I Love New York.doc

(43 KB) Pobierz

I LOVE NEW YORK
Smerfus



  O tym, że bardziej pociągają mnie chłopcy, zorientowałem się już w szkole podstawowej. Zawsze lepiej czułem się w towarzystwie dziewczyn, natomiast chłopcy byli dla mnie tak jak coś, co nie jest powszechnie dostępne, o czym mogę sobie tylko pomarzyć.
  Lata leciały, a do mnie coraz bardziej docierało to, że dziewczyny w ogóle mnie nie kręcą. A chłopcy coraz bardziej. Pierwszy raz zrobiłem to na koloniach, było to po siódmej klasie. Mieszkaliśmy w szkole, czyli wiadomo, spanie w klasach i wspólne kąpiele pod prysznicami. Podczas takich kąpieli jedni wstydliwie przykrywali jajeczka, inni się wygłupiali i prężyli swoje ciała, chwaląc się swoimi małymi rycerzami, pocierali je o swój brzuch czy uda, dla żartów łapali rycerza kolegi i chociaż tamten wyrywał się ze śmiechem, przymierzali te rycerzyki do siebie, a wtedy, zgodnie z prawdą, nie można było powiedzieć, żeby niektórzy mieli je takie małe. Największego miał Darek i dumnie dawał go każdemu potrzymać, a każdy chociaż raz chciał takiego dotknąć i sprawdzić, jaki jest twardy. Ja też.
  I właśnie wtedy, po takim wspólnym prysznicu, zrobiłem to pierwszy raz z Łukaszem. Nie byliśmy wyjątkiem. Na kilku łóżkach chłopaki robili to samo. Łukasz miał łóżko koło mnie, po prostu powiedział: „Posuń się” – i wszedł mi pod kołdrę. Najpierw się trochę poprzytulaliśmy, potem zaczęliśmy się macać i trochę onanizować, po czym usiadł na mojej sztywnej antence, która za chwilę cała znalazła się w jego pupie. Zrobiliśmy to przy wszystkich, tak po prostu jako ciekawość, bo niektórzy tylko na wspólnym onanizowaniu się kończyli. Nie mogę powiedzieć, żeby to wtedy było dla mnie czymś nadzwyczajnym. Wytrysku jeszcze wtedy nie przeżywałem, a to, że mój twardy rycerz wszedł mu cały do środka, było dla mnie takim samym przeżyciem jak to, że mogłem się z nim poprzytulać i podotykać go, tak jak on mnie. Jednak dla innych byliśmy bohaterami, że myśmy to zrobili, a tamci nie.
  Lata leciały, skończyłem podstawówkę, poszedłem do szkoły średniej, w której też wesoło nie było, bo większość stanowili chłopcy. Nigdy nie dałem po sobie poznać, że ze mną jest coś nie tak, a po każdej lekcji wf-u, gdy udało mi się zobaczyć kawałek gołego tyłka albo zarośniętych jajek, całą noc potem nie mogłem spać. Ale jakoś zleciało.
  Po skończeniu szkoły zaczęła się moja szara, smutna rzeczywistość, to znaczy praca i praca, bo trzeba było zacząć się usamodzielniać. W międzyczasie okazało się, że mój kuzyn ma rodzinę ze strony żony w USA. Już parę lat ubiega się o wizę, której wciąż mu odmawiają. Ponownie złożył wniosek i namówił mnie, żebym też złożył i pojechał z nim, że razem będzie nam raźniej. Złożyłem. Widocznie tak miało być, że ja dostałem wizę, a on znowu nie. Nie wierzyłem, że to szczęście spotkało właśnie mnie.
  Miesiąc później leciałem LOT-em z myślą, że w tej Ameryce jak będzie, tak będzie, ale na pewno będę miał tam lepsze życie niż tu.
  I tak wylądowałem w New Yorku. Z niewielką pomocą rodziny ze strony żony mojego kuzyna jakoś się tam zaklimatyzowałem, z trudem, bo na początku było mi bardzo ciężko. Właściwie musiałem sobie radzić sam. Znalazłem pracę, żyłem skromnie, oszczędzałem co się dało i na czym się dało, i powoli zacząłem się dorabiać.
  Jednym z pierwszych moich zakupów był komputer. I zaczęło się. Wchodziłem dosyć często na czata i zacząłem pisać z Dominikiem. Bardzo dobrze nam się klikało i już po paru dniach wymieniliśmy się telefonami i podaliśmy wszystkie możliwe namiary na siebie. Rozmawialiśmy codziennie, pisaliśmy o wszystkim, coraz bardziej poznawaliśmy się, byliśmy ze sobą zupełnie szczerzy. Zwierzaliśmy się sobie z najbardziej intymnych rzeczy. Wymieniliśmy się fotkami, tymi z twarzą i tymi z całą nagą resztą.  
  Któregoś dnia podjąłem decyzję, żeby Dominik przyleciał do mnie. Dominik wahał się. Bał się Ameryki, tego nowego wielkiego świata i bał się bezpośredniego spotkania ze mną. Długo go przekonywałem. Wreszcie się zgodził.
  Wszystko ustaliliśmy. Wysłałem mu bilet i czekałem na niego z radością i niepokojem, a jeszcze większą radość i niepokój okazywał mój mały. Czekałem na lotnisku i wypatrywałem go, co chwilę spoglądając na jego zdjęcie. Poznałem go!
  Powitanie, uścisk ręki, pocałunek. Radość i onieśmielenie, jego i moje, ale im bliżej domu, tym było lepiej, coraz lepiej.
  Przyjechaliśmy na miejsce. Dominik, zmęczony wielogodzinnym lotem, wziął prysznic,  ja przygotowałem posiłek, zjadł, potem oczywiście prezenty i położyliśmy się spać. Postanowiłem sobie, że tej pierwszej nocy nic nie będzie między nami, że nie mogę wykorzystywać swojej roli gospodarza. Jutro też jest dzień, a po nim następna  noc.
  Spaliśmy razem, bo w moim skromnym pokoiku miałem tylko jedno spanie.
  To tylko nazywało się spaniem, bo nasze oddechy były bardzo mocne a nasze penisy stały nam od pierwszej chwili, gotowe do boju. Wiedzieliśmy obaj, że nie śpimy. Przytuliliśmy się do siebie, objęliśmy się, zaczęliśmy się całować i dotykać, i coraz odważniej poznawaliśmy nasze ciała. Aż byliśmy nadzy. Nasze języki połączyły się, dając sobie dowód wzajemnego pragnienia. Powoli przechodziłem niżej i niżej, aż dostałem się do jego naprężonej maczugi, Znałem ją ze zdjęcia, ale widzieć ją naprawdę… Dotykałem ją i całowałem. Ten penis może nie był taki duży, ale na pewno grubszy niż wyglądał na fotce. Wziąłem od razu całego do ust. Jak on mi smakował! Zlizywałem każdą kropelkę jego śluzu. Ocierałem go o podniebienie, coraz mocniej i szybciej, aż nagle poczułem, jak rozpycha mi gardło, a w ustach zrobiło mi się ciepło… Miał dosyć dużo spermy, ledwo nadążyłem ją łykać, ale on mi ją sam wystrzelił prosto do gardła. Nigdy nikomu tego nie robiłem, ale spermy Dominika na pewno bym nie zmarnował.
  Dominik leżał chwilę nieruchomo, przytulony do mnie. Potem przełożył twarz między moje uda i, żeby nie być gorszy, zaczął ustami poznawać mojego rycerza. Nikt jeszcze do tej pory tak się tym moim rycerzem nie zajmował i nie opiekował. Byłem tak podniecony, ze bardzo szybko doszedłem. Potem, objęci i przytuleni, zaraz zasnęliśmy.
  Obudziliśmy się bardzo wcześnie. Spaliśmy nadzy, tak, że gdy tylko otworzyliśmy oczy, mogliśmy widzieć nasze ciała. Dominik wyglądał wspaniale, to był prawdziwy chłopak z moich marzeń. I on patrzył na mnie zadowolony. Było widać, że siebie chcemy, że od razu jesteśmy gotowi na wszystko. Gdy tylko o tym pomyśleliśmy, nasze maczugi od razu były gotowe do boju. Słońce ledwo zaglądnęło do pokoju, a my już dawaliśmy upust naszym uczuciom. Dominik położył się na plecach, a ja przesuwałem językiem po całym jego ciele, poznawałem bardzo dokładnie każdy jego centymetr. Odwlekałem seks, jeszcze seksu nie chciałem. Dominik domyślił się tego, powiedział, że teraz on przejmuje pałeczkę, ale moją maczugą nie zajmował się długo. Kazał odwrócić mi się na brzuszek i językiem wwiercał się w mój rowek. To było niezapomniane uczucie, ile razy dotykał mnie językiem, miałem gęsią skórkę na całym ciele. Czułem, że mój otworek był już dosyć wilgotny i przygotowany na wejście i zapragnąłem, żeby Dominik zrobił to ze mną pierwszy. Wzbraniał się trochę, że to powinienem ja, ale ja już na nic nie czekałem. Usiadłem na nim i wsuwałem jego maczugę w siebie. Robiłem to bardzo powoli, bo jego penis jest naprawdę dosyć gruby i nie mógł się wślizgnąć, ale wreszcie udało się. Bolało, ale tego nie dałem po sobie poznać. Poruszałem się coraz szybciej i szybciej, wydawało mi się, że jestem najszczęśliwszy na świecie. Gdy poczułem, że Dominik może dojść, zmieniłem pozycję. Wypiąłem się do niego i robiliśmy to na pieska. Czułem jego każdy głęboki ruch, jeszcze z nikim nie było mi tak dobrze. Potem on usiadł na stołku, a ja na nim, i tak mocno się dociskałem do niego, że czułem, jak zgniatam mu jego twarde jądra. Teraz był we mnie najgłębiej. Jeszcze chyba dwa razy tak się do niego docisnąłem i poczułem, jak go zrywa ekstaza, a jego sperma wypełnia moją pupę. To było niesamowite uczucie, takie mile ciepło, które czujesz, jak rozpływa się w twoim ciele.
  Na koniec Dominik wziął mojego do ust. Poczułem ciepło jego warg i języka, i wiedziałem, że długo tak nie wytrzymam. Wystrzeliłem spermą, która zapełniła mu usta, ale nie dałem mu jej od razu połknąć, tylko połączyliśmy nasze usta i całowaliśmy się tak namiętnie, przenosząc moje nasienie z ust do ust, którego zapach i smak doprowadzał nas do szału. Teraz padliśmy obaj bez sił.
  Potem wspólny prysznic i wypad na miasto. Dominik nie dowierzał, że Nowy Jork ogląda na żywo na własne oczy.
  A wieczorem powtórka…
  Jesteśmy ze sobą już przeszło rok i może trudno w to uwierzyć, ale wydaje nam się, że jesteśmy razem dopiero tydzień i że wciąż się poznajemy. Każda nasza noc jest tak samo gorąca.
  Życzę każdemu z Was, żeby znaleźli tę swoją drugą połowę i byli ze sobą już do końca świata. My ani nie myślimy o rozstaniu, więcej, pragniemy zalegalizować nasz związek. Bo, jak mówi Dominik: „I love you! I love New York!”
  Ja też go kocham.
                                                                                        Smerfus

Zgłoś jeśli naruszono regulamin