Dadi Janki - Dusza uskrzydlona.doc

(252 KB) Pobierz
Dusza uskrzydlona

KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl

 

 

 

Dusza uskrzydlona

 

 

 

 

Dusza uskrzydlona

 

Dadi Janki

 


Tytuł oryginału: Wings of Soul

Książka w języku angielskim do nabycia poprzez www.bkpublications.com, www.hcibooks.com

 

Wydana nakładem:

HCI, The Life Issues Publisher

Changing Lives One Book at a Time

http://www.hcibooks.com

 

Prawa autorskie:

Kontakt: Mr. Luc Jutras

Montréal-Contacts/The Rights Agency

Box 596-C, Montréal, Qué. H2L 4K4, Canada

Telephone: 450-461-1575

Fax: 450-461-1505

ljutras@montreal-contacts.com

 

Przekład polski – bezpłatny, wydawnictwo nie postawiło żadnych warunków dystrybucji.

Pokora i jej moc

Potęga prawdy

Tak wielka jest potęga prawdy, że nigdy nie musisz jej udowadniać. Próbując udowodnić prawdę, odsłaniasz jedynie własny upór. Twoim zadaniem jest troska, aby być prawdą i żyć prawdą – całym sobą. Prawda ujawnia się sama, we właściwym czasie, we właściwym miejscu. Z tego też powodu najprostszym i najbardziej potężnym wyrazem prawdy jest pokora. Pokora napełnia cię prostotą i prawdą. Im silniej rozwiniesz pokorę, tym głębiej zrozumiesz prawdę. Im głębiej zrozumiesz prawdę, tym silniej rozwiniesz pokorę. W pokorze kryje się wielka siła.

Czasami ta siła staje się schronieniem dla ciebie. Czasami chroni innych. Potęga pokory pozwala ci dostrzec korzyść we wszystkim, nawet w zniewagach ze strony innych ludzi. To dzięki niej potrafisz powiedzieć: „Może w tej sytuacji powinienem czegoś się nauczyć. Coś w tym musi być, skoro mnie to spotyka.”

 

Dzięki pokorze nawet zniewagi w sposób naturalny stają się okazjami do nauki. Nie denerwujesz się, nie czujesz się dotknięty. Bez względu na krytykę, jaka cię spotyka, szacunek do siebie umożliwia ci pozostać niezachwianym. Nawet jeśli problem wcale cię nie dotyczy i nie musisz czegokolwiek w sobie zmieniać, pokora usunie najmniejszą chęć rozgłaszania tego. Prawdziwa pokora prowadzi do prawdy i wewnętrznej ciszy. Ich siła sprawia, że znika potrzeba mówienia czegokolwiek. To dzięki potędze twojego stanu wewnętrznego druga osoba uświadomi sobie swój błąd. W takich sytuacjach jedynym pragnieniem jest nadzieja, że twoja postawa dotknie serca tej osoby, otwierając go na radość płynącą z pokory.

Bywa , że ludzie nie są na tyle otwarci, aby pokora mogła ich poruszyć. Nie rozumieją jej potęgi

i wykorzystują twoją postawę sądząc, że jesteś słaby. W takich przypadkach pamiętaj, że twoim obowiązkiem jest pomagać ludziom. W pomaganiu ludziom, najważniejsza jest niestrudzoność

w dawaniu. Tak więc, z jednej strony nigdy się nie poddawaj, nigdy nie ustawaj w wysiłkach, ponieważ  pewnego dnia zrozumieją i przyjmą pomoc. Jednakże z drugiej strony rzeczą równie ważną jest ocena, w jakim stopniu ci ludzie zasługują na twoje dary. Zatem pierwszy krok polega na zrozumieniu wartości tego, co ofiarujesz. Drugi krok polega na zrozumieniu tego, komu ofiarujesz. Jeśli ktoś lekceważy to, co otrzymuje od ciebie, to tak jakbyś marnotrawił zasoby.

Potrzebna jest mądrość, aby zrozumieć dwa aspekty: wartość twojego daru oraz korzyści, jakie obdarowany zdoła wynieść. Jeśli dajesz komuś maksymalnie wiele, a tamten to odrzuca, jaki jest sens dawać aż tyle?  Pokora nie oznacza marnowania zasobów. Pokora to mądrość. To zdolność do oszacowania wartości zasobów i właściwego dzielenia się z innymi.

 

Niektórzy ludzie nie potrafią pielęgnować pokory. Sądzą, że pokora łączy się z ukłonami

i służalczym zachowaniem. Ja doświadczyłam czegoś zupełnie innego. Dla mnie pokora oznacza zrozumienie siebie, a dzięki temu zrozumienie innych. Myśl o pokorze jest niczym wspomnienie starego przyjaciela – kogoś, kto wiele cię nauczył, od kogo wiele się nauczyłeś. Pielęgnowanie

i rozwijanie pokory wniosło w moje życie wiele spokoju i osłody.

 

Głęboka świadomość tego, kim jesteś, rodzi potęgę pokory. Taki wzniosły stan sprawia, że jesteś bardzo spokojny, bardzo kochający i bardzo opanowany. Ten, kto rozwinął pokorę, jest pełen miłości i szacunku,  zatem jedyne, czego pragnie, to obdarzać nimi innych. Ten, kto jest pokorny, nie wie, co to egoizm. Nie oczekuje niczego. To pokora czyni serce otwartym i szczodrym. Ona sprawia, że miłość i szacunek wkraczają w związki międzyludzkie. To pokora buduje gotowość do zrozumienia serca drugiego człowieka. Umożliwia radość płynącą z takiego porozumienia.

Pokora pozwala akceptować słowa drugiej osoby. Jeśli, bowiem dzisiaj akceptujesz to, co mówią inni, jutro oni zaakceptują to, co ty powiesz. Ten, kto jest pokorny, stale jest szczęśliwy i uszczęśliwia innych.  Taka osoba bez względu na sytuację powie: „Cokolwiek posiadam, cokolwiek robię, jestem szczęśliwy. Jestem zadowolony. Ten, kto jest pokorny, nigdy nie wpada w gniew. Jest swobodny. Ludzie obdarowują go miłością. Pokora wynurza boskość natury człowieka.

 

Pokora i arogancja są wrogami. Tam, gdzie panoszy się arogancja, nie ma mowy o pokorze.

Tam, gdzie gości pokora, nie ma miejsca na arogancję. Jeśli żywisz do kogoś niechęć, nienawiść lub zazdrość, nie zdołasz być pokornym. Jeśli zachowujesz postawę typu: daj mi, daj mi to, daj mi tamto, jeśli wpadasz w nastroje w stylu: nikt nie powinien dotykać moich rzeczy, nie zdołasz rozwinąć pokory. Jeśli masz zwyczaj wyciągać rozkazująco rękę, mówiąc: „Ten zrobi to ... tamten zrobi tamto ...  oni powinni wykonać to ... tamci powinni byli wykonać tamto.” brak ci pokory.

Jeśli oczekujesz szacunku ze strony innych ludzi, brak ci pokory. Jeśli pragniesz pozycji bądź chcesz cokolwiek posiąść, nie wiesz, czym jest pokora. Arogancja ma swoje źródła w rzeczach zewnętrznych, ale zapuszcza korzenie w głąb duszy, penetruje każdy jej zakątek, rujnując ją totalnie. Arogancja rodzi gniew i chciwość. Pomyśl o tym. Ten, kto wpadł w pułapkę ego,

ma w sobie wiele gniewu i chciwości. Jest bardzo uparty. Osoba pogrążona w ego wygłasza stwierdzenia w stylu: „W ogóle mnie nie szanują.”, „Nikt mnie nie kocha.” Osoba arogancka nie wie, czym jest prawdziwa miłość i miłosierdzie. Nie potrafi zrozumieć serca drugiego człowieka. Nie chce zrozumieć jego serca. Stwarza dystans pomiędzy sobą o innymi ludźmi.

 

Arogancja uniemożliwia szczerą służbę ludziom. Zabija każdy przejaw uczciwości. Osoba arogancka kieruje się w służeniu egoistycznymi motywami. Jest pełna pychy i oczekuje natychmiastowej nagrody za każdy wysiłek. Nie potrafi cierpliwie czekać. Aroganckie zachowania można porównać do jedzenia niedojrzałych owoców. Jedne i drugie powodują choroby. Jeśli ego jest podstawą twojej służby ludziom, nie zdołasz przyjąć pomocy Boga. Bez Boga będziesz osamotniony. Samotny niczego nie osiągniesz. Pozbawiony Boga, nie będziesz miał wewnętrznej siły. Staniesz się sztuczny i powierzchowny.

 

Pokora umożliwia ci zbudowanie dobrej relacji z Bogiem w sposób naturalny i porozumiewanie się z Nim na tych samych falach. Pozwala brać od Boga miłość, spokój i szczęście. Dzieje się to spontanicznie, jeśli tylko zachowujesz pokorę w relacjach z otaczającymi cię ludźmi. Osoby pokorne służą, nie odczuwając potrzeby oglądania owoców swojej pracy. Pokora uczy, jak odrzucić arogancję. Pokora jest matką wszystkich cnót. Potrafisz to odczuć? Pomyśl o tym.

Nawet gdybyś posiadł cnoty wszelkie, a pokory byś nie miał, byłbyś arogancki wobec swoich cnót. Ten, kto rozwinął pokorę na równi z innymi cnotami, jest ucieleśnieniem boskości. Prawdziwa pokora nie ma nic wspólnego z niską samooceną. Podzielę się w tobą małymi sekretami: Nigdy nie pomyślałabym nawet, aby kogoś kontrolować. I tak samo nigdy nie pozwoliłabym, aby ktokolwiek kontrolował mnie. Nigdy nie próbowałabym zmusić kogoś do czegokolwiek i podobnie nikt nie może zmusić mnie do niczego. To nie są słowa płynące z arogancji. Wręcz przeciwnie, wypływają z szacunku do siebie. Prawdziwa pokora, czyli pokora jako potęga, jest synonimem szacunku do siebie. Jeśli rozwinąłeś taką pokorę, uniesiesz się ponad wszystko, gdyż pokora frunie na skrzydłach entuzjazmu zrodzonego z piękna prawdy. Pokora uczy sztuki latania. Nie ważne jak wysoko znajduje się cel, na tych skrzydłach z pewnością tam dotrzesz. Kolejny sekret dotyczy ego. Ono nie opuści cię ot tak, po prostu. O nie! Prawdę mówiąc, pójdzie za tobą wszędzie. Wedrze się nawet do medytacji wypełnionej wspaniałym światłem. Siedzisz … i nagle jedna myśl wynurzająca się z ograniczonego pojmowania siebie

w jednej chwili potrafi ściągnąć cię z wyżyn. Takie doświadczenia są ewidentnym znakiem, że wciąż ulegasz ego. To znak, że ciągle rani cię niższy porządek rzeczy. W rzeczywistości bez przerwy oddziałują na ciebie czynniki negatywne. Uleganie negatywnym wpływom zewnętrznym, bądź wewnętrznym, ma swoje korzenie w ego. Ego potrafi być bardzo subtelne i dlatego często niełatwo go zidentyfikować. Ono pracuje w ukryciu, podkopując i naruszając najgłębsze fundamenty prawdy. Karmi się wszystkim: komentarzami innych ludzi, krytyką, rozmaitymi okolicznościami - cokolwiek może stać pożywką. Ego potrafi zawładnąć tobą całkowicie.

 

Jednakże, jeśli jesteś czujny, jeśli się pilnujesz, zdołasz zachować pokorę pomimo przeszkód.

Będziesz pamiętać, że cokolwiek się dzieje, jest sprawdzianem. Życie testuje twoją determinację. Sprawdza odporność i wydajność twoich skrzydeł. Z wielką ostrożnością używaj oczu i uszu.

Przemawiaj do nich. Powiedz swoim oczom: Oto jak musicie patrzeć. Szepnij swoim uszom: Tego nie wolno wam słuchać. Szanuj siebie i przypominaj sobie, że nie pozwolisz, aby ego cię schwyciło. Niech pozostanie w tyle… Ty fruń w górę. Nie zatrzymuj się.

 

Pokora jest największą z cnót. A to dlatego, że pokora pozwala być pełnym cnót zawsze, bezwarunkowo, w stosunku do każdego. Spróbuj dostrzec pokorę w drzewie owocowym.

Kiedy nadchodzi czas, gałęzie uginają się pod ciężarem owoców, tak jakby chciały użyczyć ludziom obfitości. Podobnie ty, będąc prawdziwie pełnym cnót, jesteś gotów pochylić się nisko,

aby inni łatwiej mogli czerpać z twoich skarbów. Drzewo, którego gałęzie sztywno pną się w górę, nie pochyli się ku ziemi. Trudno będzie dosięgnąć jego owoców. Tak właśnie działa ego.

Możesz nosić głowę wysoko, ale w rzeczywistości nie dajesz nikomu niczego wartościowego.

Pomyśl, jakie byłoby życie wypełnione pokorą? Zastanów się, jak wygląda życie pozbawione pokory?

 

Bóg jest Najwyższy z Najwyższych. Bóg jest absolutnie pokorny. I choć jest Tym, który czyni wszystko, ukrywa się, mówiąc: „Niczego nie czynię.” Nie ważne, jak wysoko sięgamy, musimy zawsze być pokorni.

 

Aby rozwijać pokorę płynącą z szacunku do siebie, potrzebujesz głębokiego i jasnego zrozumienia swojej istoty. Potrzebne ci zrozumienie potęgi własnej prawdy, aby w oparciu o nią budować charakter. Pokora płynąca z szacunku do siebie rodzi się z prawdziwej świadomości tego, kim byłeś w stanie oryginalnym i kim jesteś w wymiarze wieczności. Innymi słowy jest to proces poznawania siebie jako dziecka Boga. W tym procesie niezwykle ważną rolę odgrywają

uczciwość w stosunku do siebie i Boga oraz cierpliwość. Zawsze postrzegaj siebie w kategoriach wiecznego studenta. Nigdy nie myśl, że znalazłeś wszystko, zrobiłeś wszystko i wiesz wszystko.

Nigdy nie utrzymuj negatywnych uczuć, nie uprzedzaj się w stosunku do ludzi. Miej czyste i otwarte serce, ponieważ pokora zamieszka tylko w dobrym domu. Na najgłębszych poziomach twojego jestestwa niezmiennie płyną prądy twojej oryginalnej natury. One zawsze pozostaną wolne od wpływów ego. Ćwicząc medytację, im głębiej zanurzysz się w świadomości duszy,

tym silniej doświadczysz siebie wolnego od ego. Wtedy poczujesz, że zbliżasz się do Boga.

 

Pokora uczy nas sztuki życia. Pokazuje, jak utrzymywać szacunek do siebie,

jak okazywać go innym. Pokora czyni życie tak pięknym. To dzięki niej nasze serca otwierają się na najwspanialszą prawdę: każdy z nas ma prawo do miłości Boga.

 

 

Duchowość każdego dnia

 

Czy naprawdę możliwa jest doskonałość? W jaki sposób można ją osiągnąć?

 

Wyobraźmy sobie diament. Aby mógł rozbłysnąć, trzeba go oczyścić. Ta sama zasada obowiązuje w naszym przypadku.  Duszę w stanie oryginalnym można porównać do czystego diamentu.

Aby mogła odzyskać swój pierwotny blask, trzeba usunąć z niej wszystkie zanieczyszczenia.

Są one wynikiem błędów, jakie popełniła dusza. Tkwią w duszy jak skazy na diamencie. Osiąganie doskonałości polega między innymi na usuwaniu tych skaz. Jednak na tym nie koniec. Poza oczyszczaniem duszy z fałszu, doskonałość wiąże się z wpajaniem prawdy. To właśnie prawda czyni duszę lśniącą.

 

Prawda to czystość w praktyce. Czym jest czystość? Być czystym to inaczej być uczciwym wobec swojego wyższego ja. Czystość polega na rozwinięciu głębokiej uczciwości na takim poziomie,

że zaprasza Samego Boga. I to widać. Prawda oznacza taką właśnie czystość w życiu codziennym.

Wówczas całe twoje istnienie osadza się na najwyższym stopniu uczciwości –  w stosunku do siebie, Boga i otaczających cię ludzi.  Ten rodzaj uczciwości – pełnej, absolutnej, najwyższej –

jest prawdą i czyni ciebie prawdziwym. To niezwykle ważny aspekt, ponieważ jedynie uczciwość na najwyższym poziomie usuwa z duszy skazy błędów.

 

Jednym z wyzwań na drodze do doskonałości jest oddziaływanie twoich błędów na innych ludzi. To także musi zostać usunięte. Podstawowym warunkiem w dążeniu do uczciwości wobec siebie i Boga jest przyznanie się do błędów popełnionych na obu tych poziomach. To przynosi uczucie ulgi płynącej z wnętrza....Jednak kolejnym etapem jest usunięcie skutków własnych błędów z serc innych ludzi. To dopiero wymaga uczciwości! Nawet większej niż w przypadku siebie samego i Boga. Dlaczego? Ponieważ zwykle ludzie mniej obawiają się Boga niż tego, co inni pomyślą lub powiedzą. Niemniej jednak usunięcie skutków własnych błędów z serc ludzi nie jest rzeczą

trudną. Można to zrobić w ciągu jednego spotkania. Po prostu spójrz w serce drugiego człowieka, połącz z nim swoje serce i daj wyraz swojej prawdzie. Oto droga do przekształcenia się w czysty diament. Oto sposób na osiąganie doskonałości.

 

 

Co zagradza drogę prowadzącą do realizacji najwyższego potencjału?

 

Trzy rodzaje okoliczności przeszkadzają ci w osiąganiu najwyższego potencjału. Pierwszy: pozwalasz, aby inni na ciebie wpływali. Drugi: pozwalasz, aby inni cię kontrolowali. Trzeci: jesteś do czegoś lub kogoś przywiązany. Warto regularnie sprawdzać i upewniać się,  czy któryś

w wzorców przypadkiem nie zagościł w twoim życiu. Jeśli tak się stało, oceń, w jakim stopniu.

Otwarcie się na przypadkowe wpływy otoczenia wiąże się z potrójnym niebezpieczeństwem.

Po pierwsze, odcinasz się w ten sposób od doświadczenia wpływu Boga. Po drugie, blokujesz sobie drogę do rozpoznania i doświadczanie prawdziwego siebie. Po trzecie, utrudniasz sobie zbliżenie się do Boga. Ważne, abyś pamiętał, że te zagrożenia nie odnoszą się jedynie do wpływów ze strony otaczających cię ludzi. Mogą one mieć źródło w twoim wnętrzu. Jako przykłady niech posłużą arogancja, stereotypowe myślenie, uwarunkowania płynące z niższego ja.

Podleganie jakiejkolwiek kontroli może doprowadzić cię do takiej blokady doświadczania własnej unikatowości i specjalności, że nie będziesz w stanie stanąć w obronie nawet siebie samego. Taki stan nie musi być rezultatem działania sił zewnętrznych. Wielu ludzi po prostu tłumi swoją naturę dziecka, talenty, wewnętrzną świadomość. Tak działa na przykład gniew. Być kontrolowanym przez własny gniew to jednocześnie tłumić swoje oryginalne cechy takie jak tolerancja i miłość.

Długotrwałe podleganie kontroli ze strony czegokolwiek – innych ludzi, własnej negatywności - rodzi w duszy głęboki smutek. Sposobem na uwolnienie się od niechcianych wpływów i kontroli jest zrozumienie, że nie jesteś po prostu dzieckiem Boga, jesteś także Jego dziedzicem. To oznacza, że wszystko, co On posiada, jest także twoje. Bóg wciąż powtarza: „Dzieci, wy jesteście mistrzami ... Wszystko, co jest Moje, jest wasze ...” Doceń fakt, że Bóg nie próbuje nikogo kontrolować. Potrzebne ci dokładne rozpoznanie w dwóch aspektach: Boga i siebie samego.

Wtedy zbliżysz się do obu i odzyskasz siebie.

 

Przywiązanie jest rodzajem uzależnienia swojego dobrego samopoczucia od kogoś lub od czegoś.

To rezultat zbyt silnego utożsamiania się z czynnikami zewnętrznymi, takimi jak pozycja, stan posiadania, inni ludzie. Znacznie korzystniejsze i zdrowsze jest utożsamianie się z wewnętrzną, subtelną prawdą - boskością i godnością płynącą ze świadomości bycia dzieckiem Boga.

 

Przywiązanie czyni z ciebie nałogowca. Jesteś jak inwalida idący o kulach. W każdej chwili potrzebujesz jakiegoś zewnętrznego oparcia. Spośród trzech przeszkód stojących na twojej drodze do doskonałości, przywiązanie jest tą najtrudniejszą do pokonania. Powoduje ogromne straty. Wpływy nadają twojej osobowości różnych odcieni, podleganie kontroli zaciemnia pewne jej aspekty, natomiast przywiązanie rujnuje osobowość doszczętnie. Przywiązanie uzależnia cię

od ludzi i rzeczy do tego stopnia, że nie potrafisz w pełni  samodzielnie pielęgnować własnej osobowości. Przywiązanie oszukuje cię. Wywołuje fałszywe przekonanie, że nie potrzebny ci wysiłek i sięganie do najgłębszego poziomu prawdy. Myślisz, że kuśtykające życie wsparte

na emocjonalnych kulach, jest życiem dobrym. Łudzisz się, że ten stan będzie trwać wiecznie.

W przeciwieństwie do wpływów czy kontrolowania, przywiązanie jest sztywnym, narzuconym samemu sobie ograniczeniem. Doświadczenia związane z uleganiem wpływom czy poddaniem się kontroli są zazwyczaj do dość bolesne, i dlatego wcześniej czy później ludzie szukają sposobów, aby się uwolnić. W przypadku przywiązania szkody mają naturę bardziej subtelną. Człowiek

w mniejszym stopniu uświadamia sobie niebezpieczeństwa,  zatem nie dąży do uwolnienia się.

Przywiązanie nie pozwala ci rozwijać wszechogarniającej radości płynącej z realizacji siebie

i relacji z Bogiem. Inaczej mówiąc, uniemożliwia stałe doświadczanie siebie jako dziecka Boga, jako części rodziny Boga, jako światła Boskich oczu. Schwytany w pułapkę przywiązania, nie doświadczysz potęgi miłości Boga, Jego błogosławieństw, nie będziesz rozkoszował się Jego nieprzerwanym towarzystwem. W rezultacie będzie ci trudno wznieść się ponad skazy

i nieczystości duszy i sięgnąć po dziedzictwo boskości, do którego masz prawo. Trwały i naturalny stan szczęścia będzie ci się nieustannie wymykał. Nie ma znaczenia, z jakiego rodzaju przywiązaniem masz do czynienia: czy do własnego wizerunku, czy do wizerunku innych, do ich specjalności, czy do określonego stylu bycia. Przywiązanie cię wyniszcza. Niszczy ciebie prawdziwego. Doszczętnie.

 

Rozwiązanie

Jeśli chcesz uwolnić się od wszystkich tych trzech rodzajów niewoli, nie ustawaj w podnoszeniu jakości swojego myślenia i wysiłkach na rzecz poprawy ogólnego stanu umysłu. Cały czas idź na przód. Pielęgnuj w sobie uczucie, że nikt i nic nie zdoła cię powstrzymać. Zrozum, że każdy gra swoją rolę. Graj i ty odpowiednio do sytuacji. Nigdy nie wpadaj w pułapki słów: dlaczego, jak. Nie pytaj: Dlaczego ta osoba zawsze tak postępuje? Jak ona teraz postąpi? Takie pytania stwarzają dystans pomiędzy tobą a otoczeniem. Nie myśl, że ludzie wokół powinni postępować zgodnie

 

z tym, co im mówisz. Bądź kochający.  Zrozum, że każdy powinien robić tylko to, czego oczekuje od niego Bóg. Pomyśl o wszystkich tych sprawach, a przekonasz się, ile możesz w sobie przekształcić. Przejrzysz na oczy, rozpoznasz prawdziwego siebie i Boga. To cię uwolni.

­­­­

W jaki sposób pozostawać wolnym od napięć?

 

Przede wszystkim upewnij się, że używasz w sposób wartościowy oddechu, myśli i czasu. Odpowiednie używanie zasobów jest źródłem wielkiej siły. Taka postawa i zachowanie zaprasza Najwyższy Autorytet. A Jego towarzystwo daje moc, z której czerpiesz wiele korzyści.

W dzisiejszych czasach właściwe zarządzanie życiowymi energiami wymaga wiele siły. Zatem stań się towarzyszem Boga w Jego zadaniu. Bądź dokładny w każdej chwili, w każdej myśli i oddechu.

To bardzo skuteczna metoda.

 

Zarządzanie myślami polega na tym, aby każdą z nich uczynić pożyteczną. Pożyteczna myśl to taka, która przynosi korzyść tobie i innym. Przykładem niech będą myśli, które służą doświadczeniu własnej wartości i pomagają ci realizować wartość twojego życia.

 

Oddech to inaczej sposób, w jaki istniejesz. Pomyśl o serii wykładów. Prowadzisz jeden po drugim, bez przerwy, bez śladu zmęczenia, bez śladu złego samopoczucia. Możesz osiągnąć ten poziom.  Jak? Dzięki właściwemu sposobowi mówienia i zarządzania swoją energią. Odpowiednie używanie energii polega na zachowaniu skupienia i opanowania. To także świadome unikanie pułapek emocjonalnych. Najlżejsze przyśpieszenie oddechu podczas wykonywania zadania powoduje straty energii i uczucie rozdrażnienia.

 

Oba wyżej omówione punkty pomogą ci nabrać biegłości w relacji z czasem. Jeśli właściwie używasz oddechu i myśli, będziesz właściwie używał czasu. Pomyśl o tych trzech potężnych czynnikach. Eksperymentuj z nimi. Przekonasz się, że pomogą ci skutecznie radzić sobie z codziennym stresem.


­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­Czy możliwe jest wybaczenie i zapomnienie?

 

Tak, jest to możliwe, ale ten proces musi przebiegać w innej kolejności. Najpierw musisz zapomnieć. Dopiero wtedy wybaczenie staje się faktem. Nigdy w pełni nie zdołasz wybaczyć czegoś, jeśli sercem bądź umysłem wciąż lgniesz do jakiejś sytuacji. Trzeba pozwolić temu odejść.

Powinieneś zapomnieć o danej sytuacji, zapomnieć całkowicie, tak jakby nic się nie stało. Tak jakbyś nic o niej nie wiedział.

Droga wiodąca do takiego poziomu „zapomnienia” jest w istocie bardziej kwestią pamiętania niż samego zapomnienia. Jednak trzeba, abyśmy pamiętali zupełnie inny aspekt – znaczenie i rolę danego wydarzenia w naszym obecnym życiu. Taki wysiłek jest konieczny, zwłaszcza jeśli scena, którą chcesz zapomnieć, raz po raz wynurza się. Powiedz sobie wtedy: W porządku, ale co to znaczy dla mnie tu i teraz? W rzeczywistości wolałabym nie używać nawet słowa „zapomnieć”.

Same wysiłki skierowane na to, aby coś zapomnieć, będą wciąż przypominać ci to, o czym chcesz zapomnieć. Czemu miałbyś sobie to robić? Tyle jest rzeczy, których pamiętanie jest naszym obowiązkiem: choćby na przykład nasza boskość i godność. Zapomnienie nie jest problemem. Zapomnienie nie jest naszym obowiązkiem. Jest nim natomiast pamiętanie.

 

Jak wybaczyć samemu sobie?

 

Proces wybaczenia samemu sobie przebiega na dwóch poziomach. Pierwszy poziom jest praktyczny i bezpośredni. Drugi wymaga wewnętrznego i subtelnego wysiłku, który należy dobrze zrozumieć, ponieważ jest niewidoczne i ma znacznie głębsze implikacje.

Pierwszy krok na pierwszym poziomie polega na uzmysłowieniu sobie i zrozumieniu,

że popełniłeś błąd. Nie chodzi tu o proste zapomnienie tego błędu, tak jak w przypadku wybaczania innym ludziom. Przekonanie, że możesz tak po prostu zapomnieć o własnym błędzie i wszystko będzie w porządku, byłoby wielką niedbałością. Wręcz przeciwnie, musisz w pełni zdać sobie sprawę z powagi tego błędu. Nie ważne, czy w oczach innych ludzi jest to drobiazg.

Nawet najmniejszy błąd rozważaj z taką samą uwagą jak wielki. Prawdziwa godność i realizacja siebie nie pozwala na nic innego.  Jeśli szczerze i uczciwie rozważyłeś swój błąd, ale twój umysł nadal powraca do niego bez żadnej korzyści, to znak, że potrzebujesz sobie wybaczyć. Kiedy uświadamiasz sobie błąd i ogarnia cię bezgraniczne poczucie winy, któremu towarzyszy niepowstrzymany potok niepotrzebnych myśli, to znak, że powinieneś sobie wybaczyć.

 

Dlaczego ciągle czuć się winnym?  Korzystniej będzie, jeśli użyjesz tego czasu na naukę wybaczania sobie. Bądź ostrożny i nie pozostawaj zbyt długo sam ze sobą. To sprzyja wynurzaniu się starych wewnętrznych schematów myślenia i stereotypowych zachowań,  co wpędzi cię

w kolejne błędne koło.

 

Wraz z oznakami sygnalizującymi ci, że potrzebujesz sobie wybaczyć, pojawia się konieczność zrozumienia, co powinieneś zrobić. Na pierwszym, praktycznym poziomie bardzo ważny jest duchowy trening. Dzięki niemu odkryjesz nowe sposoby patrzenia na sytuację. Zastrzyk duchowości przynosi świeże spojrzenie na popełnione błędy. Stajesz na nowym gruncie teraźniejszości. Jesteś gotów pozwolić przeszłości odejść. Wówczas pojawia się nowy entuzjazm. Pragniesz robić rzeczy we właściwy sposób. Myślisz: W porządku. Było, minęło. Teraz idę

do przodu. To rodzi w duszy nadzieję, odnawia zainteresowanie dalszym przekształceniem. Jeśli uczucie winy staje się problemem, to znak, że potrzebujesz zaangażować się w zajęcia wyższego rzędu. Jeśli raz w pełni uzmysłowiłeś sobie błąd, nie ma potrzeby, abyś ciągle na nowo karał siebie. Zaangażowanie w pozytywne działanie wymaże jego skutki i zastąpi czymś bardziej wzniosłym i uczciwym. Ten proces przypomina programowanie albo nagrywanie. Przypuśćmy,

że kiepsko coś nagrałeś. Brzmi źle. Czy będziesz marnował czas i rozpaczał? Czy nie lepiej nagrać to ponownie? Podobnie z twoimi błędami. Zamiast marnotrawienia czasu, bezsennych nocy

z powodu zmartwień i wyrzutów, zajmij się robieniem czegoś dobrego. To pozwoli przeszłości odejść w stan spoczynku. Na dobre.

Jeśli wynurzają się jakieś dawne sprawy i nachodzi cię wiele niechcianych myśli, trzeba abyś znalazł się pod jakimś dobrym wpływem. Znajdź sobie dobre towarzystwo! Obecność kogoś, kto emanuje wibracjami spokoju może na ciebie bardzo dobrze wpłynąć. Okaż sobie choć tyle miłosierdzia …

 

Na drugim, bardziej subtelnym poziomie procesu wybaczania sobie, wysiłki nabierają coraz bardziej wewnętrznego charakteru. Jeśli ciągle popełniasz ten sam błąd w słowach lub czynach, nie przekształciłeś się, czyli nie wykonałeś wewnętrznej pracy nad problemem na poziomie jego korzeni. Zrozum, na czym to polega. Być może będziesz się bronił, mówiąc: „Już taki jestem, to mój zwykły ton głosu, tak zawsze postępuję.” - i tak dalej, i tak dalej. Jednakże prawda brzmi następująco: ten błąd stał się po prostu nawykiem … Stał się częścią twojego sposobu mówienia i zachowania. Dlatego właśnie twierdzisz, że nawet, jeśli chcesz coś zmienić, nie potrafisz.

 

To, co musisz zrobić, aby usunąć wszelkie ślady błędu w sobie, to nic innego jak gruntownie zmienić postawę. Dopóki nie zmienisz swojej postawy wobec popełnionych błędów, one będą ciągle na nowo pojawiać się … będą plamić twoje myśli, mowę, zachowanie … absolutnie wszystko.

Powinieneś pielęgnować zwyczaj dogłębnego sprawdzania siebie. Wejdź w stan głębokiego pamiętania. Udaj się w rejony, gdzie odnajdziesz swoją prawdziwą boskość i godność. Na tym polega subtelna forma sprawdzania siebie. Od niej zależy twój sukces.

 

Prawdziwa zmiana

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin