Conan zuchwały - Maddox Roberts John.txt

(433 KB) Pobierz
JOHN MADDOX ROBERTS
   
   
   
CONAN ZUCHWA�Y
   
TYTU� ORYGINA�U CONAN THE BOLD
PRZE�O�Y� MAREK MASTALERZ

ROZDZIA� 1
   
   Gospodarstwo znajdowa�o si� na niewielkiej polanie, otoczonej niskimi wzg�rzami pokrytymi g�stym lasem. Gospodarz, siwiej�cy m�czyzna o imieniu Halga, wsparty na w��czni przygl�da� si�, jak jego trzech syn�w wygania byd�o na pastwisko. By� zadowolony, poniewa� zima okaza�a si� �agodna, a stado znacznie si� rozros�o. Po surowych zimowych miesi�cach nasta� czas obfito�ci. Drzewa pokry�y si� bujnym listowiem, a w strumieniach zaroi�o si� od ryb. Po chwili Halga odwr�ci� si� i spojrza� na m�odzie�ca, kt�ry wyszed� w�a�nie z kamiennego domu.
   M�ody m�czyzna podszed� do Halgi wielkimi krokami. Nie wida� by�o po nim, �e kilka tygodni wcze�niej przywl�k� si� tutaj poraniony z g��bi Pustkowia Piktyjskiego. Wiele dni le�a� nieprzytomny, otoczony opiek� kobiet Halgi. Cymmeria�ska sztuka piel�gniarska by�a prymitywna. Polega�a g��wnie na utrzymywaniu ran w czysto�ci i zszywaniu najwi�kszych z nich w�osiem z ko�skich ogon�w. Mieszka�cy tej krainy wierzyli, �e najlepiej jest pozwoli� cia�u leczy� si� samemu. Poniewa� ch�opak r�wnie� nale�a� do tego narodu, prze�y� t� surow� kuracj�. Kiedy ozdrowia� na tyle, �e by� w stanie m�wi�, powiedzia� i� nazywa si� Conan i pochodzi z g�r na p�nocnym wschodzie. By� m�odszy od syn�w Halgi, mia� najwy�ej siedemna�cie lat, ale g�rowa� nad nimi wzrostem. Ze wzgl�du na �adn� pogod� mia� teraz na sobie jedynie sanda�y, przepask� na biodra i pas z broni�. Na masywnym barku wspar� my�liwsk� w��czni�.
   � Rzeczywi�cie got�w jeste� sp�dzi� dzie� na polowaniu, Conanie? � spyta� Halga.
   � Ju� prawie zwariowa�em od le�enia i poddawania si� babskiej opiece � odpowiedzia� m�odzieniec. � Dowiedzia�em si� od twoich syn�w, �e na wzg�rzach �yj� jelenie i rude �anie, a na nizinnych bagnach dzikie byki.
   � Trop tylko jelenie i �anie � doradzi� Halga. � Nie ma co samotnie porywa� si� na dzikiego byka, zw�aszcza gdy nie odzyska�o si� pe�ni si�. Niech ci si� wiedzie na polowaniu. Dziczyzna by�aby mi�� odmian� po wo�owinie i baraninie.
   Nie trac�c czasu na dalsz� rozmow�, m�odzieniec obr�ci� si� na pi�cie i skierowa� do bramy w palisadzie. Halga przygl�da� si� mu szacuj�cym wzrokiem. Ku rozbawieniu rodzic�w i braci c�rka Halgi � Naefa przej�a na siebie wi�kszo�� piel�gniarskich obowi�zk�w. Dziewczyna by�a w wieku odpowiednim do zam��p�j�cia, a Cymmerianinom nie wypada�o po�lubia� przedstawicielek w�asnego klanu.
   Ch�opak mia� wi�c wszelkie widoki na zostanie zi�ciem Halgi. Mimo strasznych ran powraca� do zdrowia w tempie zadkim nawet w�r�d Cymmerian, narodu, w kt�rym nie by�o s�abeuszy. Chocia� Conan nie odzyska� jeszcze pe�ni si�, ju� teraz pokonywa� Halg� i jego syn�w w �wiczebnych walkach na kije. Starszy m�czyzna jeszcze nigdy nie widzia� takiej szybko�ci w pos�ugiwaniu si� broni�. Co prawda m�odzik wydawa� si� krn�brny i skory do w��cz�gi, lecz zapewne ustatkowa�by si� pod wp�ywem �ony, a zdrowa ��dza walki znalaz�aby uj�cie w zbrojnych wyprawach przeciwko s�siednim Piktom i Bosso�czykom. Halga i jego ziomkowie zamierzali wkr�tce podj�� przygotowania do z�upienia jednych b�d� drugich, chyba �e nieprzyjaciel uderzy�by pierwszy. Kolejno�� nie mia�a tu wi�kszego znaczenia. Walka stanowi�a bowiem jedyn� rozrywk� Cymmerian�w, a honor by� honorem bez wzgl�du na to czy si� napada�o, czy te� odpiera�o napa��.
   Osoba, na kt�rej skupi�y si� my�li Halgi, odczuwa�a zak�opotanie, wychodz�c przez bram� w palisadzie. W g�rach nie korzystano z podobnych fortyfikacji. Mieszkaj�cy w pobli�u wrogich plemion Cymmerianie z po�udniowego zachodu potrzebowali lepszej ochrony ni� ich rodacy z p�nocy, kt�rzy mieli do czynienia z mniej licznym, lecz za to przyjaznym s�siedztwem. Tutaj ka�de samotne gospodarstwo by�o otoczone drewnian� palisad�, a grupy po kilka rodzin wznosi�y grody, w kt�rych kobiety, dzieci i byd�o mog�y chroni� si� na czas wojny.
   Z w��czni� na ramieniu Conan maszerowa� w stron� lasu. Czu� si� w pe�ni zdrowy i chocia� wspomina� cz�sto o opuszczeniu go�cinnego gospodarstwa, nie czyni� nic, by t� chwil� przyspieszy�.
   Marzy� o dalekich podr�ach do nieznanych krain, o szukaniu szcz�cia w�r�d obcych ludzi, o ujrzeniu cud�w, kt�rych nie m�g� si� spodziewa� w�r�d ja�owych g�r i lesistych dolin swoich rodzinnych stron. Mimo m�odego wieku zd��y� ju� przemierzy� wi�ksz� po�a� �wiata ni� jego cymmeria�scy r�wie�nicy, a prze�yte przygody jedynie zaostrzy�y apetyt na nast�pne. Obecnie jednak w jego sercu zabrzmia� inny zew, kt�ry kaza� mu zw�tpi� w sensowno�� wyboru w�drownego �ywota. Sta�o si� tak za spraw� Naefy, c�rki Halgi, kt�ra nie kry�a, �e chcia�aby Conana za m�a. Na jej korzy�� przemawia�a ca�a cymmeria�ska tradycja. M�czyzn z tego ludu zach�cano do wczesnego o�enku i p�odzenia mn�stwa dzieci, bowiem �ycie w Cymmerii, najprymitywniejszej z hyboria�skich krain, by�o wyj�tkowo surowe. Mn�stwo wojownik�w gin�o w nieustannych walkach. Kobiety i dzieci pada�y ofiar� wypraw �owc�w niewolnik�w, aczkolwiek wi�kszo�� doros�ych kobiet wola�a odebra� �ycie sobie i dzieciom, ni� sta� si� brankami. Wszystkim grozi�a g�odowa �mier� w czasie srogich zim. Tylko liczne potomstwo zapewnia�o przetrwanie.
   Z drugiej strony surowe warunki �ycia przynios�y Cymmerianom istotne korzy�ci. Bezwzgl�dna selekcja sprawi�a, �e stali si� oni silniejsi i odporniejsi ni� wi�kszo�� innych lud�w. Choroby by�y u nich niemal nieznane, a ich zdolno�� odzyskiwania si� legendarna. Conan wyrusza� teraz na polowanie, podczas gdy cz�owiek z ka�dej innej nacji odni�s�szy takie same rany od kilku tygodni le�a�by ju� w grobie. Si�a i wytrzyma�o�� Cymmerian�w sprawia�a, �e ich dzieci by�y szczeg�lnie �akomym �upem dla �owc�w niewolnik�w, a to z kolei zmusza�o ich ojc�w do dalszego doskonalenia wojowniczych umiej�tno�ci.
   Nic podobnego jednak nie przychodzi�o do g�owy wypatruj�cemu zwierzyny Conanowi. My�la� o Naefie i o tym, �e m�g�by si� u ni� o�eni� i zamieszka� w tych stronach. Przy��czenie si� wojownika do klanu �ony nie by�o niczym nadzwyczajnym, zw�aszcza w sytuacji, gdy by� sk��cony ze swoim w�asnym. Od lat stosunki Conana ze starszyzn� jego plemienia by�y bliskie przelewu krwi. Wyruszaj�c na poszukiwanie przyg�d w szerokim �wiecie nie odczuwa� wi�c �adnych wyrzut�w sumienia. Jednak Halga i jego synowie odnosili si� do niego jak ojciec i bracia, za� Naefa�
   Nim Conan zd��y� cokolwiek postanowi�, natrafi� na trop jelenia. Przepe�niony rado�ci� barbarzy�ca rozpocz�� po�cig. Wielko�� i g��boko�� �lad�w rozszczepionych kopyt powiedzia�y mu, �e zwierz� jest sporych rozmiar�w, a k�pka w�osia, kt�ra przyczepi�a si� do ga��zki, �e jele� jest m�ody i zdrowy. Conan wyobrazi� sobie powr�t do gospodarstwa Halgi z martwym zwierz�ciem przerzuconym przez barki oraz pochwa�y, jakimi obsypi� go Naefa i jej matka. By�a to bardzo przyjemna my�l, o wiele za przyjemna jak na m�odzie�ca, kt�ry marzy� o przemierzaniu ca�ego �wiata i zdobyciu s�awy, a mo�e nawet pot�gi.
   Tropi�cego jelenia Conana obserwowa�y czujne oczy. Krzepka lecz gibka posta� pod��a�a za nim nieust�pliwie. M�czyzna, kt�ry go �ledzi�, by� Piktem � przedstawicielem rasy tak starej, jak tutejsza puszcza. Niski, cichy jak cie�, z piekielnym b�yskiem w ciemnych oczach posuwa� si� trop w trop za wysokim, m�odym Cymmerianinem. M�odzieniec nie zauwa�y�, �e jest obserwowany.
   Tu� przed po�udniem Conan wypatrzy� jelenia. Wyborny t�usty okaz, nabieraj�cy ochoczo wagi po zimowym niedostatku, pas� si� na niewielkiej polanie. Conan zacz�� podchodzi� go tak, jak nauczono go we wczesnym dzieci�stwie: posuwa� si� kilka krok�w, gdy zwierz� ze spuszczonym �bem skuba�o traw�, i zamiera� jak pos�g, gdy jele� podnosi� g�ow�, by rozejrze� si� wok�. �lepia jelenia dostrzega�y prawie wy��cznie ruch, dlatego te� nieruchomy my�liwy m�g� uj�� jego uwagi, chocia�by znajdowa� si� w polu jego widzenia.
   Podchodz�c jelenia, Conan podziwia� jego l�ni�c� sier��, b�yszcz�ce oczy i pi�kne rogi. Cymmerianin zatrzyma� si�, gdy uzna�, �e znajduje si� we w�a�ciwej odleg�o�ci. Gdy tylko jele� pochyli� si� po raz kolejny, odwi�d� rami� i nie zginaj�c go, szybkim jak my�l ruchem cisn�� w��czni�. W ostatniej chwili przed puszczeniem drzewca obr�ci� lekko nadgarstek, wprawiaj�c je w ruch wirowy, co zapewni�o pociskowi prosty lot. Miotanie w��czni stanowi�o najtrudniejsz� z bojowych umiej�tno�ci, lecz Conan niejednokrotnie dowi�d�, �e opanowa� j� do mistrzostwa.
   Wi�kszo�� ludzi celowa�aby za �opatk� jelenia � w serce. W�wczas, nawet gdyby nie trafili w nie, rana i tak by�aby �miertelna, chocia� zwierz� musia�oby si� nacierpie� przed �mierci�. Conan post�pi� inaczej. Wola� zabi� od razu b�d� nie trafi� w og�le. Wybra� miejsce tu� za uchem jelenia, cel trudny nawet dla do�wiadczonych bosso�skich �ucznik�w. Ma�o kto powa�y�by si� na pr�b� trafienia we� w��czni�.
   W��cznia jednak uderzy�a dok�adnie tam, gdzie celowa� Conan. Przesz�a mi�dzy kr�gami i zwierz� pad�o jak ra�one piorunem. Conan wyszarpn�� n�, podbieg� i poder�n�� jeleniowi gard�o, lecz ten gest mi�osierdzia nie by� ju� potrzebny. Potem zawiesi� martwe zwierz� na drzewie i zacz�� je oprawia�. Stwierdzi�, �e bro� mu przeszkadza, wi�c zdj�� pas i powiesi� go na ga��zi ko�o siebie. Zdar� do po�owy sk�r� z jelenia, gdy szelest za plecami sprawi�, �e obr�ci� si� z no�em w d�oni.
   Wsparty o pie� m�czyzna by� o stop� ni�szy od Conana, lecz r�wnie szeroki w barach i piersi. Mia� tak samo czarne w�osy, lecz r�ni�y go ciemnobr�zowe oczy i �niada cera. Conan przekl�� swoj� g�upot�, gdy zauwa�y�, �e m�czyzna trzyma w r�ce jego miecz, a w��cznia znajduje si� przy pniu za plecami tamtego. Mia� do czynienia z Piktem � odwiecznym wrogiem Cymmerian�w.
   � Cen� beztroski jest �mier�, Cymmerianinie � powiedzia� Pikt.
   Conan poczu�, �e z upokorzenia p�on� mu uszy.
   � Nie tak �atwo mnie zabi�, Pikcie, chocia� masz miecz, a ja tylko n�.
   U�miech na twarzy Pikta zdeformowa� jego wojenny malunek.
   � M...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin