Abagnale Frank - Złap mnie jeśli potrafisz.txt

(474 KB) Pobierz
Frank Abagnale
Stan Redding
Złap mnie,    jeli potrafisz
Z angielskiego przełożyła Dorota Pomadowska
wiat Ksišżki
Skan i korekta Roman Walisiak

Tytuł oryginału CATCH ME IF YOU CAN
Projekt okładki Cecylia Staniszewska, Ewa Łukasik
Zdjęcie na okładce Cover art TM& Š 2003 DreamWorks L.L.C.
Redaktor prowadzšcy Tomasz Jendryczko
Redakcja Jacek Ring
Korekta Dorota Wojciechowska, Paulina Surowców
12105462
Copyright Š 1980 by Frank W. Abagnale.
Published by arrangement with Doubleday, a division of Random House, Inc. Copyright Š for the Polish translation by Bertelsmann Media Sp. z o.o., Warszawa 2003
wiat Ksišżki Warszawa 2003
Skład i łamanie Joanna Duchnowska
Druk i oprawa Łódzka Drukarnia Dziełowa SA
ISBN 83-7311-517OC
Nr 3639


Spis treci
ROZDZIAŁ 1
PIERWSZE KROKI.........................         7
ROZDZIAŁ 2
PILOT BEZ DOWIADCZENIA..................        23
ROZDZIAŁ 3
LATAJĽCY HOLENDER......................        42
ROZDZIAŁ 4
PEDIATRA BEZ DYPLOMU....................        59
ROZDZIAŁ 5
NIELEGALNY PRAWNIK.....................        83
ROZDZIAŁ 6
TAPECIARZ W ROLLSIE......................        97
ROZDZIAŁ 7
RYZYKOWNA GRA........................       125
ROZDZIAŁ 8
EUROPEJSKIE WAKACJE.....................       149
ROZDZIAŁ 9
FRANCUSKA GOCINNOĆ...................       174
ROZDZIAŁ 10
ABAGNALE - POSZUKIWANY ŻYWY LUB MARTWY! ....       199


Opis z okładki

Wcišga bez reszty!... Uruchamia pokusę oszustwa, która tkwi w każdym z nas"
- Houston Chronicie"

Niezależnie od tego, co czytelnik może sšdzić na temat jego przestępstw, z pewnociš czytajšc ten kryminał zacznie w końcu chichotać"
- Charlottesville Progress"

Frank W. Abagnale alias Frank Williams, Robert Conrad, Frank Adams i Robert Monjo był jednym z najbardziej zuchwałych oszustów, fałszerzy, hochsztaplerów i specjalistów od ucieczek w historii. W trakcie swojej krótkiej, acz burzliwej kariery przestępcy Abagnale zdšżył być drugim pilotem pasażerskiego odrzutowca linii lotniczych PanAm, przez pół roku udawać lekarza-pediatrę w szpitalu, wykonywać bez uprawnień zawód prawnika, podawać się za profesora socjologii w college'u, a także zrealizować fałszywe czeki na ponad 2,5 miliona dolarów i to wszystko zanim skończył dwadziecia jeden lat. Poszukiwany przez policję dwudziestu szeciu krajów prowadził luksusowe życie na bakier z prawem, dopóki nie dosięgnšł go wymiar sprawiedliwoci. Obecnie uważany za jednego z największych specjalistów w dziedzinie oszustw finansowych, Abagnale jest czarujšcym łobuzem, którego międzynarodowe wyczyny i pomysłowe ucieczki - nawet z samolotu -sprawiajš że Złap mnie, jeli potrafisz to powieć, która wcišga czytelnika bez reszty.
Na podstawie ksišżki Złap mnie, jeli potrafisz (Catch Me if You Can) powstał film w reżyserii Stevena Spielberga. Franka W. Abagnale'a zagrał Leonardo Di Caprio, a w agenta FBI wcielił się Tom Hanks.


 * * * 


Mojemu Ojcu.


ROZDZIAŁ pierwszy.
Pierwsze kroki.

Alter ego to nasze ulubione wyobrażenie własnej osoby. W lustrze pokoju w paryskim hotelu Windsor przyglšdałem się swojemu ulubionemu wizerunkowi - ciemnowłosemu, przystojnemu, młodemu pilotowi pasażerskich linii lotniczych, idealnie zadbanemu, o gładkiej cerze i szerokich ramionach. Skromnoć nie jest mojš cnotš, a wówczas w ogóle nie grzeszyłem żadnymi cnotami.
Zadowolony ze swojego wyglšdu podniosłem torbę, wyszedłem z pokoju i dwie minuty póniej stałem przy okienku kasy hotelowej.
-  Dzień dobry, kapitanie - powiedziała kasjerka ciepłym głosem. Oznakowania na moim mundurze wskazywały na to, że jestem pierwszym oficerem, czyli drugim pilotem, ale Francuzi już tacy sš. Majš skłonnoci do przeceniania wszystkiego, co może służyć obronie kobiet, wina i sztuki.
Podpisałem rachunek, który mi podsunęła, i miałem zamiar odejć, ale nagle odwróciłem się ponownie, wyjmujšc z wewnętrznej kieszeni kurtki czek na wypłatę pensji.
-  Byłbym zapomniał. Czy mogłaby pani zrealizować dla mnie ten czek? Przez to wasze paryskie życie nocne jestem prawie zupełnie spłukany, a przede mnš jeszcze cały tydzień pracy. - Umiechnšłem się proszšco.
Wzięła do ręki czek linii lotniczych Pan American i rzuciła okiem na sumę.
7
-  Oczywicie, że mogę, kapitanie, ale muszę uzyskać zgodę szefa, ponieważ kwota jest spora - odparła. Weszła do biura za kasš i wróciła po chwili z umiechem zadowolenia na twarzy. Podała mi czek do podpisania.
-  Przypuszczam, że chciałby pan dolary amerykańskie? - zapytała i nie czekajšc na mojš odpowied, odliczyła siedemset osiemdziesišt szeć dolarów i siedemdziesišt trzy centy. Przesunšłem w jej kierunku pięćdziesišt dolarów.
-  Byłbym wdzięczny, gdyby pani podziękowała odpowiednim osobom, bo jako mi to umknęło - powiedziałem z umiechem.
Rozpromieniła się.
-  Oczywicie, kapitanie. To bardzo miłe z pana strony - odrzekła. -Życzę bezpiecznego lotu i proszę nas znowu odwiedzić.
Wzišłem taksówkę na lotnisko Orly, poinstruowawszy kierowcę, żeby wysadził mnie przy wejciu do linii TWA. Przeszedłem obok kasy biletowej w hallu i okazałem swojš licencję pilota FAA* oficerowi operacyjnemu.
* FAA, Federal Aviation Administration - Federalny Urzšd Lotnictwa (przyp. tłum.).
 Sprawdził nazwisko w spisie pasażerów.
-  W porzšdku, pierwszy oficer Frank Wiliams, pracownik linii lotniczych podróżujšcy za darmo do Rzymu. Przyjšłem. Proszę to wypełnić. -Wręczył mi znajomy różowy blankiet dla pasażerów, którzy nie płacš za przelot, a ja wpisałem potrzebne dane. Wzišłem torbę i podszedłem do bramki odprawy celnej z napisem: Tylko dla członków załogi". Dwignšłem torbę, żeby ustawić jš na ladzie, ale inspektor, pomarszczony staruszek z sumiastymi wšsami, rozpoznał mnie i machnšł rękš.
Kiedy zmierzałem w kierunku samolotu, podszedł do mnie jaki chłopiec, wpatrujšc się z niemym podziwem w mój mundur, na którym błyszczały złote belki i inne ozdoby.
-  Będzie pan pilotował? - zapytał. Sšdzšc po akcencie, był Anglikiem.
-  Nie, jestem pasażerem podobnie jak ty - odparłem. - Latam na liniach Pan Am.
-  Lata pan boeingiem 707? Potrzšsnšłem głowš.
-  Kiedy latałem - odparłem. - Teraz pilotuję DC-8.
Lubię dzieciaki. Ten chłopak przypominał mnie samego sprzed kilku lat. Na pokładzie przywitała mnie atrakcyjna stewardesa o blond włosach i pomogła umiecić rzeczy w schowku na bagaże dla członków załogi.
8
- Mamy komplet, panie Wiliams - oznajmiła. - Pokonał pan dwóch konkurentów do rozkładanego fotela. Będę obsługiwać kabinę pilotów.
-  Dla mnie tylko mleko - powiedziałem. - A jeli będzie pani zajęta, to proszę się mnš nie przejmować. Autostopowiczom nie przysługuje nic poza jazdš za darmo.
Zajrzałem do kabiny. Pilot, drugi pilot i nawigator sprawdzali sprzęt i urzšdzenia przed startem, ale na mój widok uprzejmie przerwali na chwilę.
-  Czeć. Jestem Frank Wiliams z Pan Am. Nie przerywajcie sobie.
-  Gary Giles - przedstawił się pierwszy pilot, wycišgajšc rękę na powitanie. Skinšł głowš w kierunku dwóch pozostałych mężczyzn. - Bili Austin - numer dwa, i Jim Wright. Miło cię poznać. - Wymieniłem uciski dłoni z dwoma pozostałymi lotnikami i zagłębiłem się w rozkładanym fotelu, pozwalajšc im kontynuować pracę.
W cišgu dwudziestu minut wystartowalimy. Giles podniósł 707 na wysokoć ponad dziewięciu tysięcy metrów, sprawdził parametry lotu, połšczył się z wieżš kontroli lotów na lotnisku Orly, a potem wstał z fotela. Popatrzył na mnie przelotnie, po czym wskazał swój fotel.
-  Frank, może by przez chwilę pokierował tym ptakiem - zaproponował. - A ja pójdę sprawdzić, co słychać u pasażerów.
Był to z jego strony uprzejmy gest, czasami postępuje się tak wobec pilota konkurencyjnych linii lotniczych lecšcego w charakterze pasażera. Zrzuciłem czapkę na podłogę i wsunšłem się na fotel kapitana, wiadom tego, że w moich rękach spoczywa los stu czterdziestu istnień ludzkich, łšcznie z moim własnym. Austin, który przejšł kontrolę nad sterami, kiedy Giles wstał z fotela, przekazał to mnie.
-  Oddaję stery w pana ręce, kapitanie - powiedział, umiechajšc się od ucha do ucha.
Natychmiast przełšczyłem ten gigantyczny odrzutowiec na automatycznego pilota i miałem nadzieję, że zadziała, bo ja nie potrafiłem sterować nawet latawcem.
Nie latałem na liniach Pan Am ani w ogóle na żadnych liniach. Byłem oszustem, jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców na czterech kontynentach, a wtedy włanie wykonywałem swojš pracę, siejšc zamieszanie w głowach kilku miłych ludzi.
Zanim skończyłem dwadziecia jeden lat, zgromadziłem dwa i pół miliona dolarów. Kradłem nawet pięć centów i większoć tej forsy wydałem na dobre ciuchy, wykwintne jedzenie, luksusowe apartamenty, fantastyczne panienki, drogie gabloty i inne przyjemnoci życia.
9
 Bawiłem się we wszystkich stolicach europejskich, wygrzewałem na najsłynniejszych plażach wiata i spędzałem miło czas w Ameryce Południowej, na wybrzeżach mórz południowych, na Dalekim Wschodzie i w co milszych zakštkach Afryki.
Nie było to jednak całkiem beztroskie życie. Wprawdzie nigdy nie znalazłem się w sytuacji bez wyjcia, ale często musiałem się zdrowo napocić. Wiele razy wychodziłem tylnymi drzwiami, schodami przeciwpożarowymi albo przez dach. W cišgu pięciu lat porzuciłem więcej ubrań, niż niejeden człowiek zdoła zebrać przez całe życie. Byłem zwinniejszy niż piskorz.
Dziwnym trafem nigdy nie czułem się jak przestępca. Nie zmieniało to jednak faktu, że nim byłem i zdawałem sobie z tego sprawę. Szanowane autorytety i dziennikarze opisywali mnie jako jednego z najbardziej przebiegłych fałszerzy czeków, kanciarzy i specjalistów od ucieczek - jednym słowem oszusta najcięższego kalibru. Byłem hochsztaplerem i pozerem o niewiarygodnych zdolnociach. Czasami niektóre moje wcielenia i sztuczki zadziwiały nawet mnie, ale nigdy nie oszukiwałem samego siebie. Zawsze zdawałem sobie sprawę ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin