Cichy Michał - Polacy Żydzi w PW.pdf

(233 KB) Pobierz
Micha³ CICHY - "POLACY - ¯YDZI: CZARNE KARTY POWSTANIA" Gazeta Wybor-cza nr 24, wydanie waw z dnia 1994/01/29-1994/01/30, str
Michał CICHY
POLACY - ŻYDZI: CZARNE KARTY POWSTANIA
Michał Cichy recenzując wspomnienia Calela Perechodnika ("Gazeta o książkach" nr 11/93) napisał: "[Pe-
rechodnik] przetrwał nawet Powstanie Warszawskie, kiedy AK i NSZ wytłukły mnóstwo niedobitków z get-
ta". Zdaniem redakcji było to niedopuszczalne uogólnienie. Są liczne dokumenty świadczące o pomocy
udzielanej Żydom przez władze powstańcze. Nie istnieje żaden dokument świadczący o złym stosunku do
nich tych władz. Jednocześnie jednak miały miejsce przypadki mordów na Żydach przez ludzi w powstań-
czych mundurach - i o tym mówi zamieszczony niżej tekst Michała Cichego.
1 . Sformułowanie o AK, NSZ, Żydach i powstaniu war-
szawskim było złe, za co przepraszam. Przede wszystkim
pisząc, że AK i NSZ mordowały, nie miałem na myśli or-
ganizacji, ale niektórych należących do nich ludzi. Wy-
padki morderstw były. Były również - obok postaw pozy-
tywnych - przejawy antysemityzmu. Nie próbuję wyważać zapisanych w źródłach do-
świadczeń pozytywnych i negatywnych, poprzestaję na stwierdzeniu, że były i jedne, i
drugie. Bez szczegółowej wiedzy o doświadczeniach negatywnych nie bylibyśmy w
stanie zrozumieć poczucia fizycznego zagrożenia ze strony AK, obecnego w niektó-
rych żydowskich relacjach. Nie piszę, co chciałbym z naciskiem zaznaczyć, syntezy
stosunków polsko-żydowskich w powstaniu warszawskim. Zbieram źródła (niektóre z
nich wcześniej nie publikowane) dotyczące jedynie fragmentu tych stosunków. Przed-
stawiam i próbuję wyjaśnić epizody najczarniejsze.
Tekst opublikowany w: „Ga-
zeta Wyborcza” nr 24, wyda-
nie warszawskie z dnia 29/30
stycznia 1994, str. 13
2 . Znane mi są relacje, dokumenty i opracowania mówiące o zabiciu przez powstań-
ców około 60 Żydów, w tym 44 lub 45 w dwóch zbiorowych morderstwach, z których
jedno (30 ofiar NSZ-owców) jest bardzo słabo udokumentowane. Kilkudziesięciu zabi-
tych Żydów to statystyczny margines na tle około 200 tysięcy ofiar powstania, ale histo-
ria nie rządzi się jedynie prawami statystyki. Wielokrotnie opisano w Polsce pomoc
świadczoną Żydom przez Polaków, w tym przez podziemie. Nie jest to jednak prawda
cała. Pamięć polska i pamięć żydowska po półwieczu przechowują sprzeczne obrazy
wojny. Nie wierzę, żeby w takiej sytuacji realne było prawdziwe porozumienie. Obca
jest mi chęć jątrzenia, nie uważam się za siewcę nienawiści. Uważam, że za nienawiść
odpowiedzialni są w dużym stopniu siewcy zapomnienia.
3 . Historycy nie zajmowali się dotąd szczegółowo dziejami Żydów w powstaniu war-
szawskim. Są jedynie rozdziały w syntetycznych opracowaniach. Z historyków polskich
o czarnych kartach pisał tylko Andrzej Żbikowski z ŻIH w posłowiu do wspomnień Sa-
muela Willenberga (bibliografia na końcu tekstu). Choć w niektórych sprawach mamy
dokumenty powstańcze, większość źródeł to relacje i wspomnienia żydowskie. History-
ka nie powinno jednak dziwić, że wiadomości o prześladowaniach pochodzą na ogół
od prześladowanych. Nie mamy i może nigdy nie będziemy mieli najważniejszych in-
formacji. Szacunki liczby Żydów ukrywających się w Warszawie w chwili wybuchu po-
wstania wahają się od 7 do 30 tys. Nie wiem, skąd pochodzi powtarzana często infor-
macja, że w szeregach powstańczych walczyło tysiąc Żydów, z których poległo 500.
Trudno sprawdzić te dane. Również podaną przez historyka Holocaustu Martina Gil-
berta liczbę ponad stu zabójstw na Żydach popełnionych w czasie powstania przez
Polaków.
4 . Dla Polaków początek powstania był upragnionym wyzwoleniem, dla ukrywających
się Żydów - szokiem, podobnym do gwałtownego wypłynięcia z głębiny na powierzch-
1
11263786.001.png
nię. Wielu ukrywających się Żydów latami nie wychodziło z kryjówek. W tak ścisłej kon-
spiracji nie żyli nawet przywódcy podziemnego państwa. Właściwie nie wiemy, co dzia-
ło się z Żydami w chaosie pierwszych dni powstania. Przytoczonych poniżej relacji nie
traktuję jako źródeł wiedzy o zabójstwach, ale jako świadectwa atmosfery tamtych dni.
"Na początku powstania likwidowano Żydów - czytamy w złożonej w Yad Vashem rela-
cji Mieczysława Fuksa (YV 0-16/450). - Później już stosunek Polaków trochę się polep-
szył i widywało się znów Żydów na ulicach. Ludność pokazywała na nich palcami, nie
okazywano im współczucia, stosunek był raczej obojętny, widać było zdziwienie, że
zdołali przetrwać i wyśmiewano ich". 1 lub 2 sierpnia właścicielka mieszkania przy
Siennej 40, która ukrywała grupę Żydów, w tym Mariana Berlanda, autora znanego
pamiętnika, powiedziała (cytuję Berlanda): "Mówią na ulicy, że wybierają Żydów i któ-
rego złapią, zabijają". "Jak chceta, to idźta - dodał jej mąż. - Jak wyjdzieta, już więcej
do mieszkania nie wpuszczę (...). Nie chcę ludziom na śmiech się pokazać, że Żydów
u siebie chowałem". Helena Krukowiecka, polska arystokratka, która ukrywała Żydów
w mieszkaniu przy Mokotowskiej, 1 sierpnia musiała wraz z podopiecznymi zejść do
schronu. "Dozorca domu splunął w moją stronę i powiedział - tfu, myślałem, że to po-
rządna panna, a ta Żydów u siebie chowała - czytamy w jej relacji (YV 0-3/2518). - Za-
raz po tym odesłał mi słoik miodu, który mu dałam dla córeczki, ze słowami, że od ta-
kiej jak ja niczego nie przyjmie. (...) Na nasz teren trafiła jakaś grupa powstańców z
Woli. Szybko dowiedzieli się, jaka to nielojalna<< Polka ze mnie. Dwaj z nich wpadli do
naszego mieszkania i zaczęli je plądrować. (...) Prócz tego jeden jeszcze odgrażał się,
że jak tylko się ściemni, rozwali mnie za to, że chowałam Żydów. Od tej chwili wystrze-
gałam się ich".
5 . Z relacji Staszka [Stanisława] Aronsona, w czasie powstania żołnierza AK (list w
posiadaniu Teresy Prekerowej), dowiedziałem się, że już 1 sierpnia powstańcy uwolnili
z baraków na dawnym Umschlagplatzu przy Stawkach kilkudziesięciu żydowskich
więźniów. Rozpoczęły się kilkudniowe walki o Gęsiówkę - więzienie i założony na gru-
zach getta obóz koncentracyjny, w którym Niemcy przetrzymywali kilkuset Żydów,
głównie węgierskich, greckich i francuskich. 348 Żydów uwolnił 5 sierpnia batalion AK
"Zośka". Wielu ocalonych chciało wstąpić w szeregi powstańców. Kilku, którzy znali się
na technice, przyjęto do plutonu pancernego batalionu "Zośki", inni walczyli w równie
doborowych baonach AK "Parasol" i "Wigry". Bodaj najliczniejsza grupa wstąpiła do
AL. Jak wspominał jeden z uwolnionych, Bronisław Anlen (AŻIH, relacja 259), na Gę-
siówce zdarzył się jeden tragiczny incydent - powstańcy rozstrzelali trzech Żydów nie-
mieckich, których wzięto za przebranych w pasiaki esesmanów.
6 . W przeddzień szturmu na Gęsiówkę powstał jedyny znany mi dokument centralnych
władz powstańczych, w którym mowa jest wprost o Żydach. 4 sierpnia szef sztabu KG
AK gen. Tadeusz Pełczyński "Grzegorz" wysłał do dowódcy okręgu warszawskiego AK
płk. Antoniego Chruściela "Montera" notatkę tej treści: "Zawiadamiam Was, iż na tere-
nie Woli wypłynęło zagadnienie internowanych Żydów z Jugosławii, Grecji itd. Część
tych Żydów została uwolniona przez nasze oddziały z rąk niemieckich. Przewidźcie
przygotowanie tymczasowego obozu, gdzie kierowano by wszystkich uwolnionych Ży-
dów i inne niepożądane elementy. Oddziały winny dostać wskazówki, które wyklucza-
łyby ewentualne ekscesy w stosunku do Żydów" (AWIH III/40/12, k. 25). Notatka jest
dwuznaczna. Z jednej strony gen. Pełczyński troszczy się o to, żeby uwolnionym Ży-
dom nie stała się krzywda, z drugiej proponuje, żeby ich izolować. Nie jest też jasne,
kto mógłby zdaniem gen. Pełczyńskiego dopuścić się "ekscesów" - cywile czy oddziały
AK (jeśli nie dostaną specjalnych wskazówek). Złe wrażenie robi sformułowanie "Żydzi
i inne niepożądane elementy", ale z drugiej strony należy pamiętać, że mowa jest o
obywatelach państw obcych, okupowanych, a władze powstańcze stosowały wobec
obcokrajowców szczególne procedury.
2
7 . "Niepożądane elementy" powstańcy osadzali w obozach internowania. Trafiali tam
Niemcy, volksdeutsche oraz Ukraińcy i Białorusini jako przedstawiciele "mniejszości
narodowych współpracujących z Niemcami". Żydów w obozach nie zamykano. Izolo-
wano ludzi najbardziej, z punktu widzenia władz powstańczych, podejrzanych. Wszy-
scy cudzoziemcy mieli natomiast być rejestrowani w komisariatach powstańczej policji -
Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa. "Wyjaśniam, że przez cudzoziemców należy
rozumieć wszelkie osoby innej narodowości niż polska, choćby nawet miały obywatel-
stwo polskie z okresu przed 1 września 1939 r." - instruował 25 sierpnia 1944 r. szefów
komisariatów PKB kierownik referatu bezpieczeństwa delegatury dzielnicy Śródmieście
(AAN 202/XX-24 k. 149). Według tej instrukcji polskiego Żyda należało uznać za cu-
dzoziemca i umieścić w ewidencji. W archiwum WIH udało mi się znaleźć jeden spis
cudzoziemców, sporządzony w VIII komisariacie PKB (rejon Siennej, Złotej, Twardej).
Wśród 25 osób różnych narodowości na liście cudzoziemców jest małżeństwo Gawęc-
kich, oboje urodzeni w Wilnie, narodowość "polska, z pochodzenia żyd". Dyskryminacja
ta miała prawdopodobnie charakter formalny. Czytałem dokumenty świadczące, że
Żydzi otrzymywali od władz powstańczych przydziały żywności i kwater na równi z lud-
nością polską. Dochodziło zresztą na tym tle do konfliktów. "Ujawniły się pewne grupy
żydów (...). Z tymi grupami na terenie tutejszego Rejonu powstały trudności w zakwate-
rowaniu - informował 25 sierpnia delegat (przedstawiciel cywilnych władz) Śródmieścia
w piśmie do Delegatury Okręgowej (AAN 202/XX-24 k. 152). - Zgłaszają się bowiem o
przydziały mieszkań, które referat kwaterunkowy im przydziela, lecz wykonanie nakazu
rekwizycyjnego (przydzielającego mieszkanie) napotyka na silny opór komendantów
OPL [obrony przeciwlotniczej] domów i ludności (...). Liczyć się należy, że kwestia sto-
sunku ludności polskiej do żydów może przybrać szersze i drażliwe formy". Vladka
Meed, wówczas Fejga Peltel-Międzyrzecka, łączniczka Bundu, relacjonuje w swych
wspomnieniach przypadki wypędzania Żydów ze schronów nawet w czasie bombar-
dowań - tak zdaniem Meed zginął przy ulicy Śliskiej inżynier Golde. "Doszło do tego, że
ludność żydowska zorganizowała własne kuchnie na ulicy Mariańskiej obok baru
Rzym<<, aby w ten sposób uniknąć spotkań z elementami antysemickimi" - wspominał
po wojnie Stefan Sendłak, członek Rady Pomocy Żydom "Żegota", wówczas zastępca
delegata rejonu Śródmieście-Północ (maszynopis w posiadaniu Teresy Prekerowej). W
innej wersji swej relacji (również w posiadaniu T. Prekerowej) Sendłak po tym zdaniu
dodaje: "Kuchnia ta otrzymywała aprowizację z Delegatury". Podobnie jak inne kuchnie
dla ludności cywilnej. Cywilne władze powstania traktowały Żydów dobrze, ale nie były
w stanie uchronić ich przed niechęcią lub agresją niektórych cywilów. Vladka Meed
wspomina odwiedziny u 20 Żydów, którzy schowali się w piwnicy przy Siennej 28,
gdzie wcześniej urządzono cmentarz. Przed jej wizytą pocisk zniszczył kilka grobów.
"Żydzi z chusteczkami przy nosach i ustach zbierali z ziemi ludzkie szczątki. Smród
rozkładających się ciał był nie do zniesienia (...). Ale woleli zostać w tej dusznej norze i
zakopywać strzępy ludzkich ciał niż wyjść. Piwnica była dla nich makabrycznym schro-
nieniem przed polskimi grabieżcami".
8 . We wspomnieniach Willenberga czytamy, że większość Żydów walczących w szere-
gach AK lękała się przyznać do żydostwa i występowała pod przybranymi nazwiskami.
O podawaniu się Żydów walczących w AK za Polaków czytamy również w innych źró-
dłach, m.in. we wspomnieniach kpt. Wacława Zagórskiego i Simchy Rotema, relacjach
Aliny Grelewskiej (YV 0-3/1617) i Mieczysława Fuksa (YV 0-16/450). Dużo musiało
zależeć od konkretnych okoliczności, na przykład mniej lub bardziej żydowskiego wy-
glądu czy akcentu. Różnie musiało być w różnych dzielnicach i oddziałach. Znane są
bowiem relacje, w których Żydzi (w tym członkowie AK) stwierdzają, że nie doświad-
czyli antysemityzmu w czasie powstania. Efraim Krasucki ps. "Kazimierz", wspominał w
roku 1946 (AŻIH, rel. 1539): "W kompanii naszej na Starym Mieście było kilkanaście
3
osób (Żydów) o wybitnie semickiej powierzchowności, lecz nikt na to nie zwracał uwa-
gi. Nie było wypadku, by taki był wyróżniony lub źle przez kogoś traktowany. Jeśli cho-
dzi o osobę moją i przyjaciela mego A. Rotrubina, pomimo że dowódca nasz kpt. Kali-
nowski znał nasze pochodzenie, wyróżniał nas jednak in plus. (...) Gdy dnia 7 sierpnia
1944 r. (...) miano przydzielić dwóch pewnych ludzi dla eskorty delegatom Rządu Lon-
dyńskiego udającym się ze Starego Miasta do śródmieścia z jakąś ważną misją, kpt.
Kalinowski wybrał mnie i Rotrubina jako najbardziej pewnych i godnych zaufania ludzi".
Trudno zatem o generalną ocenę stosunku polskich żołnierzy AK do żydowskich towa-
rzyszy broni. Oprócz relacji, z natury subiektywnych, brakuje źródeł. Zachowany w
Wojskowym Instytucie Historycznym dokument, prawdopodobnie sporządzony przez
kontrwywiad AK, stwierdza jednak: "Ogólne jest narzekanie wojska, że żołnierze żydzi
przeważnie zatrudnieni są w kuchni przy BIP-ie [Biurze Informacji i Propagandy] lub
innych dekowanych funkcjach" (AWIH III/43/72 t. III k. 128).
9 . Samuel Willenberg, w sierpniu 1943 jeden z uczestników powstania w Treblince,
wstępując rok później w Śródmieściu do oddziału kapitana Dębskiego ("Lodeckiego") w
batalionie AK "Ruczaj" postanowił nie ukrywać, że jest Żydem i ujawnił prawdziwe na-
zwisko. Początkowo wszystko układało się dobrze, ale któregoś dnia przyjaciółka łącz-
niczka ostrzegła go: "Igo, jest tu kilku typów z NSZ, którzy chcą cię rozstrzelać, bo je-
steś Żydem. Do mnie też przychodzili z pogróżkami, że zadaję się z Żydem". Trudno
mi było w to uwierzyć. Jednak tego samego dnia, kiedy na barykadzie na Marszałkow-
skiej strzelałem w stronę placu Zbawiciela, padł strzał. Kula świsnęła nad moim uchem.
Gdy odwróciłem się przerażony, zobaczyłem znikającą w otworze lufę karabinu. Nie
mogłem uwierzyć, że moi koledzy, którzy wraz ze mną przelewają krew, po tym
wszystkim cośmy razem przeżyli, po wszystkich walkach, któreśmy razem stoczyli,
chcą mnie zabić za to, że jestem Żydem". Willenberg przeniósł się do ugrupowania
socjalistów - Polskiej Armii Ludowej (PAL). Z tych samych motywów, a niekoniecznie z
powodu politycznych sympatii, wielu Żydów wstępowało do komunistycznej AL.
10 . 3 sierpnia komendant Żydowskiej Organizacji Bojowej Icchak Cukierman "Antek",
syjonista, zaapelował do Żydów warszawskich o zgłaszanie się do szeregów powstań-
czych, nie wymieniając nazwy żadnej organizacji. "Antek" chciał podporządkować od-
dział ŻOB Armii Krajowej, ale w końcu 22-osobowa jednostka, składająca się z uczest-
ników powstania w getcie, weszła w skład AL na Starówce. "Byłem w AL-u dlatego, że
AK chciało mnie zastrzelić, bo powiedzieli, że mam fałszywą kenkartę i jestem Żydem -
szpiegiem (...) - wspominał członek oddziału ŻOB Marek Edelman. - Mnie udało się
wyrzucić karteczkę przez piwnicę i Kamiński mnie stamtąd wyciągnął. (...) A potem
mnie jeszcze parę razy AK stawiało pod murem, bo Żydzi to jest błąd, a żandarmeria
na Starym Mieście to była ONR-owska, czysta Falanga" (Grupińska, s. 24). Paradok-
sem jest, że do przejścia grupy ŻOB-owców w szeregi AL przyczynił się jeden z najwy-
bitniejszych działaczy AK Aleksander Kamiński, redaktor naczelny najważniejszego
pisma akowskiego - "Biuletynu Informacyjnego", autor słynnych "Kamieni na szaniec".
To on opowiedział ŻOB-owcom o zastrzeleniu 1 sierpnia przez patrol AK Jurka Gras-
berga (lub Gazberga), niegdyś korespondenta "Biuletynu" w getcie i bliskiego współ-
pracownika Kamińskiego. "Jurka zastrzelono na podwórku na ulicy Pańskiej 7 - pisze
we wspomnieniach żołnierz ŻOB Simcha Rotem (wówczas Szymon Ratajzer "Kazik"). -
Oddział AK zobaczywszy go z bronią w ręku uznał, że ma przed sobą Żyda i zdrajcę
zarazem, i postanowił wykonać wyrok na miejscu. W tej sytuacji pan Kamiński poradził,
byśmy znaleźli sobie oddział, w którym będziemy bezpieczni. Byliśmy zupełnie zdezo-
rientowani, zwłaszcza że tego samego dnia żandarmeria AK aresztowała innego na-
szego współpracownika. Cudem udało mi się być przy tym, interweniować i uratować
mu, jak sądzę, życie".
4
11 . Motyw "Żyda - niemieckiego szpiega" występuje w licznych relacjach (oprócz cyto-
wanych wyżej również Pnina Grynszpan-Frymer w książce Grupińskiej, Vladka Meed,
Marian Berland, Samuel Willenberg), a także w dokumentach, które przytoczę później,
opisując morderstwo przy ulicy Prostej. Można zatem założyć, że oskarżenia Żydów o
współpracę z Niemcami były w czasie powstania nierzadkie. "Skoro przeżyli, musieli
współpracować" - według Bronisława Anlena (AŻIH 259) opinia taka była powszechna.
Oskarżenia o sympatie prosowieckie spotyka się w źródłach rzadziej. Zarzut kolabora-
cji z Niemcami mógł skończyć się w powstaniu egzekucją bez sądu. A stawiano go
często z tak absurdalnego powodu jak posiadanie fałszywych dokumentów, tzw. aryj-
skich papierów. "Kilka osób, chrześcijan, w tym jedna kobieta, przyprowadziło do biura
delegatury [Śródmieścia] na ulicy Złotej 7 osób, w tym 3 kobiety, pod zarzutem szpie-
gostwa. (...) Zarzut szpiegostwa wynikał stąd, że zatrzymani legitymowali się aryjskimi
dowodami osobistymi, a byli znani jako Żydzi" - wspominał Stefan Sendłak. Mieli
szczęście, że trafili na działacza "Żegoty". Uwięziony przez żandarmerię Edelman też
miał szczęście, bo ktoś znalazł jego karteczkę i pomoc zdążyła na czas. Nie stało się
tak w przypadku pewnego Żyda - członka PAL, aresztowanego przez AK na Czernia-
kowie, którego z kwatery przy ul. Okrąg usiłował wydostać Willenberg. Przy areszto-
wanym znaleziono listę żydowskich nazwisk, którą obecny w sztabie pułkownik AK
nazwał (cytuję Willenberga) "spisem wszystkich żydowskich konfidentów Warszawy", a
która była w istocie listą podopiecznych żydowskich organizacji opiekuńczych. Adiu-
tantka pułkownika, która wyszła za Willenbergiem z gabinetu, przyznała się szeptem,
że jest Żydówką i powiedziała, że aresztowany został rozstrzelany. Vladka Meed opisu-
je, jak 5 sierpnia patrol AK zatrzymał trzech Żydów, którzy schronili się przed ostrzałem
w budynku na rogu Chmielnej i Żelaznej. "Wzięto ich pod straż pod zarzutem, że są
niemieckimi szpiegami. Kiedy ich rewidowano w pustym domu, weszło kilku umundu-
rowanych i uzbrojonych ludzi, którzy zaczęli ich bić, oznajmiając cynicznie, że w wolnej
Polsce nie będzie miejsca dla Żydów. Dwóch z nich - Lutek Friedman i Adek - zdołało
wyskoczyć oknem pod gradem kul. Lutek złamał stopę, ale obaj przeżyli. Trzeci - Jeszi-
je Solomon - zginął na miejscu".
12 . Chaim Goldstein we wspomnieniach, które cytuję za Reubenem Ainszteinem, opi-
suje trzy zabójstwa, których był świadkiem. Na grupę dawnych więźniów Gęsiówki,
budujących barykadę przy Miodowej, napadli nie zidentyfikowani powstańcy. Krzycząc:
"Wystrzelać ich! Nie chcemy tu Żydów!" - zastrzelili dwóch ubranych jeszcze w obozo-
we pasiaki. Później, kiedy ich grupa kopała rowy w innym miejscu, Goldstein usłyszał
serię i zobaczył zwijającego się w agonii Żyda, a nad nim akowca z pistoletem maszy-
nowym. "Do diabła z nim, to Żyd!" - miał powiedzieć morderca i odszedł nie niepokojo-
ny. "Cóż mogę zrobić? On nie jest z mojego oddziału" - usprawiedliwiał się dowódca
grupy robotników, porucznik AK.
13 . Wspominałem już, że w źródłach i opracowaniach jest mowa o dwóch morder-
stwach zbiorowych. O jednym z nich mowa jest wyłącznie w nie popartym źródłowo
fragmencie z monografii [książki] "Walka i zagłada warszawskiego getta" Bernarda
[Marek], wydanej w Warszawie w roku 1959. Fragment ten brzmi: "Oddział NSZ ze
Starego Miasta zamordował podczas powstania na Długiej 25 grupę 30 Żydów, którzy
przechowywali się tam przez cały czas wojny i teraz wyszli po raz pierwszy na wol-
ność". Sądzę, że gdyby Mark rzecz wymyślił, nie podawałby numeru domu, bo jest to w
końcu rzecz, którą łatwo zakwestionować, ale informacji tej (choć może być prawdzi-
wa) historyk nie może uznać za wiarygodną bez dotarcia do źródeł. Drugie zbiorowe
morderstwo, popełnione 11 września 1944 r. na 14 lub 15 Żydach ukrywających się
przy ulicy Prostej, znano dotychczas z trzech relacji. Wszystkie pochodziły z drugiej
ręki. Zbadałem archiwa KC PZPR (obecnie w Archiwum Akt Nowych) i WIH, gdzie po
wojnie zgromadzono większość zachowanych w Polsce archiwaliów akowskich. Odna-
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin