May Karol - Wyścig z czasem.pdf

(536 KB) Pobierz
1012449497.002.png
WYŚCIG Z CZASEM
Karol May
1012449497.003.png
AUDIENCJA
Gdy przybył do stolicy wynajął dorożkę i kazał się zawieźć do hotelu magdeburskiego, gdyż bał
się ponownego zbiegowiska, dotarłszy do hotelu zawołał portiera:
- Czy to jest hotel magdeburski?
- Tak.
- Dostanę tutaj pokój?
Portier, który przyglądał się przybyszowi ze zdziwieniem rzekł:
- Pan jest obcokrajowcem?
- Tak.
- A ma pan paszport?
- Mam.
- To proszę.
Poprowadził go przez podwórze na tył hotelu i tam otwarł jakieś drzwi.
- Proszę do środka.
Sępi Dziób wszedł do środka i oglądnął wnętrze. Był to ciemny, zadymiony pokój pełen rupieci i
starej odzieży. Kilku mężczyzn siedziało przy brudnym stole, na którym stały pełne kieliszki.
- Do stu piorunów! Co to za dziura? - spytał.
- Pokój dla służby.
- Zamawiałem pokój dla służby czy osobny?
- Zamawiał pan tylko pokój, a myślę, że ten jest stosowny, chyba może życzy pan sobie coś
lepszego?
- Naturalnie.
- A w jakiej cenie?
- To nie ma znaczenia, byle tylko był wygodny.
Portier zrobił drwiącą minę lecz z głębokim ukłonem rzekł:
- Proszę pójść za mną.
Poprowadził go głównymi schodami. Zaraz na pierwszym piętrze były otwarte drzwi do
wygodnie urządzonego pokoju, można było zobaczyć wielki, elegancko urządzony salonik, a po
prawej stronie sypialnię.
- Czy to panu wystarczy? - spytał portier drwiącym głosem, sądząc, że gość cofnie się
przerażony.
Jednak pomylił się, gdyż przybysz spojrzał obojętnie i powiedział:
- No, pałac to to nie jest, ale.., może wystarczy.
To zezłościło portiera, więc rozdrażniony powiedział:
- W tym pokoju mieszkał sam hrabia Waldsetten i to przez dwa dni.
- Dziwne, ja zatrzymam to mieszkanie tymczasowo.
Portier przeraził się nie na żarty, a jeżeli ten dziwoląg naprawdę się tutaj rozlokuje, a potem nie
będzie miał czym zapłacić za pobyt.
- Ten apartament kosztuje pięć talarów za dobę - zawołał szybko.
- To jest mi obojętne.
- Bez jedzenia.
- Wszystko jedno.
- I bez oświetlenia.
- Dobrze.
1012449497.004.png
W tej chwili zjawiła się pokojówka. Była to znajoma Roberta.
- Proszę o dokumenty - powiedział portier.
- Do pioruna, czy to takie pilne? - spytał Sępi Dziób.
- Takie są przepisy.
- To nie hotel, tylko jakaś knajpa, skoro nawet książki meldunkowej nie macie dla gości.
- Mamy, może ją pan zaraz dostać.
- No to proszę ją przynieść, ale najpierw proszę mi powiedzieć, czy przypadkiem nie zna pan
kapitana huzarów, Roberta Helmera?
- Nie.
- Czyli, że jeszcze nie przyjechał.
- Nic mi o tym nie wiadomo.
W tej chwili do rozmowy wmieszała się pokojówka i rzekła:
- Ja bardzo dobrze znam pana kapitana.
- Tak?
- Ja pochodzę z tych samych co on okolic.
- Mieliśmy się dzisiaj tutaj spotkać - rzekł Sępi Dziób.
- To zapewne niedługo przybędzie. Czy mam dla niego zarezerwować pokój?
- O tym nie wspominał, ale... - przerwał a zwracając się do portiera powiedział: - Czego pan tu
jeszcze stoi? Czy przypadkiem nie miał pan przynieść książki meldunkowej?
- Natychmiast, proszę pana - odparł kelner już innym tonem. - Czy pan jeszcze coś rozkaże?
- Coś do jedzenia.
- Śniadanie? Zaraz przyniosę spis potraw.
- To zbyteczne, proszę mi przynieść dobre śniadanie. Z czego się będzie składało jest mi
obojętne.
Kelner oddalił się. Sępi Dziób porozkładał swe bagaże, a zwracając się do pokojówki spytał:
- Pochodzi więc pani z Moguncji?
- Tak.
- To pani też jest tutaj obca?
- Nie, już kilka lat jestem w Berlinie.
- Widziała już pani kiedyś Bismarcka?
- Widziałam.
- Proszę mi go opisać.
Spojrzała na niego ze dziwieniem.
- Czy pan się może do niego wybiera? - spytała.
- Tak moja panno.
- O to raczej będzie trudne, trzeba się najpierw zameldować w ministerstwie.
- Głupstwo, tyle zachodów nie będę robił.
Opisała mu drogę do ministerstwa, tymczasem zjawił się portier z księgą i śniadaniem. Sępi
Dziób wpisał się do książki i zabrał do śniadania. Służba się oddaliła. Kiedy po chwili portier
zjawił się ponownie, zastał go wypakowującego swój worek i z przerażeniem spojrzał na zawartość.
Nie namyślając się wiele pobiegł do gospodarza donosząc mu o dziwacznym gościu. Kiedy go
opisał, właściciel zawołał:
- I takiemu człowiekowi dałeś nasz najlepszy apartament?
- Ja chciałem sobie z niego zadrwić - odparł portier usprawiedliwiająco.
- Jaki ma bagaż?
1012449497.005.png
- Strzelbę.
- Do diabła! Co jeszcze?
- Dwa rewolwery, wielki, długi nóż.
- Straszne.
- Starą trąbę.
- Co? Starą trąbę? W to nie uwierzę. Dokładnie widziałeś?
- Hm, przypuszczam, że to trąba.
- Z mosiądzu?
- To trudno powiedzieć.
- A jakiej jest barwy?
- Podobnej do mosiądzu, tylko ciemniejszej.
- O Boże, to na pewno jakiś diabelski instrument, jakieś działo, albo taran. Mówisz, że wygląda
podejrzanie?
- O i to bardzo!
- Kto wie jakie on ma zamiary!
Pokojówka, która dotychczas przysłuchiwała się spokojnie, zawołała nagle:
- O Boże, on pytał się o Bismarcka!
Gospodarz zbladł.
- Czego chciał od niego? - zapytał szybko.
- Nie wiem, dokładnie opisałam mu drogę do pałacu.
- On chce tam iść?
- Tak, chce mówić z ministrem.
- Do stu diabłów! On na pewno szykuje jakiś zamach!
- Powiedziałam, że nie tak łatwo się tam dostać, odpowiedział, że nie będzie robił zbytnich
zachodów.
- O Boże! naprawdę chce go zastrzelić! - zawołał kelner.
- Co tu teraz robić? - spytał gospodarz.
- Jak najprędzej o wszystkim poinformować policję - dodał portier.
- Oczywiście, sam tam pobiegnę! - i gospodarz bez tchu pobiegł na komisariat.
- Zamach! Skrytobójczy zamach! - zawołał.
- Gdzie? - spytał policjant.
Hotelarz zaczął opowiadać o szczegółach mieszając się, plotąc piąte przez dziesiąte.
- Jak się ten człowiek nazywa? - pytał dalej policjant.
- William Saudores.
- To jakiś Anglik lub Amerykanin. Kiedy przyjechał.
- Przed pół godziną.
- Jak jest ubrany.
- Potwornie dziwacznie. W starych skórzanych spodniach, we fraku o guzikach wielkości talerza,
w trzewikach jak do tańca i w ogromnym kapeluszu.
- Hm, to raczej jakiś szczególny okaz, ale nie zbrodniarz. Jeżeli ktoś planuje jakikolwiek zamach,
to ubiera się raczej tak, aby innym nie rzucać się w oczy.
- Ale jego broń!
- Co? Posiada broń?
- Tak. Strzelbę, dwa rewolwery, ogromny nóż i jakąś podobną do trąby maszynę, zapewne
naładowaną dynamitem.
1012449497.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin