Cyrulnik Boris - Anatomia uczuć-zrobić korekte.doc

(1359 KB) Pobierz
BORIS CYRULNIK

BORIS CYRULNIK

 

 

 

ANATOMIA UCZUĆ

 

 

 

Wydawnictwo W. A. B., Warszawa 1997

 

W serii z WAGĄ ukazały się:

DROGA SERCA

Dalaj Lama, Eugen Drewermann

ISTOTNEGO NIE WIDAĆ

Eugen Drewermann

CZYSTOŚĆ l BRUD

Georges Vigarello

CUDOWNE l POŻYTECZNE

Bruno Bettelheim

NADZIEJE MEDYCYNY

Jean Bernard

BORIS CYRULNIK

ANATOMIA UCZUĆ

 

WARSZAWA 1997

 

740852

 

Tytuł oryginału; Les nourritures affectwes c Editions OdiIeJacob, septembrel993

Ouvrage publie dans le cadre du Programme d'Aide i la Publication BOY-ŻELEŃSKI avec le soutien du

Ministóre francais des Affaires Etrangeres, des Seryices Culturels de 1'Ambassade de France et de

1'Institut Francais en Pologne.

Książka wydana w ramach Programu Wspierania Działalności Wydawniczej im. Boya-Żeleńskiego, z

pomocą francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Biura Radcy Kulturalnego Ambasady Francji i

Instytutu Francuskiego w Polsce.

Redakcja: Barbara Walicka Korekta: Anna Tłuchowska Redakcja techniczna: Anna Kozlows

Projekt okładki i strony tytułowej: Krzysztof Jablonowski Dustracja na okładce: MeKong, Warszawa

Wydanie I

Copyright c for the Polish edition by Agencja Wydawnicza Jacek Santorski & Co and Wydawnictwo

W.A.B.

Agencja Wydawnicza Jacek Santorski & Co

Adres do korespondencji: 03-912 Warszawa 33, skrytka pocztowa 54

Biuro: ul. Podwale 11, Warszawa, tel.,fax: 831 14 64 w. 353

Wydawnictwo W.A.B. ul. Nowolipie 9/11 00-150 Warszawa tel., fax 635 15 25 e-mail: wab@qdnetpl

Warszawa 1997

ISBN 83-87021-23-7 ISBN 83-86821-25^

CUAJ

Na czym polega problem

Mało kto zdaje sobie sprawę, że kultura zachodnia wpłynęła w istotny sposób na zachowania psów. Owe

czworonogi, które od czternastu tysięcy lat towarzyszą nam w życiu codziennym i dzielą nasze losy,

zaczęły się najwyraźniej uważać za "nadpsy". Przesiąknęły naszą kulturą, co wpłynęło na zmianę ich

psychiki!

Psy domowe często szczekają, naśladując w ten sposób komunikaty słowne istot cywilizowanych.

Wiejskie kundle ujadają, gdy coś się wokół nich dzieje, dzikie psy zaś, bez względu na gatunek, nie szczekają wcale; wszyscy łowcy zachowują się cicho.

Baczna obserwacja ich zachowań przynosi odpowiedź na od tak dawna nurtujące filozofów pytanie o znaczenie cech wrodzonych i nabytych: zwierzęta, obdarzone przekazywaną genetycznie zdolnością do szczekania, inaczej wykorzystują ją w środowisku naturalnym, a inaczej - żyjąc wśród ludzi. Przykład

psów dowodzi, że ta sama cecha genetyczna może przybierać różne formy zależnie od tego, czy rozwija się w warunkach naturalnych, czy też w środowisku, zdominowanym przez słowo.

Oczywiście życie psa przebiega inaczej niż życie człowieka, chociaż w ludzkim języku są zwroty i przysłowia świadczące o przenikaniu się obu światów. Świat zewnętrzny psa, w którym istnieją silnie działające na wyobraźnię zapachy, dźwięki wywołujące trudne do opisania wrażenia, mgliste i subtelne jak pastelowe obrazy, budzi u tych zwierząt emocje i odczucia ludzkie. Te stworzenia doznaly od nas wszystkiego, traktowaliśmy je na wszelkie możliwe sposoby. W peruwiańskich świątyniach były bóstwami, starożytni Egipcjanie przywdziewali po nich żałobę, a nasi przodkowie w epoce

średniowiecza żywili do nich nienawiść, oskarżając o nieczyste związki z czarnoksiężnikami. Kochaliśmy je, obawialiśmy się ich, wykorzystywaliśmy je, wielbiliśmy, a nawet jedliśmy.

Odkąd na Zachodzie uznano je za żywe dzieła sztuki, mające pobudzać naszą wrażliwość1, zaczęły się

zachowywać swobodnie, z czasem coraz częściej rzucać się na ludzi, ponieważ uwierzyły w swą

dominującą pozycję2. W cywilizacjach, które postrzegają je przede wszystkim jako zwierzęta zdobywające

pożywienie na wielkich śmietniskach, otaczane są taką pogardą, że czują się zdominowane. Chowają

więc ogon pod siebie, kładą po sobie uszy i unikają ludzi.

Takie ujęcie problemu byłoby zgodne z tendencjami Freuda, który pisał: Istnieją w człowieku

odziedziczone postawy psychiczne, przypominające instynkt zwierzęcy, i to właśnie stanowi istotę

nieświadomości^', a także: Gdyby ludzie umieli wyciągnąć właściwą naukę z bezpośredniej obserwacji

dzieci, wtedy można by było zaniechać napisania tych trzech rozpraw4. Uwaga ta zachęca do

obserwowania każdej żywej istoty w jej środowisku naturalnym, ażeby móc sobie wyobrazić świat

niezbędny dla jej istnienia.

Być może obserwacja miała tak wielu przeciwników dlatego, że jest źródłem przyjemności zmysłowej?

Niektórzy z siedemnastowiecznych filozofów byli nawet więzieni za zalecanie obserwacji bezpośredniej

jako metody badawczej. Trzeba było Laenneca w XIX wieku, aby stwierdzić, że pewne widoczne na ciele

chorego zmiany mogą być związane z procesem chorobowym zachodzącym wewnątrz organizmu.

Przedtem stawiano diagnozę lekceważąc zu-

pełnie te oznaki. Od XV wieku medycy potrafili dokładnie opisać ospę, bowiem występujące przy tej

chorobie krosty były widoczne. Nie znali jednak jej przyczyn z powodu braku mikroskopu. W tamtych

czasach było nie do pomyślenia, żeby jakiś mikroorganizm mógł zakazić większy; nikt zresztą nie wątpił,

bo dawało się to zauważyć, że epidemia zabierała tych, którzy nie byli posłuszni swym ojcom, co

wówczas uważano za pewnik. Tak oto ludzie uzyskali "dowód" na to, że każda epidemia jest karą boską5.

Ci, którzy nie lubią lub nie umieją obserwować, szukają wytłumaczenia w mitach. Należy jednak

podkreślić, że obserwacja polega nie tylko na otwarciu oczu. Żołnierze francuscy, którzy w latach 1920-26

tłumili powstanie Rifenów w Maroku, często stawali się posępni, przybici, a nawet płaczliwi. W tym okresie

lekarze wojskowi odkryli, że wiele symptomów klinicznych, wiązanych przedtem z oddziaływaniem płynów

toksycznych, można wytłumaczyć dzięki rozwojowi parazytologii. Przystąpili więc, zgodnie z logiką, do po-

szukiwania pasożyta, którego odkrycie wyjaśniłoby przyczynę depresji dzielnych wojaków.

Wyznawcy poglądu, że wiedzę zdobywa się wyłącznie przez obserwację, zapominają, że człowiek widzi

się jedynie to, co jest w stanie zobaczyć. Zmysły mylą nas do tego stopnia, że obserwacja pozbawiona

metody umożliwia nam dostrzeganie wyłącznie tego, co chcemy zauważyć. De Clerambault, mistrz i

współpracownik Jac-quesa Lacana, był jedynym wśród psychiatrów specjalistą w dziedzi-Tlie fetyszyzmu

tkanin. Kiedy popełnił samobójstwo, zwrócono u-wagę, że sam kolekcjonował tkaniny oraz fotografie

dziwnych dra-perii6. Dostrzegał wybiórczo formy, na które był najbardziej uwrażliwiony. Jego wizja świata

odtwarzała jego świat wewnętrzny. Prawdę mówiąc, perwersyjne zainteresowanie tkaninami nie istnieje, w

przeciwnym razie wszystkie kobiety byłyby jego ofiarami.

Gdy niektóre mechanizmy percepcji rozregulowują się, odmiennie postrzega się świat. Alkohol uszkadza

guzki Korsakowa,

małe skupiska komórek, które stanowią rodzaj przekaźnika w sieci pamięciowej: w takich przypadkach nic

już nie może stanowić doświadczenia dla podmiotu pozbawionego pamięci, który przeistacza się szybko

w człowieka bez przeszłości.

Pod wpływem niewydolności krążenia może nastąpić uszkodzenie niewielkiej okolicy znajdującej się pod

znacznych rozmiarów jądrem wzgórza: człowiek traci błyskawicznie wszelką motywację7. Osoba dotknięta

tą dolegliwością oświadcza z największą szczerością, ie życie nic nie jest warte. Jednakże wstrzyknięcie

hormonów bądź pobudzenie neuroprzekaźników znajdujących się w tej strefie wystarczy, by ta sama

osoba zaczęła entuzjastycznie wykrzykiwać, ze tycie jest wspaniale, jak mogtem powiedzieć, że nie warto

żyć? Nastrojem, który nadaje światu koloryt uczuciowy oraz pobudza chęć życia, można bardzo łatwo

manipulować.

Wizja świata zależy więc od aparatu, za pomocą którego się go postrzega. Uszkodzenie niewielkiej

okolicy w bocznej części kory mózgowej, która zarządza obrazem, powoduje, że świat odzwierciedlany

jest z luką w zakresie informacji w tym właśnie miejscu. Jeżeli owa "dziura" znajduje się na szczycie płata

potylicznego, informacje wzrokowe są prawidłowe, jednakże nie przekształcają się w obraz. Osoba z

takim defektem, mimo że wcale nie jest niewidoma, nie widzi niczego!

Mowa, którą tak nam trudno zdefiniować, choć wciąż wypowiadamy na jej temat masę słów, może nagle

zostać zahamowana, gdy część mózgu w okolicy skroniowej zatraci zdolność organizowania dźwięków w

słowa. Osoba dotknięta tym schorzeniem nie jest głucha, lecz dźwięki wypowiadanych słów nic dla niej nie

znaczą.

Nawet pojęcie tak abstrakcyjne jak czas przestaje być doznaniem w znaczeniu zmysłowym, gdy

uszkodzenie szczytu płata czołowego uniemożliwia antycypację8. Osoba taka żyje w ciągu czasu

teraźniejszego, gdzie nic nie nabiera właściwego sensu. Nic już jej nie niepokoi, ponieważ nie musi się

obawiać przyszłości.

Prosta obserwacja dostarcza więcej informacji o osobowości obserwatora niż o przedmiocie

obserwowanym. Ci, którzy obsesyjnie wszystko podają w wątpliwość, gromadzą tak dużo znaków, że w

końcu wszystko im się gmatwa. Inni, mniej dociekliwi czy bardziej nerwowi, zadowalają się postrzeżeniem

dwóch lub trzech wskazówek, na podstawie których budują poetyckie uogólnienia. Ludzie przewrotni

wylapująjakiś szczegół, który pozwala im kpić z kolegów i upokarzać ich, podkreślając ich niewiedzę9-

Ci, którym obserwacja sprawia przyjemność, uważają, że tym, co przyciąga uwagę, jest odmienność.

Informacja stereotypowa usypia inteligencję, potwierdzając tylko to, co już jest wiadome. Dlatego właśnie

metody porównawcze ułatwiają zrozumienie. Innowacja wymaga zdolności do niezwykłych skojarzeń,

umiejętności poetyzowania, które jednocześnie zadziwia i pobudza. Pewność jest przeciwieństwem myśli,

intelektualną monotonią.

Opis świata zwierzęcego i porównywanie go ze światem ludzkim stanowi zbiór pobudzających umysł

asocjacji. W żadnym przypadku nie może być mowy o ekstrapolacji, a tym bardziej o próbie sprowadzenia

człowieka do poziomu zwierzęcia. Wręcz przeciwnie:

odkrywanie na nowo świata zwierzęcego poprzez kontrast uwypukla odrębność człowieka.

Zwierzęta mają nieprawdopodobnie wręcz wyostrzone zmysły. Przetwarzają odbierane bodźce we freski10

obrazujące świat, co ukazuje nam, że każda istota żyjąca, mimo że zbudowana jest z materii, owej materii

się wymyka. Co w takim kontekście można powiedzieć o człowieku, wytwórcy znaków, który sam wymyśla

świat, ażeby go lepiej postrzegać?

Metoda porównawcza pozwala opisywać świat, w którym żyjemy, tak jakbyśmy mogli oderwać się od

siebie i obserwować się z zewnątrz. Oczywiście to tylko sztuczka, jest ona jednakże twórcza,

9 R. Mucchielli, L'0bservation psychologique et psychosociologique, ESF, 1978.

10 J. Vauclair, L'InteUigence de 1'animal, Le Seuil, 1992.

 

skoro dzięki użyciu tej właśnie metody skonstruowano teleskop, mikroskop i inne instrumenty badawcze,

za pomocą których możemy widzieć znacznie lepiej niż oczami: W 1543 roku humanista Kopernik ogłasza

odkrycie, które sprawia, ie człowiek przestaje być centrum świata, a kula ziemska miejscem, z którego

należy oglądać kosmos. W tym samym roku Wesaliusz bada anatomię psów i matp, jak również człowie-

ka11. Metoda porównawcza służy zatem w większym stopniu wykrywaniu różnic niż ujawnianiu

podobieństw.

Wnikliwość obserwatora zależy od sposobu, w jaki rozwijała się jego zdolność obserwacji. Dzieci, kobiety,

cudzoziemcy, czarnoskórzy - słowem, wszyscy ci, którzy bywają krzywdzeni przez innych - są często o

wiele lepszymi obserwatorami niż ci, których o-sobowość rozwijała się bez konieczności wytężania

uwagi12. Z tej przyczyny dzieci maltretowane stają się mistrzami w obserwowaniu swych rodziców: nie

potrzebują słów, ich "zimna czujność" pozwala im wykrywać każdą najdrobniejszą nawet wskazówkę w

zachowaniu tych, którzy sprawują władzę nad ich ciałem i świadomością.

Przebywamy w świecie interpretowanym przez innych, w którym musimy znaleźć własne miejsce.

Stosunki międzyludzkie obejmują zarówno świat rozumu, jak i zmysłów13, świat, w którym nasze zmysły

nabierają znaczenia, a nasza zdolność odczuwania, rządząca zarówno emocjami, jak i percepcjami,

wpływa na nasz los./a to ktoś inny, mówił Rimbaud, na co Apollinaire odpowiadał: Wszyscy inni są we

mnie.

Świat wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby kontekst sytuacyjny i historia nie nadawały wszystkiemu

znaczenia. Pewnego dnia do Tulonu przyjechał Burt Lancaster. Nudząc się nieco w czasie przyjęcia,

podszedł do mojej żony i patrząc jej prosto w oczy, powiedział: "Ładną mamy dziś pogodę".

Zbulwersowana, zachwycona, olśniona, odpowiedziała mu: "Ładniejszą niż wczoraj, ale mniej ładną niż

jutro". Ponieważ jestem z natury obserwatorem, ja z kolei

n G.Canguilhem,L'Hommede VesaU dans le mowie de Copemic. Delagrange, 1992. 12 P. Feyereisen.J.-

D. de Lannoy, Psychologie du gęste, Pierre Mardaga, 1985. Ż E. Strauss, Du sens des sens,]er6me

Milion, 1989.

10

stwierdziłem: "Ładną mamy dziś pogodę", na co moja żona odparła: "No widzę!" Wyciągnąłem z tego

wniosek, że informacja tycząca meteorologii była dla niej mniej istotna niż osoba, która jej u-dzielała.

Ażeby widzieć świat, potrzebujemy teorii. Pewnego dnia, gdy oglądałem w telewizji mecz rugby, wpadła

do nas z wizytą znajoma. Zadałem jej pytanie: "Czy możesz opisać, co widzisz na ekranie?".

Odpowiedziała: "Widzę mężczyzn utytłanych w błocie, którzy pchają się jeden na drugiego, tłuką między

sobą i wrzeszczą". Postawiłem więc to samo pytanie jej synowi, który gra w rugby w szkole.

Odpowiedział: "Trzecia linia oderwała się szybko, ponieważ obrońcy tulońscy są twardsi, co pozwoliło

połowie zwartej grupy przejść przez przeciwnika i wysłać na próbę trzy czwarte centrum, które już

wyruszyło. Wspaniała gra! Publiczność szaleje z radości...". Z tego wniosek, że aby widzieć, aby nadać

światu formę i lepiej go postrzegać, trzeba znać reguły.

Najprostsza obserwacja wymaga wiedzy ujętej w teorię. Jeżeli ktoś was poprosi o narysowanie kończyny

ssaka, odtworzycie najprawdopodobniej jedynie nieforemny kształt. Jeżeli jednak otrzymacie polecenie

uwzględnienia drogi, jaką przebiegają białe nerwy oraz czerwone i niebieskie naczynia krwionośne

przechodzące przez uprzednio nazwane mięśnie, wówczas wykonacie rysunek inteligentny. Postrzeganie

pozbawione teorii nie może doprowadzić do powstania obrazu-odzwierciedlenia. Teoria spełnia rolę

porządkującą pod każdym względem: nadaje formę, ponieważ porządkuje, a zarazem się temu

sprzeciwia. Aby metoda porównawcza mogła wywołać zaskoczenie, trzeba, by "porządek wywołał

nieporządek"14, by pojawił się sygnał czegoś wartego zobaczenia i przemyślenia. Rozbija się w ten

sposób stereotyp myślowy.

Etologia człowieka opisuje zjawiska, które nie są jeszcze nazwane. Gromadzi w ten sposób informacje na

tyle nowe, że nadanie im nazwy nie będzie już sprawiało trudności.

14 P. Delbrouck, Le desordre cache, "Actualites medicales intemationalcŻ psychiatrie", VIII, nr 132 (1991).

11

 

W niniejszej książce proponuję rozważania dotyczące pojęcia "uczuciowości". Jest to słówko nie mające

obecnie większej wartości dla sponsorów nauki. W dobie obecnej wielkie słowa to "molekuła", "społeczny"

oraz "technologia". Są to słowa magiczne, ponieważ wystarczy je wymówić, by zaczął spadać deszcz

pieniędzy! Choć zaklęcie: "Sezamie otwórz się!" działa tylko w bajkach, moc tych słów ujawnia się w

rachunkach, które odzwierciedlają naszą współczesną mitologię. "Powiedz mi, na co wydawane są twoje

pieniądze przeznaczone na badania naukowe, a powiem ci, jakie są nuty twojej kultury"!

Ponieważ interesuję się uczuciowością w świecie istot żywych, postanowiłem przeczytać mojemu psu

poemat Baudelaire'a. Wszyscy zauważyli, że patrzył na mnie z uczuciem, merdając ogonem. Czyżby

podobały mu się utwory tego poety?

Ponieważ pociągają mnie doświadczenia, przeczytałem psu kilka stron Lacana na temat "równoważności

świata wyobrażeń i świata rzeczywistego". Wszyscy stwierdzili, że reagował w równie uczuciowy sposób.

Dorzuciłem jeszcze trzy strony Changeux na temat zahamowania wychwytu zwrotnego serotonicznego

przez receptory blokujące alfa. Mój pies nie okazał najmniejszej reakcji krytycznej wobec tej teorii!

Wywnioskowałem z tego, że dla niego Bau-delaire, Lacan czy Changeux są tym samym, podczas gdy dla

mnie te trzy teksty reprezentują całkiem odmienne wartości intelektualne. W gruncie rzeczy mój pies,

mimo że niezbyt interesuje się teoriami, zgadza się z nimi wszystkimi pod warunkiem, że mu się o nich

opowiada.

Podczas gdy zwierzęta żyją w świecie biologii, zmysłów i u-czuć, człowiek żyje rzekomo w świecie

intelektu. Te idee głoszą badacze, którzy żywiąc fobie wobec przyrody15, ukrywają się w inte-lektualizmie

oderwanym od sfery uczuć.

W najnowszych rozważaniach na temat uczuciowości nie dokonuje się już tego rozgraniczenia.

Obserwacje nad rozwojem dzieci nie pozwalają na oddzielanie emocji od wyobrażeń16. Noworodek or-

15 F. Terrasson, La Peur de la naturę, Sang de la terre, 1988.

16 P. Mazet, S. Lebovici, Emotions et affects chez le bebe et ses partenains, ESHEL, 1992.s. 8.

12

ganizuje swoje relacje z innymi osobami na podstawie pierwszych codziennych wydarzeń w życiu

rodziny17. Również emocje wymieniane są w czasie procesów interakcji dziecka z jego bliskimi18. Kultura,

włączając pierwsze gesty związane z narodzinami, narzuca kod zachowania, który kształtuje dziecko19.

Nowe spojrzenie na uczuciowość przedstawia ją jako siłę biologiczną, łączność materialną, spoiwo

sensoryczne, wiążące ze sobą istoty żywe i budujące między nimi prawdziwy system współżycia. Książka

ta bada jej genezę i funkcję w najistotniejszych przejawach.

1. Aby spłodzić dziecko, trzeba się spotkać. Prosty fakt, że istoty żywe nie mylą się co do gatunku w

trakcie procesu rozmnażania, dowodzi, że potrafią korzystać z pewnych sygnałów, przynajmniej tych,

które pozwalają im się rozpoznawać. Na tym poziomie spotkanie prowokowane jest przez sygnały

chemiczne, fizyczne, dźwiękowe i wizualne. Ludzie nie ignorują tych sygnałów, lecz posługują się nimi w

zachowaniach oraz w przekazach słownych, które doprowadzają do spotkania z większą dokładnością niż

molekuły węchowe lub widma dźwiękowe.

2. Rezultatem takiego spotkania jest dziecko, które rozumie dużo wcześniej, nim zacznie mówić. Myśl

kształtuje się najpierw na podstawie percepcji pierwszych doznań zmysłowych. Płód ludzki dlatego

właśnie ćwiczy się w porządkowaniu owej percepcji, aby następnie skuteczniej przed nią umknąć, gdy

wkroczy w etap posługiwania się słowem.

3. Od dnia narodzin niemowlę styka się ze światem wyreżyserowanym przez jego rodziców i ich kulturę.

Pierwszych informacji udziela matka, przypominająca sensorycznego olbrzyma, który stopniowo maleje,

ażeby ustąpić miejsca innym ważnym postaciom, głównie ojcu i opiekunom. Jednakże społeczeństwa nie

usta-

17 B. Cramer, D. Stern, Mother-Infant Psychoterapy: Olyectwe and Subjectwe Changes, referat na

Trzecim Światowym Kongresie Psychiatrii Dziecięcej, Sztokholm, 1986.

18 D. Stem, Affect Attunement [w:] Frontiers of Infant Psychiatry, Basie Books, 1985.

19 H. Stork, Les comportements parentawc [w:] D. Desor, B. Krafft, Comportements, CNRS, 1986.

13

 

ją w wysiłkach, by wciąż kreować nowe przedmioty, gesty oraz pola sensoryczne, które kształtują dziecko

biologicznie.

4. Czemu przemoc musi zakłócać ów raj poznania? Załamanie się reguł zachowań występuje u zwierząt

wówczas, gdy jakiś wypadek biologiczny lub ekologiczny odrytualizuje grupę; natomiast przekraczanie

owych reguł leży u podstaw ludzkich zachowań, ludzie bowiem nie szanują ani praw natury, ani reguł

wypracowanych przez poprzednie pokolenia. Można więc uznać przemoc twórczą za silę umożliwiającą

rozwój ludzkości oraz przejście od stanu naturalnego do kultury.

5. Biologia i kultura, zjawiska w pewnym sensie przeciwstawne, łączą się jak nurty dwóch rzek. W tym

rozumieniu kazirodztwo między matką a synem pozwala zrozumieć, dlaczego ten trudny do wyobrażenia

akt ma jednak miejsce w punkcie styku zdeformowanej biologii i chorej kultury, które są w stanie zaćmić

uczucie rodzinne, gdy żadne z dwojga nie czuje się ani matką, ani synem. Matka nie wpisuje się w

strukturę pokrewieństwa, lecz przede wszystkim w strukturę uczuciową, która uległa deformacji.

6. W końcu, gdy nadchodzi starość, powracają fragmenty przeszłości w formie przekazu adresowanego

do teraźniejszości. Kiedy jednak brak kontekstu, fenomen palimpsestu pozwala pierwszym zapisom,

tkwiącym głęboko w pamięci, wypłynąć znowu na wierzch świadomości, tak jakby to było dzisiaj.

To właściwie wszystko. W tej książce ograniczam się do rozwinięcia sześciu wymienionych tematów,

które przewijają się przez egzystencję ludzką.

Rozdział pierwszy

Czy spotkanie jest dziełem przypadku?

 

"Czy moglibyśmy się nigdy nie spotkać?"

Pytanie to zawiera w sobie ukrytą myśl, że bez tego kontaktu los nasz potoczyłby się całkiem inaczej.

Mówiąc o spotkaniu użyłem świadomie rodzaju męskiego'", ponieważ rzeczownik ten miał niegdyś rodzaj

męski i na tarczach herbowych reprezentowany był w postaci zwierzęcia zwróconego do widza przodem.

Czyżby rzeczownik ten zmienił rodzaj wraz z pojawieniem się form grzecznościowych towarzyszących

ceremoniałowi prezentacji?

Spróbujcie wprowadzić do pojęcia spotkania aspekt ruchu -"czynność polegająca na zbliżaniu się do innej

osoby" - i oto boks,_J który przecież też jest rodzajem kontaktu. Nie mówiąc już o słowie _ adgredior,

które oznacza "zbliżać się do, kierować się ku" i jesteśmy o krok od słowa "agresja", co sprawia, że słowo

"spotkanie" zaczyna nabierać innego znaczenia.

Chciałem mówić o zbliżeniu miłosnym, kontakcie matki z dzieckiem, kontakcie prz^acielskim.sTstaję

wobec pojęcia, które oznacza również agresję, bliskość, ruch, i które w sposób przypadkowy wpływa na

mój los.

* Autor użyl rodzajnika męskiego te, mimo że słowo "spotkanie" jest rodzaju żeń-skiego: la rencontre.

Śledząc te rozważania, warto też wspomnieć bliskość znaczeniową (w aspekcie historycznym) stów

"spotykać" i "potykać się", "potyczka" (przyp. tłum.), -'"'"'"'s.

/ ^ u\

2. Anatomm uczuć

 

n

 

Proponuję, żeby zetknięcia przypadkowego nie nazywać kontaktem, jeśli nie mamy zamiaru spotkać się

ponownie; niech pozostanie zwykłym minięciem się. Aby można było określić ten rodzaj kontaktu jako

spotkanie, konieczne jest dokonanie prezentacji, a następnie kontynuowanie znajomości.

Czy rodzimy się bez powodu i umieramy przypadkowo? W dniu, gdy moi rodzice spotkali się, żeby mnie

począć, mieli z pewnością ku temu wiele powodów. Spotkali się, poznali, pokochali się. Czemu tego

właśnie dnia znaleźli się oboje w tym konkretnym miejscu? Czy przypadkiem?

-^ Gdy udaję się na spotkanie z mężczyzną, mam zamiar zaprezentować mu się po to, by następnie

stawić mu czoło w walce, by mu się przeciwstawiać. Natomiast gdy idę spotkać się z kobietą, mam zamiar

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin