Argumenty za aborcją - ks. Jan Krokos.txt

(60 KB) Pobierz









Ks. Jan Krokos

Argumenty za aborcj�?


















Spis tre�ci




Kilka s��w wst�pu
Byt � poznanie � j�zyk
Je�li nie cz�owiek to co?
Czy �ycie ludzkie jest najwi�ksz� warto�ci�?
Czy �nie zabijaj� zawsze obowi�zuje?
Irlandzka tragedia
Czy racje spo�eczne usprawiedliwiaj� aborcj�?
Aborcja a prawo karne
O kryminogenno�ci ustawy kilka s��w
Ksi��ki














Kilka s��w wst�pu

Niekiedy wystarczy pomy�le�, postawi� pytanie, przypatrze� si� s�owom i ich 
znaczeniom, dostrzec absurdalne konsekwencje g�oszonych tez, by im nie ulec. 
Sokrates w swych dialogach, jak �wiadczy o tym Platon, stosowa� dwie metody: 
majeutyczn�, dzi�ki kt�rej - jak po�o�na po�o�nicy - pomaga� zrodzi� si� wiedzy, 
drzemi�cej w rozm�wcy, i elenktyczn�, oczyszczaj�c� z b��dnych przekona�. Nie 
zawsze droga do prawdy jest prosta. Niekiedy trzeba zatoczy� du�e ko�o. Miast 
przedk�ada� pozytywny argument, kt�ry cz�sto jest niedost�pny, wystarczy wykaza� 
sprzeczno�� czy absurd, do jakich prowadzi przyj�cie b��dnej tezy. Logika zna t� 
drog�. Nazywa j� dowodem nie wprost. 
T� drog� przyjdzie nam cz�sto i��, przypatruj�c si� typowym argumentom, jakich 
u�ywaj� przeciwnicy prawnej ochrony dziecka pocz�tego. Analiza u�ytych przez nich 
termin�w, wskazanie na konsekwencje wynikaj�ce z przyj�tych tez, mo�e uchroni� 
od nieporozumie�. A �e problem anga�owa� ka�dego, �e zabierali g�os publicy�ci, 
politycy i specjali�ci wielu dziedzin wiedzy, tych nieporozumie� by�o wiele. 
Przewodnik, kt�ry chce prowadzi� t� drog�, musi jednak przestrzec czytelnika przed 
trudno�ciami. Droga jest okr�na. Aby doj�� do prawdy, trzeba "na pr�b�" przyj�� 
tez� przeciwn�. Konieczna jest czujno��, by przy niej nie pozosta�.


Byt � poznanie � j�zyk

Na pocz�tku trzeba zda� sobie spraw�, �e czym innym jest przedmiot poznawany, a 
czym innym poznanie tego przedmiotu. Czym innym jeszcze jest j�zyk, w kt�rym 
wyra�amy wynik naszego poznania. Rozr�nienie mi�dzy bytem, poznaniem a 
j�zykiem jest nam bezpo�rednio dane. Byt, rzeczywisto�� czy - szerzej i bardziej 
neutralnie - przedmiot jest taki, jaki jest, niezale�nie od tego, czy jest czy te� nie jest 
poznawany, niezale�nie od tego, czy kto� wypowiada o nim takie lub inne zdanie. 
Wszystko, co istnieje, jest bowiem czym� okre�lonym. 
Delikatne przebi�niegi, stoj�ce przede mn� w ma�ym wazoniku, maj� dok�adnie 
okre�lony kszta�t, okre�lon� bia�� barw�, poprzez kt�r� z lekka przebija ziele�. Co 
wi�cej - ka�dy z kwiat�w jest inny, ka�dy inaczej pochyla sw� g��wk�, cho� ka�dy 
jest przebi�niegiem. Malarz czy poeta potrafi�by ka�dy z nich opisa� dok�adniej, 
barwniej. Botanik poda�by ich �aci�sk� nazw�, wyja�ni� budow�. Powiedzia�by, �e jest 
to ro�lina cebulkowa, �e nale�y do rodziny amarylkowatych itp. Ale to, �e w og�le 
potrafimy o tych kwiatach cokolwiek powiedzie�, jest mo�liwe jedynie dlatego, �e s� 
one czym� konkretnie okre�lonym. Co�, co nie by�oby konkretnie okre�lone, nie 
mog�oby by� poznane. Co� takiego nie mo�e istnie�, bo nie mo�e istnie� co�, co jest 
r�wnocze�nie ca�e bia�e i ca�e zielone, co jest takie i nie-takie, co jest zar�wno 
przebi�niegiem i malw�. 
Poznanie jest czym�, co odnosi si� do przedmiotu, bytu. Jest informatorem o nim. 
Tylko to, co jest czym� okre�lonym, mo�e by� przedmiotem poznania. Innymi s�owy, 
podmiot poznaj�cy np. cz�owiek mo�e si� czego� o tym czym� dowiedzie�. Nie 
zawsze jest si� w stanie dowiedzie� wszystkiego. Najcz�ciej poznaje tylko cz�� tej 
�ci�le okre�lonej tre�ci, co� z tego, co go interesuje. Poznanie ludzkie jest bowiem 
poznaniem aspektowym: uchwytuje jedynie pewne aspekty przedmiotu 
poznawanego. Z kolei tak, dzi�ki poznaniu, zdobyta informacja mo�e zosta� 
utrwalona w j�zyku i przekazana innym. 
Kiedy m�wimy co� o czym�, wyra�aj�c nasze my�li w jakim� j�zyku, komunikujemy 
wyniki naszego poznania. Ale samo poznanie i jego wyniki to nie przedmiot 
poznawany. Maj�c do czynienia z wyra�eniami j�zykowymi, b�d�cymi zapisem 
wynik�w poznania, kt�re jest aspektowe, aby poprawnie pojmowa� ich sens, trzeba 
zda� sobie spraw�, na jaki aspekt przedmiotu te wyra�enia wskazuj�. Trzeba po 
prostu odnie�� je do tego aspektu przedmiotu, jaki zosta� uj�ty w poznaniu, kt�rego 
wynik przyj�� tak� to a tak� posta� j�zykow�. 


Je�li nie cz�owiek to co?

Podstawowym problemem dyskusji o ochronie prawnej �ycia nie narodzonych i 
r�norakich meandr�w tej dyskusji jest sprawa cz�owiecze�stwa nowego organizmu, 
poczynaj�cego si� w momencie zlania si� w jedno rozrodczych kom�rek: m�skiej i 
�e�skiej. 
U�wiadomienie sobie podstawowych rozr�nie� mi�dzy przedmiotem poznania, 
samym poznawaniem i wynikiem poznania, zapisanym w jakim� j�zyku, jest 
fundamentalne dla pytania o moment, od kt�rego to istota, �yj�ca ju� i jeszcze pod 
sercem ludzkiej matki, mo�e by� zasadnie nazwana cz�owiekiem. Pod sercem matki - 
u�ywam tego poetyckiego zwrotu, bo bez trudu i bez uszczerbku dla tre�ci mo�na 
prze�o�y� go na j�zyk biologii. Poza tym interesuje nas tu w�a�nie to co�, co si� 
poczyna, a nie - gdzie si� poczyna, bo dzi� niekiedy poczyna si� ono nie pod sercem 
matki, lecz in vitro. M�wi�: to co�, bo nie chc� ju� u progu rozstrzyga�, czym ono 
jest. Wystarczy, �e jest i �e jest jakie�. 
Cz�owiek i fazy jego rozwoju
Wiemy, �e przez zespolenie si� obu gamet: m�skiej i �e�skiej co� poczyna si� pod 
sercem ludzkiej matki. Inaczej nonsensem by�yby dyskusje o ochronie �ycia 
pocz�tego. Nie jest wi�c dla nas problemem to, �e si� co� pocz�o, lecz - czym jest to 
co�? - bo czym� jest na pewno i na pewno jest czym� okre�lonym. 
Krytycy tezy, �e to co�, co poczyna si� pod sercem ludzkiej matki, jest cz�owiekiem 
od momentu pocz�cia, twierdz�: 
1. �e jest to co prawda �ycie, lecz nie cz�owiek, 
2. �e jest to zarodek, embrion czy p��d. Przypatrzmy si� tym stanowiskom. 
Ad 1. Twierdz�c, �e pod sercem ludzkiej matki poczyna si� �ycie, a nie cz�owiek, 
sugerujemy: albo - 
a. �e istnieje realnie co� takiego, jak samo �ycie, �ycie jako takie, nie b�d�ce 
czyim� �yciem, �yciem tej oto pszczo�y, tego konkretnego cz�owieka, moim �yciem; 
albo - 
b. �e jest to co prawda czyje� �ycie, lecz nie jest to �ycie ludzkie, �ycie jakiego� 
cz�owieka. 
Sugestia 1a) jest b��dna, gdy� w �wiecie realnym nie istnieje czyste �ycie nie b�d�ce 
�yciem jakiego� �ywego organizmu (�ycie jako takie jest albo ide�, albo abstraktem, 
albo konstruktem, albo poj�ciem uniwersalnym na oznaczenie zbioru wszystkich istot 
�ywych, kt�rego podzbiorami s� poszczeg�lne ich typy: gromady, rz�dy, gatunki - 
je�li chcemy si� trzyma� terminologii biologicznej. Nas za� interesuje to co�, co si� 
poczyna pod sercem realnej ludzkiej matki, a co ze wzgl�du na poznane 
podobie�stwa i r�nice zaliczamy do okre�lonego gatunku. 
Sugestia 1b) jest odmian� twierdzenia 2, w kt�rym utrzymuje si�, �e to �ywe co� nie 
jest cz�owiekiem lecz czym� innym. A zatem czym? 
Zauwa�my, i� utrzymuj�c tu, �e to co�, co poczyna si� pod sercem ludzkiej matki, 
jest cz�owiekiem, nie zak�adamy �adnej antropologii: ani filozoficznej, ani tym 
bardziej teologicznej. Nie odwo�ujemy si� do �adnej teorii cz�owieka. Twierdzimy 
jedynie, �e jest ono osobnikiem gatunku cz�owiek. Przecz�c temu, te� co� 
twierdzimy, a mianowicie - �e nie jest ono osobnikiem gatunku cz�owiek, co znaczy, 
�e jest ono osobnikiem innego gatunku. Kt�re z tej pary twierdze� jest prawdziwe? 
Rozstrzygni�cie mog� przynie�� jedynie nauki przyrodnicze: biologia, genetyka, 
embriologia... Filozofia mo�e jedynie dopom�c wskazuj�c, i� prawdziwo�ci drugiego z 
pary twierdze� mo�na by dochodzi� jedynie stwierdzaj�c zachodzenie przemiany 
gatunkowej osobnika �yj�cego w �onie matki. Jest to konsekwencj� twierdzenia, �e 
osobnik gatunku cz�owiek, kt�rym jest ad jakiego� momentu (np. urodzenia czy od 
okre�lonego czasu przed urodzeniem), nie jest nim od momentu zespolenia kom�rek 
p�ciowych czyli gamet. Innymi s�owy co�, co poczyna si� przez zespolenie gamet i nie 
jest osobnikiem gatunku cz�owiek, musia�oby w �onie matki przechodzi� przemian� 
gatunkow� i w okre�lonym czasie, p�niejszym od czasu zespolenia si� gamet, sta� 
si� osobnikiem tego gatunku, sta� si� cz�owiekiem. Trzeba by zatem dowie��, �e nie 
istnieje to�samo�� mi�dzy organizmem, kt�ry si� poczyna, a tym, kt�ry si� rodzi. 
Filozof nie ma narz�dzi poznawczych, kt�re pozwoli�yby mu ten problem rozwi�za�. 
On mo�e jedynie pyta� i podda� krytyce odpowiedzi dawane przez przyrodnik�w. A 
zatem co na ten temat m�wi� nauki przyrodnicze? 
Genetyka i embriologia wskazuj�, �e w momencie po��czenia si� w jedn� kom�rk� 
(zygot�) gamety m�skiej (plemnika) i �e�skiej (jajeczka), czyli w momencie 
zap�odnienia, istnieje ju� no- wy organizm, r�ny jako�ciowo od tkanek organizmu 
matki i ojca. Dzi�ki strukturze genotypowej, zawartej w chromosomach, kt�rych 
po�owa pochodzi z organizmu ojca, po�owa za� z organizmu matki, zygota stanowi 
organizacj� biotyczn� zintegrowan� w rozwijaj�c� si� ca�o��. Genotyp, czyli sk�ad 
genetyczny organizmu, zawieraj�cy pe�n� informacj� genetyczn�, stanowi swoist� 
zaszyfrowan� "dokumentacj�" rozwoju, kszta�towania si� i przystosowania danego 
organizmu do �rodowiska. Badania genetyczne wskazuj�, �e w momencie 
zap�odnienia pod sercem ludzkiej matki nie poczyna si� jakie� nieokre�lone co�, a 
nawet nie jaki� nieokre�lony cz�owiek, lecz �e poczyna si� ten oto cz�owiek (osobnik 
gatunku cz�owiek), kt�remu rodzice nadadz� imi� Anna lub Robert, kt�ry b�dzie mia� 
okre�lony kolor oczu i w�os�w oraz okre�lon� budow� cia�a. A zatem od chwili 
pocz�cia a� do chwili �mierci mamy do czynienia z tym samym organizmem, pomimo 
dokonuj�cych si� zmian, z organizmem okre�lonego gatunku biologicznego. 
Kwestionowa� to�samo�� organizmu poczynaj�cego si� pod sercem ludzkiej matki i 
rodz�cego si� po oko�o 40 tygodniach to powiela�, uznan� dzi� za b��dn�, teori� 
ni...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin