-
katora. W Belgii, gdzie nakreślił te uwagi, uchodził przez pewien czas
za szpicla policji francuskiej. Tego rodzaju układy uchodziły w ogóle
za tak dalece normalne, że Baudelaire mógł napisać do matld w dniu
20 grudnia 1854 o policyjnych stypendystach literacldch: "Moje nazwisko
nigdy nie pojawi się w ich haniebnych rejestrach". Tym, co przyniosło
Baudelaire'owi w Belgii rozgłos, nie była raczej sama wrogość, jalcą
pkazywał honorowanemu tam emigrantowi, Wiktorowi Hugo. Pewien
:~~~t~;~~~;:::~=i!~t~~l;~~i~~a:::~j:· .. ~:~Ś~~~~;~ ... ~}
•Te saUię/cechy ~dnąleić mqźna wpisII}ach te9retycznych B~udęlair~:~f ..
PisarzWyldada~ swe p~glądy 'najczęściej w sposób apodyktycznY:' Dysku-:'";
sja to nie jego rzecz. Schodzi jej nawet wówczas z drogi, gdy ostre '::.
sprzeczności przyswajanych kolejno tez wymagałaby polemiki. ,,salon.:;:;
1864" dedykował "burżuazji"; występuje jako jej orędownik, ale jego ';f';;
gest nie jest gestem advocati diabolt. Później, na przyldad w swej ,J.'
inwektywie przeciwko szkole "bon sens", traktuje ,,honnete bourgeoisie" ;\:i
oraz notariusza, jej autorytet, niby najbardziej rozwścieczony bohemien."'(
'Około roku 1850 głosi, że sztuki nie sposób oddzielić od pożytku, kilka «
lat później broni literatury Z' art pOUl" Z' art. W tym wszystlcim B~udel*-j!1\
podbbnie nie Zfl.biega u swej publiczności ozrozumieme jakNap~!f?Q~]II,:t;: .
gdy przechodzi, nieomalże nocą i za plecami parlamentu frarlcuskiego, ~y
. ;;~,
od Cła ochronn,ego do wolnego handlu. Te znamiona pozwalają poniekąd.;:
zrożumieć, dliłczego lcrytyka akademicka, zwłaszcza Jules Lemaitre,"
poznała się w Jrildym jedynie stopniu na walorach teoretycznych, obec-· t
nych w pismach Baudelaire'a.;':
Marks kontynuuje charakterystykę zawodowego konspiratora w SpO_i'
s6binastępujący: "Jedynym wan;niliem rewolucji jest dla nich należytac:~::
organizacja ićh' sPislru~:. ~ucCl.ją ,.się.Jla,JYYJ:!a:t.a.z1~. mające dok0ruić7t
rewolucyjnych cudów: bomby zapalające, machiny burzące o działaniu ć (;,;
31 I{arol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła, Warszawa 1963, l 7, s.. 319 n. Zamierzający'·',.
odciąć się od zawodowych spiskowców Proudhon prezentuje się okazyjnie jako ,,nowy • i;
człowiek - człowiek, którego zajęciem jest nie barykada, a spór; jako człowiek, zasia- '. i' '
dający co wieczór. do stołu wraz z prezydentem policji, jako człowiek, który potrafiłby;'
wtajemniczać w swe sprawy wszystkich osobników w rodzaju de la Hodde'a".
't.
s Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła, t. 7, s. 32l.
6 Generał Aupic1c był ojczymem Baudelaire'a.
4 Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła wybrane, t. 1, s. 273.
';:
:.v:-
74
~ f~~~
".,;'i:!
~r/
75
t/~;;
780685792.004.png
udział w powstaniu tej pogłoski miała jego niezrozumiała i niszcząca
ironia; nie jest wykluczone, że znajdował nawet pewne upodobanie w jej
rozpowszechnianiu. Culte de la blague 1 , który można odnaleźć u .Geor~
ge'a Sorela i który stał się niezaprzeczalną częścią składową faszystow-
skiej propagandy, tworzy u Baudelaire'a swe pierwsze zalążnie. Tytuł
oraz duch, w którym C6line pisał swe Bagatelles pour un massacre,
dadzą się bezpośrednio sprowadzić do notatki w dzienniku Baudelaire' a:
"Wielki spisek· dla wyniszczenia rasy żydowskiej"8. Blankista Rigault,
który zakończył swą konspiracyjną karierę jako szef policji Komuny
Paryskiej, wydaje się posiadać ten sam makabryczny humor, o którym
się tyle mówi w źródłach dotyczących Baudelaire'a. "Rigault-
w Hommes de la revolution de 1871 Ch. Prolesa - miał w sobie, przy
dużym opanowaniu we wszystkich sprawach, coś z ponurego żartow­
nisia. Była to jego cecha nieodłączna, przenikająca aż do jego fanatyz~
mu".
Jeśli chodzi o prowokacje, to Baudelaire miał w osobie de Maistre'a
wzór, który gorliwie naśladował, aby go w końcu nie doścignąć.
mu była raczej ostra logika niźli łagodny ton insynuacji, w którym
figurynki Soirees de Saint-Petersbourg sarkastycznie wygłaszają swe
krwiożercze zdania. Usprawiedliwienie wojny, zawarte w siódmej roz- .
mowie tego dzieła, było całkowicie po myśli Baudelaire'a. Natomiast
gdy chodzi o argumentację, to ani Baudelaire, ani nikt inny nie był
w stanie dorównać de Maistre'owi. "Wojna - pisał w jednej z ostatnich
tez gloryfikujących to zjawisko - jest sprawą boską. Wynika to również .
z faktu, wielcy generałowie, nawet ci najodważniejsi, znajdują się pod
ochroną; rzadko bowiem padają w walce". Nawet terrorystyczne ma-
rzenia, które Marks znajduje u spiskowców, mają swój odpowiednik·
u Baudelaire'a: ,,Jeżeli kiedykolwiek - pisze 23 grudnia 1865 roku do
matki - odnajdę tę prężność i energię, które kilkakrotnie posiadałem,
ulżę sobie w gniewie, pisząc książki wywołujące przerażenia. Chcę·
zbuntować przeciwko sobie całą ludzką rasę. Byłaby to dla mnie roz-
kosz, wynagradzająca mi wszystko". Ta wściekła zawziętość -la rogne
------ ____________
~. ·była ~_na~!!:~j;~I.P.:~.~t.Qry. W paryskich re\.volucjonistach zawodO"\,,,~c!I.
podtrzymywało połwiegze walk na barykadach. . .
~om·=·poWiada Marks () zawodowych spiskowcach - wznoszą
pieiWsz~6.ary~ad~~ ta~I.li nimi dowodzą" .. Stałym p~tem ruc~u kon-
sp1!8CyjiIego Jest IstotnIe barykada, będąca rewolUCYjną tradYCją samą
dfa'sl~1JJ~~ W czasie rewolucji lipcowej miasto przecinało 4000 barykad.
Gdy Fourrier rozgląda się za wzorcem dla "travail non salarie mais
passionne", nie znajduje lepszego nad budowę barykad. Sieć tych ba-
rykad utrwalił wyraziście Hugo w Nędznikach, pozostawiając przy tym
ich załogi w cieniu: "Niewidzialna policja powstańcza czuwała i utrzy-
mywała porządek - to znaczy noc... Wzrok, który zapuściliby się z góry
w tę gęstą ciemność, dojrzałby może tu i ówdzie rozsiane w pewnych
odległościach od siebie niewyraźne światła, 'ukazujące jakieś dziwaczne,
połamane linie, kontury jakichś niezwykłyc1;J. budowli, coś podobnego do
ogników przesuwających się w ruinach: to właśnie były barykady"9.
W przemowie da Paryża, która pozostała ułomkiem oraz miała zamykać
Kwiaty zła, żegna się Baudelaire z miastem, nie zapominając o baryka-
dach: "Twe magiczne brukowce, ułożone w twierdzę". Te brukowce
istotnie "magiczne", jako że w wierszach Baudelaire'a nie pojawiają
się ręce, które wprawiły je w ruch. Ale właśnie ten patos wydaje się
bezpośrednio zobowiązany blankizmowi. W,podobnie alegoryczny spo-
sób woła blankista Tridon: ,,0, force, reine des paricades, toi qui brilles
dans l'eclair et dans 1'6meute... c'est vers toi que les prisonniers tendent
leurs mains enchainees"lO. Niby śmiertelnie ranny zwierz do legowiska
wlókł się proletariat w ostatnie dni Komuny za barykady. Do klęski
przyczyniło się i to, że wprawione w walkach na barykadach rewolucyj-
ne oddziały doborowe, które powinny były Thiersowi zagrodzić drogę
ź Wersalu, nie były w stanie sprostać mu w. otwartej walce. Oddziały te
wolały, jak pisze jeden z ostatnich historyków Komuny, "od spotkania
w szczerym polu walkę we własnej dzielnicy... oraz, jeśli nie inaczej,
śmierć za spiętrzonym w postaci barykady brukiem paryskiej ulicy".
•• H'_.,.
__
_._"
9 Wiktor Hugo, Nędznicy, Warszawa 1956, t. 3, s. 422 n. (przekład: Krystyna By-
czewska).
10 ,,0 potęgo, lcrólowo barykad, Ty która błyszczysz w błyskawicy i w buncie. To
właśnie ku Tobie wyciągają się zakute w kajdany ręce wszystkich ludzi pozbawionych
wolności".
7 ,,Blague" użyto tu w znaczeniu "wsypa".
a Charles Baudelaire, Sztuka romantyczna: Dzienniki poufne, Warszawa 1971, s. 294
(przekład: Andrzej Kijowski).
76
77
780685792.005.png
Blanqui, najznamienitszy z wodzów paryskich barykad, , ,",' "llOdznacz~ się dystyngowany~ W?'gląde:n zewnętrzny~, nosił nienagan-
wtedy W Fort duTaureau, swym ostatnim więzieniu. W nim oraz w: Ineubranl e , wyraz twarzy zas mIał delikatny, spokOJny. I tylko dzika,
towarzyszach dostrzegał Marks, spoglądając na rewolucję ,lipcową,,' izapowiadająca nies~cz~ście błyskawi~a biła niekiedy z jego oczu. Były
"rzeczywistych przywódców partii proletariacldej". Raczej trudno ," iwąskie, małe, przenikliwe; zazwyczaj spoglądały raczej życzliwie niźli
'obrazić sobie'dostatecznie wyraźnie, jak wielId był prestiż rewolucyjny,,", Itwardo. Mówił powściągliwie i wyraźnie, w ojcowskim tonie. Był to
który miał wtedy Blanqui i który zachował zresztą do samej śmierci' ',' "najmniej deldamatorsld sposób mówienia, jaki kiedykolwiek słyszałem,
Przed Leninem nie było przywódcy, który miałby zdaniem ;z wyjątkiem mówienia Thiersa. Blanqui pojawia się tu jako doktryner.
ńatu bardziej wyraziste cechy. Utrwaliły się one również w Rysopis habit noir potwierdza się nawet VI szczegółach. Wiedziano, że
Baudelaire'a. Zachował się arkusz, na którym, obok innych szkiców, "stary" zwykł wykładać w czarnych rękawiczkach 12 Dostojna powaga
odręcznych, znaleźć można szkic głowy Blanqui'ego. Pojęcia, którymi' oraz tajemniczość, które charakteryzują Blanqui'ego, wyglądają jednale
się Marks posługuje przy przedstawiąniu konspiracyjnego iinaczej w świetle, w jaldm je stawia uwaga Marksa. "Są oni - pisze on
Paryża, pozwalają jeszcze lepiej poznać dwuznaczną pozycję, , !ozawodowych spiskowcach - alchemikami rewolucji i podzielają całko-
Blanqui tam zajmował. Z pewnych względów wszedł on nie bez " iwite pomieszanie pojęć i ograniczoność różnoraldch idees fixes dawnych
do tradycji jako zamachowiec. Według tej tradycji należy on do ,!a1chemików"13. W związku z tym obraz Baudelaire'a pojawia się jakby
tyków, którzy zdaniem Marksa widzą swe zadanie w tym, że "wyprze-;~,
Isam z siebie; u jednego zagadkowość alegońi, u drugiego tajemniczość
dzają proces rozwoju rewolucji, dążą da sztucznego wywołania w nim;fi
:spiskowca.
przesilenia, improwizują rewolucję bez przygotowania, bez warunkównjl[
,
do rewolucji"ll. Jeśli się jednak - z drugiej strony ,- temu przeciwstawi;t~ ,
.. t'! "
inne charakterystyk Blanqui'ego, to wydaje się on raczej podobny do:i!;;~
GAŁGANIARZ
jednego z grona owych habits noirs, w których ci zawodowi spiskowcy;,~§ ,. '
mieli swych nielubianych konkurentów. Oto jak opisuje jeden z naocz-::~'r '; Lekceważąco, jak należało się spodziewać, mówi Marks o gospodach,
nych świadków blankistowski Klub Hal: "Jeśli się chce mieć dokładne,·.t~: ," iw których pospolity spiskowiec czuł się jak w domu, ,,300000 winiami,
pojęcie o wrażeniu, jakie pozostawił od pierwszej chwili rewolucyjny:\!~1 ,ma się rozumieć politycznych... rozpostarło swą sieć nad Paryżem ...
ldub Blanqui'ego, w porównaniu z dwoma klubami, którymi wtedy.;.iR monarchii lipcowej i republiki 1848 roku". Opary tych knajp znane były
dysponowała. prutia porządku, należałoby wyobrazić sobie publiczność. ri' , również Baudelaire'owi. W nich rozwinął się wielki wiersz, zatytuło­
z Comedie Franqaise, zwłaszcza w dniu, w którym idzie Racine lub':n wany ~~~~niarZY~~~J~owstanie wolno umieścić mniej więcej
Corneille, porównując ją przy tym z tłumem wypełniającym cyrk, gdzie;(i~ '.' ~~~,,~~!~~~W.tedy bowi~m-dySkiitoWano-p-ublicznie"'ffiotywy,
aKrobaci pokazują karkołomne numery. Znajdowano się jakby w kapli-;;!'i; które w ~."!e~~~ie.J?~~~~iewają~ C.fiodziło,po'pierwsze~"opOdateFod
cy~ poświęcanej ortodoksyjnemu obrządkowi konspiracji. Drzwi stałY!ii~; ~<2?!?:dują9.Y pąrl@}~J:lt"!"~P4Qliki obie.cYw~-Oegożniesieriie, pódób-
otworem dla każdego, choć powracali tam wyłącznie adepci. Po przykreJ,E:
~ie jak__ !.?.. obiecywanojuż w rokl!, J8JO.W Walkach klasowych "~l!
defIladzie uciemiężonych ... kapłan opuszczał swe miejsce. Był to pozór,;;;
'E!"an~j~":-Y,skazał Marks, że zniesienia tego podatlcu domagafsię"zaiOWAQ
aby streścić .zażalenia swego ldienta, to znaczy ludu, reprezentowane-!!)
go przez pół tuzina zarozumiałych i rozdrażnianych głupców, których!
dopiero co wysłuchano. W rzeczywistości kapłan wyjaśniał sytuację.;;:~
12 ~audelaire potrafIł docenić Lakie szczegóły: "Czemu - pisal - biedacy nie zakładają
rękaWIczek przy żebraniu? Zagarnęliby fortunę". Te słowa podsuwa zresztą poeta nie
~an~mu z nazwiska autorowi. A jednak "'Ykazują one cechy jego własnej indywidual-
nOŚCI.
13 Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła, op. cit., s. 321.
11 Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła, t. 7, s. 321.
78
79
780685792.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin