Mysliwiec K. - Teologia polityczna w Egipcie faraonów czyli nihil novi sub sole.pdf

(247 KB) Pobierz
Corel Office Document
NAUKA 1/2004 • 55-67
K AROL M YŚLIWIEC
Teologia polityczna w Egipcie faraonów
czyli nihil novi sub sole
Mechanizmy wykorzystywania religii do celów politycznych nie zmieniły się prawie
zupełnie od czsów starożytnych. Bodaj najlepszą ich ilustracją jest Egipt faraonów,
który, poza licznymi tekstami, pozostawił nam też nieprzebrane bogactwo źródeł ikono-
graficznych. Wybitny francuski egiptolog, Jean Yoyotte, ukuł w swych pracach przed
czterdziestu laty termin „teologia polityczna”, niezwykle trafnie oddający jeden z naj-
ważniejszych aspektów życia duchowego starożytnych Egipcjan.
Nie trzeba dodawać, że Polska należy do czołowych epigonów tradycji starożytnej,
szczególnie jeśli chodzi o sfery polityczne, nie imputując wszakże zupełnego braku
sukcesów w tej dziedzinie również hierarchii instytucji odpowiedzialnych raczej za sferę
ducha. Trudno się dziwić, że właśnie na naszym gruncie wyrosło sztandarowe literackie
opracowanie tego tematu, Faraon B. Prusa. Jeśli chodzi o solidność i wszechstronność
wykorzystania współczesnego twórcy stanu wiedzy, dzieło Prusa można stawiać za wzór
historykom.
Ale w ciągu ostatnich stu lat wiedza ta niepomiernie wzrosła. Wzbogaciła się przede
wszystkim o tysiące nowych źródeł odkrywanych przez archeologów w trakcie nauko-
wych wykopalisk, w tym coraz częściej również archeologów polskich, szczególnie od
chwili założenia przez profesora Kazimierza Michałowskiego stałej placówki naukowej
Uniwersytetu Warszawskiego w Kairze (1959). Wiele z tych źródeł miałem okazję wy-
korzystać w pracy habilitacyjnej, monografii dotyczącej Atuma, demiurga w religii sło-
necznej egipskiego Heliopolis, jednego z największych ośrodków myśli starożytnej. Od
kapłanów heliopolitańskich czerpał inspirację m.in. Platon. Niestety, z egipskiego
Miasta Słońca nie zachowało się do naszych czasów prawie nic poza nazwą, znaną
zresztą lepiej w wersji greckiej niż egipskiej (Junu). Na jego miejscu wyrosła dziś jedna
z największych dzielnic Kairu, zachowująca starożytną nazwę grecką, zaś po arabsku
nazywana Masr el-Gedida (Nowy Kair). Właśnie tam znajduje się Centrum Archeologii
Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego, noszące dziś imię jego założyciela,
prof. Kazimierza Michałowskiego.
Prof. dr. hab. Karol Myśliwiec, Zakład Archeologii Śródziemnomorskiej PAN
390338444.001.png
56
Karol Myśliwiec
Z czasem przyszło mi jednak nie tylko badać, lecz również odkrywać nowe źródła
egipskie dotyczące tematu zawartego w tytule niniejszego artykułu. Pochodzą one
szczególnie z dwu epok zamykających niczym klamra historię Egiptu faraońskiego,
a mianowicie czasów tzw. Starego Państwa (3. tysiąclecie p.n.e.) i epoki ptolemejskiej,
obejmującej trzy ostatnie wieki przed naszą erą.
W pierwszym wypadku chodzi o czasy największej potęgi państwa faraonów – czasy,
których świadkiem są największe, najbardziej trwałe piramidy. Gdy pod koniec tego
okresu na ścianach grobowców królewskich zaczęto wykuwać t zw. „Teksty Piramid”
(t. j. przełom 5./6. dynastii), najstarsze znane dzieło literatury religijnej, tuż obok pira-
mid wykuwano w skale grobowce dla dostojników z najbliższego otoczenia władcy. Ich
płaskorzeźbiona i polichromowana dekoracja należy do arcydzieł sztuki starożytnej.
Odkrywanie grobowców, w których oryginalna polichromia zachowała się lepiej niż
w jakichkolwiek innych, stało się niedawno udziałem polsko-egipskiej misji archeologicz-
nej w Sakkarze, którą mam zaszczyt kierować.
Przepiękne reliefy i malowidła zachowane na ścianach tych grobowców stanowią
kwintesencję wyobrażeń Egipcjan o życiu pozagrobowym, czyli „wiecznym”, któremu
całkowicie podporządkowane było życie doczesne. Tak dalece, że słowem „żywi” okreś-
lali właśnie zmarłych. Definitywną śmierć oznaczałoby dopiero zniszczenie ich imion
i wizerunków w grobowcach. Nic więc dziwnego, że ściany tych ostatnich pokryte są
napisami hieroglificznymi powtarzającymi wielokrotnie imiona i tytulaturę zmarłego,
a jego postać ukazana jest we wszystkich możliwych sytuacjach życiowych. Ponieważ
należało mu zapewnić po śmierci przede wszystkim pożywienie, tzw. listy ofiar z ma-
tematyczną dokładnością wyliczają każdy udziec cielęcy i dzbanek wybornego wina, jaki
powinien być złożony przez kapłanów na stole ofiarnym w kaplicy kultu pośmiertnego,
czyli w górnej części grobowca, dostępnej z powierzchni ziemi. Stół taki wykonany był
z kamienia albo wręcz wykuty w skale przed tzw. „ślepymi wrotami”, które stanowiły
najważniejszą część dekoracji. Imitując swym kształtem fasadę pałacu królewskiego,
„ślepe wrota” zapewniały duszy zmarłego kontakt ze światem doczesnym, który był
przecież odpowiedzialny za aprowizację. Aby droga z zaświatów do pokarmu nie była
zbyt długa, w pobliżu „ślepych wrót”, najczęściej przed albo za nimi, wykuwano też
w skale szyb grobowy, niekiedy bardzo głęboki, a na jego dnie komorę grobową,
w której umieszczano sarkofag kamienny z ciałem zmarłego.
Nie tylko chlebem żyje jednak zmarły. Na jednej ze ścian kaplicy grobowej, prze-
ważnie ścianie południowej, przedstawiano jego rozrywki, do których należała przede
wszystkim muzyka i taniec. Półnagie tancerki wykonują akrobatyczne tańce przy akom-
paniamencie orkiestry złożonej najczęściej z harfistów, którym towarzyszą śpiewacy
i śpiewaczki. Inne sceny ukazują polowanie na ptactwo albo rybołówstwo w zaroślach
papirusu. Poniżej i obok tych scen ukazano całe zaplecze gospodarcze gwarantujące
Teologia polityczna w Egipcie faraonów czyli nihil novi sub sole
57
zmarłym beztroskie życie, a więc rzeźnię przygotowującą cielęcinę albo, rzadziej, mięso
antylopy; browar i rozlewnię trunków, rzemieślników produkujących wytworną biżu-
terię, całe procesje ofiarników niosących wszelkie pożywienie, a nawet żeńskie perso-
nifikacje majątków ziemskich, których zadaniem było dostarczanie tych dóbr.
„Ślepe wrota”, miejsce kontaktu zmarłego ze światem żywych, w grobowcu skalnym kapłana
Ni-anch-Nefertuma (ok. 2300 p.n.e.) odkrytym w Sakkarze (Egipt) jesienią 2003 roku przez
misję archeologiczną kierowaną przez Karola Myśliwca (fot. Maciej Jawornicki)
Wszystkie te motywy odnajdujemy w grobowcu wezyra o imieniu Merefnebef,
odkrytym kilka lat temu przez polską misję archeologiczną w Sakkarze. Ten niezwykły
390338444.002.png
58
Karol Myśliwiec
grobowiec, którego pełna publikacja naukowa została właśnie złożona do druku, trafił
już do pdręczników historii i sztuki egipskiej na całym świecie. Nie tylko z powodu
arcydzieł sztuki, które zachowały się na jego ścianach i które, mimo niezwykle kruchego
gatunku skały w tym miejscu, uratowali dla potomności nasi konserwatorzy. Grobowiec
ten jest przede wszystkim bezcennym świadectwem czasów, kiedy znakomicie zorgani-
zowane państwo faraonów zaczyna po raz pierwszy chwiać się w posadach, a spetryfi-
kowany porządek społeczny, który sprawdzał się znakomicie przez pół tysiąclecia, ulega
załamaniu. Przez stulecia władcy wypracowali misterną hierarchię społeczną, w której
każdy urzędnik znał doskonale swoje miejsce w szeregu. Teraz powoli zaczynają ustę-
pować miejsca dworzanom. Już sama budowa piramidy wymagała potężnej machiny
administracyjnej, składającej się nie tylko z bliższych i dalszych krewnych oraz powino-
watych faraona, lecz także ludzi nie związanych z nim więzami osobistymi, więc pojmu-
jących lojalność bardziej indywidualnie. Świadectwem wzrastającej roli dostojników są
ich grobowce. Od czasów 5. dynastii architektura tych monumentalnych budowli,
nazywanych dziś po arabsku „mastabami”, coraz bardziej zaczyna przypominać świą-
tynie kultu grobowego przy piramidach królów. Mastaby wezyrów, stojących na czele
administracji państwowej, mają niekiedy kilkadziesiąt pomieszczeń, a każde z nich
dekorowane jest pięknymi płaskorzeźbami. Znajdują się one przeważnie w bezpoś-
rednim sąsiedztwie piramid tych władców, którym służyli właściciele mastab.
Odkryty przez nas grobowiec wezyra Merefnebefa usytuowany jest między pira-
midami Unisa, ostatniego władcy 5. dynastii, i Tetiego, pierwszego władcy dynastii
następnej. Już w pierwszym napisie, jaki rzuca się w oczy osobie odwiedzającej grobo-
wiec, wyrzeźbionym hieroglifami dużych rozmiarów na architrawie wieńczącym fasadę
kaplicy kultowej, czytamy tytuł wezyra. Ale, ku ogromnemu zdziwieniu odkrywcy, sama
kaplica zawiera tylko jedno pomieszczenie, i to niezbyt wielkich rozmiarów (ca 6,5 m
× 2,5 m). Czyżby tak ważny dostojnik nie mógł sobie pozwolić na większy grobowiec?
Zagadkę wyjaśnia częściowo lektura dalszych inskrypcji. Okazuje się bowiem, że tytuł
wezyra występuje wyłącznie w fasadzie grobowca, natomiast nie ma go nigdzie we
wnętrzu kaplicy, która niewątpliwie była dekorowana wcześniej niż fasada. Powtarzają
się tam natomiast tytuły, które wskazują na poufałość Merefnebefa z faraonem, prawdo-
podobnie nawet ważną funkcję, w jaką pełnił w haremie, ale w żadnym wypadku na
odpowiedzialną funkcję polityczną. Wszystko wydaje się sugerować, że skromny
urzędnik Fefi (drugie imię właściciela grobu) awansował pod koniec życia do naj-
ważniejszej funkcji w hierarchii administracyjnej państwa. Musiał mieć jakieś szcze-
gólne zasługi, a może znał ważne tajemnice, które zobowiązywały do dyskrecji, a ta
ostatnia kosztuje wiele, nawet władców. Wśród tytułów Merefnebefa pojawiają się
bowiem różne odmiany „sekretarza”, m.in. powiernika wszystkich tajemnic królews-
kich.
Teologia polityczna w Egipcie faraonów czyli nihil novi sub sole
59
Awans do funkcji wezyra otworzył, jak się wydaje, przysłowiową puszkę Pandory.
Dziś powiedzielibyśmy, że nuworyszowi uderzyła do głowy woda sodowa, ale w pers-
pektywie bliskowschodniej, zarówno starożytnej, jak i nowożytnej, stała się rzecz
normalna. Noblesse oblige, wezyr musi zacząć od rozbudowy swojego grobowca,
przynajmniej w fasadzie. Mamy jednak wszelkie powody sądzić, że przedsięwzięcia
podyktowane nagłym wybuchem megalomanii zakończyły się fiaskiem. Nigdy nie
ukończono ani portyku, jaki zaczęto dobudowywać, a po części wykuwać w skale
z przodu fasady, ani drugiej, mniejszej kaplicy kultowej, którą zaplanowano na południe
od fasady, może dla jednej z małżonek, a może któregoś z synów przedstawionych na
ścianach grobowca. Albo wezyr zmarł za wcześnie (śmiercią naturalną?), albo też popadł
w niełaskę u kolejnego władcy, a ci zmieniali się wtedy jak w kalejdoskopie. Między
Teti, założycielem dynastii, a długowiecznym Pepi I przypadają rządy efemerycznego
i tajemniczego Userkare, który mógł być uzurpatorem. Niektórzy badacze podejrzewają
zamach na życie poprzedniego władcy.
Może właśnie uzurpatorowi zawdzięczał Fefi nagły awans do najwyższej funkcji
państwowej, skoro wywołało to dobrze udokumentowane kontrowersje po śmierci wezy-
ra, szczególnie w kręgu jego progenitury. Już w wejściu do grobowca skuto wówczas
te części inskrypcji, które wskazywały na łaskę Merefnebefa u faraona. Jeden z synów
wezyra, noszący zresztą takie same imiona jak ojciec, kazał zniszczyć te fragmenty
napisu, w których występuje słowo „król”. A nie zapominajmy, że władca był bogiem,
szczególnie po śmierci. Jakby tego było mało, w miejscu skutego słowa ktoś niesta-
rannie wypisał czarnym tuszem słowo „pustynia”, co było wyjątkową obelgą, zarówno
pod adresem faraona, jak i jego pupila. Anonimowy faraon zapewne już nie żył,
w przeciwnym wypadku nikt nie odważyłby się na takie świętokradztwo.
Ale wściekłość syna skierowana była nie tylko przeciw faraonowi, lecz także
przeciwko własnym braciom, naturalnym konkurentom przy podziale schedy po ojcu.
Również ich wizerunki zostały starannie wymłotkowane w płaskorzeźbach dekorujących
ściany grobowca. Nietknięte pozostały tylko sylwetki ikonoklasty, Merefnebefa/Fefi
juniora. Na jednej ze ścian kazał nawet wyrzeźbić nowy relief, przedstawiający jego
samego jako dostojnika siedzącego pod baldachimem i przyjmującego ofiary w postaci
olbrzymich ryb złowionych przez rybaków. Ponieważ imię Merefnebefa juniora jest
takie samo jak imię ojca, nikt by się pewno nie domyślił, że chodzi o tego pierwszego,
gdyby nie przedstawiono również jego towarzyszki życia, siedzącej obok męża. Jej imię,
zapisane hieroglifami, jest inne od imion czterech żon ojca, przedstawionych wielo-
krotnie na ścianach grobowca. Zupełnie inna jest też kompozycja i kolorystyka w retu-
szowanej scenie. A może wymiana oryginalnej płaskorzeźby, wykonanej niewątpliwie
w powierzchni skały, na relief wyrzeźbiony w powierzchni kilku nieregularnych płyt
kamiennych, wstawionych w brakującą część ściany, podyktowana była koniecznością,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin