Robbins David - Cień zagłady 2 - Rozkaz - zabić Arlę.doc

(1147 KB) Pobierz
udr

 

 

 




WOJOWNICY FEDERACJI WOLNOŚCI, JEDYNI SPRAWIEDLIWI W ŚWffiCIBHHPlOCYl


Cena 24 000 zł

II TOM NOWEJ SERII! II TOM NOWEJ SERII!

DAVID ROBBINS CIEŃ ZAGŁADY

W okrutnym świecie po trzeciej wojnie światowej jedyną grupą, która broni tego, co pozostało z Ame­ryki, jest Rodzina. Gwardia Rodziny - Wojownicy, zorganizowani w Triady mistrzowie sztuk walki, doskonali strzelcy, nieustraszeni komandosi - sta­wią czoło każdemu niebezpieczeństwu. Będą się to­czyć krwawe boje aż do ostatecznego zwycięstwa.

ROZKAZ: ZABIĆ ARLĘ!

Żyjąca w posiadłości otoczonej bezkresnymi pustko­wiami Rodzina nie przetrwa bez zapasów żywności, które w świecie po atomowej katastrofie są niemal nieosiągalne. Wojownicy pod wodzą Blade'a muszą wyprawić się do Twin Cities po niezbędne do życia środki. Nie docierają jednak do celu. Muszą stoczyć bitwę pod Thief River Falls. Blade, bez którego Rodzi­na nie będzie w stanie bronić się przed czyhającymi na nią siłami zła, dostaje się do niewoli. Istnienie Rodziny, istnienie całego świata jest śmiertelnie zagrożone...

Już wkrótce kolejny tom: POMŚCIĆ BLIŹNIACZE MIASTA




ROZKAZ: ZABIĆ ARLĘ!

Blade skręcił kierownicą i ostro przyhamo­wał, tak że transporter stanął w poprzek drogi -Hickok miał teraz uciekającego motocyklistę na linii strzału.

Strzelec szybko opuścił szybę i podniósł broń, uważnie celując.

-            Nie możesz! -krzyknął Joshua.

-            Próbował nas zabić - przypomniał mu
Blade.

-            Nie w plecy I - protestował Joshua.

-            Nie mamy wyboru - stwierdził Blade, pa­
trząc na pędzącego kierowcę. - Jeżeli Hickok
natychmiast nie zdecyduje się, to później na­
wet nie zdoła oddać strzału.

-            Nie! - krzyknął Joshua, rzucając się na
Hickoka.

Geronimo zareagował natychmiast. Chwycił Joshuę, powstrzymując go.

-              Nie! - Joshua wyrwał się. - On jest jesz­
cze jedną istotą ludzką!

-              Był - powiedział miękko Hickok.
Nabrał powietrza, wstrzymał oddech i nacis­
nął spust.




DAVTD ROBBINS


David Robbins


1.FOX-TWIERDZA ŚMIERCI


Rozkaz: Zabić Arię!


 


2. ROZKAZ: ZABIĆ ARLĘ!


Przełożyła Anna Zwierzycka


 


3. POMŚCIĆ BLIŹNIACZE MIASTA

W PRZYGOTOWANIU KOLEJNE TOMY SERII


PHANTOM PRESS INTERNATIONAL Gdańsk 1993




chodził dopiero do zdrowia po infekcji, jakiej się nabawił od ran odniesionych podczas bitwy z Trollami. Najprawdopodobniej spał o tak późnej już porze, śniąc o ukochanej Jenny. Jego szczęście!

-              Czy powinniśmy zaalarmować Geronima? - zapytał drugi
mężczyzna, przygładzając ręką czarne włosy.

Chłodny powiew wiatru przyniósł ulgę jego spoconemu czo­łu. Lipcowa noc była ciepła i parna.

-              Nie - odpowiedział lakonicznie Hickok. - Zabrałoby to
zbyt dużo czasu.

W skład Alfy wchodzili: Blade, Geronimo i Hickok. Podczas choroby Blade'a ktoś inny musiał wejść na jego miejsce. Rikki-Tikki-Tavi, szef Bety, futerałem miecza wskazał na odległy las.

-          Pójdę, jeśli chcesz.

-          Ja idę - zdecydował Hickok. - Sam.

-          Ja powinienem pójść - ponownie zaproponował Rikki-Tik-
ki-Tavi.

-          Pójdę sam - powtórzył Hickok, przesuwając się ostrożnie
wzdłuż kanału. Zatrzymał się dopiero pośrodku zachodniej ściany,
dokładnie nad mostem zwodzonym.

Rikki szedł za nim.

-          To może być zasadzka - powiedział z niepokojem. - Tam
mogą być te stwory, żywiące się padliną- zauważył, powołując się
na atak bandy bezdomnych rabusiów, mających miejsce kilka lat
temu. Na szczęście Rodzina odparła go.

-          Rzeczywiście. Mogą być - zgodził się Hickok, spoglądając
na dół.

Przywiązał solidny sznur do grubego stalowego koła i zwinął go w ogromny zwój.

-          Będziemy cię ochraniać - upierał się Rikki.

-          Nie trzeba, dziękuję - odmówił Hickok.

Poniósł linę. W tym miejscu nie było drutu kolczastego, co umożliwiło przedostanie się na krawędź muru.

-          Przecież nie wiesz, co tam jest - stwierdził Rikki. Jego głos
zdradzał niepokój.

-          To nie ma znaczenia.

-              To jest niezgodne z zasadami Wojowników - dodał Rikki.
Hickok wzruszył ramionami. Wyjrzał za mur i spuścił w dół

linę.


-              Niepotrzebnie ryzykujesz. - Rikki nie mógł się z tym pogo­
dzić. - Możesz zginąć.

Hickok zatrzymał się i utkwił wzrok w ciemnych oczach Rik-kiego.

-              Nie dbam o to. Po prostu nie dbam.
Rikki-Tikki-Tavi przyklęknął i patrzył na przyjaciela, który

powoli opuszczał się na ziemię, tuż przed mostem zwodzonym.

Niestety Blade i Geronimo mówili prawdę o Hiockoku.

Po zabiciu przez Trollów kobiety, którą kochał, Hickok prze­stał się troszczyć o swoje bezpieczeństwo, stał się nieostrożny.

Ten wyśmienity strzelec zmienił się bardzo od tamtego czasu. Blade zdawał sobie sprawę, że Hickok jest jak czynny wulkan tuż przed eksplozją. Rikki widział, jakie cierpienie malowało się na twarzy Hickoka na pogrzebie Joanny. Joanna była jego pierwszą prawdziwą miłością.

Hickok stanął w końcu na ziemi. Pomachał do Rikkiego i podą­żył w kierunku, skąd pochodził odgłos kaszlu. Wiedział, że nie po­winien wystawiać się na cel, ale ukryta gdzieś głęboko rozpacz sprawiła, że zaniedbał wszystkie reguły treningu Wojowników. Nie dbając o niebezpieczeństwo, szedł wyprostowany łudząc się, że ujrzy błysk wystrzelonej kuli i poczuje rozdzierający ból.

Wiatr wiał coraz mocniej, działał na jego korzyść. Niósł od­głosy w kierunku Domu, nikt, kto znajdował się w lesie, nie mógł go usłyszeć.

Hickokowi przez głowę przemknęła nagła myśl. Co będzie, jeśli to są Trollowie? Wielu z nich się wymknęło, być może będą chcieli się zemścić. Mimowolnie chwycił swoje rewolwery, uko­chane kolty pytony.

Ktoś zakaszlał.

„Strzeż mnie. Boże" - modlił się Hickok.

Ostożnie przypadł do ziemi i czołgając się poruszał się na­przód. Przez jego twarz przemknął dziki, bezlitosny uśmiech. Kto­kolwiek ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin