Friedberg Jan - Masoneria a rozbiory Polski [brak polskich liter].doc

(151 KB) Pobierz
Masoneria a rozbiory Polski

 

 

Masoneria a rozbiory Polski

 

I. Wstęp.

Znany z wielu poważnych prac na polu historji kultury p. Kazimierz Marjan Morawski ogłosił w jednym z ostatnich zeszytów Kwartalnika Historycznego niewielkie, ale obfite w treść studjum pod dziwnym napozór tytułem "Bractwo wrogów wstrzemięźliwości" [1]. W czasie pobytu w Dreźnie zaznajomił się Morawski z W. Suntheimem, właścicielem firmy winiarskiej H. E. Philip, który go zaprowadził do składów tej firmy, znajdujących się w podziemiach t. zw. "Pałacu Kurlandzkiego". W środkowej hali pokazał p. S. naszemu uczonemu duże półokrągłe framugi; w jednej z nich były ślady wskazujące, iż stał tam niegdyś owalny stół, tak wielki, że mogło przy nim wygodnie zasiąść 12 osób. Przy tym stole - jaki wywodzi nasz Autor na podstawie obszernej literatury i materjałów archiwalnych odbywał elektor saski Fryderyk August II, a od r. 1697 król polski August II, w gronie zaufanych panów i dam wesołe "posiedzenia", na których, jak wieści głosiły, głównym przedmiotem narad było wypróżnianie kielichów, równocześnie mogło zasiadać przy tym stole tylko 12 osób, choć liczba zaufanych Króla Jegomości była większa, bo członkowie tej kompanji zmieniali się na różnych posiedzeniach. Że pijatyki odgrywały ważną rolę na zgromadzeniach tego towarzystwa, stwierdza zresztą sama jego nazwa: "Bractwo wrogów wstrzemięźliwości". Przewodniczącym był sam król, który nosił tytuł "Patrona" bractwa. Stowarzyszenie to zwało się także "Okrągłym Stołem", po niemiecku "Confidenztisch", albo "Confidenztafel". Te ostatnie nazwy świadczą, iż otaczano się pewnego rodzaju tajemniczością, - jak zobaczymy, nie bez powodu.

 

Na początku r. 1728 nastąpiło powiększenie grona zaufanych i wtajemniczonych, a to z okazji przybycia do Drezna króla pruskiego Fryderyka Wilhelma I, organizatora pruskiego państwa i pruskiej armji. Przybył więc w odwiedziny do Augusta "Mocnego" pruski "Król-Kapral". Przyjechał ze swym synem, Frycem, późniejszym Fryderykiem "Wielkim", jak go nazwała prusko-niemiecka i bezkrytyczna pozaniemiecka historjografja. Goście zamieszkali w tym samym pałacu, po którego podziemiach oprowadzał naszego Autora uprzejmy drezdeński kupiec. Pałac ten nazwano później "kurlandzkim" od księcia saskiego, a królewicza polskiego Karola, czasowo ksiêcia kurlandzkiego. Oficjalnym celem wizyty była ratyfikacja traktatu przyjaźni prusko-saskiej. Obok poufnie prowadzonych negocjacyj spędzali obaj monarchowie i ich dwory także czas na balach i innych rozrywkach. Wtedy to "Mocny" August zaprosił pruskiego władcę do swego "okrągłego stołu" i wszedł z nim w tak± za¿y³o¶æ, ¿e pozwoli³ mu za³o¿yæ w Berlinie filjê swego pijackiego stowarzyszenia i wyda³ mu w tej materji formalny akt erekcyjny. Ju¿ 17 marca tego¿ roku 1728 zawióz³ ten dokument do Berlina kapitan saski, Poppelmann, przywo¿±c te¿ jako najcenniejszy prezent okr±g³y stó³, wykonany ¶ci¶le na wzór drezdeñskiego, aby szlachetna filja berliñska mia³a przy czem swe "posiedzenia" odbywaæ. Jako g³owa berliñskiego oddzia³u "Bractwa" nosi³ król pruski tytu³ "Kompatrona" i mia³ prawo mianowaæ cz³onków tego oddzia³u.

 

Wed³ug badañ K. M. Morawskiego Bractwo by³o towarzystwem masoñskiem, a zajmowa³o siê tak¿e sprawami politycznemi, którym nadawa³o kierunek antykatolicki.

 

II. Zami³owanie do okultyzmu w ca³ej Europie, a zw³aszcza w Niemczech i innych krajach protestanckich.

Wiek XVI i XVII to epoka, kiedy zami³owanie do okultyzmu szerzy³o siê w ca³ej Europie. Z tem ³±czy³o siê te¿ uprawianie astrologji i alchemji, które to ga³êzie "wiedzy tajnej" da³y pó¼niej co prawda pocz±tek tak powa¿nym naukom jak astronomja i chemja, ale wówczas"... nietylko czyst± wiedzê mia³y nacelu. Warto te¿ zwróciæ uwagê na okoliczno¶æ, ¿e w ¶redniowieczu zajmowali siê temi sprawami tylko nieliczni uczeni, podczas gdy w XVI i XVII wieku poczê³y siê tem poraæ osoby na najwy¿szych stanowiskach, a nawet monarchowie. Mo¿e nie od rzeczy bêdzie uwaga, ¿e wielkie zainteresowanie siê alchemj± ze strony monarchów i polityków tej epoki by³o w zwi±zku z dewaluacj± z³ota i srebra, która wynik³a z nadmiernego nap³ywu tych metali po odkryciu Ameryki, tudzie¿ z olbrzymiem ich zapotrzebowaniem przez rz±dy na liczne w tej epoce wojny i coraz liczniejsze wojska. Niski stan nauk przyrodniczych sprzyja³ wierze w rojenia alchemiczne. Ka¿dy w³adca pragn±³ zdobyæ jaknajwiêcej z³ota, ka¿dy chcia³ wiedzieæ, czy jego plany polityczne ziszcz± siê, to te¿ otaczali siê alchemikami i astrologami. Nie dziwmy siê wiêc, ¿e pora³ siê alchemj± nawet tak gorliwy katolik, jak nasz Zygmunt III, który marzy³ wci±¿ o odzyskaniu tronu szwedzkiego, a wiedzia³, ¿e od sejmu polskiego nie uzyska pieniêdzy na wojnê ze Szwecj±. Sêdziwoj, czy inny alchemik, mia³ mu dostarczyæ tych ¶rodków, których król nie móg³ uzyskaæ od sejmu.

 

Je¿eli jednak katoliccy w³adcy rozumieli, ¿e w tych badaniach, jak mniemano naukowych, istnieæ musi pewna granica, a to, zw³aszcza w czasach potrydenckich, zakre¶lona dogmatami katolickiemi, to protestanci na granice te nie zwa¿ali wcale. St±d te¿ "tajna wiedza" w krajach protestanckich schodzi³a ju¿ wyra¼nie na bezdro¿a antyreligijne, okultystyczne, zahacza³a o ¿ydowsk± Kaba³ê, a nawet tu i owdzie o satanizm. Podniecona przez reformacjê nienawi¶æ do katolicyzmu popycha³a okultystów protestanckich do szukania sposobów, by zgnêbiæ Ko¶ció³, papiestwo i pañstwa katolickie.

 

III. Rola dynastji Wettynów w sprawach ko¶cielno-politycznych.

Saska dynastja Wettynów zajmowa³a siê szczególnie wiedz± tajn±. Ta w³a¶nie dynastja wodzi³a przez d³ugi czas rej w ca³ym ruchu protestanckim. Wszak pierwszym protektorem Lutra by³ elektor saski Fryderyk M±dry, a jego brat i nastêpca Jan pozwoli³ Lutrowi zaprowadziæ reformacjê w swoich ziemiach i by³ naczelnikiem zwi±zku szmalkaldzkiego, pierwszej politycznej organizacji protestantów. Stanowisko to obj±³ po nim jego syn, Jan Fryderyk. Z bocznej linji Wettynów pochodzi³ ks. Maurycy, który zrazu zdradzi³ elektora, gdy ten zbuntowa³ siê przeciw cesarzowi Karolowi V i sam otrzyma³ elektorstwo, ale nastêpnie zdradzi³ i cesarza, który ostatecznie musia³ zgodziæ siê na zawarcie korzystnego dla protestantów pokoju religijnego w Augsburgu. Pó¼niejsi elektorowie, potomkowie Maurycego, dbali o pe³ny skarb, co ich zbli¿y³o do alchemików. Takim by³ August I, który pozostawa³ w stosunkach z g³o¶nym rabinem-wró¿bit± Mardochajem i sam oddawa³ siê wró¿biarstwu. Alchemj± i ró¿nemi ga³êziami wiedzy tajnej zajmowali siê te¿ Chrystjan I, a zw³aszcza Chrystjan II, który z chciwo¶ci na z³oto dopu¶ci³ siê g³o¶nego w owych czasach gwa³tu na osobie szkockiego alchemika Setona. Przyj±wszy go zrazu go¶cinnie, kaza³ go potem uwiêziæ i torturowaæ, aby mu wydrzeæ tajemnicê wyrobu z³ota. Dopiero polski alchemik, Sêdziwoj, pracuj±cy przez d³u¿szy czas na dworze Zygmunta III, zdo³a³ pó¼niej Setona podstêpem uwolniæ.

 

IV. Mistyk protestancki Grebner i jego dzie³o.

Zami³owania alchemiczne Wettynów ³±czy³y siê z innemi jeszcze sprawami. P. Morawski zwraca uwagê, ¿e wspomniany elektor August I by³ w ¶cis³ych stosunkach z saskim mistykiem protestanckim, Grebnerem, który mu ofiarowa³ swe dziwaczne dzie³o ³aciñskie p. tyt. "Sericum mundi filum" (Jedwabna niæ ¶wiata), które pó¼niej, w drugiem wydaniu, dedykowa³ wnukowi Augusta I, wspomnianemu wy¿ej Chrystjanowi II. Jak z tre¶ci tej ksi±¿ki wynika, oddawali siê Wettynowie tak¿e rojeniom okultystycznym i ambitnym planom politycznym. W ksi±¿ce tej znajduje siê nastêpuj±ce znamienne "proroctwo" Grebnera: "Dzielne, wojownicze... nasienie Ruty saskiej[2], (ty) wraz z ksiêciem anhalckim, brandenburskim, palatyñskim, heskim, brunszwickim, luneburskim[3]... wy¿eniesz papie¿a, cesarza i pozosta³ych dynastów papistycznych z ich siedzib"... Ksi±¿ka ta powsta³a w r. 1572, a bodziec bezpo¶redni do jej napisania da³o autorowi pojawienie siê tego¿ roku komety, co podnieci³o ówczesnych astrologów i wywo³a³o panikê w¶ród ludno¶ci. W drugiem wydaniu tej ksi±¿ki, dedykowanem Chrystjanowi II, jest ju¿ wyra¼ne "proroctwo", ¿e ten ksi±¿ê zostanie cesarzem niemieckim, ¿e po nim nast±pi cesarz August, który "rozszerzy granice Europy", a po tym August Wielki, najwiêkszy ze wszystkich cesarzy, za którego przyjdzie ponownie na ¶wiat Zbawiciel...

 

Znamienne, ¿e podczas gdy Wettynom przepowiada³ Grebner tak ¶wietn± przysz³o¶æ, to Polsce prorokowa³ los jaknajgorszy, je¿eli Polacy nie wybior± królem takiego Polaka, lub Niemca, którego im narzuc± s±siednie Prusy i protestanci niemieccy. Z sensu wynika, ¿e ten ewentualny "Piast" musia³by byæ protestantem. Gdyby za¶ Polacy kogo innego wybrali, wynikn± z tego wojny, do których wmiesza siê Karol, król szwedzki, i wy¶le niema³e posi³ki" przeciw "Antychrystowej, papie¿nickiej kohorcie polskiej". Nastêpuje zapowied¼, ¿e Polska utraci znaczne ziemie, jak Inflanty, Prusy Królewskie, pogranicze od strony Brandenburgji i ¦l±ska, tudzie¿ "wszystkie miasta, u¿ywaj±ce jêzyka niemieckiego". Wreszcie znajdujemy w tej ksi±¿ce apostrofê do panuj±cego wtedy Zygmunta III: "Zygmuncie! Królestwo twoje przypadnie jako ³up rabusiom wielu"... Wieszczek sasko-protestancki wietrzy³ wiêc rozbiory Polski! Czy ten pomys³ wyszed³ z w³asnej jego g³owy, czy te¿ raczej lêg³ siê ju¿ po g³owach innych, którzy kazali mu tak prorokowaæ? Wskazówkê otrzymamy, je¿eli przypomniemy sobie wewnêtrzne stosunki Niemiec na prze³omie XVI i XVII wieku.

 

V. Stosunki ko¶cielno-polityczne w Niemczech. Towarzystwa masoñskie w epoce wojny trzydziestoletniej.

Wspomniany Chrystjan I, syn Augusta I, odegra³ wa¿n± rolê w dziejach reformacji, gdy¿ za³o¿y³ w r. 1591 "Unjê", g³o¶ny zwi±zek niemieckich protestantów, którego czysto polityczne tendencje zwraca³y siê przeciw katolickiemu cesarstwu, a ko¶cielno-polityczne d±¿y³y do zgniecenia katolicyzmu w Rzeszy. Gdy za¶ katoliccy ksi±¿êta, wobec nieudolno¶ci panuj±cego wówczas cesarza Rudolfa II, odpowiedzieli na to przez utworzenie katolickiej "Ligi", zapanowa³a w Niemczech atmosfera niepokoju, zapowiadaj±ca bliski wybuch nieuniknionej rozprawy orê¿nej miêdzy obu obozami, która te¿ w 27 lat potem wybuch³a, jako wojna trzydziestoletnia, wci±gaj±c w wir wypadków przewa¿n± czê¶æ Europy.

 

Na ten okres wrzenia w Niemczech przypada za³o¿enie t. zw. "Zakonu Palmowego" zwanego te¿ "Stowarzyszeniem Owocodajnem" (Fruchtbringende Gesellschaft). "Zakon" ten, a raczej klub, powsta³ na zamku Hornstein pod Wajmaren w r. 1617, a wiêc na rok przed wybuchem wojny trzydziestoletniej. Równocze¶nie powsta³ "siostrzany", bo dla kobiet przeznaczony, od³am tego towarzystwa, zwany "Zakonem Z³otej Palmy", czyli z francuska "La noble Academie des Loyales". Do klubów tych przyjmowano tylko osoby z najwy¿szych sfer spo³ecznych, a prezydentem by³ zawsze jeden z ksi±¿±t panuj±cych. Za³o¿y³o ten klub trzech ksi±¿±t z linji wajmarskiej, ale g³ówna inicjatywa wysz³a od Ludwika, ksiêcia Anhalt-Kothen, który za m³odu nale¿a³ do znanych nam klubów florenckich. Jako¿ ca³a organizacja wzorowa³a siê na florenckiej "Accademia delta Crusca". Niemieccy autorowie podaj±, ¿e Zakon Palmowy by³ stowarzyszeniem literackiem, którego celem by³o pielêgnowanie czysto¶ci jêzyka niemieckiego, ale przyznaj±, ¿e, poza ustanowieniem dziwacznych a niepraktycznych zasad jêzykowych, niczego powa¿nego klub ten nie dokaza³. Faktem natomiast jest, ¿e na posiedzeniach zajmowano siê gorliwie kultem Bakchusa, tak¿e w klubie kobiecym. Kluby te otacza³y siê tajemniczo¶ci±, a ¿e wiadomo¶ci o ich istnieniu dochodzi³y do ogó³u, który s³ysza³ o pijackich zabawach, st±d - jak podaje Barthold, niemiecki monograf tych zwi±zków - by³a u wspó³czesnych opinja, ¿e ca³y zakon Palmowy nie jest piczem innem, jak tylko stowarzyszeniem pijackiem (eine Saufgesellschaft). Chocia¿ towarzystwo to wzorowa³o siê na tajnych klubach w³oskich humanistów, to jednak obyczaje jego odbiega³y bardzo od znacznie wytworniejszych, panuj±cych w zwi±zkach w³oskich, i by³y bardzo podobne do rozpowszechnionych w pó¼niejszych "Burschenschaft'ach" niemieckiej m³odzie¿y uniwersyteckiej. Opisy tych obrzêdów pijackich Zakonu Palmowego przechowa³y siê, a notuj± je autorowie niemieccy, jak wspomniany Barthold i nowszy Peuckert[4]. W towarzystwach tych chodzi³o jednak i o rzeczy o wiele wa¿niejsze! Wskazuje ju¿ na to tajemniczo¶æ, któr± siê otaczano, w zwi±zku z czem by³o, i¿ cz³onkowie u¿ywali tak na swych posiedzeniach, jak i w wzajemnej korespondencji pseudonimów, brzmi±cych zagadkowo. Ró¿ne ich symbole by³y tak¿e do¶æ dziwaczne, a wskazywa³y na nawi±zanie do tradycji ¿ydowskiej i antykatolickiej[5]. Wa¿niejsze jest, ¿e do Zakonu Palmowego nale¿eli wy³±cznie protestanci, a co najwa¿niejsze, ¿e w li¶cie cz³onków spotykamy naczelne osobisto¶ci tego obozu, Niemców i Szwedów, jak elektora brandenburskiego, Fryderyka Wilhelma, króla szwedzkiego - Karola Gustawa i s³awnego kanclerza Oxenstjerne. Czy ci czo³owi politycy i wodzowie protestantyzmu je¼dzili sobie dla przyjemno¶ci do Wajmaru, aby tam kielichy wypró¿niaæ? Czy Szwed, Axel Oxenstjerna, by³ takim powa¿nym znawc± gramatyki i stylistyki niemieckiej, ¿eby w tych materjach zabiera³ g³os na posiedzeniach rzekomego towarzystwa jêzykoznawców? Te trzy imiona ¶wiadcz±, ¿e Zakon Palmowy by³ w gruncie rzeczy stowarzyszeniem politycznem, antykatolickiem, a zabawki literackie s³u¿y³y do wprowadzenia w b³±d profanów. - Nie mo¿na wreszcie zapominaæ, ¿e dzia³alno¶æ tego towarzystwa przypada na epokê wojny trzydziestoletniej, kiedy nie by³o chyba czasu na bezmy¶lny hedonizm, kiedy wojna i polityka zaprz±ta³y umys³y wszystkich, a oczywi¶cie przedewszystkiem powy¿szych wybitnych dzia³aczy obozu niemiecko-protestanckiego.

 

Znamienne jest te¿, ¿e w r. 1658 zosta³ uroczy¶cie przyjêty do Zakonu Palmowego elektor saski Jan Jerzy II, dziadek Augusta Mocnego. Uroczysto¶æ ta odbyta siê w Wajmarze, centralnej siedzibie Zakonu, które to miasto by³o wtedy stolic± ernestyñskiej linji Wettynów. M³odszy brat elektora, August, t. zw. "administrator" Magdeburga, by³ ju¿ przedtem cz³onkiem Zakonu, a pó¼niej zosta³ nawet jego naczelnikiem.

 

Mniejwiêcej w tym samym czasie, co Zakon Palmowy, bo w r. 1615, pojawi³a siê w Frankfurcie nad Menem dziwaczna broszura p. tyt. "Confessio Fraternitatis", która zawiera³a program powsta³ego w tym czasie w Niemczech okultystycznego towarzystwa, zw±cego siê "Ró¿okrzy¿owcami" (Bruderschaft des RosenKreutzes). W broszurze tej znajdujemy podobne my¶li, jak w znanej nam ju¿ ksi±¿ce Grebnera, a wiêc, ¿e celem tego towarzystwa jest obaliæ "tyranjê papie¿a", którego ostatecznego upadku "doczekaæ siê maj± nasze czasy" i t. d. Widzimy tu wiêc urabianie opinji w¶ród wp³ywowych kó³ protestantów niemieckich do wybuchu akcji antykatolickiej. Byli wiêc ró¿okrzy¿owcy jedn± z zakonspirowanych bojówek antykatolickich - jak ich p. K. M. Morawski nazywa; zajmowali siê te¿ magnetyzmem, spirytyzmem i alchemj±, a st±d zwali siê te¿ "Gold - und Rosenkreutzer". Towarzystwo to, które wywodzi³o swój pocz±tek ze ¶redniowiecza (inna rzecz, czy to polega³o na prawdzie), nie mog³o siê wprawdzie wskutek wojny trzydziestoletniej rozwin±æ, ale oko³o r. 1700 zosta³o wskrzeszone, czy znów ujawnione, przez niejakiego Richtera, Sasa, rodaka Augustowego. Mia³o swój dom w Norymberdze, przyjmowa³o adeptów, wrêczaj±c im jako odznakê ga³±zkê palmow±, co wskazuje, i¿ by³o od³amem Zakonu Palmowego. Wskazuje na to i ich nazwa, bo ró¿a, symbol tajemniczo¶ci, powtarza siê i w ceremonjale Zakonu Palmowego, a widnieje te¿ na pieczêci Augustowego Bractwa".

 

W drugiej po³owie XVII wieku istnia³o te¿ w Norymberdze stowarzyszenie alchemiczne, które by³o filj± Zakonu Palmowego. Sekretarzem tego stowarzyszenia alchemików by³ Gotfryd Wilhelm Leibniz, na którego rolê zwraca p. K. M. Morawski baczn± uwagê, nadmieniaj±c, ¿e pochodzi³ z rodziny pastorów-okultystów, która podobno mia³a pewien zwi±zek z protestantami polskimi. Filozof ten interesowa³ siê zawsze sprawami polskiemi, a znan± jest rzecz±, ¿e w r. 1669, po abdykacji Jana Kazimierza, wyda³ broszurê, zalecaj±c± Polakom kandydaturê palatyna, Filipa Wilhelma neuburskiego, katolika wprawdzie, ale - jak nasz Autor pisze - "¶wie¿ego powo³ania", a "potomka przewodniej w protestanty¼mie niemieckim dynastji."[6]. Kandydatura ta wysz³a, zdaniem p. Morawskiego, z kó³ niemieckich protestantów - okultystów, a Leibniz pisa³ sw± broszurê z podniety ró¿okrzy¿owców i pokrewnych im ideowo kó³ protestanckich. Leibniz zreszt± "para³ siê za m³odu wiedz± tajn±, uprawia³ alchemjê, ho³dowa³ Kabale, chocia¿ przynale¿no¶ci do zwi±zków tajnych wprost siê wypiera³, nawet zaciera³ za sob± wiod±ce do nich ¶lady, ale zatrzeæ zupe³nie ich nie potrafi³".

 

Charakterystyczne jest, ¿e uczony tej miary, co Leibniz, interesowa³ siê tak¿e pewn± zagadkow± figur±, niejakim Janem Wilhelmem Petersenem, który by³ zrazu superintendentem w Luneburgu, odwiecznej siedzibie okultystów. Ów Petersen zajmowa³ siê te¿ okultyzmem, a zw³aszcza chiljazmem tak gorliwie, ¿e nawet miejscowe duchowieñstwo protestanckie pozby³o siê go z miasta pod zarzutem, ¿e "z ¿ydami i nowochrzceñcami wierzy w nadej¶cie królestwa ¶wieckiego, pe³nego (ziemskich) rozkoszy". Ekssuperintendent, który zreszt± nale¿a³ te¿ do Zakonu Kwiatowego w Norymberdze, przeniós³ siê do miasta Wolfenbuttel, gdzie wtedy rezydowali wspólnie dwaj ksi±¿êta z rodu brun¶wicko-luneburskiego, cz³onkowie Zakonu Palmowego. Gdy wreszcie i tam nie móg³ siê ostaæ, schroni³ siê w r. 1691 do ziem pierwszego króla pruskiego, Fryderyka I, którego ministrowie zbiega go¶cinnie przyjêli.

 

VI. Psychika Augusta II, jego rojenia i jego plany co do Polski.

Znamy ju¿ antykatolickie i okultystyczne nastawienie przodków Augusta Mocnego i wybitne pod tym wzglêdem tradycje rodu Wettynów, wiemy, ¿e mistyk protestancki. Grebner, ju¿ pod koniec XVI wieku przepowiada³ temu rodowi uzyskanie korony cesarskiej po zgnêbieniu katolickich Habsburgów, obaleniu papiestwa i t. d. W rojenia te wierzy³ August II, podziela³a je i jego matka. Anna Zofja. Dla niego tron polski mia³ byæ tylko etapem na drodze do dalszej s³awy, mia³ mu u³atwiæ odegranie jeszcze wa¿niejszej roli, wyznaczonej przez fanatycznych marzycieli protestanckich. Gdy wiêc po ¶mierci Sobieskiego nadarzy³a siê mu sposobno¶æ do wyp³yniêcia z ma³ej Saksonji na ogólnoeuropejsk± arenê, zapragn±³ sam, czy te¿ z natchnienia matki, zapoznaæ siê bli¿ej z temi przepowiedniami. Widocznie, ¿e na dworze saskim znano tre¶æ przepowiedni Grebnera, choæ ksi±¿ki jego nie posiadano. W poszukiwaniu jej obiecano nawet wyp³aciæ 200 dukatów za egzemplarz. Jako¿ elektorowa matka otrzyma³a tê ksi±¿kê, jak siê nasz Autor domy¶la, od Petersena, który, nietylko za po¶rednictwem Paulego, nadwornego lekarza Augusta, jej dostarczy³, ale i przet³umaczy³ na jêzyk niemiecki[7]. Us³u¿ny chiljasta "poprawi³" jednak Grebnera, przerabiaj±c daty, odnosz±ce siê do koñca XVI i pocz±tku XVII wieku, na daty zbli¿one do czasów Augustowych.

 

Plany niemieckich protestantów - okultystów, by osadziæ mi³ego sobie kandydata na tronie polskim, nie uda³y siê w r. 1669, ale zrealizowano je dopiero po ¶mierci Jana III. Elekcj± Augusta Mocnego by³ Leibniz tak zachwycony, ¿e nawet rymami fakt ten uwieñczy³, dodaj±c ¿yczenie, jakby wyjête z ksiêgi Grebnera:

 

"Oby razem z cesarzem i carem król nowy

Zgnêbili w Europie barbarzyñców g³owy"[8].

 

Prowadz±c dalej wojnê z Turcj±, nie my¶la³ jednak August dzia³aæ w my¶l polityki Sobieskiego. Zgodne to by³o raczej z dalszemi ustêpami proroctwa Grebnerowego: "Runie Magog (Turek), gdy Europa ujrzy na tronie cesarzy Sasa pó³krwi duñskiej". Charakterystyczne jest te¿, ¿e proroctwo to, wygra¿aj±ce w innych miejscach, jak ca³a pokrewna literatura, Habsburgom, dziwnie zgadza³o siê z pó¿niejszemi - jak je p. Morawski nazywa - "niewyrozumowanemi impulsami" nowego króla, który nosi³ siê z planami wypraw na Czechy, ¦l±sk i Wêgry; wszystko to by³yby dzia³ania nie "ad maiorem Poloniae gloriam", ale zaiste "pour le roi de Prusse".

 

VII. Masoni w otoczeniu Augusta.

W pierwszych latach rz±dów Mocnego, a napewno ju¿ w r. 1704, istnia³o w Dreznie inne jeszcze stowarzyszenie o charakterze masoñskim. By³o to t. zw. "Contubernium", t. j. klub wspó³biesiadniczy, którego cz³onkowie mienili siê "przyrodnikami"; sami dworacy Augusta, którzy na niego wielki wp³yw wywierali. Jednym z nich by³ Dr Maciej Pauli, nadworny lekarz króla, który oddawna wtajemnicza³ go w arkana ró¿nych ga³êzi tajnej wiedzy. Drugim, mo¿e najbardziej warto¶ciowym, cz³onkiem tego klubu, by³ szlachcic z £u¿yc, von Tchirnhaus, z amatorstwa przyrodnik i matematyk, który zajmowa³ siê temi studjami ju¿ za m³odu, podró¿uj±c po zachodniej Europie, a nastêpnie zaprowadza³ w dobrach swoich ró¿ne inwestycje przemys³owe, zbudowa³ hutê szk³a i t. d. On to jest domniemanym wynalazc± saskiej porcelany i jeszcze w r. 1696 zbli¿y³ siê za po¶rednictwem Paulego do Augusta, nak³oniwszy go do za³o¿enia pañstwowej fabryki szk³a i porcelany. Trzecim "przyrodnikiem" by³ Antoni ks. Furstenberg, zaufany Augusta, jeden z najwy¿szych dygnitarzy saskich, który pe³ni³ urz±d namiestnika Saksonji, ilekroæ król bawi³ w Polsce. By³ to tak¿e zapalony alchemik, który tak wierzy³ w ten kunszt, ¿e w r. 1702, gdy ju¿ skarb saski by³ kompletnie wycieñczony wojn± pó³nocn±, wys³a³ Tchirnhausa do Francji i Holandji, aby tam wyuczy³ siê na gwa³t sztuki robienia z³ota i ratowa³ w ten sposób króla.

 

Poza t± trójk± i pomniejszemi figurami z "Contubernium" sta³ znów sam Gotfryd Wilhelm Leibniz, z którym tamci byli w ¿ywych stosunkach. W r. 1702, gdy król bawi³ w Sandomierzu, wówczas siedzibie oddanej mu polskiej konfederacji, bawi³ przy nim tak¿e Tchirnhaus i razem medytowali, jak ratowaæ plany polityczne Wettynów, przy pomocy alchemji. Wtedy te¿ powzi±³ August my¶l za³o¿enia saskiej Akademji Umiejêtno¶ci. Poniewa¿ znamy okultystyczne nastawienie Augusta, przeto wolno nam domy¶laæ siê, ¿e ta akademja mia³a byæ stowarzyszeniem podobnem nie tyle do dzisiejszych powa¿nych cia³ naukowych tej nazwy, ale raczej czem¶ w rodzaju znanych nam w³oskich "akademij" pseudonaukowych. Zawiadomiony o tem przez Tchirnhausa, który wyje¿d¿a³ w³a¶nie na swoje studja alchemiczne, po¶pieszy³ Leibniz do Drezna, gdzie konferowa³ w sprawie "akademji" z ministrami Furstenbergiem i Flemmingiem. Znamy list jego do króla z r. 1704, pe³en zachwytu nad tym planem i pe³en pochlebstw pod adresem tego, jak go nazwa³, "jednego z najchciwszych wiedzy i najo¶wieceñszych monarchów Europy". Je¿eli zwa¿ymy, w jakich opa³ach by³ wtedy August, to zrozumiemy, ¿e chwila by³a zupe³nie niestosowna do protegowania powa¿nych nauk, ale ¿e August by³ wtedy istotnie "najchciwszy"... z³ota. ¦wiat³o na rolê Leibniza w tej sprawie rzuca wy¿ej przedstawione interesowanie siê jego okultyzmem, a zw³aszcza jego korespondencja z ró¿nemi wybitnemi osobisto¶ciami. W li¶cie do niejakiego Burnet'a of Kemney okazuje Leibniz wielkie zainteresowanie siê chiljast± Petersenem i bierze na serjo jego elukubracje, przytaczaj±c je bez ¿adnego komentarza i s³owa krytyki.

 

Warto te¿ przypatrzyæ siê i innym osobom z otoczenia Mocnego. - Gdy August by³ jeszcze wyrostkiem, wkrad³ siê w jego ³aski pa¼ Beichling, o którym ochmistrz dworu wyrazi³ siê, ¿e przez niego elektorowicz sta³ siê rozpustnikiem i "oduczy³ siê wszelkiej boja¼ni Bo¿ej". Ten to Beichling zajmowa³ siê te¿ wró¿biarstwem, do czego zebra³ - jak podaje sam Leibniz - mnóstwo rêkopisów. Wywo³ywa³ duchy, dostarcza³ Augustowi ró¿nych dzie³ okultystycznych, w których król tak siê rozmi³owa³, ¿e wozi³ je ze sob±, nawet do Polski[9]. Beichling opanowa³ tak Augusta, ¿e ten mianowa³ go nawet kanclerzem saskim, które to stanowisko na skutek ³apownictwa utraci³.

 

Wa¿n± figur± na dworze byt te¿ zajmuj±cy siê alchemj± aptekarz Bottger, który d³ugo ³udzi³ Augusta obietnic± fabrykacji z³ota. Mocny by³ w nim tak za¶lepiony, ¿e oddawa³ do jego dyspozycji znaczne sumy, zw³aszcza w czasie, gdy wojna pó³nocna przybiera³a dla Saksonji fatalny obrót. Snad¼ spodziewa³ siê, ¿e z³oto sfabrykowane przewa¿y szalê szczê¶cia na jego stronê. Gdy ta nadzieja zawiod³a, kaza³ król uwiêziæ aptekarza i prowadziæ mu dalej do¶wiadczenia w wiêzieniu, a¿ przyci¶niêty w ten sposób Bottger, wynalaz³ wprawdzie nie sposób fabrykacji z³ota, ale udoskonalony sposób wyrobu g³o¶nej porcelany saskiej.

 

Dla charakterystyki Augusta nie mo¿na te¿ pomin±æ jego notorycznego ¿ydofilstwa, które prawdopodobnie by³o w zwi±zku z tem, ¿e ho³dowa³ praktykom kabalistycznym. Pomijaj±c ju¿ taki np. szczegó³, ¿e w r. 1724, gdy król przeje¿d¿a³ przez Lipsk, witali go tamtejsi ¿ydzi horoskopami kabalistycznemi, - nale¿y zwróciæ uwagê na fakt, ¿e ju¿ sam± elekcjê Augusta na tron polski finansowa³y ¿ydowskie domy bankowe Wertheimera i Lehmanna. Rzecz ta jest znana w literaturze naukowej[10]. P. Morawski przytacza, ¿e Leibniz w jednym ze swych epigramatów wspomina o "z³otych jab³kach", które od ¿ydostwa otrzyma³ August na cele swej elekcji.

 

VIII. August II przechodzi na katolicyzm.

Wobec antykatolickiego nastawienia dworu saskiego i wobec ambicji Augusta, by odegraæ przoduj±c± rolê w Europie - co s±dziæ nale¿y o przej¶ciu jego na katolicyzm, tu¿ przed elekcj± na króla polskiego? By³o to proste wyrachowanie, obliczone na oba³amucenie naiwnej szlachty polskiej[11]. Ca³e panowanie, ¿ycie, sposób my¶lenia Augusta wskazuj±, ¿e nigdy nie przej±³ siê katolicyzmem, jak nigdy nie mia³ na my¶li dobra tego kraju, którego koronê podstêpem sobie przyw³aszczy³. Najlepiej scharakteryzowa³ Mocnego znaj±cy go doskonale Flemming, wyra¿aj±c siê o nim jeszcze w r. 1714, ¿e król jest "toujours bon lutherien". To, jego przej¶cie na katolicyzm, po³±czone ze zrzeczeniem siê stanowiska "dyrektora korpusu ewangelickiego", t. j. politycznego szefa niemieckich protestantów, nie zam±ci³o zreszt± w niczem jego harmonji z ksi±¿êtami protestanckimi, a zw³aszcza z dworem pruskim, który teraz stan±³ na czele protestantów Rzeszy. Tylko niewtajemniczony ogó³ protestantów ubolewa³ nad t± zmian± wiary, jak ubolewa³a te¿ jego ¿ona, Krystyna Eberhardyna, protestantka zawziêta, ale osoba do¶æ naiwna, a przy tem poczciwa. Wystêpne ¿ycie Augusta by³o te¿ powodem, ¿e poza nim nikt w Saksonji katolicyzmu nie przyj±³, a nawet syn jego, pó¼niejszy August III, uczyni³ to dopiero po latach, na usilne nalegania ojca, który chcia³ mu w ten sposób zapewniæ tron polski.

 

IX. Pierwsze kroki Augusta w Polsce. Czartoryscy i Potoccy.

Do ubiegania siê o tron polski namawia³ te¿ Augusta jego najzaufañszy minister, marsza³ek wojsk saskich, Jakób Henryk Flemming, który liczy³ na poparcie swego polskiego kuzyna, kasztelana Przebendowskiego. Sam± elekcjê przeprowadzili oni przy pomocy przekupstwa, strasz±c opozycjonistów Rosj±, Austrj± i Prusami. Pos³owie tych pañstw zalecali kandydaturê Mocnego, a Rosja gromadzi³a nawet wojska na granicy. Sas zdystansowa³ innych kandydatów do korony; matactwo uda³o siê. Maj±c za g³ówny cel ¿ycia zrealizowanie znanych nam ambitnych rojeñ, uwa¿a³ August tron polski za pierwszy szczebel do s³awy rodu i dlatego pragn±³ uczyniæ ten tron dziedzicznym w swym rodzie i ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin