Eurypides - Bachtanki.txt

(72 KB) Pobierz
Eurypides
BACHANTKI

Wiosn� roku 408 p.n.e. po raz ostatni wystawi� Eurypides tetralogi� .tragiczn� w Atenach. Jedn� z jej sztuk by� zachowany dla nas Orestes. Nie wiadomo dzi� dok�adnie kiedy, ale chyba bardzo nied�ugo potem'znalaz� si� poeta w Pe�li, stolicy Macedonii, na dworze mi�o�nika kultury greckiej, kr�la Ar-chelaosa, gdzie mia� sp�dzi� ostatnich kilka lat swego �ywota i w bli�ej nieznanych nam, ale - s�dz�c z r�nych przekaz�w - tragicznych okoliczno�ciach zako�czy� swoje d�ugie �ycie.
W nowych i bardzo chyba r�nych od ate�skich warunkach tworzy� dalej, kontynuuj�c dzie�o lat attyckich, lecz wyra�nie przy tym ulega� wp�ywom nowego �rodowiska. Bo te�, mimo akcentowanego filhellenizmu wla/dcy, dw�r monarchii macedo�skiej stanowi� cos zupe�nie r�nego od miejskiej, demokratycznej spo�eczno�ci ate�skiej. Kr�g odbiorc�w by� w�szy i inne mia� tradycje kulturalne, kt�rych nie spos�b by�o chyba "nadrobi�" gorliwo�ci� w przyjmowaniu helle�skich nowinek. Inny by� sam kraj, jego ludno��, jego obyczaj i mimo ze przygotowywa�o si� ju� to charakterystyczne sprz�enie helle�skosci i macedo�skosci, kt�re dokona� si� mia�o o wiek p�niej, za Aleksandra Macedo�skiego i jego nast�pc�w, to jednak Ate�czyk epoki Eurypidesa, a i on sam pewnie, musia� patrze� na Macedo�czyk�w (a przy-nci-jmniej na ich elit� w�adzy i kultury) jako na cos mo�e ju� nie barbarzy�skiego, ale jeszcze na pewno nie w pe�ni helle�skiego. Tworzy�y si� pomosty, we wierze i w micie. Dorabiano - rzecz w Grecji ogromnie wa�na - wsp�lne mityczne
405

Bachantki
genealogie. Eurypides napisa� nie zachowan� dzi�, lecz do�� dobrze nam znan� z urywk�w sztuk� Archelaos, po�wi�con� swemu kr�lewskiemu gospodarzowi. Ona i dwie pozostanie tragedie trylogii, najprawdopodobniej Temenos � Temeni-dzi, wi�za�y si� z mitycznymi dziejami dynastii wyprowadzanej od Heraklesa i w ten spos�b zaszczytnie ��czonej z tradycj� greck�.
W Macedonii powsta�y tez trzy inne sztuki poety, kt�re ju� po zgonie Eurypidesa (406 p.n.e.) wystawiono w teatrze Dionizosa w Atenach, w roku 405 p.n.e. z wyj�tkow� �wietno�ci�. Przynios�y one Eurypidesowi ostatnie, pi�te zwyci�stwo w agonie dramatycznym, niestety ju� po�miertne. Na trylogi� t� sk�ada�y si�: Ifigenia w Aulidzie, nie zachowany Alkmeon w Koryncie i Bachantki. Ta ostatnia sztuka jest jedn� z najwi�kszych tragedii poety, ale nie�atwo poddaje si� interpretacji. Jest zjawiskiem literackim jedynym i odosobnionym zar�wno w tw�rczo�ci samego poety, jak i w dziejach tragedii klasycznego V wieku, kt�re silnym, drastycznym akcentem zamyka.
Eurypides czerpa�, jak zawsze, z mitu, ju� nie tylko heroicznego lecz boskiego. Z mitu tego boga, w kt�rego kulcie i pod kt�rego opiek� zrodzi� si� i rozwin�� wielki dramat, ale te�, co znamienne, kt�rego legenda nigdy niemal nie trafia�a na orchestr� greckiego teatru. Piszemy "niemal", bo Ayschylos podj�� ju� by� raz bardzo zbli�ony temat w tetralo-cii Lykurgeja, czyli Dzieje Lykurga, z�o�onej z Edon�w (nazwa szczepu), Bassaraj (okre�lenie bachantek), Neaniskoj (M�odziank�w) oraz dramatu satyrowego Lykurgos. Bohater tytu�owy tetralogii, kr�l Edon�w w Tracji, nie chcia� pozwoli� na przemarsz Dionizosa i jego orszaku przez swoje ziemie, gdy b�g rusza� na Indie; pojma� nawet bachantki i satyr�w boga; sam Dionizos musia� kry� si� w morzu, u Tetydy. Ale zemsta jego by�a okrutna - pora�ony szale�stwem w�adca mordowa� toporem w�asnego syna, Dryasa, bior�c go za szczep winny, jego kraj nawiedza�a za� kl�ska nieurodzaju, kt�r� za�egna� mia�o dopiero rozszarpanie Lykurga ko�mi
406
S�owo wst�pne
na g�rze Pangajon. Jak�� zupe�nie nam nieznan� Lykurgej� mia� te� napisa� i wystawi� w roku 467 p.n.e. wsp�czesny Ajschylosowi tragik Polyfrasmon.
Jak �atwo spostrzec, Eurypidesowe Bachantki nawi�zuj� do podobnego tematu, s� sztuk� o wprowadzeniu nowego, 01 elastycznego kultu, o oporze w�adcy i strasznej karze, jaka go za to spotyka. Nowe, un-elkie b�stwo wkracza w kr�g grecki mia�d��c przeciwnik�w i szyderc�w.
Za czas�w Eurypidesa Dionizos, kt�ry na Olimp dosta� si� dosy� p�no, bo w poematach Homerowych ledwie �e pojawi�. si� jego imi�, a sam b�g �adnej wybitniejszej roli nie odgrywa, by� ju� i w Atenach, i w ca�ej Grecji b�stwem przyj�tym i akceptowanym, uwielbianym i �arliwie czczonym. Dowodzi tego samo istnienie �wi�t dionizyjskich i ich rola w �yciu kulturalnym Aten, zw�aszcza od czas�w Pizystrata i wystawienia przez Tespisa pierwszej tragedii w roku 535/534 p.n.e. Ten Dionizos by� ju� dzi�ki sankcji pa�stwowej jak gdyby "oswojony", lecz przetrwa�a pami�� o czasach, kiedy czciciele nowego boga szli przez Grecj� jak gro�na rewolucyjna si�a, wstrz�saj�c podstawami starego porz�dku i wywalczaj�c swemu panu jego uprzywilejowan� pozycj�-
Potem wszystko si� wyr�wna�o, nawet sam Apollon przyj�� Dionizosa w swoim naj�wi�tszym sanktuarium w Delfach, gdzie mialy wsp�istnie� kulty i �wi�tynie Apollona, Dionizosa i Ateny. Pami��, pochodu Dionizosa z Indii po Grecj� trwa�a w opowie�ciach mitycznych, w obyczaju dni �wi�tecznych, kiedy najsilniej od�ywa�y bachiczne szale�stwa kultu wzna i p�odno�ci przyrody, ale by�o to ju� mimo wszystko z�agodzone, zinstytucjonalizowane, mie�ci�o si� w uregulowanym, kultowym �adzie greckiej spo�eczno�ci.
Inaczej, bli�ej pocz�tkowej spontaniczno�ci musia�o to wygl�da� w krainach, sk�d przyw�drowa� b�g, lub przez kt�re po drodze do Grecji przechodzi�, a kt�re nie przesz�y jeszcze takiego cyklu rozwoju cywilizacyjnego jak Grecja ani nie dosz�y do kultury takiej jak Ateny wieku o�wiecenia. Eurypides musza! chyba w Macedonii zetkn�� si� z reliktami oby-
407

Bachantki .�"".
czaju kultowego, kt�re dla Grecji by�y ju� przesz�o�ci�, z wybuchami emocji i pasji �ywszymi ni� te, kt�re widzia� w ojczy�nie. Stary poeta, przez ca�e swoje d�ugie �ycie wci�� otwarty na wszystko co nowe, nie m�g� nie dostrzec i nie prze�y� tego, z czym si� tam spotka�. Przez ca�� jego tw�rczo�� przewija si� przecie� zainteresowanie t� sfer� prze�y� ludzkich, jednostkowych i spo�ecznych, kt�ra zwi�zana jest z kultem i religi�. Analizowa� i krytykowa� powszechnie przyj�te poj�cia i przekonania o bogach, ich sile, ich post�powaniu, s�u�bie dla nich. Poddawa� sceptycznemu nieraz ogl�dowi obrz�dy, wr�by i kultowe zakazy, szuka� religii uszlachetnionej, w kt�rej b�stwa by�yby pot�gami moralnymi, a nie tylko istotami wi�kszymi i silniejszymi od lu-'dzi, ale r�wnie jak oni niesprawiedliwymi i u�omnymi moralnie. Chcia� religii o�wieconej, a nie mog�c jej znale�� - szuka� m�dro�ci racjonalnej w sferze, gdzie rz�dzi nie rozum, lecz uczucie, nie logika, ale emocje. A dotyczy�o to przecie� religii greckiej, kt�ra w jego epoce, przynajmniej w oczach najbardziej o�wieconych cz�onk�w spo�eczno�ci, ewoluowa�a ju� w kierunku racjonalizacji, przesi�ka�a ju� filozofi�. Tu jednak znale�� si� musia� w �wiecie rozumowo trudnym do przyj�cia, po�r�d kult�w �ywio�owych, zwi�zanych z irracjonalnymi stronami ludzkiej natury, wi���cych cz�owieka z �yciem przyrody - bujnym, poddaj�cym swych czcicieli takim samym bod�com, jak wszystko, co �yje, p�odzi, ro�nie. Cz�owiek wchodzi w b�stwo, d b�stwo w cz�owieka. Istniej� dzi� jeszcze w naszym j�zyku, ze zmienionym nieco, a czasem nawet bardzo znaczeniem s�owa, kt�re Grecy stworzyli chc�c odda� te stany i prze�ycia: ekstaza (�xtasis), czyli jak gdyby "wyj�cie z siebie", entuzjazm (en-thusiasm�s) - tyle co "w��czenie si� w b�stwo" czy mo�e "przyj�cie w siebie b�stwa". Mog� one nam przybli�y� istot� prze�ycia religijnego w�a�nie w greckich kultach orgiastyc�-nych, przede wszystkim za� w kulcie Dionizosa. Jego formy i praktyki mia�y te� wyj�tkow� si�� przyci�gania, a ju� szczeg�lnie silny rezonans budzie musia�y w naturach poetyckich, -�"''"""' ' " ' i
408
S�owo wst�pne
czego �wiadkiem mo�e by� cho�by jedna z pierwszych wyrazistych osobowo�ci w liryce greckiej, poeta Archiloch z Pa^
ro�.
Ale emocja prze�ycia religijnego to tylko jedna strona tego zjawiska; obok istnieje druga, ocenianie tych samych przejaw�w emocji przez racjonalny, beznami�tny, warto�ciuj�cy umys�, pr�ba obiektywnego opisu przejaw�w kultu i wiary. Jest jeszcze i trzecie stanowisko, kiedy krytycyzm sam z kolei przechodzi w zacietrzewienie, kiedy upieranie si� przy swojej racji przeszkadza w pr�bach zrozumienia racji innych, zw�aszcza gdy wydaj� si� one narusza� istniej�cy, a uwa�any za jedynie dobry i w�a�ciwy porz�dek. Je�li zmiany dokonuj� si� gwa�townie, pot�guje to pasje obu �cieraj�cych si� si�: i tej rewolucyjnej, kt�ra �ad zastany rozsadza, i tej zachowawczej, kt�ra starego porz�dku coraz bardziej reakcyjnie broni.
Tutaj chyba le�y g��wny problem dionizyjskiej tragedii Eurypidesa. Na spo�eczno�� �yj�c� wedle od wieku ustalonego porz�dku, czcz�c� swoich dawnych, rodzimych i tradycj� przekazanych bog�w w czcigodnych odwiecznych kultach, spo�eczno�� uporz�dkowan� wedle odziedziczonego obyczaju, w pos�uchu dla w�adzy, w przestrzeganiu norm, takich jak rozgraniczenie stanu i p�ci, poddanie kobiet surowemu porz�dkowi obyczajowemu, spada nowy orgiastyczny kult. Rozbija on ca�y ten porz�dek, op�tuje cale spo�ecze�stwo, wyp�dza kobiety-menady', tj "szalone", czcicielki nowego b�stwa, z miejskich dom�w na �ono natury, gdzie �yj� prawie jak zwierz�ta pos�uszne nowemu panu i jego �ywio�owi, nieub�agane i straszne dla ka�dego, kto si� Dionizosowi opiera. W�adza, kt�r� reprezentuje m�ody i gorliwy kr�l Penteus, uwa�a za sw� powinno�� i prawo ingerowa�, zabrania�, kara� - up�r w�adcy nasila si� tym bardziej, im jaskrawsze formy przybiera ten religijny przewr�t. Penteus nie jest bynajmniej bezbo�nikiem ani ateist�, on tylko nie chce i nie mo�e przyj�� takiego boga, takiego kultu, takiego porz�dku. Ale te� ten egzotyczny obcy obyczaj, te podejrzane kszta�ty religii
409

Bachantki
St�wo wst�pne
wywieraj� na� nieoczekiwany efekt: to, co zakazane - zaciekawia, to, co szalone - wci�ga. Nowy b�g jest bogiem upojenia i w ko�cu przeciwnika swojego porazi sza�em, otu-
mani jak pijanego, doprowadzi do zguby wyj�tkowo okrutnej.
Bachantki to jedyna tragedia Eurypides...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin