Legendy Ethshar #4 Krew smoka - WATT-EVANS LAWRENCE.txt

(542 KB) Pobierz
WATT-EVANS LAWRENCE





Legendy Ethshar #4 Krew smoka





WATT-EVANS LAWRENCE





Originally published by Del Rey Books, an imprint of Ballantine Books, November 1991.That edition copyright (c) 1991 by Lawrence Watt Evans.

"Portrait of A Hero" is copyright 1991 by Lawrence Watt Evans

Cover art (Dragonby Dalmazio Frau) copyright (c) 2001 Dalmazio Frau.



Dedykuje dla

Marian

i Toma

i Gordona



Krew smoka

rozdzial 1



Chlopiec wpatrywal sie z zapalem w dol Areny,w oczekiwaniu gryzac wlasna warge.Gonitwy byly skonczone, jako przedsmak co mialo nastapic, piaski byly grabione, wyrownywane za pomoca czarow.Grabie byly takimi samymi zupelnie zwyklymi drewnianymi grabiami, ktore byly ciagniete tam i z powrotem przez piasek przez zupelnie zwyklych ludzi przed kazdym wyscigiem.Teraz, jednakze, grabie ruszaly sie same, jakby ukryte niewidoczne rece, lub niewolnicy, albo sluzacy, albo ktos podobny ludziom, ktozy byli odpowiedzialni za utrzymanie Areny, mieli nigdy nie zostac zobaczeni.Dumery zastanawial sie czy grabie zostaly ozywione jakos, albo czy sylfy albo duszki albo demony je trzymaly, albo czy sluzacy zostali obdarzeni niewidzialnoscia.Czary mogly zrobic tyle cudeniek!

Grabie byly cale pomalowane jaskrawym niebieskim, zastanawial sie czy to bylo wazne.Rzucony czar dzialal tylko wykorzystujac, niebieskie rzeczy? Wiedzial, ze czary moga miec dziwne wymogi.Albo grabie byly niebieskie poniewaz Pan Areny wzial niebieskiego i zloto jako swoje kolory?Albo moze, wzial jego kolory z zlotego piasku, i niebieskie grabie jako elementy instalacji?Albo byl jakis inny powod calkowicie?Bylo tyle rzeczy, ktorych nie znal! Przeczytal wszystko, co mogl znalezc o czarach ale to nie bylo duzo; rzucal pytania z kazdemu, kogo znal ale nie znal zadnych magow, ani czarodziejek albo czarnoksieznikow nawet czarownikow albo jakikolwiek innego gatunku z cudowny-robotnik.Od czasu do czasu spotykal magika albo dwoch, i zawsze rzucal pytania, ale on nie zawsze dostawal odpowiedzi.Caly czas pytanie kgokolwiek bylo niezreczne, chociaz oni nie byli magikami. Czasami mieli odpowiedzi, czasami go zbywali, wiec on tylko probowal dalej.

"Tata," spytal, "dlaczego grabie sa niebieskie?"

Zaskoczony zerwal sie z poldrzemki, Doran Shiphaven pozwolil nogom upasc ciezko o podloge z rodzinnej skrzyni, szukajac zlotego lancuszka po klatce piersiowej ubranej w aksamit. Pierscienie pstryknely o drewno,poniewaz chwycil porecz krzesla i odwrocil sie by wpatrzec sie w jego syna."Co?" zapytal.

"Te grabie tam," Dumery powiedzial, wskazujac. "Dlaczego one wszystkie sa pomalowane na niebiesko?"

Po jego lewej stronie, Dessa siostra Dumeryego, rok starsza od niego, zachichotala zakrywajac usta. Ich starsi dwaj bracia, slyszac halas, spojrzeli z wlasciwej strony na ich ojca, by zobaczyc co wywolalo zamieszanie.

"Wiec, przypuszczam zeby nie zgnily" Doran powiedzial, zdziwiony, "albo ukrywaja pekniecia."Ale dlaczego niebieski?" Dumery nie ustawal. "Dlaczego nie czerwony, albo zielony? Brazowy nie wskazalby na brud az tak bardzo, albo jesli oni chca aby byl widoczny brud wtedy biel bylaby lepsza. Dlaczego niebieski?"

Po pauzie zbity z tropu, jego ojciec przyznal sie" nie mam najbledszego pomyslu."Derath pochylil sie, usmiechajac sie z wyzszoscia, i powiedzial, "to ma pasowac do twoich oczu, Dumery!"

"Moje oczy sa zielone, glupie!" Dumery zaripostowal."Moze lepiej zmusilbys zielarza do sprawdzania twoich oczu jesli nie wiesz, ze!"

POLECAM!! Legendy Ethshar Lawrence Watt-Evans

Legendy Ethshar 01 - Niedoczarowany miecz

Legendy Ethshar 02 - Jednym zakleciem

Legendy Ethshar 03 - Wodz mimo woli

Legendy Ethshar 04 - Krew Smoka

Legendy Ethshar 05 - Zaklecie Czarnego Sztyletu

Legendy Ethshar 06 - Podejmujac Lot

Legendy Ethshar 07 - Noc Szalenstwa

Legendy Ethshar 08 - Odtworzenie Ithanalin'a

Legendy Ethshar 09 - Zwierciadlo Sprigganow

Legendy Ethshar 10 - Ambasador Vondu



Rozdzial Pierwszy



Chlopiec gapil sie z zapalem na dol do Areny, zujac swoja warge w oczekiwaniu. Wyscigi konne skonczyly sie i jako przedsmak tego, co mialo przyjsc piaski byly grabione gladko przez magie.

Grabie byly to, samotne zupelnie zwykle drewniane grabie, ktore zwykle byly ciagniete z powrotem i naprzod przez piasek przez doskonale zwyklych ludzi przed kazdym wyscigiem. Teraz, jednak, grabie ruszaly sie same, jak gdyby trzymane przez niewidzialne rece niewolnikow, albo sluzacych, lub ktokolwiek z ludzi bedacych, odpowiedzialnymi za utrzymanie Areny, byli niewidzialni, nie mogli zostac zobaczeni.

Dumery zdumial sie czy grabie zostaly ozywione jakos samoistnie lub, czy one byly wladane przez sylfy albo duszki albo demony, albo czy sluzacy zostali obroceni w niewidzialnych. Magia moglaby zrobic tyle zdumiewajacych rzeczy!

Grabie byly cale pomalowane jasnym blekitem i on zastanowil sie, czy to bylo wazne.

Czy zrobily sie magiczne w uzyciu tutaj tylko i pracuja nad niebieskimi rzeczami? On wiedzial, ze magia mogla miec szczegolne wymagania.

Albo byly grabie niebieskie poniewaz Pan Wladca Areny wzial niebieski i zloty jako jego kolory?

Albo byc moze, on wzial jego kolory od zlotego piasku i niebieskie grabie i innego przystosowywania? Lub calkowicie byl jakis inny rozsadny powod?

Bylo tyle rzeczy, ktorych on nie znal! On przeczytal wszystko, co on moglby znalezc o magii, ale to byl nie duzo; on zadal pytania kazdemu, ktorego on znal, ale on nie znal zadnych czarodziei, ani wiedzmy albo czarownicy albo czarnoksieznikow lub jakikolwiek innego rodzaju cudotworcy. On od czasu do czasu spotkal magika lub kogos i zawsze zadawal pytania, ale on zawsze nie otrzymal odpowiedzi.

Reszta czasu on tylko pytal, ktokolwiek byl sie nawinal, chociaz oni nie byli magikami. Czasami oni mieli odpowiedzi w kazdym razie, czasami oni nie robili nic, wiec on tylko kontynuowal, probowal.

"Tata," on spytal, "dlaczego sa grabie niebieskie?"

Zaskoczony wyrwaniem z kontemplacyjnej pol drzemki, Doran Shiphaven pozwolil nogom upasc ciezko o podloge z rodzinnej skrzyni, szukajac zlotego lancuszka po klatce piersiowej ubranej w aksamit. Pierscionki kliknely po drzewie, poniewaz on chwycil reka krzeslo i obrocil sie, by gapic sie na jego syna.

"Co?" on spytal.

"Te grabie tam na zewnatrz," Dumery mowil, wskazujac. "Dlaczego sa one wszystkie sa pomalowane na niebiesko?"

Po jego lewej stronie, Dumera siostra Dessa, rok starszy niz on, zachichotala do jego rak. Ich dwaj starsi bracia, zauwazajac halas, spojrzeli zaskoczeni od prawej strony ich ojca by zobaczyc to, czym zamieszanie spowodowane bylo.

"Wiec one nie zgnija, przypuszczam," Doran mowil, zaintrygowany, "albo by powstrzymac odlamki pekniec".

" Ale dlaczego niebieskie?" Dumery upieral sie wytrwale. "Dlaczego nie czerwony, albo zielony? Brazowy nie ubrudziliby sie tyle samo lub jezeli oni chca by zobaczyc brud wtedy bialy bylby lepszy. Dlaczego niebieski?"

Po zdumiewajacej pauzie, jego ojciec przyznal, " Nie mam najslabszego pojecia".

Derath przechylil sie, usmiechajac sie z glupia afektacja i mowil, "To ma pasowac to twoich oczu, Dumery!"

"Moje oczy sa zielone, glupi!" Dumery odcial sie. "Byc moze lepiej sprawdz jakie masz twoje zielone oczy, jezeli nie znasz takiego koloru!"

"Och, znam tamto," Derath mowil slodko, "ale Pan Wladca Areny nic nie robi!" On odwrocil sie i szczerzyl zeby tryumfalnie do najstarszego brata, Dorana Mlodszego, ktory parsknal kpiaco.

Dessa zachichotala bardziej niz kiedykolwiek.

Dumery poczul, jak jego policzki zaczerwienily sie nieznacznie,spuscil wzrok do podlogi Areny, sarkastycznie ignorujac jego rodzenstwo. On pomyslal, ze Deratha zart nie byl zabawny, odkad to naprawde nawet nie zrobilo zadnego wrazenia,ale on wiedzial z wieloletniego doswiadczenia, ktore gdyby Derath i Doran i Dessa raz rozpoczeli kpic z jego, to trwaloby to godzinami. Odcinanie sie nie zatrzymaloby tego; ignorowanie ich mogloby.

Porzadkowanie sie zostalo zakonczone, Dumery zobaczyl piasek areny blyszczacy, gladki i zloty w sloncu niedzielnego popoludnia. Tlum uspokoil sie w oczekiwaniu.

Cisza nastapila i wielkie napiecie wzroslo, az nagle chmura grubego zoltego dymu ukazala sie, wirujac z jednego z duzych bram wjazdowych, ktore otworzyly sie do areny od labiryntu ponizej. Dym nie ulotnil sie, jak jakis naturalny dym albo para, ale zamiast tego trzymal sie razem w krecacej sie kuli {globie}, czyms jak miniaturowa traba powietrzna ale daleko gestszy i kulisty raczej niz zwezajacy sie cylinder normalnej traby powietrznej.

Dumery wstrzymal oddech i gapil sie i obok niego Dessa przestal chichotac. Z drugiej strony pudla Dorana Mlodszego i Derath zamurowalo, rowniez.

Gotujaca sie pilka dymu dryfowala przez arene, poruszajac sie poprzez piasek przy okolo szybkosci rzeskiego spaceru, az to znalazlo sie w dokladnym srodku {centrum}, jego bazie wlasnie, nie niepokojacej schludnie grabione linie.

Dym byl bledszym zoltym niz glebokie zloto piaskow, chorowity, brzydki kolor, jak brzuch weza. Dumery gapil sie na to, zupelnie zafascynowany.

Grzmot explodowal znikad i blyskawica blysnela, prawie oslepiajac go; on popatrzyl w gore, zaskoczony, ale niebo bylo jeszcze jasne i niebieskie, swiatlo sloneczne jeszcze znieruchomiale poprzez stoiska.

Kiedy on rozgladal sie za siebie, zolty dym byl rozwiany, wyjawszy kilka zanikajacych wiazek i w jego miejscu stal czarodziej.

Dumery pochylil sie ku przodowi z zapalem.

Czarodziej byl pulchnym kolega sredniej wysokosci, majacym na sobie blyszczaca do kostek szate z pieknego czerwonego jedwabiu. Dumery nie byl zadnym dobrym w odgadywaniu ile lat liczy, ale ten czlowiek byl wyraznie niemlody-jego twarz zwietrzala i jego policzki obwisaly. Jego wlosy byly jeszcze polyskujaca czernia, chociaz, bez sladu szarosci.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin