Przełom: warunki, oznaki, omamy
PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY • 209
czych w stosunku do tradycji i obyczajowości, kontestujących żywotne w latach osiemdziesiątych mity polskości, odwracających się od polskich problemów. Czy diagnozy tych krytyków były chybione, czy cechował je pośpiech, nadmierne uogólnianie i skłonność do nakładania życzeń na rzeczywistość?
Polityczne, gospodarcze i duchowe oblicza przełomu. Rynek pism, książek i idei po roku 1989
Dawno w historii literatury polskiej nie było warunków tak korzystnych dla radykalnej zmiany, jak w roku 1989 i latach następnych. Oto nastąpił przełom ustrojowy, czyli moment, który — wolnością samookreślenia się, nową pracą albo bezrobociem, nową płacą albo zasiłkiem, członkostwem w nowej partii, udziałem w wyborach, wejściem w świat Internetu albo jedną z dziesiątek innych zmian — odciska się na biografii każdego z nas. Ponadto odzyskanie niepodległości przez polskie społeczeństwo wyprzedziło o miesiące, albo nawet tygodnie, podobne wydarzenia w Europie Środkowej i Wschodniej. Rozmiary przekształceń geopolitycznych widać jasno na mapie, z której w latach dziewięćdziesiątych zniknęły wszystkie państwa graniczące z nami przez czterdzieści lat: przed 1989 rokiem mieliśmy trzech sąsiadów (ZSRR, Czechosłowacja, NRD) i wszyscy — pod względem ustroju — byli jednakowi; dziś mamy sąsiadów siedmiu (Rosja, Litwa, Białoruś, Ukraina, Czechy, Słowacja, Niemcy) i każdy z nich jest inny. A zatem równolegle do zmiany w naszym kraju zmienił się układ sił w Europie i na świecie. Historia, jakby kierowana logiką wolności, na moment przed swoim końcem, powodowanym — jak twierdzi Francis Fukuyama - - przez logikę pieniądza, ukazała wreszcie przyjazne oblicze.
Naturalne, że w tej sytuacji część krytyków, wychwyciwszy pierwsze sygnały zmian w literaturze, zaczęła ogłaszać przełom. Uczynili tak na podstawie prowokacji dostrzeżonych w pismach literackich i nowych tonów w poezji, a także po lekturze powieści o charakterze buntowniczym i satyrycznym, dzieł prześmiew-
„W znaczeniu kulturalnym rok 1989 stanowi dla Polski, podobnie jak w wymiarze politycznym i ekonomicznym, wyrazistą cezurę, datę niezmiernie ważną. Można powiedzieć, że w tym momencie świadomość społeczeństwa polskiego wchodzi na drogi nowoczesnego rozwoju, zaczyna spełniać typową funkcję przypadającą jej w udziale w społeczeństwach o ustroju kapitalistycznym. [...] W tym miejscu zaczyna się opowieść o nowej literaturze. Opowieść o tym, jak zaczęła się wydobywać spod jarzma stereotypu patriotycznego, narodowej symboliki. Jak pielęgnując uzyskaną wolność, tworzyła z niej własny świat, omijając śmietnik zużytych mitów i wyobrażeń. Jak prowokacyjnie nazwała się niechcianą, osobną, barbarzyńską, by nikt już niczego od niej w imię zbiorowych obowiązków nie żądał" (R. Grupiński, I. Kiec, Niebawem spadnie bloto, czyli kilka uwag o literaturze nieprzyjemnej, Poznań 1997, s. 7, 10).
Jest oczywiste, że nie tylko entuzjaści przełomu, ale i znaczna część czytelników oczekiwała zmienionej, nowej, innej literatury. Jednakże entuzjastom przeciwstawili się sceptycy, którzy zżymali się na takie automatyczne łączenie polityki z literaturą, zakorzenione według nich w tradycjach PRL-owskich; cechą charakterystyczną tamtego państwa było bowiem posługiwanie się kulturą jako alibi, jako narzędziem zacierania śladów i stwarzania nowej rzeczywistości: dlatego każdej zmianie ekipy politycznej musiał wtedy towarzyszyć początek nowego okresu literackiego, zaś uzyskana tą drogą „nowa" literatura wkraczała w życie z zadaniem ukazania zmienionej rzeczywistości społeczno-politycznej. Może zatem, mówili krytycy sceptyczni wobec przełomowej pożądliwości, czas rozstać się z takim podejściem do literatury, które nieuchronnie wpycha ją w podrzędność i służebność oraz pozbawia autonomii, czyli potencji samodzielnego, rządzonego wewnętrznymi regułami, rozwoju.
210 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY • 211
„Rok 1989 nie oznacza żadnego przełomu w literaturze także dlatego, że jest on tylko dalszym ciągiem «odwilżogennego» procesu, charakteryzującego się sztucznymi podziałami, wynajdywaniem nie istniejących orientacji, kreowaniem nie różniących się od siebie pokoleń. W jakimś sensie ta krytycznoliteracka gra, której wszyscy byliśmy uczestnikami, stanowiła dla partyjnych wizjonerów doskonałe alibi, że dyrygowanie kulturą jest tylko mitem. W roku 1990 nie było jeszcze widać wyraźnej granicy między jedną a drugą epoką. To był ciągle ten sam świat wypełniony ustalonymi od dawna wartościami.
Być może przesilenie nastąpiło nieco później, gdzieś około 1992 roku, kiedy ukazała się pierwsza seria debiutów poetyckich, wydana przez fundację «bruLionu»" (J. Kornhauser, Mifdzyepoka. Szkice o poezji i krytyce, Kraków 1995, s. 19).
„Parę lat temu koniec PRL prowokował krytyków do ogłaszania bilansów czy to literatury całego czterdziestopięciolecia, czy choćby dziewiątej dekady. [...] Kryło się za tym domniemanie, że zmiany ustrojowe kreować będą zarówno odmienną od dotychczasowej sytuację wokółlite-racką, jak też nowe zjawiska artystyczne. Po kilku latach trudno już było żywić takie złudzenia" (K. Uniłowski, Skądinąd. Zapiski krytyczne, Bytom 1998, s. 5).
Niewątpliwie rację mają ci, którzy uznają oczekiwanie narodzin przełomu literackiego wywołanego przełomem politycznym za przejaw myślenia mechanicznego: nowa historia to zaledwie temat dla literatury, nie zaś wystarczający warunek powstania nowości w jej obrębie. A jednak trudno oprzeć się odmiennej nieco charakterystyce „apetytu na przemianę". Po pierwsze, jeśli literatura po roku 1989 zachowała choć w części swoje dawne — idące z głębokiej tradycji — funkcje poznawcze, jeśli jest choćby przez część czytelników postrzegana jako źródło samowiedzy społecznej i jednostkowej, tedy oczekiwanie, by w zmienionych czasach odzwierciedliła zmiany, wyraziła je, podpowiedziała język, dzięki któremu można zrozumieć nową historię bądź przynajmniej nabrać do niej dystansu, wydaje się jedną z najwartościowszych postaw odbiorcy. Postawa ta podtrzymuje istnienie literatury ambitnej, sprzyja wspólnotowej dociekliwości pisarzy, podsyca tożsamościowe niepokoje, rozbudza dyskusje. I biada literaturze (a także krytyce), która zlekceważy takie oczekiwanie: dając się zreduko-
wać do poziomu rozrywki, amputując sobie szersze ambicje, przygotowuje własną marginalizację.
Po drugie, możemy założyć, że nasze uczestnictwo w kulturze opiera się w równej mierze na niepokoju (poznawczym, moralnym, egzystencjalnym, tożsamościowym), co na snobizmie i poszukiwaniu lekarstw na nudę. W takiej interpretacji oczekiwanie na zmianę wynika po prostu z tęsknoty za nową podnietą estetyczną: czytelnik sięga po powieść Olgi Tokarczuk, ponieważ znudziła go proza Szczypiorskiego, czyta tomik wierszy Swie-tlickiego dlatego, że inni go czytają, szuka prozy postmodernistycznej, ponieważ gdzieś usłyszał, że jest modna. Nieoczekiwanie jednak to - - niechby i snobistyczne - - poszukiwanie nowości staje się jednym z motorów napędowych rozwoju literatury, siłą sprawczą dziejów, zamówieniem, które prędzej czy później zostanie spełnione. Czytelnik — jak stwierdził niemiecki badacz Hans Robert Jauss — jest instancją historii literatury: w krótszej perspektywie rozstrzyga o powodzeniu książki, w dłuższej decyduje o trwaniu gatunków, w najdłuższej — uzasadnia istnienie literatury. W naszej skali natomiast odbiorca ten --co przyznawali nawet sceptycy — czekał na zmianę.
„Bezpośrednio po 1989 roku powszechne stało się oczekiwanie na przełom w literaturze. Choć było to zrozumiałe, z historycznego punktu widzenia nie miało żadnego uzasadnienia" (J. Kornhauser, Mifdzyepoka. Szkice o poezji i krytyce, Kraków 1995, s. 18).
„Od dawna nie było tak przychylnej atmosfery dla młodych twórców, tak powszechnego przekonania, że skończyła się jakaś epoka w literaturze, a na to miejsce powstaje (powstać powinno) coś nowego i odmiennego" (J. Jarzębski, Apetyt na Przemianę. Notatki o prozie współczesnej, Kraków 1997, s. 128).
„Nowe pokolenie czuje, jak jest oczekiwane i pożądane. Błyska tu i ówdzie talentami i epatuje mnóstwem obietnic i prowokacji, ale jak każdy nowy świat zapatrzone jest w siebie. Jego wyobrażenia o poprzedniej formacji literackiej są zdecydowane, lecz wątłe i fantastyczne. Czy to im wystarczy?" (T. Drewnowski, Próba scalenia. Obiegi — wzorce — style, Warszawa 1997, s. 520).
Nie będzie zatem fałszem przekonanie, że przełom w naszej kulturze wywodzi się w znaczne] mierze z postawy odbiorców:
212 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
działa ona jak potężna siła rozwojowa literatury, popychając ją w stronę zmiany środków, tematów i stylów. Jakaś część pisarzy może opierać się tej presji, nie jest jednak prawdopodobne, by w dłuższej perspektywie nie doprowadziło to do poważnych zmian.
Po trzecie, przeciwnicy tropienia przełomu twierdzą, że poszukiwanie zgodności między historią polityki i historią literatury zamienia historię w schemat. W ten sposób, broniąc niepowtarzalności zdarzeń i procesów, dostarczają przecież argumentu twierdzeniu przeciwnemu: jeżeli historia nie jest schematem, tedy to, co do tej pory było jedynie życzeniem bądź manipulacją, może się wydarzyć. Zbieżność przemian we wszystkich obszarach życia nie musi prowadzić do przełomu literackiego, ale stwarza dogodne dla niego warunki. Bo literatura jest uwarunkowana, to znaczy ani zdeterminowana, ani też absolutnie wolna — powiązana w swym rozwoju z życiem politycznym, gospodarczym i duchowym społeczeństwa, ze środkami masowego przekazu i środkami rozpowszechniania informacji, z filozofią i literaturą obcą. Im większa dynamika tych sfer, tym większe prawdopodobieństwo wpływu. Zwłaszcza że wszystkie te zjawiska należą do kultury i gdzieś w jej głębi łączą się ze sobą, podlegając tożsamym przekształceniom duchowym. Przemiana literatury nie jest, w takiej interpretacji, skutkiem rewolucji politycznej, lecz jej kulturowym odpowiednikiem — tyleż przez nią wspomaganym, co wspomagającym, czerpiącym impulsy i dostarczającym ich. Ale dodać trzeba: nawet najżywsza wymiana impulsów i najpotężniejszy przełom ustrojowy nie wyprodukują arcydzieł.
„Dwie daty są dla mnie oczywiste, nie podlega chyba dyskusji ich znaczenie dla najnowszej historii Polski. Pierwsza z nich to 13 grudnia 1981 roku. Data druga to 17 kwietnia 1989 (wtedy Sąd Wojewódzki w Warszawie wpisał ponownie do rejestru związków zawodowych Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność" z siedzibą w Gdańsku, fakty późniejsze, w tym i wybory, czy raczej referendum z dnia 4 czerwca 1989 — były już tylko logiczną konsekwencją). [...] Często irytowało mnie podporządkowywanie periodyzacji najnowszej historii literatury polskiej takim lub innym przetasowaniom na szczeblach władzy. [...] Sytuacja polityczna czy obowiązujący w danym kraju system sprawowania władzy
POLITYKA I MENTALNOŚĆ • 213
ma raczej znikomy wpływ na pojawianie się tak zwanych arcydzieł (co najwyżej decydować może o ich rozpowszechnianiu), na pewno jednak decyduje o obliczu i ilości literatury drugo- i trzeciorzędnej, tworzącej bieżące życie literackie. Wymienione przeze mnie daty w sposób decydujący zaważyły na świadomości zbiorowej Polaków we wszystkich sferach życia społecznego" (M. Adamiec, Bez namaszczenia. Książki i literatura polska, Lublin 1995, s. 10).
A zatem pytanie, czy przełom polityczny ciągnie za sobą przełom literacki, jest i nie jest nierozsądne. Jest, ponieważ — na szczęście — literatura to nie przybudówka życia politycznego. Nie jest, ponieważ literatura jest częścią rzeczywistości, która uległa ogromnej zmianie.
Polityka i mentalność
Właściwie trudno wskazać jakiś obszar, który nie doznałby wstrząsu, a przez to — nie sprzyjał dziełom i działaniom przełomowym. Jako pierwsze wymienić trzeba warunki ustrojowe. Rola roku 1989 jest tu niezaprzeczalna, jako że właśnie wtedy nastąpiła zmiana parametrów naszego życia: w miejsce realnego socjalizmu wszedł kapitalizm (28 grudnia Sejm przyjął pakiet ustaw dotyczących nowego ustroju gospodarczego Polski, przedstawionych przez wicepremiera Leszka Balcerowicza na posiedzeniu Sejmu 17 grudnia), demokrację socjalistyczną zastąpiła demokracja parlamentarna (7 kwietnia Sejm uchwalił Ustawę o zmianie Konstytucji PRL zawierającą m.in. zapisy o wprowadzeniu instytucji Senatu i urzędu prezydenta oraz ustawę o stowarzyszeniach i związkach zawodowych), a wolność dla nielicznych ustąpiła miejsca wolności stowarzyszania się, wyznania i słowa (w grudniu 1990 roku Sejm zatwierdził ustawę o likwidacji cenzury prewencyjnej). A zatem gospodarka, polityka i sfera życia duchowego przeżyły całościowe wstrząsy, które miały stworzyć podwaliny dla III Rzeczypospolitej.
Drugą, niesłychanie istotną dla życia literackiego płaszczyzną sprzyjającą przełomowi w literaturze była sfera - - trudno znaleźć tu odpowiedniejsze słowo - - „duchowości" społeczeń-
214 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
stwa. Duchowość ta przeżywała wyraźne przemiany w okresie „stanu zawieszenia", czyli w latach osiemdziesiątych. Rok 1989 pozwalał wyjść z nieznośnej „pułapki połowiczności", polegającej na tym, iż spora część społeczeństwa nie odnajdywała się ani w oficjalnym, mocno jeszcze zideologizowanym, a przez to zafał...
Iwa.4