Sekty są wyzwaniem dla Kościoła.doc

(34 KB) Pobierz
Sekty są wyzwaniem dla Kościoła

Sekty są wyzwaniem dla Kościoła!

Darek Malejonek, popularny muzyk rockowy /Houk, Tymoteusz, Arka Noego/

 

- Przed laty miałeś okazję zetknąć się ze Świadkami Jehowy. W jakich okolicznościach to nastąpiło?

 

- To było, przynajmniej dla mnie, bardzo dawno temu, jeszcze przed moim właściwym poznaniem Jezusa Chrystusa; dokładnie w roku 1986, kiedy to byłem pod wpływem rastafarianizmu. Wgłębiałem się wówczas w Pismo Święte, starałem się je czytać bardzo starannie i uważnie. Właśnie wtedy, któregoś dnia do moich drzwi zapukali dwaj dżentelmeni, współbracia jak się po chwili okazało. Byli oni znakomicie, kompleksowo przygotowani do spotkania - jeden wybornie znał grekę, drugi zaś hebrajski. Weszli do mojego mieszkania, narzucając się dość bezczelnie, aczkolwiek nader kulturalnie. Poddałem się wówczas narzuconej przez nich woli, w efekcie zacząłem razem z nimi studiować Pismo.

 

- Było to spore wyrachowanie ze strony tychże Świadków?

 

- Teraz z perspektywy czasu aż nadto dobrze wiem, że działali oni z pewną premedytacją, wyrachowaniem, widzieli bowiem we mnie potencjalnego współbrata. Ja wtedy tak na dobrą sprawę dopiero zaznajamiałem się z istotą Pisma Świętego, byłem po prostu żółtodziobem w religijnej materii. Dzisiaj dobrze wiem, że oni bardzo sprytnie podsuwali mi to Pismo Świętego i było to bardziej studiowaniem ich doktryny aniżeli właściwym dla chrześcijanina studiowaniem tegoż Pisma. To studiowanie wespół z nimi Biblii miało także i dobrą stronę - poznałem przynajmniej i to w sposób bardzo dobry Pismo.

 

- "Podrzucając" Ci Świadków Jehowy do domu Pan Bóg chciał Cię doświadczyć, poddać mocnej próbie.

 

- Wydaje mi się, że było to celowe działanie ze strony Pana Boga, On mnie doświadczał, on mnie prowadził¸ właśnie choćby poprzez kontakt ze Świadkami Jehowy. Ja się wówczas wczytałem w Pismo, poznałem wiele cytatów. Pan Bóg do każdej sytuacji umie wprowadzić dobro i kiedy dotarłem do Jezusa Chrystusa, to ja już wówczas umiałem się posługiwać Pismem Świętym - znałem układ ksiąg, wiedziałem o co tu chodzi. Myślę sobie teraz, że Pan Bóg mnie wówczas wykorzystał, wykorzystał po to właśnie, abym mógł łatwiej wykorzystać w swoim życiu sens i głębię Pisma Świętego. Rzeczywiście śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie Pan Bóg imał się po prostu wszystkich możliwych sposobów i przeróżnych dróg, żeby mnie tylko móc wciągnąć w swój krąg, w krąg spraw duchowych, związanych z prawdziwym poszukiwaniem Jego osoby. Krótki związek ze Świadkami Jehowy traktuję jako ważny etap w dochodzeniu do Boga. Wspominałem o Piśmie Świętym, ale żeby już skończyć ten wątek trzeba mi rzec, czym jest ono dla mnie - jest po prostu Słowem Bożym, które cały czas jest żywe; przede wszystkim jest Światłem, oświetlającym moją drogę życiową, pokazującą mi, gdzie jestem. Ponadto daje mi moc, bo to Słowo, ujęte całościowo, a nie wyrywkowo, jak ma to miejsce w sektach, ma przeogromną moc. Prowadzi ono ku zbawieniu, ku życiu wiecznemu. Oznacza to, że ja mogę prawdziwie zobaczyć siebie samego i swoją małość wobec Boga. Ale jednocześnie mogę zobaczyć i to, że Pan Bóg mnie kocha i nigdy nie zostawia mnie samego.

 

- Długo trwała Twoja przygoda ze Świadkami Jehowy?

 

- Dzięki Bogu niezbyt długo. Na całe szczęście oni sami zrezygnowali z mej osoby, sami się przekonali, że ze mnie nie będą mieli żadnych korzyści. Nigdy nie poszedłem mimo wielkich nalegań z ich strony na tak zwaną pamiątkę, odbywającą się w okresie Wielkanocy. Wracając do tematu tej sekty - poraził mnie ogromnie panujący wśród nich podział¸ na pierwsze owce i na drugie owce. Tych pierwszych są 144 tysiące i są to osoby literalnie święte, które będą królować w ichniejszym niebie wraz z Jezusem Chrystusem. Świadkowie Jehowy mają już ludzi, którzy są wyznaczeni to tej zaszczytnej roli. Dokładnie wiedzą, kto to będzie, natomiast cała reszta to są owce, które nie będą królować. Gdy zapytałem o kryteria tego podziału, to wówczas usłyszałem odpowiedzi nadzwyczaj mętne i pokrętne, w żaden sposób te wyjaśnienia nie mogły mnie przekonać do nich, a wprost przeciwnie - odrzucały mnie. Ponadto z tego, co zdołałem się wówczas zorientować, zdecydowaną większość wyróżnionej kategorii stanowili przede wszystkim Amerykanie, a Polaków jako tych pierwszych owiec było żałośnie mało.

 

- Czy miałeś do czynienia ponadto z innymi sektami?

 

- Nie, nigdy już nie miałem nic wspólnego z jakąkolwiek sektą, na przykład z satanistami, bowiem we wszystkim co robiłem na nowie artystycznej, zawsze byłem po stronie dobra. Oczywiście dobra często rozumianego przez swój własny pryzmat. A jak wiadomo powszechnie sataniści tylko i wyłącznie potrafią się utożsamiać z najgorszą istotą zła. Grając w różnych zespołach satanistów i zespoły, utożsamiające się z satanizmem, traktowaliśmy jako bezmózgowców, bo na nic innego po prostu oni nie zasługiwali.

 

Co do innych sekt - gdzieś kiedyś poznałem ludzi z kręgu Brata Jogi, ale po Świadkach Jehowy żadna sekta nie miała i nie ma u mnie żadnych szans!

 

- Jak według Ciebie, Darek, można uporać się z problemem sekt?

 

- Nie jest to taka łatwa sprawa. Jak już kiedyś mówiłem na antenie Radia Plus Pismo Święte przestrzega nas, abyśmy uważali na wilki w owczych skórach. Na przykład sataniści, ci prawdziwi, a nie ci, którym się wydaje, że się bawią - wyglądają oni jak biznesmeni, nie wychylają się nie tak łatwo dają się rozpoznać. Z kolei punkowcy, wyglądający jak wilki, w gruncie rzeczy są jak owce; punk jest w stanie przyjąć Chrystusa, bo podświadomie czeka na Mesjasza i wie, że tylko ingerencja z zewnątrz może uratować świat.

 

W moim przekonaniu sekty są wielkim wyzwaniem dla Kościoła, bowiem boleśnie pokazują pewne błędy, które on popełnia, pokazuje te miejsca, które są chore i w które to miejsca sekty wchodzą na zasadzie nowotworu.

 

Wydaje mi się, że walkę z sektami nie należy prowadzić na zasadzie wielkiego nagłaśniana takiej czy innej sekty, bowiem pisanie o nich, ich nagłaśnianie jest dla nich wielką reklamą, a tego trzeba za wszelką cenę unikać!! Takie skupianie się na samej walce z sektami nie przynosi rezultatów. Trzeba przede wszystkim głosić Słowo Boże, nawiązując cały czas do nauk, wygłaszanych przez Ojca Świętego - należy tylko dobrze wsłuchać się w jego naukę i nią się cały czas inspirować i posiłkować. Ludzie muszą być mocno, bardzo mocno zakorzenieni w Bogu, bo łupem sekt padają najczęściej bowiem ludzie małej lub słabiutkiej wręcz wiary. Ojciec Święty nigdy nie używa pojęcia sekta, jedynie mówi o tym, żeby się nawracać, żeby się ewangelizować. Jedyną drogą, według mnie, aby człowiek mógł w sposób prawdziwy poznać prawdziwego Boga, jest misyjny charakter samego Kościoła. Wtedy sekciarze nie trafią do człowieka w żaden sposób!

 

Rozmawiał (dom)

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin