Graham Heather - 03 - Z nadzieją w sercu.pdf

(919 KB) Pobierz
Apache Summer
111251662.001.png
Heather Graham
Z nadzieją w sercu
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Zachodni Teksas, 1870
– Panie poruczniku! Ogień! Tam, z prawej stro-
ny! Na wschodzie!
Bystre szare oczy porucznika Slatera prze-
mknęły po szarobrunatnej połaci wyschniętej zie-
mi, porosłej z rzadka dziką szałwią i zatrzymały
się na jednej z odległych wydm. Błękit nieba nad
wydmą był prawie niewidoczny, przesłonięty kłę-
bami czarnego dymu.
– Na pewno Indianie, panie poruczniku! – krzyk-
nął sierżant Monahan.
Indianie. Jamie Slater czuł przez skórę, jak Jon
Czerwone Pióro tężeje. Jon to przecież pół-Indianin.
Jego biali przodkowie, a ściślej bogaty angielski
dziadek, dali mu edukację na poziomie Oksfordu.
Dzięki indiańskim przodkom, Czarnym Stopom,
Jon był jednym z najlepszych wywiadowców, ja-
kich Jamie znał. I teraz ta indiańska połowa Jona
4 Heather Graham
poczuła się urażona, że sierżant Monahan bez
wahania wysuwa oskarżenie wobec Indian. Ten
sam jednak Jon doskonale wiedział, że oskarżenie
nie jest bezpodstawne. Apacze nienawidzą białego
człowieka, dumni Komanczowie białym człowie-
kiem gardzą, a wielki szczep Siuksów zawsze będzie
walczył o swą ziemię, zajmowaną przez nienasyco-
nych białych osadników.
Porucznik Slater stanął w strzemionach i ogarnął
wzrokiem wszystkich mężczyzn, podlegających je-
go rozkazom.
– Sierżancie Monahan! Jedziemy na wschód!
Sierżant ryknął ,,naprzód!’’ i ponad czterdzieści
koni ruszyło z kopyta. Na samym przedzie deresz
Jamie’ego, Lucyfer. Imię to nadzwyczaj pasowało do
tego konia, charakter miał bowiem iście diabelski,
ale też i koniem był znakomitym. Kawaleria Stanów
Zjednoczonych dawała swym żołnierzom tylko
najlepsze wierzchowce. W Kawalerii Południa Jamie
tej przyjemności nie zakosztował. Tam różnie
z końmi bywało, a pod koniec wojny, kiedy Połu-
dnie padało na kolana, każdy koń, nawet byle jaki,
był na wagę złota.
Odtejprzeklętejwojnyminęłoprawiepięćlat.
Nikt nie wierzył, że po zawieszeniu broni Jamie
zostanie w kawalerii jeszcze choć jeden dzień.
A on wszystkich zaskoczył. Zmienił tylko mun-
dur, szary na niebieski, taki sam, do jakiego
strzelał przez wiele długich lat. Został w kawale-
rii, bo żołnierzy rozumiał, na pewno o niebo lepiej
niż jakichś tam politykierów czy tych szakali,
Z nadzieją w sercu
5
carpetbaggerów 1 . I polubił życie w siodle, galopy
po bezkresnej prerii, układanie się z Indianami.
Wolał zresztą być tu, na zachodzie Teksasu, gdzie
nie brano tak srogiego odwetu za wojnę, jak we
wschodnich rejonach głębokiego Południa. Tam
panowała bieda i smutek. W miastach i miastecz-
kach na każdym kroku spotykało się mężczyzn
w łachmanach, które kiedyś były szarym mun-
durem. Tych mężczyzn wysłano kiedyś do boju,
za sprawę dla większości z nich nie do końca
zrozumiałą, potem kazano im się poddać i wrócić
do domu. Wrócili, często bez rąk lub bez nóg,
a jeśli zdarzyło się, że dom któregoś z nich po
zawierusze wojennej ocalał, czekała ich teraz
walka z nieludzkimi podatkami, carpetbaggerami
i z władzą nowych szeryfów – przekupnych jan-
keskich marionetek.
Nie wszyscy Jankesi byli źli. Jamie przekonał się
o tym na własnej skórze. Tu, w Teksasie, otoczony
był Jankesami zupełnie innego pokroju niż hołota
zalewająca Południe. A poza tym byli tu Indianie,
Komanczowie i inne plemiona, z którymi Jamie
prowadził pertraktacje. Ci czerwonoskórzy ludzie
bardzo szybko zdobyli jego sympatię i szacunek. Bo
to byli prawi, dzielni ludzie, a honor uważali za
rzecz świętą.
1 Carpetbagger (j. ang.) – od carpetbag – torba podróżna.
Carpetbaggerami nazywano pogardliwie nieuczciwych,
pozbawionych skrupułów dorobkiewiczów, którzy zalali
Południe tuż po wojnie secesyjnej, w okresie tzw. rekon-
strukcji Południa.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin