00:00:13:/"Jestem Niewinny"/ 00:00:50:/Wydarzenia i postacie przedstawione w tym filmie sš fikcjš.|Jakiekolwiek podobieństwo, czy nawišzanie do prawdziwych osób,|żywych, lub martwych, to czysty przypadek./ 00:01:24:Co powiesz, Dziecino? |Wchodzimy w to? 00:01:26:Ile jeszcze razy|mam powiedzieć "tak"? 00:01:30:Za każdym razem gdy to mówisz|to jak gdyby pierwszy raz. 00:01:33:Moje serce zaczyna walić|Jakbym przed chwilš biegał wokół bloku. 00:01:37:Te liskie dywany wylatujš, |można na nich skręcić kark. 00:01:41:Panie Wilson. Dużo planuje pan biegać po okolicy? 00:01:44:Tak - wszędzie za tobš. 00:01:46:- Dywany wylatujš.|- I dwa łóżka też. 00:01:50:Hej, ja też lubię fistaszki. 00:01:52:- Myslałem, że ich nie znosisz.|- Kiedy tak. 00:01:55:Dlaczego zmieniła zdanie? 00:01:57:Kocham Cię. Ty kochasz fistaszki. 00:01:59:Więc ja też kocham fistaszki. 00:02:02:Tak, sšdzę, że to wystarczajšcy powód. 00:02:07:Deszcz pada. 00:02:09:Zdaje się rozszerzać|odbijajšc od twojej twarzy. 00:02:11:Ze wszystkich nocy akurat dzi musi padać. 00:02:14:Nie mów o tym. 00:02:16:Co ja pocznę|po tym jak już odjedziesz? 00:02:18:Joe. 00:02:22:Będę szwendać się w ten sposób|po ulicy. 00:02:24:- "Gdzie jeste?"|- Będę tutaj. 00:02:54:Dwadziecia centów. 00:03:03:- Co ty na to?|- Och, kochany. 00:03:06:Masz, daj mi jš. 00:03:14:Przestań. 00:03:18:Co chcesz zrobić? 00:03:21:O, tu jest. 00:03:24:- Chod, zaszyje jš.|- Tutaj? Nie, nie. 00:03:26:- Po prostu to tak zostawisz, znam Cię.|- Nie zostawię, naprawdę. 00:03:28:- Wiem, że tak.|- Nie, ja to zaszyję. 00:03:31:- Nie zapomnę o tym, kochanie.|- Siadaj. 00:03:36:Siadaj. 00:03:40:Tutaj jest pełno ludzi. 00:03:47:Joe. 00:03:49:Mam tylko niebieskš nitkę. 00:03:52:- Niebieskš?|- Tak. Niebieskš. 00:03:57:Pocišg numer 19, odjeżdżajšcy do De Kalb. 00:04:01:- Słyszysz? To twój pocišg.|- To nie mój pocišg. Siadaj. 00:04:06:- Ciężko mi cię opuszczać.|- Bez Ciebie jak bez ręki. 00:04:09:Chcę Cię więcej. 00:04:13:Och, Kat. 00:04:17:Przyjadę jak tylko|zrobię porzšdek ze starym kontem bankowym... 00:04:20:... i mieszkaniem na trzecim piętrze. 00:04:25:To czekanie jest straszne. 00:04:27:Tak czy inaczej, jestemy ludmi. 00:04:34:Dlaczego nie możesz zostać|ze twojš posadš tutaj? 00:04:36:- Już to przerabialimy, Skarbie. 00:04:39:Tam mam lepszš posadę,|Poza tym będę oszczędzać dla nas. 00:04:48:Wiem. 00:04:52:Pocišg numer 27, odjeżdżajšcy|do Galesburga przez wszystkie stacje na zachód. 00:05:03:- Poproszę też troche tych fistaszków.|- Tak jest. 00:05:07:- Ile za te "smellum"?|- Te? 00:05:12:Cztery dolary. 00:05:14:Nie sš dla mnie.|To dla dziewczyny. Ile? 00:05:17:W takim razie pięć. 00:05:24:Mam dla ciebie małš pamientkę. 00:05:26:"Pamištkę", Miły. "miš", nie "mien" 00:05:29:Ile razy Ci mówiłam? 00:05:30:To od noszenia aparatu na zębach|kiedy byłem dzieckiem. 00:05:33:Nadal jeste dzieckiem. Duża częć Ciebie nim jest... 00:05:36:...I kocham je. 00:05:38:Kocham Cię. 00:05:43:Ja też mam dla Ciebie pamištkę. 00:05:46:Zajrzyj do rodka. 00:05:51:"Henry dla Katherine." 00:05:55:To obršczka mojej mamy.|Mam imię po niej. 00:05:58:Więc... 00:06:01:- Odwróć jš.|- "Katherine dla Joego." 00:06:06:Och, Kat... 00:06:12:Wyglšda na to, że będę musiał nosić jš|na małym palcu. 00:06:16:Wsiadać! 00:06:24:Przyjadę niedługo. 00:06:25:Niedługo, Joe. 00:06:27:Niedługo. 00:07:15:Witaj, kolego. 00:07:19:Taki zdolny?|Co powiesz na to, spryciarzu? 00:07:27:Wyglšdasz tak |jak ja się czuję. 00:07:29:Mały i samotny. 00:07:32:Chod. 00:07:36:Ciii. 00:07:41:Ech Charlie,|cišgle zostawia włšczone wiatło. 00:08:07:/Poszedłem do kina z Charliem./|/Tom./ 00:08:09:Prosto. 00:08:10:- Charlie, teraz: "Jestem trzewy".|- Wiem, wiem. 00:08:14:Czekaj, czekaj. 00:08:17:- Charlie, gdzie dorwałe tego psa?|- Tu nie ma żadnego psa. Jeste pijany. 00:08:22:- Więc bylicie w kinie?|- Czeć, Joe. 00:08:26:- Katherine juz pojechała?|- Tak. 00:08:29:To dobrze. Ze mnš też dobrze. 00:08:37:le się czuję. 00:08:41:Słuchaj, Charlie... 00:08:42:Wypilimy tylko kilka drinków|po filmie. 00:08:44:Młody chciał się tylko zabawić.|Ale nie dał rady. 00:08:47:Kto powiedział, ze nie daję rady? 00:08:48:- Jestem trzewy.|- Dobrze, Tommy. Oczywicie, że tak. 00:08:51:- Dobra.|- Nawet Pan Donelli powiedział, ze nic mi nie jest. 00:08:55:- Donelli?|- O tak. tylko na to czekałem. 00:08:58:Czekasz na grabarza, albo gliniarzy|żyjšc w ten sposób. 00:09:01:Robišc interesy z tym gangsterem. 00:09:03:Powiem Ci co, Charlie,|Nie wcišgaj w to Toma. 00:09:06:Joe, wiem, wiem. 00:09:08:Spotkalimy Donelli'ego,|i zaprosił nas na parę drinków. 00:09:10:Lepiej, zeby Tom poznał kogo,|kto moze zrobić dla niego co dobrego. 00:09:13:Co dobrego? 00:09:17:Dobrze, że nie ma tu rodziców,|by zobaczyć ile dobrego robisz dla siebie. 00:09:21:Daruj mi tę paplaninę ze szkółki niedzielnej. 00:09:24:Myslisz, że zamierzam ic do nieba|kosztem harowania za trzydzieci dolców na tydzień? 00:09:28:Być ciężko pracujšcym sztywniakiem,|jak ty? 00:09:30:- Czasy się zmieniły.|- Żeby wiedział, że się zmieniły. 00:09:33:Społeczeństwo jest teraz przeciw wam. 00:09:36:Ono też nie jest doskonałe. 00:09:38:Nie wiem co takiego genialnego jest w tobie. 00:09:40:Szalenie zakochany w kršgłej babeczce,|a nawet nie potrafisz jej przekonać do małżeństwa. 00:09:44:- Nie mieszaj do tego Katherine!|- Daj mi spokój. Przestań żyć moim życiem. 00:09:48:Nie chciałbym żyć twoim życiem|za wszystkie pienišdze tego wiata. 00:09:51:Okay, wielebny. Okay. 00:11:47:/Droga Katherine!/ 00:11:49:/Mam dla Ciebie wspaniałe wieci!/ 00:11:51:/Charlie już nie pracuje dla tego kanciarza Donelli'ego!/ 00:11:53:/Nie masz pojęcia jak bardzo mnie to martwiło /|i jak cieszę się, że to już przeszłoć. 00:11:57:/Ukochana!/ 00:11:58:/Czas płynie bardzo wolno, |a ja oszczędzałem grosze, które mam.../ 00:12:01:/...na pewnš rzecz - abymy szybciej mogli się pobrać./ 00:12:03:/Mamy wietny pomysł |do zrealizowania zaraz po więtach... / 00:12:05:/Na interes składa się cała trójka. |Poza tym odchodzę z pracy w fabryce. / 00:12:09:/Tyle z nagłych wydarzeń marca./ 00:12:11:/Przyjechał w. Mikołaj |Jednak nie z reniferami, lecz... z kucykami!/ 00:12:13:/(Patrz - załšczona Pamientka)/ 00:12:15:"PaMIĽtka", Miły. "PaMIĽtka". 00:12:17:/"Nowy tor wycigowy prawie skończony"/ 00:12:19:/"Nasz garaż"/|:|:|V 00:12:27:/Wiem, że wiele tygodni minie |zanim nasze drogi się skrzyżujš, Skarbie./ 00:12:30:/Lecz czekanie zwišzane jest z pracš./ 00:12:33:/Chłopaki dajš z siebie wszystko|i cała rodzina ma się wietnie./ 00:12:36:/Całuję, Joe./ 00:12:38:/PS. Jeli mowa o rodzinie...|Okazało się, że moja psinka - Tęcza - Jest damš./ 00:12:50:/...stan mojego konta pnie się w górę niczym słupek rtęci w lipcu./ 00:12:53:/Niedługo, skarbie, niedługo!/ 00:13:01:Niedługo... 00:13:05:Proszę. 00:13:07:To specjalna przesyłka |tym razem, Pani Grant. 00:13:09:- Mam nadzieję, że nic się nie stało...|- Pewnie, że nie. 00:13:11:Przychodzš szybciej, niż kiedy byłam mała,|ale sšdzę, że wnętrze się nie zmieniło. 00:13:18:- Zamierza przyjechać, Pani Whipple!|- Och. 00:13:22:Wesele, lub, prawo jazdy. 00:13:24:Kupił samochód! 00:13:25:Proszę spojrzeć. 00:13:31:- Nie zapomnij ucałować ode mnie Katherine.|- Szerokiej drogi, przyjacielu. 00:13:34:Nie daj się Indianom. 00:13:38:Pamiętaj o goleniu.|Opiekuj sie młodym. 00:13:41:Możesz mi ufać.|Tęczo, opiekuj się Joem. 00:13:45:- Na razie, chłopaki.|- Do widzenia, Joe. 00:13:47:- Zatankowany?|- W porzšdku. 00:13:51:/"Nie jestem wariatem - włanie jadę się OŻENIĆ."/ 00:14:02:/"Zapłacono okup porywaczom"/ 00:14:05:Wojna.. Zbrodnia. 00:14:07:Strajki.. Podatki. 00:14:09:Paróweczki dla jego pieska|i awokado dla niego. 00:14:13:Zwš je krokodylimi gruszkami na wschodzie,|sš bardzo drogie. Mylisz, ze mu posmakujš? 00:14:17:Nie będzie go obchodzić co je,|kiedy znów będzie z tobš. 00:14:20:O której zrobić lunch? 00:14:22:Jadę autobusem na róg Sycamore 00:14:25:Napisałam mu, żebymy się tam spotkali| o 11:00 przy tej budce z hot-dogami. 00:14:29:Zapewne wrócimy koło południa. 00:14:32:Jejku, Pani Whipple,|już nie mogę wytrzymać. 00:14:35:To już ponad rok. 00:14:46:Wyłšczaj silnik, kolego. 00:14:49:Ręce na kierownicę. 00:14:52:Co to ma być, napad? 00:14:54:- Gdzie pan się tak spieszy, hę?|- Jechałem przepisowo. 00:14:57:- Tablice rejestracyjne z Illinois?|- Tak, Chicago. 00:15:00:Ręce na kierownicę. 00:15:02:Hej, nie mam żadnej spluwy|jeżeli o to Ci chodzi. 00:15:05:- Fistaszki nie zabijajš.|- Solone? 00:15:07:- Tak, a co?|- Nie ja tu odpowiadam na pytania, bratku. 00:15:10:Ty to robisz. Wysiadka. 00:15:12:/"Więzienie"/|/"Szeryf: Tad Hummel"/ 00:15:15:Gdzie pan był ostatniej nocy,|Panie Wilson? 00:15:17:Jeli wolno spytać. 00:15:19:- Całš noc jechałem.|- Tš starš drogš? 00:15:21:Zgubiłem się i próbowałem znależć|skrót do stolicy. 00:15:24:- A noc wczeniej?|- Spałem pod gołym niebem. 00:15:27:Proszę wybaczyć, ze zabieram tyle czasu,|ale... Przepraszam. 00:15:34:- Papierosa?|- Nie, dziękuję. 00:15:37:/Badanie mikroskopowe koperty |z żšdaniem okupu w sprawie młodej Peabody wykazały,/ 00:15:41:/że zawierała pewne iloci soli i łupin, |co wskazuje na to, / 00:15:43:/iż była noszona w torebce |z solonymi Fistaszkami./ 00:15:45:/Laboratorium Policyjne. / 00:15:48:Fistaszków? 00:15:52:No, teraz pan mówi|po mojemu, szeryfie. 00:15:55:Mam ten nawyk od dziecka. 00:15:57:Mój staruszek zwykł mi je przynosić.|Przyzwyczaiłem się, ze zawsze sš pod rękš. 00:16:01:Tak jest. 00:16:03:- Zawsze znajdš się fistaszki w mojej kieszeni.|- Wilson... 00:16:06:...mówił pan, że gdzie|spędził przedostatniš noc? 00:16:09:- Spałem pod gołym niebem.|- Dlaczego? 00:16:11:Dlaczego? Żeby... 00:16:14:Hej, czy to zbrodnia zaczerpnšć wieżego powietrz...
inkora1