Globalizm.doc

(136 KB) Pobierz
Globalizm – katastrofą

Globalizm – katastrofą!

Michał Wolnicki, Niemcy

 

Nowy system społeczno–ekonomiczny, który niczym straszny wirus rozszerza się już po całym globie, nazywa się umownie „globalizmem”. Ekonomiści analizujący to zjawisko stwierdzają, iż jest to „kapitalizm neoliberalistyczny”, czyli powrót do nieludzkiego systemu z XIX wieku z wykorzystaniem najnowszych zdobyczy techniki. Czołowym orędownikiem globalizmu są Stany Zjednoczone Ameryki, gdzie nieumiarkowane spożycie i marnotrawstwo stały się stylem życia. Zamieszkałe tam 5% ludności całego świata zużywa jedną trzecią wszystkich jego zasobów i osiąga (w zestawieniu z większością krajów europejskich) dwukrotnie wyższe zużycie energii przypadające na jednego mieszkańca. Jednocześnie frustracja wynikająca ze zmasowanych ataków komercyjnej reklamy w połączeniu z istniejącą niesprawiedliwością społeczną powoduje narastanie przestępczości, przemocy i innych przejawów patologii społecznej.

 

Zapewne czytelnika zamieszkałego w Polsce zainteresuje szczególnie sytuacja w krajach członkowskich UE. Tym bardziej, iż na ten temat coraz więcej i coraz goręcej się dyskutuje. Moim zdaniem, nie jest to żadna dyskusja, lecz wzięty z niedawnego systemu komunistycznego „monolog” prowadzony przez władzę (nawet AWS) i cały jej aparat. Widoczne jest to zwłaszcza wówczas, gdy znajdą się ludzie o innym spojrzeniu. Stają się oni niemal natychmiast obiektami ataku: zostają zakrzyczani lub obwołani (dzisiaj nawet przez tzw. „modernistów Kościoła”) fundamentalistami, oszołomami, a nawet faszystami. W niniejszym „szkicu” pragnę przybliżyć Państwu obecną sytuację globalizacji, na przykładzie Niemiec dominujących w UE, gdzie mieszkam i żyję od 12 lat.

 

Warto zaznaczyć, iż system społeczno-polityczny w Niemczech do czasu haniebnego traktatu z Maastricht zwał się nie kapitalizmem, lecz systemem „gospodarki socjalno-rynkowej”. Nawet zapis w konstytucji brzmiał: „Republika Federalna Niemiec jest państwem demokratycznym z systemem gospodarki socjalno-rynkowej z ochroną wolnego rynku przed monopolem” (który nb. był zabroniony). Na straży ochrony wolnego rynku stał Państwowy Urząd Antymonopolowy z siedzibą w Berlinie.

 

Niech wolno mi będzie posłużyć się przykładem:

 

Daimler Benz AG & Messerschmitt zamierzał zakupić upadający francuski koncern samolotowy Dassaoult (czyt.: dasso). Urząd Antymonopolowy w Berlinie, po zapoznaniu się z dokumentami, zabronił zakupu twierdząc, iż zostaliby monopolistami, a monopol w RFN jest zabroniony... Takie i podobne przypadki powtarzały się do czasu nieszczęśliwego układu w Maastricht, w którym stworzono tyle przepisów i zasad, że zapewne nawet czołowym politykom trudno połapać się w gąszczu zawiłych przepisów. Nazwa monopol została sprytnie zamieniona na GLOBALIZM.

 

Po wprowadzeniu w życie Traktatu z Maastricht nie słychać już nic o tej instytucji.

 

Dzisiaj jasno widać, że jest to spisek przeciw ludzkości zaplanowany dużo wcześniej. Już w latach siedemdziesiątych globaliści amerykańscy, chcąc eksportować swój system na świat, powołali fundację żydowsko-amerykańską „Fulbreita” w których szkolono przyszłych decydentów UE, a latach osiemdziesiątych zaczęto szkolić przyszłych decydentów z bloku wschodniego (w tym Polaków).

 

To właśnie przeszkolona przez Fulbreita „piąta brygada” poprzestawiała założenia twórców EWG. Stworzono tyle paragrafów i przepisów, iż nie tylko wytrawny polityk, ale i prawnik ma problem z „połapaniem się” w gąszczu zawiłych przepisów. A co powiedzieć ma zwykły zjadacz chleba?...

 

Republika Federalna Niemiec na przełomie lat 70. i 80. przeżywała boom gospodarczy. Główną zasługą tego sukcesu była silna średnia warstwa gospodarcza. To ona w całych Niemczech zabezpieczała 70% miejsc pracy oraz dawała możliwość uczenia się zawodu 80% młodzieży! Dzisiaj warstwa ta jest wyniszczana przez koncerny międzynarodowe.

 

Instrumenty globalizmu

Głównym instrumentem w rękach globalistów są masmedia. To telewizja i jej natarczywa reklama wpływa na treść i formę wszystkich programów łącznie z wiadomościami telewizyjnymi, używając niesamowitej siły sugestii i dopuszczając się manipulacji socjotechnicznych. Jak podają niemieccy eksperci, oglądanie TV powyżej dwóch godzin dziennie prowadzi do niewłaściwego kształtowania wyobrażeń, zniekształcania poczucia rzeczywistości oraz wiąże się z narzucaniem odbiorcom poglądów, gustów i sposobów zachowań. Wyłącznym celem tych praktyk jest indoktrynacja, nakłanianie ludzi do kupowania artykułów reklamowanych przed, po oraz w czasie programu.

 

Jakie były mechanizmy inwazji na Niemcy przez globalistów, czyli przez koncerny międzynarodowe? Po pierwsze: wychowanie sobie grupy polityków, których zadaniem jest posłusznie realizowanie określonych zadań. „Panowie” ci, w Bawarii, która jest (a właściwie była) ostatnią oazą katolicyzmu – natrafili na poważną przeszkodę, którą okazała się Rada Starszych, czyli Senat.

 

Po 50 latach działalności 14 grudnia br. przestała istnieć wyższa izba parlamentu bawarskiego. Przeprowadzona przez „fałszywych proroków” (mam tu na myśli tych, którzy podpowiadali Bismarckowi, Hitlerowi, a dziś podpowiadają Europejczykom jak urządzać się mają) kampania przeciw funkcjonowaniu w Bawarii senatu, doprowadziła do referendum, które odbyło się 8 lutego br. Większość społeczeństwa pod wpływem wrogich im masmediów przekonana została do konieczności zlikwidowania tego gremium ustawodawczego. Argumentem przemawiającym za taką decyzją miały być jakoby zbyt duże koszty utrzymania senatu. Widać jasno, że społeczność bawarska dawno odeszła od szczytnych ideałów cywilizacji zachodniej, jakim są humanizm i etyka, a poddali się wrogiej jej cywilizacji hołdującej złotemu cielcowi, bo dziś liczą się dla nich tylko cyfry. Zapomniano o podstawowym haśle: „Vergangenheit ist der Meister der Zukunft” (przeszłość jest mistrzynią przyszłości). Przecież już w starożytnych plemionach istniały rady starszych, które poskramiały młodsze rady plemienne, co prowadziło do nie popełniania tych samych błędów przez następną generację, a przez to do harmonijnego rozwoju cywilizacji.

 

Bawarski Senat był niewygodny dla „nowych panów europy i świata”, bowiem na wiele rzeczy nie pozwalał. Niech wolno mi będzie posłużyć się trzema przykładami:

 

Kiedy kilka lat temu na ekrany kin miał wejść naruszający podstawowe normy etyczne film „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, Senat zabronił wyświetlania go na terenie Bawarii.

 

Nie zezwalano tam również na emisję demoralizujących programów w TV. Dzisiaj natomiast coraz więcej ich w telewizjach komercyjnych i to w godzinach, gdy oglądana jest jeszcze przez młodzież i dzieci; coraz więcej też scen erotycznych i seksu.

 

Przed rokiem niebezpieczna sekta – Scientology (odłam New Age) próbowała wejść na teren Bawarii, również Rada Starszych (Senat) zabroniła tego kategorycznie, uważając ich za jedną z najbardziej niepożądanych organizacji pseudo-religijnych. Ale już 3 miesiące po haniebnym referendum, które doprowadziło do zgody na likwidację Senatu – Scientology zadomowiło się w Bawarii. Wkrótce potem większość mieszkańców tego regionu znalazła w swych skrzynkach pocztowych kuszące, kolorowe broszury owej sekty.

 

Ciekaw jestem, kto dziś będzie chronił społeczność Bawarii przed paraliżującymi całe życie społeczne niebezpiecznymi atakami „globalistów”, którzy sprowadzają dzisiejsze społeczeństwa wyłącznie do roli „posłusznych konsumentów”? I tu należy wspomnieć słowa wielkiego nauczyciela humanizmu - Arystotelesa, który uczył, że „człowiek który pracuje tylko na swoje utrzymanie jest niewolnikiem.

 

Drugim instrumentem znajdującym się w rękach przyszłych panów świata służącym do deprawacji całego społeczeństwa, a szczególnie jej przyszłości – młodzieży, są sekty. Sowicie przez nich opłacane i perfidnie wykorzystujące słabość oddziaływania Kościoła, „chwytają” w swe sieci coraz liczniejsze grono osób, i to nawet ludzi wykształconych (architektów, adwokatów, a także kadrę nauczycielską). Natomiast sam Kościół zamiast zająć się duszpasterstwem tych środowisk, prowadzi wewnętrzne spory. Inna sprawa, że wywoływane są one przez kolejne narzędzie globalistów - „hierarchów Kościoła otwartego” (tzw. „modernistów”). Dowodem na to są podobne fundacje ich wspierające jak Fundacja Batorego w Polsce. Działania te prowadzą do upadku cywilizacji łacińskiej opartej na humanizmie greckim i prawie rzymskim. Należy tu przypomnieć nauczanie prof. Konecznego – Narody Europy które utracą katolicyzm, przestają być narodami, a stają się „bezwolną masą pogańską”.

 

Czwartym instrumentem ekspansji na Niemcy i inne kraje UE, jest przekupstwo polityków. Ostatnio głośna afera wielkich łapówek w partii byłego kanclerza Helmuta Kohla CDU, czy ostatnio wykryte nadużycia przez obecnego prezydenta Johannesa Rau (SPD). Gdy przegląda się fachową prasę, która jest mniej czytana, widać wyraźnie, iż afery i korupcje nie mają końca.

 

Po spacyfikowaniu, a raczej przekupieniem ważnych polityków nawet w radach miejskich, po czym opanowanie środków masowego przekazu (czyt.: rażenia). Następnym mechanizmem ekspansji jest opanowanie banków, które zawsze były newralgicznym mechanizmem rozwoju gospodarczego oraz fuzje z wielkimi międzynarodowymi bankami. Takie „zainfekowane” (globalizmem) instytucje prowadzą do zmian strategii i automatycznie przestają służyć rozwojowi miejscowych gospodarek, a dbają już tylko o interesy globalistów! Tu chciałbym przypomnieć, iż wkraczające do Niemiec i do Polski wielkie supermarkety nie przychodzą z gotówką, lecz z pomysłem na zrobienie dobrego geszeftu. Na dodatek ich przedsięwzięcia finansowane są przez miejscowe banki. Z tym, że między „polskimi” bankami, które po fuzjach posiadają ponad 60% obcego kapitału, a bankami państw UE jest zasadnicza różnica. Obcy kapitał we Francji nie może przekraczać 16%, w Niemczech - 8%.

 

Wróćmy do przykładów rozwoju globalizmu w UE. Potężne giganty międzynarodowe wykupują mniejsze miejscowe koncerny. Głównym celem jest oczywiście likwidacja zdrowej konkurencji. Największą tragedią dla społeczeństw UE, jest prawne usankcjonowanie (traktat z Maastricht) miażdżenia średniej warstwy gospodarczej. Kiedyś wpływowe związki zrzeszające tę warstwę, zostały poniżone do roli petenta i tylko pozostało im pisać petycje i protesty do władz, które niestety są bezradne, ponieważ większość decydentów jest już na żołdzie wielkich koncernów (np. kanclerz Gerhard Schröder jest członkiem koncernu Audi – Volkswagen).

 

Niemcy sami wpadają w pułapkę globalizmu.

Przykładem może być głośna sprawa niemieckiego koncernu budowlanego Philipp Holzmann AG. Gdy koncern ten nie chciał połączyć się z większym gigantem budowlanym międzynarodowym, „wykończono” go między innymi przez działania banków. Z końcem listopada tego roku okazało się, iż Holzmann jest zadłużony i kapitaliści (banki) nie chcieli go dalej finansować. Ogłoszono plajtę, około 70 tysięcy pracowników krótko przed świętami miało trafić na bruk. Jednak tragedia ta scementowała przeciwników globalizmu i pobudziła do działania znikomą co prawda część inteligencji. Schröder zagrożony utratą stanowiska kanclerskiego oraz jego poplecznicy - globaliści odpuścili.

 

I tu ważna nauka dla Polski. Było to możliwe, jedynie w kraju, gdzie rodzime banki posiadają większość kapitału i gdzie (jak wcześniej mówił były polityk SPD Oscar Lavontaine) władze posiadają jeszcze odpowiednie instrumenty, aby zatrzymać wrogą działalność globalistów. Mimo iż chwilowo uratowano Holzmanna (głównie dzięki pieniądzom podatników), to niestety pracy pozbawionych zostało 5 tysięcy pracowników, a mówi się jeszcze o dalszych zwolnieniach.

 

Właściwie nie ma co żałować tego koncernu, gdyż sam niszczył małe i średnie firmy budowlane, wygrywając wszystkie przetargi metodą dumpingu i przekupstwa. Winny tu jest rząd, który ratuje koncerny, niszczące gospodarkę i przedsiębiorczość swego kraju, a głuchy i ślepy jest na tragedię średniej warstwy gospodarczej. Innym przykładem walki na śmierć i życie ponad głowami i kosztem społeczeństwa i państwa jest walka między dwoma gigantami telefonii komórkowej brytyjsko–amerykańskiego Vodafona i niemieckiego Mannesmanna. Jest to tak zwane wrogie przejęcie. Vodafon zaciągnął pożyczkę ćwierć biliona marek i wykupuje akcje Mannesmanna. Zarząd niemieckiego koncernu jest bezradny, ponieważ ostateczna decyzja i tak należy do akcjonariuszy, a dodajmy, że większość akcji spoczywa w obcych rękach.

 

Ciekawy przykład działania globalizmu i niszczenia średniej warstwy gospodarczej obserwujemy w stolicy Dolnej Frankonii, w Würzburgu.

 

Cała tragedia zaczęła się od momentu przywędrowania największego supermarketu na świecie Wal-Mart Stores Inc. rodem z Bentonville (Arkansas), który ostatnio połączył się z największym providerem (dostawcą, dostarczycielem) internetu, firmą AOL. Przy okazji chciałbym przypomnieć o wyniku rankingu ogłoszonego przez amerykańskie pismo ekonomiczne „Fortune”, które ogłosiło Henry Forda (założyciela samochodowego imperium) najlepszym biznesmenem XX wieku, który swą działalnością służył dobru społeczeństwa. Natomiast jako największego „kilera” ogłoszono Sama Waltona (pochodzącego z Żytomierza emigranta, który w 1938 roku znalazł się w USA) założyciela wielkich sieci supermarketów. Wal-Mart, operując potężnym kapitałem, niszczy na całym świecie konkurentów, rozgniatając ich na miazgę niczym walec drogowy.

 

Jedną z takich ofiar została frankońska firma Kupsch GmbH. Kiedy rozmawiałem ze starszymi Niemcami, z łezką w oku wspominających tę spółkę, byli tym faktem po prostu zszokowani. Przed 85 laty rodzina kupiecka założyła sklepy kolonialne. Po II wojnie światowej, gdy były trudne czasy, u Kupscha można było kupować na kredyt bez lichwy. Starzy klienci mieli sentyment do tej firmy, gdyż dbała ona o klientów, a nie wyłącznie o zysk. Była też bardzo związana ze swym regionem i organizowała wiele akcji dobroczynnych. Tę sieć sklepów spożywczych cechowała ponadto wysoka fachowość i kultura personelu. Towary były zawsze wysokiej jakości i pochodziły z dobrych źródeł. Firma Kupsch jako pierwsza w Bawarii wprowadziła sklepy samoobsługowe i wózki dla klientów. Kiedy Wal-Mart sprowadził się do Würzburga (koncern ten wykupił kilka niemieckich wielkich sieci), dzięki swej potędze finansowej zaczął dyktować warunki miejscowym hurtownikom. Ponadto zerwał kontrakty z dotychczasowymi dostawcami, którymi byli frankońscy producenci warzyw. Ci naturalnie stracili w ten sposób ogromny rynek zbytu dla swych produktów. Oficjalnie wykupuje Kupscha - EDEKA (hurtownia i sieć sklepów), a jawna jest już wiadomość, że EDEKA będzie kupiona tak samo, jak trzy niemieckie markety z Würzburga przez Wal-Mart. Inną, równie głośną sprawą rozgrywającą się na południu Niemiec są problemy znanej firmy Tagelmann, która (podobnie jak wspomniany Kupsch) stała się jedną z wielu ofiar światowych (tj. amerykańskich) gigantów. Poprzez ich ekspansję sklepy handlu detalicznego zatracają starą dobrą kulturę handlowania. Amerykański sposób prowadzenia biznesu cechuje anonimowość, zwiększanie zysku za wszelką cenę i zmuszanie personelu do pracy prawie niewolniczej. I jeszcze jeden - wydaje mi się dobry - przykład niszczenia średniej warstwy gospodarczej, a konkretnie rolników, którzy na starym, historycznym rynku Würzburga dwa razy w tygodniu stawiali swoje stragany z warzywami i byli od dawna cząstką tutejszego krajobrazu. Jakiś gigant finansowy przekonał władze miasta, by zezwoliły na likwidację zabytkowych straganów. Postawiono nowoczesny, oszklony gmach, w którym nie będzie już miejsca na podmiejskich rolników (z pewnością nie będzie ich już stać na opłacanie wysokiego czynszu).

 

Zagrożenia

Działania gigantów międzynarodowego biznesu zjednoczonych w tzw. „Global Player” (korporacji, której obroty roczne przerastają produkt socjalny brutto wielu krajów) wywołują dziś u ludzi w pełni uzasadnione poczucie zagrożenia. Widać bowiem wyraźnie, że zasadniczym celem polityczno-ekonomicznych zabiegów globalistów jest chęć podporządkowania sobie całego systemu światowych finansów (patrz: strategia struktur mafijno-masońskich „Global Player”, np. Komisja Trylaterialna). Ich potęga gospodarcza i polityczna jest większa od tej, jaką dysponują rządy wielu państw oraz stanowi zagrożenie suwerenności narodów i równowagi światowego systemu walutowego (patrz: podobieństwo zjawisk występujących podczas kryzysu światowego w latach 1929–33). Na zakończenie zjazdu SPD pewien członek prezydium, krytykując zjawisko globalizmu, podał do wiadomości zebranych, że codziennie na rynkach finansowych naszego globu „obraca” się sumą 1,2 biliona dolarów! Z tego 95% przeznaczonych jest na przedsięwzięcia o charakterze spekulacyjnym i nie ma nic wspólnego z dobrem ogółu. Wręcz przeciwnie - powoduje ubożenie całych narodów i ich kulturowego dorobku.

 

Skutki globalizacji

Fatalne skutki globalizacji są już widoczne na Zachodzie: tamtejsze społeczeństwa nie wytrzymują po prostu szybkich przeobrażeń. Występuje niby większy wzrost gospodarczy, ale w praktyce oznacza to tylko wzbogacanie się wąskiej grupy finansowej oligarchii liczącej ok. 8% ogółu społeczeństwa. Natomiast skutkiem coraz częstszych fuzji przedsiębiorstw i koncernów, szalenie wzrasta bezrobocie (w Niemczech oficjalnie mówi się o 4 milionach, wiadomo natomiast, że jest ich drugie tyle, o czym dyskretnie się milczy i co jest skrzętnie ukrywane). Ratując tę statystykę, wysyła się ludzi na przeszkolenia, które przeważnie i tak im nic nie dają. Kieruje się ich także na tzw. „praktyki”, na których pracują jak normalni pracownicy, ale opłacani są tylko przez Urząd Pracy poprzez tzw. zasiłek dla bezrobotnych. Bogaci się przedsiębiorca, zaś „praktykant” po półrocznym lub rocznym okresie zatrudnienia wraca z powrotem na bezrobocie. Malejąca ilość rodzimych zakładów należących do średniej warstwy gospodarczej oraz powiększanie się liczby obcych firm jest przyczyną powstawania niepokojącego zjawiska. Chodzi o zmniejszanie się szans miejscowej młodzieży na znalezienie zatrudnienia oraz wyuczenie się zawodu. Jak podają badania statystyczne, w Bawarii rozpada się codziennie ok. 70 małżeństw, a nietrudno jest wykoncypować, że największymi ofiarami takiej tragedii są dzieci. W międzynarodowym wydaniu szwajcarskiego dziennika „Neue Zürcher Zeitung“ (17.12.99) ukazał się artykuł analizujący zastraszający wzrost przestępczości, brutalności i agresji wśród młodzieży bawarskiej. Podkreśla się w nim, że w latach 1994-99 wzrost liczby przypadków okaleczeń, pobić, a także morderstw wśród samych uczniów, jak i aktów agresji uczniów wobec nauczycieli osiągnął poziom statystyk z amerykańskich szkół, w których akty gwałtu i przemocy są wprost nagminne. W wielu miastach Bawarii powołano do życia „Instytuty Kryzysowe”, których zadaniem jest przeciwdziałanie coraz większej ilości samobójstw u młodzieży. Niewątpliwie główną tego przyczyną są zjawiska społecznej patologii: rozpadanie się rodzin, brak widoków na przyszłość, przemoc i gwałt ze strony innych osób, ale też niemożność wyuczenia się zawodu. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa 14-letniego ucznia, który napisał w swym wypracowaniu: „w dzisiejszych trudnych czasach z powodu globalizacji całego naszego społecznego systemu, wzrastającego bezrobocia i coraz mniejszych szans znalezienia miejsca na naukę zawodu taki instytut jest niezbędny. Ale dlaczego – zapytuje ten młody człowiek– daje się pracę dla 30 pedagogów, psychologów i lekarzy, a nie stara się zlikwidować przyczyn?”.

 

Podsumowanie

Gdy trwają przeobrażenia systemu społeczno–gospodarczego przez neoliberalny kapitalizm, czyli zjawisko zwane umownie globalizacją; gdy trwa walka o rynki zbytu, oraz gdy postępuje brutalny proce

 

Gdy pisałem o postępującym procesie globalizacji w UE (ze szczególnym uwzględnieniem Niemiec), starałem się ukazać mechanizmy inwazji oraz instrumenty międzynarodowych globalistów, którzy w głównej mierze wywodzą się z cywilizacji bazarowej i są najczęściej zwykłymi oszustami czy spekulantami. W tym miejscu chciałbym na chwilę zatrzymać się na słowie spekulacja, którą warto i należy nazywać po imieniu, czyli po prostu jako szwindel. Zwracam na to uwagę, gdyż szczególnie groźne są przekłamania na poziomie językowym, rodzącym określone konsekwencje w sferze ludzkiej świadomości. Obserwujemy dziś bowiem próby terminologicznej manipulacji w odniesieniu do różnych dziedzin naszego życia (np. w słownikach ekonomicznych spekulację traktuje się jako... grę giełdową (!), zaś zabraniane wcześniej praktyki monopolistyczne określa się mianem globalizmu). Chcąc wyraźniej przekazać Czytelnikom w Polsce moje obserwacje z codziennego bytowania w Niemczech, postanowiłem dopisać część drugą, którą zatytułowałem „Co czeka Naród Polski po wstąpieniu do UE” (choć powinienem raczej napisać: „...po wpędzeniu go do UE”).

 

Utrata suwerenności.

 

Spróbujmy zatem odpowiedzieć na pytanie: co czeka nas po włączeniu Polski do UE? Przede wszystkim Polacy muszą być świadomi, że oddając główną część władzy zarówno politycznej, jak i gospodarczej w zarządzanie Brukseli, utracą raz na zawsze swoją suwerenność. Przedstawiciele polskiego rządu staną się gubernatorami, czyli agentami na usługach globalistów z Brukseli. Kto zna historię, ten wie, że Polska nie raz traciła już swą suwerenność, a przedstawiciele Polski zostawali zarządcami u zaborców. Jednak wówczas świadomość narodowa i patriotyczna Polaków była bardziej rozwinięta, a dziś znakomita większość społeczeństwa polskiego jest zagubiona i pogrążona w wielkim chaosie.

 

Również Niemcy tracą swą suwerenność (na razie pod względem gospodarczym), co starałem się ukazać w części pierwszej. Obywatele tego państwa zmuszeni zostali do zaniechania konstytucyjnej ochrony wolnego rynku, zezwalając na monopol zwany dziś globalizmem. Utrata gospodarczej niezależności dokonuje się poprzez niszczenie ostatnich pierwiastków cywilizacji zachodniej w postaci własności prywatnej małych i średnich przedsiębiorców. Rolników nakłania się do coraz mniejszej produkcji, zmuszając tym samym kraj do importowania produktów żywnościowych i to nie z obszaru Unii, lecz (głównie za pośrednictwem Ameryki Północnej) z nieznanych źródeł.

 

W ostatnim czasie ujawniono makabryczne przykłady postępowania gigantów międzynarodowych, którzy sprowadzają żywność z pestycydami, czy zatrutą wołowinę z obszarów Wielkiej Brytanii. Ukazuje to w sposób przekonujący, że szacunek do ludzi i życia w ogóle nie mieści się w mentalności wielkiego biznesu.

 

Niemcy podporządkowani dyktatowi Brukseli zmuszeni są do permanentnego niszczenia osłony socjalnej, którą nb. jako pierwsi wprowadzili w Europie. Przypomnijmy, że miało to miejsce w drugiej połowie XIX wieku i było powodowane koniecznością rozwiązania problemu coraz liczniejszej rzeszy biednych, którzy pozbawieni zostali możliwości zarobkowania ze względu na modernizację przemysłu. Szczególnie o prawa tych ludzi walczył biskup Moguncji Ketteler, nie zaś – jak zwykło się niesłusznie mu przypisywać – Karol Marks. Ketteler był teoretykiem katolicyzmu społecznego, jego poglądy stały się podstawą społecznej doktryny Kościoła zawartej w encyklice „Rerum Novarum” papieża Leona XIII.

 

W 1875 roku cesarz Wilhelm wydaje dekret o wprowadzeniu osłony socjalnej wpierw najniższej warstwie społecznej, w 1912 obejmuje już średnią warstwę, a w 1928, tj. na rok przed zaplanowanym przez ojców globalistów kryzysem światowym, otrzymują ją stany wyższe. Dzisiaj konsekwentnie wyrywa się Niemcom te zdobycze. Moim zdaniem, celem jest zlikwidowanie ochrony socjalnej zagwarantowanej w konstytucji po to, by umożliwić robienie wielkiego geszeftu (głównie na ubezpieczeniach emerytalnych) wielkim firmom ubezpieczeniowym, w tym także amerykańskim.

 

Zasiłki dla bezrobotnych

 

Jaką formę przybiera dziś zorganizowana pomoc dla bezrobotnych? Jest to głównie wypłacanie zapomóg przez urzędy pracy, których zadaniem jest opieka nad ludźmi tracącymi pracę nie tylko wskutek modernizacji przemysłu, ale także przez tzw. racjonalizację wielkich koncernów, polegającą głównie na redukcji ilości personelu oraz na wprowadzaniu nowoczesnych maszyn sterowanych komputerowo co powoduje wymieranie tradycyjnych zawodów. Urzędy pracy koordynowały również przeszkalaniem bezrobotnych najczęściej zmuszając do zmiany zawodu. Niestety w ostatnim czasie w związku narastającą globalizacją urząd pracy traci sens swego istnienia. Stał się tylko pośrednikiem dla kolejnych prywatnych pośredników pracy. Urząd pracy przekazuje bezrobotnych, a raczej zmusza ich do zgłaszania się do firm pośredniczących, które nazywane są już nawet „firmami handlującymi żywym towarem”. I nie bez kozery! Bowiem na wzór amerykański pobierają one odpowiednie opłaty za „wypożyczanie” bezrobotnych na kilka miesięcy do wielkich przedsiębiorstw, gdzie wskutek tzw. wspomnianej racjonalizacji zwolniono pracowników. Ponadto firmy te ściągają wysokie procenty od ludzi, którzy podjęli tę pracę. Najczęściej praca ta jest z dala od miejsc zamieszkania, następuje więc dalszy rozłam więzi rodzinnych. Bezrobotny nie ma już prawa odmowy, bo grozi mu całkowite pozostanie na bruku bez prawa pobierania zasiłku, a urząd pracy poprawia w ten sposób swoją statystykę. Poza tym urząd pracy zmusza bezrobotnego do 3–miesięcznej lub półrocznej pracy (tzw. „praktyki”), podczas której „bezrobotny praktykant” pracuje jak normalny pracownik, otrzymując za to prawo do dalszego pobierania zasiłku. Naturalnie globaliści nie płacą ani feniga.

 

Edukacja młodzieży

UE wymusza na krajach członkowskich wprowadzanie nowego systemu edukacji, którego celem jest „wychowanie społeczeństwa otwartego”. Do wielu konstytucji wprowadzono zapis o „prawach dziecka”, dążąc tym samym do odebrania rodzicom możliwości wychowania swych pociech. „Pieczę” nad nimi przejmuje urząd do spraw młodzieży, czyli państwo. „Nowoczesne” metody kształcenia dzieci oraz propagowanie w szkołach (najczęściej wbrew woli rodziców) szkodliwych dla mentalności, a także moralności uczniów treści (np. tzw. wychowania seksualnego) w połączeniu z równie szkodliwym oddziaływaniem wykreowanych przez show business i lansowanych przez mass-media młodzieżowych idoli (czyt.: ideologów), szerzących hasła liberalizmu, libertynizmu i leseferyzmu, w rodzaju „róbta co chceta [i z kim chceta]”, powodują narastanie konfliktów w rodzinach. Wielu młodych ludzi, przeważnie 14–, 16–letnich dziewcząt, zgłasza się do urzędu młodzieży tłumacząc, iż mają konflikty z rodzicami. Otrzymują wówczas samodzielne mieszkanie, za które i tak biedni rodzice muszą płacić, mimo że nie mają już żadnej kontroli nad swym dzieckiem. Coraz większym problemem staje się brak miejsc do nauki zawodu dla zagubionej młodzieży, która nie czuje się potrzebna i nie widzi dla siebie przyszłości. Stąd na dużych osiedlach mieszkaniowych, gdzie jest coraz więcej obcokrajowców z różnych kultur, tworzą się młodociane gangi (nawet dwunastolatków!). Policja nie daje sobie z tym rady. Dlatego większość zamożniejszych Niemców przenosi się za miasta i stąd powstają nowe getta, w których wprost strach mieszkać.

 

Działalność sekt

Młodzi ludzie, ale i nawet dorośli, nie wytrzymując przeobrażeń globalistycznego systemu społeczno–gospodarczego, wpadają w sieci wielu sekt (w większości rodem z Ameryki). Niewątpliwie do najniebezpieczniejszych należy sekta „uniwersalne życie”, która już wkracza do Polski (także poprzez Internet, w którym posiada swą stronę w języku polskim). Ukrywając swój właściwy proceder pod przykrywką oficjalnej działalności gospodarczej, rujnuje ona życie wielu ludziom, ściągając od nich wysokie haracze i całkowicie ich od siebie uzależniając. Drugą niebezpieczną sektą jest sekta amerykańska scientology, o której wspominałem w części pierwszej. Terenem jej działalności są firmy ubezpieczeniowe, a w ostatnim czasie – przedsiębiorstwa handlujące nieruchomościami. Niedawno władze mego miasta ze względu na brak funduszy zmuszone zostały do likwidowania tzw. mieszkań socjalnych i ich odsprzedaży. Co prawda proponując w pierwszej kolejności odkupienie przez zamieszkałego dzierżawcę, ale czyniąc to w zasadzie pro forma. Wiadomo przecież, że nie każdego stać jest na taki luksus i że w konsekwencji mieszkania te wykupią bogate przedsiębiorstwa handlujące nieruchomościami, które narzucają później najemcom lokali większe koszty dzierżawy.

 

Służba Zdrowia

Od czasu Traktatu w Maastricht kryzys dotknął również służbę zdrowia. Niezamożna większość społeczeństwa jest zrzeszona w ogólnoniemieckiej kasie chorych, gdzie nie ma takiego standardu usług medycznych, jak w prywatnych kasach chorych (z których korzystają bogatsi). Lekarzowi domowemu nie wolno zapisywać droższych i skuteczniejszych leków klientowi ogólnej kasy. Pacjent taki otrzymuje lekarstwa zastępcze, lub lekarstwa do testowania. Gdy członek ogólnej kasy chorych poważnie zachoruje, a okaże się, że dla ratowania jego życia należy przeprowadzić drogą operację, kasa chorych nie przejmuje kosztów leczenia i jeżeli pacjent sam nie znajdzie funduszy musi niestety umierać.

 

Ochrona prawna

Postępujący proces globalizacji powoduje wykształcenie się nowych praw ekonomicznych, które prowadzą do usunięcia z życia publicznego wszelkich zasad etycznych. Dzisiejsza działalność gospodarczo-ekonomiczna nastawiona jest wyłącznie na powiększanie zysku (i to za wszelką cenę). Z tego powodu niemało wokoło oszustwa i przekrętów. Przeciętny obywatel na każdym kroku zmuszany jest (z konieczności) do korzystania z porad adwokata, czy to w sprawach zakupu uszkodzonego towaru, czy niesumiennego wykonania naprawy samochodu, remontu mieszkania, czy w sytuacji, gdy niesłusznie zostanie wyrzucony z pracy. Co prawda, każdy obywatel ma konstytucyjne prawo do ochrony prawnej, ale sam musi za to płacić. Korzystając z własnych obserwacji dodam, iż wizyta u adwokata w Niemczech kosztuje za 15 minut porady 170 – 200 marek (i to bez żadnej gwarancji, że adwokat sprawę przejmie). Najczęściej bywa zresztą tak, że gdy sprawa sporna kosztuje poniżej 3000 DM, to adwokatowi nie opłaca się sprawy podejmować. Na tym przykładzie widać naocznie, jaka ogromna istnieje niesprawiedliwość. Tu ukazuje się w całej wyrazistości plan zniewalania całych społeczeństw przy pomocy nowego systemu społeczno–gospodarczego, w którym bogaci (ok. 20 % ogółu danego społeczeństwa) będą mieli zagwarantowane wszelkie prawa, a cała reszta (czyli 80 % ludzi ledwo wiążących koniec z końcem) będzie tych praw pozbawiona.

 

Podsumowanie

Jeśli Polska – co nie daj Boże! – znajdzie się w Unii Europejskiej, odpowiedzialnymi będą nie tylko urzędnicy i politycy, którzy chcą się załapać do grona tych 20%, ale i samo społeczeństwo, ponieważ biernie przyglądało się ich wrogim i destrukcyjnym działaniom. Europa, która promieniowała niegdyś cywilizacją łacińską, wysoką kulturą świecką i sakralną, w której człowiek miał być podmiotem, a nie przedmiotem, staje się Europą cywilizacji bazarowej, Europą kupców i bankierów. A sterujący z Brukseli i Frankfurtu eurokraci zamieniają ten kontynent w jeden gigantyczny supermarket, gdzie spożywa się dobra wyprodukowane w krajach, w których pracownik (czyt.: niewolnik) pracuje za przysłowiową miskę ryżu.

 

Ten nowy, „europejski” porządek, to koniec państw narodowych, to bieda i bezrobocie, to wykorzenianie społeczne i kulturowe. Dla przestrogi zachęcałbym do obejrzenia filmu „Ziemia Obiecana”, aby uświadomić sobie, co nas będzie czekać. Oczywiście nikomu tego nie życzę i zapraszam do przeczytania kolejnej części mego cyklu, którego tematem jest zagadnienie globalizmu. Postaram się odpowiedzieć w niej na pytanie „jak przeciwstawić się globalizmowi?”.

 

Zanim rozpocznę trzecią część, której tematem będzie „Jak bronić się przed globalizacją?”, pragnę dopowiedzieć jeszcze do części drugiej kilka ważnych słów. A to dlatego, że jest to gorący temat aktualnych wydarzeń w Niemczech i UE. Korupcja wśród polityków jest jednym z pierwszych mechanizmów inwazji globalistów. Szydło wychodzi z worka, afery partii chadeckiej nie mają końca. Zamieszany w sprawę przekupstw handlarz bronią Schreiber ostrzega, że ma dowody przyjmowania łapówek przez każdą partię w Niemczech. Można sobie wyobrazić, że takie afery znalazłoby się w wszystkich krajach członkowskich UE. W niemieckiej polityce zaczyna powstawać chaos. Już kilka lat temu czołowy ekonomista brytyjski, przeciwnik UE w obecnej formie, prof. John K. Gailbraith ostrzegał, że będą upadać autorytety partii, że dojdzie do upadków całych systemów politycznych, a to prowadzić będzie do nowego bardzo groźnego totalitaryzmu. Orwell ostrzegał, że nowocześni totalitaryści, mając w swych rękach potężną broń - masmedia, wpływać będą na ludzką podświadomość. I trudno nie zauważyć, iż dzisiaj wielu wykształconych ludzi zaczyna się gubić, tracąc orientację co dobre a co złe.

 

Trudno również nie wspomnieć o ostatnich wydarzeniach w UE w związku z wyborem austriackiej partii wolnościowej Joerga Haidera. Heider, będąc przez ostatnie siedem lat czołowym reformatorem (i od kilku lat premierem Kraju Związkowego Karyntii), udowodnił, że jego program jest programem pro-narodowym i pro-społecznym. Zlikwidował biurokrację, zredukował parlament z ponad 100 do 36 polityków, skończyły się czasy w jego kraju związkowym, gdzie dyrektor szkoły, przedszkola czy listonosz musiał mieć legitymację Partii Socjalistycznej. Przeglądając program pana Haidera, muszę stwierdzić, iż jest podobny do byłego pro-rodzinnego programu AWS. Zmasowane ataki mediów (jak i samych polityków) ukazują wyraźnie upadek demokracji. To UE opanowana przez socjalistyczną Międzynarodówkę obnaża swoje słabości, dając do zrozumienia, że kto nie z nimi, jest wrogiem, faszystą czy ksenofobem.

 

Jak bronić się przed globalizacją?

Przede wszystkim trzeba postawić sobie pytanie:

kim jestem?

do jakiej cywilizacji należę?

jaki mam w życiu cel?

 

Jeśli jestem Polakiem, to nie tylko dlatego, że państwa sprzymierzone w Jałcie i Poczdamie wyznaczyły nam granicę, gdzie możemy oddychać i porozumiewać się w języku polskim. Więc jeśli jestem Polakiem i przyznaję się do ponad tysiącletnich dziejów, muszę wypełniać obowiązki względem Ojczyzny, i to nie tylko wobec Polaków dzisiaj żyjących, ale również wobec minionych pokoleń i tych, które przyjdą po nas. Nie wolno nam popełnić błędów, jakie popełnili nasi poprzednicy, zgadzając się na utratę suwerenności i niepodległości. Dlatego, aby już więcej ich nie popełniać, musimy przestać być bierni, musimy myśleć po polsku i każdy na swoim odcinku musi wykorzystać swoje zdolności i siły dla budowania lepszej Polski. Dzisiaj wyraźnie widać w życiu politycznym i gospodarczym, że Polska przegrywa! Zostawmy zdrajców z AWS, którzy dbają tylko o własne dobro. W obecnym układzie nawet tych 34 pro-narodowych posłów poza płomiennymi przemówieniami nie osiągnie już nic. Zanim więc narodowo-ludowe stronnictwa coś zrozumieją i połączą się w jedną narodową konfederację, my musimy się zorganizować się i zacząć działać od dołu. Skoro dzisiaj nie mamy bezpośredniego wpływu na politykę polską, weźmy przykład z działalności Wielkopolan którzy nie poddali się zaplanowanej masowej zagładzie przez Prusaków.

 

Jestem pod wrażeniem działań naszych wielkopolskich przodków, bohaterów pracy organicznej, takich jak: Chłapowski, Marcinkowski, Mielżyński, ks. Wawrzyniak, Bojanowski, Potworowski, Raczyński, Hipolit Cegielski i wielu innych.

 

Oni wiedzieli, że nie mogą nic zdziałać politycznie, dlatego rozpoczęli pracę nad gospodarką i edukacją swych współrodaków, czego efektem między innymi było powołanie Centralnego Towarzystwa Gospodarczego.

 

Niech dla nas przykładem będzie Hipolit Cegielski, założyciel Fabryki Narzędzi Rolniczych. Mimo prób niszczenia przez Niemców i Żydów, zakład się rozwijał, bo życzliwie traktował swych pracowników, był wobec nich solidny i troskliwy. Zakładał im kasy chorych, szerzył edukację, organizował wycieczki. Cegielsk...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin