Mity słowiańskie - Białczyński Czeslaw.doc

(220 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

          Czesław Białczyński

       

          Mity Słowianskie - Starosłowiański mit powstania świata

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

          Spis treści:

       

          O wielkim dzbanie Zerywanów.

          O narodzeniu Przestworzy i Przedstworzów.

         O przemianie Przedstworzów w Stworze i narodzinach Zduszów.

          Opisanie Stworzów

          Starsi - czyli Króle Stworzów, oraz Boginiaki czyli potomstwo Stworzów

          Opisanie Zduszów

          Zamknięty krąg

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

        O wielkim dzbanie Zerywanów.

       

        Dawno, trzy a może cztery tysiące lat temu, plemię Zerywanów rozpoczeło budowę

        tajemniczego Wielkiego Dzbana. Dzban ów miał zaiste olbrzymie rozmiary i nie był

        zwyczajnym naczyniem, lecz wierną kopią Złotego Dzbana zrzuconego przez Bogów z

        Nieba wraz z trzema innymi atrybutami boskiej władzy: Złotą Siekierka Peruna,

        Złotym Jarzmem Prowego i Złotym Radłem Rgła. Wszystkie te święte przedmioty były

        darem dla plemienia złożonego z licznych rodów zerywańskich. Z ziemi mógł je

        podjać bez szkody lub przekleństwa tylko człowiek godny tego, by zostać królem.

        Lękano się dotknąć jaśniejących darów. Jedynym odważnym okazał się Pirst, syn

        starego Kołbia i mądrej Bauby. Pirst został więc pierwszym królem Zerywanów,

        założycielem dynastii Pierwopalcych (Pirsztuków), którzy rządzili długo i

        szcześliwie.

        Po nich królowali Kuksowie, a po nich Milicze (Milcze). Wśród nich jeden, brat

        Mrukrzy, był przeklety; zwał się zaś Zeł. Ten wykradł niebiański Złoty Dzban, a

        wypedzony uszedł na pustynię z grupą wojów i kobiet. Bogowie rozpętali

        straszliwą, burzę i wygubili niemal wszystkich wypędzonych, zaś Dzban został

        zasypany na pustyni, i mimo że wielu wytędzów próbowało go odnaleźć, sztuka ta

        nikomu się nie powiodła.

        Panujący w tym czasie Mrukrza zebrał naczelników rodów i postanowiono ów boski

        dar odtworzyć. Budowa trwała wiele lat. Minęło wiele pokoleń, nim Dzban był w

        całości gotowy.

        Do jego wykonania użyto wielu rodzajów gliny ze wszystkich zakątków Ziemi, i

        równie wielu rodzajów wód z różnych rzek oraz mórz. Całość pokryto setkami

        obrazów, wypukłymi rzeźbami, ozdobiono ornamentami, rytami i opisano tajemnymi

        znakami. Na koniec Dzban pomalowano najwspanialszymi farbami świata, by lśnił

        niczym Denga-Tęcza, Pani Barw i Maści. Wreszcie przez czterdzieści dni i

        czterdzieści nocy wypalano go w ogniu, podczas gdy dookoła trwała obrzędowa

        uczta i rytualne tany. Gdy Dzban ostygł, napełniono go po brzegi świętym miodem,

        ściągniętym ze wszystkich, nawet najdalszych zakątków Koliby (Krainy Zerywanów).

        Wtedy rozpoczęło się wielkie święto. Olbrzymi niczym góra Dzban otoczono kołem,

        śpiewano i tańczono nieprzerwanie przez cały miesiąc (od pełni do pełni

        Ksieżyca), spożywając mięso Białych i Czarnych Byków i pijąc miód ze świętego

        Dzbana.

        Przez jakiś czas potem Dzban był wszystkim dostępny. Każdy mógł przyjść kiedy

        chciał, podziwiać obrazy, odczytywać sensy ze znaków i ornamentów, zastanowic

        się nad znaczeniem scen, dotknąć każdej wypukłości, nasycić oczy barwą. Szybko

        jednak zasłonięto Dzban wielkimi chorągwiami, na płótno których przeniesiono

        święte znaki i obrazy z lic Dzbana. Co prawda tak wielkiego naczynia nikt nie

        potrafiłby porwać, a nawet poruszyć, ale Opiekunami Dzbana kierowała obawa przed

        rzuceniem czaru, szkodą jaka mogłaby wyniknąć z wrażego spojrzenia, albo

        uszkodzenia ścian i rysunków przez kogoś złego (jak kiedyś Zeł) czy zawistnego.

        U stóp Dzbana zaczęto wkrótce zanosić prośby do Bogów i składać ofiary,

        zwłaszcza, że ognia w którym naczynie owo wypalano nigdy już nie zgaszono i stał

        się świętym Ogniem Plemienia. Od tej chwili specjalni ludzie, najczcigodniejsi

        członkowie zerywańskich rodów czuwali by płonął wiecznie, a gdyby go zaniedbali

        groziła im haniebna śmierć. Ci ludzie właśnie stali się kapłanami (wołchwami,

        zinisami, żercami, wróżami). Wiedzieli wszystko o świętym Ogniu i Wielkim

        Dzbanie, powierzono im również czynienie ofiar na Kamieniu powstałym ze

        stwardniałych resztek gliny, tak by były wykonywane na pewno w sposób właściwy i

        przypadły Bogom do gustu. Kapłani objaśniali obrazy i znaki ze świętych

        Chorągwi, odczytywali wróżby z pęknięć Dzbana i wieszczyli ze smaku zawartego w

        nim miodu.

        Kapłani owi z obawy o Dzban, Ogień i Kamień nakazali wybudować potężną kapisztę,

        która miała osłonić miejsce przed złym wejrzeniem, palącymi promieniami słońca,

        chłodem zimy i ulewną nawałnicą. Później świątynię otoczono płotem w kształcie

        trójkąta i uczyniono w płocie trzy furtki dla żerców, zinisów i wróżów, zaś

        wszystkim innym ludziom zabroniono wchodzić na ten teren. Zaraz potem płot

        ukryto za nasypem ziemnym, nasyp otoczono ostrokołem, ostrokół otoczono świętym

        gajem, a całe to miejsce otoczono wielką czcią i najwyższym kultem.

        Ofiary i modły u Dzbana okazywały się nader często skuteczne. Wkrótce więc Dzban

        darzono taką czcią, że tylko oczyszczony postem, ogniem i wodą kapłan mógł

        wchodzić do wnętrza świątyni, wstrzymawszy uprzednio oddech by nie skalać

        boskiego otoczenia. Nie śmiał też rzucić okiem na sam Dzban, wolno mu było

        jedynie zaczerpnąć miodu i patrzeć na chorągwie.

        W tym czasie obrzędy przeniesiono na pobliską polanę. Usypano kopiec -

        bugryszcze, gdzie wbito kumir - (pal - rzeźbę symbolizujący Boga), przytoczono

        kamień ofiarny i wytyczono miejsce dla ognia.

        Ogień każdorazowo rozpalano od tego ze świątyni, kapłan przynosił też stamtąd

        wróżebny miód w ozdobnym rogu. O kształtach linii i rytów na Dzbanie rozprawiali

        już wtedy tylko wtajemniczeni.

        Lud zapomniał powoli o skomplikowanych znaczeniach rysunków Dzbana. Samo jego

        istnienie okryło się z wolna legendą.

        Mijały wieki, plemię Zerywanów rozrastało się i dzieliło. Nadeszły czasy

        burzliwe, wojny i zawieruchy, głód, zarazy i nawałnice zesłane z niebios.

        Zaczęły się wewnętrzne swary. Któraś z kolejnych wojen przyniosła prawdziwą

        klęskę - była to Wojna O Taje. Okoliczne grody i sioła zostały spalone,

        świątynia zburzona, a Dzban rozbity przez przeciwników. Było to starcie między

        dwoma zerywańskimi królami, z których Bierło z rodu Bardzów ściągnął na

        wszystkich gniew Bogów. W okolicznych borach zabrakło zwierzyny, pola uprawne

        przestały przynosić plon, rzeki dawać ryby. Mnożyły się choroby i śmierć

        dziesiątkowała Zerywanów. Aż step stanał w ogniu, który szedł od krańców ziemi

        przy wtórze potwornego trzęsienia gruntu, a potem ulewa zatopiła okolicę po same

        wierzchołki gór. Zerywanie rozpierzchli się z Koliby we wszystkie strony świata.

        Ich ocalałe z pogromu niedobitki dały początek wszystkim ludom ziemi. Z plemion,

        co uszły ku zachodowi słońca jedno zatrzymało się w Ziemi Legiel, w rozległym

        rozlewisku potężnej rzeki, u stóp obłego wzgórza. To nazwano Plemieniem,

        przewodził im Bełt z rodu Bardzów i Sława (Swawa) z rodu Stawana (Słowana). Z

        tegoż Plemienia po śmierci Bełta i Sławy rozeszło się Osiem Ludów na cztery

        strony świata, a każdy z tych ludów wział ze soba część skorup po Wielkim

        Dzbanie.

        Czym jest Dzban o którym mowa w powyższej opowieści? To nic innego jak

        Starosłowiańska Mitologia, niebieskie przesłanie od Bogów-Sił Natury, mówiące o

        kształcie świata, miejscu człowieka, jego korzeniach czyli prehistorycznych

        dziejach przodków, o koniecznych obrzędach i wspólnej tradycji z okresu Wielkiej

        Wspólnoty Indoeuropejskiej, a potem Wspólnoty Bałtosłowiańskiej, o dawnej

        praojczyźnie Kolibie i drugiej ojczyźnie Lęgieli.

        Gdy ludy zakończyły już swe wędrówki na wschód, zachód, północ i południe, każdy

        z nich na nowym miejscu budował własny Dzban wlepiając weń zachowane z

        przeszłości skorupy i fragmenty wierzeń. Te lokalne odmiany starodawnego Dzbana

        różniły się od niego ornamentyką, barwą, budulcem miejscowego pochodzenia, samym

        rysunkiem symboli i szczegółami obrazów powstałymi ze zmieszania z obcymi

        kulturami. Mimo wszystko w ogólnym kształcie przypominały bardzo swój

        pierwowzór. Choć jedni zwali Czarnogłowa Trzygłowem, drudzy Tiarnoglofim, trzeci

        Tiernoglavem, jeszcze inni Triglawem, Turupitem, Trojanem, Zcernobohem,

        Czarnobogiem, czy Czerncem, wszyscy widzieli pod nowym mianem tę samą postać.

        Dotyczy to również mitycznych podań i postaci innych wielkich bogów starego

        plemienia Zerywanów, na przykład Białobogi (Bielboga, Bela, Bel, Biła, Belbug,

        Belbuż, Belbuk, Bellona, Biały Bóg, Bełbóg, Biełozórz), czy Borowiła (Borowy,

        Borowit, Puruvit, Puszaitis, Borivit, Borzywit, Berut, Boruta), albo Peruna

        (Peryn, Periń, Porun, Piren, Piarun, Perkyn, Parom, Perkun, Perkunas, Pierun,

        Piorun, Parcknus, Parkuns). W tych pozbawionych pisma czasach przekazywano

        wtajemniczonym wszelkie wiadomości drogą ustną, z pokolenia na pokolenie.

        Przez jakiś okres ludy bałto-słowiańskie żyły w spokoju otoczone w samym sercu

        Europy gęstym borem, moczarami i wysokimi górami. Jako że wszystko podlega

        zmianom i ten stan rzeczy nie mógł trwać wiecznie. Kolejne przemieszczenia,

        starcia, potyczki, najazdy i klęski sprawiły, że nasi przodkowie stanęli w końcu

        oko w oko z Nowymi Czasami, Nową Erą i Nową Wiarą.

        Wtedy kolejny raz rozbito Dzban, zdawało się, że na dobre. Jego resztki

        strawiono ogniem, okruchy rozrzucono na cztery wiatry, pamięci zakazano pod karą

        najcięższego potępienia, kapłanów dawnego kultu wypędzono lub wybito. Wieczny

        Ogień przysypały popioły zapomnienia. Resztki ocalałych skorup spoczęły pod

        ziemią, w zgliszczach świątyń porosłych chwastem, albo dziką knieją. Wydarzyło

        się to tysiąc lat temu. Od tego momentu kolejni władcy opierający swe panowanie

        na nowej wierze poświęcali wiele energii, by wykorzenić dawnych Bogów i obrzędy

        towarzyszące ich kultom. Lud przywiązuje się do tradycji bardzo mocno. Dlatego

        wbrew życzeniom panujących, czy uczonych mężów kult w zredukowanej, najniższej

        postaci wciąż trwał. Trzeba go było w końcu włączyć w treść nowych obrzędów,

        dawne miejsca święte musiano uczynić nowymi sanktuariami, kamieni ze starych

        budowli kultowych użyto do budowy nowych świątyń, służących nowemu dzbanowi.

        Paradoksalnie dzięki temu właśnie przetrwało wiele starych wierzeń, zmieszawszy

        się z nowymi obrzędami pod zmienionymi nazwami i postaciami. Owa konieczność

        ustępstw czynionych przez nową religię jest jednym z najmocniejszych świadectw

        głębokiego zakorzenienia dawnej mitologii, obrzędów i płynących z nich

        codziennych obyczajów ludu.

        Mimo wszystko wielowiekowy proces wymazywania, nawarstwiania się i mieszania

        tradycji, wykorzeniania przy pomocy ognia, miecza, klątwy bądź łagodnej

        perswazji, brak utrwalonych w piśmie przekazów mitologicznych i zasad starego

        kultu, szybki upadek i wyniszczenie zamkniętej kasty wtajemniczonych w wyższe

        arkana kapłanów, spowodowały, że pamięć kształtu Dzbana, szczegółów jego

        płaskorzeźb, rytów, obrazów i barw niemal zupełnie zanikła. Nie było już nikogo,

        kto mógłby opisać jego całość, choć w oddalonych zakątkach krajów słowiańskich

        przetrwała rozproszona i rozdrobniona znajomość różnych fragmentów dawnego

        naczynia.

        Była to sytuacja typowa dla całej porzymskiej Europy i trwała aż do XV wieku, do

        Odrodzenia, a miejscami o wiele dłużej. Niewiele brakowało by podobny los co

        dzban bałtosłowiański, spotkał i mitologię Północnych Germanów, która ocalała

        tylko dzięki przechowaniu zapisów Eddy na izolowanej od Kontynentu Islandii.

        Bliskie prawdy jest również twierdzenie, że mitologia Germanów Południowych

        (Niemców) została niemal na nowo stworzona w XVIII wieku. Mitologia Celtów

        przetrwała w zakątkach Irlandii, Walii i Szkocji. Kontynent stanowczo nie

        sprzyjał zachowaniu starej tradycji i śladów starożytnej kultury. Przez długie

        stulecia tępiono na przykład mitologię i wiedzę Hellenów oraz Rzymian. Dopiero

        XIX wiek, Romantyzm z mocnymi nurtami narodowymi w sztuce, i narodziny

        nowoczesnej nauki, spowodowaiy powolną zmianę tej sytuacji. Do poszukiwań

        przeszłości, po poetach i pisarzach, włączyli się etnografowie, historycy,

        archeolodzy i wreszcie językoznawcy. Na szczęście okruchy mitów, nazwy dawnych

        bóstw, a zwłaszcza najniższych bogunów i boginek, bliskich prostemu człowiekowi,

        przetrwały po różnych izolowanych wysepkach Słowiańszczyzny wśród najbardziej

        związanych z Naturą włościan.

        W ciągu ostatnich 150 lat odgrzebano z popiołów niebytu w przeróżnych

        wykopaliskach wiele odłamków Dzbana. Skrzętnie zebrano i opisano rozproszone po

        całej Europie okruchy legend, wzmianki podróżników, zapiski historyków

        starożytnych, dane lingwistyczne. Nauka próbowała zinterpretować rzeźby, figury,

        kamienne kręgi, szczątki świątyń, grobowce, nazwy miejscowe, ozdoby i skarby,

        stare fortyfikacje i imiona Bogów. Nauka kieruje się swoimi prawami. I choć

        wniosła wielki wkład w odtworzenie przeszłości to jednak zasada, że nic, co nie

        jest dwukrotnie w sposób niezależny potwierdzone nie może być uznane za naukowy

        fakt, oraz zasada Brzytwy Ockhama, nie pozwalają jej - gdy ma do czynienia z

        materiałem tak dwuznacznym, niepewnym oraz epokami tak odległymi i skąpymi w

        dane - uczynić kolejnego kroku w sposób niezachwiany. Z punktu widzenia nauki

        nic w kwestii Dzbana nie jest i nie będzie pewne.

        Pewne jest jedno: Mitologia Starosłowiańska istniała. Nadszedł zatem czas, by

        spróbować odtworzyć wygląd starosłowiańskiego Dzbana. Literatura na szczęście

        nie uznaje konieczności podwójnych potwierdzeń, ani nie lęka się ryzyka

        stawiania niepewnych hipotez. Oczywiście wszędzie tam, gdzie jest to możliwe,

        staramy się trzymać owych szlachetnych, naukowych zasad. Rzadko jednak się

        zdarza byśmy - jak w przypadku światowita, Swaroga, Dażboga, Mokoszy czy Chorsa,

        jeszcze paru wielkich i szeregu mniejszych bóstw - potrafili konkretną skorupkę

        umieścić na mapie Dzbana ze stuprocentową gwarancją trafności. Układamy tę

        łamigłówkę jak wielkie prehistoryczne puzzle, z których miejscami zeszły barwy,

        gdzie indziej zupełnie zatarł się rysunek, a niektórych fragmentów w ogóle

        brakuje. Odbudowanie Dzbana w kształcie wiernym przeszłości jest niemożliwe.

        Warto jednak wyobrazić go sobie w sposób maksymalnie przybliżony, choćby takim

        jakim mógłby być dzisiaj, gdyby go nie rozbito.

        W proces odtworzenia włączono wszystkie dostępne autorowi źródła i materiały

        archeologiczne, etnograficzne, religioznawcze, historyczne, dziejopisarskie,

        antropologiczne i onomastyczne. Wśród narzędzi zastosowano też symulację,

        lingwistykę komparatystyczną, etymologię, analizę dawnych kronik, zapisków,

        przekazów, oraz analizę współczesnych prac nad mitologią Słowian, Bałtów i

        Germanów, a także porównawczo innych ludów (tak starożytnych jak i dzisiejszych

        kultur tzw. prymitywnych). Zanalizowano też dostępne mity, legendy (także

        heraldyczne), podania, bajki i baśnie, oraz ustną tradycję ludową (np.

        Moszyńskiego, Kolberga itp).

        Wszelkie istniejące skorupy i okruchy postarano się zebrać, a następnie z

        pasujących do siebie, niesprzecznych fragmentów ułożyć nowy Dzban wykorzystując

        maksimum materiału. Miejsca puste z konieczności wypełniono wyobraźnią, braki w

        rysunku czy kolorze uzupełniono świeżą linią i pokryto świeżą farbą, zarysowane

        a niedokończone ryty rozwinięto. Nie działo się to jednak w sposób dowolny, lecz

        na zasadzie logiki narzuconej przez istniejące wokół pustego pola odłamki i

        fragmenty Starego Dzbana. Jest to praca tak rozległa, a sam proces od-tworzenia

        tak skomplikowany, że z pewnością nie uniknięto w niej błędów. Ale, jak mawiają

        chińscy mędrcy: Nie przejdziesz drogi jeśli nie postawisz na niej pierwszego

        kroku. świat się jeszcze nie kończy, błędy można wyeliminować w przyszłości. Od

        czegoś jednak trzeba zacząć.

        Instynkt rozwikływania zagadki własnego pochodzenia, odnalezienia korzeni

        własnego rodu (narodu), jest je...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin