BELLONA - Wielkie Bitwy-Wielcy Dowódcy - Bitwa o Wał Zachodni.pdf

(12498 KB) Pobierz
991134867.001.png
Słowo wstępne autora
To była największa bitwa, jaką Stany Zjednoczone Ameryki Północnej stoczyły
w XX wieku. Chwilami, tylko w części tego wielkiego konfliktu uczestniczyło do
2 milionów amerykańskich żołnierzy. Między nimi znajdowały się kluczowe postaci,
które w drugiej połowie naszego wieku uczyniły z Ameryki supermocarstwo, jakim
jest ona dzisiaj - Eisenhower, Kissinger 1 , Marshall itd., pisarze, ludzie rozrywki,
gwiazdy filmowe oraz wielka masa zwykłych ludzi, bezimienna, lecz żywotna.
Podobnie było z tym już umierającym mocarstwem, które wówczas rządziło jed­
ną trzecią globu- tym wszystkim, co „czerwone na mapie". Wielka Brytania mogła
pozostać w cieniu rozwijających się Stanów Zjednoczonych, jednak również sama
odgrywała kluczową rolę. Był taki okres, że miała jeden korpus, który (większy niż
cała obecna armia brytyjska) liczył około dwustu tysięcy żołnierzy i walczył w tym
epickim zwarciu tytanów. W jego strukturze byli żołnierze, którzy później kierowali
losem swojego państwa - Heath, Grimond. Carrington i inni. Tylko w jednym bata­
lionie Gwardii Szkockiej (Scots Guards) był przyszły arcybiskup Canterbury, wice­
premier oraz przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji.
Ostatecznie bitwa szalała przez sześć długich krwawych miesięcy na froncie dłu­
gości 560 kilometrów, kosztowała życie i zdrowie dwustu pięćdziesięciu tysięcy bry­
tyjskich, kanadyjskich, amerykańskich i francuskich żołnierzy. Jej rezultat wisiał na
włosku prawie do samego końca. Mimo to nigdy nie uznawano jej za pojedynczą
zwartą bitwę. W przeciwieństwie do bitwy o Normandię czy bitwy o porty kanału La
Manche tej żaden historyk, wojskowy czy inny, nie definiował w należny jej sposób.
Zarówno dla specjalistów, jak i dla pisarzy te niebywałe boje zimą 1944/1945 były
pasmem oddzielnych starć, jedynie nieznacznie ze sobą powiązanych.
Nie tylko nie udało im się dostrzec, że bitwa ta była najważniejsza w kampanii
1944-1945 prowadzonej przeciwko Niemcom, ale nie zauważyli również, że to była
kluczowa bitwa wojny na zachodzie. Gdyby alianci jej nie wygrali, doszłoby do
zawarcia kompromisowego pokoju z Niemcami. Stany Zjednoczone musiałyby po­
wrócić do przedwojennego izolacjonizmu na swoim wielkim kontynencie. USA nie
1 Wówczas starszy szeregowy w amerykańskiej 84. Dywizji Piechoty. Jej żołnierze byli nazywa­
ni „drwalami".
zostałyby mocarstwem, a reszta XX wieku w Europie mogłaby objawić się jako
„wiek Niemiec". Ostatecznie zwycięstwo aliantów (co należy czytać: Ameryka­
nów) wiosną 1945 roku dało USA pewność, iż to one będą wpływały na przyszłość
zachodniej i środkowej Europy.
30 stycznia 1933 roku, kiedy nowy przywódca Niemiec Adolf Hitler przejął władzę
w Berlinie, Jadowity karzeł'" [Goebbels] przechwalał się, że nowe imperium narodo-
wosocjalistyczne (Trzecia Rzesza) będzie trwało przez tysiąc lat. W rzeczywistości
istniało ono jedynie dwanaście lat, cztery miesiące i pięć dni. Gdy tak przereklamowa­
na „Tysiącletnia Rzesza" waliła się w gruzy w płomieniach Berlina, tam gdzie po­
wstała, to imperium Hitlera, nic licząc geograficznych i politycznych skutków najpo­
tworniejszej z wojen w historii, niewiele po sobie pozostawiło -jedynie kilka przykła­
dów „neoklasycznych" (to jest nazistowskich) rozwalonych budynków, pierwsze
Autobahny (autostrady) oraz kilka z tych pompatycznych stadionów używanych przez
ubrane w czarne koszule nazistowskie masy demonstrujące swą okrutną, aczkolwiek
przejściową, władzę. Nic ważnego nie przetrwało - z jednym wyjątkiem.
Nawet dzisiaj, ponad sześćdziesiąt lat po tym, jak Hitler w tajemnicy rozkazał
rozpoczęcie tej budowy, Linia Hitlera, Todtwall czy Wał Zachodni nadal istnieje- 1 .
„Wielki Wał Niemiecki", podobnie jak Wielki Mur Chiński, podobno można zoba­
czyć ze stratosfery i ciągnie się przez krajobraz Niemiec jak obsceniczny szary
prehistoryczny gad.
Przez setki kilometrów, w górę i w dół zboczy wzgórz, przez bagna i lasy, chłop­
skie chaty i odlegle wioski, wal wije się od granicy ze Szwajcarią do równinnych
wilgotnych nizin południowej Holandii. Mimo wszystkich wysiłków aliantów (oraz,
co należy przyznać, również Niemców), by zniszczyć go w czasie wojny i pokoju,
jego różne fragmenty można zauważyć wędrując przez ten pusty graniczny region.
Popękane, betonowe, prowadzące donikąd wojskowe drogi, porośnięte mchem „zęby
smoka", zniszczone bunkry wyglądające jak bezmyślne i surowe współczesne rzeźby,
groteskowo powyginane zardzewiałe stalowe belki w żywopłotach i w rowach,
wyraźne, czasami (nawet teraz) przerażające pomniki straszliwej przeszłości nadal
będą istnieć, kiedy ostatni z tych, którzy przeżyli te niemożliwe do spełnienia marze­
nie o Tysiącletniej Rzeszy, umrą i odejdą w przeszłość.
W okresie 1936-1939, kiedy był budowany olbrzymim kosztem 4 , a przyjego po­
wstawaniu zatrudniono masy tanich lub przymusowych robotników z całych Nie­
miec, Wał Hitlera był przez niektórych uważany za gigantyczną kosztowną zabaw­
kę. Inni widzieli w nim pozorny środek odstraszający, który nie mógł być porówny-
: Przezwisko Goebbelsa byto rezultatem jego nikczemnej postury i jadowitego języka.
' W latach późniejszych nazywany błędnie Linią Zygfryda. Wynikało to z utożsamiania jej z nie­
mieckimi pozycjami na froncie zachodnim podczas pierwszej wojny światowej.
4 Jednak nie byt tak kosztowny jak Linia Maginota, która pochłonęła tak wiele środków, że
Francja nigdy nie zdołała wprowadzić na nią mobilnych jednostek pancernych, które mogłyby za­
trzymać niemiecki blitzkrieg w 1940 roku.
6
wany z francuską Linią Maginota. Krytycy zadawali pytania - czemu ma on słu­
żyć? Niemcy ze swoimi kartonowymi czołgami i żołnierzami uzbrojonymi w karabi­
ny z okresu pierwszej wojny światowej nic mieli żadnej szansy na pokonanie Linii
Maginota; no i nikt nie zamierzał atakować Niemiec.
W Wielkiej Brytanii, Francji i później w Stanach Zjednoczonych ten nowy beto­
nowy wał, który niespodziewanie pojawił się wzdłuż granic z Francją, Belgią i Luk­
semburgiem oraz częściowo z Holandią nie wydawał się istotnym zagrożeniem.
W istocie stał się tematem jednej z bardziej znanych satyrycznych piosenek XX
wieku. Jeszcze po 1939 roku, kiedy stała się przebojem, wojska sojusznicze szły na
wojnę śpiewając tę pozbawioną sensu pioseneczkę o tym, jak to powieszą swoją
„brudną bieliznę" na Linii Zygfryda,, jeżeli tam nadal Linia Zygfryda jest".
O ironio losu, wielu z tysięcy, później z setek tysięcy, którzy pomaszerowali we
wrześniu 1939 roku z tą piosenką na ustach, miało tragicznie zginąć, zanim dotarło do
stalowych i betonowych fortyfikacji, z których tak frywolnie kpiła Tin Pan Alley*.
Na Adolfie Hitlerze, człowieku, który zbudował ten wał, kpiny przeciwników nie
robiły wrażenia. Bez względu na to, co inni mogli myśleć o tym nowym „Wale
Niemieckim", on wiedział, że ta konstrukcja da mu swobodę działania, której po­
trzebował do prowadzenia działań na wschodzie. Po raz pierwszy w historii woj­
skowości Niemiec Rzesza nie musiała obawiać się prowadzenia wojny na dwóch
frontach. Na zachodzie wał chronił i był czynnikiem odstraszającym, a Hitler mógł
zająć się wschodem - Austrią, Czechosłowacją i Polską.
Zimą i wiosną 1939-1940 roku wał ten nadal dawał Niemcom swobodę działań.
Hitler zajął Polskę, osiągnął kompromisowe porozumienie ze swoim dawnym ar-
cywrogiem „Iwanem" (radziecką Rosją) i kiedy jego propozycja zawarcia pokoju
na zachodzie nie powiodła się, w pełni wykorzystał dany mu czas, by przygotować
się do wielkiego uderzenia na zachód, które miało rozbić francuską armię, a brytyj­
ską zmusić do salwowania się ucieczką z Dunkierki, nie pozwalając jej powrócić do
„Twierdzy Europa" przez kolejne cztery lata. Tak, głupia Linia Zygfryda, ośmiesza­
na przez przeciwników Hitlera, opłaciła się po stokroć, a może jeszcze więcej. La­
tem 1940 roku Hitler już nie potrzebował Wału Zachodniego. Wówczas, podobnie
jak przed nim Napoleon, był już panem Europy. Prawie przez trzy kolejne lata roz­
szerzał swoje „Imperium Nowego Porządku", które objęło trzysta milionów ludzi
i sięgało od Krymu do kanału La Manche oraz od Północnej Afryki do Norwegii.
Wał Zachodni nie strzegł już granicy Niemiec, ponieważ znajdowała się ona wów­
czas w Alzacji, Luksemburgu i sięgała do wschodnich kantonów Belgii".
* Część Nowego Jorku, gdzie mieszka i pracuje wielu muzyków, kompozytorów, autorów tek­
stów [przyp. tłum.].
5 Nawet obecnie w państwach tych w pobliżu granicy z Niemcami zamieszkuje niemieckojęzycz­
na ludność. Belgijskie OstkaiUoncn (wschodnie kantony) St. Vith, Eupen i Malmćdy na podstawie
traktatu wersalskiego zostały odebrane Niemcom. Nie biorąc pod uwagę większej części Malmćdy, są
to obszary zamieszkałe przez ludność niemieckojęzyczną, która ma własne szkoły, parlament etc.
7
Począwszy od 1940 roku Wał Zachodni pozostawiono na pastwę przyrody, natury
i miejscowych przygranicznych rolników. Bunkry zamknięto, i jak się później okazało,
zagubiono do nich klucze. Wyposażenie, takie jak sprzęt optyczny, złożono w magazy­
nach centralnych, a działa, karabiny maszynowe itp. wysłano na wybrzeże Francji,
gdzie francuskie przedsiębiorstwa budowlane wznosiły (chętnie i za sowite pienią­
dze) nową konstrukcję - Wał Atlantycki, który miał zatrzymać aliantów, gdyby ośmie­
lili się kiedykolwiek powrócić do nowej narodowosocjalistycznej Europy.
Ostatecznie „Wielki Wał Niemiecki" został ukończony dopiero we wrześniu 1944
roku. Po raz pierwszy, po dziesięciu latach, miał być sprawdzony w bitwie. Potęż­
na, ubrana w mundury khaki, fala siedmiu sojuszniczych armii parła przez Francję
i Belgię do granic Niemiec. Uciekał przed nią, ratując swoje życie, rozbity Wehr­
macht. Nic było już naturalnych przeszkód, które mogłyby zatrzymać przeciwnika
i ocalić Ren.
Podczas pierwszego tygodnia września, w którym ulegano panice, wszystko było
uzależnione od Wału Hitlera. Czy wytrzyma? Czy oprze się naporowi aliantów?
Czy nie było już zbyt późno na przezbrojenie długo lekceważonej linii fortyfikacji?
Wielu Niemców tak właśnie sądziło. Generał Adam z Oberkommando der
Wehrmacht, który w drugiej połowie sierpnia w pośpiechu ruszył z Berlina, by prze­
prowadzić inspekcję wału, wystawił mu negatywną ocenę. To były przestarzałe
bunkry; ich otwory strzelnicze nie mogły być wykorzystywane przez niemiecką
artylerię polową i wielkokalibrowe karabiny maszynowe; sektory ognia były poza­
rastane; pola minowe przestały istnieć''.
Szef sztabu feldmarszałka von Rundstedta, generał Westphal, krzyczał „Te cho­
lerne bunkry zostały zajęte przez chłopów [...] przechowują w nich ziemniaki na
zimę i buraki [...] Jako pozycje obronne nie przedstawiają żadnej wartości". „Na­
sza jedyna szansa, a i ona jest diabelnie mała, polega na tym, by wykopać nowe
transzeje, obsadzić je żołnierzami, a bunkry pozostawić puste".
Pospiesznie próbowano powołać około miliona cywili - mężczyzn, kobiety, mło­
dzież, którzy mieli rozpocząć prowadzenie prac ziemnych. Jednak stawiło się tylko
trzysta sześćdziesiąt tysięcy. Nawet cywile zdawali się wyczuwać, że to nie ma
sensu. Wał Zachodni był przestarzały i niedozbrojony. Nie zatrzymałby ani jednego
czołgu „Ami" 7 .
Jednak wątpiący nie mieli racji. Wał Zachodni, tak jak zawsze utrzymywał Hitler,
okazał się silnie ufortyfikowaną linią. Nawet gdy został obsadzony przez niewy-
szkolonych żołnierzy - „ołowianych żołnierzyków" -jak pogardliwie nazywał ich
jeden z pierwszych obrońców wału, generał graf von Schwerin, to wytrzymał na­
pór. Bataliony trzeciej kategorii, złożone z „pułków głuchych żołnierzy", „kompanii
6 Niektóre z nich zostały przekopane przez rolników. Plany pozostałych pól w 1939 roku gdzieś
przepadły.
7 Tak Niemcy pogardliwie nazywali Amerykanów.
X
Zgłoś jeśli naruszono regulamin