Witkiewicz Stanisław - BEZIMIENNE DZIEŁO.doc

(294 KB) Pobierz

 

 

Witkiewicz Stanisław Ignacy

BEZIMIENNE DZIEŁO

Cztery akty dość przykrego koszmaru

 

 

Motto:

"Mieduwalszczycy skarmią na widok

Czarnego Beata, Buwaja Piecyty."

(ze snu z r. )

Poświecone

Bronisławowi Malinowskiemu

 

OSOBY

Dr Plazmodeusz Blödestaug  siwy, nieduży pan o ogromnej czuprynie i wąsach. Bez urody. Złote okulary. Lat .

Plazmonik Blödestaug  jego syn. Ciemny, przystojny szatyn o delikatnych rysach. Artysta malarz i suchotnik.

Róża van der Blaast  lat . Znakomita kompozytorka. Rudawa blondyna, bardzo piękna.

Klaudestyna de Montreuil  lat . Blondynka jasna o krótkich włosach. Artystka malarka, bardzo uduchowiona i

ładna.

Cynga (nazywają go Józefem)  lat pod . Barczysty brunet. Krótkie wąsy. Gęste, trochę kręcące się włosy.

Działacz społeczny. Bardzo przystojny "lomofam"

Pułkownik Manfred hr. Giers  lat . Średniego wzrostu siwiejący szatyn. Prezes sądu wojennego.

Dwóch grabarzy:

I Grabarz  stary, siwy, trochę zmurszały. Ogolony.

II Grabarz  młody, bez zarostu, brunet, lat . Nazywa się Józef Leon Girtak.

Dwóch oficerów sądu wojennego:

I Stary major bez brody, z wąsami. W okularach. Dejbel.

II Młody porucznik z wąsami i bródką w klin. Brunet. Flowers.

Książę Padoval de Grifuellhes  lat . Blondyn, bez zarostu.

Stara księżna Barbara  jego matka. Pochodzi z panującego domu Stewartów. Z domu hrabianka 

 

Bambord of

Cleverhaaz.

Lidia baronowa Ragnok  dama Księżnej. Lat .

Stróż więzienny  granatowy mundur ze srebrnymi guzami.

Zosia  dziesięcioletnia córeczka Róży van der Blaast.

Służąca Róży van der Blaast. Bardzo piękna. Ubrana jaskrawozielono.

Tłum więźniów  szare więzienne ubrania z żółtymi dużymi kółkami na piersiach. Na kółkach czerwone numery.

Żołnierze gwardii  zielone mundury z białymi wyłogami i stosowane kapelusze.

Żandarmi  granatowe mundury z czerwonymi wyłogami. Stosowane kapelusze z czerwonymi pióropuszami.

Ośmiu mieduwalszczyków  ubrani jak robotnicy, wyznawcy założyciela stowarzyszenia religijnospołecznego

Joachima Mieduwała. Ten ostatni jest to niezmiernie tłusty starzec o bardzo długich włosach i brodzie mlecznej

białości. Twarz czerstwa, rumiana. (Znany jest tylko z portretu Plazmonika)

Oficer gwardii  ubrany jak gwardziści, tylko ma złote epolety z czerwonym kantem.

Tłum  bardzo różnobarwny. W ubraniach tłumu zupełny brak koloru żółtego i czerwonego; tych odcieni (kadmium

cytrynowe i cynober chiński), które mają więźniowie na piersiach. Przeważa zielony, fiolet i karmin, rzadziej błękit.

 

I akt  Pole w okolicy miasta stołecznego Centurii.

II akt  Mieszkanie Róży van der Blaast.

III akt  Więzienie.

IV akt  Plac przed więzieniem. 

 

 

 

AKT PIERWSZY

 

Prawie równe pole w okolicy miasta stołecznego Centurii. Zaczyna świtać. Łuna dalekiego

miasta wprost. Zza horyzontu widne dalekie szczyty wież i dymiące kominy. Pole porosłe

krzakami o ciemnozielonych liściach i jasnobłękitnych kwiatach, puszystych. Oprócz tego rośnie

wysoka, żółtawozielonawa trawa z kitkami brązowymi. Drzew nie ma. Gdzieniegdzie przegląda

ziemia koloru wiśniowobordo. Parę głazów eratycznych tu i ówdzie (różowe granity). Na prawo,

do pasa w świeżo wykopanym grobie, pracuje dwóch grabarzy w szaroniebieskawych bluzach i

takichże spodniach. Wyrzucają ziemię wspomnianego wyżej koloru. Mają czarne okrągłe

czapeczki na głowach. W środku sceny, obok głazu, stoi Manfred hr. Giers. Ma długie włosy i

dość długą brodę i wąsy. Bez kapelusza. Ubrany jest w bluzę taką samą jak u grabarzy,

przepasaną czarnym pasem ze złotą klamrą. Szerokie portki bordo, ale o odcieniu trochę bardziej

ceglastym niż ziemia. Lakierowane czarne pantofle z fioletowymi pomponami. Twarzą zwrócony

jest do widowni. Wsparty jest na lasce czarnej, wysokiej, o złotej gałce.

 

I GRABARZ

przestaje kopać

Panie. Powiedzcie raz prawdę, jak to jest z tym grobem?

 

GIERS

Czyż nie płacę wam dwa razy więcej niż za robotę cmentarną? Cóż was reszta może

obchodzić?

 

I GRABARZ

No  a ten grunt? Wasz jest czy nie wasz? Żebyśmy potem kramu z tym nie mieli.

 

GIERS

Mogę wam powiedzieć, kto jestem, mój dobry, sumienny człowieku. Grunt jest mój, jak i

większa część gruntów w okolicy miasta.

 

I GRABARZ

Ej, panie! Wyście tęgi wariat Możeście nawet sam książę, miłościwie nam panujący!

 

GIERS

Odczep się i kop.

 

 

 

   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

II Grabarz kopie dalej, nie zwracając uwagi na tę rozmowę.

 

I GRABARZ

Teraz nie takie czasy, panie, żeby się tak łatwo nawet prawdziwy wielki pan od zwykłego

człowieka odczepił. Albo powicie, albo nie będziemy kopać dalej.

 

GIERS

z niechęcią wydobywa z zanadrza papier, podchodzi do grobu i daje Grabarzowi do czytania

Na  masz! Czytaj, jeśli umiesz.

 

I GRABARZ

nakłada okrągłe okulary i z trudem czyta w mroku

"Manfred hrabia Giers, pułkownik, naczelny sędzia wojenny."

(obojętnie oddaje papier Giersowi)

Jak tak, to tak.

Zaczyna kopać dalej.

 

II GRABARZ [GIRTAK]

kopiąc

Ja pana rozumiem, panie pułkowniku. Ja wiersze piszę. Same się piszą właściwie.

(przestaje kopać)

Wie pan, to dziwne, ale zupełnie nie mogę sobie uświadomić, skąd mi przychodzą do głowy

wiersze. Na przykład

(deklamuje):

O wy, znikomo małe fakty,

W Nieskończoności czarnych żądz,

O, jakże marne są wszystkie akty

Tych, co się puszą, karki swe gnąc...

 

GIERS

Kop dalej! Nikt cię nie prosił o jakieś wiersze.

(gwałtownie)

 

 

 

   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

Kopać, kopać prędzej! Zaraz się zrobi dzień i będzie i tak koniec.

 

GIRTAK

Dobrze, dobrze. Tylko niech mi pan powie, na co panu ten grób, panie pułkowniku?

 

GIERS

niecierpliwie

Mówiłem tysiąc razy: jestem starzec stojący nad grobem. Chcę mieć grób, aby nad nim postać

czasami i porozmyślać. Oto wszystko.

 

GIRTAK

No tak, ale...

 

GIERS

groźnie, stukając laską o głaz

Dosyć tych pytań! Mówiłem: Kopać i nie gadać. Proszę mnie zostawić w spokoju.

 

I GRABARZ

Daj mu spokój. Z nim nie da rady. Wariat jest i koniec.

 

GIRTAK

Albo udaje wariata, żeby tym łatwiej dojść do swego. Ja takich znam.

 

I GRABARZ

Cicho! Mówię ci...

Kopią obaj.

Pauza.

Z lewej strony dwóch Żołnierzy gwardii wnosi na noszach Plazmonika Blödestauga, ubranego w

długi, szarożółtawy płaszcz.

 

PLAZMONIK

Dzień dobry, panie pułkowniku. Czy nic nowego?

 

 

 

   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

Żołnierze stawiają nosze na ziemi na lewo i stają na "baczność". Karabiny mają na pasach.

 

GIERS

Spocznij!

 

Żołnierze flaczeją.

 

PLAZMONIK

Panie pułkowniku, czemu pan nie odpowiada? Dlaczego pan męczy niewinnego człowieka?

 

GIERS

ironicznie

Człowiek! Pan jest oficerem rezerwy i do tego podejrzanym o szpiegostwo. To się nazywa

człowiek! Ha!

 

PLAZMONIK

Jestem byłym oficerem gwardii. Jestem dobrym szlachcicem uwolnionym z wojska z powodu

suchot. Ja niedługo umrę. I wy mnie jeszcze tak męczycie przed śmiercią!

 

GIERS

Jak pan masz suchoty, to siedź pan w domu, a nie każ się nosić nocami po polach.

 

PLAZMONIK

Nie mogę: nie mogę usiedzieć w domu. Mam wizje i nie mogę pracować. Ostatnich obrazów

nawet mi nie dacie dokończyć przed śmiercią!

 

GIERS

ironicznie

Wielka szkoda! A jakże! Tym lepiej, że mniej będzie tego plugastwa.

