Funke Cornelia - Atramentowy świat 03 - Atramentowa śmierć.doc

(2232 KB) Pobierz

                                       Atramentowa-smierc_Cornelia-Funke.jpg

 

Od czasu niezwykłych wydarzeń opisanych w Atramentowej krwi, kiedy to opowieść Atramentowe serce w czarodziejski sposób wciągnęła Meggie, Mo i Smolipalucha na swoje karty, życie w Atramentowym Świecie stało się nie do zniesienia. Cień nadziei na odmianę złego losu pojawia się dopiero wtedy, gdy Mo zawiera niebezpieczny układ ze śmiercią.

...świat wytrzymujący konkurencję ze światem Tolkiena...

- „The Times”

                                      Atramentowa Śmierć

                                         Cornelia Funke

Może to tęsknota wiąże ze sobą wszystkie rzeczy.

Dla Rolfa, zawsze - nie ma lepszej rzeczy niż poślubienie Smolipalucha.

Dla Ileen, doświadczonej w cierpieniu, która była zawsze przy mnie, rozumiejąc i kojąc mój ból.

Dla Andrew, Angie, Antonii, Cama i Jamesa, Caroline, Feliksa, Mikki oraz - nie mniej ważnych Lionela i Olivera za światło, ciepło i przyjaźń, którymi opromieniali mroczne dni.

A także dla Miasta Aniołów, które karmiło mnie dzikim pięknem i poczuciem, że wreszcie odnalazłam swój Atramentowy Świat.

A to jest w nim?

Atramentowe serce

Meggie

Córka Mo i Resy; podobnie jak ojciec potrafi, czytając książkę na gtos,

ożywiać jej postacie. Od blisko roku Meggie mieszka z rodzicami u Elinor,

ciotki Resy. Od czasu przygód w wiosce Capricorna Meggie pragnie jednego: pisać tak jak Fenoglio, aby mogła nie tylko sprowadzać do realnego świata postacie z książek, ale też odsyłać je z powrotem za pomocą odpowiednio dobranychów.

Mortimer Folchart, zwany Mo lub Czarodziejski Język

Introligator, „lekarz książek”, jak nazywa go córka. Potrafi on, jak mówi Meggie, „samym tylko głosem malować obrazy w powietrzu”. Mo przywołał z pewnej książki postacie Capricorna, Basty i Smolipalucha, ale wtedy zniknęła w tej samej książce jego żona Resa. Od tego czasu unika czytania na głos.

Resa (Teresa)

Żona Mo, matka Meggie i ulubiona siostrzenica Elinor. Spędziła wiele lat w Atramentowym Świecie. Dariusz sprowadził ją znów do naszego świata, ale straciła przy tym głos. Po „powrocie” przez kilka lat była służącą Mortoli i Capricorna; tam poznała Smolipalucha i nauczyła go czytać i pisać.

Elinor Loredan

Ciotka Resy; bibliofilka, zwana też złośliwie pożeraczką książek. Przez wiele lat wolała towarzystwo książek niż ludzi. Jednak po przygodach w wiosce Capricorna w jej domu zamieszkali nie tylko Meggie, Mo i Resa, ale także lektor Dariusz oraz cala gromada wróżek, gnomów i szklanych ludzików.

Fenoglio

Poeta i pisarz; to on napisał książkę, wokół której wszystko się kręci, pod tytułem Atramentowe serce, i stworzył opisany tam Atramentowy Świat. Z tej właśnie książki pochodzą Basta, Smolipaluch i Capricorn; Fenoglio napisał również słowa, które zabiły Capricorna i za pomocą których Meggie sprowadziła z Atramentowego serca Cień. W zamian za to tej samej nocy autor został przeniesiony do własnej historii.

Smolipaluch

Zwany także połykaczem ognia, przez dziesięć lat mieszkał wbrew własnej woli w naszym świecie, kiedy Mo sprowadził go z jego historii. Trzy długie blizny na twarzy to ślady noża Basty. Smolipaluch nie rozstaje się z oswojoną kuną imieniem Gwin. Na końcu kradnie Mo egzemplarz Atramentowego serca, książki, z której pochodzi i do której rozpaczliwie próbuje powrócić. Aby spełnić swe marzenie,

Smolipaluch sprzymierzy! się nawet z Capricornem, zdradzając Mo i Meggie. Ponadto zataił przed Mo miejsce pobytu jego żony Resy, jej zaś nie powiedział nic o Meggie i Mo. Uczynił to z zemsty za to, że Mo wyrwał go z jego ukochanego świata.

Gwin

Kuna z różkami towarzysząca Smolipaluchowi. W pierwotnej wersji Atramentowego serca Smolipaluch miał zginąć przy próbie ratowania Gwina przed ludźmi Capricorna.

Farid

Tego arabskiego chłopca Mo przez pomyłkę sprowadził z Baśni z tysiąca i jednej nocy; jest on biegły w podkradaniu się, kradzieżach, szpiegowaniu, pętaniu więźniów i innych zbójeckich sztuczkach. W naszym świecie staje się jednak pilnym uczniem Smolipalucha i jest mu ślepo oddany.

Capricorn

Herszt bandy podpalaczy i szantażystów, którego Mo ożywił, czytając Atramentowe serce. Przez blisko dziesięć lat polował na Mo, chcąc, by ten swoją sztuką pomnożył jego potęgę i bogactwo. Postanowił też spalić wszystkie egzemplarze Atramentowego serca, aby nigdy już żaden lektor nie mógł go odesłać z powrotem do świata, który opuścił. Uwięził Meggie i zmusił ją, by sprowadziła Cień - jego dawnego krwiożerczego sługę. Ostatecznie Capricorn poniósł śmierć za sprawą Cienia, słów Fenoglia i głosu Meggie.

Mortola

Zwana inaczej Sroką. Matka Capricorna, trucicielka. Resa, matka Meggie, przez kilka lat była jej służącą. Capricorn utrzymywał, że jest jego gospodynią, wstydził się bowiem jej (i własnego) niskiego pochodzenia. Mortola jest inteligentniejsza - a zarazem gorsza - od niejednego łotra na tronie występującego w tej historii.

Basta

Jeden z najbardziej oddanych pomocników Capricorna. Bardzo przesądny i zakochany w swoim nożu, bez którego nie rusza się nawet na krok. Wiele lat temu Basta pokaleczył nożem twarz Smolipalucha. Właściwie z woli Capricorna mial zostać zabity przez Cień, gdyż pozwolił umknąć Smolipaluchowi. Ale śmierć Capricorna uratowała mu życie. Uchronił się nawet przed słowami Fenoglia, które sprawiły, że wielu ludzi Capricorna zginęło wraz ze swym panem. Stało się tak być może dlatego, że kiedy Cień siał zniszczenie wśród podpalaczy, Basta był akurat uwięziony przez swego pana. On sam jednak twierdzi, że to jego historia zachowała go przy życiu, bo tak bardzo za nim tęskniła.

Dariusz

Dawny lektor Capricorna, przez Bastę zwany Jąkałą. Pomaga Elinor w bibliotece. Ponieważ podczas głośnej lektury często bardzo się bał, postacie, które sprowadzał z książek, zjawiały się z reguły okaleczone (na przykład Resa straciła mowę). fi

Atramentowa krew

Dodatkowo w drugiej części trylogii o Atramentowym Świecie występują:

Z naszego Świata

Orfeusz - poeta i lektor, przez Farida nazywany Świecącą Gębą. Cerber - pies Orfeusza. Cukier - osiłek, inaczej czlowiek-szafa; służy Mortoli, a później Orfeuszowi.

Z Atramentowego Świata

Waganci (kuglarska brać). Podniebny Tancerz - dawniej linoskoczek, obecnie posłaniec; przyjaciel Smolipalucha. Czarny Książę - mistrz w rzucaniu nożami, król wagantów, najlepszy przyjaciel Smolipalucha; zawsze towarzyszy mu wierny niedźwiedź. Niedźwiedź - czarny niedźwiedź, którego Czarny Książę uratował od niedoli tańczącego niedźwiedzia. Kopeć - połykacz ognia. Baptysta - aktor, twórca masek dla aktorów, o twarzy oszpeconej ospą. Siłacz - potrafi zginać żelazne sztaby i podnosić do góry kilku mężczyzn naraz.

W Nieprzebytym Lesie

Rusałki - żyją w sadzawkach i stawach w Nieprzebytym Lesie. Błękitne wróżki - to za nimi tak bardzo tęsknił Smolipaluch, przebywając na wygnaniu w naszym świecie.

Ogniste elfy - robią miód, który daje zdolność rozumienia języka ognia. Białe damy - pomocnice śmierci. Sójka - wymyślony przez Fenoglia-legendarny dobry zbójca, który, jak niegdyś Robin Hood, mści się na możnych i pomaga prostemu ludowi.

W Ombrze

Minerwa - gospodyni Fenoglia.

Despina - córka Minerwy.

Iwo - syn Minerwy.

Kryształek - szklany ludzik Fenoglia.

Na zamku w Ombrze

Tłusty Książę - pan zamku i miasta Ombra; od śmierci syna zwany także Smutnym Księciem. Cosimo - zwany również Pięknym Cosimem; zmarły syn Tłustego Księcia. Tulio - paź Tłustego Księcia o twarzy porosłej sierścią.

Wiolanta - zwana inaczej Brzydką Wiolantą; córka Żmijogłowego i wdowa po Pięknym Cosimie. Jacopo - syn Cosima i Wiolanty. Balbulus - iluminator; Wiolanta przywiozła go do Ombry jako „posag”. Brianna - służy u Wiolanty; córka Roksany i Smolipalucha. Anselmo - strażnik.

W zagrodzie Roksany

Roksana - żona Smolipalucha; dawniej wagantka, potem porzuciła wędrowny tryb życia; uprawia zioła lecznicze, jest cenioną zielarką. Jehan - syn Roksany z drugiego małżeństwa; jego ojciec, mąż Roksany, od dawna nie żyje. Skoczek - kuna z różkami. Rosanna - młodsza nieżyjąca córka Smolipalucha i Roksany.

W TAJNYM obozie Dwupalcy - wagant, dobrze gra na flecie, chociaż ma u jednej ręki tylko dwa palce.

Krzywopalca - stara wagantka; jest przeciwna temu, by waganci ukrywali Mo i Resę w Tajnym Obozie. Benedykta - niedowidząca wagantka. Mina - ciężarna wagantka. Pokrzywa - zielarka.

w gospodzie na skraju Nieprzebytego Lasu

Karczmarz - znany z kiepskiej kuchni. Mszanka - „leśna kobieta”, zielarka.

W Mysim Młynie

Młynarz - odziedziczył młyn po poprzednim młynarzu, który był wrogiem Żmijogłowego. Syn młynarza - blady ze strachu; ciekawe dlaczego?

W PRZYTUŁKU DLA CHORYCH Puszczyk - cyrulik; opiekował się Smolipaluchem, kiedy ten byl jeszcze dzieckiem.

Bella - stara zielarka, zna Smolipalucha prawie tak samo długo jak Puszczyk. Carla - mała posługaczka.

W Mrocznym Zamku

Żmijoglowy - zwany także Srebrnym Księciem, najokrutniejszy książę w Atramentowym Świecie. Piąta żona Żmijogłowego - urodziła już dwie córki, jest znów w ciąży; Żmijogłowy ma nadzieję, że tym razem urodzi mu się wreszcie syn. Rozpruwacz - jeden z podpalaczy Capricorna; pracuje teraz dla Żmijogłowego.

Piszczałka - zwany też Srebrnym Nosem; dawniej grajek Capricorna, obecnie śpiewa swoje ponure piosenki dla księcia Mrocznego Zamku. Podpalacz - następca Capricorna, obecnie herold Żmijogłowego. Taddeo - bibliotekarz. Pancerni - rycerze Żmijogłowego.

W Borsuczej Jamie

Drab - zbójca, sojusznik Czarnego Księcia.

Atramentowa śmierć

Dodatkowo w trzeciej części trylogii o Atramentowym Świecie

występują:

Blyszczek - szklany ludzik Orfeusza,

starszy brat Jaspisa; zarozumiały i zly, ślepo oddany swemu panu; na każdym kroku dokucza bratu.

Cielęca Głowa - patrz: Orfeusz.

Czarnobrody - zbójca, zwolennik

Draba.

Doria - zbójnik; młodszy brat Siłacza; przyjaciel Luca; zakochany w Meggie. Gekon - zbójca, najbliższy kompan Draba.

Góra Mięsa - znany także jako Oss - ochroniarz Orfeusza; wyjątkowo tępy i okrutny; znęca się nad Faridem, kiedy ten przejściowo przystaje na służbę u Orfeusza. Jaspis - szklany ludzik Orfeusza, młodszy brat Błyszczka, dobry, dręczony przez Błyszczka; później przyłącza się do Smolipalucha. Jedwabnik - zbójca. Jeż - zbójca.

Krętacz - zbójca, zwolennik Draba. Kuternoga - zbójca, zwolennik Draba. Paluch - ochroniarz Zmijoglowego, okropny typ, znany z wymyślnych tortur, jakie zadaje swoim ofiarom. Podwójnooki - patrz: Orfeusz z drugiej części trylogii.

Postrach Elfów - zbójca, zwolennik Draba.

Słony Książę - dziadek Wiolanty ze strony matki; rozczarowany ludźmi, odgrodził swoje córki od świata, nie wypuszczając ich z Zamku na Jeziorze, gdzie mamił je rajskimi widokami wymalowanymi na murach i ścianach. Smolarz - zbójca. Szczapa - szwagier Żmijogłowego; namiestnik Ombry; człowiek nieudolny, pyszałkowaty i tchórzliwy, okrutny dla swoich poddanych. Szpon - zbójca, zwolennik Draba. Włóczęga - zbójca, zwolennik Draba. Zamek na Jeziorze - ojczyzna matki Wiolanty; opuszczona, niedostępna twierdza pośrodku jeziora zamieszkanego przez ogromne, drapieżne ryby; tylko nieliczni znają tajne podwodne przejście prowadzące wprost na dziedziniec zamkowy; miejsce ostatniej, decydującej rozprawy.

Zamek Szkieletów - miejsce przebywania umarłych.

Jestem pieśnią, która śpiewa ptaka. Jestem liściem, który stwarza las. Jestem przypływem, co ściąga księżyc. Jestem nurtem, co ujarzmia piach. Jestem chmurą tchnącą wiatru powiew; ziemią, która daje słońcu blask; jestem iskrą, która krzesze krzemień. Dźwiękiem, który kształt formuje rąk. Słowem, co człowieka wypowiada.

Charles Causley, Jestem pieśnią

Rozdział 1

Zwyczajna kartka papieru i pies

Słuchaj - krok nocy milknie w bezmiernej ciszy; lampa ma niby świerszcz ćwierka, że ledwie słyszysz.

Złocisty blask pełgający na księgach zalśni - to przęsła mostów wiodących w krainę baśni.

Rainer Maria Rilke, Larom w ofierze

Światło księżyca padało na szlafrok Elinor narzucony na nocną koszulę, na jej gołe nogi - i na psa leżącego u jej stóp. Psa Orfeusza. Jak on na nią patrzył tymi wiecznie smutnymi oczami! Jakby pytał, dlaczego, na wszystkie intrygujące zapachy świata, ta kobieta w środku nocy siedzi w bibliotece w otoczeniu milczących ksiąg, gapiąc się w pustkę.

- Właśnie, dlaczego? - rozległ się w ciszy głos Elinor. - Dlatego że nie mogę spać, ty głupi zwierzaku!

Te opryskliwe słowa nie przeszkodziły jej pogłaskać psa.

„Do tego już doszło, Elinor - myślała, podnosząc się ciężko z fotela - że spędzasz noce na rozmowach z psem. A na dodatek nie lubisz psów, zwłaszcza tego tutaj, który hałaśliwym złajaniem przypomina ci swojego obrzydliwego pana!”.

Zatrzymała go mimo bolesnych wspomnień, jakie w niej budził, podobnie jak fotel, w którym kiedyś siedziała Sroka. Mortola... Za każdym razem gdy wchodziła do pogrążonej w ciszy biblioteki, zdawało jej się, że słyszy jej głos, że widzi Mortimera i Resę rozmawiających między regałami albo Meggie siedzącą na parapecie z książką na kolanach, z jasnymi włosami opadającymi na twarz... Wspomnienia - to wszystko, co jej pozostało. Równie nieuchwytne jak obrazy zaklęte na kartach ksiąg. A co będzie, kiedy nawet wspomnienia zatrą się w pamięci? Wówczas będzie ostatecznie skazana na samą siebie, na ciszę i pustkę w swym sercu. I na tego szkaradnego psa.

Jak staro wyglądały w świetle księżyca jej gołe nogi.

„Światło księżyca!” - pomyślała z goryczą, poruszając palcami stóp. Ileż to znała opowieści o magicznej mocy księżycowej poświaty. Wszystko to kłamstwa. Głowę miała wypchaną drukowanymi kłamstwami. Nawet na księżyc nie potrafiła spojrzeć inaczej niż przez zasłonę ze słów. Ach, gdyby można wymazać z pamięci i serca te wszystkie słowa i choć jeden raz spojrzeć na świat własnymi oczami!

„Boże, Elinor, nastrój masz jak zwykle fantastyczny! - myślała, człapiąc w kierunku witryny, gdzie przechowywała to, co prócz psa pozostawił w jej domu Orfeusz. - Po prostu pławisz się w sentymentalnych uczuciach, tak jak ten głupi pies tarza się w każdej napotkanej kałuży”.

Kartka papieru leżąca za szkłem witryny wyglądała niepozornie, ot, zwykła kartka w linie gęsto zapisana niebieskim atramentem. Zupełne zero w porównaniu z bogato iluminowanymi foliałami rozłożonymi w pozostałych gablotach, chociaż każda literka na kartce zdawała się świadczyć o wysokim mniemaniu, jakie Orfeusz miał o sobie.

„Mam nadzieję, że ogniste elfy dawno wypaliły mu ten zarozumiały uśmieszek wiecznie przyklejony do warg! - myślała Elinor, otwierając gablotkę. - Mam nadzieję, że pancerni nadziali go na swoje spisy... albo jeszcze lepiej - że sczezł gdzieś z głodu w Nieprzebytym Lesie i że konał powoli”.

Nie pierwszy to już raz z rozkoszą wyobrażała sobie żałosny koniec Orfeusza w Atramentowym Świecie. Obrazy te koiły ból jej samotnego serca jak najlepszy lek.

Kartka zaczynała już żółknąć. Tani papier, wszystko tandeta! Słowa zapisane na kartce doprawdy niczym nie zdradzały, że przeniosły swego autora w inny świat, i to na oczach Elinor. Obok kartki leżały trzy zdjęcia, jedno Meggie i dwa Resy - pierwsze pochodziło z dzieciństwa, a na drugim, zrobionym zaledwie kilka miesięcy temu, była w towarzystwie Mortimera. Oboje uśmiechnięci, szczęśliwi. Każdej nocy Elinor wciąż na nowo oglądała te fotografie. Teraz już przynajmniej nie płakała, ale łzy czaiły się gdzieś na dnie serca. Gorzkie łzy. Po brzegi wypełniały jej serce. Paskudne uczucie.

Zaginieni.

Meggie.

Resa.

Mortimer.

Minęły już prawie trzy miesiące, od kiedy zniknęli. A Meggie nawet kilka dni wcześniej...

Pies przeciągnął się, przyczłapał do niej zaspany i wsunął pysk do kieszeni jej szlafroka, dobrze wiedząc, że znajdzie tam ulubione przysmaki.

- No, już dobrze - mruknęła Elinor, wsuwając mu do pyska śmierdzącego suchara. - Gdzie się podziewa twój pan, co?

Podsunęła mu pod nos kartkę, a zwierzę obwąchiwało ją, jakby przez litery wyczuwało właściciela.

Wpatrując się w kartkę, Elinor zaczęła czytać, starannie formując słowa wargami: Waliczkach Ombry... Ileż to razy w ciągu ostatnich miesięcy, tak jak dziś, stała nocą pośród książek, które nic już dla niej nie znaczyły, od kiedy była z nimi sama. Oskarżały ją wymownym milczeniem, jakby wiedziały, że oddałaby je wszystkie bez wyjątku za tę trójkę ludzi, których utraciła. Zaginieni w książce.

- Nauczę się, do licha! - wykrzyknęła tonem krnąbrnego dziecka. - Nauczę się je tak czytać, aby i mnie połknęły, na pewno się nauczę!

Pies patrzył na nią tak, jak gdyby wierzył w każde jej słowo, w przeciwieństwie do Elinor, która w ogóle sobie nie wierzyła. O nie. Nie była Czarodziejskim Językiem. Choćby męczyła się przez dziesięć i więcej lat, słowa nigdy nie będą dźwięczeć, kiedy ona je wypowiada. Nie będą dla niej śpiewać. Tak jak dla Meggie i Mortimera czy choćby dla tego po trzykroć przeklętego Orfeusza. A przecież tak je kochała przez całe życie.

Kartka w jej ręce poczęła drżeć, kiedy Elinor się rozpłakała. Znowu te łzy, które aż dotąd udawało jej się powstrzymywać, a które wypełniały jej serce po brzegi. Po prostu czara się przelała. Głośny szloch Elinor sprawił, że pies skulił się ze strachu u jej stóp. Co to za absurd, żeby człowiekowi ciekła z oczu woda, kiedy odczuwa ból w sercu. Bohaterki tragiczne w książkach były zawsze bardzo piękne, ani słowa o podpuchniętych oczach lub czerwonym nosie.

„A ja zawsze mam czerwony nos, kiedy się rozbeczę - myślała Elinor. - Nie mogłabym występować w żadnej z tych książek”.

- Elinor?

Elinor odwróciła się gwałtownie, ocierając łzy z twarzy. W drzwiach stał Dariusz w zbyt obszernym szlafroku, który podarowała mu na urodziny.

- O co chodzi? - burknęła. Gdzie się znów podziała ta przeklęta chustka do nosa? Pochlipując, wyciągnęła ją z rękawa i wytarła nos. - Trzy miesiące, już trzy miesiące, jak ich nie ma, Dariuszu! Czy to nie jest powód do łez? Oczywiście, że jest! Co się tak na mnie gapisz tymi sowimi oczami? Choćbyśmy zgromadzili nie wiem ile książek - szerokim gestem wskazała wypełnione po brzegi regały - kupili, zamienili, ukradli... żadna nie opowie mi tego, co chcę wiedzieć! Tysiące stron, a na żadnej z nich nie ma ani słowa o tych, o których chciałabym coś usłyszeć. Co mnie obchodzą inne książki? Interesują mnie tylko losy tych trzech osób. Co słychać u Meggie? Jak się miewają Resa i Mortimer? Czy są szczęśliwi, Dariuszu? Czy w ogóle jeszcze żyją? Czy ich kiedykolwiek znów zobaczę?

Dariusz ogarnął wzrokiem książki, jakby miał nadzieję, że w którejś z nich znajdą się jednak odpowiedzi na te pytania. Ale milczał, tak samo jak one.

- Przyniosę ci gorącego mleka z miodem - powiedział wreszcie i poszedł do kuchni.

Elinor znów została sama z książkami, księżycem i szkaradnym psem Orfeusza.

Rozdział 2

Wioska jak każda inna

Wiatr jak potok ciemności targał drzewami, Księżyc jak galeon-zjawa tkwił w oceanie chmur, Srebrzyła się wstęga szosy na liliowych wrzosowiskach, A zbójca jechał -

Jechał - jechał - zbójca jechał wytrwale ku drzwiom gospody.

Alfred Noyce, Zbójca

W koronach drzew rozpoczęły już swoje tańce wróżki - roje miniaturowych błękitnych istotek. Blask gwiazd posrebrzał ich skrzydełka i Czarny Książę z niepokojem spojrzał w niebo. Było wciąż tak czarne jak okoliczne wzgórza, ale wróżki nigdy się nie myliły. Tylko nadciągający świt mógł je wywabić z gniazd, zwłaszcza w tak zimną noc jak dzisiaj, a wioska, której zbiory zbójcy tym razem próbowali uratować, znajdowała się zbyt blisko Ombry. O świcie musi ich tu już nie być.

Kilkanaście nędznych chałup, malutkie, kamieniste poletka i mur tak niski, że nie stanowił przeszkody nawet dla dzieci, nie mówiąc o żołnierzach - oto cała wioska. Taka jak wiele innych. Trzydzieści kobiet, ani jednego mężczyzny i kilka dziesiątków dzieci bez ojców. Dwa dni temu w sąsiedniej wiosce żołnierze nowego namiestnika Ombry zabrali chłopom prawie całe zbiory. Wtedy się spóźnili, ale tym razem mogło się udać. Już od kilku godzin kopali jamy, pokazywali kobietom, jak ukryć pod ziemią zwierzęta i zapasy...

Siłacz przydźwigał ostatni worek pospiesznie wykopanych ziemniaków. Jego prosta twarz była czerwona z wysiłku. Taki sam kolor przybierała, kiedy walczył albo się upijał. Ostrożnie spuścili worek do schowka, który urządzili na skraju pól. Na pobliskich wzgórzach żaby czyniły taki harmider, jakby chciały co prędzej obudzić dzień. Mo zasłonił wejście matą splecioną z gałęzi. Czaty na wzgórzach kręciły się niespokojnie; tam też zauważono błękitne wróżki. Najwyższy czas wynieść się stąd, wrócić do lasu, gdzie zawsze znajdzie się jakaś kryjówka, chociaż z rozkazu nowego namiestnika coraz więcej żołnierzy patrolowało wzgórza. Szczapa, tak go przezwały wdowy Ombry. Odpowiednie imię dla niepozornego zięcia Żmijogłowego. Jego głód tej odrobiny dóbr, którą posiadali poddani, był nienasycony.

Mo otarł pot z czoła. Boże, jaki był zmęczony. Od wielu dni prawie nie sypiał. Było po prostu zbyt wiele wsi, które chcieli uratować przed żołnierzami.

- Wyglądasz, jakbyś wcale nie spał - powiedziała do niego wczoraj Resa, kiedy się obudziła, nie zdając sobie sprawy z tego, że on dopiero co się położył.

Zbył ją historyjką, że męczą go złe sny, że bezsenne noce spędza nad książką, którą postanowił zrobić z jej rysunków wróżek i szklanych ludzików. Dzisiaj też miał nadzieję, że Resa i Meggie będą jeszcze spały, kiedy wróci do samotnej zagrody, gdzie umieścił ich Czarny Książę - o godzinę drogi na wschód od Ombry, daleko od kraju, gdzie wciąż jeszcze rządził Zmijo-głowy, którego książka stworzona przez Mo uczyniła nieśmiertelnym.

„Już niedługo - pocieszał się Mo. - Wkrótce książka przestanie go chronić”. Ileż razy już to powtarzał, a Zmijogłowy wciąż był nieśmiertelny.

Jakaś dziewczynka przypatrywała mu się z bojaźliwą ciekawością. Ile mogła mieć lat? Sześć? Siedem? Jakże to było dawno, kiedy Meggie była taka mała. Dziecko zatrzymało się o krok od niego.

Z cienia wyszedł Drab i zbliżył się do dziewczynki.

- Tak, obejrzyj go sobie dokładnie! - szepnął do małej. - To naprawdę on! Sójka! Takie mikrusy jak ty zjada garściami na kolację.

Drab uwielbiał takie żarciki. Mo nie wypowiedział słów, które cisnęły mu się na usta. Mała miała takie same jasne włosy jak Meggie.

- Nie wierz mu! - szepnął, nachylając się do dziewczynki. - Dlaczego nie śpisz,...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin