"Królewna nieżka (Historia prawdziwa)" Witajcie! Jestem, bardziej przez zwykły przypadek niż cokolwiek innego, królewnš. Możecie mnie pamiętać jeszcze z panieńskich czasów, jako nieżkę. Chciałabym raz na zawsze uporzšdkować fakty z mojego życia jak należy, dlatego powinnam zaczšć tę opowieć od chwili, kiedy umarł mój ojciec, a ja zostałam na wiecie sama, jeli nie liczyć mojej macochy. Pewnie znacie jš jako Złš Królowš, ale na pewno nie wiedzielicie, że zanim poznała mojego ojca i doprowadziła go do grobu, miała już dwóch synów. Jeden z nich był o rok starszy, a drugi o rok młodszy ode mnie. Moja opowieć zaczyna się, kiedy miałam czternacie lat. Obaj przyrodni bracia od poczštku mi dokuczali. Uwielbiali obezwładniać mnie, zwišzywać, a potem zostawiać samš, dopóki nie udawało mi się uwolnić z więzów. Nie mogłam się nikomu poskarżyć, bo to ich słowom zawsze dawano wiarę, a ja byłam odsyłana do swojej komnaty za kłamstwa. A potem było jeszcze gorzej. Tak zaczęło się niekończšce pasmo moich udręk i upokorzeń. Pewnego wieczoru, gdy zostałam odesłana do siebie i leżałam na swoim łożu, wspominajšc stare, dobre czasy, kiedy żył mój ojciec, do mojej komnaty wlizgnęli się Ryszard i Tomasz. Zanim zdšżyłam zareagować, miałam już zwišzane na plecach ręce, kolana oplecione szerokim pasem, a obaj chłopcy przysiedli po obu moich bokach ze złoliwymi umieszkami na twarzach. - Zwišzalicie mnie zbyt mocno. Proszę, uwolnijcie mnie! wołałam, bezskutecznie próbujšc oswobodzić ręce. - O to chodziło, siostrzyczko, więc się do kurwy zamknij! usłyszałam w odpowiedzi na swoje krzyki. - Wypucie mnie natychmiast! Słyszycie?! próbowałam wykrzyczeć, ale z moich ust wydobyło się tylko: MMMRPPHH, bo włanie jeden z chłopców wepchnšł mi do buzi knebel i obwišzał go dookoła głowy, abym nie mogła go wypluć. - Powiedziałem, żeby się, kurwa, zamknęła! wycedził Tomasz ze złociš. Czas, żeby ci pokazać, kto tu jest panem! Mówišc to uderzył mnie w twarz, a potem odwrócił mnie i zaczšł bić mnie po tyłku. Zaczęłam się wiercić, próbujšc uniknšć bólu. - Przywišż jš do łóżka. Zabawimy się z niš na serio!- powiedział Ryszard, a ja poczułam, jak lina oplata mojš szyję i przycišga mnie do oparcia łóżka. Moje kostki z kolei przywišzane zostały do oparcia w nogach łóżka, rozcišgajšc mnie niemiłosiernie. - Przyłóż jej! krzyknšł Tomasz, a ja poczułam kolejnego klapsa. Użyj pasa! Nie miałam czasu myleć. Brutalne uderzenia spadały na moje ciało z dzikš zaciętociš. Wydawało mi się, że zaraz zwymiotuję pomimo dławišcego mnie knebla. - To jest wspaniałe! darł się Tomasz. Dowalmy jej po gołej dupie! Zedrzyj z niej koszulę nocnš! Tylko łagodzi nasze ciosy! Wykrzykujšc prosto w knebel wszystkie swoje siły poczułam, jak moja koszula nocna unosi się w górę. Ludzie zwykli mawiać, że wyglšdam nad wiek poważnie. Kiedy spoglšdam wstecz wydaje mi się, że mieli rację. Miałam bardzo duże piersi, ale zawsze ukrywałam je szczelnie pod odzieniem, a moje spódnice były na tyle długie, żeby chować powabne nogi przed pożšdliwymi spojrzeniami. Ale teraz miałam ręce i nogi przywišzane do łoża, leżałam twarzš w dół zakneblowana przez przyrodnich braci, którzy włanie oglšdali mój goły tyłek i nie mogłam nic na to poradzić. Do rzeczywistoci przywrócił mnie chichot Ryszarda: - Co za wspaniałš dupcię tu mamy! I jakie liczniutkie majteczki! - Dalej! Uczyńmy ten tyłeczek jeszcze czerwieńszy! zawołał Tomasz i zaraz kolejne smagnięcia pasa wydarły z moich zatkanych ust rozpaczliwe jęki. - Poczekaj! przerwał chłostę Tomasz. Zsuńmy te majteczki w jej szczelinę! Powiedziawszy to, sam zaczšł wciskać mi bieliznę między poladki, odsłaniajšc całkowicie jędrne półkule mojego tyłka. Moja pupa była cała obolała, każde dotknięcie palców mocno jš raniło. - No i co, twoje majteczki teraz nie zasłaniajš już zbyt wiele, siostrzyczko... zamiał się Ryszard. Chyba nie ma już powodu, żeby w ogóle je nosiła. Słyszšc to Tomasz pocišgnšł je w dół, aż do miejsca, gdzie szorstka skóra oplatała moje kolana. - Teraz lepiej. stwierdził Ryszard, po czym rozkazał bratu: - Podłóż co pod niš, żeby miała uniesiony tyłek. Wsad jej pod brzuch i nogi kilka poduszek. Teraz miałam mojš biednš gołš pupę wystawionš już bez żadnej przeszkody na pastwę ich oczu. - Użyjmy naszych dłoni. Nie co dzień mamy okazję zabawić się takš pięknš, gołš dupciš. Dalej, siostrzyczko, podaruj nam trochę uciechy. mówišc to Tomasz zaczšł gładzić moje poladki. - Ładnie wyglšda, cała zaczerwieniona. szepnšł Ryszard pochylajšc się nade mnš. Chcesz, żebymy użšdlili twojš dupkę jeszcze parę razy? Potrzšsnęłam głowš. Przez cały czas czułam dłonie Tomasza na swojej pupce. - Więc będziesz grzecznš dziewczynkš i zrobisz wszystko, co ci rozkażemy, bo inaczej obijemy twój tyłek aż do krwi. powiedział Ryszard, po czym zawołał do brata: - Hej, Tom, odwróćmy jš i obejrzyjmy sobie inne delicje. Obydwaj przekręcili mnie na wznak. Wcišż leżałam na poduszkach i moje biodra były teraz wypchnięte w górę. - Pobawmy się teraz cipš. Te słowa przepełniły mnie strachem. Jęczałam w knebel czujšc, jak ciekawskie paluchy dotykajš mojej pipki i próbujš rozchylić jej płatki. - Nawet nie jest jeszcze mokra odezwał się Tom. - Więc połaskocz jš trochę. Mama lubi, gdy się jš łaskocze, robi się wtedy mokra. Zobaczymy, czy siostrunia też się zrobi mokra. powiedział Ryszard. A ja obejrzę sobie jej cycki. Potrzšsnęłam głowš, ale moja koszula już była podcišgnięta wyżej, aż po samš szyję, a ja poczułam, jak palce Ryszarda podszczypujš moje sutki. - Masz wietne cycki, siostra! powiedział Ryszard, a przez następne dziesięć minut obaj wpychali palce w mojš cipkę oraz szczypali i pocišgali moje sutki, a ja mogłam tylko leżeć i poddawać się ich zachciankom, naga i bezbronna. - Powinnimy jš zerżnšć. owiadczył Tom. Popracujmy nad jej szparkš, aż będzie całkiem mokra i gotowa, żeby jej dogodzić. - Mama nas zabije, jeli jš rozdziewiczymy. odparł Ryszard. - Jako się wyłgamy. A zresztš nie musielibymy, gdyby to nasza siostrunia błagała nas, żebymy jš wyjebali. Chcesz, żeby cię wyruchać? spytał mnie. Potrzšsnęłam rozpaczliwie głowš. - Posłuchaj, chcemy się zabawić. Albo dobrowolnie sprawisz nam przyjemnoć, albo po prostu cię zgwałcimy. Nadal potrzšsałam głowš. - Mam pomysł. Widziałem, jak mama robiła co takiego jakiemu chłopakowi, kiedy twój ojciec był na łożu mierci i ja też chciałbym tego spróbować. Będę musiał wyjšć ci knebel, więc lepiej leż cicho. Poczułam, jak silna dłoń zrywa knebel z mojej twarzy. Chciałam co powiedzieć, ale Ryszard uderzył mnie w twarz. - Powiedziałem: cicho! Umowa jest taka: jebanie albo obcišganie. Jeli nie wiesz, o czym mówię, od razu wyjaniam. Tom i ja mamy zamiar wsadzić ci do buzi nasze kutasy, a ty masz je ssać tak długo, aż wypełnimy twoje usteczka naszym nasieniem. Nawet nie byłam w stanie myleć o zrobieniu czego tak odrażajšcego, ale chłopcy już zdjęli więzy z mojej szyi, pocišgnęli mnie na brzeg łóżka i wyjęli na wierzch swoje penisy. - Dalej, siostrzyczko. Otwórz swoje usteczka, ułóż je na kształt cipki i zaczynaj ssać. I lepiej rób to dobrze, dziwko! mówił Ryszard. Uderzył mnie w twarz po raz kolejny i posłusznie otworzyłam usta. - Tak jest, dziwko! Bierz go aż do gardła. mamrotał Ryszard, wpychajšc mi do ust swój członek. Poczułam mdłoci, ale mój brat widzšc to dodał: - Oddychaj przez nos. Zaraz wsadzę ci go całego. Szarpnšł mnie za włosy i zaczšł pchać dalej. - Dawaj, Rychu,! dopingował brata Tomasz, patrzšc jak Ryszard posuwa mnie w usta. - To jest wietne, o niebo lepsze niż ręczna robota! odpowiedział mu Tom. - Pobaw się jej cycami, albo zrób dobrze jej cipie. Jestem pewien, że doceni pieszczotę zręcznych ršk. Siostrzyczko, dopieszczasz się czasem sama? Lubisz masowanie cipki? Nie obawiaj się, nie skończymy z tobš za szybko... Ten słowotok przerażał mnie, ale bardziej byłam pochłonięta walkš o każdy oddech z wypełnionymi szczelnie ustami. Niemal zemdlałam, bliska zadławienia, kiedy wytrysk Ryszarda uderzył wprost w moje gardło, ale to nie był koniec. Jak przez mgłę usłyszałam głos Toma: - Teraz ja! i wkrótce moje usta zostały zaatakowane po raz drugi. Tom był o wiele gorszy od brata. Napierał mocno i czekał, aż poliżę czubek jego kutasa lub zacznę się dławić. Kazał mi wylizać całego dršga, a kiedy wytrysnšł w moich ustach, nadstawił mi go do wyczyszczenia z resztek nasienia. Potem mnie rozwišzali i powiedzieli, że już nie mogš doczekać się następnego razu. Nie omieszkali zabrać klucz do mojej komnaty, aby mieć zawsze do mnie dostęp. Przez następne dwa tygodnie brali mnie jeszcze siedem razy, zawsze zwišzujšc mnie wczeniej gdzie w pałacu i zmuszajšc do ssania ich kutasów, po czym zostawiali mnie skrępowanš i niekompletnie ubranš. Następny krok na drodze mojego zniewolenia nastšpił, kiedy leżałam zwišzana na moim łożu, wieżo po zaliczeniu zabawy w 69 z Ryszardem. Włanie ssałam kutasa Tomowi, kiedy usłyszałam, jak Ryszard mówi do brata: - Matka jest w parszywym nastroju. Chodzi o co z jej zwierciadłem, co o tym, że nie pierdoli się już najlepiej na wiecie... Mam nadzieję, że nie wyżyje się na niej. Nie chciałbym, żeby ominęło mnie kolejne dymanie tych usteczek. - Ja też. dodał Tom. Zwłaszcza teraz, kiedy mamy takie plany... Nie bardzo wiedziałam, co majš na myli, ale nie spodobał mi się sposób, w jaki o tym rozmawiali. Już za dwa dni jednak przekonałam się, o co chodziło. Dorwali mnie w stajni, rozebrali do naga i zwišzali ręce wysoko nad głowš, po czym przywišzali je do krokwi. - Jeli to nie sprawi, że się roznamiętni i będzie nas błagała o rżnięcie, to nie wiem już, co mogłoby to zrobić... powiedział Ryszard. - Ale najpierw rozgrzejmy jej dupę, zanim przejdziemy do r...
waldek.adams