PIŁKARZE Z MOSKWY.doc

(34 KB) Pobierz
PIŁKARZE Z MOSKWY

PIŁKARZE Z MOSKWY

 

Nigdy jakoś specjalnie nie wierzyłem w opowieści o ruskich jebakach, którzy rżną wszystko, co im się pod chuja nawinie. Chociaż niektórzy na fotkach w necie byli zajebiści, nie odnosiłem tego do całego narodu. Osobiście nigdy nie poznałem nikogo z tamtych stron, więc wszystkie te historie traktowałem z przymrużeniem oka. Ale tak było do czasu...

 

Byłem akurat we Włocławku. Moje prawie zabytkowe autko się zbuntowało i nie chciało wracać do domu. W warsztacie powiedzieli, że naprawią na drugi dzień. Chcąc nie chcąc musiałem poszukać jakiegoś hotelu. W końcu znalazłem jakiś wielki blok, który czasy swojej świetności chyba miał już za sobą, ale dla mnie to właśnie było w nim najatrakcyjniejsze - spodziewałem się znośnej ceny. Dostałem pokój na czwartym piętrze. Od recepcjonistki dowiedziałem się, że na trzecim jest ulokowana jakaś drużyna piłkarzy z Moskwy.

 

Faktycznie, pół godziny po mnie przyjechał autobus, a z niego wysiadło kilkunastu kolesi w dresach. Po chwili w pustawym hotelu zrobiło się głośno. Specjalnie poszedłem na dół, żeby z bliska zobaczyć, co to za kolesie. A było na co popatrzeć. Wyglądali na drużynę juniorów. Wszyscy mieli na sobie dresy. Paru było jedynie w spodniach, ich nagie klaty od razu przyciągnęły moje spojrzenie. Jeden spodobał mi się szczególnie, a powód był prosty - chłopak miał łeb zgolony na zero. Na ładnie wyrzeźbionej klatce też nie zauważyłem śladów owłosienia, tylko kiedy podniósł ręce, pod pachą zobaczyłem kępkę wilgotnych od potu, posklejanych ze sobą włosków. Do tego koleś miał coś władczego w swoim spojrzeniu, bo chociaż był ode mnie młodszy minimum pięć lat, to od razu pomyślałem, że zrobiłbym, co by mi rozkazał. Inni z tej drużyny też byli nieźli, ale wiadomo, wśród sportowców seksownych samców nie brakuje. 

Mój pokój był blisko łazienek Było koło północy. Leżałem sobie na łóżku, kiedy usłyszałem szuranie klapek o podłogę. Mówili po rosyjsku i było ich chyba dwóch.  Za chwilę weszli do łazienki. Wydało mi się to trochę dziwne, bo przecież mieszkali piętro niżej, więc po co przyszli tutaj? Odczekałem chwilę i poszedłem tam, żeby to sprawdzić. Otworzyłem drzwi i aż mnie zatkało.
Oparty palcami o ścianę stał ten łysolek, którego wcześniej spotkałem na schodach. Znów był bez koszuki, miał na sobie jedynie zsunięty do kolan niebieski dres a na nogach klapki. Przed nim klęczał jakiś rudy koleś i zajmował się jego kiełbachą. A łysolek miał całkiem niezły kawał mięcha między nogami. Jego fujara nie była może rekordowo długa, ale za to niesamowicie gruba, a jakby tego było mało, przebiegało przez nią kilka szerokich żył. Jaja też miał nieprzeciętne. Dwie wielkie śliwki majestatycznie zwisały w mimo wszystko luźnym worku.
Chuj stanął mi natychmiast. Dla nich też było to widoczne, bo byłem w samych slipach. Moje nagłe wejście jakoś ich nie wystraszyło. No, może ten, co robił laskę, na chwilę przestał, ale zaraz łysek, przytrzymując go za głowę, wjebał mu głęboko w ryja swojego grubego drąga. Koleś się zakrztusił, ale musiał ciągnąć dalej, bo tamten go przytrzymywał. Stanąłem naprzeciw nich i gapiłem się, jak się zabawiają. Wepchałem sobie rękę w majtki i masowałem swojego fiuta. Łysy rżnął rudego w gębę mrużąc przy tym oczy i jęcząc. Niezły był z niego jebak, ja na jego miejscu dawno bym już się schlapał, a on nic tylko ostro posuwał rudego.
W końcu wyjąłem swojego chuja i zacząłem go trzepać. Zobaczył to łysolek i skinął na mnie ręką. Podszedłem do niego. Poczułem świeży, mocny zapach spoconego ruskiego źrebaka. Miałem ochotę przylgnąć do niego i wąchać zajebiście podniecającą woń wydobywającą się spod jego pach, ale się powstrzymałem. Czekałem, co się wydarzy. Myślałem, że teraz mi wpakuje swoją grubą rurę, ale nie. Zdjął temu drugiemu majtki i kazał mi lizać jego fiuta. Fujara rudego była krzywa. Bardzo wyraźnie wychylała się na lewo. Wyglądało to trochę tak jakby uginała się pod ciężarem dużego fioletowego łba, którym była zakończona. Najpierw zlizałem z niej cały śluz. Teraz to rudy mruczał z zadowolenia, że ma chwilę odpoczynku i że ktoś mu obrabia laskę.

Na dłuższe obciąganie nie pozwolił łysy, bo już po chwili odwrócił rudego, kazał mu się zgiąć wpół i nastawić dziurę. Pokazał mi, na czym ma polegać moje zadanie; chodziło o to, że mam swoim językiem przygotować dziurę Rudego na przyjęcie grubej parówy. Szpara Rudego była maksymalnie zaciśnięta, dlatego miałem co robić. Już przy pierwszym liźnięciu czułem, że jest gorąca. Nie wiem, czy już ruchał ją jakiś chuj, ale sprawiała wrażenie dziewiczej. Jeździłem językiem wkoło zwieracza, aż w końcu trochę się rozwarła. Pomogłem sobie palcami i po chwili była już dość szeroko otwarta. Wtedy Łysy napluł na swojego wała, wymieszał ślinę ze śluzem, który cały czas sączył się z niego, i bezceremonialnie wjebał go do dupy swojemu koledze z drużyny. Rudy syknął z bólu, jakby tamten chujem rozerwał mu dupę. Nic dziwnego, wtargnięcie takiego grubego drąga do takiej ciasnej dziury musiało zaboleć, ale ruskiego jebaka wcale to nie martwiło. Ładował chłopaczka z całej siły, że tylko słychać było odbijające się od spoconego tyłka jajca. Od pierwszego popychu miał jednakowy rytm, czyli dość szybkie, mocne pchnięcia.
Długo nie stałem bezczynnie, bo za moment ogolony zatroszczył się o rozrywkę dla mnie. Z tego co mówił i pokazywał domyśliłem się, że mam dać rudemu swoją laskę do obróbki. Ten pomysł mi się spodobał. Natychmiast wjebałem w otwartą gębę kolesia swojego nabrzmiałego gnata. Muszę przyznać, że obrabiał go całkiem nieźle. Ja w tym czasie poszedłem w ślinę z łysolkiem, który chociaż mokry już od potu na całym ciele, ani na chwilę nie zwalniał. To wszystko tak mnie podjarało, że może po minucie wystrzeliłem mu do gęby. Dawno nie tryskałem, dlatego spermy było więcej niż zwykle. Chłoptaś ledwo nadążał z jej łykaniem. Łysy wiedział, że się spuściłem, bo głośno przy tym stękałem, a poza tym wstrząsało mną z każdą porcją wyrzucanej spermy. Podjarało go to, bo trochę przyśpieszył.

Kiedy już ostatnia kropla mojego soku została połknięta, zmieniłem pozycję. Usiadłem na posadzce. Zrobiłem to tak, żeby przez oczami mieć dupę łysego ruchacza. Wyglądała na apetyczną. Dwa mięsiste, wyrobione paroma latami treningów pośladki, a między nimi fioletowa, obrośnięta poskręcanymi czarnymi włosami dziurka. Przylgnąłem do niej językiem. Była gorąca i lekko spocona. Co za smak. Rozpracowywałem ją językiem, a ruski sportowiec dalej pierdolił swojego kumpla. Mój wilgotny jęzor wsuwał się coraz bardziej do pulsującego wnętrza. W końcu koleś nie wytrzymał. Wymamrotał coś po swojemu i jebnął mu w dupę. Raz, potem drugi i kolejne. Za każdym strzałem jego zwieracz zaciskał się na moim języku. Zanim jeszcze wyciągnął chuja z tyłka rudego, przeniosłem się, żeby być bliżej jego pały i żeby w momencie gdy wyjmie ją z rozruchanej dupy móc oblizać ją z resztek spermy.
Doczekałem się w końcu. Łysy wyciągnął swojego ciągle jeszcze twardego, pooblepianego spermą gnata. Żeby przypadkiem nic nie skapało na podłogę, od razu sobie wpakowałem jego lagę w usta. Kurwa! Niebo w gębie, krótko mówiąc! Wylizywałem ją do czysta, a Rudy trzepał swojego kutasa. Od tego wszystkiego mój fiut znów stwardniał. No to dalej go w grabę i do strzepania. Rudy mnie wyprzedził. Seria z jego krzywego karabinu poleciała w moją stronę. Zasięg miał spory - większość siadła mi na klacie, chociaż stał kawałek ode mnie. W końcu i ja poleciałem. To był drugi spust w ciągu paru minut, ale znów poleciało nieprzeciętnie.
Ta noc w hotelu tak mi się spodobała, że teraz kombinuję, co tu zrobić, żeby pojechać na wycieczkę gdzieś do Rosji.

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin