Cartland_Barbara_-_Forella.pdf

(364 KB) Pobierz
Barbara Cartland
Barbara Cartland
FORELLA
(Najpiękniejsze miłości
1
8964295.001.png
Od Autorki
Książę Walii, późniejszy Edward VII, miał swój specjalny sposób na odnajdowanie
sypialni pięknej kobiety, którą się interesował. Ponieważ domy, w których bywał Jego
Wysokość, były zwykle olbrzymie, sugerował on, że róża wystawiona na zewnątrz danej
sypialni ułatwi jego poszukiwania i zapobiegnie kłopotliwym pomyłkom.
Książę ożenił się z piękną Aleksandrą Duńską w 1863 roku, ale już pięć lat później, gdy
przyszło na świat ich trzecie dziecko, księżniczka Viktoria, jego romanse ożywiały plotki.
Mówiło się o ponętnych pięknościach w Rosji, gdzie książę był obecny na ślubie
Dagmary, siostry księżniczki Aleksandry, z carewiczem Aleksandrem i kuszących
księżniczkach, a także aktorkach w Paryżu, dokąd pojechał sam następnego roku. Tam
książę wodził rej, a młodsi członkowie towarzystwa chętnie naśladowali go. Dla wielu z
nich był to mile widziany bunt przeciwko powadze i dokładności Księcia Pana, a po jego
śmierci, przeciwko przygnębieniu, nudzie i nieustającej żałobie Królowej Wiktorii w
Zamku Windsor.
2
Rozdział 1
Rok 1870
Po obiedzie panie przeszły do wielkiego salonu ozdobionego kryształowymi
kandelabrami i ogromną ilością egzotycznych kwiatów. Ubrane w suknie spiętrzone z tyłu
na tiurniurach, które według wskazówek Frederica Wortha zajęły miejsce krynolin,
wyglądały jak wspaniałe łabędzie. Tiurniury idealnie akcentowały ich cienkie talie, a
ponad nimi opięte gorsety doskonale podkreślały wypukłość i krągłość piersi, które
przyciągały wzrok dzięki znów modnym głęboko wyciętym dekoltom.
Kogoś, kto nie wiedział, że gospodarzem przyjęcia jest książę Janos Kovac, mógłby
zdziwić widok tak wielu pięknych kobiet zebranych w jednym pokoju. Zdawało się, że
całe Alchester otoczone jest aurą bogactwa.
Niewielu zapewne z przybyłych tu na weekend gości mogło pamiętać jak wyglądał
zamek, zanim duke Alchester sprzedał go księciu.
Jedyne pocieszenie — powiedziała starsza bogata dama w stroju mieniącym się
diamentami — to to, że Alchesterowie nie tylko byli w stanie zapłacić swoje rachunki, ale
odkąd pozbyli się zamku, wiedli swoje życie we względnym komforcie.
Moja droga, czy pamiętasz jak tu było? — zawołała jej rozmówczyni. —Zimą przejmujący
chłód, a sufit i ściany wilgotne z powodu cieknącego dachu! Nic nie było reperowane ani
poprawiane od blisko pięćdziesięciu lat! I to nie-zjadliwe jedzenie!
Damy roześmiały się ironicznie.
— Zupełnie inaczej, niż dziś wieczór!
Zamilkły nagle obydwie zdając sobie sprawę, jak wspaniała była kolacja i jaką radością
dla każdego smakosza było wino podawane do kolejnych dań.
Książę Janos, właściciel ponad tysiąca akrów ziem we wschodnich Węgrzech, przyjechał
do Anglii przede wszystkim po to, by polować. Tak bardzo jednak zauroczył go sport,
który uprawiał z ogromnym entuzjazmem w Shires, że nie tylko został członkiem kilku
klubów, lecz stał się także posiadaczem stajni dla koni wyścigowych, które na dokładkę
bardzo szybko zaczęły odnosić zwycięstwa.
Gdyby udało się to jakiemuś innemu młodemu człowiekowi, rozsiewałby wokół siebie
zazdrość i nienawiść. Jednak nie książę Janos. Był coraz bardziej popularny nie tylko
wśród tych, którzy dosiadali jego koni i kibicowali mu, ale także w Klubie Jeździeckim,
którego stał się członkiem. Zaproszenia na jego przyjęcia były wręcz rozchwytywane, a
on znalazł sposób na to, jak to ktoś zauważył trochę złośliwie, by pomieścić więcej
piękności na jednym metrze kwadratowym, niż udało się to kiedykolwiek innym
gospodarzom.
Rozglądając się po pokoju, widząc te wszystkie blondynki, brunetki i rude, nikt nie miał
wątpliwości, że nawet Parysowi, gdyby mógł być tam obecny, trudno byłoby zdecydować,
której z nich należy się złote jabłko.
Książę znał mnóstwo pięknych kobiet i nie było wątpliwości, że one były nim
zafascynowane, zaintrygowane i zaślepione, i z całą pewnością znajdował się w centrum
ich uwagi. Tym więc dziwniejsze było to, że nawet najbardziej wścibscy intryganci
towarzystwa mogli powiedzieć tak niewiele o nieskandalizującym i dyskretnym księciu
Janosu, co bynajmniej nie odnosiło się do jego gości. W momencie, gdy lady Esme
3
Meldrum podchodziła do jednego ze zdobionych złotymi ramami luster, markiza Claydon
śledziła jej ruchy wzrokiem pełnym nienawiści. Bez wątpienia lady Esme była
nadzwyczaj piękna, a jej uroda podziwiana przez współczesnych artystów. Wydawało się
niemożliwe, by mógł gdzieś istnieć ktoś cudowniejszy od niej, złotowłosej, z oczami ko-
loru miodu, o cerze jak przeźroczysta porcelana. Poruszała się pięknie, a jej figura
przypominała figurę bogini.
Z prawdziwej miłości poślubiła Sir Richarda Meldrum. Co prawda jej rodzice oczekiwali
że znajdzie lepszą partię, ale gdy o Sir Richardzie Meldrum zaczęto mówić jako o jed-
nym z najbardziej obiecujących ambasadorów w Europie, pogodzili się z wyborem córki.
Jednak po ośmiu latach małżeństwa z mężczyzną który był coraz bardziej pochłonięty
swoimi obowiązkami, lady Esme zaczęła szukać rozrywki.
Hrabia Sherburn zwrócił uwagę na jej piękność w tym samym momencie, w którym ona
stwierdziła, że niewątpliwie jest on szalenie atrakcyjną partią.
Osmond Sherburn był bogaty, przystojny, odrobinę już znudzony odnoszonymi
sukcesami i absolutnie nie zainteresowany małżeństwem. Dużo ambitnych matek
uważało, że właśnie ich córki z wdziękiem zdobiłyby klejnoty Sherburnów i na pewno
byłyby czarującymi paniami rodzinnego domu hrabiego i innych jego posiadłości.
Wykazał on jednak na tyle sprytny, by kierowe swoją uwagę ku kobietom zamężnym.
Narażał się przez to ich małżonkom, czasami do tego stopnia nawet, iż gotowi byli
wyzwać go na pojedynek. Jednak przyjaźń hrabiego z Księciem Walii i jego pozycja w
towarzystwie, zmuszały ich do pewnych ustępstw i słusznych przemyśleń, że
prowokowanie go byłoby na pewno błędem.
Tym to sposobem hrabia mógł bawić się na całego, dokonując przy tym odkrycia, że
tylko nieliczne kobiety odmawiały spełnienia jego życzeń.
Właśnie zakończył krótkotrwały, acz przyjemny romans z markizą Claydon. Jak zwykle,
to on ochłonął pierwszy i zastanawiał się, jak wyswobodzić się z jej kurczowo zaciśnię-
tych i zaborczych objęć, gdy na horyzoncie pojawiła się lady Esme.
Mówienie, że stracił dla niej głowę byłoby przesadą gdyż hrabia zawsze stał twardo na
ziemi. Jego sercem zawsze rządził rozum, gdyż nawet w najbardziej żarliwych i
burzliwych romansach zachowywał ostrożność. To właśnie, bardziej niż cokolwiek innego
sprawiało, że zakochane w nim kobiety zawsze zdawały sobie sprawę, że nigdy w pełni
nim nie zawładną.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego straciłam Osmonda — szlochała do markizy jakaś
piękność, zanim ona i hrabia zwrócili na siebie uwagę.
Moja droga, może byłaś zbyt uległa — odparła Kathie Claydon.
A jak inaczej można zachowywać się przy Osmondzie? — zapytała piękność. — On jest
taki dominujący, taki władczy, a i jego przygniatająca przewaga sprawia, że nie sposób
odmówić mu czegokolwiek.
Markiza trafnie oceniła sytuację i stwierdziła, że tym razem hrabiemu potrzebne jest
wyzwanie.
Kiedy więc spotkali się na przyjęciu, na którym żadne z nich nie było zainteresowane
nikim innym, posyłała mu zagadkowe spojrzenia. Była w swym zachowaniu prowokująca,
a jednocześnie intrygująca, zachęcająca i tajemnicza.
4
Ale gdy zostali już kochankami, jej siła osłabła i nie była już w stanie dłużej go
prowokować, tak jak wcześniej zamierzała. Stała się absolutnie uległa i posłuszna
wszystkiemu, czego od niej żądał. Kiedy więc zdała sobie sprawę, a była bardzo
doświadczona w sztuce miłości, że hrabia oddala się od niej, ogarnęła ją rozpacz.
Uświadomiła sobie, że pokochała hrabiego tak, jak nigdy dotąd nikogo w całym swoim
życiu nie kochała.
Jej małżeństwo było zaaranżowane przez rodziców i chociaż pochlebiał jej fakt bycia
markizą Claydon, nie zdarzyło się, by nawet w bardziej intymnych chwilach doznała
przyjemności. Dopiero wtedy, gdy obdarowała męża dwoma synami i córką i gdy wzięła
swojego pierwszego kochanka, odkryła namiętność. Zrozumiała jak wiele w życiu
straciła, ale przecież i tak nigdy nie była naprawdę zakochana. Aż do chwili, dopóki w jej
życiu nie pojawił się hrabia.
Potem, gdy już zakochała się tak bardzo, że gotowa była błagać hrabiego by uciekł
gdzieś razem z nią odkryła, że żyła dotąd w świecie złudzeń. Fakt, że jej miejsce zajęła
lady Esme, był dla niej bardziej gorzki, niż gdyby chodziło o jakąś nieznaną piękność
należącą do tego samego kręgu towarzyskiego, w którym nieuchronnie widywali się
prawie każdego dnia.
W ciągu ostatnich kilku lat Książę Walii znów zaczął cieszyć się wolnością. Otaczał się
młodymi, żądnymi rozrywki, najbogatszymi i nie szanującymi etykiety członkami to-
warzystwa londyńskiego.
W 1863 roku poślubił piękną Aleksandrę Duńską ale już w 1868 roku, kiedy to przyszło
na świat ich trzecie dziecko, księżniczka Viktoria, liczba jego romansów była na tyle
duża, że nie sposób było je tuszować lub choćby ignorować.
Już dwa lata wcześniej, gdy odwiedził St. Petersburg, by wziąć udział w przyjęciu
weselnym siostry księżniczki Aleksandry, Dagmary, z carewiczem Aleksandrem, dużo
ludzi szeptało, że nie poprzestawał tylko na flirtach z ponętnymi pięknościami rosyjskiej
stolicy. Jeszcze więcej opowieści dotarło z Paryża, dokąd samotnie udał się następnego
roku.
Odtąd jego podboje i ich efekty, dosyć barwnie opisywane, szybko następowały po sobie.
Pierwszą z wielu aktorek, które zaistniały w jego życiu, była ponętna Hortensja
Schneider. Po niej były też inne piękne kobiety, poczynając od debiutujących w
towarzystwie panien, które miał okazję spotkać na balach, aż do dojrzałych, zamężnych
piękności Beau Monde.
Książę Walii miał swój styl — całkiem inny niż jego ojciec czy matka uważaliby za
właściwy — i nie sposób było mu się oprzeć.
Ułatwiło to bardzo życie innym dżentelmenom, którzy dotąd dbali o pozory porządnego
zachowania. W istocie, dopóki nie umarł ojciec księcia zawsze narażeni byli na burę lub
wykluczenie z dworu z powodu najmniejszego nawet skandalu.
Nikt już nie stawiał barier, a romanse Księcia Walii były jawne i akceptowane prawie
przez wszystkich, z wyjątkiem niektórych rodzin z zasadami, jak na przykład rodzina
markizy Salisbury. Życie tym samym stało się łatwiejsze i znacznie przyjemniejsze dla
arystokratów w wieku księcia lub nieco od niego starszych.
Nie ułatwiało to markizie Claydon pogodzenia się z faktem, że hrabia Sherburn znudził
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin