Namiętna Noc.doc

(71 KB) Pobierz

NAMIĘTNA NOC
Ludzik 79



  Miałem to, co było mi potrzebne: brudnopis i długopis. Nie miałem tylko pomysłu. Tylko tego mi brakowało. Siedziałem nad kartką i zastanawiałem się, co napisać. Chwile mijały w ciszy. Słychać było tylko buczenie lodówki i tykanie zegara. Za oknem panowała niemal zupełna ciemność, jakby ktoś wylał na niebo czarną farbę. Coś się święciło. Nie wiedziałem tylko, co. Moje ciało na coś czekało. Czuwało.
  W tym momencie zadzwonił telefon. Spojrzałem na ekran komórki: Rafał – i serce mocniej mi zabiło. Lubiłem, gdy dzwonił, uwielbiałem wsłuchiwać się w ton jego głosu, który był równocześnie męski jak i pełen delikatności. Rzadko spotykamy się, ostatnio kiedy...? On pracuje, często wyjeżdża, czasem na tydzień, półtora. Ja nie mogę mu towarzyszyć. Musimy się ukrywać... Poza tym on mieszka z matką, o spotkaniach u niego nie ma mowy. A u mnie – tylko wtedy, gdy oboje rodzice mają razem dyżur w klinice. Często, niestety, jest tak, że jak jest Rafał, nie mamy lokum. A jak Rafała nie ma, jak na ironię, chatę mam wolną. Złośliwość losu, i wszystko... A dziś właśnie rodziców nie ma! Czy Rafał przyjechał, czy dzwoni znów skądś z daleka? Odebrałem. Chciałem go jak najszybciej usłyszeć.
  – Cześć, Rafał! – powiedziałem radośnie.
  – Cześć, Paweł. Co u ciebie?
  – A, siedzę nad kartką papieru i nie mam pomysłu na opowieść. Zupełnie, jakby mój mózg się zawiesił.
  – A ja dziś wreszcie mam wolne.
  – Wróciłeś? – serce zabiło mi jeszcze mocniej.
  – Tak. Może się gdzieś przejdziemy? Odświeżysz mózg i dotlenisz się. Może piwo?
  – Jak najbardziej. Mam dość tego siedzenia w domu. Można zgłupieć. No i... stęskniłem się za tobą
  – Ja za tobą też. Możesz być za piętnaście minut „U Rossa”?
  – Może za dwadzieścia?
  – Dobra, to za dwadzieścia. Pa, kotku.
  – Pa, misiaku.
  Ucieszyłem się jak mały szkrab z ulubionej zabawki. Wyłączyłem komórkę, zaświeciłem światło w przedpokoju i ubrałem buty, kurtkę i czapkę. Wyszedłem z domu. Na zewnątrz przywitał mnie mroźny wiatr. Był dokuczliwy jak mały dzieciak, który na ulicy kopie mima w kostkę, żeby sprawdzić, czy ten czasem się nie poruszy lub nie krzyknie. Przeszedłem między blokami, unikając ostrych podmuchów. Stacja benzynowa, rondo, bloki, kolejne rondo, City Point i wejście po schodach do pubu.
  Pub „U Rossa” znajdował się naprzeciwko wypożyczalni video. Przy wejściu po lewej była umieszczona tarcza do gry w darta, po prawej – jakieś automaty do gier. W głębi po lewej był barek, przy którym barmanka obsługiwała klientów. Po prawej stoliki. Przy jednym z nich siedział Rafał. Od razu uśmiechnął się szeroko. Wstał. Podszedłem do niego i uścisnąłem mu dłoń. Jego dotyk był cudowny. Usiadłem naprzeciwko. Nie zdążyliśmy zbytnio zamienić słowa, a już przy nas stanął barman.
  – Co panowie sobie życzą? – odezwał się. Był to młody chłopak. Mógł mieć jakieś dwadzieścia trzy lata. Miał ciemne włosy. Był średniego wzrostu. Ubrany był w białą bluzkę, czarne spodnie i ciemnozielony długi fartuch. Pasował mu ten ubiór. Wyglądał w nim dość atrakcyjnie.
  – Dwa „Lechy” – powiedział Rafał.
  – Już podaję – odparł barman.
  Chłopak odszedł. Odezwał się Rafał:
  – Cudownie cię znowu widzieć.
  – Ciebie też – odparłem – Dzięki, że wyciągnąłeś mnie na piwo. Już miałem dość siedzenia w domu. Musiałem się gdzieś wyrwać, bo myślałem, że zgłupieję.
  – Rozumiem cię doskonale. Wiem, co to znaczy siedzieć samemu. Lecz dzięki tobie powoli o tym zapominam.
  Czułem, że się zaczynam rumienić. Trochę mi było głupio. Moja wrodzona fałszywa skromność znowu dawała o sobie znać. Ostatnio wyszła ona przy okazji pochwalenia moich zdolności pisarskich przez jednego z moich znajomych. Rzeczywiście, fałszywa skromność była jedną z moich największych wad. Paradoksalnie budowała moje „ego”. W jakimś sensie czułem się dzięki temu pokorny. A to z kolei było próbą usprawiedliwienia mojego tchórzostwa, lenistwa, niezdecydowania, strachu przed wyzwaniami.
  W międzyczasie barman przyniósł piwo. Skosztowałem. Było zimne, czyli takie, jak lubiłem. Na szczęście nie były to siuśki świętej Jóźki. Rafał też się napił.
  – Dobre... – powiedział. – Nad czym obecnie pracujesz?
  – Staram się coś napisać. Niestety, gonią mnie terminy, a pomysłu jak nie było, tak nie ma.
  Rafał położył swoją dłoń na mojej. Zaczął ją delikatnie głaskać wskazującym palcem. Bardzo to lubiłem. Potrzebowałem tego. Jego dotyk uspokajał mnie i rozluźniał. Na szczęście jego gest nie był dostrzegalny dla innych, gdyż w barze panował półmrok. Nasza ukryta miłość nie była nikomu znana. Podskórnie czułem, że dzisiaj znów wybuchnie ona między nami. Pragnąłem tego. Rafał jeszcze nie wie, że dziś jestem sam!... Dobrze pamiętałem tamten jego dotyk, zapach jego ciała, nieśmiałość pierwszej nagości, poznawanie swych ciał i przeżytej namiętności, którą potem jeszcze kilka razy powtarzaliśmy. Uśmiechnąłem się do niego, a on do mnie. Ten uśmiech oznaczał, że dzisiejsza noc może być i będzie nasza, tylko nasza. Czułem, jak powoli zapala się we mnie ogień pożądania. Jego spokojne oczy patrzyły na mnie. Jego delikatny uśmiech był zaproszeniem do pełnego zaufania, którym od pierwszej chwili go obdarzyłem. Ufałem mu całkowicie. Byliśmy ze sobą ponad rok, ale w łóżku zaledwie kilka razy. Jednak poznaliśmy się wystarczająco dobrze, żebyśmy mogli o sobie powiedzieć, że się kochamy. Kochałem i kocham w nim wszystko. Jego spokojne oczy, delikatny uśmiech, dotyk dający bezpieczeństwo, jego zdecydowanie i siłę, jego ciepło i jego głos, a także jego wady, jak choćby zwykłe bałaganiarstwo.
  Piwo u mnie było wypite do połowy. Rafał wypił ćwierć szklanki.
  – A co u ciebie? – spytałem.
  – Musiałem dzisiaj zrobić małe zakupy. Lodówka była pusta.
  – I nawet do mnie nie zadzwoniłeś, że już wróciłeś i żebym z tobą poszedł?
  – Nie, bo zepsułoby to moją niespodziankę.
  – Jaką niespodziankę? – popatrzyłem ciekawie.
  – Jakbym ci teraz powiedział, to nie byłoby to niespodzianką.
  – Hmmm... No dobra, jakoś to przeboleję.
  Byłem zaciekawiony tą niespodzianką. Z natury jestem osobą ciekawską. Rafał uśmiechnął się. Znał tę moją słabość.
  – Dowiesz się w odpowiednim momencie.
  – No, już dobra. A poza tym jak minął dzień?
  – W miarę spokojnie. Szef nie był upierdliwy. Zadowolony. Można było z nim spokojnie pogadać.
  – To chyba dobrze, bo ostatnio mówiłeś, że chyba non stop cioty dostawał.
  – Ostatnio był jakiś nie do życia. Ale ruszyło się w interesie i dzisiaj mu się polepszyło. Mówią też, że poznał jakąś babkę. Może mu jakoś dogodziła, he-he-he...
  – Nigdy nic nie wiadomo... A tak na poważnie: strasznie za tobą tęskniłem. Bardzo mi ciebie brakowało. Wiem, że może brzmi to kiczowato, ale taka jest prawda.
  – Ja też tęskniłem... Mam nadzieję, że dzisiaj...
  – Tak... – urwałem patrząc mu prosto w oczy. – Dziś tak...
  – To wspaniale... – resztę powiedział mi jego uśmiech i mocny uścisk dłoni.
  Skończyłem swoje piwo. Rafał powoli kończył swoje, a ja w tym czasie poszedłem uregulować rachunek. Dałem też napiwek. Gdy wróciłem do stolika, Rafał już skończył pić piwo i zaczął ubierać się do wyjścia. Ja też ubrałem kurtkę i czapkę. Wyszliśmy z pubu i udaliśmy się do mnie.
  Na zewnątrz wiatr nadal był nieprzyjemny. Jednak mniej już się tym przejmowałem, ponieważ obok miałem osobę, która mnie kocha. Serce biło mi bardzo mocno. Nie wiedziałem, że będę to aż tak przeżywał. Czułem się tak, jakbym szedł z nim na pierwszą randkę, jakbym pierwszy raz miał dotknąć jego ciała, pierwszy raz się z nim kochać...
  Otworzyłem drzwi do klatki. Przepuściłem Rafała pierwszego. Winda. Wszedłem za nim. Drzwi. Klucz, otworzyłem. Znów przepuściłem go przodem i zamknąłem drzwi. Kurtki na wieszak, buty do szafki... Spojrzałem na Rafała. On na mnie. Jego oczy mówiły, że już mnie pragnie. Przybliżyłem się do niego. Objęliśmy się i zaczęliśmy się całować. Jego usta były cudownie słodkie. Całować się z nim to była czysta przyjemność. Nasze języki splatały się ze sobą. Czułem narastające podniecenie. Zacząłem go głaskać po plecach, aż w końcu dotknąłem jego pośladków skrytych w dopasowanych dżinsach. Zacząłem je masować. Rafał przyległ do mnie jeszcze bardziej. On też masował moje pośladki. Wydawało mi się, że nasz powitalny pocałunek trwać będzie bez końca, bardzo długo. Wreszcie oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Pogłaskałem go po włosach.
  – Może się czegoś napijesz? – spytałem kryjąc swoją głupią nieśmiałość i pragnienie.
  – Gorącej herbaty.
  – Zaraz będzie – powiedziałem i pocałowałem go w usta.
  Poszedłem do kuchni. Zaparzyłem truskawkową. Rafał bardzo ją lubi. On tymczasem wszedł do pokoju. Gdy po chwili wszedłem za nim z dwiema filiżankami na tacy, Rafał siedział na kanapie, a obok niego leżała mała torebka z prezentem. Domyśliłem się, że jest to ta niespodzianka, o której mówił w pubie.
  – Mam tu coś dla ciebie – powiedział. – Tak długo nie widzieliśmy się... Otwórz, proszę.
  Nie mogłem się doczekać jej otwarcia. Torebka była średniej wielkości, ozdobiona rysunkiem pięknych kwiatów. W środku znalazłem białą bawełnianą koszulkę i takie same bokserki. O takich mu kiedyś wspomniałem. Pamiętał... Prezent niezmiernie mnie ucieszył. Wycałowałem go.
  – Dziękuję...!
  – Uwielbiam patrzeć, jak się cieszysz, jak sprawiam ci radość.
  – A ja, niestety, nie mam dla ciebie prezentu.
  – Ty jesteś dla mnie najwspanialszym prezentem.
  Bardzo mnie ucieszyły jego słowa. Były one dla mnie prawdziwą radością. Potrzebowałem ich i to bardzo.
  – Chciałbym cię w tym zobaczyć – powiedział.
  – Poczekaj, zaraz zobaczymy, czy pasuje.
  – No, jak najbardziej.
  Poszedłem do drugiego pokoju, żeby się przebrać. Wciąż jednak krępowałem się go. Rafał nie oponował. Po chwili wróciłem.
  – I jak...? – spytałem, i chyba się zarumieniłem.
  – Świetnie leżą, jak na miarę! – powiedział.
  – Fajnie się w nich czuję...
  Usiadłem obok niego. Patrzyliśmy na siebie przez moment. W pewnej chwili objął mnie czule. Spojrzał mi głęboko w oczy i delikatnie pocałował. Odwzajemniłem pocałunek. Zaczęliśmy się znowu namiętnie całować. On wędrował dłońmi po moich plecach. Ja głaskałem go po koszuli i spodniach, które wciąż kryły jego ciało. Dłoń Rafała schodziła coraz niżej. Zaczął głaskać moje uda, aż dotknął mojego krocza i zaczął je masować. Mój penis natychmiast się poderwał.
  – Bo poplamię twój nowy prezent... – szepnąłem.
  On przerwał całowanie, spojrzał na mnie czule i najcichszym głębokim szeptem powiedział:
  – To je zdejmij...
  – Ale najpierw ty... – wyszeptałem.
  – Jak najbardziej... I weźmiemy wspólną kąpiel.
  – Świetnie. Uwielbiam igraszki w wannie.
  Patrzyłem, jak się rozbiera... Ale pomyślałem, że to nie pasuje, więc czym prędzej poszedłem do łazienki przygotować wodę. Wlałem płyn do kąpieli. Jego owocowy aromat uniósł się w powietrzu. Zapowiadała się cudowna kąpiel. Chciałem, żeby ta chwila była niezwykła.
  Po chwili Rafał wszedł do łazienki. Był tylko w samych spodenkach i powiedział:
  – Jak tu cudownie pachnie! Widzę, że wybrałeś mój ulubiony zapach... Wspaniale się o mnie troszczysz.
  – Dziękuję – odparłem zmieszany i pocałowałem go.
  Patrzyliśmy razem, jak tworzy się obfita piana. Czułem narastające podniecenie i jak najszybciej chciałbym wejść do wanny z moim ukochanym. Rafał popatrzył na mnie i powoli zaczął mnie rozbierać. Patrzyliśmy na siebie nawzajem. Moja koszulka... Moje nowe bokserki... Jego spodenki... Nadzy wzięliśmy się w ramiona. Czułem, jak mój penis natychmiast nabrzmiewa i jak to samo dzieje się z jego penisem. Wiem, że podobamy się sobie nawzajem i że kochamy naszą wspólną nagość. Przytuliłem się do jego torsu. On trzymał swoją dłoń na moich pośladkach. Przywarłem do niego jeszcze bliżej. Było mi dobrze. Przez moment tak staliśmy wtuleni w siebie, aż stwierdziłem, że nalało się już dość wody i musiałem zakręcić kurek. Rafał wszedł pierwszy do wanny. Ja za nim. Odwróciłem się i usiadłem plecami oparty o jego tors. On czule mnie objął i zaczął głaskać moją klatkę piersiową. Położyłem głowę na jego torsie i poddałem się jego pieszczotom. Przymknąłem oczy. Rafał wędrował dłońmi po moim ciele, a ja nie pragnąłem teraz niczego więcej. Odwrócił lekko moją głowę i zaczął mnie namiętnie całować. Nasze języki ponownie splotły się w słodkim pocałunku. Piana i jej zapach tworzyły dodatkową, niepowtarzalną atmosferę. Zapach płynu do kąpieli unosił się w powietrzu, woda lekko parowała. Pocałunek Rafała był cudownie słodki. Jego język delikatnie zmagał się z moim. On powoli bawił się moimi sutkami. Narastało we mnie cudowne podniecenie. Czułem, jak mój penis zaczyna swoje rytmiczne podrygi. Było mi rozkosznie. Moje sutki zaczęły twardnieć. Byłem w siódmym niebie. Dłonie Rafała zaczęły masować mój brzuch. Ja zacząłem się lekko wiercić w rytm jego dotyku. Czułem, że niedługo te gorące dłonie zejdą niżej. I tak się stało. Zaczął masować moje uda. Mój penis podskakiwał coraz bardziej. Domagał się pieszczot, ciepła ust mojego ukochanego. Powoli odpływałem. Dłonie mojego kochanka spoczęły na moim członku. Tak! Bardzo tego pragnąłem. Powoli zaczął masować moje krocze. Mój oddech stawał się coraz szybszy. Czułem też przy swoich pośladkach jego wyprężonego penisa. Docisnąłem się mocniej. W pewnym momencie odwróciłem się do niego. Usiadłem mu na udach i kontynuowaliśmy nasze namiętne pocałunki. Masowałem jego plecy, a on moje. Nasze ciała mocno przywarły do siebie. Smakowaliśmy dalej swoje usta. Pragnęliśmy siebie, jak nigdy wcześniej. Nagle Rafał przerwał pocałunki. Spojrzał na mnie i usiadł na brzegu wanny. Wiedziałem, czego chce, a ja chciałem mu to dać. Wziąłem jego penisa do ręki, ściągnąłem napletek i powoli zacząłem lizać jego żołądź. Mój misiek uśmiechnęło się szeroko. Wiedziałem, że to uwielbia. Powoli zacząłem ssać jego główkę. Smakowała wybornie. Czułem, jak jego penis pręży się i pulsuje pod dotykiem mojego języka. Stwierdziłem zatem, że pora zastosować kolejną pieszczotę. Zacząłem lizać jego członka z dołu do góry. Rafał odchylił głowę do tyłu, przymknął oczy. Zacząłem także pieścić jego mosznę. Wtuliłem się w jego krocze. Poczułem jego ciepło. Zacząłem mocniej ssać jego penisa. Robiłem to rytmicznie, miarowo. Chciałem, żeby mój misiek miał z tego jak największą rozkosz. Postanowiłem, że się o to postaram. Dobrze to robiłem, bo dłonie Rafała energicznie wędrowały po moich włosach.
  Mój kochany znowu zaczął głaskać mnie po plecach. Na moment przerwałem pieszczoty. Spojrzeliśmy sobie nawzajem w oczy i ponownie zaczęliśmy się całować, a ja w tym czasie masturbowałem go. Rozkosznie przy tym mruczał. W pewnym momencie drugą dłonią zacząłem masować jego sutki. Podnieciło go to jeszcze bardziej. Jego penis coraz mocniej się prężył, na jego szczycie pojawiały się gęste kropelki śluzu. Wiedziałem, czego chce: żebym mu się oddał tu i teraz. Ale tego „tu i teraz” bałem się. Tak bez przygotowania? Powiedziałem:
  – Zrobimy to w łóżku, dobrze...?
  – Wiem... ale tak już cię potrzebuję... pragnę, bardzo mocno...
  – Wiem – odpowiedziałem cicho. Pocałowałem go czule i zacząłem go powoli myć gąbką. Poddał się całkowicie mojemu dotykowi. Potem nastąpiła zmiana i to on mnie mył, a ja z największą przyjemnością poddałem się jego pieszczotliwym ruchom.
  Piana opadała, woda powoli stygła. My byliśmy już umyci. Wyszliśmy z wanny i zaczęliśmy się nawzajem wycierać. Wypuściłem wodę z wanny. Rafał stał za mną i gdy tak pochylony wycierałem wannę, poczułem dotyk jego penisa w sam środek moich pośladków. Przy tym Rafał cały wtulił się w moje plecy i zaczął pieścić powoli mój tors. Zrobiło mi się gorąco. Ponownie poczułem narastające podniecenie. Jego członek coraz mocniej napierał na moje pośladki. Zaczął się we mnie wbijać... Zabolało... Poderwałem się. Wyprostowałem się... Tak, wiem, jak wspaniale byłoby teraz poczuć go w sobie, ale nie tak... nie z takim bólem... Rafał umie to zrobić inaczej. Na pewno ma ten swój żel, który wprowadza we mnie palcem głęboko, że drżę cały z narastającego podniecenia, a potem... Dlatego natychmiast chciałem iść z nim, teraz, do łóżka, żeby wypieścił jeszcze bardziej mojego penisa, a potem wsadził mi swojego.
  Odwróciłem się twarzą do niego i powiedziałem:
  – Pragnę cię... Chodźmy... – a on  chwycił mnie w ramiona, jak dziecko i zaniósł do sypialni. Położył mnie i zaczął ustami muskać moje ciało. Zadrżałem. Nasze języki ponownie splotły się w miłosnym pocałunku. Wędrowaliśmy nawzajem rękoma po swoich ciałach. Rafał zaczął masować moje pośladki, a ja jeszcze mocniej do niego przywarłem i zacząłem go muskać językiem za uchem. Rafał zaczął mruczeć. Uwielbiałem ten odgłos. Był taki słodki i uroczy. Teraz ja kontynuowałem całowanie jego ciała. Powoli schodziłem językiem coraz niżej i niżej. Pomyślałem, że zrobię mu przyjemność, jeśli zacznę pieścić językiem jego pępek. Nie pomyliłem się. Pod wpływem moich pieszczot jego penis znów zaczął lekko pulsować, co z zadowoleniem zauważyłem. Stwierdziłem, że nie ma co czekać z dopieszczaniem jego rumaka. Wziąłem go zatem do ręki, ściągnąłem napletek i zacząłem lizać główkę. Jego członek zaczął się ślinić. Uwielbiałem to. Smak śluzu był dla mnie niczym miód. To mnie zachęciło do ponownych pieszczot oralnych jego członka. Zacząłem go ssać, a Rafał zaczął już prawie jęczeć z rozkoszy.
  – Tak... Cudownie to robisz, oooohhh. Kocham cię... – wyszeptał, a jego ciało powoli pokrywało się kropelkami potu, co na pewno było wynikiem nie tylko moich pieszczot, ale też rozgrzania wspólną kąpielą w gorącej wodzie. Wspaniale było na to patrzeć. Jego skóra zaczęła lśnić. Była ona miękka i jędrna. Cudownie pachniała Odsunąłem nieco kołdrę, usiadłem na udach Rafała, potem położyłem się na nim, wtuliłem się w jego tors i swoim ciałem masowałem jego ciało. Następnie zacząłem masować jego brzuch i wędrowałem palcami po jego ciele. On głaskał mnie po plecach i pośladkach. Jego sutki powoli sztywniały. Zacząłem je lizać i muskać wargami. Sutki były jedną z najbardziej erogennych stref Rafała. Nie zdziwiły mnie zatem jego ciche jęki pod wpływem pracy mojego języka. I znowu powoli wędrowałem w dół jego ciała, do pięknego wyprężonego członka. Znów wziąłem go do ust.
  W pewnym momencie Rafał zaczął się podnosić. Odjął moją głowę od swojego członka, podniósł ją i zaczął mnie całować. Następnie powiedział:
  – Połóż się na brzuchu...
  Posłuchałem go. Rafał zniknął, ale za chwilkę już pojawił z powrotem. W dłoni trzymał żel i paczuszkę prezerwatyw. Tak... Więc teraz to będzie... – pomyślałem podniecony i uradowany. Jednak nie od razu... Rafał rozchylił moje nogi. Wiedziałem, co chciał zrobić, a on wiedział, że właśnie tego od niego oczekiwałem. Rozchylił moje pośladki i zaczął powoli lizać mój otworek. Mój misiek nie przerywał pieszczot, a mój otworek powoli zaczynał się rozluźniać. Zrobiło mi się błogo. Czułem, jak mój penis zaczyna sztywnieć. Jednak jego dłonie powędrowały wyżej i zaczęły ugniatać moje plecy. Ciepło jego dotyku i jego ciała czułem na mojej szyi. Prężyłem się. Jego usta powoli zaczęły pieścić moje plecy. Jego język zaczął wędrować wzdłuż mojego kręgosłupa, a ja powoli zacząłem przeżywać największą i najwspanialszą rozkosz w moim życiu. Usta Rafała wolno schodziły w kierunku pośladków, tak samo jego dłonie, które krążyły po moich plecach i poczułem, jak znów powoli schodzą coraz niżej, aż w końcu ponownie docierają do moich pośladków. Jak on cudownie masuje... Podobnie jak on przed chwilą, tak ja teraz zacząłem mruczeć. To była niesamowita rozkosz. W końcu ponownie poczułem ich ciepło w swoim rowku. Rafał był wspaniałym kochankiem. Doskonale wiedział, jak sprawić mi przyjemność. Ja w tym czasie miałem zamknięte oczy, a on położył się na mnie i zaczął się o mnie ocierać. To było piękne przeżycie.
  Teraz Rafał wziął trochę żelu na palec i zaczął nim jeździć wokół mojej dziurki. Zacząłem znowu pojękiwać. Jego palec krążył coraz szybciej. Mój zwieracz już był rozluźniony i był gotowy na przyjęcie Rafała. Mój kochany włożył palec w mój otworek i zaczął nim krążyć wewnątrz mnie. Wyczuł prostatę i powoli ją masował. Zajęczałem głośno. To było to, czego mi było trzeba. Uwielbiałem tę palcówkę. To była niesamowita rozkosz, jaką może dać facet facetowi. Ale najlepsze dopiero czekało na mnie. Rafał obrócił mnie na plecy, rozchylił moje nogi. Jego penis był w pełnym wzwodzie. Nie był to olbrzym, ale też nie był to maluch. Mój cudowny kochanek wziął prezerwatywę, nałożył, następnie zwilżył ją żelem i tak przystrojonym penisem wjechał w mój otworek. Zadrżałem. Rafał wziął moje nogi na pagony i powoli wchodził we mnie coraz głębiej. Czułem, jak jego cudowny penis rozpycha się we mnie, jak robi sobie miejsce. Wszedł... Rafał powoli zaczął mnie posuwać. Moje nogi były praktycznie aż na jego plecach. On położył się na mnie i nie przerywając swoich ruchów całował mnie namiętnie. Ja jęczałem z rozkoszy. Było mi cudownie. Na to właśnie czekałem: żeby moje kochanie weszło we mnie i zaczęło mnie posuwać. Tego właśnie chciałem. Moje wnętrze bez problemu przyjmowało jego ruchy. Byliśmy ze sobą ściśle złączeni... Jego ruchy stawały się coraz szybsze, coraz pełniejsze... Czułem, że zbliżam się do granic seksualnej rozkoszy. Powoli moje ciało zaczęło się wyginać do tyłu... Rafał zatrzymał się. Wyszedł ze mnie. Położył się na plecach, a ja powoli zacząłem się nadziewać na jego członka. Bez kłopotu wsunąłem go w siebie i zacząłem go ujeżdżać. Pochyliłem się ku niemu. Byliśmy w siebie wtuleni. Nasze języki jak oszalałe tańczyły ze sobą w rytm miłości. Znów dostrzegłem krople potu na ciele mojego ukochanego. Wtuliłem się w niego i dalej poruszałem rytmicznie swoimi biodrami, a Rafał masował moje pośladki. Jego penis masował moją prostatę, a ja powoli czułem, że niedługo będę miał orgazm. Tak, bardzo chciałem dojść w ramionach mojego ukochanego. Rafał zaczął przyspieszać, a ja czułem, że już zaraz wystrzelę... Wtuliłem się jeszcze bardziej w Rafała i nagle poczułem jak tryskam. Krzyknąłem z rozkoszy. Moja sperma trysnęła na brzuch Rafała i na jego tors. Opadłem na szyję Rafała, a on poruszał się coraz szybciej i szybciej, aż w końcu mocno mnie do siebie przycisnął i głośno jęknął, a ja poczułem, że właśnie doszedł. Trysnął w moim tyłku. Przytulił mnie mocno i zaczął całować. Było wspaniale. Powoli opadliśmy na łóżko i kontynuowaliśmy nasze pocałunki, żeby zbyt szybko nie pozbawić siebie tych chwil rozkoszy. Ocieraliśmy się o siebie nawzajem. On nadal mnie pieścił, a ja jego. Jego spocone ciało wyglądało cudownie.
  – Kocham cię – powiedział do mnie Rafał i pocałował mnie czule.
  – Ja ciebie też. Jesteś wspaniałym mężczyzną. Kocham cię nad życie – odpowiedziałem. – Potrafisz dawać człowiekowi to, o czym marzy.
  – Ty też. Cudownie kochasz. Twoje pieszczoty są wspaniałe. Chodź, pójdziemy się umyć.
  Poszliśmy do łazienki, żeby znów się wspólnie umyć. Następnie wróciliśmy do łóżka. Rafał położył się na plecach, a ja wtuliłem się w jego tors.
  – Kochanie?
  – Tak?
  – Chyba już wiem, o czym napiszę swoje kolejne opowiadanie – i z tymi słowami zasnąłem w jego ramionach.
                                                                                                       Ludzik 79

Zgłoś jeśli naruszono regulamin