Plaga pozytywnego myślenia.txt

(21 KB) Pobierz
Plaga "pozytywnego my�lenia"
Nasz Dziennik, 2006-11-18
"Pozytywne my�lenie" to termin, kt�ry wszed� do j�zyka codziennego ("my�l pozytywnie!" - s�yszymy cz�sto). Wydawa�oby si�, �e tak�e z tej racji nie ma w nim nic z�ego. Tak jednak nie jest. Za optymizmem hase� wspomagaj�cych samoocen� stoi okre�lona ideologia. Dzi�, w dobie liberalizmu, przeciwstawia si� ona chrze�cija�stwu - tyle� subtelnie, co radykalnie - jak prawie �adna inna.

Istot� problemu dobrze uj�� William Kilpatrick, krytyk rozmaitych pseudopsychologii przeciwstawiaj�cych si� tradycji chrze�cija�skiej, kt�ry napisa�: "Prosz� mnie zrozumie�, wcale nie proponuj�, by�my pomniejszali w�asn� warto��. Nie twierdz� te�, �e w pozytywnym my�leniu nie ma ziarenka prawdy: kiedy wierzymy w siebie, cz�sto wydajemy si� innym bardziej atrakcyjni. Gdyby moi koledzy psychologowie zechcieli si� ograniczy� do krzepi�cych pogadanek na tym poziomie, to w�tpi�, bym im si� tak bardzo sprzeciwia�. Lecz na tym si�, rzecz jasna, nie ko�czy. Kolejna sugestia jest taka, �e skoro sami decydujemy o wszystkich swoich sprawach, to mo�emy si� obej�� bez religii, wsp�lnoty spo�ecznej, tradycji oraz rodziny. Nie jest to jedynie sugestia - to uporczywe twierdzenie, formu�owane przez kolejnych psycholog�w w kolejnych ksi��kach" (W.K. Kilpatrick, Psychologiczne uwiedzenie, Pozna� 1997, s. 52).

Nowe kryterium warto�ci
Ideologia "pozytywnego my�lenia" (nauczaj�ca g��wnie o wp�ywie wewn�trznej postawy na fakt szybkiego bogacenia si�, zdrowia czy generalnie tzw. sukcesu) zosta�a spopularyzowana przez ruch New Age w Europie i - stopniowo - na ca�ym �wiecie. Zrodzi�a j� i propagowa�a (jako swego rodzaju filozofi� �ycia, a nawet �wiatopogl�d) grupa wp�ywowych autor�w ameryka�skich, szczeg�lnie aktywna w latach 1930-1950. Nale�eli do niej m.in. Napoleon Hill, Clemens Stone, Norman Vincent Peale, Dale Carnegie. Do innych znanych autor�w g�osz�cych t� ideologi� nale�� Joseph Murphy, Erhard F. Freitag, Og Mandino, Louise Hay, E. Maurey, Jose Silva (tw�rca tzw. Metody Silvy), a wsp�cze�nie nawet niekt�rzy ksi�a katoliccy, jak Justin Belitz czy Anzelm Gr�n (ulegaj�cy zbytnio ideologii jungizmu). Prace tych autor�w przet�umaczono na wiele j�zyk�w, a ich koncepcje s� kontynuowane przez niezliczonych nast�pc�w powo�uj�cych si� na ich autorytet.
Ten "ameryka�ski spos�b my�lenia" (wspieraj�cy ameryka�ski mit "od pucybuta do milionera") kontynuowany jest dzi� w spos�b rzekomo bardziej naukowy w teoriach i technikach Neurolingwistycznego Programowania (NLP) czy Kinezjologii Edukacyjnej, gdzie jednak problem naukowo�ci tych koncepcji pozostawia wiele do �yczenia (zob. A. Posacki, �wiatopogl�dy orientalne w edukacji?, "Nasz Dziennik", 23-24 wrze�nia 2006). Spotyka si� go dzi� powszechnie nie tylko w New Age, licznych ideologiach szerz�cych swoist� metafizyk� "optymizmu", nawet w teoriach "�ycia po �mierci" (teorie R. Moody"ego i E. K�bler-Ross). Podobne my�lenie mo�na te� spotka� w antropologii "niesko�czonego potencja�u ludzkiego" (psychologia humanistyczna), ale te� w wielu sektach i organizacjach ekonomicznych, takich jak Amway czy Herbalife (por. J.S. Mac, Tajemnice Amwaya. Warszawa 1998).
"Pozytywne my�lenie" inspirowane New Age i pewnymi od�amami protestantyzmu ameryka�skiego (b�d�cych pod wp�ywem ruchu Nowej Ery) przenika tak�e niestety do niekt�rych katolickich grup charyzmatycznych. Fala publikacji na ten temat wci�� ro�nie, a nawet jest stosowany przymus stosowania tej ideologii w rozmaitych instytucjach czy firmach (liczne kursy i seminaria), kt�re w taki spos�b (przypominaj�cy psychomanipulacj� stosowan� w sektach), wp�ywaj�c na swoich pracownik�w czy klient�w, chc� zwi�kszy� swoje dochody (zob. A. Posacki, Psychologia a New Age, w: "Nasz Dziennik", 22-23 listopada 2003).
"My�lenie pozytywne", propagowane w tych metodach, to nie tylko neutralne, sugestywne zach�ty, ale cz�sto konkretne �wiatopogl�dowe twierdzenia. My�lenie pozytywne jest przedstawiane zazwyczaj przez jego propagator�w jako bezgraniczna i magiczna wiara w moc s�owa i niesko�czone czy wr�cz boskie mo�liwo�ci cz�owieka. Przeciwie�stwem jest tu tzw. my�lenie negatywne (obci��one odpowiedzialno�ci� za wszelkie nieszcz�cia i choroby ludzkie). Zalicza si� do niego nawet wszelk� refleksj� nad z�em, grzechem, win� i cierpieniem czy �mierci�, co - z punktu widzenia cho�by kultury - zuba�a obraz cz�owieka i banalizuje powag� jego egzystencji.
W "my�leniu pozytywnym" to, co "pozytywne", jest dobre, a "negatywne" jest z�e, a tymczasem w �wietle prawdziwej etyki (zw�aszcza chrze�cija�skiej) mo�e by� (a nawet zwykle jest) zupe�nie odwrotnie. "My�lenie pozytywne" proponuje bowiem warto�ci p�ytkie i egoistyczne, stawiane przez wielkie religie i filozofie na drugorz�dnym miejscu, a nawet traktowane jako antywarto�ci lub grzechy. Przy czym proponuje si� tu - w niekt�rych teoriach - ideologiczne i fa�szywe przedstawienie sumienia jako np. wy��cznie dzie�a (czy dzia�ania?) lewej p�kuli m�zgu, za� z�o i poczucie winy przedstawia si� jako subiektywne twory wyobra�ni tzw. my�lenia negatywnego, kt�re trzeba jednoznacznie i stanowczo wyeliminowa� z psychiki klienta (A. Posacki, Dlaczego nie Metoda Silvy, Krak�w 1998).

My�lenie �yczeniowe zamiast prawdy
Ideologom "my�lenia pozytywnego" nie chodzi o prawd� obiektywn�, ale o takie przeinaczanie definicji prawdy, �e prawd� staje si� co�, "dzi�ki czemu czujemy si� lepiej". Stosuje si� tu domoros�� i uproszczon� psychologi�, kt�ra przechodzi w swoist� pseudoreligi� sukcesu, bogactwa i absolutnego szcz�cia.
Potrzeby s� tu realne, ale obietnice nierealne. Upragnione cele cz�sto fascynuj� w�a�nie dlatego, �e s� nierealistyczne. Wyra�a si� to w kluczowych dla pozytywnego my�lenia tezach, takich jak: "je�li my�limy pozytywnie, spotykaj� nas same dobre rzeczy" (J. Silva); "niewa�ne, kim jeste�, wa�ne, za kogo si� uwa�asz" (A. Bierbach); "to, w co wierzysz, staje si� prawd�" (L. Hay).
Z psychologicznego punktu widzenia "my�lenie pozytywne" sprzyja t�umieniu prawdziwych uczu�, co mo�e by� niebezpieczne (zako�czy� si� np. samob�jstwem), podobnie jak liczenie wy��cznie na efekt placebo czy autosugesti� w przypadku powa�nych zaburze� somatycznych. Wielu psycholog�w wykaza�o, �e przyczyn� zaburze� s� problemy sumienia (problem dobra i z�a) i etycznie ukierunkowanego sensu �ycia (V. Frankl) czy braku realizmu w postrzeganiu rzeczywisto�ci (K. Horney). Wi�kszo�� te� twierdzi, �e do rozwoju potrzebne s� tak pozytywne, jak i negatywne emocje.
Wzrasta wi�c liczba os�b poszkodowanych przez "pozytywne my�lenie", kt�rzy zwracaj� si� o pomoc do profesjonalnych psychiatr�w i psychoterapeut�w. Osoby zaburzone, my�l�ce nierealistycznie, �yj�ce w iluzjach - odnajduj� tu dla siebie grunt. Ka�de zaburzenie psychiczne jest rezultatem indywidualnego rozwoju, st�d terapia musi uwzgl�dnia� proces uczenia si�. Uwzgl�dni� nale�y nie tylko my�lenie (postulowane przez "poztywne my�lenie"), ale r�wnie� emocje, dotychczasowe struktury prze�ywania oraz fizyczno-wegetatywne nawyki zwi�zane z reakcjami.
Ideolodzy "pozytywnego my�lenia" �wiadomie rezygnuj� z wa�nej w psychologii kompleksowo�ci, r�nicowania oraz indywidualizowania, co dzieje si� zreszt� w przypadku ka�dej oszuka�czej pseudoterapii. W popularyzacji "pozytywnego my�lenia" wykorzystuje zwykle pojedyncze, "pozytywne" przyk�ady, przewa�nie wyrwane z kontekstu (co poci�ga przeci�tnego i cz�sto naiwnego czytelnika), bez badania okoliczno�ci zmian w spos�b metodologicznie poprawny. Teoria "pozytywnego my�lenia" ignoruje powszechnie uznawane rezultaty bada� i praktyki terapeutycznej, proponuj�c fa�szyw� drog� na skr�ty.
Brak granic i r�nic, brak realizmu i uznawania ogranicze� w �yciu jest b��dem poznawczym. To b��dne my�lenie ma ponadto charakter totalitarny i przejawia tendencj� do uzale�niania adept�w tej ideologii, rodz�c zniewolenie i przymus wewn�trzny. Mechanizm jest tu podobny jak w wielu sektach destrukcyjnych. Tym bardziej �e tw�rcy "pozytywnego my�lenia" za pora�ki wini� samych czytelnik�w czy klient�w. W wyniku tego powstaje b��dne ko�o, na kt�re sk�ada si� poczucie winy i frustracja prowadz�ce cz�sto do jednego rezultatu: czytelnicy i klienci staj� si� biedni i zagubieni zamiast bogaci i zdrowi. Bogac� si� ogromnie natomiast ci, kt�rzy szerz� podobne teorie. W "pozytywnym my�leniu" zreszt� ustawicznie naucza si�, jak manipulowa� lud�mi (por. D. Carnegie, Jak zdoby� przyjaci� i zjedna� sobie ludzi. Warszawa 1995). Nie jeste�my wi�c daleko od ideologii sekt.
Teoria ta opiera si� bowiem na fa�szywych lub bardzo uproszczonych (z teologicznego punktu widzenia - idolatrycznych) za�o�eniach dotycz�cych ludzkiej duszy, banalizuj�cych ponadto powag� ludzkiej egzystencji. Dlatego "pozytywne my�lenie" jako "metoda, u pod�o�a kt�rej le�y ignorancja i niewiedza, musi by� nieskuteczna i nieefektywna" (G. Scheich, Pozytywne my�lenie. Czy mo�e szkodzi�?, Gda�sk 2000). Niekt�rzy wsp�cze�ni instruktorzy samodoskonalenia staraj� si� jednak zachowywa� dystans w stosunku do uproszczonych idei "pozytywnego my�lenia", nadaj�c mu w�asny sens i czyni�c pewne rozr�nienia. Na przyk�ad Stephen Covey (1992) odr�nia "pozytywne my�lenie" od "proaktywno�ci". Ta druga polega na uznaniu zar�wno rzeczywisto�ci, jak i naszej zdolno�ci wyboru pozytywnej reakcji na dan� sytuacj�. A zatem pozytywne my�lenie nie spe�nia tych wymaga�. Podobnie Patrick Fanning (1994) odr�nia "pozytywne my�lenie" od techniki, kt�r� nazywa "pozytywnym wyobra�aniem siebie". Jego uwaga, �e opracowana przez niego technika "nie jest tak ��dna sukcesu jak pozytywne my�lenie", wskazuje na pow�d, dla kt�rego "pozytywne my�lenie" dla wielu utraci�o sw�j urok (por. M. Waters, S�ownik rozwoju osobistego, Warszawa 1999).
Postawy ukryte za "pozytywnym my�leniem" s� jednak najcz�ciej niedojrza�e i egoistyczne (przypominaj� marzenia dziecka, kt�re jednak zatrzyma�o si� w swoim rozwoju), s�u�� wyparciu prawdziwych uczu�, oddalaj� od realnej pomocy w profesjonalnej terapii, ale mog� korespondowa� r�wnie� z postaw� ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin