Ahern Jerry - Krucjata 14 - Terror.doc

(497 KB) Pobierz
JERRY AHERN

JERRY AHERN

 

KRUCJATA 14

TERROR

Przełożyła: Magdalena Kozłowska


Przyjaciołom - Miltowi Sparksowi i Dave’owi. Wszystkiego, co najlepsze...


ROZDZIAŁ I

 

 

Paul Rubenstein zaczął prowadzić dzienniki jeszcze w samolocie, zanim wylądował w Nowym Meksyku w Noc Wojny.

Prowadził swój diariusz skrupulatnie cały czas, aż do Wielkiej Pożogi - nazwa ta najtrafniej określiła dzień, w którym ogień zasłonił chmury i wypalił całe życie na planecie.

Czytał. Annie spała z głową na jego piersi.

Poślubiłem Annie Rourke. Nie było przy tym rabina. Człowiek, który pobłogosławił nasz związek, był luteraninem. John powiedział mi kiedyś, że naprawdę ważne jest uczucie, że słowa - nawet wypowiedziane pod przysięgą - nie znaczą zbyt wiele. Tym razem miał zupełną rację. Minął już tydzień małżeństwa i nie sprzykrzyło mi się ani trochę. Michael i Madison też się pobrali.

Przebiegł wzrokiem po tym, co napisał. Jego oczy zatrzymały się na fragmencie:

Sarah jest w ciąży. München, który dołączył do ekipy w niemieckiej bazie niedaleko Hekli, zarządził testy. John wyjechał wcześniej razem z Natalią. Wydawała się samotna i zrozpaczona, choć starała się być dzielna. Był tam również Rolvaag. Czy kiedykolwiek odwdzięczę mu się za uratowanie Annie? John prowadzi grupę zwiadowczą do miejsca, które przed Nocą Wojny nazywało się Związkiem Radzieckim. Przeszukają góry Ural w nadziei znalezienia wejścia do sowieckiego Podziemnego Miasta - ośrodka władzy wspierającego Władymira Karamazowa, męża Natalii. Świadomość, że Karamazow przeżył, dręczyła ją bardziej niż beznadziejna miłość do Johna. Ale co się z nią stanie, gdy Karamazow umrze? Pytałem o to sam siebie wiele razy. Ona jest tak dobra...

Powinienem być na Uralu, razem z Johnem i Natalią. Michael rozmawiał o tym ze mną. Obaj chcieliśmy podążyć za nimi, a jednak John kazał pomagać przy budowie bazy i pełnić rolę łączników między Niemcami i Islandczykami. Nie wiem, co robić? Elaine Halwerson Jon Akiro Kurinami powrócili do bazy „Projektu Eden”. Komendant Dodd zawarł przymierze z rządem Nowych Niemiec, ale obawiam się, że komendantowi nie można ufać. Wygląda na człowieka słabego i opętanego żądzą władzy. Dodd bardzo rzetelnie wypełnia obowiązki dowódcy, a jednak...

Elaine zwierzyła się Annie, że Akiro prosił ją o rękę. Zgodziła się. Annie wymogła na mnie obietnicę, że zabiorę ją na ślub. Obiecałem, i „jakoś” słowa dotrzymam. Ale będzie to oznaczało spotkanie z Doddem i kilkoma innymi z bazy „Edenu”. Na tę myśl robi mi się niedobrze, bo pamiętam, co próbowali zrobić Natalii.

Annie opowiedziała mi o wszystkim, co wydarzyło się tamtej nocy. Zabiła Blackbourna. Jestem szczęśliwy, że nigdy wcześniej nie dowiedziałem się o tym...

Rubenstein zamknął dziennik i spojrzał na Annie. Paul był jedynym mężczyzną Annie, a ona - jego jedyną kobietą; głęboko tkwiło w nim przekonanie, że nie mogłoby stać się lepiej. Religie zawsze obiecywały raj po śmierci, ale oni mieli raj za życia. Dotknął policzka żony. Uśmiechała się przez sen. Odgarnął jej włosy z czoła. Zgasił lampę. Annie wyszeptała:

- Chodź spać. - Wśliznęła mu się pod ramię. Przytulił ją mocno.

Tu nigdy nie było zimno. Kochali się i żadne z nich nie miało ochoty na sen. Michael nałożył dżinsy i skórzane mokasyny, podarowane przez doktora Landsa, który wydawał się najbardziej zaufanym człowiekiem pani prezydent Jokli. Madison podejrzewała, że Haakon Lands i Sigrid Jokli są kochankami. „Takie sprawy interesują bardziej kobiety niż mężczyzn” - pomyślał. Zauważył jednak, że też się nad tym zastanawiał. Ubrał się, Madison również. Wciąż nie było po niej widać, że jest w ciąży.

 

Michael znowu zmienił broń. Smith & Wesson 692S nieraz sprawdził się na polu walki, ale brakowało mu siły ognia, gdy trzeba było strzelać z małej odległości. Michael wiedział o tym. Jego ojciec w pojedynkę zaatakował i pokonał znaczne siły Sowietów, którzy trzymali jako zakładniczki Madison, Annie, jej matkę oraz panią Jokli. Według teorii balistycznej to, co potrafią czterdziestki piątki, można zrobić, używając dwóch pistoletów dziewięciomilimetrowych. Próbował Walthera P-38 Natalii i stwierdził, że jest niezły. Podobnie Beretta 92 SB-F, wojskowy pistolet, który Annie nosiła jako uzupełnienie Detonika Scoremastera. Leżał w dłoni nie gorzej niż Walther i miał prawie dwa razy większą siłę ognia. Pistolety Beretta były na wyposażeniu załogi „Projektu Eden”. Michael poprosił doktora Münchena, aby je wziął. Dwa pistolety, dwanaście magazynków zapasowych po piętnaście naboi każdy, cztery magazynki po dwanaście i kilka pojemników dziewięciomilimetrowej amunicji. Niedawno wyprodukowane naboje były podobne do wytwarzanych przez Federalną Fabrykę Amunicji. To prezent od pułkownika Wolfganga Manna - Natalia potrzebowała ich do Walthera, którego czasem używała. Michael wyprosił u Münchena trochę śrubowych stopiętnastek na własny użytek. Codziennie ćwiczył strzelanie i doszedł do takiej samej wprawy, z jaką posługiwał się przedtem czterdziestkami czwórkami magnum.

Skóra była wykorzystywana do wyrobu butów, pochew na broń i lekkich mokasynów, które miał na nogach. Miejscowi kaletnicy byli doskonałymi rzemieślnikami. Z pomocą ojca Michael zaprojektował specjalne pasy naramienne z podwójnymi kaburami. Same pasy biegły inaczej, ale odpowiadało mu to. Uprosił kaletnika, by ten skopiował pojemne ładownice Milt Sparks, w których ojciec nosił magazynki do Detonika. Gdy ubierali się i Michael zaczął machinalnie nakładać pasy z kaburami, Madison zapytała:

- Musisz?

Uśmiechnął się, objął ją i zostawił pistolety. Wziął tylko czterocalowy 629, który wepchnął pod koszulę.

Pomysł małżeństwa z początku trochę go przestraszył, ale gdy patrzył na Madison, strach od razu znikał. Młodsza pani Rourke była subtelna i kochająca - dokładnie taka, jaką sobie wymarzył. Będą mieć wspaniałe dziecko. Jeśli będzie to dziewczynka, Michael miał nadzieję, że odziedziczy urodę po matce.

Michael i jego żona szli, trzymając się za ręce.

Dobiegł go jej miły głos:

- Jestem szczęśliwa, Michael. Ci ludzie są tacy...

- Wiem. Kiedy dołączę do ojca, zostaniesz tu z Annie i mamą. Tutaj, w pobliżu niemieckiej bazy, będziecie bezpieczne.

- Nie chcę, żebyś jechał. - Oplotła go ramionami. Głowę oparła na jego ramieniu. - Taka jestem szczęśliwa ze względu na twoją matkę, Michael. Pomyśl - dziecko. Nasze. - Dotknęła ustami jego policzka.

- Kocham cię - wyszeptał.

Coś poruszyło się w brzoskwiniowym gaju na lewo od ścieżki. Oczy Michaela zwróciły się w tamtym kierunku. Wyrwał ramię z jej rąk i rozchylając poły koszuli, sięgnął po broń. Dojrzał sprawców hałasu - trzech sowieckich żołnierzy uzbrojonych w automaty. Z rewolwerem w ręku ruszył przed siebie.

- Uciekaj! - krzyknął do Madison.

Nie mógł rozróżnić strzałów, błysków ognia. Był tylko jeden nieustający jazgot broni maszynowej. Michael rzucił się, by ciałem osłonić żonę. Nie celując wypalił w pierś mężczyzny. W ciemnościach zabrzmiał huk dużego rewolweru. Zaraz potem Michael usłyszał krzyk. Zamarł. Poczuł, jak po plecach przebiegają mu ciarki.

 

Paul otworzył oczy. Annie poruszyła się. Usłyszał drugi strzał.

- Niech to szlag! - syknął.

Jeszcze leżąc nago w łóżku, szukał po omacku lewą ręką Schmeissera, prawą - koszuli. Nakładał ją w biegu.

- Annie! Zostań tu!

- Nie, idę z tobą!

- Weź broń!

Dopiero za drzwiami uświadomił sobie, że był półnagi. Na korytarzu zaroiło się od ludzi. Kobieta w nocnej koszuli z zarzuconą na ramiona chustką krzyknęła, gdy Paul ją potrącił.

- Przepraszam! - rzucił, ubierając się w biegu. Nie oglądając się krzyknął:

- Annie! Dodatkowe magazynki!

Usłyszał kolejny strzał. Odepchnął islandzkiego policjanta.

Zbiegł ze schodów na łeb, na szyję. Kiedy zeskoczył z ostatnich czterech stopni, poczuł, że jest boso.

Następny strzał. Rubenstein znał ten odgłos. To magnum Michaela. Głuchy szczęk dał się słyszeć z prawej strony, skąd dochodziły inne strzały. Paul pobiegł w tamtą stronę. Zobaczył mężczyznę uzbrojonego w pistolet maszynowy z długim tłumikiem.

Rubenstein wycelował w Rosjanina.

- Hej! Iwan! - Zamaskowany człowiek odwrócił się gwałtownie. Paul nacisnął spust. Wystrzelił krótką serią. Mężczyzna zgiął się wpół i runął na ziemię. Paul odczekał chwilę, odtrącił kopniakiem broń Rosjanina - na wypadek, gdyby ten jeszcze żył.

Znowu rozległ się huk rewolweru Michaela.

- Cholera! - warknął Rubenstein, wyskakując z zarośli na jedną z ogrodowych ścieżek. Zobaczył Rourke’a młodszego. Obok niego stała Madison.

Michael, z grymasem bólu na twarzy, ściskał w dłoni rewolwer. Wokół leżały trupy sowieckich żołnierzy. Paul krzyknął:

- Michael! To ja, spokojnie!

Zwolnił. Schmeisser poruszał się przed nim jak różdżka. Zobaczył nadbiegającą Annie. W prawej ręce trzymała pistolet.

- Spokojnie, Annie, sprawdzę, czy teren jest czysty. Paul przeciął ścieżkę, minął Michaela i Madison, wokół których utworzyła się kałuża krwi.

- Paul!

To Annie. Rubenstein odwrócił się w jej stronę. Stała na skraju ścieżki, w prawej ręce trzymała opuszczonego Scoremastera. Stała i patrzyła.

Sześciu półnagich policjantów z mieczami w ręku wybiegło na ścieżkę. Paul pokręcił głową, spojrzał na miecze i ręką wskazał zabitych Rosjan. Islandczycy rozbiegli się, by poszukać niedobitków.

Gdy Annie oddała pistolet mężowi, podeszła do Michaela i Madison.

Nagle Annie padła na kolana, załamała ręce.

Michael cały czas płakał, trzymając głowę żony na kolanach. Brzuch miała zalany krwią, a jej piękne oczy nieruchomo wpatrywały się w jego twarz.

Rubenstein odwrócił się, tłumiąc łkanie.

Annie drżała z zimna, ale nie chciała odejść.

 

Niemieccy żołnierze i islandzcy policjanci otoczyli grób wykuty w lodzie. Ciało Madison Rourke w lodowej trumnie na zawsze pozostanie piękne.

Annie przed pogrzebem ubrała dziewczynę, którą uważała za swoją najbliższą przyjaciółkę. Swoją małą siostrzyczkę, anioła pośród ziemskiego piekła. Nałożyła Madison suknię ślubną. Kiedyś razem wybierały materiał i koronki; razem szyły identyczne długie sukienki na krynolinach, z rękawami bufiastymi u ramion, a obcisłymi niżej.

Na suknię Annie nałożyła jej swój gruby płaszcz i ciepły szal. Głowę Madison przybrała ślubnym welonem, opuszczając woalkę na twarz, a w dłonie umarłej wsunęła krzyż i bukiecik stokrotek.

Pastor przemawiał po islandzku, a pani Jokli, okutana grubym zimowym płaszczem, tłumaczyła słowa duchownego na angielski:

- Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz...

Rubenstein otoczył ramionami płaczącą żonę. Łzy zalewały jej oczy, ale dostrzegła zastygłą w bólu twarz Michaela...

Wysunął dłoń z rąk matki i podszedł do otwartej mogiły - trumny, w której spoczywała jego żona i nienarodzone dziecko.

Jeden z Niemców odegrał na trąbce „Gwiaździsty Sztandar”. Gnane wiatrem okruchy lodu uderzały muzyka w twarz.

Michael Rourke padł na kolana.

- Madison! Boże! - krzyknął w niebo.


ROZDZIAŁ II

 

 

Okazało się, że celem sowieckiego oddziału specjalnego był sabotaż. W samym kraterze Hekli znaleziono i rozbrojono trzy bomby. Sześć innych Sowieci rozmieścili wokół wznoszonej bazy niemieckiej i w rejonie cmentarza, gdzie pochowano Madison. Nie były to ładunki atomowe.

Major Volkmer, wojskowy komendant bazy, podwoił liczebność patroli wartowniczych. Pani Jokli zgodziła się, by niemieccy strażnicy wyposażeni w broń palną wzmocnili, uzbrojonych tradycyjnie tylko w miecze islandzkich policjantów, patrolujących obrzeża krateru.

Dwóch Rosjan znaleziono martwych - zostali zastrzeleni, a potem poderżnięto im gardła.

Nie odnaleziono helikoptera, co oznaczało, że musiała to być misja samobójcza.

Michael, zaproszony przez doktora Münchena, siedział w jego gabinecie i przyglądał się swemu polarnemu skafandrowi. W końcu przyszedł gospodarz i uśmiechając się, powiedział doskonałą angielszczyzną:

- Miło, że pan wstąpił, Herr Rourke.

Michael skinął głową i nic nie mówiąc, uważnie patrzył lekarzowi w oczy.

- Wobec tego przejdę do rzeczy. Jesteś młodym człowiekiem. Straciłeś żonę i nienarodzone dziecko. Przepełnia cię nienawiść. Pomyślałem, że warto byłoby porozmawiać.

Michael poprawił się na krześle. Domyślał się, o czym Niemiec chciał rozmawiać. Nie miał na to najmniejszej ochoty.

- Twoich rodziców uważam za swoich przyjaciół, chociaż znamy się niedługo. Ponieważ nie ma tu twojego ojca, a byłem świadkiem bolesnych przeżyć twojej matki, uważam, że powinniśmy wspólnie omówić kilka spraw.

- Porada lekarska? - spytał Michael z ironią.

- Nazwij to, jak chcesz. Jakie masz plany?

Rourke młodszy popatrzył na swój polarny skafander.

- A jak pan myśli, doktorze? München roześmiał się.

- Jesteś podobny do ojca.

Michael dostrzegł uśmiech także w jego oczach.

- Pan mi nie odpowiedział.

- W porządku. - Niemiec zapalił papierosa i podsunął paczkę Michaelowi, który ruchem głowy dał do zrozumienia, że nie pali.

- Cóż, powiedziałbym, że to robota tak zwanego Marszałka Bohatera. Przewidziałbym również reakcję doktora Rourke’a, kiedy dowiedział się o śmierci twojej żony. Myślę, że planujesz teraz zorganizowanie akcji, która pozwoliłaby ci dostać się do Karamazowa.

- Bardzo dobrze - wyszeptał Michael. - Bezbłędnie. Ale ojciec ma nade mną pewną przewagę.

- Od chwili rozpoczęcia budowy bazy szkoliłeś się w pilotażu helikopterów. Masz do tego wyjątkowe zdolności. Idzie ci to doskonale. Wkrótce będziesz mógł swobodnie prowadzić każdą z naszych maszyn.

- To zasługa waszych instruktorów, doktorze. München przez dłuższą chwilę milczał.

- Planujesz wyprawę przeciwko Karamazowowi?

- Tak jest. Gdybym mógł pożyczyć helikopter do tego celu, poleciałbym. Jeśli nie - ukradnę go.

- Szczerość godna podziwu. - Niemiec wstał, obszedł biurko, w końcu oparł się o nie.

- Jaka to będzie misja, Michael?

- Ekspedycja karna. - Michael uśmiechnął się.

- Chcesz znaleźć marszałka Karamazowa i zabić go, zanim zrobi to twój ojciec?

- Trafił pan w dziesiątkę. - Michael skinął głową.

- Hmm... - München, w miarę jak mówił, odkreślał na kartce punkt po punkcie.

- Uczyłeś się niemieckiego. Jak sądzę, w tym także byłeś dobry. Przeczytałeś wszystkie rękopisy z naszej biblioteki.

- Obawiam się, że niewiele z tego zrozumiałem. Jestem na poziomie zdolnego sześciolatka.

- Jak chcesz to rozegrać? Michael wzruszył ramionami.

- Mój ojciec, Natalia i kapitan Hartman poszukują wejścia do Podziemnego Miasta na Uralu. Ostatnie dane wywiadu, które uzyskałem od majora Volkmera, podają, że Karamazow kieruje się w stronę Morza Śródziemnego, do dawnego Egiptu. Podczas gdy ojciec szuka Podziemnego Miasta, ja pojadę do Egiptu. Nie jest to z mojej strony tylko zwykła samowola. Chociaż nie byłoby nic złego nawet w takiej samowoli.

- Czy Paul Rubenstein wybiera się z tobą? Michael potrząsnął głową.

- Mama jest załamana, Annie też. Ktoś z rodziny musi być tutaj na wypadek, gdyby ojciec skontaktował się z nami. Poza tym, im mniej nas pojedzie, tym mniej zginie.

Lekarz zastanawiał się nad tym, co usłyszał. Michael wstał.

- Spóźnię się na ostatnią lekcję pilotażu. Ale tak, jak powiedziałem: jeśli będę musiał, ukradnę helikopter.

Doktor München potrząsnął głową.

- Nie. Przewidując twe plany, już wcześniej przedyskutowałem to z pułkownikiem Mannem. Pułkownik obawia się, że Karamazow zmierza do Egiptu z ważniejszych powodów niż tylko chęć przekonania się, czy piramidy przetrwały Wielką Pożogę. I dlatego akceptuje twój pomysł pójścia w ślad za Rosjanami. Mimo żałoby.

Michael zdziwiony spojrzał na lekarza. Nie przypuszczał, że München jest człowiekiem aż tak przenikliwym.

- Zalecałem pułkownikowi uzyskanie zgody Dietera Berna na udzielenie ci wszelkiej pomocy. Wódz zgodził się. - München podniósł głos. - Proszę wejść, kapitanie Hammerschmidt!

Michael spojrzał w kierunku drzwi prowadzących na korytarz. Otworzyły się. Do pokoju wszedł mężczyzna. Wysoki, żylasty, o twarzy tak ogorzałej, że jego oczy wydawały się bardzo niebieskie. Zdjął czapkę, odkrywając ostrzyżoną na jeża blond czuprynę. Zaraz na nim weszła kobieta i sześciu mężczyzn. Jeden z nich, sierżant, był potężnie zbudowany. Kobieta była bardzo wysoka, mimo to nosiła buty na wysokich obcasach, nie usiłując wcale ukrywać niezwykłego, jak na kobietę, wzrostu. Miała kasztanowe włosy. Michael nie mógł dokładnie dojrzeć jej oczu. Nosiła okulary w okrągłych, ciemnych oprawkach. Rozpuszczone włosy opadały w pozornym nieładzie poniżej ramion. Rzeczy, które miała na sobie, zdawały się podkreślać jeszcze jej wzrost i szczupłość sylwetki.

- Panie Rourke, chciałbym przedstawić kapitana Ottona Hammerschmidta.

Obaj zrobili krok w przód, zmierzyli się wzrokiem i podali sobie dłonie. Michael poczuł twardy, męski uścisk. Pasował on do pierwszego wrażenia, jakie wywarł na nim Niemiec.

- Chciałbym również przedstawić doktor Marię Leuden, naszego najwybitniejszego egiptologa.

Michael spojrzał na kobietę - podniosła rękę do okularów, odgarnęła na bok kosmyk prostych kasztanowych włosów. Jej szarozielone oczy miały kolor podobny do oczu jego matki.

- Pani doktor... - Michael skinął głową i uścisnął dłoń kobiety.

- Herr Rourke - powiedziała ciepłym głosem. - Obawiam się, że pan doktor - tu skinęła w kierunku Münchena - przecenia moje zdolności.

Michael puścił jej rękę i spojrzał na Niemca.

- Jestem miłośnikiem amerykańskiej muzyki pop z drugiej połowy dwudziestego wieku. Jest taka piosenka... - München, marszcząc czoło, schylił głowę, po czym się uśmiechnął. - To leci chyba tak: „Jakoś to będzie przy odrobinie pomocy moich przyjaciół”. - Wskazał w kierunku Hammerschmidta, jego ludzi i doktor Leuden. - Oto twoi nowi przyjaciele, Michael!

Hammerschmidt powiedział:

- Herr Doktor, Herr Rourke, czy można? - München przytaknął, a Michael skierował wzrok na kapitana. - Według pułkownika Manna marszałek Karamazow posiada ukrytą broń. Pułkownik rozmawiał o tym z pańskim ojcem. - Zwrócił się do Michaela.

- Pułkownik Mann jest przekonany, że pustynna ekspedycja Karamazowa ma związek z tą bronią. Wydaje się, że jest to jedyny ceł tej wyprawy.

Michael spojrzał na kapitana, po czym popatrzył na doktora Münchena.

- A co z moją sprawą? Uśmiech zgasł w oczach Niemca.

- Powinienem myśleć, że zabicie marszałka Karamazowa rozwiąże problem? Czy tak?

Dziewczyna usiadła na krześle, założyła nogę na nogę. Zapaliła papierosa.

Michael przymknął oczy i skinął głową.

- Tak! My tego dokonamy. Nagle usłyszał głos Münchena:

- Brawo!


ROZDZIAŁ III

 

 

Michael stal obok łóżka. Wydawało się ono teraz zimne i puste. Nie myślał o Madison każdego ranka tylko dlatego, że planował zemstę. Zdawał sobie sprawę, że jeśli przeżyje, Karamazow wkrótce własną krwią zapłaci za wszystkie zbrodnie.

Potem nie pozostanie nic - tylko pamięć.

Śmierć wszystkich dzieci, z którymi się bawił i chodził do szkoły przed Nocą Wojny, nie dotknęła go osobiście. Pamiętał, co się stało z Jenkinsami: śmierć męża, zamordowanego przez bandytów, samobójstwo żony, osierocenie dziecka. Sarah zabrała dziewczynkę i znalazła dla niej dom.

Zabijanie stało się dla Michaela czymś zwyczajnym. Pierwszego człowieka zabił, zanim ukończył dziesięć lat. Pchnął bandytę kuchennym nożem, by ocalić matkę przed czymś, co teraz nazwałby zmuszaniem do seksu oralnego i gwałtem. Zabijał też, broniąc farmy Mullinerów przed bandytami.

Zabijał, ale nigdy nie poznał śmierci do końca.

Przysiadł na brzegu łóżka.

Łagodność... Madison ją uosabiała. A łagodność w tym świecie była skazana na zagładę.

Na komodzie leżała broń Michaela.

Szuflady były puste. Rzeczy Madison oddał Annie i matce. Wszystko, co miał zabrać ze sobą, było już spakowane. Nie miał zdjęcia żony. Nie zatrzymał niczego, co do niej kiedyś należało. Dla siebie zachował tylko wspomnienia. Wpatrywał się teraz w obrączkę na palcu. Była wykonana z nierdzewnej niklowej stali. Zrobił ją Jon - płatnerz.

Michael obrócił obrączkę na palcu. Poczuł wzbierające łkanie. Wstał i potrząsnął głową, by uwolnić się od wspomnień.

Stary płatnerz podarował mu także inny prezent w dniu pogrzebu Madison.

Były naukowiec - metalurg, którego przodkowie od pokoleń trudnili się pracą w metalach - wykuł Michaelowi nóż, któremu młody Rourke się teraz przyglądał. Obrócił go w dłoniach. Ostrze, na którym wyryto myśliwskie motywy, było długie na dwadzieścia trzy centymetry, szerokie na pięć. Grubość klingi nie przekraczała sześciu milimetrów. Ponad połowa piętnastocentymetrowej rękojeści była wydrążona. Matowe, polerowane piaskiem ostrze lśniło przyćmionym blaskiem.

- Zrobiłem dla ciebie nóż, Michaelu Rourke - powiedział stary Islandczyk. - Zanim nastąpiło to, co ty i twoja rodzina nazywacie Nocą Wojny, istniały tak zwane „pokazy noży”, o ile dobrze pamiętam ten termin. Mój przodek był prawie na każdym. Kiedy trafił na jakieś szczególnie interesujące ostrze, prosił jego twórcę o pozwolenie sfotografowania noża. Tak właśnie było z tym. - Płatnerz wyjął z kieszeni płaszcza kartkę papieru. - Było to w miejscu zwanym „Teksas”, gdzie mój przodek spotkał faceta o nazwisku Crain. Zaprzyjaźnił się z rzemieślnikiem i w końcu kupił jeden z jego noży. - Jon znów popatrzył na papier. Pasmo siwych włosów opadło starcowi na czoło.

- Nóż nazywał się - czytał dalej - Life Support System I. - Spojrzał znad kartki. - Po Nocy Wojny, kiedy moi przodkowie osiedlili się tutaj i wrócili do dawnego rzemiosła, nóż skopiowano. Wydawało się, że nie można go ulepszyć, skorzystano więc z gotowego wzoru. Klinga jest ręcznie wykuta z jednej sztaby nierdzewnej stali. Również rękojeść wytoczono z solidnego kawałka żelaza. Garda ma kształt podwójnego wrzeciona, długiego na osiem i pół centymetra, grubości około sześciu milimetrów. Z obu stron wywiercone są otwory, które umożliwiają przywiązanie noża do drzewca i używanie go jako grota włóczni. Oryginalny nóż Craina, o ile wiem, miał rączkę owiniętą nylonową linką, która tutaj jest niedostępna. Być może twoi niemieccy przyjaciele mieliby taką. Pochwa jest zrobiona ze skóry ibisa* [*Irbis - nieco mniejszy od pantery drapieżnik z rodziny lampartów.] i dokładnie dopasowana do kształtu klingi. Potrzebujesz takiego noża - jeśli dobrze czytam z twoich oczu.

Michael tylko uścisnął starego. Zabrakło mu słów podziękowania. Drugą stronę klingi przystosowano do przecinania lin, drewna lub drutu - była wycięta w zęby jak piła. Dostał od Niemców kawałek plecionego sznura i Jon pokazywał mu teraz technikę owijania rękojeści tak, aby końce linki się nie strzępiły. Potem wydrążoną rękojeść wypełnił wodoodpornymi zapałkami, tabletkami oczyszczającymi wodę, umieścił tam także cienką linkę z syntetycznego włókna - do użycia w sytuacji awaryjnej (kiedyś nazywano ją „żyłką wędkarską”), pałeczki magnezu, przydatne przy rozpalaniu ognia i inne drobiazgi, które pomagają przetrwać. W pochwie, prócz osełki, była także piła włosowa, kiedyś nazywana „piłką komandosów” - doskonała do odcinania konarów drzew i straszna jako garota*. [*Garota - hiszpańskie narzędzie do wykonywania wyroków śmierci przez uduszenie.]

Dawno temu ojciec nauczył Michaela zasad posługiwania się nożem i teraz, gdy tylko pozwalały warunki, Michael trenował walkę nim.

Mężczyzna spojrzał na zegarek. Był to wodoodporny Seadweller z czarną tarczą i fosforyzującymi wskazówkami. Jako dziecko Michael dobrze pływał i zawsze o takim marzył.

Znów spojrzał na łóżko.

Czas iść. Paul, Annie i matka będą czekali, aby go pożegnać.

Narzucił na siebie szelki z wojskowymi kaburami Berett-F, przeciągnął pas przez szlufki Lewisów, przytroczył pochwę, w której znajdował się nóż Life Support System II, i czterokieszeniową wersję ładownicy Milt Sparks z magazynkami do Beretty.

Chwycił swój plecak i resztę ekwipunku z wyposażeniem polarnym. Później, podczas krótkiego pobytu na mrozie, będzie mu potrzebna.

Michael spojrzał raz jeszcze na łóżko, które dzielił z Madison, i wyszedł.

Paul zabrał jego rzeczy do helikoptera. Hammerschmidt siedział przy sterach. Doktor Leuden, sierżant oraz z pięciu żołnierzy byli już na pokładzie. Michael przystanął i otoczył ramionami siostrę.

- Annie, siostrzyczko, kocham cię, wiesz?

- Uhm, nie chcę, żebyś...

- Muszę, Annie.

Młoda kobieta skinęła głową. Cofnęła się. Była ładna. Zawsze była ładna, ale Michael nigdy jej tego nie powiedział. Jej długie blond włosy straciły swój miodowy odcień. Były teraz ciemniejsze. Chusta zarzucona na ramiona, biała bluzka z haftowaną stójką, zapinana pod szyję, oraz długa niebieska spódnica - uzupełniały modny strój.

- Zaopiekuj się Paulem i mamą. Annie jeszcze raz skinęła głową.

Spojrzał na matkę. Ubrana jak Annie - długa spódnica, skromna bluzka. Brak tylko szala. Włosy miała krótsze. Była ciągle ładna. Wydawała się nietknięta przez czas, można ją było wziąć za ich siostrę. Wiek biologiczny Sarah Rourke nie pozwalał jej być matką Michaela, ponieważ eksperyment ojca z komorami hibernacyjnymi spowodował zrównanie wieku rodziców i dzieci.

Michael rozłożył ramiona, a matka padła w nie z płaczem. Mocno przytulił ją do siebie.

- Zawsze żegnałam tak twojego ojca, a teraz ciebie. - Jej głos się załamał.

- Muszę, mamo.

Milczała, przyciskając się mocniej do piersi syna.

- Bądź ostrożny - Pochyliła ku niemu twarz. Uśmiechała się, choć oczy miała pełne łez. Pocałowała go w usta i kiwnęła głową. Łzy p...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin