NIEWIDOMI WŚRÓD WIDZĄCYCH DR TADEUSZ MAJEWSKI NIEWIDOMI WŚRÓD WIDZĄCYCH PAŃSTWOWY ZAKŁAD WYDAWNICTW LEKARSKICH WARSZAWA 1973 Redaktor odpowiedzialny mgr Elżbieta Sprusińska Redaktor techniczny Danuta Jastrzębska Korektor Stanisława Misztak Projekt okładki Zofia Lotholc ЛЬ0(Ь'Ь /OWY ZAKŁAD WYDAWNICTW LEKARSKICH — WARSZAWA 1973 / I. Nakład 5000+250 egz. Objętość ark. wyd. S,9 = ai*. druk. 12. P ,/ij-uk. sat. ki. IV. 70 s 84X108/32. Oddano do skłania 6- І- 73 r- P°d-y/f, pisano do druku i druk ukończono w listopadzie 1973 r- p/ Zam. nr 497-K-73. M-18 /fŃSKA DRUKARNIA WYDAWNICZA, CIESZYN, UL. POKOJU 1 / CENA z! 15.— PRZEDMOWA ______________________i___________________________ Wiele nietaktów, a nawet przykrości, jakie często popełniają osoby widzące wobec niewidomych, wynika stąd, że w ich umysłach panują jeszcze dzisiaj, w XX wieku, błędne poglądy dotyczące możliwości życiowych i zawodowych ludzi pozbawionych zdolności widzenia. Brak elementarnych wiadomości o sprawach niewidomych w szerokim społeczeństwie, a co za tym idzie — brak zrozumienia dla człowieka dotkniętego inwalidztwem wzroku przez przeciętnego obywatela, jest przyczyną, że wielu niewidomych unika, a nawet odczuwa lęk przed kontaktami z widzącymi. Oddawana do rąk Czytelnika książka wyrosła z długoletnich doświadczeń psychologa zajmującego się rehabilitacją niewidomych. Jest ona napisana z myślą przede wszystkim o osobach widzących, które spotykają się z niewidomymi w różnych sytuacjach życiowych. Stawia sobie ona za cel przedstawienie podstawowych wiadomości o niewidomych i ich rehabilitacji, a także podstawowych zasad współżycia i współpracy z nimi. Rozpowszechnienie tej pracy w .społeczeństwie — mamy nadzieję — przyczyni się z pewnością do wyeliminowania błędnych poglądów, a także skorygowania niewłaściwych postaw, typowych dla niektórych środowisk ludzi widzących. Część pierwsza pracy poświęcona jest zagadnieniom ogólnym i ma za zadanie wprowadzenie Czytelnika w problematykę tyflologiczną*. Ponadto w części tej przedstawiona jest historycznie droga, jaką przeszli niewidomi, zanim doszli do dzisiejszych osiągnięć. * Tyflologia jest nauką o niewidomych. 5 Część druga ma w pewnym sensie charakter poradnika dla tych wszystkich, którzy stale, codziennie kontaktują się z niewidomymi w zakładzie leczniczym (lekarze), domu rodzinnym czy w pracy, jak również dla tych, którzy przypadkowo spotykają się z nimi na ulicy, w sklepie, w teatrze czy w urzędzie. Przedstawione są więc w niej podstawowe zasady postępowania i zachowania się wobec niewidomych w różnych sytuacjach życiowych. Na końcu pracy znajduje się wykaz adresów ważniejszych placówek związanych z niewidomymi. AUTOR ґ~) CZĘŚĆ PIERWSZA KIM SĄ NIEWIDOMI? W naszym kraju żyje ponad 25 000 niewidomych.* Spotkać ich możemy na ulicy, w tramwaju, w pociągu; często są naszymi klientami, pacjentami, współpracownikami w zakładzie pracy, sąsiadami, a może po prostu są członkami naszych rodzin. Z uwagi na to, że stanowią oni niewielki procent naszego społeczeństwa — przeciętny człowiek nie ma z nimi kontaktu na co dzień, z wyjątkiem oczywiście tych, których łączy wspólne mieszkanie, dom czy zakład pracy.! Z tego też powodu problemy związane z grupą społeczną, jaką stanowią niewidomi, są w społeczeństwie mało znane albo w niewłaściwy sposób pojmowane. Mało kto zna faktyczne możliwości niewidomych oraz rozumie ich potrzeby i kłopoty życiowe. Codziennie na swojej drodze spotykamy wielu ludzi, którzy przechodzą koło nas bez specjalnego echa. Jednak spotkanie niewidomego zwraca naszą uwagę i wywołuje w nas określone refleksje. Związane są one z samą osobą niewidomego, jak również z naszym zachowaniem się wobec ludzi pozbawionych wzroku. Ta ostatnia sprawa na ogół występuje z większą wyrazistością przy bliższym kontakcie z niewidomym. Dla ludzi widzących niewidomy jest zazwyczaj kimś tajemniczym, nieznanym, kojarzącym się z wielkim nieszczęściem, z bezradnością i uzależnieniem, a przy bliższym kontakcie — * Na dzień 31. XII. 1971 r. Polski Związek Niewidomych posiadał w swoich rejestrach 24 520 niewidomych. Należy przypuszczać, że dane te są niepełne i faktyczna liczba niewidomych w Polsce jest znacznie większa. 7 wywołującym określone uczucia. Ociemniały M. Kaziów w oparciu o własne doświadczenia tak pisze: „Zetknięcie się z niewidomym wywołuje z reguły u ludzi wstrząs psychiczny, który rodzi chęć złagodzenia losu człowieka dotkniętego kalectwem. Często wyraża się ona w pragnieniu stworzenia iluzji lepszego świata, niż jest on w rzeczywistości" (33). W umysłach tych ludzi panują na ogół wyobrażenia niewidomych znacznie odbiegające od rzeczywistego stanu. Z wielu tego r°dzaju niewłaściwych wyobrażeń przytoczyć można postać niewidomego grajka włóczącego się po ulicach miast i drogach wsi5 żebraka siedzącego pod kościołem, proszącego o jałmużnę, ulicznego sprzedawcę drobnych przedmiotów kupowanych z-litości przez przechodniów. Towarzyszą tym wyobrażeniom najczęściej przekonania o całkowitej niezdolności niewidomych do nauki i pracy zawodowej, do samodzielnego i niezależnego życia. Przekonania, widzących odnoszące się do ludzi ociemniałych czyli tych, którzy wzrok utracili w ciągu swego życia, są także bardzo często błędne. Wydaje się im, że ociemniali to ludzie, którzy żyją wyłącznie swoim kalectwem i swoją wielką tragedią; że na skutek inwalidztwa przegrali swoje życie i nie potrafią już nigdy wrócić do niego jako wartościowi i użyteczni członkowie społeczeństwa. Takie poglądy na niewidomych od urodzenia i ociemniałych kształtowały się na przestrzeni wieków, pozostawiając jeszcze dzisiaj swoje piętno i ślady w umysłach ludzi XX wieku. Po-mittio walki — może niedostatecznej — nie udało się do dnia dzisiejszego wykorzenić błędnych przekonań i zmienić niewłaściwych postaw wobec niewidomych i można się z nimi spotkać wśród niektórych grup naszego społeczeństwa, zwłaszcza w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych. Przekonania te mają swoje historyczne uwarunkowanie. Sa one bowiem odr biciem ówczesnych systemów społeczno-ekonomicznych^J ^ a zwłaszcza poglądów na ludzi ułomnych, kalekich, przewlekle chorych, które wpływały na kształtowanie się postaw ludzi zdrowych wobec członków społeczeństwa o obniżonej zdolnoś- 8 ci do samodzielnego życia i pracy. W starożytności, kiedy panował kult siły i mocy — inwalidzi, a wśród nich także niewidomi, stanowili niepotrzebny balast społeczny. Wartość przedstawiał tylko ten, kto był zdolny do walki o byt; wszystkich innych uśmiercano, czego przykładem jest choćby staro Żytna Sparta. Średniowiecze zmieniło znacznie poglądy w tym zakresie i ciężko poszkodowani inwalidzi, ludzie przewlekle: chorzy i zniedołężniali starcy stali się przedmiotem działalności charytatywnej różnych instytucji, głównie o charakterze religijnym. Ten okres „litościowej filantropii" zmienił wprawdzie sytuację życiową tych ludzi, lecz, oczywiście, nie było to rozwiązanie zadawalające. Czasy nowożytne, a zwłaszcza koniec XVIII wieku przynosi zdecydowany postęp w przywracaniu inwalidom pełnej godności ludzkiej i należytej pozycji społecznej, a dzisiaj możemy już mówić o pełnej i zorganizowanej rehabilitacji wszystkich osób upośledzonych na zdrowiu. Jednak i dzisiaj, pomimo że w naszym kraju nastąpiła zmiana ustroju społeczno-ekonomicznego i zostały stworzone warunki do pełnej rehabilitacji wszystkich inwalidów, w tym również niewidomych — pozostałości okresów ahumanitaryzmu i filantropii pod różnymi postaciami trwają w świadomości naszego społeczeństwa. Błędne poglądy zrodzone w świadomości ludzi dawnych czasów wynikały stąd, że ówczesny człowiek nie potrafił odpowiedzieć sobie na wiele pytań, jakie nasuwali niewidomi, sam fakt ich istnienia. Podobnie jak inne zjawiska, „tajemnice" związane z niewidomymi starano się tłumaczyć odwołując się do sił nadprzyrodzonych. Dotyczą one zarówno pochodzenia ślepoty, jak i samej osoby człowieka niewidomego. Ponieważ dawniej nie potrafiono wyjaśnić sobie, dlaczego dziecko rodzi się niewidome, lub ustalić przyczyny utraty wzroku — tłumaczono to przekleństwem czy karą bożą za grzechy, przeznaczeniem itp. Przykładem, że tego rodzaju poglądy przetrwały jeszcze do dzisiaj w tak wysoce rozwiniętym państwie jak Stany Zjednoczone А. Р., jest fragment autobiografii ociemniałej amerykanki T. Keitlen: „Znacznie trudniej 9 przychodziło mi zachować spokój wobec ludzi, którzy podświadomie kojarzyli ślepotę z działalnością jakichś sił nieczystych" (34). Dzisiejsza medycyna zna dokładnie etiologię ślepoty w większości przypadków i w zasadzie potrafi dokładnie ustalić jej przyczyny, choć nie zawsze jest w stanie skutecznie jej zapobiegać. W ten sposób wszystkie ówczesne tajemnice związane z pochodzeniem ślepoty dla współczesnego człowieka są wy-tłumaczalne i nie ma on powodu do wyjaśniania tego zjawiska w sposób nienaturalny. Z przekonaniem, że ślepota jest przekleństwem lub karą bożą, łączono dawniej poglądy dotyczące rzekomych cech psychicznych niewidomych. Przypisywano im np. naturalną skłonność do zła i niemoralności, a także takie negatywne cechy, jak mściwość, popędliwość, okrutność czy bezlitościwość (33). Przypisywanie takich cech pociągało za sobą określone konsekwencje w formie unikania i izolacji społecznej niewidomych. Jak te dawne poglądy rzutują jeszcze dzisiaj na postępowanie ludzi, mówi inny fragment cytowanej już książki T. Keitlen: „Wiemy przecież, że w dawnych czasach ślepota uchodziła za przekleństwo bogów lub była karą, wymierzoną za najpotworniejsze zbrodnie. Ofiary tego kalectwa z lękiem omijano, jakby pragnąc uniknąć zarażenia się ich zbrodnią lub karą... Dzisiaj już w te rzeczy nie wierzymy. Gdzieś w podświadomości mity te żyją jednak dalej i ludzie widzący zachowują wobec niewidomych pewien dystans" (34). Również do dnia dzisiejszego krążą w niektórych środowiskach społecznych ...
bzhfoto