Ekonomia(1).doc

(782 KB) Pobierz
1_1_Przedmiot ekonomii

1_1_Przedmiot ekonomii

Ekonomia jest nauką niejednolitą, zajmuje się wieloma jeszcze in­nymi kwestiami i stosuje różnorodne sposoby analizy. Ma swój składnik ści­sły, w którym jest bardzo zmatematyzowana, swoją część społeczną, gdzie ma wiele wspólnego z socjologią i psychologią społeczną, a także ma warstwę historyczną. Dlatego zrezygnujemy z podawania obowiązującego w tym pod­ręczniku jednozdaniowego określenia jej przedmiotu. Mamy nadzieję, że ten rozdział, a potem cały podręcznik, potrafi odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule.

Ekonomia, jak wiele innych nauk, daje się podzielić na część teoretyczno­ -opisową i część normatywną. Pierwsza stara się wyjaśnić, czym jest to, co jest badane, i jak to działa. Jej cel jest więc czysto poznawczy. Druga proponuje

kierunki działania w praktyce obiecujące najlepszą realizację przyjętych zadań. Mamy tu więc cel utylitarny. W istocie rzeczy nauką sensu stricto jest tylko pierwsza. Druga to ewentualne zastosowanie w praktyce wniosków, jakie dają się wyprowadzić z analizy rzeczywistości.

Kiedy więc dalej będziemy rozpatrywać różne zagadnienia ekonomiczne, będzie nam chodziło przede wszystkim o ich zrozumienie, a nie o zaproponowanie czytelnikowi recept na udane zakupy, inwestycje i targi. Podręcznik ekonomii nie jest poradnikiem ani biznesmena, ani polityka gospodarczego, choć nieraz może im podsunąć radę dotyczącą korzystnych działań.

Nie tak było w czasie, kiedy ekonomia powstawała. Najpierw pod tą naz­wą publikowane były właśnie swego rodzaju poradniki dla gospodarzy, na przykład dla właścicieli ziemskich. Nazwa ekonomia pochodzi z greckiego: oikonomós, co znaczy zarządzający gospodarstwem domowym, ekonom, także zarządzanie domem. Taki charakter poradnika dla właścicieli folwarków miały podręczniki ekonomii na przykład jeszcze w XVII wieku. Stopniowo roz­szerzano zainteresowania na gospodarkę całego kraju, stosunki gospodarcze między krajami, gospodarkę światową. Równocześnie prace ekonomiczne w co­raz w4ększym stopniu nabierały charakteru badawczego, poznawczego. W ten sposób pod koniec XVIII wieku i w XIX wieku ekonomia ukształtowała się jako odrębna dyscyplina naukowa. Używano wówczas równolegle następujących określeń: ekonomia polityczna (Anglia), ekonomia narodowa czy krajowa (Niemcy), ekonomia społeczna (Fryderyk Skarbek, pierwszy polski poważny uczon9 ekonomista).

Dziś mówimy najczęściej po prostu „ekonomia”, bez przymiotników. Przy okazji parę słów o „ekonomii politycznej” i o stosunku między ekonomią a polityką. Sama nazwa nie miała pierwotnie eksponować politycznego charakteru ekonomii, ale tylko sygnalizować, że mowa o gospodarce całego kraju, państwa (od słowa polis). Niewątpliwie jednak ekonomia ma zawsze silny związek z polityką. Wynika to w sposób oczywisty ze znaczenia, jakie ma dla polityków dysponowanie bogactwem, i z wagi porządku politycznego dla ludzi działających w gospodarce. Państwo odgrywa wielką rolę w gospodarce i poświęcimy mu wiele uwagi.

Nie jest jednak korzystne dla ekonomii, gdy się ją zbytnio upolitycznia. Traci ona wtedy walory poznawcze, przestaje być nauką, a staje się narzędziem w rękach partii i władz. Tak było z ekonomią w systemie komunistycznym, co zahamowało jej rozwój i poderwało jej autorytet jako nauki w oczach publiczności.

W dalszym ciągu niejednokrotnie będziemy mówić o politycznym znaczeniu różnych zjawisk i działań gospodarczych. Będziemy też nieraz formułować sądy wartościujące, które często mają charakter polityczny. Nie da się tego uniknąć, nie należy jednak tego ukrywać lecz, przeciwnie, powinno się ujawniać, z jakiego punktu widzenia oceniamy dane zdarzenie. Dla czytelnika powinno być jasne, kiedy przekazujemy wyniki badań naukowych, a kiedy wypowiadamy się w spo­sób zaangażowany politycznie.

1_2_Ekonomia jako nauka.

Ekonomia jako naukę zajmującą się badaniem zachowania podmiotów gospodar­czych w dziedzinie wykorzystania ograniczonych środków, które mo­gą być w rozmaity sposób zastosowane w sferze produkcji, podziału, wymiany i konsumpcji.

W badaniach tych stara się ona ustalić określone prawidłowości eko­nomiczne, którym często nadaje się rangę obiektywnych praw ekonomicznych. Najistotniejszym elementem tego określenia jest stwierdzenie, że środki, stojące do dyspozycji zarówno poszczególnego podmiotu gospodarczego

i całego społeczeństwa, są ograniczone. Każde społeczeństwo, nawet to najbo­gatsze, żyje w świecie rzadkości. Ludzie bowiem stale chcą konsumować wię­cej niż są w stanie wytworzyć.

Pojęcie rzadkości odnosi się do luki między ogólną sumą dóbr i usług, których ludzie potrzebują, aby zaspokoić swoje różnorodne potrzeby, a możli­wościami ich wytworzenia. Gdyby nie występowało zjawisko rzadkości, nie byłoby powodów do studiowania ekonomii, a więc poszukiwania odpowiedzi napytania: co, jak, ile i dla kogo wytwarzać, aby uzyskać największą efektyw­ność ekonomiczną.

W drugiej części tego stwierdzenia zwraca się uwagę, że ograniczone środki mogą być zastosowane w rozmaity sposób. Gdyby dobra i usługi za­wsze były wytwarzane za pomocą tylko jednej metody i gdyby zawsze stoso­wano te same środki, wówczas nie występowałby problem wyboru. W rzeczy­wistości zawsze istnieje do dyspozycji wiele różnych metod. Ten sam produkt może być wytworzony za pomocą różnych narzędzi, przy użyciu różnych su­rowców, materiałów, komponentów itp. Mówimy więc o alternatywnym za­stosowaniu środków materialnych i finansowych. Mogą one być przez ich wła­ściciela lub dysponenta skierowane albo tu, albo gdzie indziej. Część środków może być skierowana na realizację jednych celów, a pozostała część na realizację innych celów. Nie można natomiast tych samych środków skierować równo­cześnie do różnych dziedzin i realizować różne cele, podobnie jak człowiek nie może jednocześnie przebywać w dwóch różnych miejscach. Każdy podmiot gospodarczy dysponujący określonymi środkami stara się rozdzielić je tak, aby uzyskać z tego tytułu najwyższe efekty ekonomiczne i w ten sposób możliwie najlepiej realizować swoje cele. Rozdział, czy też roz­dysponowanie środków pomiędzy różne konkurujące cele, nazywa się w ekono­mii alokacją. Dla gospodarstwa domowego tym celem jest maksymalizacja użyteczności nabywanych dóbr, czyli maksymalizacja płynącego stąd zadowo­lenia. Dla przedsiębiorstwa podstawową funkcją celu jest maksymalizowanie zysku z działalności gospodarczej.

Można więc najkrócej powiedzieć, że ekonomia stawia sobie za cel sfor­mułowanie teorii racjonalnego gospodarowania rzadkimi środkami, ma­jącymi alternatywne zastosowanie. Z pełną racjonalnością mamy wówczas

do czynienia, gdy znajdziemy optymalną alokację środków, czyli najlepszą z możliwych. Z danego zasobu środków uzyskuje się wówczas maksymalne efekty bądź też dane efekty mogą być osiągnięte za pomocą najmniejszego na­kładu środków. Teoria ekonomii pokazuje więc stany idealne lub rozwiązania najlepsze i w tym sensie wskazuje drogę lub metodę postępowania podmiotom gospodarczym, co umożliwia maksymalizowanie przez nie funkcji celu bądź minimalizowanie ponoszonych nakładów.

Współczesne kierunki ekonomii zajmują się teorią wyboru ekonomiczne­go dokonywanego przez poszczególne podmioty gospodarcze nie tylko w sta­nie równowagi, lecz także w stanie nierównowagi. Analizują one społeczno­

-ekonomiczne skutki nierównowagi oraz mechanizmy przywracające Stany rów­nowagi. Wskazują także na potrzebę tworzenia określonych instytucji oraz prowadzenia określonej polityki wspomagającej lub korygującej działanie me­chanizmów rynkowych, jak również zapewniających podmiotom gospodar­czym korzystniejsze warunki funkcjonowania.

 

1_3_Ważniejsze pojęcia-kategorie ekonomiczne

Dobro - rzecz albo czynność, która zaspokaja potrzeby ludzkie. Słowo to nie ma znaczenia wartościującego. Potrzeba może być niegodziwa, a dobro ją zaspokaja­jące może się okazać szkodliwe dla tego, kto go używa i dla innych. Na przykład broń, narkotyki.

Ekonomiści mówią, że dobra są konsumowane, choć nieraz brzmi to śmiesz­nie (samochody, ubrania).

Dobra możemy podzielić na dobra rzeczowe i usługi (czynności). Dobrem są więc buty i chleb, ale także wykład, strzyżenie u fryzjera, porządek publiczny itd. itp. Niezręczne wydaje się nam sformułowanie, które nieraz można prze­czytać w podręcznikach: „dobra i usługi”, gdyż usługi to też dobra, tylko nierzeczowe.

Niektórzy ekonomiści dzielą dobra na „materialne” i „niemateriałne”, co jednak nie wydaje się nam potrzebne, a może być mylące (wchodzimy tu w sporny problem filozoficzny). Z punktu widzenia ekonomii nie ma zasadniczego znacze­nia, czy dobro ma postać rzeczy, czynności mechanicznej (strzyżenie włosów), czy czynności intelektualnej (projektowanie domu lub maszyny, uczenie). Wszyst­ko to są dobra ekonomiczne.

Współcześnie prawie nie ma dóbr „wolnych”, to znaczy takich, które można uzyskać bez wysiłku i bez ograniczeń. Być może kiedyś bywało inaczej. Obecnie nawet dostęp do czystego powietrza i czystej wody jest ograniczony. Centralny dla ekonomii problem połega na tym, że dobra są rzadkie, w tym znaczeniu, że nie występują w obfitości, lecz w ilości ograniczonej w stosunku do potrzeb. Ich zdobycie wymaga pracy i środków. Ponieważ możliwości człowieka są ograniczo­ne, więc zdobycie danej ilości jednego dobra wymaga rezygnacji z pewnej ilości innego dobra. Chcąc możliwie najlepiej zaspokoić swoje potrzeby, ludzie muszą gospodarować, czyli określać, ile pracy i środków przeznaczą na zdobycie po­szczególnych dóbr.

Dobra prywatne i dobra publiczne. Dobra prywatne to takiego rodzaju dobra, które mogą być konsumowane wyłącznie przez osobę, która je kupiła. W sytuacji, kiedy z dobra może korzystać wielu konsumentów naraz i trudno jest ograniczyć dostęp do tego dobra, mamy do czynienia z dobrem publicznym. Przykładem może być usługa latami morskiej, której światło jest widziane przez wszystkie przepływające w pobliżu statki. Podobnie jest z bezpieczeństwem zapewnianym przez policję, z powszechną oświatą, ochroną przed epidemiami itd. W tych przypadkach dobra są oferowane nie poszczególnym konsumentom, lecz wszystkim. Są to dobra publiczne, którymi gospodarują odpowiednie urzędy państwowe i samorządy lokalne. Określają one, ile środków publicznych zostanie przeznaczonych na wytwarzanie poszczególnych dóbr i jak te ostatnie zostaną dostarczone odbiorcom (w drodze swobodnego dostępu czy rozdzielnictwa). Niektóre dobra, z natury niejako publiczne, mogą się stać prywatne, przynajmniej w pewnym zakresie. Przykładem jest płatna autostrada (korzysta prywatnie tylko

ten, kto zapłacił), prywatne bezpieczeństwo zapewniane przez płatnego ochronia­rza itp. Przeciwnie, w ustrojach totalitarnych, szczególnie w komunizmie, starano się możliwie najwięcej dóbr prywatnych przekształcić w publiczne, czy może lepiej byłoby powiedzieć: starano się je upaństwowic.

Czynnik wytwórczy — dobro, za pomocą którego możemy wytworzyć inne dobra. Produkcja jest właśnie używaniem czynników wytwórczych po to, aby uzyskać dobra.

W ekonomii wyróżnia się trzy podstawowe grupy czynników. Są to: ziemia, czy szerzej — czynniki naturalne, praca ludzka i kapitał.

Czynniki naturalne i praca są nieodtwarzalne w procesie produkcji. Przy­chodzą z zewnątrz. Pierwszy to cząstki przyrody, drugi — praca — powstaje w procesie naturalnym i społecznym. Jeśli chodzi o czynniki naturalne, to ludzkość systematycznie i coraz szybciej niszczy swoje środowisko, a próby rekompensowania ubytków co najwyżej hamują ten proces. Jest to proces nie­odwracalny. Inaczej jest z pracą. Nowi pracownicy nie są produkowani tak jak maszyny. (Wyjątkiem był ustrój niewołniczy, kiedy hodowano pracowników podobnie jak zwierzęta gospodarskie.) Należy jednak pamiętać, że w gospodarce następuje też zmiana jakości pracy: na przykład ludzie uczą się w toku pracy i podnoszą swoje kwalifikacje.

Kapitał występuje w procesie produkcji w postaci dóbr wytwórczych (kapita­łowych): maszyn i urządzeń, materiałów i energii, półproduktów. Wszystko to jest wytwarzane w procesie produkcji i służy dalszej produkcji.

Kiedy patrzymy na pojedynczy proces produkcji (w fabryce, w gospodarstwie rolnym), widzimy, że wchodzą do niego różne czynniki wytwórcze, a wychodzą albo dobra konsumpcyjne, albo dobra wytwórcze.

Dobra konsumpcyjne wychodzą bezpowrotnie ze sfery produkcji i prze­chodzą do gospodarstw domowych. Inaczej dobra produkcyjne. Te przechodzą przez różne procesy przetwarzania, czyli pośrednie stadia produkcji. Kolejno występują jako produkt końcowy jednego zakładu i jako czynnik wytwórczy następnego.

Należy tu dodać, że podział na dobra konsumpcyjne i produkcyjne nie zawsze ma charakter rzeczowy i bezwzględny. Oczywiście większość maszyn może być użyta tylko jako dobra produkcyjne. Ale na przykład samochód, także osobowy, może służyć rodzinie albo jako dobro zaspokajające jej potrzeby, albo jako narzędzie w firmie pracującego członka rodziny.

Nakłady i koszty. Użycie czynników wytwórczych mierzone w jednostkach naturalnych (fizycznych: metrach, sztukach itp.) nazywamy nakładami na produk­cję. Te same nakłady wyrażone w jednostkach pieniężnych nazywamy kosztami produkcji.

Wyniki, przychody, dochody. Poprzednie terminy mówiły o tym, co wcho­dzi do procesu wytwórczego, te mówią o tym, co z niego wychodzi. Wyniki to określenie najbardziej ogólne. Praktycznie to samo znaczy słowo przychody, przy

czym mogą być one zarówno in natura, jak i wyrażone w pieniądzu. Dochód to ta część przychodu, która pozostaje po potrąceniu kosztów. Jest on więc mierzony w pieniądzu. Przykładem dochodu z produkcji jest zysk. W polskiej terminologii ekonomicznej przychód pieniężny bywa też nazywany utargiem, to znaczy tą sumą pieniędzy, którą otrzyma (utarguje) wytwórca czy kupiec za sprzedane produkty.

Zjawiska realne i regulacyjne. Przy wielu omawianych wyżej pojęciach dochodzimy do bardziej podstawowego, ogólnego podziału zjawisk gospodar­czych. Mianowicie niektóre z nich są wyrażane w jednostkach naturalnych, fizycznych. Odpowiednie pojęcia mają łatwe do wskazania desygnaty w po­strzeganym przez nas świecie. Zjawiska te nazywane są zjawiskami realnymi. Ale w ekonomii operujemy wieloma pojęciami, które nie mają takiego charakteru. Weźmy przykład. Dochód, np. płaca otrzymana w pieniądzu, jest wydawana na dobra konsumpcyjne. Jeśli ceny się nie zmieniają, to nie zmienia się też płaca w wyrażeniu pieniężnym i realnym. Jeśli jednak mamy inflację, to płaca pieniężna może rosnąć, ale za nią można kupić tyle samo albo i mniej dóbr. Ekonomia rozróżnia te dwie kategorie wielkości, nazywając pierwszą dochodem nominal­nym, drugą realnym. To rozróżnienie można rozciągnąć na ogół zjawisk gospodar­czych. Pierwsze to zjawiska realne, drugie nazywa się współcześnie zjawiskami regulacyjnymi, to znaczy takimi, które kształtują, regulują te pierwsze. To, ile dóbr realnych będę mógł spożyć, zależy od tego, jaka będzie płaca nominalna i jakie będą ceny. A więc płace nominalne i ceny są wielkościami regulacyjnymi, bo określają płace realne. Podane wyżej rozróżnienie między nakładami i kosztami ma ten sam charakter. Koszt to wielkość regulacyjna, gdyż ceny czynników wytwórczych, które określają wielkość kosztów, wpływają na wielkość i strukturę nakładów na produkcję.

Zjawiska regulacyjne można rozpatrywać na dwóch różnych płaszczyznach (nie używając określenia „podzielić na dwie kategorie”, bo nie chodzi tu o dziele­nie, tylko o dwa sposoby patrzenia). Pierwsza płaszczyzna to analiza instytucji ekonomicznych.

Instytucjami ekonomicznymi (lub gospodarczymi) nazywamy ustalone for­my i reguły, w ramach których i zgodnie z którymi odbywa się działalność gospodarcza. Wielki polski socjolog Stanisław Ossowski używał określenia „urządzenia społeczne”, myśląc oczywiście o wszelkich instytucjach społecz­nych, nie tylko o gospodarczych. Instytucją gospodarczą jest firma, rynek, cena, waluta, a także państwo. Stanowią one ramy, w których odbywa się życie gospodarcze. Instytucje mogą być ustalone formalnie (przyjęte przez prawo) lub nieformalne (zwyczajowe).

Druga płaszczyzna to analiza mechanizmów gospodarczych, czyli badanie, jak działa gospodarka. Przykładem może być mechanizm negocjacji handlowych (targów) i kształtowania się cen, mechanizm wzrostu cen (inflacji), mechanizm przemiennego występowania okresów dobrej i złej koniunktury itd. W tej analizie rozpatrujemy przebieg procesów gospodarczych (nb. może to dotyczyć też procesu zmian instytucji gospodarczych).

10_1_Pieniądz kruszcowy

Jeśli pominąć różne przedhistoryczne formy pieniądza (o których mówiliśmy w rozdziale 3), pieniądz kruszcowy to pierwszy rozwinięty system pieniężny, który, w różnych odmianach, działał przez wiele wieków.

Pieniądz kruszcowy, początkowo „odważany”, przekształcił się w pieniądz „bity” w postaci monet (np. z brązu, srebra, złota). Istniały systemy mono­metaliczne, w których jednostką pieniężną była określona wagowo ilość jednego metalu szlachetnego, lub bimetaliczne, gdzie jednostką pieniężną były jednocześ­nie monety srebrne i złote.

Pieniądz kruszcowy jest pieniądzem pełnowartościowym w odróżnieniu od znanych dzisiaj pieniędzy papierowych lub monety zdawkowej. Te bowiem reprezentują tylko pewną siłę nabywczą, podczas gdy tamten sam był wart tyle, ile wart był kruszec, z którego został zrobiony.

Ilość pieniądza kruszcowego w danym kraju uzależniona była od krajowych zapasów złota, od możliwości ewentualnego jego wydobycia oraz od importu z zagranicy. Każdy, kto posiadał np. złoto, mógł pójść do mennicy i za odpowied­nią opłatą wybić monety. Przedtem w wielu krajach prawo bicia monety miały władze lokalne, miasta, a nawet prywatne osoby.

Wzrost podaży monet złotych, przy tej samej masie dóbr na rynku, powodował spadek ich siły nabywczej i wzrost cen towarów. Ceny dóbr wzrastały z powodu spadku ceny rynkowej kruszcu, czyli materiału pieniężnego. Jednak w gospodarce istniały procesy samoregulacji. Kruszce szlachetne były me tylko materiałem pieniężnym, ale również surowcem do produkcji różnych wyrobów. Jeśli w kraju było za dużo monet złotych, to znikały one z obiegu: były tezauryzowane przez ludność, przerabiano je na wyroby ze złota bądź złoto odpływało za granicę. Kiedy złoto było tańsze, ludzie mogli sobie pozwolić na to, aby więcej go odkładać „na czarną godzinę” i więcej kupować złotych ozdób. Odpływ złota za granicę wynikał z tego, że towary importowane taniały w stosunku do krajowych. Zwiększał się więc import, malał popyt na wyroby krajowe. Gdy z kolei zmniejszała się podaż złota w kraju, następował wzrost siły nabywczej jednostki pieniężnej (cena rynkowa złota wzrastała), co prowadziło do spadku cen dóbr. Wówczas następował proces detezau­ryzacji, przerabianie wyrobów ze złota na monety i napływ złota z zagranicy.

Ten automatyzm dopływu i odpływu złota był mechanizmem równoważenia rynków krajowych i bilansów handlowych. Pieniądz pełnowartościowy swobodnie przekraczał granice i krążył w różnych krajach niezależnie od tego, w jakim języku był napis na monetach.

System pieniądza kruszcowego gwarantował w dłuższych okresach stabilność siły nabywczej tego pieniądza. Nie było inflacji w znanej nam dzisiaj postaci. System ten jednak miał też wady. Wielkość podaży pieniądza kruszcowego, związana w ostatecznym rachunku z możliwościami wydobycia złota, często nie była dostosowana do popytu gospodarki na pieniądz. Gwałtowny wzrost podaży pieniądza wywoływał poważne zaburzenia w gospodarce (przykładem może być zalewanie Hiszpanii srebrem z tzw. Indii Zachodnich). Natomiast niedostatek pieniądza kruszcowego hamował wymianę towarów i ich produkcję. To drugie zjawisko zresztą przeważało. W efekcie wprawdzie automatyzm pieniądza krusz­cowego systematycznie przywracał równowagę, ale była to zbyt często równo­waga na niskim poziomie aktywności gospodarczej.

Zaradziło temu wynalezienie znaku pieniądza pełnowartościowego: banknotu, pieniądza papierowego, a potem stosowanie wielu innych odmian znaku pieniądza, aż do dzisiejszego pieniądza elektronicznego.

10_2_System waluty złotej

Ten nowoczesny, światowy system pieniężny pod nazwą gold coin standard ukształtował się w drugiej połowie 19wieku. System waluty złotej został po raz pierwszy wprowadzony ustawowo w Wlk. Brytanii w 1816 roku, we Francji i Niemczech w łatach siedemdziesiątych XIX wieku, podobnie w Stanach Zjed­noczonych. Pod koniec XIX wieku system waluty złotej był już systemem międzynarodowym. W klasycznej formie funkcjonował do 1914 roku.

W tym systemie jednostka monetarna danego kraju miała ściśle ustaloną wartość w złocie (parytet złota). Na przykład 1 dolar USA przed pierwszą wojną światową był wart około 1,5 grama złota. W obiegu znajdowały się banknoty oraz monety złote. Istniała swoboda wybijania z kruszcu monet złotych na rachunek prywatny przez mennicę państwową oraz nieograniczona wymienialność bank­notów na monety złote bądź złoto. Banki emisyjne miały obowiązek zabez­pieczenia obiegu banknotów zapasami złota w wysokości 30—40%. Regulacja obiegu pieniężnego polegała na dostosowywaniu wielkości emisji banknotów i pieniądza bezgotówkowego do wielkości rezerw złota (zwiększenie emisji, gdy zwiększa się zapas złota, i odwrotnie). Podstawowym zadaniem każdego banku emisyjnego była obrona zapasu złota, parytetu waluty, a tym samym jej siły nabywczej w kraju i na rynku międzynarodowym. Temu celowi podporządkowane były inne cele polityki gospodarczej. System opierał się na stałych, parytetowych kursach walut wynikających z porównania parytetów złota: danej waluty i walut obcych. Pełna swoboda transferu złota w skali międzynarodowej umożliwiała dokonywanie płatności zewnętrznych złotem. Oznaczało to również pełną swobo­dę wymiany waluty narodowej na waluty zewnętrzne.

Funkcjonowanie waluty złotej miało cechy automatyzmu podobne (choć nie całkiem identyczne) do pieniądza kruszcowego. Zmiany zapasów złota wywoły­wały zmiany wielkości obiegu pieniężnego i zmiany poziomu cen. Natomiast zmiana poziomu cen wpływała na wielkość zapasów złota w banku emisyjnym, co z kolei miało wpływ na rozmiary obiegu pieniężnego w kraju.

Zmniejszenie rezerw złota w kraju mogło nastąpić w wyniku wywozu złota za granicę w celu pokrycia zobowiązań (przy ujemnym saldzie bilansu płat­niczego) oraz w wyniku zwiększenia tezauryzacji złota i zużywania go na cele przemysłowe i jubilerskie z powodu na przykład osłabienia zaufania do waluty (przy wzroście cen). W tym przypadku zmniejszanie się zapasów złota prowadziło do spadku wielkości obiegu pieniężnego (mniej banknotów i droższy kredyt), pogarszało koniunkturę, obniżało poziom aktywności gospodarczej i w efekcie następował powrót do równowagi płatniczej przy niższych cenach.

Z kolei zwiększanie rezerw złota w banku emisyjnym mogło następować z różnych powodów: napływu złota z nowej produkcji, dodatniego salda bilansu płatniczego, zmniejszenia tezauryzacji prywatnej wraz ze wzrostem zaufania do pieniądza (np. przy spadku cen). W takim przypadku zwiększano emisję bank­notów i obniżano stopę procentową od kredytów, co wpływało na pobudzenie koniunktury i na ogół następował wówczas wzrost cen.

Automatyzm systemu waluty złotej widać doskonale w stosunkach między­narodowych. Jeżeli w jakimś kraju ceny towarów zwiększały się przy niezmienio­nym parytecie monetarnym, to kraj ten stawał się droższy w stosunku do innych. W efekcie prowadziło to do nadwyżki importu nad eksportem i powstania deficytu w bilansie płatniczym. Na pokrycie deficytu złoto odpływało za granicę. Wtedy

bank emisyjny podnosił cenę kredytu, co ograniczało inwestycje, zatrudnienie, dochody i popyt w gospodarce. Hamowało to zwyżkę cen, a nawet je obniżało. Natomiast w krajach, do których złoto napływało, następowała ekspansja kredy­tów, wzrost inwestycji, zatrudnienia, dochodów i popytu. Powodowało to wzrost cen krajowych. Przepływ złota między krajami działał więc w kierunku wyrów­nywania poziomów cen wyrażonych w złocie.

Póki rządy i banki centralne przestrzegały opisanych reguł, system ten, działając samoczynnie, zapobiegał nadmiernej ekspansji kredytowej, powstawaniu inflacji, bronił siły nabywczej pieniądza. Równocześnie jednak mechanizm ten nie był nastawiony na zwalczanie wahań koniunkturalnych i był słabo powiązany ze zmianami poziomu aktywności gospodarczej. Waluta złota, przez powiązanie poziomu cen w kraju z poziomem cen światowych, powodowała, że nie było możliwe prowadzenie w tym zakresie samodzielnej polityki gospodarczej. Kraje, które utrzymywały rozwinięte stosunki handlowe, nie mogły decydować w sposób autonomiczny w sprawach walutowych. Zasady waluty złotej dawały prymat stałości waluty nad stanem koniunktury w kraju.

Pierwsza wojna światowa przyczyniła się do upadku waluty złotej (zawiesze­nie wymienialności banknotów na złoto, brak monet złotych, pojawienie się papierowych biletów bezpośrednio emitowanych przez rządy w ilości niezależnej od zapasów złota). Finansowanie wydatków wojennych wzmogło emisję pieniądza papierowego. Po zakończeniu wojny w większości krajów kapitalistycznych (poza Stanami Zjednoczonymi) nadał utrzymywał się system pieniądza papierowego, któremu towarzyszyła inflacja i zmienne kursy walutowe.

Powojenny chaos walutowy interpretowano jako wynik braku systemu waluty złotej i dążono do ponownego jej wprowadzenia. W łatach 1922—1931 reak­tywowano system waluty złotej w formach zmodyfikowanych: systemu waluty sztabowo-złotej (gołd bullion standard) i systemu waluty dewizowo-złotej (gołd exchange standard). Bardziej powszechnym systemem okazał się system dewizowo­

-złoty, w którym obieg pieniężny w kraju był uzależniony od zapasów złota i dewiz. System waluty dewizowo-złotej przetrwał w większości krajów do czasu

wielkiego kryzysu 1929—1933. W Polsce odstąpiono od systemu waluty złotej dopiero w 1936 roku. Uważa się, że fakt ten opóźnił wychodzenie Polski z kryzysu.

W gospodarce ogarniętej kryzysem poszczególne kraje (z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych) kolejno zawieszały wymienialność swoich walut na złoto, a wiel­kość obiegu pieniężnego przestała być uzależniona od zapasów złota i dewiz. Nastąpiło przejście do systemu pieniądza kierowanego.

10_3_System waluty wymienialnej

Banknot jest zobowiązaniem banku do zamiany na złoto (lub inne walory równej wartości), Pieniądz papierowy jest obowiązkowym środkiem płatniczym będącym tylko znakiem (symbolem) pewnej siły nabywczej. Od momentu upadku waluty złotej mamy do czynienia z pieniądzem pap...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin