Angelsen Trine - Córka morza 07 Rozbitek.pdf

(636 KB) Pobierz
Rozdział 1
TRINE ANGELSEN
ROZBITEK
411600994.002.png
Rozdział 1
Elizabeth czuła, jak jej serce boleśnie tłucze się w piersi. Oddychała ciężko.
Zasłaniając usta dłonią, tłumiła szloch. Jej rozdygotane ciało oblało się potem, zupełnie, jakby
chwyciła ją gorączka. W głowie zapanował chaos. Jens jednak żyje! Nie zginął! Nabrała
nagle co do tego całkowitej pewności. Niepojęte, przecież czekała, długo go opłakiwała,
pogrążona w żałobie, by wreszcie pogodzić się z tym, że już nigdy nie zobaczy swojego
przyjaciela z dzieciństwa, kochana i męża. Ciało wypełniło się strumieniem pulsującej
radości. W euforii zamierzała już budzić Kristiana, by podzielić się z nim radosną
wiadomością, gdy nagle coś ją przed tym powstrzymało. Przecież teraz, gdy jesteśmy
małżeństwem, nie mogę opowiedzieć Krystianowi, że Jens żyje!! Ale Jensa także poślubiłam.
Bolesna prawda niemal ją przeraziła. Otarła pośpiesznie twarz, stwierdzając ze zdumieniem,
że policzki ma mokre od łez.
Jens, gdzie jesteś? – myślała z rozpaczą i wpatrywała się w mrok, jakby tam gdzieś
ukryta była odpowiedź. Znów powróciła bolesna tęsknota.
- Jens – wyszeptała, uświadamiając sobie nagle, że już dawno nie wypowiedziała na
głos jego imienia.
Teraz Kristian przejął rolę ojca zarówno Marii, jak i Ane. To on był głową domu, on
utrzymywał całą rodzinę. Właśnie dlatego nie mówiła często o Jensie, mimo, że poprzysięgła
sobie pielęgnować o nim wspomnienia, tak by dzieci, zwłaszcza Ane, go zapamiętały.
Po cichu wymknęła się z łóżka i ukradkiem poszła do dziewczynek. Nie miała odwagi
zapalić świecy, pochyliła się więc nad łóżkiem, w którym spały, by ma nie popatrzeć.
Słyszała ich równe krótkie oddechy. Ane, mamrocząc coś przez sen, wypięła pupę i obróciła
się na bok.
- Twój tata żyje – szepnęła Elizabeth i pogładziła córeczkę po mięciutkich włoskach. –
Żyje, ale nie wiem, gdzie jest, maleńka.
Maria też bardzo kochała Jensa, pomyślała Elizabeth, otuliwszy siostrę kołdrą, bo
dziewczynka rozkopała się u miała całkiem zimne nogi. Przypomniała sobie ów dzień, gdy
ojciec powiadomił je o śmierci Jensa. Maria, wówczas zaledwie ośmioletnia, uczepiła się i
szlochała, póki nie zabrakło jej łez.
Przez dwa długie lata Elizabeth rozpaczała po stracie męża i choć z czasem nauczyła
się z tym żyć, nigdy nie przestała za nim tęsknić. Ta tęsknota przez cały czas drzemała w jej
sercu. Czasami wyobrażała sobie, że słyszy go lub widzi. W przebłyskach chwil zdarzało jej
się pomyśleć: muszę powiedzieć o tym Jensowi, by potem nagle ocknęła się ze świadomością,
411600994.003.png
że odszedł na zawsze. Za każdym razem cierpiała równie boleśnie.
Pocałowała pośpiesznie dzieci i powoli zeszła po schodach.
Dotknęła klamki w drzwiach do pokoju Helene i wtedy nagle się rozmyśliła.
Nie, uświadomiła sobie, nie mogę jej o tym powiedzieć. Będzie mnie przekonywać, że
to tylko sen, przywidzenie, fantazja…
Tylko ja wiem, że to prawda, bo wielokrotnie doświadczałam podobnego uczucia, gdy
widziałam rzeczy niewidoczne dla oczu innych.
Cóż, przyjdzie mi samotnie to dźwigać. A jeśli któregoś dnia Jens stanie tu, na
schodach? Co zrobię wówczas? – pomyślała, nieruchomiejąc.
Nie wiedziała, po prostu nie miała pojęcia, jakby postąpiła, gdyby się zdarzyło coś
takiego.
Ciężkim krokiem wróciła po schodach na górę. Wślizgnęła się z powrotem pod
okrycie i położyła się na samym brzeżku łóżka. Stopy miała zupełnie zimne. Krisian na
szczęście się nie obudził, akurat teraz nie byłby w stanie z nim rozmawiać. Potrzebowała
trochę czasu, by przemyśleć wszystko i zebrać w sobie siły, by nie dać po sobie poznać, co ją
trapi.
W nocy prawie nie zmrużyła oka, a mimo to nie znalazła rozwiązania. Słoneczne
promienie przeniknęły przez firanki. Czekał ją nowy dzień u boku Kristiana. Jak zdoła
spojrzeć mu w oczy, przemilczając to, co do czego zyskała pewność?
Nagle poczuła na biodrze ciepłą dłoń i usłyszała, jak Kristian mruczy zaspany:
- Nie śpisz, moja Elizabeth? Zwykle napełniała ją duma, gdy się tak do niej zwracał,
teraz zaś miała wrażenie, że
jej ciało krępuje coraz mocniej zaciskający się rzemień. Usiłowała uspokoić oddech i
udawała, że śpi, ale on, nie zauważając na to, przeciągnął ją do siebie.
- Pragnę ciebie – wyszeptał, całując ją po plecach i po karku. Elizabeth zacisnęła
powieki, zadowolona, że leży odwrócona do niego plecami i nie
musi mu patrzeć w oczy.
Kristian wsunął dłoń pod jej ramieniem i ścisnął pierś.
- Przestań – mruknęła, usiłując go odsunąć.
- Jednak nie śpisz? – spytał i uniósłszy się na łokciu, odgarnął włosy z jej twarzy. Nie
odpowiedziała, ale znów odepchnęła jego dłoń.
- A co ty taka nieprzystępna? – zapytał, gładząc ją po brzuchu. Muszę mu pozwolić,
bo inaczej domyśli się, że coś jest nie tak, pomyślała, obracając
411600994.004.png
się na bok i przyjmując jego leciutki pocałunek.
- Jestem zaspana – skłamała, po czym zarzuciwszy mu ręce na szyję, przywarła do
niego, choć wszystko w niej protestowało, gdy całował i pieścił jej ciało.
Postępuję niewłaściwie, dudniło jej w głowie, dopuszczam się zdrady wobec
Kristiana, jak i wobec Jensa. Proszę, nie rób tego, nie teraz, błagała go w duchu. Poczekajmy
z tym, zobaczymy…
Nie zdobyła się jednak na protest, gdy zdejmował z niej koszulę nocną, a potem
całował i pieścił językiem jej brzuch i uda. I choć jej ciało zareagowało pożądaniem, myślami
była zupełnie gdzie indziej.
- Poczekaj – wyszeptała, wymykając mu się z objęć.
- Zrobiłem coś nie tak? – zapytał niepewnie.
- Nie, spróbujemy czegoś nowego – odparła, kładąc się na brzuchu i rozchylając uda.
Mruknął coś niezrozumiale, zaraz jednak poczuła jego ciężar. Z ulgą zanurzyła twarz
w poduszce. Nie była w stanie znieść jego spojrzenia.
Kiedy w chwilę później osunął się na bok wyczerpany, stwierdził:
- Chyba nie było ci dobrze.
- Owszem – odparła, podciągając kołdrę pod samą brodę.
- Ale nie tak, jak zazwyczaj – upierał się przy swoim.
- Jestem trochę rozkojarzona – wyjaśniła, pomyślawszy, że to przynajmniej nie jest
kłamstwo.
- Dlaczego?
- W każdej chwili mogą wejść dzieci. Po tym nie wiem czemu, ale coś źle spałam tej
nocy.
- Może w takim razie spróbujemy jeszcze raz – spytał, a w jego głosie wyczuła
rozbawienie.
- Nie, Kristianie! – zmusiła się do uśmiechu i pośpiesznie zerwała się z łóżka. – Pora
wstawać!
Ubierając się, pilnowała, by do męża odwrócić się plecami.
Zgodnie z wcześniejszymi obawami trudno było jej tego dnia spojrzeć Krystianowi w
oczy, a ilekroć przemawiał do niej czule, ściskając ją w żołądku. Zmuszała się jednak do
uśmiechu i udawała, że wszystko jest tak jak zwykle.
Tylko Helene domyśliła się, że coś ją trapi. Stała przy ławie w kuchni i przesiewała
mąkę przez sito zrobione z krowiego wymiona rozciągającego na drewnianej obręczy.
Rozbite grudki sypały się di dzieży niczym śnieg.
411600994.005.png
- Jesteś dziś dziwnie zamyślona – zagadnęła Helene, uchwyciwszy wzrok Elizabeth.
- Kto? Ja? Nie, skąd? – odparła niepewnie. – Zastanawiam się nad tym co zwykle.
- Na przykład? – zapytała Helene, odstawiając na bok worek z mąką.
- No, wiesz… Niebawem trzeba będzie posadzić ziemniaki, wyprowadzić stado na
łąki, zwieźć i osuszyć torf. Na wiosnę czeka nas mnóstwo roboty.
Helene podeszła do niej i ciepłym, zachęcającym do zwierzeń głosem, powiedziała:
- Wydaje mi się, że męczy cię coś jeszcze.
Może opowiedzieć jej o wszystkim? – zastanawiała się Elizabeth. Podzielić się tym
ciężarem, który mnie przytłacza? Przyznać się do zamordowania Leonarda?
- Wstałam w nocy, żeby przynieść sobie trochę wody z wiadra – ciągnęła przyjaciółka.
– I zauważyłam, że wchodzisz po schodach na strych. Co robiłaś na dole?
Powiedz! – przynaglała się w myślach Elizabeth. Teraz masz szansę. Helene cię
widziała, może to jest znak.
- Ja… zdawało mi się, że coś słyszałam – zaczęła z ociąganiem i zawahała się. Bo jeśli
Helene jej nie uwierzy albo zdradzi komuś powierzoną tajemnicę? – Zeszłam na dół, by się
rozejrzeć, ale nikogo nie zauważyła. Chyba kot dostał się do izby.
Z jaką łatwością przychodzą mi kłamstwa, pomyślała zawstydzona i odetchnęła
głęboko. Odczekała chwilę, po czym wyszła z kuchni, mówiąc:
- Czas się wreszcie zabrać do pracy!
Mało brakowało, pomyślała i przystanęła w ciemnym kącie korytarza. Serce tłukło jej
się w piersi jak oszalałe.
Póki co się nie zdradziła, choć okłamała Helene, swoją najlepszą przyjaciółkę. Przed
Krystianem też chyba zdoła ukryć swoje uczucia, pod warunkiem, że zachowa spokój.
Tymczasem drzwi otworzyły się z trzaskiem i rozległo się ciężkie tupanie.
Elizabeth wyszła mężowi naprzeciw i powitała go promiennym uśmiechem. Kristian
odwzajemnił uśmiech. Tak, pomyślała. Dam sobie radę.
411600994.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin