Adoracja- Wielka Sobota 2007.doc

(60 KB) Pobierz
1

1.      Wstęp

 

Wykonało się!

Już po wszystkim,

Już usnąłeś, Panie

Już Cię nie boli,

Już nie cierpisz.

Już Cię zabiłam,

Już Cię ukrzyżowałam

Ciebie jako mojego Boga

Zabiłam Cię w drugim człowieku

Zabiłam Cię w moim życiu

Zabijam Cię codziennie

Nie, Panie

Już dłużej nie mogę,

Chcę jutro z Tobą zmartwychwstać

Tak, chcę...

Ale podczas

Ciszy Wielkiej Soboty

Chcę wrócić pamięcią do wczorajszego dnia

Muszę...

Bo, Panie

Nie ma mojego zmartwychwstania bez Twojej śmierci.

 

2.      Poranek w ciemnicy

 

To już rano, Panie. Nie spałeś. Modliłeś się.

Wczoraj wszystko wydarzyło się tak szybko. Pierwsza Eucharystia, Judasz, zdrada, Getsemani, pocałunek.

Przez całą noc modliłeś się: „ Ojcze oddal ode mnie ten kielich, ale nie to, co Ja, lecz to, co Ty chcesz”

Za chwilę wszystko się skończy.

Nie, Panie to się dopiero zacznie.

Panie przepraszam za ten pocałunek w Getsemani, przepraszam za słowa: „Nie znam tego człowieka”. Przepraszam za zdradę.

Wybaczysz mi?

Nie ma już czasu. Panie, słyszysz? – Już idą.

Zabrali Go na sąd.

Słyszysz?- To skrzypią schody pod bosymi stopami Boga.

 

3.      U Piłata – Prawda

 

Zaprowadzono Cię, Panie przed oblicze Piłata. Kapłani chcieli Twojej śmierci, ale nie mogli wydać takiego wyroku. Co zrobiłeś im Panie, że tak Cię znienawidzili?

Nie zaprzeczyłeś Jezu, kiedy Piłat zapytał się, czy jesteś Królem żydowskim.

Pozwól Panie, mi grzesznikowi wstąpić do królestwa Twego, które nie jest z tego świata.

Przyszedłeś Panie, aby głosić o Prawdzie.

Piłat nie znalazł w Tobie winy i chciał Cię uwolnić. Ale co to jest prawda?

Prawda nie jest rzeczą łatwą, czasami prościej wybrać przyjemniejszą drogę kłamstwa, niż przyznać się do własnych win i słabości. Przyjąć, że nie zawsze mamy rację, że też jesteśmy ułomni i omylni.

Piłat wiedział o tym i uległ.

 

4.      U Heroda

 

(Łk 8- 11)

„ Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna, bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jakiś znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział. Arcykapłan zaś i uczeni w Piśmie stali i gwałtownie Go oskarżali. Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał Go ubrać w lśniący płaszcz i odesłał Go do Piłata.”

 

Ale to nie tylko Herod żądał znaku. Również ja przez jego usta. Nie wystarczyły świadectwa apostołów, mówiące o tym, co On zdziałał. Przecież działo się to dwa tysiące lat temu, skąd pewność, że to prawda? Ja chcę to zobaczyć na własne oczy...

Gdy dręczą cię takie myśli rozejrzyj się na około. Spójrz na dzieci, które wierzą każdemu twojemu słowu, chociaż niektóre z nich zdają się niewykonalne, niezrozumiałe.

Następnie przywołaj w pamięci twarze przyjaciół, rodziców oraz osób, które pomogły w trudnych chwilach tobie i innym.

Potem spójrz w oczy Jezusa- nic więcej. A ujrzysz w Ich blasku tych wszystkich, o których pomyślałeś i wielu, wielu innych.

A gdy już to zrobisz nie będziesz miał wątpliwości i uwierzysz w czyny Zbawiciela, choć nie widziałeś ich dwa tysiące lat temu...

 

5. Barabasz

 

„A na każde święto namiestnik miał zwyczaj uwalniać jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia imieniem Barabasz. Zapytał ich Piłat, którego z nich chcecie bym wam uwolnił. A oni krzyknęli: Barabasza!”

 

Co wtedy czułeś Panie? Gdy odrzuciły Cię Twoje dzieci. „Nie Tego chcemy, ale Barabasza’

„Jerozolimo, ty, która zabijasz proroków i kamieniujesz tych, którzy są do Ciebie posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta, ale nie chcieliście”

Odrzuciłam Cię Panie. I oto dusza pozostała pusta, bom Boga odrzuciła, a chciałam Barabasza. A Tyś mnie nie potępił:”Moje dziecko... widzisz, dla ciebie tylko zszedłbym na ziemię, by cierpieć i umrzeć...”

 

6. Sąd Piłata

 

Osądziłem. Skazałem niewinnego człowieka na śmierć. Dlaczego właściwie to zrobiłem? Przecież tak naprawdę tego nie chciałem. Ale bałem się przeciwstawić faryzeuszom i rozgorączkowanemu tłumowi krzyczącemu: „Ukrzyżuj!”. Przestraszyłem się, że mogę stracić posadę. Miałbym ryzykować dostatek i pozycję ukochanej rodziny dla obcego, który nic dla mnie nie znaczy?

Nie zawsze mogę żyć w zgodzie z własnym sumieniem, czasami zdarzają się sytuacje, w których coś staje mi na przeszkodzie, pojawia się problem: co jest dla mnie najważniejsze? Ja postąpiłem według swojej hierarchii wartości. Jeżeli Ten skazaniec jest Bogiem, tak jak mówi, stracę na tym wiele. Jednak takie są konsekwencje mojej decyzji i poniosę je.

A jak ty podejmujesz decyzje? Czy też kierujesz się dobrami materialnymi swoimi i najbliższych krzywdząc w ten sposób innych, obcych? Czy potrafisz ponieść konsekwencje swoich decyzji, płacić za swoje błędy?

 

7. Żołnierze

 

Biczowany, wyśmiewany, opluwany, wyszydzany. Tak Cię potraktowano Jezu a Ty to wszystko znosiłeś. Dla żołnierzy byłeś kolejnym bandytą, ofiarą, którą można skatować. Świetną okazją żeby się wyżyć. Byłeś dla nich Królem Żydowskim w purpurowym płaszczu, cierniowej koronie i z trzciną zamiast berła. I znosiłeś to Panie, bo wiedziałeś, że jest to konieczne, że tak trzeba.

A ile razy my zachowujemy się jak ci żołnierze brutalnie się z kogoś wyśmiewając i oczerniając bliźnich. Bo co, bo ktoś różni się poglądami, zachowaniem. Zadajemy ból i cierpienie raniąc niepotrzebnie drugiego człowieka, w którym przebywasz Ty, Panie i w ten sposób dalej Ciebie katujemy nawet po 2 tys. lat.

 

8. Krzyż

 

Gdy tylko dowiedziałem się o wyroku śmierci, który spadł na Jezusa z Nazaretu- ucieszyłem się. Miałem dość tego Człowieka. Był zbyt dobry, zbyt doskonały, żeby mógł żyć. Ucieszyłem się tym bardziej, że miała to być śmierć na krzyżu. Krzyż- wyraz największej hańby miał być słodkim miejscem kaźni dla Niego.

W całej tej sprawie dopatrzyłem się nadto korzyści dla siebie. Od dawna chciałem przypodobać się arcykapłanom, toteż będąc cieślą wystrugałem dla Niego krzyż.

Wszystko dokładnie przemyślałem. Narzędzie Jego męki było ciężkie, tym bardziej odczuwalne, że Jego ciało było wysmagane biczami. Powiedziałem również żołnierzom- gdy to widzieli arcykapłani- jak mają przywiązać Mu ramiona. Sposób ten sprawił, że Jezus nie miał szans na amortyzację upadku. Przy każdym najmniejszym potknięciu musiał upaść na kolana lub – jeszcze lepiej- wprost na twarz. Cały ten zabieg sprawił, że po każdym upadku Jego ciało było coraz bardziej poobijane, rozdarte i brudne od przydrożnego kurzu. Jego widok w tym stanie sprawił mi satysfakcję. On- Majestat wygląda gorzej niż pospolity złoczyńca.

 

9. Matka

 

Patrzę na mękę mojego Syna. Moje serce wygląda dokładnie tak samo jak wielka, krwawiąca rana Jego ciała. Odczuwa każde uderzenie Jezusa nahajką, każdą obelgę rzuconą w Jego stronę. Ale zdaję sobie sprawę, że tak musi być. I On i ja wiedzieliśmy o tym od dawna. Moim zadaniem jest teraz wytrwać przy Synu, nie zawieźć Go. Przygotowywano mnie do tego od samego początku. Ale czy do tego można się w ogóle przygotować? Czy można się przygotować na Śmierć?

Wątpię. Ale niezależnie od wszystkiego, dojdę z Jezusem do samego końca. Będę przy Nim, gdy wypowie ostatnie słowa, gdy Jego oczy zamkną się na zawsze. Bo taka jest rola matki, rola chrześcijanki- wspierać swoje dziecko, innego człowieka, zwłaszcza kiedy jest to bardzo, bardzo trudne.

A jaka jest twoja postawa? Czy będziesz potrafił poświęcić wszystko dla mojego Syna? Czy nie wyprzesz się Go, gdy stanie się dla ciebie niewygodny? Czy nie zawiedziesz Go, gdy będzie cię potrzebował?

10. Szymon

 

Dlaczego ja? Szedłem sobie spokojnie do domu, a tu nagle dwoje strażników wyszarpuje mnie z tłumu i wyrzuca na środek ulicy, obok skazańca, przestępcy i karze mi dźwigać Jego krzyż. Nie protestuję, bo z władzą nie wolno zadzierać. Ale narasta we mnie bunt: Czemu akurat ja? Nic złego nie zrobiłem, a teraz muszę odbierać przypadkowe razy nahajką za kogoś, kto na to najprawdopodobniej zasłużył, bo przecież za coś tu się znalazł. Zawsze ci, którzy uczciwie choć biednie żyją, są wykorzystywani przez bogatszych, wyżej postawionych drani i oszustów, którzy bezprawnie dorobili się fortun i zaszczytów. Zazwyczaj też to właśnie tacy biedacy pomagają tym, którzy upadli jeszcze niżej. Ja przyjmę to z pokorą. Choć cierpię przez Tego skazańca wyzwiska i ból, to przecież On potrzebuje pomocy. Wierzę, że kiedy ja znajdę się w potrzebie, to też ktoś, poda mi rękę. Może to będziesz ty? Czy stać cię na poświęcenie dla drugiego człowieka? Czy potrafisz mu pomóc nawet gdy cię to wiele kosztuje? Czy umiesz z pokorą przyjąć na siebie karę, przeznaczoną dla kogoś innego, gdy wymaga tego sytuacja?

 

11. Weronika

 

Panie, szedłeś wyczerpany. Wszyscy patrzyli na Ciebie i nic nie robili. Znalazła się jednak jedna osoba, która podążyła Ci z pomocą. Własną chustą otarła Twoją zmęczoną twarz, a  Ty ją za to wynagrodziłeś pozostawiając swoje oblicze na płótnie i w jej sercu.

 

Weronika postąpiła tak jak Ty podczas ostatniej wieczerzy, gdy przepasałeś się prześcieradłem, obmyłeś swoim uczniom nogi a potem otarłeś je tym właśnie kawałkiem materiału, którym byłeś przepasany.

 

A ja Panie nie potrafię dać z siebie nawet chusty. Przechodzę obojętnie, patrzę na drugą stronę, żeby tylko nie widzieć potrzebujących, a tak nie powinno być!

Panie, chciałbym być chustą Weroniki, abyś odbił na mnie swe oblicze.

Ukarz mi Panie swą twarz...

 

12. Niewiasty

 

Jezu, Ty upomniałeś i pocieszyłeś płaczące niewiasty, aby płakały raczej nad sobą, swoimi dziećmi i nad grzechami. A więc płaczące niewiasty na wasz ratunek czekają: zbrodniarze, alkoholicy i narkomani; na wasz protest czekają ludzie niewierzący, afiszujący swoją inność; na waszą miłość czekają nienarodzone dzieci, oraz dzieci porzucone przebywające w domach dziecka; a na wasze łzy czekamy- my!- ponieważ chcemy zmieniać się na lepsze, chcemy się nawracać, a przede wszystkim chcemy nie być obojętni na ludzką krzywdę.

 

13. Upadki

 

(Ps 35,15n)

„ A teraz kiedy się zachwiałem oni się radują: schodzą się, zbierają przeciwko mnie, by niespodziewanie zadać mi cios, napastują mnie, haniebnie szydzą i naigrywają się ze mnie i zgrzytają zębami”

 

Jezu upadasz. Czy to ze zmęczenia? Jesteś przecież osłabiony przesłuchaniem, biczowaniem, cierniem ukoronowaniem...Może to krzyż jest za ciężki? Nie to nie jedyny powód... Ktoś Cię popchnął. Panie, to ja. Popycham, szydzę. Jak Ty to znosisz? Ciągle to samo. Smucę Ciebie ciągle tymi samymi grzechami. To one sprawiają, że upadasz tak ciężko, mocno. Jesteś człowiekiem tak jak ja. Obolałe ciało tak samo odmawia posłuszeństwa. Obite członki nie mają siły wstać. Leżysz w piasku na bruku. Twoja twarz dotyka ziemi, usta do niej przylegają...Prędzej! Wstawaj!- Ponaglam Cię. Gdy nie wypełniasz rozkazu sypią się kopniaki. Jesteś przywalony pod ciężarem krzyża moich win. Mimo nie dającego się wymówić cierpienia po chwili upadku podnosisz się ostatkiem sił i idziesz na Golgotę. Podnosisz twarz- czuję, że patrzysz na mnie. Spoglądam na Ciebie z wyższością żołnierza patrzącego na skazańca. Nagle nasz wzrok spotyka się. Patrzysz mi prosto w oczy. Twoje oczy mimo zakrwawienia, mimo bólu wyrażają miłość....

Nie mogę tego znieść – spuszczam głowę....

 

14. Szaty   

 

Panie, doszedłeś., ale to nie był koniec upokorzeń. Zdjęli z Ciebie twoje szaty, bo dla nich to było jeszcze za dużo. Jednak: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy do ziemi nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.”

 

Tak i ja Panie muszę porzucić wszystko co moje. Żeby „mieć” nie przerastało „być”. Musi powoli umrzeć we mnie wszystko, co nie jest wierne Twojej woli.

 

Bo jak bardzo bronię się przed stratą jakiejkolwiek materialnej rzeczy, a przecież nie zabiorę jej ze sobą po śmierci....

Jedyne co mi pozostanie to moja dusza, według której Ty będziesz mnie sądził, a jaka ona będzie, to już zależy tylko ode mnie....

 

15. Przybicie   

 

Oto Panie słaniając się, padasz na drzewo krzyża. Kręci Ci się w głowie. Przed oczami masz wszystkich, których umiłowałeś. Poddajesz się oprawcom. I oto podchodzę ja. Biorę gwóźdź egoizmu i przebijam Twą dłoń, biorę gwóźdź kłamstwa i przebijam drugą. Młotkiem nienawiści wbijam gwóźdź samotności. Już. Idealnie. Wiem, bardzo bolało.

A Tyś  się za mnie modlił: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”

Ja przez usta arcykapłanów mówiłam: „Innych wybawiał siebie nie potrafi. Jest królem Izraela, niech zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego”

Jeszcze mi Panie było mało! Żądałam  znaku. Chciałam byś zszedł z krzyża. Nie zszedłeś. Dlaczego? Bo ukochałeś mnie do szaleństwa, do szaleństwa krzyża.

 

16. Dobry łotr

 

Po raz pierwszy zobaczyłem Go tuż przed nałożeniem krzyża- był cały we krwi.

Pomyślałem wtedy, że jest większym złoczyńcą niż ja- rzadko bowiem łączą biczowanie z wyrokiem śmierci na krzyżu.

Gdy przynieśli belkę dla Niego- utwierdziłem się w moim przekonaniu. Nie wyglądała na większą od mojej lecz sprawiała wrażenie cięższej i z pewnością taka była.

Postanowiłem Mu się przyglądać zdziwiło mnie bowiem, że prędzej Go nie widziałem.

Po jakimś czasie zauważyłem, że zachowuje się inaczej niż ja i trzeci skazaniec, inaczej niż inni, którzy byli prowadzeni tą drogą. On mimo bólu, upadków, szyderstw zachował w sobie spokój i godność. A z Jego ust nie padła żadna skarga. W pewnym momencie spojrzałem Mu prosto w twarz. To co w niej zobaczyłem było dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Z Jego twarz biło przebaczenie dla oprawców!- Od tej chwili zacząłem się zastanawiać- kim On może być?.

Do tej wiedzy doszedłem w najmniej oczekiwanym momencie- tuż przed chwilą- już zawieszony na krzyżu- Tak, On jest Bogiem!

Jeśli to pojąłem- czyż mógłbym nie stanąć w Jego obronie gdy tamten z niego wyszydzał?

Kiedy wypowiedziałem te słowa- poczułem jak balsam okrywa moją duszę.

Tym balsamem były słowa Pana: „Dziś ze mną będziesz w Raju!”

 

17. Śmierć

 

Jestem zmęczony... zmęczony bólem, szyderstwami, pogardą...nie jestem już prawie w stanie myśleć... nie wiem, czy te ciemności wokół:.. czy to wieczór, czy już tylko oczy odmawiają mi posłuszeństwa.... ile jeszcze to potrwa? Czemu Ojcze, pozwalasz mi wisieć tak długo... nie zawiodłem Cię, wykonałem wszystko, co mi przykazałeś... więc dlaczego?.. „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”

 

To chyba już... wykonało się... nareszcie...ból się kończy... wszystko się kończy...

...wszystko się zaczyna ... 

 

18. Grób

 

Panie, wszystko się skończyło. Leżysz tutaj sam. Gdzie się podziali Twoi uczniowie, gdzie jestem ja? Przecież obiecałem, że zostanę z Tobą do końca. Czy w ogóle możliwe było, że naprawdę uwierzę i pójdę za Tobą gdziekolwiek Ty? Jestem przecież na wysokim stanowisku...Józef był wysokim członkiem Rady, mimo to był twoim uczniem, choć działał w ukryciu. To właśnie on postarał się o pozwolenie Piłata na zdjęcie Ciebie z krzyża i położył w swoim na nowo wykutym grobie. Panie, chciałbym tak jak on uwierzyć i móc coś zrobić dla Ciebie z wdzięczności za to co uczyniłeś.

Jezu, chcę czuwać przez cały czas jak o to prosiłeś Piotra, Jakuba i Jana w ogrodzie Getsemani.

Chcę czuwać bo nie znam dnia ani godziny kiedy mnie wezwiesz do siebie.

 

19. Zakończenie

 

Panie, to ja w Getsemani powiedziałam: witaj Rabbi!

I złożyłam na Twym policzku bez skazy

Pocałunek zdrady Mistrza, przyjaciela, narodu, małżonka

To ja złożyłam fałszywe zeznania

To ja rozdarłam szatę współczucia

Krzycząc: Winien jest śmierci!

To ja po trzykroć rzekłam:

Nie znam! Nie znam Tego człowieka!

To ja byłam biczem

Rozrywającym Twe boskie ciało.

To ja byłam jałowo obojętnym Piłatem

Mającym władzę Cię uwolnić lub ukrzyżować.

To ja przez kłamliwe usta współczesnych przywódców

Pytałam: cóż to jest prawda?

To ja byłam Twoim Krzyżem naszych grzechów

Przygniatającym Cię do ziemi

To ja byłam przerażonym Szymonem

Przymuszonym Cyrenejczykiem

To ja byłam gwoździem egoizmu

Przeszywającym Twe ciało i duszę

To ja byłam wśród tłumu gapiów

Bezlitośnie patrzących na śmierć Boga

To ja przez usta tego świata pogrążonego w rozpaczy

Szydziłam: Jeśli jesteś Synem Bożym wybaw mnie i siebie!

To ja byłam włócznią zwątpienia

Raniącą Twe ognisko gorejącej Miłości

To ja byłam kością, którą grali

Wielcy tego świata o Twoją suknię

To ja byłam gąbką nasiąknięta winem egoizmu,

Którą podali Ci dla uśmierzenia bólu.

To ja byłam głazem milczenia

Zatoczonym przed Twój grób.

 

Ale to ja, Panie

Wybiegłam poza mury mojej duszy,

By razem z Piotrem gorzko zapłakać

To ja byłam chustą Weroniki,

Na której odbiło się twe zmęczone słodkie oblicze

To ja w oczach Jana

Zobaczyłam jak odkrywa on Eucharystię Golgoty .

To ja pod krzyżem wyznałam

Prawdziwie był Synem Bożym

To na mnie spłynęło przebaczenie

Krwi i wody z Twego boku

 

 

Boski Ogrodniku mojej duszy

Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa..

Ale powiedz tylko słowo

A jutro zmartwychwstanie moja dusza...   

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin