O. ROBERT DEGRANDIS SSJ
MODLITWA PRZEBACZENIA
"Modlitwa Przebaczenia" została nam zaproponowana podczas VI Forum Charyzmatycznego przez
o. Roberta DeGrandisa SSJ, amerykańskiego kapłana-charyzmatyka zaangażowanego w posługę uzdrowienia. Ojciec Robert wyjaśniał jej skuteczność w tej posłudze, omawiając kwestię uzdrowienia, jakiego potrzebujemy w 5 obszarach naszego życia: duchowym, emocjonalnym, psychicznym, fizycznym oraz w relacjach z innymi. Zaznaczył przy tym, że najczęściej koncentrujemy się wymiarze fizycznym, ponieważ jest najbardziej widoczny, więc właśnie tu poprawę można najszybciej zauważyć. Ale wszystkie 5 obszarów jest ze sobą powiązane,
np. uzdrowienie fizyczne często nie nastąpi bez duchowego, ponieważ u podłoża wielu naszych chorób leżą problemy natury duchowej, np. brak przebaczenia innym, Bogu lub sobie samemu. Ojciec Robert wyjaśniał także, że nawet najświętszy człowiek nie przejdzie przez życie bez zranień, choć wielu z nich nie będzie pamiętał:
Przeciętny katolik, gdy go zapytamy, czy ma komuś coś do przebaczenia, odpowie, że nie. I naprawdę wierzy, że przebaczył już wszystko, że na nikogo się gniewa. Jednak większość zranień ukryta jest w naszej podświadomości i żyje sobie własnym życiem. Nasza podświadomość jest jak niewidoczna część góry lodowej, której 4/5 ukryte jest pod wodą, a zaledwie 1/5 wynurza się nad powierzchnię. Przechowywane w niej raniące nas doświadczenia są dla nas niedostępne, ale "wynurzają się" na powierzchnię w postaci gniewu, ciągłego rozdrażnienia, rozgoryczenia, braku radości życia, chronicznego zmęczenia oraz chorób fizycznych.
Dlatego musimy prosić Pana Boga, by wydobył z nas te bolesne wydarzenia, byśmy na modlitwie mogli przebaczyć wszystkim, którzy nas zranili, dzięki czemu doświadczymy także uzdrowienia.
Ojciec DeGrandis podkreślił, że często nie doceniamy potrzeby przebaczenia sobie samemu: wszystkich zmarnowanych szans, grzechów, ciemnych kart z historii naszego życia, niepowodzeń. Wielu na pewno zaszokuje konieczność wybaczenia Bogu, ponieważ żal do Boga jest u chrześcijan najgłębiej skrywaną emocją. Nie wierzymy, że „mamy prawo” go czuć wobec Boga lub gniewać się na Niego, jako że uczucia zależne od naszej woli. „Wolimy” więc raczej wpaść w depresję po stracie kogoś bliskiego, niż przyznać się, że nie potrafimy przebaczyć Bogu, że go zabrał (jak i zmarłemu za to, że odszedł i nas zostawił). A przecież w Księdze Jonasza mamy przykład tego, że Bóg nie obraża się z powodu naszych negatywnych uczuć skierowanych wobec Niego. Co więcej, nawet gdy my je stłumimy i udamy, że wszystko jest w porządku, On będzie starał się nas doprowadzić do ich wyrażenia. Przypomnijmy sobie dialog Pana Boga z Jonaszem po tym, jak Bóg zesłał robaczka, który uszkodził krzew osłaniający proroka przed słońcem, tak że roślina uschła. Jonasz osłabł w upale i zaczął życzyć sobie śmierci, na co Bóg odpowiada pytaniem „naprowadzającym” na fakt, że to nie niechęć do życia przygnębia proroka, ale ukryty gniew na Boga:
Na to rzekł Bóg do Jonasza: „Czy słusznie oburzasz się z powodu tego krzewu?”
Odpowiedział: „Słusznie gniewam się śmiertelnie”.(Jn 4,9)
Jak widzimy, prorok nie bał się przyznać przed Bogiem, że jest na Niego obrażony, dzięki czemu Pan może mu ukazać głębszą przyczynę jego gniewu złość z powodu misji do Niniwy. Tak i nas Bóg pragnie poprowadzić do tych bolesnych momentów z naszej przeszłości, których nie potrafimy Mu wybaczyć, jak i przywieść na pamięć te ograniczenia, słabości, braki, których nie chcemy Mu darować.
Jak zobaczymy to podczas odmawiania "Modlitwy Przebaczenia", w ciągu naszego życia tych "winowajców" uzbierało się wielu. Będą to przede wszystkim osoby nam najbliższe - rodzice i rodzeństwo, ponieważ nawet niewielkie konflikty z osobami, które najbardziej kochamy, bolą dotkliwiej niż rany zadane przez obcych. Wśród osób, które powinniśmy objąć przebaczeniem, będzie także dalsza rodzina, nauczyciele, sąsiedzi, pracodawcy i współpracownicy, członkowie naszej grupy modlitewnej itd.
Ojciec Robert zapowiedział, że modlitwa ta ma nam towarzyszyć codziennie przez 30 dni. Można ją podzielić sobie na 2 części, np. jedną odmawiać rano, drugą wieczorem. Radosną wiadomością jest to, że już po 20 dniu od jej podjęcia doświadczymy wyraźnej odpowiedzi ze strony Pana Boga w postaci ulgi w cierpieniu, poprawy relacji z innymi.
Odmawiając tę modlitwę możemy na jej marginesie lub między wersami dopisywać imiona osób, które
nas zraniły, a które teraz Bóg nam przypomniał. Ojciec DeGrandis uprzedził, że niektórzy doszli nawet do liczby 250 imion. Jeśli jakieś przykłady problemów podane w „Modlitwie Przebaczenia” nas nie dotyczą (np. narkomania lub przebaczenie rodzeństwu, jeśli jesteśmy jedynakami) - możemy ofiarować Bogu tę modlitwę w intencji kogoś z naszej rodziny lub znajomych, którzy zmagają się z danym problemem.
Ważne jest by pamiętać, że także zmarli potrzebują naszego przebaczenia, dlatego przedstawiamy Bogu zranienia doznane od osób, które już nie żyją. Często te właśnie rany przemilczamy, pamiętając, że „o zmarłych można mówić tylko dobrze”. Nasz Ojciec Niebieski zna jednak prawdę o niedoskonałych ludzkich relacjach, więc pragnie nam przypomnieć te wydarzenia, które związały nas ze zmarłym bolesnymi wspomnieniami. W „Modlitwie Przebaczenia” możemy przynieść je do Niego i zanurzyć je w Jego miłosierdziu.
Istotną wskazówką ze strony o. Roberta DeGrandisa SSJ jest przypomnienie, że przebaczenie nie jest uczuciem, ale decyzją woli, toteż nie zawsze towarzyszyć mu będą miłe odczucia. Ale dokonane przebaczenie rozpoznamy po jego owocach, ponieważ zmieni się nasza relacja z danym człowiekiem, Bogiem lub sobą samym, a często również nastąpi uzdrowienie fizyczne.
Podczas jednej z konferencji na temat uzdrowienia wygłoszonych podczas Forum, o. DeGrandis wspomniał, że (nawet nieświadomy) brak przebaczenia przejawia się w sferze fizycznej: chorobami, brakiem siły itp. Zadaliśmy mu wówczas pytanie, czy to oznacza, że wszystkie choroby pochodzą z naszych zranień i braku przebaczenia. Oto jego odpowiedź:
Nie, nie wszystkie. Wiele jest chorób spowodowanych przebywaniem w zanieczyszczonym środowisku, pracą w niezdrowych warunkach itp. Ale jeśli wykluczymy te zewnętrzne przyczyny, to większość przyczyn wewnętrznych zakorzeniona jest w naszych emocjach. Gdy ktoś choruje na ciężką dolegliwość fizyczną musimy spojrzeć na jego emocje. W USA, gdy ktoś choruje na nieuleczalną chorobę, lekarze wykonują mu testy psychologiczne. Z nich psychologowie mogą także wnioskować o osobowości pacjenta. Ponieważ każda osobowość ma swoje słabe strony - na podstawie testów można stwierdzić (nie znając nawet pacjenta), że dana osoba umiera na raka i prawie w stu procentach przypadków diagnoza ta będzie miarodajna. Różne osobowości mają różne słabe i mocne strony. Słyszałem, jak znany psycholog wypowiedział się, że na raka chorują tzw. "dobrzy ludzie" - którzy mają tak silne poczucie winy i gniewu wobec siebie, że wywołuje to raka. Z kolei gniew i brak przebaczenia wobec innych powoduje choroby serca. Zgadza się to z moim doświadczeniem z modlitwy nad ludźmi w ciągu wielu lat.
Jeśli ktoś już wie, że ma raka lub stan przedzawałowy, powinien dużo czasu poświęcić na pracę nad przebaczeniem. Po modlitwie nad ludźmi, wielu z nic polecam codzienne odmawianie „Modlitwy Przebaczenia”. Zalecam oddawanie w niej Bogu kolejnych „winowajców”, których On nam przypomni. Gdy ludzie są wierni tej modlitwie, wkrótce widać w ich życiu wspaniałe owoce przebaczenia. Zachęcam ich zawsze, by kontynuowali ją przez minimum 30 dni, ale już dwudziestego dnia dostrzegają efekt działania łaski Bożej, np. w ustępowaniu choroby, pojawieniu się radości wewnętrznej.
Autor poleca odmawianie tej modlitwy każdemu, kto pragnie doświadczyć uzdrowienia od Boga. Prosi również, by zachęcać do niej chorych leżących w szpitalach lub hospicjach. Kierując się Bożym nakazem, który przypominamy sobie codziennie w modlitwie Ojcze nasz: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - przebaczamy i otwieramy się na Boże błogosławieństwo i łaskę, której Pan pragnie nam udzielić.
Chwała Panu za dar Vl Forum Charyzmatycznego, w którym mogłam uczestniczyć. To właśnie tam dowiedziałam się, jak ważny jest fakt przebaczenia i prośba o przebaczenie w całym moim życiu.
Stosując się do wskazówek o. Roberta DeGrandisa - przez 30 dni odmawiałam Modlitwę Przebaczenia. Potraktowałam to bardzo poważnie. Był to owoc łaski Pana, którą otrzymałam w czasie trwania Forum. Nie zrobiłabym tego, gdyby nie fakt, że podczas spotkania z o. Robertem, gdy wraz z wszystkimi miałam powtarzać formułę modlitwy - zasypiałam! Początkowe słowa "Panie Jezu Chryste, proszę Cię dzisiaj... " byłam w stanie wypowiedzieć, ale dalszą część przesypiałam, budząc się na "Amen ". Dało mi to wiele do myślenia... Dlaczego, co się ze mną dzieje? Już w domu - podczas 30-dniowej modlitwy Pan dał mi poznać, komu mam jeszcze przebaczyć. Nawet wówczas, kiedy nie dotyczyło to bezpośrednio mnie samej- byłam wewnętrznie przekonana, za kogo mam się pomodlić. I tak np. widziałam swoich rodziców, którzy powinni prosić siebie o przebaczenie, kobiety popełniające aborcję, alkoholików, ludzi błądzących. Kiedy doszłam do słów „Jezu, przebaczam moim dzieciom...” – Pan pokazał mi te dzieci, które zostały przeze mnie poranione w czasie wieloletniej pracy katechetycznej. Często odrzucałam i ganiłam dzieci z rodzin patologicznych, niekochane przez swoich rodziców. Zamiast pomóc, wyrażałam wobec nich niechęć, brak akceptacji, co wpływało na skrzywiony obraz Boga w ich sercu. Wyróżniałam te, które wyglądały ładniej, a ich rodzice angażowali się w pracę duszpasterską. Innym dawałam do zrozumienia, że są gorsze. W tym wszystkim rosła moja chwała, a nie chwała Boża. Po około 20 dniach Jezus dał mi łaskę przebaczenia kapłanowi, który dotkliwie mnie zranił. Przez wiele lat próbowałam zepchnąć ten problem do podświadomości. Często mi się to udawało. A teraz – dziękuję Jezusowi, że uzdrowił i pozwolił przebaczyć. Konsekwencją uzdrowienia wewnętrznego było również uzdrowienie fizyczne: z choroby kolan, na którą cierpiałam od dłuższego czasu. Ból ujawniał się w najmniej oczekiwanym momencie, a w czasie trwania Forum - nasilił się jeszcze bardziej. Prześwietlenie wykazało zwyrodnienie kolan. Teraz choroba znikła. Chwała Panu za to!
Obecnie - mimo, że minęło już 30 dni - nadal modlę się Modlitwą Przebaczenia, ale z całkiem innym nastawieniem niż na początku. Moje doświadczenie przebaczenia trwa - dotyczy zwłaszcza jednej ze współsióstr. Proszę Jezusa o przebaczenie mi przez tych wszystkich ludzi, którym wyrządziłam jakąkolwiek krzywdę. Tam gdzie Pan mnie posyła, mówię o potrzebie przebaczenia i zachęcam do odmawiania „Modlitwy Przebaczenia” o. Roberta DeGrandisa.
S.M. Damaris
Zawsze wiedziałam, że droga do Pana Boga jest bardzo prosta, tylko sama ją sobie jakoś pokręciłam. Mam bardzo liczne rodzeństwo rozproszone po całej Polsce. Nigdy nie miałam dobrych kontaktów z nimi, zawsze uznawano mnie za gorszą w rodzinie. Może dlatego, że byłam wrażliwsza. Zawsze mówiono o mnie "głupia". Czułam się taka odosobniona, niechciana, niekochana, zarówno przez ojca, jak i matkę. Pozostałe rodzeństwo lepiej traktowano - przynajmniej ja to tak odbierałam. Doznałam wielu krzywd ze strony moich najbliższych, więc zrodził się we mnie jakiś bunt przeciwko nim. Powiedziałam sobie, że im nie przebaczę, zwłaszcza ojcu, który wyjątkowo brutalnie mnie traktował.
Kiedy w jednym z numerów "Szumu z Nieba" zobaczyłam Modlitwę Przebaczenia, to tylko rzuciłam na nią wzrokiem, ale zaraz pomyślałam: „Może zacznę ją odmawiać?”. Tak też uczyniłam. Jednak już od początku pojawiły się problemy. Słyszałam jakiś głos wewnętrzny: „Po co ci ta modlitwa, co ci pomoże, tylko ośmieszasz się, powiedzą, że jesteś głupia. Mimo przeciwności wytrwałam do końca. Na efekty nie musiałam długo czekać. Zawsze na Święta wysyłałam kartkę moim bliskim, pomimo, że oni mi nie odpisywali, bo byli na mnie obrażeni. Ale na święta Wielkanocy otrzymałam od nich życzenia i zaraz pomyślałam, że to skutek modlitwy przebaczenia. Utwierdziłam się, że warto było ją odmawiać. Od tego momentu zaczęły się dziać wokół mnie dobre rzeczy.
Teraz umiem rozmawiać z ludźmi i nie czuję urazy. Nie biorę sobie pewnych spraw tak do serca, przede wszystkim zaś umiem wybaczać. Dawniej, gdzieś w podświadomości czułam do wszystkich żal. Wybaczyłam także mojemu ojcu, który już nie żyje. Wybaczyłam wszystkim ludziom, którzy wyrządzili mi w życiu jakiekolwiek krzywdy, a które tkwiły gdzieś w mojej pamięci. Modlitwa sprawiła, że patrzę teraz na drugiego człowieka inaczej: nie osądzam go, nie przypuszczam, że może mnie skrzywdzić. Naprawiły się moje stosunki z rodziną- zaczęła mnie odwiedzać. Natomiast moja matka bardzo zapragnęła, abym częściej do niej przychodziła, żebym jej doradzała, czego wcześniej nie czyniła.
Drugą zmianą, jaką zauważyłam po odmawianiu modlitwy przebaczenia, było moje fizyczne uzdrowienie. Miałam bardzo chore kolana. Zawsze mi dokuczały - do tego stopnia, że pani doktor powiedziała, że w przyszłości może będę musiała mieć wstawioną endoprotezę. Byłam przerażona, nie wyobrażałam sobie, że mogę przestać chodzić. Na jednej z poniedziałkowych mszy o uzdrowienie usłyszałam, jak o. Józef mówił, że Pan Bóg przychodzi do tych, którzy mają chore kolana. Wówczas nie wzięłam tego do siebie. Modliłam się o to, abym była czysta duchowo, żebym umiała dostrzegać dobro w innych ludziach i potrafiła do końca wybaczać. Nie zwróciłam nawet uwagi na to, że kolano przestało mnie boleć. Nie chciałam tego nawet głośno mówić, bo najpierw chciałam się upewnić. Stało się to w Częstochowie, gdzie długo klęczałam i nie odczuwałam już bólu. Spotkałam w Częstochowie także moją siostrzenicę, która mnie kiedyś bardzo skrzywdziła - a ta rzuciła mi się na szyję i ucałowała mnie. Uważam, że to wszystko dzięki Panu. Chwała Mu za to!
Małgorzata
jkalejta