 

 

 

 

   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

PLAZMONIK

To jest ohydne znęcanie się nad niewinnym człowiekiem! Ten list da się zupełnie inaczej

wytłumaczyć...

 

GIERS

Milczeć! Bo zamknę na amen do końca śledztwa! Żadnych spacerów i pracowni  wilgotna

nora  rozumiesz?

Pauza.

Plazmonik wzdycha.

Grabarze kopią w milczeniu.

 

PLAZMONIK

Gdyby to jedno nieszczęście! Ale: nieszczęśliwa miłość, suchoty, podejrzenie o szpiegostwo i

niemożność skończenia ostatnich prac. Ach  to za wiele!

 

GIERS

stukając laską

Przestaniesz skowytać czy nie?

Stoi milcząc i patrzy groźnie na Plazmonika.

Z prawej strony, między grobem a rampą, wchodzi Klaudestyna de Montreuil, ubrana w szary

kostium i szarą czapeczkę. W ręku kaseta do malowania.

 

KLAUDESTYNA

do Grabarza II

Czy to tu, panie Girtak? Rzeczywiście śliczne miejsce.

 

GIRTAK

Tutaj, proszę pani. Jedyny ładny punkt w naszym przeklętym nudnym pejzażu.

 

GIERS

Kto pani jest?

 

 

 

 

   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

KLAUDESTYNA

Jestem Klaudestyna de Montreuil. Jestem malarką.

(Plazmonik podnosi się trochę na noszach, z zainteresowaniem)

Szukałam miejsca dla namalowania rosy na pajęczynkach. Wie pan, ja to tak trochę

metafizycznie stylizuję, a potem...

 

GIERS

niecierpliwie

Dobrze, dobrze  niech pani sobie maluje, co pani chce. Nic mnie to nie obchodzi. Tylko

proszę nic nikomu nie mówić o tym grobie i o tym wszystkim.

(robi kolisty ruch ręką)

Nie chcę, żeby różne matołki i dranie miejskie roznosiły plotki o moim rzekomym obłąkaniu.

Rozumie pani?

 

KLAUDESTYNA

Tak  zdaje się, że rozumiem. Ach  cudne są te błękitne kwiaty! Ach  ta ziemia koloru

zakrzepłej krwi...

Rozkłada kasetę na kamieniu na prawo.

 

GIERS

w stronę Grabarzy

Mówiłem wam, Girtak, żebyście nikomu nie mówili, a ten znowu napaplał.

 

GIRTAK

Już ostatni raz. Teraz wiem, kto pan jest, i nic nikomu nie pisnę.

 

GIERS

z uśmiechem

Kochasz się pewno w tej paćkarce? Co?

Girtak zaczyna kopać dalej, nie odpowiadając.

Giers siada i spogląda na zegarek.

 

 

 

   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

KLAUDESTYNA

do Plazmonika

A pan czym się zajmuje?

 

PLAZMONIK

Jestem malarzem, jak i pani. Z tą tylko różnicą, że nie mogę nic robić. Zamęczają mnie w

ostatniej chwili życia jakąś ohydną sprawą o szpiegostwo.

 

GIERS

No  zacznie się znowu skowytanie!

(do Klaudestyny)

Czy to wszystkie te artysty są takie przesadne?

 

KLAUDESTYNA

do Plazmonika

Niech pan mówi dalej. Mnie to nic nie przeszkadza.

Zaczyna malować krzak z błękitnymi kwiatami, który rośnie między nią a Plazmonikiem. Robi się

coraz widniej.

Łuna nad miastem gaśnie.

 

PLAZMONIK

Niech pani sobie wyobrazi: napisałem do mojej znajomej, Róży van der Blaast  wie pani? tej

kompozytorki  a muszę pani się przyznać, że drugi rok kocham się w niej, i to nieszczęśliwie

otóż napisałem list, dziękując jej za pieniądze, które mi dała na wykonanie pewnych kartonów.

Sądziłem, że przyjęcie tej drobnej sumy, jakieś   grajblerów, nie było żadnym ubliżeniem

między artystami...

 

GIERS

To jest ohydne! Ja tego nie mogę słuchać! Szpiegowskie pieniądze! Ha!

 

 

 

 

   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

KLAUDESTYNA

do Plazmonika

Niech pan mówi dalej  słucham.

 

PLAZMONIK

Tymczasem  niech pani sobie wyobrazi, że Róża jest podejrzana o szpiegostwo. Mój list

został przejęty  nie wychodziłem z domu, byłem chory...

 

GIERS

Żeby to jeszcze zdrów był! Ale chory!! Nie znoszę ludzi chorych. Gdybym mógł, zburzyłbym

wszystkie szpitale. Niech wymiera ta swołocz!

 

KLAUDESTYNA

do Giersa

Niech pan nie przerywa.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin