Father Of The Bride Part II (WS).txt

(77 KB) Pobierz
00:03:28:Nina, chod�. Bed� tutaj lada chwila.
00:03:31:Okay. Zaraz bede na dole.
00:03:45:Ojciec panny m�odej.
00:03:47:Nigdy nie mysla�em �e to powiem, ale ten ca�y �lub by� bu�k� z mas�em...
00:03:50:w por�wnaniu do kolejki g�rskiej|na kt�rej by�em w zesz�ym roku.
00:03:53:Przyznaje �e musia�o up�yna� troch� czasu|aby otrz�sn�� si� po �lubie,
00:03:55:ale w ko�cu �ycie wr�ci�o|do normy,a dok�adnie taki|spos�b �ycia preferowa�em.
00:04:01:Gdy kurz osiad�, zacz��em| zdawa� sobie spraw� jakim szcz�liwym go�ciem by�em.
00:04:05:Mia�em wspania�y dom|wype�niony wspomnieniami,
00:04:08:i ca�kowicie sp�acony;
00:04:10:�one kt�r� kocham tak samo|jak w dniu w kt�rym si� z ni� �eni�em;
00:04:13:c�rk�, niezale�n�,
00:04:17:zam�n�, pracuj�c�, szcz�liw�;
00:04:19:i dorastaj�cego syna|w �rodku szko�y �redniej;
00:04:22:i zi�cia|z dochodowym zawodem,
00:04:24:i bardzo cz�sto,|wyje�d�ajacego z miasta.
00:04:28:�ycie by�o s�odkie.
00:04:30:Po raz pierwszy poczu�em �e by�em|kilka krok�w przed wszystkimi.
00:04:34:I wtedy co� mi za�wita�o.
00:04:36:By�o zaledwie 5 lat|do wolno�ci.
00:04:39:Nied�ugo bed� ojcem z jednym zam�nym dzieckiem|a drugim w collegu.
00:04:43:I to da�o mi do my�lenia.
00:04:45:Co zrobi� z|tym ca�ym wolnym czasem?
00:04:50:Cokolowiek tylko chcia�em.
00:04:53:mo�e zaczn� w�dkowa�,
00:04:56:podr�owa� do egzotycznych miejsc,|wspi�� si� na Mount Everest.
00:04:59:Czu�em si�|na szczycie �wiata.
00:05:02:I w�asnie w tym momencie|pozbawiono mnie z�udze�.
00:05:06:To by�o jak ten stary �art:|''Ci wszyscy kt�rzy mysl� �e im|si� uda�o, wyst�p krok do przodu.
00:05:10:Nie tak szybko, George Banks.''
00:05:15:To wszystko zacz�o si� rok temu.
00:05:21:C�, 9 miesi�cy temu|tak dok�adnie.
00:05:30:Wraca�em z pracy do domu|w piekny jesienny dzie�.
00:05:35:Li�cie by�y z�ote.|Powietrze by�i rze�kie.
00:05:37:I nie mog�em przesta� my�le�|jakie urocze �ycie prowadzi�em.
00:05:42:Tak, by�em szcz�liwym cz�owiekiem.
00:06:06:Hey, hey!
00:06:07:- Hey, tato, s�ysza�e� juz nowiny?|- Jakie nowiny?
00:06:11:- Nie wiem. Nie chcia�a mi powiedzie�.|- Matty, telefon!
00:06:13:- Mam!|- Kto nie chcia� powiedzie�?
00:06:19:- Hey.|- Cze��, George.
00:06:20:Czy my�lisz �e to jest to|co my�limy ze jest?
00:06:22:Co? Co? Co si� sta�o?|Kto� mi powie co si� dzieje.
00:06:24:Bryan dzwoni� i powiedzia�|�eby tu byc dok�adnie o 18,
00:06:26:i �e on i Annie maj� cos wa�nego nam do powiedzenia.
00:06:30:To jest jeden z tych moment�w,|George. Czuj� to.
00:06:34:Oh, rany.
00:06:39:Cze��, kochanie. Oh, nie martw si�,|okay? Jestem pewna �e to nic z�ego.
00:06:44:- Sk�d wiesz?|- C�, wiem.
00:06:46:- Oh, wiesz?|- Nie. Nie-- tak naprawd� nie wiem.
00:06:51:Wiem tylko �e wszystko w porz�dku.|Wchod�cie do �rodka.
00:06:53:- Przygotowa� ci drinka, George?|- Nie, dzi�ki.
00:06:56:Nina, chyba nie my�lisz �e Annie|bedzie zn�w przeniesiona na Wsch�d, co??
00:06:58:Nie, kochanie. Co� mi m�wi|�e to nie ma nic wsp�lnego z prac�.
00:07:02:George. George. Jeste� pewny|ze nie chcesz lampki wina?
00:07:05:Bo zawsze m�wi�a|ze przeniesienie jest prawdopodobne.
00:07:07:I ja, na pewno,|nie zni�s�bym gdyby sie przeprowadzili.
00:07:09:Naprawd�, George? Ty?
00:07:12:C�, i tak ju� mieszkaj� zbyt daleko.
00:07:14:Tato, mieszkaj�|mile drogi st�d.
00:07:16:Ale wiesz ten ca�y korek uliczny|i wszystko.
00:07:18:Oh, jeste�cie wreszcie. Po prostu--|Ja po prostu nie chc� us�ysze�|s�owa ''Boston'',to wszystko.
00:07:22:To znaczy, wiecie|co si� stanie?
00:07:25:Najpierw, obiecaj�|�e bed� wraca� do domu na d�ugie weekendy.
00:07:27:Potem to b�dzie tydzie� ka�dego nast�pnego lata.|Nastepna rzecz, jeste�my nieznajomymi.
00:07:30:Bedziemy tylko tymi nazwiskami|na swi�tecznych poczt�wkach.
00:07:33:Bedziemy tymi krewnymi|gdzie� w Kaliforni.
00:07:42:- Cze��?|- Ju� jeste�my.
00:07:44:- Cze��!|- Witajcie!|- Cze��!
00:07:47:- Dobrze was widzie�.|- was te�.
00:07:29:- cze�� tato.|- cze�� synu.
00:07:53:Jest, moja Annie.
00:07:56:Za ka�dym razem kiedy j� widzia�em, musia�em sobie przypomina�|�e by�a m�atk�.
00:08:00:Dla mnie dalej wyglada�a|jak dziecko bawi�ce si� w dom.
00:08:06:- Cze��!|- cze��, Mamo.|- cze�� kochanie.
00:08:09:- Jak si� masz?|- Dobrze!
00:08:10:Dobrze si� czujesz?
00:08:11:Oczywi�cie �e dobrze si� czuje.|Popatrz na ni�. Nigdy nie wygl�da�a lepiej.
00:08:15:- Cze��, Tato.
00:08:19:Wi�c, co� nowego w pracy, jakie� wie�ci?|Jakiekolwiek-co� nowego? Cokolwiek?
00:08:22:- Nie, wszystko w porz�dku.|Tak samo, ale dobrze.
00:08:25:- Pracowicie.|- Pracowicie.
00:08:27:Widzisz?
00:08:28:- Cze��, tato.|- Cze��.
00:08:30:George. Sorry, George.
00:08:32:Dop�ki tymi nowymi wi�ciami|nie by�a przeprowadzka mojej c�rki 3 tys,mil st�d
00:08:36:jej m�� m�g� mnie nazywa�|jak tylko chcia�.
00:08:40:Wbrew sobie, zaczyna�em naprawd�|lubi� Bryan'a MacKenzie.
00:08:47:Wygladaj� wspaniale. Umieram z g�odu.
00:08:52:Mm-hmm.
00:08:53:Wi�c co si� sta�o, Annie?|Co to za nowiny?
00:08:56:- Nie chcecie najpierw zje��?|- Dalej. Powiedz nam. Co to jest?
00:08:59:- Wiem co to jest.|Mam.|- co?
00:09:01:Kupili�cie dom, prawda? Miejsce kt�re mo�ecie przebudowa�|troch� bli�ej domu?
00:09:04:- Dom? To jest to?|- C�--
00:09:06:Co�, nie, nie, nie, nie.|Dom jest w porz�dku.
00:09:08:Oh, pewnie, oczywi�cie,|-- dom jest zdecydowanie w porz�dku.
00:09:11:To s� te nowiny? Dom? My�la�em �e bedziecie mieli dziecko .
00:09:16:- Oh, nie �artuj.|- My te�.
00:09:19:Wiem. Ja te�.|W�a�nie o tym my�leli�my.
00:09:21:W�a�nie na to|mieli�my nadziej�.
00:09:23:- C�--|- Powiedz im.
00:09:28:Wasze �yczenie si� spe�ni�o.|Bed� mia�a dziecko!
00:09:30:- Jestem w ci��y!|- Oh!
00:09:42:- Gratulacje.|- Oh, to jest takie--|- Dzi�ki.
00:09:51:Nigdy nie lubi�em|tego Bryan'a MacKenzie.
00:09:55:Od momentu kiedy|go ujrza�em.
00:09:58:Moja dziewczynka bawi si� w dom,|a on mia� czelno�� aby..--
00:10:01:- George.|- Co powiesz tato?
00:10:07:Gratulacje.
00:10:10:Tobie te�.
00:10:20:Gratulacje.
00:10:24:- Dziadku!
00:10:26:''Dziadku''? Najpierw ten kurdupel|kradnie mi c�rk�, a teraz|robi ze mnie dziadka.
00:10:36:Dziecko ma termin na 26 lipca, i podoba mi si� to|bo to dobra parzysta liczba.
00:10:40:Oczywi�cie bedzie bardzo gor�co.
00:10:42:Ale jestem pewna �e to|jej nie bedzie przeszkadza�. Oh, Bo�e. Oh, George.
00:10:47:Mo�esz uwierzy� �e ten sam doktor|kt�ry odbiera� Annie, b�dzie odbiera�|jej dziecko?
00:10:52:- Oh, kochanie. To niesamowite.|- Pewnie.
00:10:55:Oh, George!|Mam wspania�y pomys�.
00:10:59:Co gdyby Frank|urz�dzi� przyj�cie dla dziecka?
00:11:02:- Frank?|- Jako przys�ug�, kochanie. George.
00:11:06:Co? My�la�am �e|zd��y�e� polubi� Franka.
00:11:09:- Nigdy naprawd� nie powiedzia�em|�e lubi� tego cz�owieka.|- Tak, powiedzia�e�.Zrobi�e� to.
00:11:12:Kiedy byli�my na tym przyj�ciu|z tymi lud�mi,
00:11:14:- po prostu go wychwala�e�.|- W porz�dku. Co�, mo�e wymskn�o mi si�,
00:11:16:ale wcale nie mia�em tego na my�li.
00:11:17:Nina, we� si� w gar��.|Nie bed� si� zn�w zastawia�...
00:11:19:aby wyprawi� Annie przyj�cie dla dziecka.
00:11:20:W�a�nie sko�czy�em|sp�aca� �lub.
00:11:22:Oh, teraz boli mnie brzuch.|Gdzie po�o�y�a� moje leki?
00:11:26:W porz�dku kochanie. Okay. Okay, okay.|To by�a tylko my�l. Uspok�j si�.
00:11:30:Co ci si� sta�o wogule?|Podczas obiadu nie powiedzia�e� ani s�owa.
00:11:32:- Zachowujesz si� jakby�|nie by� wcale szcz�liwy.|- Kto si� zachowuje?
00:11:35:Oh, widz�. Nie jeste� szcz�liwy �e|twoja c�rka b�dzie mia�a dziecko?
00:11:40:W�a�nie Babciu.|Nie jestem.
00:11:43:- Dlaczego?|- C�, na pocz�tek,|nie sta� ich na dziecko.
00:11:46:- Oh! Oh.|- Dzieci kosztuj� du�o pieni�dzy.
00:11:48:Im starsze,|tym wi�cej kosztuj�.
00:11:50:Chodzi mi o to, �e nie planowali tego.|Nie maj� oszcz�dno�ci.
00:11:52:Oni-- Oni|ledwie maj� gniazdo.
00:11:54:Jak zmieszcz� dziecko|do tego pud�a na buty w kt�rym �yj�?
00:11:57:Naprawd�, George. Maj� wi�cej pieni�dzy|ni� my kiedy byli�my w ich wieku.
00:12:00:Tak�e, co oni wiedz�|o wychowywaniu dziecka?
00:12:03:Annie sama jest jeszcze dzieckiem.|Dopiero uko�czy�a collegei po�lubia pierwszego| go�cia kt�rego spotyka.
00:12:08:A teraz obci��a� si� dzieckiem|zanim nawet kariera si� rozkr�ci.
00:12:11:Dlaczego zawsze musz� byc jedynym|feminist� w tej rodzinie?
00:12:14:Wiecie, W�a�nie co� sobie|u�wiadomi�em.
00:12:17:Mam 120 cm.|Nie gol� si�.
00:12:19:Nie mam pracy,|i b�d� wujkiem.
00:12:22:Czy to nie jest|dziwne?
00:12:26:Wreszcie, kto�|kto my�li tak jak ja.
00:12:29:Oh, tak,|dwunastolatek.
00:12:35:Tak? Oh. Sally!
00:12:37:Oh, Sally, cze��. mam wspania�e nowiny. Zgadnij.
00:12:41:To takie ekscytuj�ce.
00:12:44:B�d� babci�.
00:12:46:- Biedna Nina.
00:12:50:- Ja, na pewno, nie by�em gotowy|aby by� dziadkiem.
00:12:53:Co w tym jest takiego wspania�ego?
00:12:55:George? Oh, jest podekscytowany.
00:12:57:- Dziadki chodz� w |sweterkach i nosz� aparaty s�uchowe.|
00:13:00:-Ja nosz� czapki z daszkiem i sportowe obuwie.
00:13:03:Na pewno wypad�em juz troch� z formy, ale dalej by�em m�ody.
00:13:07:I mog�em to udowodni�.
00:13:22:Oh, yeah! Oh, yeah!
00:13:24:Oh, yeah! Oh, yeah!
00:13:26:Oh, yeah! Dalej. Dalej.|Dalej. Dalej.
00:13:33:- Whoa.|- Oh, yeah. Oh, yeah.
00:13:34:Lepiej zwolnij troch� dziadku.
00:13:41:Oh! Ow!
00:14:09:- Masz list�?|- Mam j� tutaj. Wszystko w porz�dku?
00:14:11:- Tak, w porz�dku. Dawaj.|- Okay.
00:14:13:- Ci me�czy�ni sa starsi od ciebie:|- Dawaj.
00:14:16:- Paul McCartney;|- tak.|- Rod Stewart;|- tak.
00:14:18:- Jack Nicholson.|- Jack Nicholson?
00:14:19:Oh, o 8 lat.|Jeste� o wiele m�odszy od Jacka Nicholsona.
00:14:22:C�, nie mozna by� bardziej cool od Jacka|Nicholsona. To dobrze. Dalej.
00:14:25:- Okay. Mick Jagger;|- tak.|- Robert Redford.|- naprawd�?
00:14:26:-Mm-hmm. Bob Dylan; Warren|Beatty; and Bill Clinton.|-naprawd�?
00:14:29:- Ale tylko o miesi�c.|- Hey, m�odszy to m�odszy.
00:14:35:- Cze��. oto co sobie my�l�.
00:14:37:- Chc� wygl�da� m�odziej.
00:14:39:- wiesz, mysl�, mo�e|co�, no ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin