Wojna pozycyjna. Impas strategiczny i próby wyjścia z tego impasu.
Bitwy 1914 roku nie przyniosły rozstrzygnięć. Dowódcy i sztaby szkoleni całymi latami w poszukiwaniu zwycięstwa przy pomocy manewru i ognia stanęli nagle przed problemem, którego nie studiowali i nie znali - przed wojną pozycyjną. Była ona wyrazem bezsilności walczących stron w dążeniu do rozstrzygnięcia działań przez zmasowane czołowe uderzenia. Walczącym armiom brakowało wyszkolonych rezerw, a co za tym idzie poważniejszych strategicznych i operacyjnych odwodów, amunicji i innych środków walki, by podważyć ustabilizowany front. Cechy charakterystyczne wojny pozycyjnej - to bezruch i trwałość linii frontu.
Wojna zastygła w setkach kilometrów w okopów strzeleckich z rozbudowanymi podziemnymi korytarzami i schronami, z polami minowymi i zaporami z drutu kolczastego, niejednokrotnie naelektryzowanego, stawiała dowódcom i sztabom nowe wymagania - konieczność dostosowania się do nowych okoliczności.
Przez cały 1915 rok naczelny wódz armii francuskiej - gen. Joffre - rzuca do przełamania obrony niemieckiej od kilku do kilkunastu dywizji jednocześnie, a we wrześniu tegoż roku 66 dywizji piechoty, 14 dywizji kawalerii, 2780 dział lekkich, 1750 ciężkich, a więc prawie połowę armii francuskiej i 1/3 armii angielskiej. W dyrektywach naczelnego wodza brakuje wyraźnie sformułowanego celu strategicznego, który zastępuje się kierunkami geograficznymi ( wschód, północ ). W szczegółowych wytycznych pełno jest drobiazgowych przepisów dot. przygotowania podstaw wyjściowych do natarcia, rozmieszczenia środków ogniowych, współdziałania artylerii z piechotą itp. . Tym krępował inicjatywę dowódców wszystkich szczebli. Kładł wielki nacisk na zaskoczenie taktyczne pominął zupełnie potrzebę zaskoczenia strategicznego, które wyraża się przede wszystkim w zaskoczeniu nieprzyjacielskiego dowództwa.
Potwierdzeniem takiego stanu rzeczy są fakty stałego ponawiania prób przełamania obrony niemal w tych samych rejonach, tymi samymi metodami, po kilkudniowym przygotowaniu artyleryjskim. Tak długotrwałe przygotowanie artyleryjskie pozwalało przeciwnikowi podciągnąć w rejon przełamania odwody, które skutecznie przeciwdziałały sukcesom Francuzów i Anglików. W tych warunkach zdobycie kilkuset metrów terenu w głąb obrony przeciwnika lub wzgórza, o które walczyły całe dywizje, staje się wielkim sukcesem. W odpowiedzi na całodniowe przygotowania artyleryjskie przeciwnik opuszcza skrycie przedni skraj obrony i organizuje obronę na przeciwstokach, niewidocznych dla nacierającego, lub nieco w głębi osiągając w ten sposób zaskoczenie. Nacierające wojska napotykają silny ogień broni maszynowej i przeszkody z drutu kolczastego oraz żelbetowych umocnień i nie osiągają sukcesu.
W celu przełamania obrony podejmowano wiele prób, wykorzystując również nowe środki walki. Skuteczność tych wysiłków okazywała się jednak znikoma. 22 kwietnia 1915 r. pod Ypres Niemcy użyli gazów trujących wypuszczając chlor z 6000 butli rozstawionych na froncie 6 km, po czym przeszli do natarcia. Francuzi stracili 15 000 żołnierzy, w tym 5 000 zabitych i 2 470 wziętych do niewoli. Niemcy włamali się na odcinku 11 km na głębokość 2 km i zostali zatrzymani. Osiągnięto więc tylko krótkotrwały sukces taktyczny.
Teoretycy widzą rozwiązanie w planowym zużyciu sił przeciwnika. Artyleria i nieograniczone ilości amunicji mają spowodować takie straty wśród obrońców, że stanie się możliwe uderzenie w wielu wybranych rejonach i swobodne przełamanie obrony. W tym tkwi istota wojny pozycyjnej obliczonej na wykrwawienie przeciwnika, na jego ekonomiczne wyczerpanie, „strategia wyczerpania”. Od 21 lutego do 29 sierpnia trwała wyniszczająca bitwa pod Verdun. Francuzi pod Verdun zużyli w ciągu dwóch tygodni 4 miliony pocisków artyleryjskich, Niemcy w tym czasie zużywali dziennie przeszło milion. Bitwa pochłonęła po stronie francuskiej ok. 317 000 ludzi, prawie tyle samo po stronie niemieckiej, a wyników wciąż nie było. Nie dała również wyników ofensywa sprzymierzonych nad Sommą rozpoczęta przygotowaniem artyleryjskim 29 czerwca 1916 roku i uderzeniem piechoty 1 lipca. Długotrwałe przygotowanie nie dało wyraźnych efektów . O jego rozmiarach świadczy fakt, że w samej 6 armii zgromadzono tyle pocisków, ile w 1914 roku wynosił zapas amunicji dla wszystkich armii francuskich na całą wojnę. W armii tej na 1 km frontu przypadało 120 dział i moździerzy. Operacja trwała 4 i pół miesiąca. Wzięły w niej udział po stronie Ententy 94 dywizje, użyto po raz pierwszy czołgów ( 49 sztuk ), Niemcy użyli 67 dywizji. Straty w ludziach 750 000 Franc. i Ang. , 500 000 Niemcy. Całym zyskiem sprzymierzonych było przesunięcie frontu o 10 km w głąb na 24 km odcinku.
Nowa metoda przełamania obrony. Ofensywa Brusiłowa.
Brusiłow ( dowódca Frontu Południowo - Zachodniego ) zerwał z dotychczasowymi metodami przełamania obrony. U podstaw jego idei przełamania silnej, przygotowywanej przez kilka miesięcy obrony leżało zaskoczenie. Istotą planu Brusiłowa było natarcie Frontu nie z jednego obszaru i na jednym kierunku, jak to było dotychczas, lecz na kilku kierunkach armijnych. Poprzednio sądzono, że zwycięstwa należało poszukiwać na skrzydłach, wiążąc przeciwnika ogniem od czoła, a odwody należało mieć na jednym lub obydwu skrzydłach, w zależności od sytuacji w celu uderzenia na jedno lub obydwa skrzydła i w wypadku powodzenia okrążenie jego sił. Wojna pozycyjna wykluczała stosowanie tych zasad. W pasie działań frontu Zachodniego i Północno-zachodniego poczyniono przygotowanie do natarcia na wybranym jednym kierunku. Brusiłow nakazał przygotować jeden rejon wyjściowy do natarcia, a ponadto w niektórych korpusach wybrać i przygotować rejony korpuśne i we wszystkich tych rejonach natychmiast przystąpić do prac ziemnych. W ten sposób na całym froncie były prowadzone prace w 20-30 rejonach co miało absolutnie zdezorientować przeciwnika, pozbawić go możliwości ściągnięcia swoich sił do jednego obszaru i określenia przez niego kierunku głównego uderzenia. Główne uderzenie zamierzał Brusiłow wykonać na kierunku ŁUCKA siłami 8 armii, gdzie ześrodkował swoje odwody. Pozostałe armie (7,9,11) mając zadanie pomocnicze - przygotować silne uderzenie, a ponadto każdy korpus otrzymał zadanie przygotowania krótkiego uderzenia, by wiązać siły przeciwnika i pozbawić go swobody dzialania. Zadanie bliższe polegało na rozbiciu wojsk zajmujących umocnione pozycje na głębokość 8-11 km. Dalszych celów natarcia armie nie otrzymały. Był to poważny błąd, za który odpowiadało naczelne dowództwo, nie dając Brusiłowi dodatkowych sił i środków potrzebnych do tego celu. Zwycięskie przełamanie obrony zaskoczyło nie tylko przeciwnika, ale także i naczelne dowództwo, które nie wiedziało co z tym fantem zrobić.
Operacja pod Cambrai przeprowadzona w dniach 20-30 listopada 1917 r. miał na celu sprawdzenie możliwości taktycznych broni pancernej. Skoncentrowano do niej na wąskim odcinku 8 dywizji piechoty, korpus kawalerii, ponad 1000 dział, 1000 samolotów i 377 czołgów. Nasycenie na jeden kilometr frontu wynosiło 8 batalionów, 85 dział i 32 czołgi. W pierwszym dniu, w ciągu 6 godz. natarcia Anglicy przerwali cały pas obrony niemieckiej na głębokość 11 km, ale nie mając odwodów nie mogli wykorzystać sukcesu i zostali zatrzymani.
W sumie „bitwy techniczne” kończyły się tylko nieznacznymi sukcesami taktycznymi. Z pozytywnych doświadczeń zasługuje w nich na uwagę wypracowanie zasad współdziałania piechoty z artylerią i czołgami oraz wojsk lądowych z lotnictwem. Niemcy natomiast wypracowali taktykę zwalczania czołgów nową artylerią przeciwpancerną
RMAD