atm_09_2007.pdf

(25110 KB) Pobierz
290352337 UNPDF
Nr ind. 352136 ISSN 0239-6440
ZROZUM SWÓJ SAMOCHÓD Nr 9 (594) wrzesieñ 2007
Cena 7,90 zl (w tym 7% VAT)
audI KONTRA PorSche
automaty
pO bU£gARSKU
haldex
CORAZ lEpSZy
defeNder
ODNOWIONy KlASyK
PrezeNtacje
AUDI R8, A5, Q7
I SREbRNE STRZA£y
AUTO UNION
fiat 500 bêdzie
sukces?
290352337.004.png 290352337.005.png
290352337.006.png
Cuda
Polacy mieli kilka
głośnych medialnie
powodów, by myśleć i mówić
o bezpieczeństwie na dro-
gach. Zaczęło się od wypad-
ku Roberta Kubicy na torze
w Kanadzie, a skończyło,
miejmy nadzieję, wypad-
kiem autokaru pod Grenoble.
Trzeba przyznać, że oba te
zdarzenia były w kategorii
wypadków samochodowych
szczególne. Pierwszy dlate-
go, że zdarzył się przed kame-
rami żądnej sensacji telewizji
i obiektywami fotorepor-
terów. Oczywiście fakt, że
Kubica wyszedł z opresji pra-
wie bez szwanku, okrzyknię-
to cudem. A przecież nie był
to wcale cud, tylko efekt właściwego dopracowania, z wykorzystaniem
wieloletnich doświadczeń i badań, konstrukcji samochodu wyścigowe-
go oraz... toru. To prawda, że wypadek wydarzył się przy dużej prędko-
ści, blisko 300 km/h, ale prawdą jest też, że cała akcja trwała dość długo.
W tym czasie auto wytracało prędkość i energię, gubiąc koła, zawiesze-
nia oraz elementy obudowy. A gdy doszło do dość twardego ude-
rzenia, nastąpiło ono z poślizgiem, bez całkowitej utraty prędkości,
a zatem i energii. W rezultacie w krytycznym momencie odpowiednia
konstrukcja kokpitu była, jak widać, na to przygotowana. „Mniejszy”
wypadek, ze znacznie niższej prędkości, kończący się w ułamku se-
kundy uderzeniem o drzewo, przyniósłby fatalne skutki. Czego to do-
wodzi? Nie tego, że mieliśmy do czynienia z cudem, tylko tego, że
przepisy wynikające z doświadczenia, nakazujące, by w obrębie toru
nie było drzew i innych twardych elementów, a bariery ustawiono we-
dług pewnych reguł, działają. Nawiasem mówiąc, kolejny medialny
wypadek – Lewisa Hamiltona, mimo że mniej dramatyczny, mógł być
poważniejszy, bo samochód zatrzymał się w miejscu.
Tyle tylko że tam zadziała elastyczna bariera z opon.
I znowu – nie cud, tylko doświadczenie budowniczych
torów i dobre zabezpieczenie kierowcy.
Wypadek pod Grenoble był inny, szczególny z po-
wodu liczby zabitych. Nie powinien się w ogóle zda-
rzyć, gdyby przestrzegano
wszystkich procedur. Ale
tu zabrakło doświadczenia,
zwykłej ostrożności, a na ko-
niec zapewne zadziałał jak
zwykle zbieg kilku fatalnych
okoliczności. Wiadomo, że
autobus nie powinien tam-
tędy jechać. Gdy już jechał,
może kierowca powinien
hamować inną techniką?
Może podczas zjazdu uległ
awarii jeden z hamulców
– retarder albo zasadni-
czy, co postawiło kierowcę
w jeszcze trudniejszej sytu-
acji? A może gdyby przed
fatalnym zakrętem przestał
hamować i spróbował pra-
widłowo dobrać tor jazdy,
zmieściłby się w nim? Ale
skąd miał wiedzieć, jak to zrobić, skoro pewnie nikt go tego nie
uczył, a sam nie miał okazji się tego nauczyć?
Nie będziemy rozstrzygać, kto zawinił w wypadku pod Grenoble.
Telewizja i codzienna prasa już napisała na ten temat wystarczają-
co dużo głupstw. Najbardziej denerwujące z nich to „nie mieli od-
powiedniego dokumentu”, „źle poprowadził ich GPS” i „jechali za
szybko”. A jak mieli jechać, skoro od siedmiu kilometrów było ostro
w dół, a hamulce już dobrze nie działały? Ale zostawmy to – jedno
jest pewne, że ten kierowca tym autobusem tego dnia nie powinien
tamtędy jechać. Wykorzystajmy te zdarzenia, by uświadomić so-
bie, że ruch drogowy ciągnie za sobą sytuacje, których efektem są
wypadki. W stu procentach ich nie ograniczymy, i to jest pierwsze
ostrzeżenie – kiedyś na nas trai! Można i trzeba tego próbować uni-
kać, przede wszystkim myśląc, kultywując coś, co nazywamy kulturą
jazdy. Nie zawsze też będą nad nami czuwały miliony euro wydane
na wszelakie zabezpieczenia, tak jak w F1.
Nowe samochody będą coraz bezpieczniejsze, ale ni-
gdy stuprocentowo bezpieczne. Dla ich konstrukto-
rów ważna jest w tej dziedzinie statystyka (piszemy
o tym na stronie 50), ale reszta zależy od człowieka
– mamy pewien wpływ na to, czy dojedziemy bez-
piecznie. Warto spróbować pomyśleć.
Jerzy Dyszy
O statnimi czasy
290352337.007.png 290352337.001.png
290352337.002.png
290352337.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin