Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 06 - Wolność w okowach.pdf
(
704 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Pedersen Bente - Raija ze \234nie\277nej krainy 06 - Wolno\234\346 w okowach)
BENTE PEDERSEN
WOLNO
ĺĘ
W OKOWACH
1
Pierwsza noc nowego roku stal
Ģ
pod znakiem mrozu. Zorza polarna pokryła niebo
j
ħ
zykami lodowatych ogni, jak wytrawny malarz starannie wymieszała chłodne pastele na
swojej palecie.
Południowy horyzont łamała wyra
Ņ
na linia sinych wierzchołków gór, gro
Ņ
nie
wznosz
Ģ
cych si
ħ
ku rozta
ı
czonemu sklepieniu nieba.
Mikkal pozostał oboj
ħ
tny na pi
ħ
kno krajobrazu. Dostrzegał je, lecz nic nie czuł.
Nie wiedział,
Ň
e tej nocy rozpocz
Ģ
ł si
ħ
nowy rok. Rok 1729.
Panowało przenikliwe zimno. Na północy blisko
Ļę
morza sprawia,
Ň
e w noce jak ta
przesi
Ģ
kni
ħ
te sol
Ģ
powietrze wypełnia si
ħ
mnóstwem mro
Ņ
nych igiełek.
Mikkal dawno ju
Ň
przestał zwa
Ň
a
ę
na chłód.
Siedział ze skrzy
Ň
owanymi nogami przed wygasłym paleniskiem. Podmuchy wiatru
wpadaj
Ģ
ce przez uchylone drzwi chaty zdławiły
Ň
ar wieki temu.
Wieczno
Ļę
nie znaczyła wiele dla Mikkala.
Wieczno
Ļę
to czas. Mikkalowi nie brakowało czasu.
Przestał odczuwa
ę
cokolwiek, przestał my
Ļ
le
ę
, zoboj
ħ
tniał na cały
Ļ
wiat.
Nawet nie miał odwagi umrze
ę
jak prawdziwy m
ħŇ
czyzna, ale i to nie raniło jego
dumy. Ból nie istniał. Nie istniała rado
Ļę
.
W gł
ħ
bi duszy był martwy.
Martwy jak to drobne ciałko, które delikatnie zło
Ň
ył w kołysce.
Tej nocy został ojcem. Dziecko, którego nie pragn
Ģ
ł, urodziło si
ħ
z krzykiem i
rozwartymi ocz
ħ
tami wpatrywało si
ħ
w mro
Ņ
n
Ģ
ciemno
Ļę
. Było pomarszczone i brzydkie, z
k
ħ
pk
Ģ
kruczoczarnych wilgotnych włosów na główce. Kiedy Ravna zło
Ň
yła Mikkalowi
niemowl
ħ
w ramiona, poczuł nagły przypływ czuło
Ļ
ci. Matka chłopczyka nawet nie chciała
go dotkn
Ģę
.
Sigga o mały włos nie przypłaciła porodu
Ň
yciem. Cały dzie
ı
wiła si
ħ
w bólach, a w
ulotnych chwilach ulgi dyszała tak
Ģ
w
Ļ
ciekło
Ļ
ci
Ģ
,
Ň
e piana wyst
ħ
powała jej na wargi.
Mikkal trzymał si
ħ
od
Ň
ony z daleka.
Ich wzajemne przywi
Ģ
zanie wypaliło si
ħ
ju
Ň
dawno. Teraz potrafili si
ħ
tylko rani
ę
.
Mikkal zdawał sobie spraw
ħ
,
Ň
e to jego wina, ale nie mógł zdoby
ę
si
ħ
na współczucie.
Cierpienie Siggi go nie dotyczyło. Rodziła wprawdzie jego dziecko, tego był pewien, ale nie
pocz
ħ
li go z miło
Ļ
ci. Mikkal najch
ħ
tniej wyrzuciłby z pami
ħ
ci tamten wieczór.
Ravna nie kryła zło
Ļ
ci, kiedy przyszła po niego.
- Nie musisz tak jawnie okazywa
ę
,
Ň
e mi
ħ
dzy wami
Ņ
le si
ħ
dzieje - powiedziała z
niezwykł
Ģ
jak na ni
Ģ
surowo
Ļ
ci
Ģ
. Wprawdzie nie darzyła Siggi wielk
Ģ
estym
Ģ
, ale tym razem
wzi
ħ
ła stron
ħ
synowej. Zmierzyła Mikkala ostrym spojrzeniem. - Sigga odchodzi od
zmysłów. Nie wiem, czy zdoła urodzi
ę
. Nie wiem, czy prze
Ň
yje.
Mikkal miał ci
ħ
t
Ģ
odpowied
Ņ
na ko
ı
cu j
ħ
zyka, ale zdusił j
Ģ
w sobie i ruszył za matk
Ģ
.
Weszli do chaty, w której le
Ň
ała Sigga. Jaka
Ļ
obca kobieta omiotła go wzrokiem. M
ħŇ
czy
Ņ
ni
nie mieli zwykle przyst
ħ
pu do rodz
Ģ
cej, ale tym razem kobieta nie o
Ļ
mieliła si
ħ
sprzeciwi
ę
woli Ravny. Matka Mikkala nie była wysoka, ale odznaczała si
ħ
silnym charakterem.
Mikkal stał si
ħ
Ļ
wiadkiem narodzin syna, nie odrywał wzroku od szeroko rozwartych
oczu
Ň
ony. Sigga zachowała jasno
Ļę
umysłu przez kilka chwil po przyj
Ļ
ciu dziecka na
Ļ
wiat.
- Pocz
ħ
ty z nienawi
Ļ
ci - zdołała wykrztusi
ę
. - Niech umrze przekl
ħ
ty.
Dzieci
ħ
prze
Ň
yło kilka minut w ramionach ojca.
W jedn
Ģ
noc Mikkal do
Ļ
wiadczył narodzin i
Ļ
mierci potomka.
Sam nie potrafił umrze
ę
. Pragn
Ģ
ł
Ļ
mierci, siedział z no
Ň
em przyci
Ļ
ni
ħ
tym do
pulsuj
Ģ
cej t
ħ
tnicy, ale nie wykrzesał z siebie do
Ļę
odwagi, by nacisn
Ģę
ostrze.
Ubrał chłopczyka i poło
Ň
ył w kołysce. W tej kołysce sam kiedy
Ļ
sypiał, spała w niej
jego siostra
Laila, której nie dane było dorosn
Ģę
. Le
Ň
ał w niej Ailo, najstarsze dziecko Mikkala i
Siggi.
Teraz w kołysce spocznie młodszy synek.
Skuta lodem ziemia nie pozwalała na pochówek, a do wiosny zostało kilka miesi
ħ
cy.
Mikkal nie chciał grzeba
ę
niemowl
ħ
cia w
Ļ
niegu z obawy,
Ň
e padnie pastw
Ģ
dzikich zwierz
Ģ
t.
Miał zamiar wci
Ģ
gn
Ģę
kołysk
ħ
na najwy
Ň
sze drzewo w okolicy, by
Ň
aden drapie
Ň
nik
nie naruszył drobnego sztywnego ciałka, i osłoni
ę
je przed dziobami ptaków. Wiosn
Ģ
pochowa je w ziemi.
Mikkal wiedział,
Ň
e niełatwo o takie drzewo na północy, ale zamierzał je znale
Ņę
,
cho
ę
by musiał w
ħ
drowa
ę
cał
Ģ
zim
ħ
. Nie miał innego celu w
Ň
yciu.
Na nic wi
ħ
cej nie liczył.
Niczego wi
ħ
cej nie pragn
Ģ
ł.
Dług
Ģ
mro
Ņ
n
Ģ
noc Mikkal wpatrywał si
ħ
w nico
Ļę
i ani na chwil
ħ
nie pow
ħ
drował
my
Ļ
lami do tej, która wypełniała ka
Ň
d
Ģ
cz
Ģ
stk
ħ
jego dorosłego
Ň
ycia.
Przez cał
Ģ
noc nie pomy
Ļ
lał o Raiji.
Po raz pierwszy czuł w sobie miło
Ļę
i czuło
Ļę
do kogo
Ļ
innego ni
Ň
Raija.
Pokochał swoje dziecko w krótkiej chwili jego
Ň
ycia.
Nikogo wi
ħ
cej nie pozwolono mu kocha
ę
.
Zobaczyli go o poranku. Niebo pokryło si
ħ
czerwieni
Ģ
, kiedy Mikkal ruszał w drog
ħ
.
Nikt nie słyszał, jak zaprz
ħ
ga renifera, nikt nie wiedział, dok
Ģ
d zmierza. Ale domy
Ļ
lali si
ħ
,
widzieli zawini
Ģ
tko na saniach.
Ravna nie skrywała niepokoju. Nigdy dot
Ģ
d nie widziała go takim jak tej nocy, cho
ę
czułe oczy matki
Ļ
ledziły rozwój syna od dzieci
ħ
ctwa po wiek m
ħ
ski.
Ozi
ħ
bło
Ļę
Mikkala raniła matczyne serce. W tej strasznej chwili los Siggi budził w
niej lito
Ļę
i współczucie, za
Ļ
Mikkal bez słowa opu
Ļ
cił
Ň
on
ħ
, gdy dzieci
ħ
wyzion
ħ
ło ducha. Z
bezwładnym ciałem synka w ramionach odwrócił si
ħ
do Siggi plecami.
Ravna dostrzegła spojrzenie, które Sigga mu posłała. Wiedziała te
Ň
,
Ň
e gorzkie słowa,
które synowa rzuciła za wychodz
Ģ
cym, były szczere. I tkwiło w nich ziarenko prawdy, a to
bolało Ravn
ħ
najbardziej.
Mikkal nie pojawił si
ħ
ju
Ň
tej nocy. Nie obeszłoby go, gdyby Sigga umarła. Nawet o
ni
Ģ
nie zapytał.
Ravna nie poznawała tego chłopca, którego kochała nad
Ň
ycie i wychowała jak umiała
najlepiej. Tkwiły w nim pokłady dobra, teraz skryte gł
ħ
boko. Z cał
Ģ
jaskrawo
Ļ
ci
Ģ
ukazały si
ħ
przywary syna, które j
Ģ
dra
Ň
niły.
Ravna nie wiedziała, czy dorosły Mikkal wart jest jej miło
Ļ
ci.
Stan Siggi si
ħ
pogorszył. Majaczyła, zlana potem jak w gor
Ģ
czce, szcz
ħ
kała z
ħ
bami.
ĺ
miała si
ħ
i płakała na przemian, doprowadzaj
Ģ
c si
ħ
na skraj wyczerpania. Czterech par r
Ģ
k
nie starczało, by uspokoi
ę
targane konwulsjami ciało.
Serce Ravny krwawiło.
Mikkal zamienił si
ħ
w mał
Ģ
kropk
ħ
na tle wznosz
Ģ
cego si
ħ
dumnie skalistego zbocza.
Był równie
zimny jak
Ļ
nieg pod jego stopami. I zbyt dorosły, by dosta
ę
bur
ħ
od matki.
Ravna westchn
ħ
ła. Ailo nie mo
Ň
e si
ħ
dowiedzie
ę
o niczym. Chłopiec nie powinien
cierpie
ę
tylko dlatego,
Ň
e rodzice utracili wzajemn
Ģ
miło
Ļę
. W ko
ı
cu jest babk
Ģ
, zajmie si
ħ
wnukiem.
Przez trzy dni Mikkal nie oszcz
ħ
dzał ani siebie, ani zwierz
ħ
cia. Parł w gł
Ģ
b l
Ģ
du
poprzez morze kopnego
Ļ
niegu. Przez trzy dni nie my
Ļ
lał o niczym innym, nawet w rzadkich
chwilach niespokojnego snu stawał mu przed oczyma ten sam obraz. Musiał znale
Ņę
miejsce
na wieczny spoczynek dla syna.
Kiedy zdołał to uczyni
ę
, rozbił namiot, rozpalił ognisko i rozpłakał si
ħ
. Miejsce było
ustronne, le
Ň
ało z dala od szlaków na letnie pastwiska, ale Mikkal nie w
Ģ
tpił,
Ň
e potrafi
ponownie je odnale
Ņę
. Zapami
ħ
tał ka
Ň
dy szczegół okolicy, najdrobniejsze wzniesienie pod
bezkresn
Ģ
pokryw
Ģ
Ļ
niegu.
Wybrał brzoz
ħ
przygi
ħ
t
Ģ
pod naporem wschodnich i północnych wiatrów. Stała
nieopodal rzadkiego zagajnika, który wyci
Ģ
gał czarne, nagie palce ku niebu, jakby mu ur
Ģ
gał.
Gruby pie
ı
Ļ
wiadczył o tym,
Ň
e brzoza prze
Ň
yła wi
ħ
cej zim ni
Ň
Mikkal. Pochyliła si
ħ
,
ale nie dała si
ħ
złama
ę
.
Doskonale nadawała si
ħ
do tego, do czego j
Ģ
wybrał.
Mróz utrwalił niewinny wyraz twarzy dziecka. Z przymkni
ħ
tymi powiekami
wygl
Ģ
dało, jakby spało.
- Zostawi
ħ
ci
ħ
tutaj, Matti - powiedział chrapliwie Mikkal. Trzymał kołysk
ħ
w
ramionach, czułym wzrokiem pieszcz
Ģ
c twarzyczk
ħ
chłopca, któr
Ģ
on tylko miał zapami
ħ
ta
ę
.
- Spoczniesz tutaj, blisko nieba. - Poczuł, jak
Ň
al chwyta go za gardło. Zmru
Ň
ył oczy, w
podmuchach k
Ģ
saj
Ģ
cego wiatru łzy nieomal go o
Ļ
lepiły. - Wróc
ħ
wiosn
Ģ
. Wiosn
Ģ
pochowam
ci
ħ
w ziemi. Do tego czasu b
ħ
dziesz pod opiek
Ģ
gwiazd, mój Matti.
Imi
ħ
znał od pocz
Ģ
tku. Kiedy wzi
Ģ
ł w ramiona nowo narodzone dzieci
ħ
, nie wahał si
ħ
ani chwili. Jego syn miał na imi
ħ
Matti.
Dopiero teraz, zostawiaj
Ģ
c martwe ciało syna na pustkowiu, Mikkal zrozumiał, sk
Ģ
d
brała si
ħ
ta pewno
Ļę
. W te dni pełne bólu jakby o niej zapomniał, ale ona zawsze przy nim
była. W jego pami
ħ
ci nie mogła umrze
ę
.
Imi
ħ
Matti nosił młodszy brat Raiji.
Mikkal starał si
ħ
odsun
Ģę
t
ħ
my
Ļ
l. Raija znaczyła cierpienie, a on do
Ļę
ju
Ň
cierpiał.
Zacisn
Ģ
ł z
ħ
by i wdrapał si
ħ
na brzoz
ħ
. Był silny, wi
ħ
c wspinaczka nie sprawiła mu
Ň
adnych trudno
Ļ
ci, lecz nigdy dot
Ģ
d nie czuł takiego ci
ħŇ
aru na duszy. Zgrabiałymi palcami
owi
Ģ
zał rzemienie wokół gał
ħ
zi. Matti b
ħ
dzie bezpieczny, nie padnie łupem dzikich zwierz
Ģ
t.
Dla Mikkala chłopczyk nie całkiem umarł. Nie wiedział, jakimi przymiotami natura miała
obdarzy
ę
jego dziecko, ale wyobra
Ņ
nia podsuwała mu cudowne obrazy syna. Nikt nie zast
Ģ
pi
mu tego chłopca, którego utracił.
Sp
ħ
dził pod drzewem reszt
ħ
dnia. Kiedy zapadł zmierzch, zwin
Ģ
ł namiot, zaprz
Ģ
gł
renifera do sa
ı
i ruszył w kierunku obozu nad morzem. W głowie miał pustk
ħ
.
Na skraju brzeziny Mikkal zostawił cz
Ģ
stk
ħ
siebie. Na własny u
Ň
ytek nazywał to
cz
Ģ
stk
Ģ
własnej duszy.
Plik z chomika:
lena552
Inne pliki z tego folderu:
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 10 - Wyroki losu.pdf
(942 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 11 - Pod obcym niebem.pdf
(958 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 12 - Dzika róża.pdf
(828 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 13 - Dziedzictwo.pdf
(962 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 14 - Cienie przeszłości.pdf
(928 KB)
Inne foldery tego chomika:
jpg
mobi
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin