historia Jacoba i Renesmee rozdział 9.doc

(71 KB) Pobierz

 

HISTORIA JACOBA I RENESMEE

 

 

 

Rozdział IX:

 

 

 

Obudziłam się zlana potem. Przygniatało mnie ogromne i gorące ramię Jacoba. Spróbowałam wyswobodzić się z jego uścisku. Ale on tylko jęknął i przyciągnął mnie mocniej do siebie. Ponowiłam swoją pró, ale nic to nie dało. Czułam się jak w piekarniku i to dosłownie. Jak byłam mała bardzo ciekawiło mnie do jakiego stopnia jestem niezniszczalna, więc gdy Bella piekła ciasto dla Charliego wślizgnęłam się do piekarnika. Było to naprawdę nieprzyjemne uczucie. Miałam wrażenie, że skóra zaczyna ze mnie spływać. Mama znalazła mnie w piekarniku dopiero po pół godziny. Nie miałam żadnych poparzeń, ani nic. Ale i tak nie obeszło się bez krzyku. Teraz czułam się dokładnie tak samo. Nie wiedziałam co zrobić więc odwróciłam się do Jakea przodem i uderzyłam go delikatnie w twarz. Nic. Żal było mi to robić, ale musiałam. Po raz kolejny uderzyłam go w twarz tym razem wkładając w to nieco więcej siły. Jake podskoczył jak oparzony.

- Co się dzieje?- zapytał zdezorientowany.

- Przepraszam. Nie chciałam cię obudzić. Ale myślałam że się ugotuję.

- Ahh.

Jake poł się z powrotem.

- Chyba musimy wstawać.- Spojrzałam na ogromny zegar na ścianie. Dochodziła już dwunasta.

- Jeszcze nie. Nigdzie nam się przecież nie śpieszy.- powiedział z uśmiechem i pocałował mnie w usta.

- Może i masz rację.

Opadłam głową na poduszkę i zaczęłam przypominać sobie ostatni wieczór.

- List.- wymamrotałam w zamyśleniu.

- Co?

- List od Lei. Miałam go przeczytać po powrocie do domu, a zupełnie o nim zapomniałam. To było dla niej ważne.

- A gdzie jest ten list?

- W kamiennym domku. Muszę po niego iść.

Spojrzałam na niego błagalnie.

- No cóż wygląda na to, że Lea potrafi utrudniać życie nawet na odległość.- zaśmiał się i zaczął wstawać.- Kto pierwszy bierze prysznic?

- Ja.- odpowiedziałam szybko.- Ale jak chcesz to możesz mi towarzyszyć.

- Wtedy do jutra stąd nie wyjdziemy.- Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.- A chyba zależo ci na przeczytaniu tego listu.

- No tak. Masz rację.

Owinięta prześcieradłem pomaszerowałam do łazienki. Był tu prysznic i wanna do wyboru. Zdecydowałam się na to pierwsze, choćpiel w zapachowych olejkach, których stało tu kilkanaście wydawała mi się bardzo kusząca. Po gorącym prysznicu owinięta ręcznikiem weszłam do garderoby.

- Wolne!- poinformowałam Jakea.

Rozejrzałam się powoli po garderobie. Było to podłne pomieszczenie zakończone oknem. Po obu ścianach przywieszone było po dwie rury. Ale w całej garderobie było tylko kilka pokrowców z ubraniami. W miejscu gdzie powinny być następne wisiała duża zielona kartka z napisem:

RESZTĘ KUPIMY W MEDIOLANIE.

Podeszłam do pokrowców i rozpięłam pierwszy z nich. Moim oczom ukazała się krótka krwisto czerwona sukienka. Jak na mój gust była strasznie elegancka. Rozpięłam następny. W tym wisiała równie krótka marszczona zielona sukienka. Znając Alice były tu same sukienki i pewnie równie strojne. A gdzie jeansy i T-Shirty? No cóż, teraz sama zaczęłam wyczekiwać tych zakupów. Postanowiłam nie otwierać kolejnych pokrowców i zdecydowałam się na zieloną sukienkę. Podeszłam do szafek pod oknem, Przejrzałam większość szuflad, ale okazały się puste. Czyżby Alice zapomniała, że do sukienek też nosi się bieliznę? Ze strachem otworzyłam ostatnią najmniejszą szufladę. Znalazłam to co  chciałam. Ubrałam się szybko i wyszłam z powrotem do sypialni. Po dźwiękach jakie słyszałam Jake też już się ubierał. Odwiesiłam ręcznik do łazienki i zaścieliłam łóżko. Przyjrzałam się całemu pomieszczeniu. Za dnia prezentowało się jeszcze lepiej niż w nocy.

Jake wyszedł ze swojej garderoby. Aż mnie zamurowało na jego widok. Miał na sobie nowe, markowe jeansy i firmowy T-Shirt. Nigdy nie przywiązywał uwagi do tego co ma na sobie, a zwykle było tego nie wiele.

- WOW.- skomentowałam.- Wybierasz się gdzieś?

- Nie, a co śmiesznie wyglądam?

Pokręciłam przecząco głową.

- Już kilka razy słyszałem jak Alice narzekała na mój ubiór, więc pozwoliłem jej skompletować swoją garderobę.

- Cieszę się, ale co ze stroną praktyczną? dziesz to wszystko przy sobie nosił kiedy zmienisz się w wilka?

- Nie.- powiedział powoli i zaczął do mnie podchodzić.- Dzisiaj zamierzam zrobić sobie wolne od bycia wilkiem. Omówiłem to już z Samem i nie miał nic przeciwko.

- Super. To co będziemy dzisiaj robić?

- Może zaczniemy od tego listu.

Wyszliśmy powoli z domu, po czym Jake rzucił hasło ,,wyścig’’ i w kilka minut byliśmy w kamiennym domku. Oczywiście on wygrał, chociaż przez całą drogę to ja prowadziłam. Weszliśmy do salonu. Rozejrzałam się w około. Nigdzie nie widziałam tego listu. Rozejrzałam się jeszcze raz. Nic. Nagle tuż obok mnie stanęła Bella. Dosłownie zmaterializowała się w powietrzu. Mocno mnie do siebie przytuliła.

- Edward usłyszał twoje myśli i powiedział mi, że tu jesteś. Przyszłam się przywitać.- przyjrzała się mi dokładnie.- Szukasz czegoś?

- Tak. Zostawiłam tu wczoraj list od Lei. Nie mogę go znaleźć. A przysięabym, że gdzieś tu leżał.

- Jest w szafce obok lustra.- Wskazała mi palcem odpowiedni mebel.- Leż na kanapie. Nie chciałam, żeby się zgubił.- zaczęła sięumaczyć.

- Ahh. Nic się nie stało.

Podeszłam do szafki i wyjęłam kopertę. Spojrzałam na nią podejrzanie. Niby Lea mnie za wszystko przeprosiła, ale nadal trudno mi było uwierzyć w jej dobre intencje. Ale chyba nie włyła do środka jakiejś zarazy. Mam nadzieje.

- Spotkamy się później, dobrze mamo?- rzuciłam wychodząc.

Na skraju trawnika stał Jacob. Przechodząc się w kółko po tej samej ścieżce obracał w ręku jakiś patyk.

- Chodźmy na plaże.- zaproponowałam, chwytając Jakea za rękę.

Nie byłam pewna czy Lea chciałaby aby Jake czytał jej list. Nie chciałam też otwierać go sama. Jedyne czego byłam pewna to, że Edward nie powinien słyszeć jego zawartości, zanim nie dowiem się czy nie ma w nim jakiś prywatnych myśli Lei przeznaczonych tylko dla mnie. Dlatego plaża wydawała się idealnym miejscem.

Dotarliśmy na skraj lasu. Przystanęliśmy na chwilę. Może wydało mi się takie piękne. Piękniejsze niż kiedykolwiek.

Spojrzałam na list trzymany w rękach.

- Jeżeli chcesz otworzyć go sama mogę się gdzieś przejść, albo coś.

- Nie zostań. Ja się przejdę. Obiecuje, że nie zajmie mi to dużo czasu.

Pocałował mnie w czoło i usiadł na gałęzi.

Podeszłam do plaży i ruszyłam wzdł jej brzegu. Gdy znalazłam się jakieś 10 metrów od Jakea otworzyłam kopertę. W środku znajdował się starannie złony arkusz lekko pożółego papieru. Rozwinęłam go i zaczęłam powoli czytać:

NESSIE,

WIEM, ŻE MOGĘ CI ZAUFAĆ I NIE OTWORZYŁ TEGO LISTU PRZED POWROTEM DO DOMU. JESTEM JUŻ DALEKO I ANI SFORA ANI NIKT INNY NIE JEST WSTANIE MNIE NAMIERZYĆ.

PO PIERWSZE CHCIAŁABYM CIĘ PRZEPROSIĆ ZA MOJE ZACHOWANIE. BYŁAM WOBEC CIEBIE OKRUTNA I PODŁA. OBIECUJĘ, ŻE TO SIĘ JUŻ NIGDY NIE POWTÓRZY.

WIEM, ŻE NIE JESTEŚMY PRZYACIÓŁKAMI I JUŻ NIGDY NIMI NIE ZOSTANIEMY, ALE GDYBYŚMY SPOTKAŁY SIĘ W INNYCH OKOLICZNOŚCIACH, GDYBY ŚWIAT BYŁ TAKI JAKI POWINIEN BYĆ. WTEDY MOGŁOBY SIĘ NAM UDAĆ. CHCIAŁABYM MIEĆ TAKĄ PRZYJACIÓŁKĘ.

ALE ŚWIAT JEST JAKI JEST. A JA CZUJĘ, ŻE DO NIEGO NIE PASUJE. NIE BÓJ SIĘ NIE PLANUJĘ SAMOBÓJSTWA. ALE WIEM, ŻE TO NIE MOJE MIEJSCE. POSTANOWIŁAM ODEJŚĆ. ZAOSZCZĘDZIAŁAM TROCHĘ PIENIĘDZY I KUPIŁAM MAŁY DOMEK, ZDALA OD LUDZI, WAMPIRÓW, WILKOŁAKÓW I INNYCH STWORÓW (BEZ URAZY). UMIEM JUŻ NAD SOBĄ PANOWAĆ NA TYLE, ŻE NIE MUSZĘ ZMIENIAĆ SIĘ W WILKA, WIĘC CHŁOPAKI MNIE NIE NAMIERZĄ. WYNOSZĘ SIĘ STĄD NA STAŁE. CHCĘ Ż NORMALNIE, A TU NIE JEST TO MOŻLIWE.

MAM DO CIEBIE TYLKO JEDNĄ PROŚ: ZAOPIEKUJ SIĘ MOIM BRATEM, DBAJ O JACOBA, BĄ DLA NIEGO DOBRA. ON NA TO ZASŁUGUJE.

I PRZEKAŻ SETHOWI, EMILY, MOJEJ MAMIE I CAŁEJ SFORZE, ŻE ICH KOCHAM.

LEA.

Starłam ł z policzka i zawróciłam w kierunku Jakea. Nie zauważam, kiedy tak daleko zaszłam. Przyśpieszyłam i chwilę później stałam już przy Jacobie. Zobaczył...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin